piątek, 28 grudnia 2012

Rozdział 33


Obudził mnie dźwięk mojego telefonu. Przetarłam zaspane oczy i spojrzałam na telefon, którego już dawno nie używałam. Miałam wiele nieodebranych połączeń od Louis’a i jedną wiadomość z dzisiaj, też od niego.
Lexi proszę cię wybacz mi. Nie wiedziałem co robić dlatego odszedłem ale zrozumiałem, że jesteś tą jedyną i życie bez ciebie nie ma sensu. Zachowałem się jak pieprzony dupek zostawiając cię kiedy najbardziej mnie potrzebowałaś. Będę jeszcze dziś wieczorem i mam nadzieję, że pogadamy. Kocham cię najbardziej na świecie, xoxo.
Po tym SMS mogę wywnioskować, że naprawdę żałuje tego co zrobił ale nie wiem czy jeszcze będę potrafiła mu zaufać. Zranił mnie i przez to się zmieniłam, wiem to. Jest już dziewiąta a ja mam jechać dzisiaj z Niall’em do kina. Chciałam zrobić mu przyjemność ale nie mam najmniejszej ochoty na to. Dziś przyjeżdża Louis, serce wali mi jak oszalałe i nie wiem co się stanie. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Wstałam więc z łóżka i otworzyłam.
- O hej Niall właśnie wstałam i idę się ubrać.- posłałam mu wymuszony uśmiech, na którego w zupełności nie miałam ochoty.
- To dobrze, już się denerwowałem, że zapomniałaś.- spuścił głowę w dół i po krótkiej ciszy oznajmił.- Będę czekał na dole.- pokiwałam głowa i zamknęłam drzwi. Oparłam się plecami o nie i wzięłam głęboki oddech. Pierwsze co to musze udawać obojętną po powrocie z kina i zakupów bo mogę się założyć o wszystko, że on już tu będzie po południu. Poszłam do garderoby i przez chwilę zastanawiałam się w co mam się ubrać. Oczywiście nie wiedziałam co wybrać. Po długim wpatrywaniu się w rzeczy wzięłam czarne rurki i koszulę jeansową z ćwiekami na kołnierzyku ze względu na brzydką pogodę. Szybko poszłam do łazienki i umyłam się. Następnie zrobiłam lekki makijaż i włosy związałam w wysokiego kucyka. Psiknęłam się kilak razy perfumem i postanowiłam zejść na dół by Niall nie czekał na mnie zbyt długo. Nie miałam humoru więc na mojej twarzy nie było uśmiechu. Wszyscy siedzieli na kanapie i przeglądali różne portale plotkarskie. Byli naprawdę szczęśliwi, chociaż oni. Stanęłam naprzeciwko nich i ogarnęłam wszystkich wzrokiem.
- Co się tak cieszycie ?- to pytanie miało zabrzmieć bardziej weselej ale coś nie wyszło.
- Jutro mamy wywiad dla radia.- krzyknął Hazza i przytulił mnie.- A ty powinnaś się w końcu uśmiechnąć bo nie lubię jak smutasz.
- Jakoś nie potrafię i chyba nie mam ochoty. Ale gratuluję wam wywiadu, Niall jedziemy już ?- spojrzałam na blondyna.
- Tak pewnie, a ty nic nie będziesz jadła ?
- Jakoś nie jestem głodna.- szłam w stronę korytarza i usłyszałam szepty.
- A jeśli ona znowu zacznie się głodzić ?- usłyszałam zatroskany, lecz cichy głos Liam’a. Przewróciłam oczami i krzyknęłam.
- Liam nie będę się głodzić przez takiego dupka, nie martw się po prostu nie jestem głodna i tyle.- założyłam czarne vansy i Niall w końcu do mnie doszedł. Spojrzałam tylko na niego i wyszliśmy w milczeniu. Postanowiliśmy iść na pieszo by się dotlenić.
- To na jaki film idziemy ? Tylko proszę nie żadne romansidło.- żarłok aż uklęknął przede mną co wywołało u mnie chwilowy uśmiech.
- Dobra spokojnie, nawet nie mam ochoty iść na romans. Myślałam nad Paranomal Activity 4.- nagle telefon mi zawibrował. Kiedy spojrzałam na wyświetlacz od razu odrzuciłam połączenie, dzwonił Louis.
- Świetny pomysł, a nie będziesz się bać ?-widziałam, że chce mu się śmiać ale próbuje to zakryć ręką.
- Chcę iść na coś strasznego żeby choć na chwilę zapomnieć.- spuściłam głowę i nagle chodnik stał się ciekawszy od twarzy przyjaciela.
- Musi ci być ciężko. Co zrobisz jak wrócimy a Louis będzie u nas w domu ?
- Nic po prostu go zleję, będę traktowała go jak powietrze.- łza zakręciła mi się w oku ale opanowałam emocje. Nie chce by widział mnie w takim stanie, ponownie. Nie odezwał się już do końca naszej podróży. Weszliśmy do wielkiej galerii, gdzie znajdowało się także kino. Zakupiliśmy bilety i ruszyliśmy do odpowiedniej sali. Kiedy powoli gasły światła spojrzał na mnie i spytał:
- Al wszystko w porządku ? Jeśli nie masz ochoty możemy wrócić do domu..
- Wszystko dobrze.- uśmiechnęłam się i film się zaczął…

Dwie godziny później.
- O matko chyba nie zasnę przez tydzień.- oznajmił mi mój towarzysz. Muszę przyznać film zrobił na mnie ogromne wrażenie.
- Mogłam wybrać jakiś łagodniejszy horror.- mimo wszystko uśmiechnęłam się.
- Dlaczego ja się zgodziłem na to ?- udawał załamanego, ale tak naprawdę śmiał się. – Ale teraz jak ci obiecałem chwila dla ciebie, czyli zakupy.- nie cieszyło mnie to ale przyda mi się nowa czapka no i jakaś sukienka by Louis zobaczył co stracił.
Chodzenie po sklepach zajęło nam jakieś trzy godziny. Widziałam, że Niall jest już zmęczony więc odpuściłam, i tak kupiłam więcej niż chciałam, czyli sukienkę, full cap, spodnie i nowe conversy. Wracając do domu zamówiliśmy sobie hot-doga co bardzo ucieszyło blondyna.
- Oj Nialler, jestem z ciebie dumna. Wytrwałeś tyle godzin i nawet nie marudziłeś.
- No widzisz, ale za to dostałem jedzenie czyli jestem spełniony.- uśmiechnął się do mnie i resztę drogi pokonaliśmy w ciszy, ponieważ ten głupek po zjedzeniu swojej porcji dobierał się do mojej. Gdy znaleźliśmy się przed domem zauważyłam samochód, stanęłam jak wryta.
- Ej Lexi wszystko będzie dobrze, jak wejdziesz do środka idź po gitarę i za pół godziny spotkamy się przy hamakach. Trzymaj się.- i tak po prostu sobie poszedł a mnie czekało najcięższe zadanie do wykonania. Z moimi zakupami weszłam po cichu do domu żeby nikt mnie nie usłyszał. Brat jak zawsze mówił Louis’owi, że jestem załamana i rzadko z kimś rozmawiam. Siedzieli w kuchni bądź w jadalni. Serce podskoczyło mi do gardła a ręce zaczynały się pocić. Kiedy tylko znajdę się w swoim pokoju natychmiast się przebiorę i pójdę na salkę chwile potańczyć. Gdy znalazłam się przy wejściu do kuchni wszyscy na mnie spojrzeli wraz z Louis’em.
- Hazza nie obgaduj.- krzyknęłam już na schodach. Usłyszałam tylko jego śmiech i już zamknęłam drzwi. Przeżyłam to. Szybko założyłam sportowy stanik i dres. Zostawiłam zakupy i zeszłam na dół.
- Lexi gdzie idziesz ?- zapytał zaciekawiony Zayn.
- Zbierać ziemniaki.- krzyknęłam i już byłam na sali. Wystraszyłam się bo był tam Harry. Kiedyś nauczyłam go jednego z moich układów ale nie myślałam, że będzie go pamiętał.
- No co się tak patrzysz ? Ja też umiem tańczyć.- poruszał zabawnie brwiami i podszedł do mnie. Wiedziałam o co mu chodzi, przytuliłam się do niego i zacisnęłam pięści na jego plecach.- Będzie dobrze, a teraz zapraszam cię na parkiet. Myślałaś, że zapomniałem ?- pokiwałam głową a on tylko się zaśmiał. Włączyłam piosenkę i ustawiliśmy się. Po chwili pozostała czwórka przyszła nas obejrzeć. Krępowałam się, ponieważ czułam wzrok Louis’a na sobie. Patrzyli na nas z wielkimi oczyma a my zaczęliśmy. Oddaliśmy całe serce temu tańcu. Mimo, że nie było idealnie technicznie wzruszyło mnie to, że Hazza pamiętał. Minęło trzy lata kiedy nauczyłam go tego. Po skończonej piosence przytuliłam go i odszedł. Zaczęli klaskać i wołać bis więc zrobiłam to dla nich i zatańczyłam solówkę też w stylu modern. Po zakończeniu uklękłam i próbowałam złapać oddech. Podeszła do mnie czwórka przyjaciół, a Louis wyszedł ze łzami w oczach. Liam gratulował mi osiągnięć i chwalił mnie, tak jak każdy. Przerzucił mnie przez ramię i poszliśmy do salonu. Widziałam, że Niall chce mi coś powiedzieć.
- Nialler co jest ?- nadal wisząc u Liam’a spojrzałam na blondyna.
- Bo muszę wyjść a obiecałem ci grę na gitarze.
- Dobra nie denerwuj się.- dotknęłam jego policzka.- Pogramy razem kiedy indziej.- kiedy to usłyszał humor mu się poprawił i już go nie było. Li w końcu mnie puścił i oznajmiłam chłopakom, że idę się odświeżyć. Dopiero teraz, gdy powróciłam do rzeczywistości zaczęłam myśleć jak to będzie żyć przy Louis’ie kiedy ja go kochałam, a może nadal kocham ? Przystaje przy jego drzwiach i łzy same chcą wyjść, daję upust emocjom i pozwalam im płynąć. Dotykam tabliczki z jego imieniem i mimowolnie przypominam sobie nasze najwspanialsze chwile, trwa to jednak chwilę. Szybko wchodzę do mojego pokoju i opieram się czołem o drzwi i szlocham. Nagle ktoś dotyka mojego ramienia. Odwracam się na pięcie i napotykam jego twarz przepełnioną żalem i smutkiem.
- Wyjdź.- wskazuje mu na drzwi a on tylko na mnie patrzy.
- Chcę tylko pogadać.- ociera moje mokre policzki od łez lecz natychmiast strzepuję jego rękę, nie chce czuć jego dotyku.
- Ale ja nie i uszanuj to.- nie mogłam opanować płaczu co jeszcze bardziej pogarszało moją sytuację. Patrzył na mnie tymi swoimi cudnymi oczami a ja chciałam tylko wtulić się w niego choć wiem, że nie mogę tego zrobić.
- Lexi pro…
- Wyjdź !- otworzyłam drzwi i tym razem posłuchał po tym jak krzyknęłam i nagle wszyscy znaleźli się przy moim pokoju.
- Pamiętaj, że ja będę próbować i nadal cię kocham.- kiedy wyszedł nie zdążyłam zamknąć drzwi i wszyscy prócz Niall’a widzieli jak nie daje sobie rady. Osunęłam się na podłogę i płakałam. Hazza natychmiast znalazł się przy mnie zamykając za sobą drzwi. Dosiadł się do mnie na podłodze i wtuliłam się w niego. Zmoczyłam mu całą koszulkę ale nie miał mi tego za złe, pozwolił bym wypłakała się w jego ramię i nie mówił nic. Mogę się założyć o wszystko, że próbuje mnie zrozumieć. Po jakiś piętnastu minutach ogarnęłam się i spojrzałam na niego.
- Przepraszam…- wyszeptałam wciągając głośno powietrze.
- Nie masz za co, każdy ma gorsze dni. Myślałem, że jest już lepiej.
- Uśmiechałam się. Chciałam byście wiedzieli, że jestem silniejsza. Chyba coś mi się nie udało… Nie chcę o tym mówić. Powiedz mi lepiej jak tam z Emily ?
- Jutro się z nią spotykam po wywiadzie, myślę, że będzie wszystko ok bo naprawdę mi na niej zależy.- nagle zadzwonił jego telefon.- To Paul odbiorę.- wstał i wyszedł a ja zrobiłam to samo. Słyszałam jak Zayn wyzywa na Louis’a. Wróciłam jeszcze po MP4 i zeszłam na dół. Zwrócili się w moją stronę a ja nawet nie obdarzyłam ich najmniejszym spojrzeniem. Wyszłam przez drzwi tarasowe i po chwili byłam już nad jeziorkiem. Przypomniało mi się jak kiedyś uczyłam się niektórych formacji w szkole tanecznej ze Step Up. Włożyłam słuchawki do uszu odpalając przy tym urządzenie i weszłam nogami do wody po czym zaczęłam znowu tańczyć. Już po chwili byłam cała mokra ale nie przeszkadzało mi to. Gdy tylko się zmęczyłam usiadłam na brzeg i wpatrywałam się w zachód słońca. Coś niesamowitego. Usłyszałam ciche kroki i nie musząc się oglądać wiedziałam kto to jest.
- Powiedz mi co sobie myślałeś kontaktując się ze swoją byłą ? Kiedy ja byłam w pobliżu ? Jeśli chcesz to wróć do niej ja cię na siłę trzymać nie będę.- wstałam i teraz stałam naprzeciw niego.
- Wiem, że to może dziwnie brzmi ale po rozstaniu z Beth zostaliśmy przyjaciółmi, nie bliskimi ale jednak. Gdyby nie ona i moja mama nie byłoby mnie tutaj. Nadal siedziałbym w Doncoaster i myślał o tobie i o tym jak zniknąć z twojego życia by w końcu było ci dobrze.- załamał mu się głos i widziałam spływającą łzę po jego lekko zarośniętym policzku.
- I myślałeś, że jak znikniesz z mojego życia to wszystko będzie w porządku ? Louis ja żyć bez ciebie nie potrafię, byłam załamana jak sobie odjechałeś. Myślałam, że naprawdę mnie kochasz i jakoś pomożesz mi to wszystko przetrwać… Próbowałam wyrzucić cię z mojej głowy, zaśmiecałeś moje myśli. I powiem ci coś nic nie odciska się w pamięci mocniej niż to, co chciałoby się zapomnieć. Ja nawet chciałam cię zrozumieć ale nie potrafiłam i nadal nie potrafię… Nie wiem czy będę potrafiła ci wybaczyć a co dopiero znowu zaufać. A co jeśli ponownie mnie zranisz ?- teraz to ja zaczęłam płakać. Nagle Louis podbiegł do mnie i spojrzał prosto w oczy. Moje serce biło coraz mocniej a oddech stał się nierówny. W jednej chwili zatonęłam w jego niebieskich oczach. Moje ciało jakby straciło kontrolę i stałam wpatrując się w niego przez oczy zachodzące mokrą łuną…



__________________________
Surprise ! :D
Za to, że było dużo wejść dodaję rozdział :D
Czekam na komentarze i mam nadzieję, ze wam się spodoba :)
Pisałam go w nocy więc wyszedł jaki wyszedł ale podoba mi się :D
Do następnego. 
<3

sobota, 22 grudnia 2012

Rozdział 32

KONIECZNIE PRZECZYTAJ INFORMACJE POD ROZDZIAŁEM ! :)


Przez całą drogę powrotną milczeliśmy. Byłam pogrążona we własnych myślach, marzeniach. Nawet nie miałam ochoty zaczynać rozmowy. Kiedy dojechaliśmy do domu nie było żadnych fanek i ochroniarze stali na ganku. Harry zachowując się jak prawdziwy dżentelmen otworzył mi drzwi bym mogła wejść do domu. Po ściągnięciu butów nie czekałam na niego, tak jak miałam to w zwyczaju rodzić, tylko ruszyłam w stronę schodów. Oczywiście nie mogłam iść bez słowa, brat zatrzymał mnie w połowie drogi.
- Może cos powiesz ?- patrzył na mnie spod byka a ja odwróciłam się w jego stronę.
- Co mam powiedzieć ? Że jestem załamana ? To chyba widać. Tak jakoś jest mi dziwnie pusto. Próbuję wyrzucić Louis’a z mojego serca. Myślałam, że jestem dla niego choć odrobinę ważna. Byłam głupia, że się zakochałam i nie mów mi, że to nieprawda. Wiem swoje. Myślałam, że teraz będzie dobrze, że jest to ta „jedyna” miłość. Zaufałam mu i miałam nadzieję, że jest moją bratnią duszą. Kochałam go bardziej niż Max’a nawet sobie nie wyobrażasz jak mi jest ciężko. Oddałam mu się w całości a on mnie zostawił bo pojawiła się jakaś przeszkoda na naszej drodze. Ale najgorsze w tym wszystkim jest to, że zamiast rozmawiać ze mną dzwonił do jakiejś Elizabeth i czerpał od niej dobrą radę. Jestem rozdarta emocjonalnie, czy to właśnie chciałeś usłyszeć ?- spojrzałam na niego przez łzy. Zauważyłam, że po jego policzku też spływają. Usiadłam na jeden ze schodów i ułożyłam głowę na dłoniach. Harry natychmiast podszedł do mnie i wtuliłam się w niego.
- Nie możesz się poddać. Porozmawiam z Louis’em, on na pewno żałuje tego co zrobił. Znam go już dość długo i ciebie też. Wierzę w was.- pocałował mnie w czoło.
- Ale ja już nie chcę, Harry to koniec.- spojrzałam w jego oczy i poczułam ból w sercu. Szybko wstałam i ruszyłam do pokoju. Po drodze napotkałam wszystkich chłopców, którzy słyszeli to. Spuściłam wzrok i usłyszałam głos Niall’a:
- Lexi…
- Niall przepraszam…- otarłam kolejną serię łez i weszłam do swojego pokoju zamykając się na klucz. Oparłam się o drzwi i poczułam się jeszcze gorzej niż przedtem. Potrzebuję kogoś przy sobie ale nie chcę by chłopcy byli przygnębieni przeze mnie. Wzięłam z biurka zdjęcie rodziców. Spojrzałam na nie przez łzy i powiedziałam do niego
- Mamo właśnie teraz cię potrzebuje a ciebie nie ma.- przycisnęłam fotografię i weszłam do łazienki. Przypudrowałam bardziej tatuaż i obmyłam twarz zimną wodą. Przebrałam się w dresy jakąś koszulkę i wzięłam czarny full cap. Ostatni raz spojrzałam w lustro, które ukazało nie tą dziewczynę co zapamiętałam. W moich oczach nie ma życia. Zabrałam jeszcze moją gitarę i wyszłam. Będąc na schodach usłyszałam rozmowę chłopaków. Myślałam, że rozmawiają ze sobą ale się myliłam. Kiedy weszłam do kuchni o mało nie dostałam zawału. Prowadzili rozmowę przez skype z Louis’em. Serce mi się zacisnęło i ogarnęła mnie fala złości i za razu tęsknoty. Wszyscy spojrzeli się na mnie a ja stałam jak słup. Patrzyłam na komputer i nagle usłyszałam.
- Kotek, ja…- odezwał się Louis na co ja gwałtownie zareagowałam.
- Nie mów tak do mnie.- wzięłam butelkę wody i czym prędzej wyszłam z domu. Ruszyłam na pomost gdzie chociaż przez chwilę mogłam być sama. Usiadłam na końcu a moje ręce zaczynały uderzać o struny. Muzyka zaczęła otaczać mnie całą a ja zatopiłam się w piękną melodię jednej z moich ulubionych piosenek.
Straciłam rachubę czasu, zagrałam jeszcze kilka piosenek i postanowiłam wrócić do domu, ponieważ zrobiło mi się zimno. Przytłoczona własnymi myślami weszłam do domu myśląc, że już wszyscy śpią. Nagle usłyszałam głos Harolda:
- Lexi jest załamana. Nie chce zbytnio z nikim gadać a jak już to zrobi to płacze. Ta cała sytuacja ją przerasta. Ona cię potrzebowała a ty odszedłeś. To nie było fair wobec niej. Już ci nie ufa, a dobrze wiesz, że na jej zaufanie trzeba ciężko pracować. I to nie wszystko, powiedziała, że to koniec, czyli ty i ona.- podeszłam bardzo cicho przysłuchując się dalej rozmowie.- Nawet próbuje zakryć tatuaż. Ona wyrzuca cię z serca.
- Co ja najlepszego zrobiłem.- Louis głośno westchnął i kontynuował.- Jestem teraz w Doncoaster. Będę za dwa dni, jeśli oczywiście mogę wrócić.
- Możesz ale nie wiem jak zareaguje na to Al. Dobra stary ja idę do niej a ty jeszcze raz wszystko przemyśl. I więcej nas nie oszukuj, a zwłaszcza mojej siostry. Wiem, ze jesteśmy przyjaciółmi ale nie pozwolę by ktoś jeszcze ją krzywdził. Wiele w życiu przeszła a ty jeszcze to utrudniasz. Nie ładnie postąpiłeś dzwoniąc do Beth. Powtórzę się ale mam nadzieję, że dotrze to do twojej głupiej głowy przemyśl wszystko i dopiero przyjedź. Na razie.- usłyszałam zamykanie laptopa i już po chwili stanęłam z nim twarzą w twarz. Zrobił wielkie oczy.
- Słyszałaś ?
- Tak, i nie myśl sobie, że mu wybaczę. Miał jedną szanse i jej nie wykorzystał. A teraz dobranoc jestem zmęczona.- gwałtownie się odwróciłam i ruszyłam do mojego pokoju. Na szczęście nie próbował mnie zatrzymać. Wzięłam długi i relaksujący prysznic. Spojrzałam na mój nadgarstek. Dotknęłam imienia uwiecznionego na nim i zamknęłam na chwilę oczy. Nagle poczułam jakby był przy mnie i znów mnie dotykał, ja naprawdę go kochałam. Ocknęłam się bo nie chcę tego pamiętać. Chcę jak najszybciej wyrzucić go z mojej głowy. Po wyjściu z łazienki usłyszałam bardzo głośne pukanie do moich drzwi. Szybko ubrałam się w piżamę i otworzyłam. Tak jak otworzyłam tak cała czwórka wleciała i zaczęli się cieszyć jak małe dzieci. Dobrze ich było widzieć znów wesołych. Wymusiłam uśmiech i zapytałam:
- Mogę wiedzieć co wywołało u was taki zaciesz ?
- Policja złapała Max’a. Będzie miał wyrok za nękanie i przydzielą mu psychiatrę. Rozumiesz to Lexi, nie musimy się już bać.- Zayn uniósł mnie i zaczął kręcić wokół własnej osi. Uśmiech sam wkradł mi się na twarz, nie musiałam udawać. Po opuszczeniu mnie przytuliłam każdego po kolei.
- Dziękuje, bez was nie dałabym rady. Jesteście niesamowici.
- Rodzina zawsze trzyma się razem.- krzyknął Niall i zrobiliśmy Horan Hug. Po tej całej radosnej chwili wszyscy sobie poszli a ja natychmiast usiadłam na parapet i zaczęłam patrzeć na gwiazdy. Dziś wyjątkowo dobrze było je widać. Po dłuższym wpatrywaniu się odnalazłam Mały i Duży Wóz. Coś przepięknego. Za dwa dni wróci Lou, i co ja zrobię ? Mam go ignorować ? Tak, zrobię to. Będę udawała, że go nie ma bądź, że go nie znam. Tak będzie łatwiej. Innym wyjściem mogą być odwiedziny u cioci Marry. Ale i tak nie uniknę spotkania. To nie jest takie łatwe. Będę musiała stanąć z nim twarzą w twarz i powiedzieć osobiście, że to koniec. Nie pozwolę sobie na to by ktoś mnie okłamywał i tak traktował. Ciekawe jakby on się poczuł na moim miejscu, jakbym to ja go zostawiła. Łzy same cisną się do oczu. Spędziłam z Louis’em wspaniałe chwile. Mimo, że się krótko znaliśmy to ja go pokochałam. Myślałam nawet nad nasza dalszą przyszłością. Ale tego już nie ma, postanowiłam z tym skończyć. Chociaż jedna dobra wiadomość mnie dziś spotkała. Nie muszę się już bać bo Max’a złapali.
Nie wiem ile już siedzę na tym parapecie ale troszkę ścierpłam i oczy mnie pieką od płaczu. Postanowiłam zejść na dół i napić się wody. Szłam po cichu by nie obudzić żadnego z chłopaków. Nalałam sobie do kubka wody i oparłam się o blat. Wytarłam ręką łzy i usłyszałam odchrząknięcie. Wystraszyłam się jak nigdy. Przy stole w jadalni siedział Niall wpieprzając nutellę ze słoika.
- Czemu nie śpisz ?- zapytałam cicho by nie usłyszał mojego załamanego głosu.
- Nie mogę spać, cały czas myślę o tobie i o całej sytuacji z Louis’em.
- Nie musisz się martwić jest wszystko ok.- uśmiechnęłam się lekko ale nie połknął tego kłamstwa.
- Gdyby było wszystko w porządku nie płakałabyś teraz, nie zwierzała się Haroldowi z takich rzeczy, że jesteś rozdarta emocjonalnie. Dzwoniłem do Louis’a.- spojrzałam w jego niebieskie oczy i czekałam aż rozwinie swoją wypowiedź.- Wiem, że nie powinienem pośredniczyć między wam ale on mówi, że cię kocha i  strasznie żałuje tego co zrobił.- to jest po prostu śmieszne.
- Gdyby naprawdę mnie kochał, Niall, to nie zostawiłby mnie w takiej sytuacji. Ja go potrzebowałam. A on nie dosyć, że mnie odpychał od siebie to jeszcze kontaktował się ze swoją byłą bo chciał porozmawiać z kimś normalnym.- spuściłam wzrok i siedziałam w milczeniu.
- Wiesz co Lexi, oddałbym ci ostatnią paczkę żelek żebyś tylko znów była tą samą uśmiechniętą dziewczyną.- posłałam mu uśmiech ale tym razem nie udawany tylko jak najbardziej szczery.
- Zmieńmy może temat. Co tam u ciebie Niall ? Masz na oku jakąś dziewczynę ?- zrobił minę WTF i zaśmiał się cicho.
- Może i jest taka dziewczyna ale podejrzewam, że jest zajęta no i traktuje mnie tylko jako najlepszego kumpla. Więc moją miłość przelewam na jedzenie, ono nigdy mnie nie zrani.
- Zobaczysz jeszcze znajdziesz tą jedyną i będziesz szczęśliwy, nie to co ja…
- A może na poprawę humoru pojechałabyś ze mną jutro do kina ?
- To nawet nie jest taki głupi pomysł. Zgodzę się na wypad do kina ale pójdziesz ze mną na zakupy.
- Oj no dobra ale po wszystkim pójdziemy na ogromną pizzę.- pokiwałam głową i zaśmiałam się. Spojrzałam jeszcze raz na Niall’a i powiedziałam.
- Dobranoc Niall, kolorowych snów.- pocałowałam go w policzek i poszłam do swojego pokoju w końcu położyć się spać.

Z perspektywy Niall’a.
Dotknąłem miejsca gdzie złożyła delikatny pocałunek. Dlaczego ja musiałem zakochać się w dziewczynie swojego najlepszego przyjaciela ? Ale ja jestem głupi. Co dzień patrząc na nią serce mi się łamie jak widzę jej cierpienie. Wiem nie powinienem być łącznikiem między Lexi i Louis’em ale prosił mnie o to. Wiem doskonale, że jego słowa ranią dziewczynę. Jeśli wybaczy marchewkowemu to sobie odpuszczę jeśli jednak zdecyduje skończyć z nim może pokaże jej, że naprawdę mi zależy. Cieszę się nawet z tego, że mogę być jej najlepszym przyjacielem. Nie wiem co mam teraz zrobić. Mam zamiar jutro się z nią dobrze bawić jak przyjaciel z przyjacielem. Rodzi się we mnie mała nadzieja, że w końcu zawita u niej ten cudowny uśmiech. Skierowałem się do swojego pokoju. Szybko położyłem się do łóżka rozmyślając o jutrzejszych rozrywkach. Niedługo po tym zasnąłem…




__________________________________
Od razu przepraszam, że dopiero teraz dodaję ale miałam problem z komputerem.
Dziękuje wam za 10 komentarzy pod poprzednim postem <3


A teraz z innej beczki.
Następny rozdział dodam dopiero po nowym roku.
Święta i sylwester zapowiadają się dość grubo więc nie będę w stanie cokolwiek napisać.
A więc:
Życzę wam spokojny, radosnych Świąt Bożego Narodzenia, bogatego gwiazdora, szczęśliwego Nowego Roku i aby był jeszcze lepszy niż 2012. Żeby każde z waszym marzeń się spełniło nawet te najbardziej nierealne :).

Wracając do rozdziału jak wam się podoba ?
Co myślicie o Niall'u ?
Będzie trochę zamieszania ale niedługo wszystko się ułoży :)
Trochę krótki wyszedł ale taki planowałam.
No i kocham was <3 za wszystko :D
Do następnego :)
:*

środa, 19 grudnia 2012

Rozdział 31


Pierwszy raz nie jestem pijana po naszej imprezie. Przebudziłam się i o dziwo nie dorwał mnie ból głowy. W namiocie jestem sama, co oznacza, że reszta jest już w domu. Wyszłam na zewnątrz i zauważyłam Louis’a, który gadał przez telefon. Postanowiłam do niego podejść. Kiedy tylko spojrzał na mnie zakończył swoją rozmowę. Jestem ciekawa dlaczego się tak zachowuje.
- Cześć Lou.- przytuliłam się do niego lecz on niezbyt to odwzajemnił.- Możesz mi do cholery powiedzieć co się z tobą dzieje.- oddaliłam się od niego na krok i spojrzałam w oczy. Ten natychmiast spuścił głowę i wpatrywał się w buty. Dotknęłam miejsca gdzie znajdował się tatuaż. Uśmiech sam pojawił mi się na twarzy przypominając sobie te cudowne kilka dni w Irlandii. Głos Louis’a wyrwał mnie ze wspomnień.
- Dzień w dzień dostaję milion SMS od Max’a i Eleonor. Mam już tego po dziurki w nosie. Zadzwoniłem do mojej koleżanki z Doncoaster żeby porozmawiać z kimś normalnym. Chcę żeby to się już skończyło bo nie wiem ile zdołam wytrzymać.
- Ahh czyli jestem nienormalna ? Dziękuje, w końcu szczerość w związku to podstawa. Myślisz, że ja nie mam dość ? No ale cóż zadzwoń do niej, pogadaj i oderwij się od rzeczywistości, może ci ulży.- odwróciłam się gwałtownie i ruszyłam w stronę domu. Nagle złapał mnie za nadgarstek i zdyszany powiedział:
- To nie jest tak jak myślisz Lexi…
- Daruj sobie. Ostatnio powiedziałeś, że damy sobie radę z tym całym gównem, a teraz ? Mówisz, że masz tego po dziurki w nosie, odpychasz mnie od siebie i jeszcze pociesza cię jakaś laska. Myślałam, że możemy o wszystkim porozmawiać ale się myliłam a teraz mnie puść bo nie mam zamiaru teraz z tobą rozmawiać.- zrobił to o co go prosiłam. Wbiegłam do domu i trzasnęłam drzwiami. Czym prędzej weszłam do kuchni ocierając ręką lecące łzy. Jak Louis może myśleć, że to tylko jemu jest ciężko ? Nalałam sobie wodę, wzięłam łyk i oparłam się rękoma o blat. Nagle usłyszałam jakieś kroki. Szybko otarłam łzy i odwróciłam się. Był to Zayn.
- Ja cię właśnie szukam. Jeszcze niedawno spałaś w namiocie z Louis’em a teraz cię tam nie było. Już myślałem, że uciekłaś.- przeczesał swoimi palcami włosy i dopiero zajarzył, że mnie wcale nie jest do śmiechu.- Ej mała co jest ?- wzruszyłam ramionami i emocje mnie poniosły. Mulat podszedł do mnie i niepewnie przytulił. Kiedy się już mniej więcej ogarnęłam odsunęłam się minimalnie i spojrzałam na wyższego ode mnie o głowę Zayn’a.
- Lou mnie odtrąca. Nie wiem co mam robić. Powiedział mi, że nie wie ile jeszcze zdoła wytrzymać.- zrobił zakłopotaną minę i spuścił wzrok. Coś jest nie tak.- Zayn jeśli coś wiesz masz mi natychmiast powiedzieć.
- Ta jego koleżanka to jest jego była… Elizabeth chodził z nią przed El… Ja nawet nie wiedziałem, że utrzymują ze sobą kontakt. Tylko nie mogę uwierzyć, że Lou cię tak traktuje to nie w jego stylu. Zresztą widziałem wczoraj wieczorem.
- Zajebiście. Woli pogadać ze swoją byłą niż ze mną. Kurwa, koleś ma mistrza po prostu.- odstawiłam szklankę i rzuciłam przepraszające spojrzenie na Malik’a. Kiwnął głową i wyszłam z kuchni udając się do pokoju Harry’ego. Szczerze przez ten cały czas byłam tam może z trzy razy. Zapukałam kilka razy i usłyszałam dość głośne.
- Jeśli to ty Niall nie oddam ci mojej kanapki !- uśmiech pojawił się na mojej twarzy i weszłam do pokoju.
- To tylko ja.- Harry uśmiechnął się z pełną buzią jedzenia i poklepał miejsce koło siebie. Usiadłam na łóżko i spojrzałam na niego.
- Co cię tu przywiało co ?- uśmiechnął się do mnie i od razu ukazały się dołeczki.
- A musze mieć powód żeby przyjść do własnego brata i pogadać ?- westchnął głośno i przytuliłam się do niego. Tak mi tego brakowało.  Złapałam jego koszulkę i zaciągnęłam się tym cudnym zapachem.
- Lexi przecież wiem, że coś jest nie tak. Jak nie chcesz to nie mów ale i tak to z ciebie wyciągnę.- pogładził mnie po włosach a w moich oczach momentalnie zebrały się łzy. Mrugałam szybko by je odgonić.
- Nie chciałbyś czasem zmienić swojego życia ?- podniosłam się i podniosłam nogi tak, że brodą dotykałam kolan. Zrobił minę myśliciela i po chwili odpowiedział na moje pytanie.
- Niekiedy żałuję, że zostawiłem ciebie i mamę. Ale podoba mi się moje życie mimo różnych komplikacji.
- Przynajmniej masz jakiś cel w życiu, a ja ? Siedzę tutaj u ciebie jak jakiś wrzut na dupie, chciałabym pogadać z mamą o dziewczęcych sprawach ale nie mogę. Wiem, że z tobą mogę też porozmawiać ale to nie to samo.- uśmiechnęłam się delikatnie do niego i zamykam oczy.- Chciałabym jechać dziś do nich na groby. Pojechałbyś ze mną ?
- No pewnie, że tak. Spędzimy wieczór tylko my.- dotknął mojej ręki. On już dobrze wie jak mnie złamać. Ale jak mu powiem to się wkurzy na Louis’a. Nie mogłam dłużej utrzymywać łez. Natychmiast wtuliłam się w Hazzę i zaczęłam szlochać. On nic nie mówił i za to byłam mu wdzięczna.
- Louis powiedział, że ma tego wszystkiego dosyć i nie wie ile jeszcze wytrzyma. Strasznie zabolały mnie te słowa. Ja też mam tego wszystkiego dość, chcę zacząć żyć normalnie. I na dodatek dzwoni do jakiejś Elizabeth, która jest jego byłą. No kurwa na głowę można dostać. Gdy sobie tak pomyślę to jego słowa, że razem damy radę niszczą mnie.- podał mi chusteczkę i spojrzał a w jego oczach można było wyczytać gniew.
- Nie wiedziałem, że jest do czegoś takiego zdolny. Ale nie martw się jeszcze się pogodzicie a jak nie masz jeszcze czwórkę chłopców.- nagle ktoś zapukał do pokoju. To był Niall. Kiedy mnie zauważył speszył się i oznajmił.
- To ja chyba nie w porę przyszedłem.- chciał zamknąć drzwi ale się odezwałam.
- Niall przyszedłeś w idealnej chwili.- uśmiechnęłam się do niego i otarłam oczy od łez. Razem z Harry’m wstaliśmy i zaprosiliśmy go do pokoju.
- Co byś chciał ?- poruszał zabawnie brwiami a Niall już się śmiał.
- No bo wiesz to co kazałeś mi i Liam’owi zrobić no to właśnie skończyliśmy i chyba można już pokazać tej oto Alex.- zrobiłam duże oczy i od razu mi się przypomniało. W Irlandii mówili a jakiejś niespodziance dla mnie, to pewnie chcą mi pokazać. Lokowaty odszukał jakąś bandankę i zawiązał mi nią oczy. Złapał za rękę i zaczął prowadzić mówiąc, że muszę mu zaufać. Mam nadzieję, że nigdzie mnie nie wprowadzą. Usłyszałam szepty reszty chłopaków. Jest jakaś szansa, że jest wśród nich także mój chłopak. Musiałam zejść schodami w dół, czyli dom musi mieć piwnicę. To jest nowość. Na ostatnim schodku się potknęłam i prawie poszłam w długą ale Harry mnie przytrzymał. Dało się słyszeć echo, czyli pomieszczenie jest duże albo brak w nim firan bądź jedno i drugie. W końcu ktoś postanowił ściągnąć mi chustkę z oczu. Kiedy je otworzyłam omal nie zemdlałam. Ogromne pomieszczenie, wszystkie ściany są z luster. Tylko jedna była niebieska i było na niej wiele napisów. Podeszłam do niej i po przeczytaniu aż się wzruszyłam, różne cytaty i sentencje dotyczące różnych stylów tańca. Sala gdzie mogę ćwiczyć taniec. Odnalazłam wzrokiem kilka urządzeń do ćwiczeń. Jestem w raju. Napotykam wzrok Louis’a i uśmiecham się nieśmiało. Podchodzę do czwórki przyjaciół i ściskam ich z całej siły. Nie mogę uwierzyć, że zrobili to dla mnie. Przychodzi kolej na marchewkowego. Podchodzę do niego powoli i zachowuję między nami dystans.
- Lexi ja nie chciałem cię rozzłościć. Po prostu potrzebowałem opinii kogoś innego na ten cały temat.- wtuliłam się w niego i tym razem ani on ani ja nie opieraliśmy się. Złapał mnie za rękę i ruszyliśmy do salonu. Nagle każda z komórek odezwała się i natychmiast wszyscy odczytali swoje SMS. Były tej samej treści: Kończy się czas, mam nadzieję, że mnie nie zawiedziecie. M. Spojrzeliśmy na zegarek, wybiła siedemnasta. Dziś czas szybko zleciał a mnie się znowu płakać chciało, Max nas zastrasz. Usiedliśmy na kanapę.
- Tego to już jest za wiele !- krzyknął Louis i wszyscy spojrzeli na niego z wielkimi oczami.
- Spokojnie coś wymyślimy. Mamy ochronę więc nie wejdzie na naszą posesje.- oznajmił Harry patrząc na mnie. Byłam przestraszona. Tym razem zawibrował tylko telefon mojego chłopaka.
- Mam nadzieję, że podejmiesz słuszną decyzję. Nie chciałbyś abym zrobił któremuś z was krzywdę a zwłaszcza mojemu skarbowi. Do zobaczenia, M. Ten człowiek jest chory psychicznie. Dopóki nie odpuścimy będzie nas ciągle nękał. Ja odpadam, nie mam sił.- Lou uniósł ręce do góry i wstał.
- Ale jak to odpadasz ? Nie pamiętasz co mówiłeś ? Że bez względu na wszystko damy radę, dla Lexi.- Liam podniósł głos na przyjaciela i zaciskał ręce w pięści.
- Czy ty nie możesz tego pojąć ? Wszystko się wali, nic już nie jest takie same. Ja już nie mogę, przepraszam…- opuścił głowę i szedł w stronę drzwi wyjściowych. Serce mi zamarło i przez cały czas analizowałam jego słowa.
- I co zostawisz nas teraz ?- zapytałam przez łzy.
- Nie mam innego wyboru, nie chcę brać w tym udziału. Wiem, że obiecałem ale ja nie mogę… Chcę żyć normalnie, jestem młody a już spadają na mnie takie obowiązki i zadania. To jest nie fair. Ja po prostu muszę odpocząć.
- Odpocząć ? Louis postaw się w mojej sytuacji. Pomyśl co ja teraz czuję, mój były myśli że jestem jego własnością i siłą chce mnie odebrać. Zdajesz sobie sprawę, że nie tylko tobie jest ciężko ? Miałam nadzieję, że można na tobie polegać ale myliłam się. Kiedy tylko przychodzi jakaś trudność to od razu się wycofujesz.- łzy lecą mi po policzkach strumieniami. Stoję naprzeciwko mojego chłopaka i serce mi się łamie. Jak on może nas zostawiać w takiej sytuacji ? Nie odezwał się ani słowem tylko wyszedł. Cały czas patrzę na drzwi i nie mogę uwierzyć, że to zrobił. Nie mogę opanować łez. To koniec. Słyszę kroki ale natychmiast wystawiam rękę by nikt się do mnie nie zbliżał.
- Idę do pokoju, nie dobijać się do mnie.- wyszeptałam do chłopaków. Sądząc po ich minach są i wściekli i załamani. Trzasnęłam drzwiami i ogarnął mnie szloch. Jak ja mogłam w ogóle uwierzyć, że Louis jest naprawdę tym jedynym ? Zostawił mnie kiedy ja go najbardziej potrzebuję. Mnie także sytuacja przerasta  ale nie poddaję się bo mam dla kogo walczyć. Ale jedna osoba już nie ma miejsca w moim sercu, niestety. Wzięłam zimny prysznic by odgonić niepotrzebne myśli. To mnie lekko uspokoiło. Wychodząc z łazienki podeszłam do ściany, która została popisana przez chłopców. Dotykam napisów Louis’a i lekko się uśmiecham. Nie będzie tak łatwo o nim zapomnieć. Ubrałam się w świeże rzeczy i położyłam się na łóżku. Muszę udawać przed chłopakami, że wszystko ze mną jest dobrze. Postanowiłam tatuaż zakryć grubą warstwą pudru. Na szczęście mocno się nie różni od mojego koloru skóry. Po zrobieniu lekkiego makijażu postanowiłam zejść na dół. Była tam cała czwórka gadając o czymś zawzięcie. Nawet nie chciałam wiedzieć o czym.
- Harry to co jedziemy ?- dopiero teraz zauważyli, że jestem na dole. Każdy zmierzył mnie wzrokiem. Mimo makijażu moje podkrążone oczy od płaczu było widać. Byłam na tyle blisko, że mogli zobaczyć każdy szczegół mnie.
- Lexi a gdzie jest twój tatuaż ?- zapytał Harry patrząc na mój nadgarstek.
- Ale o jaki tatuaż ci chodzi ?- mój wyraz twarzy nie ulega zmianie. Nie mam uśmiechu a moje oczy przepełnione są bólem. Chłopacy wzdychają bo prawdopodobnie wiedzą co robię. Wyrzucam Louis’a z mojego serca. Mogłam przez cały czas trzymać się zasady „NIE ZAKOCHUJ SIĘ !” Ale na to już za późno.
- Niedługo będziemy. A wy dalej myślcie.- Harry wziął kluczyki do swojego samochodu i wyszliśmy na zewnątrz. Przed bramą było pełno paparazzi, jeszcze tego mi trzeba. Wróciłam do swojego pokoju po jedną z moich ulubionych full cap’ów i zabrałam także okulary Hazzy. Wsiadłam szybko do samochodu i przyodziałam się w rzeczy, które wzięłam. Wyjechaliśmy z posesji, zrobiono nam kilka zdjęć . Panuje niezręczna cisza, co chwilę patrzymy na siebie i nie wiemy co powiedzieć.
- Lexi przykro mi… Ja nie wiedziałem, że on tak postąpi. Jak tylko go spotkam to nakopie mu do dupy…
- Wszystko w porządku Harold. To jest moja wina, mogłam się nie zakochiwać wtedy nie byłoby tego wszystkiego.- dotknęłam jego ramienia i wymusiłam uśmiech.
- Nieprawda. Masz prawo do bycia szczęśliwą, po prostu Louis nie zasługuje na ciebie i tyle. Na początku myślałem, że jest inaczej i tworzycie parę nie do zniszczenia.- spojrzałam tylko na niego i zatrzymaliśmy się przed cmentarzem. Weszłam do sklepiku i zakupiłam dwie duże czerwone róże. Najpierw odwiedziłam grób mamy. Chwilę się pomodliłam i rozmawiałam do niej. Smutno mi się zrobiło bo nie mogę mieć jej koło siebie ale wiem, że ona zawsze jest w pobliżu. Następnie grób taty. Dawno tam nie byłam, na szczęście mój brat był ze mną. Uklękliśmy przed grobem i każdy zanurzył się w swojej modlitwie. Nie wiedziałam od czego zacząć ale w końcu się przełamałam: Cześć tato. Przepraszam, że tak dawno cię nie odwiedzałam ale wiesz mam małe problemy. Max myśli, że jestem jego własnością i właśnie dziś mój chłopak powiedział, że ma dość i odszedł. Jest mi ciężko. Brakuje mi ciebie jak i mamy. Nawet nie wiesz jak za tobą tęsknie… Mam nadzieję, że tam gdzie jesteś jest ci dobrze. Niedługo znowu przyjdę i posiedzę dłużej. A Harry jest dla mnie bardzo dobry, naprawdę. Kocham cię.
Przeżegnałam się i wstałam z ziemi. Harry siedział chyba od dawna na ławce i przyglądał mi się. Westchnęłam głośno, położyłam różę na grobie i powiedziałam:
- Możemy już jechać do domu.


______________________________
Jest i 31 ! :D
Nie mam nastroju do pisania więc wyszedł byle jaki.
Ale mam nadzieję, że trochę wam się spodoba mimo, że nie jest zbyt wesoły.
Jak myślicie Lou wróci do nich ?

A teraz chciałabym polecić wam fanpage jednej z dziewczyn.
Lajkować :D

Mam także wielką nadzieję, że będziecie komentowały ten rozdział :)
Nawet negatywne wypowiedzi mnie zadowolą, przynajmniej będę wiedziała co myślicie na temat moich wypocin.
Czyli jeśli będzie wystarczająca duża ilość komentarzy tym szybciej dodam rozdział.

Kocham was <3 
:*

piątek, 14 grudnia 2012

Rozdział 30


Chłopcy stanęli przede mną tak, że chronili mnie przed tym całym ich menagerem.
- Dziś przyjechałem w pokojowym nastawieniu.- gładzi się po brodzie widzę to zerkając przez ramię Hazzy.- Panno Lexi chciałbym z panią na słówko.- zaczynam drżeć. Nie wiem czy chce ze mną porozmawiać na poważnie czy znów mnie obrazić. Przeciskam się między chłopakami. Louis łapie mnie za rękę i podchodzi ze mną do Paul’a.
- Widzę papużki nierozłączki. No dobrze chcę cię przeprosić za ostatni raz. Chłopcy przemówili mi do rozsądku i zrozumiałem, że dziewczyny jednego z moich podopiecznych i na dodatku jeszcze siostry nie powinienem obrażać co nie znaczy, że cię lubię. Po prostu nie chcę mieć żadnych spięć.- wystawił do mnie rękę. Spojrzałam to na Louis’a to na resztę chłopaków. Wahałam się przez chwilę czy ten człowiek na pewno mówi prawdę. Raz się żyje i podałam mu rękę na zgodę. Ale i tak mu nie ufam choćby nie wiem co by zrobił dla mnie.- A więc jeśli wszystko jest ok między nami musze was zasmucić. Wasz dom nachodzi nijaki Max, ogólnie nie znam gościa ale natrętny się robi i wypytuje o ciebie. Ma lekko powiedziawszy nasrane w bani. Owszem pod niektórym względem zgadzam się z, nim choć nie będę się już wtrącał, że nie powinniście być parą.- posyłam mu groźne spojrzenie a on unosi ręce w geście obronnym.- Powiedziałem już, że się nie będę mieszał do spraw sercowych. A więc kontynuując wygadywał, że jak ty mój drogi przyjacielu nie zerwiesz oto z tą młodą damą to inaczej z wami pogada. Wezwałem już policję ale ona nie może jak na razie nic zrobić. Napotkałem też Eleanor i ma tak samo niecne zamiary jak twój były skarbie.
- To co my zrobimy ?- Harry zaczął nerwowo krążyć po holu. Podeszła do nas reszta zespołu i Niall oznajmił:
- Nie damy skrzywdzić Lexi. Jest naszą siostrą i choćbym musiał oddać wszystkie żelki obronię ją.- szczerze to aż się wzruszyłam. Przytuliłam blondyna a on otarł mi łzę i szepnął do ucha.- Zobaczysz wszystko się ułoży i znowu będzie dobrze.- uśmiechnęłam się i Liam zaprosił nas do pokoju. Mój telefon zaczął dzwonić. O wilku mowa.
- Max dzwoni.- zaczęłam się denerwować.
- Odbierz i zrób na głośnomówiący.- ponaglił mnie Paul.
#rozmowa#
- Czego chcesz Max ?- warknęłam na niego.
- Oj słonko to tak się ze mną witasz ? Nie ładnie, ja jestem dla ciebie miły a ty co ?
- Pytam ostatni raz czego ty ode mnie chcesz ? Nie dosyć ci ?- łzy zaczynają spływać po mojej twarzy.- Chyba wystarczająco namieszałeś w moim życiu.
- Ale kotku ja nie mam złych zamiarów. Chcę cię odzyskać a dobrze wiesz, że nie lubię się dzielić. Więc albo skończysz z twoim nowym kochasiem albo zamienię twoje życie w piekło a tego chyba nie chcesz.
- Proszę cię daj mi święty spokój. Czy ty nie możesz zrozumieć, że jestem szczęśliwa ?- płacz przeradza się w szloch. Czego on ode mnie chce ? To był zły pomysł żeby przyjeżdżać do Hazzy na wakacje, zamieszkanie z nimi na stałe też jest złym pomysłem.
- Macie pięć dni. Pamiętaj będę często was odwiedzać i telefonować no wiesz chcę zdobyć przyjaciół.
#koniec rozmowy#
Wszyscy się na mnie patrzą. Nawet Paul ma współczujące spojrzenie. Louis chciał do mnie podejść ale uciekłam do łazienki. Jestem przerażona. Jak ja mogłam go kiedyś kochać ? Był dla mnie wszystkim a teraz rujnuje moje życie, które i tak nie jest idealne. Chłopacy pukają do moich drzwi lecz ja nie mam zamiaru otworzyć. Chcę ochłoną, pobyć sama. Ochlapałam twarz zimną wodą by opuchlizna pod oczami zeszła. Oto uroki płaczu. Po chwili użalania się nad sobą zauważyłam paczkę fajek. Tego mi trzeba. Na szczęście jest ostatni i do tego zapalniczka, bingo. Krzyki chłopaków nie ustają a mnie kręci się w głowie. Dziwne. Nigdy tak nie miałam po papierosie. Może to ze zmęczenia. Chciałabym wtulić się w Louis’a ale nie mogę. Wiem, że on cierpi a ja chcę złagodzić ten ból. Zgodzę się na układ Max’a ze względu na moją rodzinę. Nie chcę aby ich skrzywdził a wiem do czego jest zdolny. Jeszcze chwile posiedziałam po czym zamierzałam wstać. Nagle grunt pod nogami jakby zniknął, upadłam na podłogę po czym ogarnęła mnie czarna otchłań.

Jakiś czas później.
Słyszę szepty. Próbuję otworzyć czy ale jest to strasznie trudne i na dodatek ten ból głowy. Rozchylam delikatnie powieki i zamieram. Gdzie ja kuźwa jestem ? Ktoś siedzi na moim łóżku. Och tak Niall, jak dobrze, że jest ktoś przy mnie. Lekko obracam głową i widzę pozostałe mordki i od razu sobie przypominam. Jestem w domu, w Londynie. Ale zaraz, zaraz przecież niedawno byliśmy jeszcze w Irlandii w hotelu z Paul’em. No tak straciłam przytomność… Jeszcze nikt nie zauważył, że się obudziłam i niech tak zostanie. Chcę posłuchać o czym mówią.
- Max znowu do mnie dzwonił i groził mi…- szepcze Lou. To jest coś okropnego. Przeze mnie jest dręczony.
- Następnym razem nie odbieraj, rozumiesz ?- tym razem Niall się odezwał. Jest strasznie poważny.
- Nie możemy mu dać za wygraną, trzeba obmyślić jakiś plan. Jak na razie Lexi jest bezpieczna, dom otoczony jest kilkoma wozami policyjnymi. Od naszych ochroniarzy wiemy, że próbował się włamać. Nie daruję skurwysynowi jak zbliży się do mojej siostry choćby na centymetr.- Harry jest naprawdę  zbulwersowany. Ciekawi mnie czy była Louis’a dzwoniła do mnie lub do niego.
- Może zadzwonimy po Marry ?- pytał Zayn.
- Jak na razie nie mieszajmy w to mamy, będzie się tylko niepotrzebnie denerwować.- postanowiłam wkroczyć do akcji.
- Mam zamiar przyjąć propozycję Max’a.- unoszę się na łokciach choć sprawia mi to ogromny ból. Wszyscy się na mnie patrzą z otwartymi buziami.
- Chyba sobie żartujesz Alex.- odezwał się pierwszy Niall. Ale ja pokiwałam przecząco głową. Spojrzałam na Louis’a. Jego wyraz twarzy przepełniał ból i żal. W oku zauważyłam łzę.  Kątem oka widzę, że Harry przeczesuje loki swoimi długimi palcami zaciskając przy tym szczękę. Łzy same spływają po policzkach. Niall złapał mnie za rękę ale ja nie uraczyłam go spojrzeniem. Ono utkwiło na Louis’ie. Nie patrząc na nic odezwałam się:
- Lou dobrze wiesz, że tak będzie lepiej. Ja nie potrafię znieść myśli, że mógłby ci zrobić jakąkolwiek krzywdę.- moja dolna warga zaczyna się trząść. Chłopak podchodzi do mnie i klęka.
- Lexi ja już nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Najgorszą krzywdą jakiej doznam to twoje odejście.- wycieram jego łzy.- Damy sobie rade. Nawet Paul zaoferował pomoc, chłopcy też nam pomogą.-  zbliżyłam swoją twarz do jego i pocałowałam. To było oczywiste, że go kocham ale nie wiem co robić dalej. Czułam na ustach słony smak łez, moich i Louis’a. Kiedy oderwaliśmy się od siebie tak jakby reszta też się wzruszyła. Zrobiliśmy Horan Hug i przyrzekliśmy, że gdyby nie wiadomo co się działo zawsze trzymamy się razem, jak rodzina.
- Dziś mamy zapewnione, że nie przyjdzie ani nie zadzwoni. Każdy z nas wyłącza telefon.- rozkazał Liam i tak też zrobiliśmy.- No i myślę, że chcecie się jakoś odstresować bo nie wiadomo kiedy znów zabalujemy.- od razu na naszych twarzach pojawił się maleńki uśmiech.
- To ja jadę po alkohol, kto ze mną ?- rozweselony Niall spogląda na nas. Podnoszę rękę jako jedyna ochotniczka.- Okej Lexi a pozostała reszta co będzie robić ?
- Sprzątniemy dom.- oznajmił Liam. Niall obejmuje mnie ramieniem i wychodzimy z domu. Jak na Londyn jest słonecznie i ciepło. Blondyn rozgląda się dookoła i szybko wsiada do samochodu Harry’ego i ja robię to samo.
- Jak myślisz będzie mocno zły, że nie zapytaliśmy ?- patrzy na mnie cały rozbawiony.
- Oczywiście, że nie. Zastosuję na niego słodki wzrok i ulegnie. Zawsze pomaga.- mrugam do niego i natychmiast odjeżdżamy. Włączam radio i obydwoje zanurzamy się w pięknej piosence Leony Lewis "Trouble". Przygryzam dolną wargę wspominając moją noc z Louis’em. Cały czas myślę czy zgodzić się na układ Max’a.
- Jeśli myślisz o tym o czy ja myślę to w ogóle nie ma takiej opcji. Nie pozwolimy ci odejść do tego kolesia.- otwieram oczy ze zdumienia i cichutko zaśmiałam się pod nosem.
- Skąd wiedziałeś, że właśnie o tym myślałam ?
- Dużo cię obserwuje i zdążyłem poznać to i owo. Przed chwilą przygryzałaś wargę czyli myślałaś o czymś miłym dla ciebie. Potem twoja twarz spoważniała i ukazał się ból. W tym przypadku musiałaś myśleć o Max’ie bo innego wyjścia nie ma. Wiem, uważasz mnie za jakiegoś odmieńca ale uwierz mi znam się na ludziach.- dotykam jego ręki, która spoczywa na skrzyni manualnej. Lekko się do mnie uśmiechnął ale po chwili ten wyraz zniknął z jego twarzy.
- Wiem, że się martwicie o mnie. Ja po prostu…. Nie wiem co mam zrobić. Chcę was od tego wszystkiego odciągnąć, to nie jest wasz świat. Nie uważam was za jakieś gwiazdunie, ale nie rozumiecie zamiarów Max’a. On zawsze dąży do celu.- znowu zbierają mi się łzy w oczach ale nie mogę mu pokazać, że nie daję sobie rady.- Nie chcę żeby spotkała was jakakolwiek krzywda. Jesteście najważniejszym elementem mojego życia, nie chcę was stracić.- opuszczam głowę i bawię się rękoma.
- Chcemy pomóc. Nie martw się nie zrobi nam krzywdy, mamy własną ochronę i do tego pomaga nam policja. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że jesteś wśród nas. Nie chcę cię stracić…- widzę w jego oczach smutek. Teraz widzę jak bardzo Niall zżył się ze mną. Widać, że coś go trapi ale boi się otworzyć. Stajemy na światłach. Patrzę na niego i kiwam zachęcająco głową. Wciąga gwałtownie powietrze i chyba się udało.- Jestem już w zespole od dwóch lat. Jestem szczęśliwy ale boli mnie to, że przy podpisywaniu płyt fanki jakoś do mnie nie garną, rzadko się zdarza, że któraś mnie przytuli. Dlatego tak tęsknie za domem, tam jestem akceptowany przez wszystkich.- myślę nad odpowiedzią.
- Ohh… Nie musisz się przejmować tym, że jakaś fanka nie chcę cię przytulić. Nawet nie wiedzą co tracą. Ważne, że ja lubię cię przytulać no i reszta głąbów.- nareszcie go rozśmieszyłam. Światło zmienia się na zielone i ruszamy. Nie minęło dużo czasu i jesteśmy na miejscu. Wchodzimy do sklepu monopolowego, tym razem innego i zaczynamy zakupowe szaleństwo.
- Myślę, że weźmiemy alkohol tylko jednej firmy. Chciałbym choć raz zapamiętać nasz melanż.
- Uwierz mi żarłoku, że tym razem też chcę pamiętać.- czochram mu włosy i bierzemy tym razem tylko dziesięć butelek czystej wódki. Niall płaci przy kasie a ja wychodzę na zewnątrz by otworzyć samochód. Nagle ktoś podchodzi do mnie, byłam pewna, że to Niall z torbami ale to był on. Max.
- Już niedługo.- dotknął wierzchem dłoni mój policzek i odszedł. Serce przyspieszyło o oddech miałam nierówny. Kiedy Horan mnie zobaczył natychmiast podbiegł do mnie, torby włożył do samochodu.
- Ej Lexi co się stało ?- jest przerażony. Ręce zaczynają mi się trząść i natychmiast przytulam się do niego.
- On tu był. Będzie mnie teraz śledzić…- Niall pogłaskał mnie po plecach i oznajmił.
- Teraz nie spuszczę cię z oka.- i tak też było. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy do supermarketu. Znalazło się kilku fotoreporterów i dziennikarzy, którzy chcieli zadać kilka pytań ale chłopak zbył ich. Kupiliśmy dużo jedzenie, nawet bardzo dużo. W milczeniu wróciliśmy do domu. Zdążyłam się ogarnąć. Wchodząc do domu usłyszałam część kłótni Louis’a z Zayn’em.
- Stary co ty odpierdalasz ? To nie jest fair.
- Przecież nic nie robię, tylko zadzwoniłem. Wielkie mi halo.- Louis jest widocznie nie w sosie ale widzę, że ani jeden ani drugi nie chcą powiedzieć o co poszło. Nawet nie pytam. Muszę powiedzieć, że chłopacy spisali się na medal. Wychodząc na ogród doznałam szoku. Jest rozłożony jeden namiot, bardzo duży. Miejsce na ognisko jest przygotowane, dwa stoły i piękne kolorowe lampiony są powieszone na sznurkach. Zayn zaczyna rozstawiać alkohol i jedzenie. Na szczęście już się ściemnia a mnie przechodzą dreszcze. A co jeśli on gdzieś tu jest ? Jeśli zaatakuje nas gdy będziemy spać w namiocie ? Alex ogarnij się ! Nakrzyczałam na siebie w duchu. Okej biorę się za pomoc. Przyniosłam z domu wiele poduszek i koców do naszego namiotu. Wszystko gotowe. DJMalik i DJLiam zapodają muzykę i szybko dołączają do nas. Tylko nigdzie nie widzę Louis’a… Nagle ktoś łapie mnie od tyłu. Już myślałam, że to Max… na szczęście to tylko marchewkowy.
- Gdzie ty się podziewasz ? Zdaje mi się, że mnie unikasz.- opuszczam głowę i patrzę na swoje buty.
- Wcale cię nie unikam. Ja tylko… yy to znaczy miałem telefon i musiałem odebrać.- kłamie jak z nut. Zaczyna się jąkać i nie patrzy mi w oczy. Widzę, że Zayn nas obserwuje i mierzy Tomlinson’a wzrokiem. Udaje mi się zaciągnąć go do chłopaków. Na szczęście tam staje się „normalny”.
- A więc wznoszę toast za naszą pokręconą rodzinkę.- Harry podnosi kieliszek i wszyscy się nimi zderzamy. Oczywiście walimy bez popity. Pijemy jeszcze kilka kolejek i atmosfera robi się łagodniejsza. Wszyscy się dobrze bawią, bez wyjątku. Zauważyłam, że Louis kilka razy spogląda na telefon i uśmiecha się. Coś mi tu nie pasuje, ale nie mam ochoty o tym teraz myśleć. Niall bierze mnie w obroty. Tańczymy do upadłego i znowu idziemy pić. Jestem pijana ale nie na tyle by nie pamiętać. Lekki kac. Muzyka niesamowita a Liam pierwszy raz się tak zaczął wygłupiać. Nareszcie możemy się odprężyć i być sobą. Po wyczerpaniu i wypiciu sporej ilości alkoholu idziemy na pomost się położyć. Dziś jest bezchmurne niebo i widać gwiazdy. Uwielbiam w nie patrzeć. Długo rozmawiamy aż zauważam spadającą gwiazdę. Postanowiłam wypowiedzieć życzenie: chcę aby wszystko wróciło do normy. Postanowiliśmy wrócić do namiotu i położyć się spać. Jest czwarta nad ranem i niedługo zacznie świtać. Chciałam pocałować Louis’a w usta lecz ten się wymigał i pocałowałam go w policzek. Muszę jutro z nim porozmawiać a teraz mam zamiar trochę pospać. Na szczęście Hazza śpi koło mnie i chociaż do niego mogę się przytulić.



_______________________________
No udało mi się coś napisać...
Nie było łatwo, nie mogłam się skupić na pisaniu przez to, że straciłam najlepszą przyjaciółkę :(
Chłopak kazał jej wybierać pomiędzy nim a mną... No i wiadomo kogo wybrała :(
Znałyśmy się prawie od zawsze...
Ale nie będę się użalać nad sobą, trzeba żyć dalej.
Co do rozdziału... Niezbyt wesoły, kolejne też takie będą. No ale kiedyś będzie dobrze.
Mam nadzieję, że podoba wam się to co napisałam bo mi niekoniecznie.
Kocham was <3 
Bardzo mocno dziękuje za ponad 3000 wejść :D
Do następnego.
:*

wtorek, 11 grudnia 2012

Rozdział 29


- Ale skąd ma twój numer ?- zdezorientowany Harry patrzy na mnie i nie wie co zrobić.
- Od El… Po prostu nie wierze, i jeszcze szmaciarz mi powiedział, że mam zerwać z Lexi bo ona jest „jego”.
- No to mamy problem, jak na razie nie mówmy jej nic, tak będzie lepiej.- spuszcza głowę w dół i nabiera głośno powietrza.- Mówił coś jeszcze ?
- Że jak z nią nie zerwę to sobie inaczej pogadamy. Mam sześć dni.- nie wiem kompletnie co mam zrobić.
- Ty chyba nie chcesz zrobić tego o czym myślę ?- zdenerwowany Harry łapie mnie za ramiona i patrzy prosto w oczy. Owszem przez chwilę wziąłem tą myśl na serio: żeby zerwać z Lexi. Ale to jest nierealne, przecież ja ją kocham.
- No chyba głupi jesteś.- i nagle wchodzi Lexi. O mało serce nie wyskoczyło mi z klatki. A co by było gdyby usłyszała naszą rozmowę. Wolę nie wiedzieć.
- Pogadamy później o tej niespodziance.- mrugnął do mnie przyjaciel a ja od razu zajarzyłem.
- O jakiej niespodziance mowa ?- podeszła i wtuliła się we mnie.
- Czeka na ciebie w domu ale jak na razie nie mogę ci powiedzieć.- wiem, że coś ją dręczy. Muszę się podpytać, może coś związane jest z Max’em.- Kotek co się dzieje ?
- Pisała do mnie twoja była…- spuściła głowę i chyba pochmurniała. Na pewno powiedziała coś na temat naszego związku.- Lou jest nieprzewidywalna. Powiedziała, że jak ze sobą nie zerwiemy to mnie dopadnie.- nie mogłem uwierzyć własnym uszom. Do czego oni chcą dojść ? Nawet jakbyśmy zerwali, oczywiście tego nie zrobimy, i tak nie wrócę do El a Lexi do Max’a.
- Do mnie dzwonił Max…- pogłaskałem ją po policzku i delikatnie pocałowałem.- Damy radę, nikt nam nie zabroni być szczęśliwym.- uchyliłem drzwi i weszliśmy z powrotem do domu. Wszyscy spojrzeli na mnie. Widać, że chłopcy już wiedzą. Nie musze się już wysilać i mówić coś na ten temat. Muszą nam pomóc. Ale przynajmniej rodzice Niall’a potrafią poprawić humor człowiekowi.

Z perspektywy Lexi.
Udaję wesołą ale w środku jestem załamana. Dlaczego to mnie się to przytrafia ? Jestem zakochana i szczęśliwa a tu nagle bum. Ta cała El mnie przeraża no i na dodatek Max.
Czas na pożegnanie. Rodzice Niall’a są naprawdę wspaniali. Szkoda tylko, że nie poznałam jego brata. Niall się strasznie wzruszył i zrobiliśmy wszyscy razem uścisk. Blondyn ostatni raz rzucił spojrzenie na rodzice i dom po czym wsiedliśmy do samochodu. Tym razem usiadłam z tyłu przy naszym żarłok. Przytuliłam go i otarłam spływającą łzę. Uśmiechnął się do mnie.
- Niall nie podrywaj mi dziewczyny.- zaczął drażnić się z przyjacielem Louis.
- Nawet bym nie śmiał ci jej odbierać. Ale nie powiem jest śliczna.- puścił do mnie oko i zaczął się śmiać.
- Chyba nie chcesz bym zjadł twoje jedzenie, nieprawdaż ?- Niall posłał mu groźne spojrzenie.
- Nawet nie próbuj. Lexi jest twoja, dobra zrozumiałem.- podniósł ręce na znak, ze jest niewinny a wszyscy w samochodzie wybuchli śmiechem. Wpadłam na bardzo głupi pomysł, ale chcę go zrealizować.
- Chłopaki chcę tatuaż.- wszyscy spojrzeli na mnie. Zayn się uśmiechnął i powiedział:
- Dziewczyna wie co dobre.- poklepał mnie po ramieniu.
- Lexi naprawdę chcesz ?- spytał mnie Louis.
- Owszem i to z twoim imieniem.- uśmiechnął się do mnie i objął ramieniem. Kierunek studio tatuaży. Nie było aż tak daleko. Wszyscy wysiedli. Złapałam chłopaka za rękę i znaleźliśmy się w środku. Było dość przerażająco. Na sam początek wyszedł zza biurka facet z tatuażami na całym ciele. Przeraziło mnie to, natomiast Zayn był zachwycony. Powiedziałam, że chcę imię Louis otoczone sercem. Pocałowałam marchewkowego i usiadłam na fotelu. Nie bałam się, ponieważ wszyscy byli przy mnie. Lou trzymał mnie za rękę i cały czas rozmawialiśmy. Nie czułam bólu. Kiedy skończył posmarował mi jakimś kremem i zakleił. Podziękowałam, chciałam zapłacić ale Harry mi nie pozwolił.
- Harry nie mogę cały czas być na twoim utrzymaniu.
- W ogóle do mnie nie mów. Jak na razie jesteś na wakacjach i ja za ciebie płacę a jak nie to zadzwonię do mamy i ona z tobą porozmawia.- przewróciłam oczami i przytuliłam się do Harolda. Nagle zauważyłam, że Lou także siada na fotelu.
- Co ty odwalasz ?- pytam.
- Jak to co. Jeśli ty możesz mieć tatuaż z moim imieniem ja także chcę z twoim.- mrugnął do mnie a ja wróciłam do reszty chłopaków.
- To może wy mi chociaż powiecie jaka niespodzianka czeka na mnie w domu ?- zrobiłam najsłodszą minkę jaką potrafiłam.
- O nie, nie Lexi nic z tego. Gdybyśmy ci powiedzieli to już by nie była niespodzianka.- Liam wstał i popukał mnie lekko w głowę a ja zaśmiałam się.
- No a może ty Niall co ? Kupię ci tyle słodyczy ile ze chcesz.
- Kusząca propozycja ale nie mogę.- udałam obrażoną i wróciłam do Louis’a. Na szczęście ten facet już kończył wystarczy, że owinie i gotowe. Chłopak podszedł do kasy i zapłacił za nas. Pocałowałam go w usta i ruszyliśmy do samochodu. Reszta drogi minęła nam tak jak zawsze. Dużo śmiechu i rozmów. Dostałam kilka SMS od byłej Louis’a ale postanowiłam ich nie odczytywać. Wyłączyłam całkowicie telefon i zagrzebałam głęboko w torebce. Dotarliśmy do hotelu no i nie było nic lepszego jak zobaczenie tłumu fanek przed budynkiem.
- Zajebiście !- krzyknął Zayn. Wszyscy zakryli się czym popadnie po czym nasze auto wjechało do podziemnego garażu i drzwi się zamknęły.
- Jestem ciekaw kto to rozpowiedział...- Harry udaje, że myśli.
- Harry nie udawaj bo wszyscy wiedzą, że jesteś głupi.- no to Liam ma przechlapane. A my przynajmniej sobie popatrzymy jak się gonią. Nagle ruszyli do góry. Recepcjonistka patrzy się na nas jak na jakieś ułomy ale nic nie zrobi. No bo przecież ONE DIRECTION. Już nie wytrzymuję ze śmiechu. Zwalili jedną doniczkę z kwiatami. Twarz recepcjonistki zaczęła robić się purpurowa. Chłopcy to zauważyli i pobiegli czym prędzej na nasze piętro a my za nimi. Nagle Hazza dopadł Liam’a i zaczęli się kulać po podłodzę.
- No Daddy coś ty powiedział ?
- Że jesteś głupi.- gdy Harry usłyszał to jeszcze raz zaczął dźgać Liam’a po brzuchu i w boki.
- A więc jeszcze raz co powiedziałeś ?
- Hazzuś jesteś najmądrzejszą istotą jaką kiedykolwiek dano mi spotkać.
- No już lepiej.- oparłam się o ścianę i ocierałam łzy od śmiechu. Chłopacy tak samo tylko, że Niall już leżał na podłodze i zwijał się ze śmiechu. Ten to zawsze ma jazdę. Po chwili wszyscy się ogarnęli. Zayn patrzył na korytarz i my tez to zrobiliśmy. Jakaś postać zbliżała się w naszą stronę. Zobaczyłam osobę, którą mam na czarnej liście.
- Witajcie chłopcy, Alexandro.- ukłonił się mężczyzna i uśmiechnął złowrogo.
- Paul.- wszyscy razem wypowiedzieli to imię i nagle atmosfera się zmieniła.



________________________________
Tak wiem wiem...
Rozdział krótki i nudny.
Ale muszę coś napisać przed wydarzeniem co zmieni delikatnie życie Lexi.
Od kilku dni myślę o tatuażach i chcę w przyszłości sobie zrobić.
I chyba dlatego Lexi i Lou sobie zrobili xddd
Dobra nie zanudzam i mam nadzieje, że skomentuje ktoś ten beznadziejny rozdział.
Do następnego <3


sobota, 8 grudnia 2012

Rozdział 28


Jestem taka szczęśliwa, że mam przy sobie Louis’a. Noc była wspaniała. Leżymy w ciszy, która jest muzyką dla mych uszu. Tylko nasz oddech, tylko nasze serca. Niekiedy spoglądam na niego i na twarzy pojawia mi się uśmiech. Od pewnego czasu myślałam, że miłości nie ma. A ja właśnie kocham na zabój i dla Louis’a zrobiłabym wszystko. Po chwili mój chłopak wstał i poszedł do łazienki. Ja miałam chwilę dla siebie. Dotknęłam ust i przypomniało mi się jak mnie całował i moja ręka zjeżdżała do miejsc gdzie składał swoje pocałunki. Z buzi nie schodził mi uśmiech. Owinęłam się kołdrą i Louis uklęknął przy mnie, gdy wyszedł z ubikacji.
- Kotek, sprawiłem ci ból ?- spojrzał na mnie z taką troską, że aż serce mi się ściskało.
- Ty głuptasie, to było wspaniałe. Dziękuje ci.- pocałowała jego policzek.
- Za co mi dziękujesz ?
- Za wszystko. To dzięki tobie jestem szczęśliwa.- pogłaskałam go po włosach a on przymknął oczy.
- Kocham cię.- wypowiedział te słowa tak, że ledwo je słyszałam. Potrafiłam wyczytać to z ruchu jego warg. Położył się na swoim miejscu okrył kołdrą siebie i mnie i dodał:- Zostały nam trzy godziny snu a później mamy śniadanie. Dobranoc. Zgasił lampkę i lekko zmęczona zapadałam w sen.

Trzy godziny później.
Obudziłam się jako pierwsza. Nie miałam serca budzić Louis’a więc po cichu poszłam do łazienki się umyć. Gdy już to zrobiłam wyciągnęłam z szafy dres, jakąś bluzkę i wyszłam z pokoju. Z myślą, że wszyscy już się obudzili poszłam do pokoju obok. Ale gdy dobijałam się pięć minut stwierdziłam, że nikogo nie ma tak samo jak w następnym apartamencie. Postanowiłam zejść do recepcji i zapytać się czy ktoś widział chłopaków. Gdy tylko zeszłam piętro niżej spostrzegłam pozostałą czwórkę na kanapie. Spali. Lekko potrząsnęłam każdego po kolei i w końcu się wybudzili.
- Dlaczego nie ma was w pokojach ?- spytałam lekko zdziwiona. Nie wierzę, że się schlali. Przecież mamy dzisiaj wypad do rodziców Niall’a.
- No bo ten… Nie chcieliśmy wam przeszkadzać i w dodatku i tak byśmy nie mogli spać bo było lekko głośno.- zakłopotany Liam cały czas się jąkał i nie patrzył mi w oczy, a na mojej twarzy pojawił się rumieniec.
- Straaaaaaaaaaaaaaaaaasznie głośno. Moglibyście nas uprzedzić.- wypominał mi Harry mając uśmiech na twarzy.
- Oj Hazzuś nie mów mi, że jak uprawiasz seks to jesteś cicho.- odegrałam się i to teraz on spalił buraka a wszyscy zaczęli się śmiać. – To co Niall gotowy na spotkanie z rodzicami.
- Chyba tak. Jestem strasznie zdenerwowany. Nawet nie wiem czemu.- podrapał się po głowie.- Mam nadzieję, że cymbały nie zrobią mi wiochy.
- Kto jak kto ale ja nie jestem cymbałem.- „obrażony” Zayn skierował swój złowrogi wzrok w stronę blondyna.
- Taaa. Ale chłopaki mówię serio. I w dodatku mamy Lexi i chcę żeby choć raz było „normalnie”.- zaakcentował palcami cudzysłów i uśmiechnął się szeroko do wszystkich.
- Okej, czyli mamy udawać „normalnych”.- Hazza zaczął przedrzeźniać Niall’a lecz ten nie reagował. Poszliśmy z powrotem na górę, znowu do pokoju Liam’a bo był największy. Louis już stał przy drzwiach.
- No nareszcie.- wstał z ziemi i ustąpił miejsca Zayn’owi, który miał klucz do pokoju.
- Co się tak denerwujesz. Co to jest za młodzież i niewyżyta seksualnie i popadająca w depresję. Ja już nic nie rozumiem.- Niall zaczął droczyć się z Louis’em na co ten odparł.
- Ty może nie wiesz ale powiem ci coś: nieraz fajnie być niewyżytym.- mrugnął do niego i wszedł do pokoju.- A tak poza marginesem jestem głodny.
- Nie dziwie się po takim wysiłku.- teraz Harry. Co oni się wszyscy uwzięli ? Wywróciłam oczami i tylko poklepałam go w czoło. Liam zamówił pizzę choć mieliśmy zjeść śniadanie. Oczywiście kawałki pizzy latały po całym pokoju bo Harry i Zayn uczyli je latać. Nadal byliśmy wszyscy w piżamie ale postanowiliśmy pozwiedzać  piętra hotelu. Robiliśmy różne żarty bo jakby to było gdybyśmy ich nie zrobili ? Dziwnie. Lou zapukał do jednego z pokoi i wyszła z niego jakaś kobieta po siedemdziesiątce w samej bieliźnie a koło niej był mężczyzna około dwadzieścia pięć lat w bokserkach. Po chwili zamknęli drzwi a ja natychmiast się odezwałam.
- Chyba zamknę się w sobie. To było…
- Ohydne.- dokończył za mnie Liam.
- A widzieliście ten jej strój ?- zapytał Niall z miną pełną obrzydzenia.
- Dobra zakończmy ten temat bo aż sobie wyobraziłem co oni tam mogą robić.- wszyscy zaczęli się śmiać tylko nie Harry.- To nie jest śmieszne.- nagle wszyscy stali się „poważni”. Zeszliśmy na kolejne piętro i tam dostrzegliśmy wózek na bagaże tak duży, że pomieścił nas wszystkich. Na szczęście korytarze są bardzo szerokie. Weszliśmy do niego wszyscy i zaczęliśmy się odpychać nogami. W pewnym momencie nabraliśmy takiej prędkości, że nie mogliśmy zatrzymać wózka i wpadliśmy na wazon, który się sam zbił. Usłyszeliśmy jak personel idzie już po schodach.
- Uciekamy !- krzyknął Harry na tyle cicho żeby personel nie usłyszał. W błyskawicznym tępie znaleźliśmy się na piętrze z naszymi pokojami.
- Dobra trochę się wyluzowaliśmy a teraz się ubieramy bo za dwie godziny mamy być już u rodziców Niall’a.- wszyscy pędem ruszyliśmy do swoich pokoi. Szukałam w szafie czegoś do ubrania.
- Lou ja nie mam się w co ubrać.- byłam załamana.
- Lexi, przecież w szafie masz pełno rzeczy. Pomogę ci.- podszedł do mnie i spojrzał na wieszaki. Wiem, że Louis ma gust więc mogę mu zaufać. Wybrał mi beżową sukienkę do tego mocno różową marynarkę i buty w kolorze sukienki.
- Dobrze, że dałam się namówić do zabrania tych sukienek.
- Beze mnie byś zginęła.- uśmiechnął się do mnie i pocałował w szyję. Przymknęłam oczy i dobrowolnie uśmiechałam się na myśl, że jeszcze wieczorem byliśmy zależni tylko od siebie. Poszłam do łazienki i zaczęłam przygotowania. Na początek wzięłam prysznic i umyłam włosy. Po wyjściu zaczęłam je suszyć i układać bo miałam zamiar zostawić je rozpuszczone.  Następnie makijaż. Oczy podkreśliłam dość grubą kreską z eyeliner’u a rzęsy pociągnęłam maskarą. Usta potraktowałam lekko różową szminką. Założyłam sukienkę i wyszłam z łazienki. Na wejściu zostałam zmierzona przez Louis’a.
- Cudownie wyglądasz.- podszedł i objął mnie w pasie.
- A to dzięki tobie misiek.- dotknęłam jego policzka.- Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo cię kocham.- pocałowałam jego usta tylko raz żeby nie zetrzeć szminki.
- Też cię kocham i nikt tego nie zmieni.- uśmiechnął się do mnie. Dopiero teraz zauważyłam, że jest już ubrany. Ma na sobie beżowe spodnie i koszule granatową koszulę z krótkim rękawem. Idealnie. Założyłam buty na obcasie i choć trochę mogłam dorównać Louis’owi. Wyszliśmy z pokoju i wszyscy na nas czekali.
- No to jedziemy.- powiedział Niall i ruszyliśmy do podziemnego parkingu. Szybko weszliśmy do samochodu i ruszyliśmy w drogę. Zajmie nam ona jakieś pół godziny jadąc powoli. Pozwolili mi usiąść z przodu. Co za dżentelmeni. Harry prowadził i strasznie się z tego cieszył.
- Harry tylko proszę cię nie rozwal naszej Olivii dobrze ?- błagalnym tonem Liam zwrócił się do lokowatego. On pokiwał głową i uśmiechnął się szeroko pokazując swoje idealne zęby.
- Ten samochód też ma imię ?- odwróciłam się do tyłu i wszyscy pokiwali głowami.- Matko kochana z kim ja żyję. – Wszyscy jednym chórem odpowiedzieli.
- Z One Direction !- zaśmiałam się i usiadłam jak należy zapinając pasy. Zwróciłam głowę w stronę okna i podziwiałam wszystko co mijaliśmy. Będę musiała zadzwonić do cioci Mary bo dawno z nią nie rozmawiałam. Chyba odpłynęłam w świat fantazji bo gdy Harry coś do mnie powiedział bardzo się wystraszyłam.
- Przeprasza, co mówiłeś ?- spytałam zdezorientowana.
- Jesteśmy na miejscu marzycielko.- wbił mi palec w brzuch i natychmiast otworzył mi drzwi od samochodu. Dom rodzinny Niall’a był dość duży. Zaczęłam się lekko denerwować. Ruszyliśmy do drzwi i po chwili jeden z chłopaków do nich zapukał. Usłyszeliśmy głośne proszę i już byliśmy wewnątrz tego pięknego budynku. Urządzony był bardziej nowocześnie, inaczej sobie to wyobrażałam.
- Witajcie kochani. Jak dobrze was znowu widzieć.- prawdopodobnie z kuchni wyszła kobieta w fartuszku. Wyglądała na miłą i sympatyczną osobę. Pierwszy powitał się z nią Niall. Czułości nie było końca. Byłam ostatnia, kiedy przyszła moja kolej blondyn stanął koło mnie i oznajmił:
- Mamuś to jest Alexandra siostra Harry’ego i dziewczyna Louis’a.- podałam jej rękę a ona przytuliła mnie.- Ale mów na nią po prostu Lexi.
- Witaj w rodzinie Lexi. Mam na imię Maura i nie mów do mnie pani bo o jeszcze bardziej mnie postarza- uściskała moją rękę jeszcze raz a moje serce coś ukuło. „Witaj w rodzinie” te słowa tak wiele dla mnie znaczące.
- Miło mi cię poznać Mauro.- uśmiechnęłam się do niej i poszliśmy dalej za Niall’em. W pokoju siedział jakiś pan pewni tata żarłoka. Kiedy nas zauważył podbiegł do Niall’a i uściskał go.
- Synu jak dobrze znów cię widzieć.- jego spojrzenie padło na mnie.- A kogo my tu mamy ?- podszedł do mnie i powiedział.- Witam, mam na imię Bobby i mów mi po imieniu a ty jesteś ?
- Jestem Lexi, siostra Harry’ego.- uściskałam go  i pocałowałam w policzek.
- I moja dziewczyna.- krzyknął Louis widocznie zadowolony z tego faktu.
- No Lou ale ci się trafiło. Bardzo ładna dziewczyna.- zarumieniłam się i opuściłam wzrok.- Dobra chodźcie do stołu zaraz będzie jedzenie. Oczy Niall’a zabłysły. Mogę się założyć, że brakowało mu kuchni swojej mamy.
- Tato a gdzie jest Greg ?- zapytał Niall. A tak a'propos kim jest ten Greg ? Harry zauważył moją minę podszedł do mnie i szepnął:
- Brat Niall’a.- powiedziałam ciche aha i usiadłam do stołu.
- Greg trochę się spóźni ale nie martw się na pewno będzie.- poklepał swojego syna po ramieniu i już po chwili dołączyła do nas Maura. Bardzo dobrze czułam się w ich towarzystwie. Chłopacy dużo opowiadali im o koncertach i ogólnie jak im się układa. Louis mówił o mnie same pozytywy ale żadne z nich nie wspomniało o moim załamaniu gdy ten gość na cmentarzu powiedział mi niby prawdę. I nawet cieszę się z tego. Nawet ja nie jestem gotowa emocjonalnie na to by rozmawiać o tym.  W pewnej chwili zadzwonił do Louis’a telefon.

Z perspektywy Louis’a.
 Jest naprawdę miło i widać, że rodzice Niall’a lubią Lexi. Nagle zadzwonił mój telefon, obcy numer więc postanowiłem odebrać.
- Przepraszam was na momencik.- ostatni raz posłałem Alex uśmiech i skierowałem się na taras.
#rozmowa#
- Halo ?- zapytałem niepewny kogo mogę usłyszeć.
- Witam Louis. Dawno się nie widzieliśmy, nieprawdaż ?- od razu wiedziałem kto to jest. Max.
- Czego chcesz Max ?- spytałem zdenerwowany.
- Tego co zawsze, chcę Alex.
- Zrozum ona nie jest przedmiotem. Ma uczucia i to ona decyduje z kim chce być. I tal mi się zdaje, że wybrała mnie.
- Nie bądź taki cwany. Masz z nią zerwać bo jak nie to inaczej porozmawiamy. Ah zapomniałbym ta twoja była też jest niezłą laską. Bez problemu dała mi numer do ciebie. Pamiętaj co ci mówiłem. Masz sześć dni. Więc do zobaczenia.
#koniec rozmowy#.
Co on sobie myśli ? Że jak mnie zastraszy do dostanie czego chce ? O nie, Lexi ma prawo być szczęśliwa ze mną a to, że ten koleś ma co z głową to jest przegięcie. Jestem tak zdenerwowany, że masakra. Wszedłem z powrotem do domu tylko po to by zawołać Hazzę.
- Harry mogę cię prosić na chwilę ?
- Już idę.- odpowiedział i gdy tylko mnie zauważył wyszliśmy z powrotem na taras i zapytał: - Stary co się stało ?- poklepał mnie po ramieniu a ja oznajmiłem.
- Dzwonił do mnie Max.
- O kurwa.- Harry przeczesał swoje loki i oparł się o barierkę…



_______________________________
Tak jak obiecałam, jest w weekend. :)
Nie miałam pomysłu na ten rozdział.
No i zaczynają się kłopoty, bo nie zawsze jest kolorowo tak jak do tej pory.
Nie wiem kiedy będzie kolejny.
Więc żegnam :*
<3

środa, 5 grudnia 2012

Rozdział 27

+18


- Gdzie jest kurwa Liam !?- z głębokiego snu wyrwał mnie krzyk Harry’ego. Otworzyłam z trudem oczy i zamarłam. Dlaczego leżę na trawie ? Ah no tak melanż z chłopakami i Emily. Koło mnie leży jeszcze pijany Louis. Harry i Zayn wymieniają między sobą uwagi na temat naszego wieczoru. Niall leży dalej bez koszulki. Harold zauważył, że się obudziłam więc podszedł do mnie i pomógł mi wstać. Ból głowy nasilał się przez cały czas. Śmialiśmy się przez chwilę i poczekaliśmy aż wszyscy się obudzą nie minęło długo bo wszyscy stanęli już po dziesięciu minutach gdy Zayn krzyknął „Vas Happenin”. Złapałam rękę Louis’a i zaczęliśmy rozmowę.
- No to tak moi imprezowicze nie ma z nami Liam’a. Znowu.- nie mógł opanować śmiechu Zayn i po chwili wszyscy do niego dołączyliśmy.
- Emily już do mnie dzwoniła i powiedziała, że jest w hotelu ale nie ma z nią naszego Liam’a.- oznajmił Harry gładząc się po policzku z lekkim zarostem. Teraz zauważyłam, że Louis też taki ma. To jest takie seksowne. Niespodziewanie pociągnęłam go z dala od innych i pocałowałam zachłannie w usta. Objęłam jego twarz rękoma natomiast jego dłonie powędrowały na moje biodra. Na szczęście nikt nas nie widział. Objęłam go za szyję i przyciągnęłam bliżej siebie. Nawet się nie sprzeciwiał. Dotknął ręką moich pośladków.
- Lou nie tutaj.- wyszeptałam między pocałunkami łapiąc przy tym trochę powietrza, którego mi brakowało.
- Ale ja już nie mogę…- podniósł mnie tak, że nogi oplotłam na jego biodrach przy czym musiał mnie złapać za pośladki. Patrzyliśmy na siebie z pożądaniem, którego jeszcze w życiu nie czułam. Chciałam poznać każdy centymetr jego ciała, bez wyjątku. Mam ochotę jeździć palcem po jego wyrzeźbionym brzuchu.
- Już niedługo.- przygryzłam jego ucho a on wydobył z siebie gardłowy jęk. Opuścił mnie na ziemię i wróciliśmy do reszty. Patrzyli na nas jak na kosmitów.
- Okej powiedzmy, że tego nie widzieliśmy.- powiedział Harry do mnie. Widziałam w jego oczach coś dziwnego, widocznie chce ze mną porozmawiać. – Liam do nas dzwonił i okazało się, że jest w podziemnym garażu w naszym hotelu i ma aparat. Nie wiem skąd ale ważne, że się znalazł. Musze wam powiedzieć, że jest dopiero ósma rano. Dziś pójdziemy zwiedzić okolice i wieczorem do klubu. Ale nie PARTY HARD tylko jak normalni ludzie po drinku i tyle.- wszyscy wybuchliśmy śmiechem, przecież to jest niemożliwe. Jak się okazało jesteśmy trzy przecznice od naszego hotelu, czyli niedaleko. Po drodze każdy mówił to co pamiętał z wieczoru. Jednak nic się nie trzymało kupy. Po prostu świetnie. Nurtuje mnie tylko jedno pytanie: skąd Daddy ma aparat ? Kiedy zaszliśmy do naszego hotelu Liam akurat wyszedł na zewnątrz. Wybiegł nam na powitanie jakby nie widział nas z jakiś rok.
- Nigdy więcej nie piję z wami. Myślałem, że ktoś mnie porwał.- zaczął się śmiać.- Na szczęście spałem na naszym samochodzie. Nie wiem jak więc nie pytajcie mnie o to. Aha i zdjęć jeszcze nie oglądałem bo nie chciałem przeżyć zawału.- weszliśmy do środka. Recepcjonistka zmierzyła nas wzrokiem i zaczerwieniła się na widok pół nagiego Horan’a. Poszliśmy do pokoju Zayn’a, Liam’a i Niall’a. Po chwili doszła do nas Emily. Myślałam, że pobija już rekordową ilość makijażu na sobie. Ale to co dziś miała na ryju to było jakieś przegięcie. Szturchnęłam Louis’a w ramię a on tylko odparł.
- O mój Boże, daj siły nam wszystkim a zwłaszcza Harry’emu, że musimy to coś oglądać.- wszyscy się zaśmiali a Emily tylko przekręciła oczami i pocałowała Harry’ego. Ten tylko wytarł sobie usta i spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem. On potrzebuje rozmowy. Wszyscy pchali się na jedno łóżko ale wiadomo, że siedem osób nie zmieści się na jednoosobowe więc zajęliśmy miejsca na podłodze. Ja natomiast usiadłam na kolanach mojego chłopaka. Podłączyliśmy aparat do jedynego laptopa jaki wzięliśmy i na moment wszyscy wstrzymali oddech. Nikt nie wiedział czego ma się spodziewać.
10 minut później.
Mam traumę. Po prostu żyję z debilami ale kochanymi. Zdjęcia wszystko mówią. Louis i ja w dwuznacznym momencie, Niall i Harry w łazience próbujący zmyć rzygi z koszulki, Zayn obmacujący słup i jak wynika później w niego przypierdzielił, Liam czołgający się po podłodze, ktoś zrobił nam grupowe zdjęcia podejrzewam, że Emily bo nie ma jej na zdjęciu i na dodatek Louis wywijający na barze w samych spodniach.
- Jeśli Paul to zobaczy to już po nas.- przełknął głośno ślinę Harry i poklepał mnie po ramieniu.- Lexi będziesz naszą bohaterką.
- Ja ? Ale dlaczego ?
- Od teraz składamy przysięgę, że tylko w twoim pokoju będzie aparat, czyli nie będzie w zasięgu goryla.- spojrzeliśmy po sobie.- Ale to co zrobiliśmy jest zajebiste ! Choć niektóre momenty aż obleśne. Po prostu kocham was.- lataliśmy jak szaleni po całym pokoju śmiejąc się i wygłupiając. Kiedy delikatnie mówiąc opadliśmy z sił Horan ogłosił:
- Teraz robimy grupowy przytulas i idziemy do swoich pokoi bo jak widzę co niektórzy zjadają się wzrokiem.- spojrzał na nas i po chwili wszystkie pary oczu były zwrócone w naszą stronę. Zaczerwieniam się i Louis tak samo. Po uścisku ścigaliśmy się kto będzie pierwszy. Tak jakby nikt nie wygrał bo oszukiwali przewracając się lub łaskocząc. Kiedy znalazłam się w swoim pokoju wzięłam szybki prysznic. Wyszłam owinięta ręcznikiem i zmierzałam do mojej szafy. Louis leżał na łóżku z bananem na twarzy i obserwował moją reakcję. Gdy tylko otworzyłam zaczęłam się śmiać.
- Louis oddawaj moje majtki, w tej chwili.- rozkazałam mu a on tylko na mnie spojrzał.
- Lexi ale o co ci znowu chodzi ? To, że coś zniknęło z twojej szafy to nie znaczy, że to moja wina.- próbował wyjść z tej sytuacji ale nie pozwolę na to.
- A oprócz ciebie ma ktoś jeszcze klucz do naszego pokoju ?- cień wahania pojawił się na jego twarzy.
- Owszem cały personel.- przekręciłam oczami, pukałam go palcem w klatkę i posuwałam w przeciwną stronę czyli na łóżko.
- Nie mam co założyć a jak dobrze pamiętam wychodzimy dziś na miasto. Nie mam zamiaru iść bez bielizny.
- Mnie by to nie przeszkadzało.- i ten jego łobuzerski uśmieszek, który zawsze coś oznaczał. Przewrócił mnie na łózko i uklęknął nade mną. Przyciągnęłam jego twarz bliżej mojej i już po chwili nasze usta były jednością.
- Lou mój ręcznik, on spada.- powiedziałam gdy jego pocałunki przeniosły się na szyję. On tylko się uśmiechnął ale nic z tym nie robił.
- W szafie zostawiłem ci to co możesz dziś ubrać, ja idę pod prysznic.- zszedł ze mnie i ruszył do łazienki. Poszłam do szafy. Mogłam się domyślić co on mi zostawił. Stringi. Okej założę je. Wyciągnęłam beżową sukienkę z dłuższym tyłem, założyłam ją i nagle rozległo się krótkie pukanie do drzwi. W wejściu stanął smutny Harry. Szybko do niego podbiegłam i przytuliłam go. Zaczął płakać. Pierwszy raz przy mnie.
- Harry ciii.. Spokojnie.- pogłaskałam go po włosach. Zamknęłam noga drzwi. Skierowaliśmy się na łóżko. Nie mógł opanować emocji i wciąż płakał.- Powiesz mi co się stało ?- odsunął się ode mnie i wytarł bluzą twarz mokrą od łez. Pokiwał delikatnie głową i w jego oczach pojawił się ból.
- Emily… Ona… ja.- i znowu kolejna seria łez. Z łazienki natychmiast wyszedł Louis ale gdy tylko zobaczył nas pokazał głową, że wychodzi. Był dziś straszenie seksowny. Biała bluzka i ciemne spodnie lekko opinające się. Ale to teraz nie było najważniejsze. Harry.
- Pokłóciłeś się z nią ?
- Powiedziała, że za dużo czasu spędzam z wami, że wcale jej nie doceniam i nie dbam o nią. Wkurzyłem się i powiedziałem, że rodzina jest najważniejsza i jak tego nie rozumie to już nie mój problem. Spakowała walizkę i oznajmiła mi, że musi przemyśleć „nas”. Nie wiem co mam robić. Al proszę pomóż.
- Wiesz co Hazza to może i dobrze jak zrobicie sobie przerwę. Ona niech przemyśli czy naprawdę cię kocha. Nie zasługujesz na to żeby tak cię traktowała. Zobaczysz wszystko będzie dobrze tylko musicie odpocząć od siebie.- przytuliłam go najmocniej jak umiałam.- Kocham cię Harold i nic tego nie zmieni.
- Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak ja za tobą tęskniłem…- spojrzał na mnie widocznie już w lepszym nastroju i stwierdził.- Ładnie wyglądasz, zresztą jak zawsze.- zarumieniłam się lekko. Poszliśmy do chłopaków. Postanowiliśmy najpierw iść coś zjeść. Niall był w siódmym niebie i o dziwo zapomniał o tym, że miałam mu zamówić mega pizzę do pokoju. Blondyn zamówił aż cztery dania i to jeszcze podwójne porcje. Masakra.
Po zjedzeniu „lekkiego” obiadu. Poszliśmy pozwiedzać. Byliśmy w różnych zamkach. Niall zaprowadził nas do miejsca gdzie zazwyczaj wagarował. Widać było, że tęsknił i nadal tak jest. Jak się dowiedzieliśmy jutro idziemy na kolację do jego rodziców. Później poszliśmy zobaczyć różne łąki i piękne wybrzeża klifowe. Aż serce szybciej biło jak się na to wszystko patrzyło. Niall był dumny z tego, że jest Irlandczykiem. Zwiedzanie zajęło nam jeszcze kilka godzin a gdy tylko zrobiło się szaro ruszyliśmy w stronę jakiegoś klubu. Nie obchodziło nas jakiego. Musieliśmy odreagować rozstanie z Emily i jakoś pocieszyć Harry’ego. Sprawiał pozory szczęśliwego ale ja go za dobrze znam. Skrywa wszystkie emocje. Klub okazał się bardzo fajny. Na szczęście zdobyliśmy stolik i natychmiast zajęliśmy miejsca. Zayn poszedł zamówić nam jak na razie po jednym drinku. Louis zaczął się ze mną droczyć i muskał ustami moją szyję.
- Lou przestań, nie mogę się skupić.
- I oto mi chodzi.- poczułam jak się uśmiecha.- Pięknie wyglądasz w tej sukience. – nikt na nas nie patrzył. Jego ręka powędrowała na moje udo Krzyk Zayn’a doprowadził do tego, że Tomlinson oprzytomniał ale i tak posyłał mi znaczące spojrzenia. Po wypiciu jednego ale mocnego atmosfera między nami zrobiła się lżejsza. Poszliśmy wszyscy tańczyć. Bez wyjątku. Na początku tańczyliśmy wszyscy razem i dla naszego dobra chyba nikt nie rozpoznał chłopaków. Zayn, Liam i Niall gdzieś poszli, prawdopodobnie po drinki a Harry zmył się w ubikacji. Zostałam tylko z Louis’em. Nasz taniec robił się coraz bardziej gorący. Odwróciłam się do niego tyłem a on przysunął się do mnie możliwie jak najbliżej. Ocieraliśmy się o siebie i w pewnym momencie doznałam szoku.
- Louis czuję twojego kolegę.- na mojej twarzy pojawił się rumieniec ale nadal utrzymywaliśmy kontakt wzrokowy.
- Nie moja wina, że on tez cię lubi.- uśmiechnął się do mnie pokazując zęby i pocałował mnie.
- Chcę to zrobić.- zrobił wielkie oczy. Chyba się nie spodziewał, że tak szybko to nastąpi. Złapał mnie za rękę i pociągnął ku wyjściu. Nie sprzeciwiałam się. Jestem spragniona jego pocałunków. Gdy znaleźliśmy się na zewnątrz szliśmy do naszego hotelu. Cały czas zerkał na mnie. Na moment przystanęliśmy. Budynek było już widać. Pocałowałam go. Nasze języki toczyły zawziętą walkę. Ktoś zrobił nam zdjęcie a my natychmiast uciekliśmy do hotelu. Nikogo nie było w recepcji. Wybraliśmy schody jako drogę do naszego pokoju. Po drodze nie obyło się bez pocałunków. Louis przywierał mnie do ścian lub obijaliśmy się o różne przedmioty, które stawały nam na drodze. Nareszcie nasz pokój. Natychmiast go otworzył i weszliśmy do niego przy czym zamknęliśmy drzwi na klucz by nikt nam nie przeszkodził. Przywarłam do drzwi i znowu pocałowałam jego cudowne usta. Oderwał się ode mnie a w jego oczach widać było pożądanie.
- Na pewno chcesz tego ?- pokiwałam głową. Podeszliśmy do łóżka złączeni pocałunkiem i nagle ze spodni wyciągnął kwadratową paczuszkę. Prezerwatywa, czyli musiał się domyślić, że do czegoś dojdzie. Moje ręce powędrowały pod jego koszulkę i natychmiast ją ściągnęłam. Lou zaczął powolnie odpinać zamek od mojej sukienki. Czułam ogień na całym moim ciele. Z naszych ust wydobywały się ciche pojękiwania a to dopiero początek. Po zdjęciu sukienki zostałam w samej bieliźnie. Popchnęłam Louis’a na łóżko i po chwili znalazłam się nad nim obdarowując go pocałunkami. Poczułam wzniesienie w okolicach jego krocza. Czyli to tak na niego działam. Powoli ściągnęłam jego ciemne spodnie i został tylko w samych bokserkach. Nie mogłam oderwać oczy. Natychmiast zamieniliśmy się miejscami i to on był nade mną. Zaczął ściągać mój stanik i po rozpięciu go szybko się pozbył tej części garderoby rzucając ją gdzieś na podłogę. Jego oczy wpatrywały się w moje nagie piersi. Zaczął je dotykać i pieścić a mnie jak najbardziej się to podobało. Tętno mi przyspieszyło a w okolicy podbrzusza miałam przyjemne uczucie. Teraz moja kolej. Usiadłam na niego chcąc więcej. Całowałam jego klatkę i brzuch. Moje pocałunki zakończyły się przy gumce od majtek. Zahaczałam zębami o nią drażniąc przy tym Louis’a. Sama długo nie wytrzymałam i ściągnęłam z niego bieliznę. Pierwszy raz widziałam go nago. Jego penis był już gotowy, ja chyba także. Znów zmieniliśmy się miejscami i chyba to już ostatni raz. Marchewkowy bez chwili wahania zdjął ze mnie majtki i zaczął całować okolice intymne. Czułam przyjemne ciepło rozlewające się po całym ciele. Jego język zataczał okręgi na mojej kobiecości a ja wydawałam z siebie jęki przeżywając przy tym mój pierwszy orgazm. Było cudownie. Kiedy skończył pocałowałam go w usta i nie mogłam się oderwać. W pewnej chwili chcąc sprawić przyjemność mojemu chłopakowi złapałam go za penisa i poruszałam ręką w górę i w dół przyspieszając. Zaczął wydawać gardłowe jęki i przywarł czołem do mojego. Sięgnął na stolik nocny po prezerwatywę i założył ją. Spojrzał jeszcze raz na mnie na co ja pokiwałam głową. Dałam mu znak, że się zgadzam. Rozchylił mi delikatnie nogi i delikatnie wszedł we mnie. Fala przyjemności ogarnęła całe moje ciało. Pięści zaciskałam na jego plecach. Nawet nie bolało. Zaczął poruszać się na początku powoli, później coraz szybciej i energiczniej. Zaczął przygryzać lekko moje obojczyki co sprawiało mi jeszcze większą przyjemność. Wydawaliśmy z siebie coraz to głośniejsze jęki i dyszeliśmy. Lou jeszcze bardziej przyspieszył a ja w pewnej chwili wygięłam się doznając takiej przyjemności jak nigdy. Doszliśmy w tej samej chwili, usłyszałam jak Louis wykrzykuje moje imię i opada na mnie. To było niesamowite. Delikatnie wyszedł ze mnie i położył się na łóżku. Mam nadzieję, że nikt tego nie słyszał. Wtuliłam się w niego nadal naga i splotłam nasze dłonie razem…



____________________________
I w końcu jest 27 !
No i jest scena +18...
Szczerze pierwszy raz ją pisałam i nie wiem jak mi wyszła, ocena należy do was.
Następny pojawi się prawdopodobnie w weekend jeśli będzie dość dużo komentarzy.
To zależy od was.
Do następnego :*
<3