Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Wiedziałam, że takie coś będzie. Ukryłam twarz w zagłębieniu szyi Louis'a a moje policzki piekły mnie od wstydu.
- Ojej przepraszam, powinnam zapukać.- powiedziała zmieszana Jay i momentalnie odwróciła się do nas plecami. Lou zaśmiał się po cichu.
- Tak mamo powinnaś zapukać.
- To ja wam zostawię to co przyniosłam i już zmykam. Niczego nie widziałam.- położyła na krzesło pościel i szybko wyszła. Nadal nie mogłam w to uwierzyć. Półnaga stałam przed Louis'a mamą, co ona sobie teraz pomyśli ?!
- Wszystko przez ciebie !- podniosłam głos na mojego chłopaka a on się zaśmiał w głos.
- Dlaczego moja ?
- Gdybyś nie był tak napalony nie byłoby tego wszystkiego. Nie dosyć, że jestem w samej bieliźnie i jestem podniecona to twoja mama prawie nas nakryła.
- Ah i to moja wina tak ? Tylko, że u ciebie nie widać tak jak u mnie, że mój przyjaciel stoi Lexi.- zaczęłam się śmiać i uderzyłam go w ramię. Udał, że go to bolało i zrobił smutną minkę. Podniosłam z podłogi moją sukienkę i odeszłam od niego.
- Ej co ty robisz Lexi ? Przecież mieliśmy coś zrobić.- powiedział najbardziej seksownym głosem jaki kiedykolwiek słyszałam.
- Nie będziemy uprawiać seksu w twoim rodzinnym domu. Idę się kąpać.- cmoknęłam go w policzek i podeszłam do szafy by wziąć czystą bieliznę. Tak naprawdę ja też chcę to zrobić, teraz. Spojrzałam na Louis'a ukradkiem i uśmiechnęłam się do niego łobuzersko. Zauważył to i zaczął do mnie podchodzić. Zamknęłam szafę i oparłam się o nią. Złapałam go za koszulę i przyciągnęłam do siebie.
- Wiesz co chyba zmieniłam zdanie.- wyszeptałam mu do ucha przygryzając je delikatnie na co uzyskałam cichy jęk. - Idziesz wziąć ze mną prysznic ? Nie chcę być sama.
- Serio ? To chodź dotrzymam ci towarzystwa.- pocałował mnie w usta i pociągnął do łazienki tym razem zakluczając drzwi by nikt nam nie przeszkodził. Puściłam wodę pod prysznicem i poczułam jak ręce mojego chłopaka wędrują od moich ramion aż do bioder. Przycisnął mnie do swojej klatki i zaczął składać pocałunki na mojej szyi. Serce waliło mi coraz szybciej i chciałam go czuć, wszędzie. Nasze oddechy zaczęły być nieregularne. Odwróciłam się przodem do niego i złączyłam nasze usta w namiętny pocałunek. Języki toczyły ze sobą zawziętą walkę a ręce badały ciała każdego z nas. Po chwili byliśmy już nadzy pod bieżącą wodą. Mokry Louis jest jest jeszcze bardziej seksowny niż myślałam. Uśmiechnęłam się do niego i oparłam o mokrą ścianę prysznica. Lou podszedł do mnie i całował moją szyję.
- Lexi nawet nie wiesz jak cię pragnę..- wydyszał mi w ucho. Przez moje ciało przeszły ciarki a moja "strefa" dała o sobie znać przyjemnym uczuciem. Dałam mu pozwolenie na co uśmiechnął się do mnie łobuzersko. Uniósł moją prawą nogę i przybliżył się do mnie najbardziej jak mógł. Po chwili delikatnie wszedł we mnie a ja głośno zaczerpnęłam powietrza. Seks z Louis'em to najlepsze co może być. Zaczął się we mnie poruszać a z naszych ust wydobywały się coraz to głośniejsze jęki.
- O kurwa...- wydobyło się z ust Louis'a. Poruszaliśmy się w jednym rytmie odczuwając niesamowitą przyjemność z takiej bliskości. Wplotłam ręce w jego włosy.
- Lou szybciej....- zachichotał i zrobił to o co go poprosiłam. Widocznie sprawiło mu to większą przyjemność bo wydawał z siebie głośniejsze jęki. Wpił się w moje usta a ja odwzajemniłam pocałunek. Zaczął robić malinkę na mojej szyi co mnie jeszcze bardziej podnieciło. Czułam, że już dłużej nie wytrzymam, Lou też zbliżał się do końca.
- Lexi...kocham...cię.- wydyszał z siebie i doszedł wykrzykując jeszcze raz moje imię, zrobiłam to samo tylko ciszej. Wyszedł ze mnie delikatnie ale nadal był bardzo blisko mnie. Lubię taką bliskość.
- Lou ja ciebie też kocham, pamiętaj o tym.- pocałowałam go ostatni raz w usta i wyszliśmy spod prysznica. Po osuszeniu się poszliśmy do pokoju i położyliśmy do łóżka. Momentalnie Louis przytulił mnie do swojej piersi, to było takie słodkie.
- Nigdy nie przypuszczałbym, że jeden człowiek uzależnia się od drugiego tak szybko, niewyobrażalnie mocno. Nie chcę cię już więcej stracić kochanie... Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie, jesteś cząstką mnie już na zawsze.
- To nigdy nie pozwól mi odejść.- wtuliłam się w jego pierś i słuchałam jego serca. Serca, które bije dla mnie. Louis jest chłopakiem, na którego czekałam osiemnaście lat. Jest idealny i jest moim chłopakiem. Splotłam nasze ręce razem i uśmiechnęłam się do niego.
- Nie pozwolę, nigdy. Zrobię dla ciebie wszystko, jesteś moim skarbem.- pocałował mnie w czoło i podniósł nasze nadgarstki, gdzie wytatuowane były nasze imiona. Przypomniałam sobie ten dzień. Leżeliśmy chwilę w ciszy, która nie była krępująca.
- Lou a co jeśli.... co jeśli naprawdę będę w ciąży ?- zapytałam z obawą w głosie.
- No jak to co Lexi ? To będzie nasze dziecko i będę je kochać nad życie. Będzie moim oczkiem w głowie i nie pozwolę by kiedykolwiek stała mu się krzywda.
- A co z fanami i Paul'em ? Jeśli oni tego nie zaakceptują ?
- To już mnie nie obchodzi. Prawdopodobnie będę miał dziecko z kobietą, którą kocham i to się liczy. A że oni nie zaakceptują tego to już mi wisi. Fani z czasem zrozumieją, nie przejmuj się tym.
- Jesteś taki słodki.- pocałowałam go policzek i ułożyłam głowę na poduszce.- Dobranoc Louis, kocham cię.
- Dobranoc Lexi, ja też cię kocham.- wtulił się we mnie i zasnęłam w objęciach mojego chłopaka.
MAŁO KOMENTARZY = KRÓTKI ROZDZIAŁ.
+ Nie wiem kiedy będzie następny. I przepraszam za błędy.