czwartek, 28 lutego 2013

Rozdział 45.

Widok był przerażający. Moja biedna siostrzyczka wyglądała okropnie. Cała posiniaczona i miała pełno ran. Była też strasznie wychudzona. Z moich oczu płynęły potoki łez, zresztą nie tylko z moich. Wszyscy płakali. Paul musiał mówić nam co mamy robić sami nie dalibyśmy sobie rady, za duży szok przeżyliśmy. Louis odgarnął jej włosy z twarzy i pocałował w czoło szepcąc do ucha. Ona nie reagowała i ciężko oddychała. Delikatnie ułożyliśmy ją na rękach Paul'a i zaczęliśmy osłaniać przed przychodzącymi reporterami i fankami.
Postanowiliśmy położyć ją w "dużej sypialni". Przynajmniej pomieści nas wszystkich. Nie mogłem na nią patrzeć, serce mi się ściskało na samą myśl co on jej robił...
Kiedy znaleźliśmy się w sypialni z dwuosobowym łóżkiem delikatnie ją ułożyliśmy. Paul powiedział, że potrzeba nam środków dezynfekujących, wody i ciepłych koców bo zaczynała mieć drgawki. Nie wiem co się z nią dzieje. Rozbiegliśmy się po całym domu szukając potrzebnych rzeczy.
- Harry jest problem nie mamy już nic do dezynfekcji.- odparł Liam z podłamanym głosem.
- To jedź z Nialler'em do jakiejś apteki, teraz.- powiedziałem i wróciłem do szukania koców. Niestety znalazłem tylko trzy ale są dość grube. Po drodze minąłem się z Louis'em, który niósł zgrzewkę wody mineralnej i w misce do przemycia jej twarzy.
- Stary trzymasz się jakoś ?- zapytałem bez najmniejszej nadziei na dobrą odpowiedź.
- A jak myślisz ? Muszę być silny dla niej.- westchnął i weszliśmy do pokoju. Paul rozmawiał z kimś przez telefon mocno gestykulując rękoma. Lexi nadal leżała jakby nie miała w sobie życia.
Z łazienki wzięliśmy ręczniki i zaczęliśmy doprowadzać ją do porządku. Ja zająłem się jej twarzą natomiast Louis mył jej nogi i ręce. Marchewkowy przyglądał się każdej ranie, każdemu zadrapaniu, które miała i po kolei całował obmyte miejsca. Kiedy Paul skończył rozmawiać podszedł do nas i uklęknął przy łóżku.
- Zayn pojechał po mojego przyjaciela lekarza. Powinien być tu za jakąś godzinkę. Do tej pory powinniśmy być dobrej myśli.- uśmiechnął się do nas i wyszedł. Między nami panowała cisza, ani ja ani Lou się nie odezwaliśmy. Widziałem jak płakał, słyszałem jak mówił bardzo cicho, że to wszystko przez niego, jak ją przepraszał za wszystko.
- Harry spójrz na jej nadgarstki...- wyszeptał w moją stronę i podszedłem do niego. To co zauważyłem mocno mną wstrząsnęło. Skóra zdarta do żywego mięsa. Nie wytrzymałem i wybiegłem, zostawiając ją samą z Louis'em...


Z perspektywy Louis'a.
Nie wierzę własnym oczom. To co zrobił Andy jest nieprawdopodobne. Liam i Niall wrócili już z apteki i przynieśli mi potrzebne rzeczy. Harry'ego nadal nie było.
Liam mówił do Lexi, szarpał ją lekko za ramiona ale nic, zero reakcji. Niall stał w nogach łóżka i patrzył się na nią z załzawionymi oczyma.
- Niall proszę cię nie patrz tak na nią... Nic jej nie jest, organizm Lexi jest wycieńczony dlatego śpi. Ona żyję i już niedługo będzie z nami..- powiedziałem do blondyna.
- A jeśli ona...
- Nawet tak nie myśl. Jeśli mówię ci, że żyje i będzie żyć to tak będzie.- nie chciałem pokazywać, że ta sytuacja także mnie przerasta ale tak było. Nie miałem pojęcia co robić. Nareszcie przyszedł Paul i Harold z podkrążonymi i czerwonymi oczyma.
- Przepraszam...- powiedział do nas ściszając ton głos.
- Bądź przy niej, ona tego potrzebuje.- oznajmił Liam uśmiechając się do lokowatego. Teraz mogliśmy tylko siedzieć i czekać.
Czas tak niemiłosiernie się dłużył, że to jest jakaś masakra. Nagle usłyszałem, że ktoś trzasnął drzwiami wyjściowymi i miałem nadzieję, że to był Zayn z lekarzem. I miałem rację to oni.
Gdy mężczyzna w średnim wieku stanął w drzwiach natychmiast wstaliśmy z podłogi i przywitaliśmy go na tyle uprzejmie na ile mogliśmy. Najpierw wypytywał nas co się wydarzyło. Bardzo ciężko jest mi o tym mówić ale musieliśmy. Lekarz uważnie nam się przysłuchiwał i gdy tylko nie zrozumiał czegoś prosił byśmy powtórzyli bądź mówili wolniej.
Kiedy przesłuchanie się skończyło było około dwunastej w nocy. Po tym wszystkim musieliśmy wyjść na korytarz by mógł zbadać Lexi. Kolejne godziny mijały a my nic nie wiedzieliśmy, kompletnie nic. Nasz Niall zasnął na podłodze ale gdy tylko drzwi się otworzyły momentalnie oprzytomniał.
- Proszę pana, co z nią jest ?- zapytał przestraszony Harry trzęsąc się cały.
- No więc tak. Jest odwodniona, musi pić dużo wody, więc jak tylko się przebudzi proszę jej dać butelkę. Widać, że ją głodzono więc musicie ją także karmić. Ma liczne siniaki i skaleczenia. Za jakiś tydzień opuchlizna powinna zejść a co do nadgarstków mogą zostać blizny choć nie jest to pewne. Chyba t wszystko gdyby coś się działo, jestem pod telefone,.  Proszę się nią zająć najlepiej jak potraficie.- uśmiechnął się do nas i kamień z serca mi spadł. Paul odprowadził doktorka a my odsapnęliśmy i weszliśmy do pokoju. Wszyscy ułożyliśmy się na łóżku przy Lexi. Spojrzałem na jej nadgarstki owinięte bandażem i modliłem się w duchu żeby nie było blizn. Mnie oczywiście nie przeszkadzałyby, ponieważ kocham ją taką jaką jest. Przytuliłem się delikatnie do niej.
- Jak to wszystko się skończy musimy wyjechać na jakieś wakacje ale tym razem prawdziwe.
- Masz rację Zayn potrzeba nam chwila dla siebie.- powiedziałem do niego.
- Zjadłbym coś.- wszyscy zaśmialiśmy się na słowa blondyna.
- Widzę, że wrócił ci apetyt.- Hazza poruszył zabawnie brwiami i poszedł z Nialler'em po telefon by zamówić jedzenie. Na chwilę oderwaliśmy się od rzeczywistości i zaczęliśmy wymyślać z chłopakami przeróżne historie. Było naprawdę miło, ale bez Lexi. Zrobiliśmy się senni więc postanowiliśmy chwilę się zdrzemnąć.


Z perspektywy Lexi.
Czuję ciepło, którego tak dawno nie doznałam. I jestem taka wypoczęta ale czuję ból. Ale coś mi nie pasowało. Przecież niedawno byłam w jakiejś piwnicy, siedziałam na betonie przywiązana do słupa, a teraz ? Leżę na czymś miękkim i nawet ładnie tu pachnie. Jeszcze przez chwilę postanowiłam mieć zamknięte oczy b bałam się, ze gdy tylko je otworzę wszystko zniknie i znów będę w tym potwornym miejscu gdzie Andy mnie trzymał. Przesunęłam lekko ręką po pościeli i natrafiłam na coś. Na rękę. Momentalnie oprzytomniałam i otworzyłam oczy. Byłam w obcym miejscu. W jakiejś prześlicznej sypialni i na łóżku oprócz mnie spało jakiś pięciu chłopaków. Zaraz zaraz, tu jest Harry ! Zaczęłam po cichu płakać bo nie wiedziałam o co chodzi. Stanęłam przy oknie i przypadkiem trąciłam ręką gitarę. Wszyscy jak na zawołanie się obudzili i spojrzeli na mnie. Nie mogłam opanować szlochu a oni skakali i cieszyli się co mnie jeszcze bardziej przeraziło. Jakiś chłopak, brunet z niebieskimi oczyma zaczął iść w moją stronę ale w połowie drogi oznajmiłam.
- Nie zbliżaj się do mnie...- spojrzał na mnie dziwnie i odwrócił się do reszty.
- Ale Lexi...- skąd on zna moje imię ? Czy ja tu kiedyś byłam ?
- Powiedziałam nie podchodź.- wycedziłam przez zęby a brunet wpatrywał się we mnie intensywnie. Poruszyłam głową i jeszcze raz rozglądając się po pokoju i patrząc przez okno. Co ja tu robię ? - Harry ?- wyszeptałam jego imię na co on gwałtownie zareagował.
- Tak ?- powiedział z dystansem powoli zbliżając się do mnie.
- Przytul mnie.- momentalnie znalazł się przy mnie przytulając mocno i ocierając moje łzy.- Harry gdzie ja jestem ?- zapytałam z łamiącym się głosem.- Kim oni są ?
- Ja pierdole..- odezwał się blondyn i wybiegł za nim pozostała reszta, prócz chłopaka, który znał moje imię. Patrzyli na mnie tak...dziwnie. Spuściłam głowę i wyrwałam się z objęć Harry'ego.
- Gdzie jest ciocia Marry ?- wyszeptałam.
- Kurwa Lexi nie rób sobie z nas jaj.- odezwał się niebieskooki. Spojrzałam na niego z gniewem. Harry przeczesał palcami swoje włosy i westchnął.
- Chcę wrócić do domu...
- Słońce no przecież jesteś w domu z nami, z twoją rodziną.
- Do jasnej cholery Harry o czym ty do mnie mówisz, ja ich nie znam czy to tak trudno zrozumieć ? Nigdy ich nie widziałam a ty mi mówisz, że to jest moja rodzina, chcę do cioci Marry i do Lucas'a. Tak, to jest moja rodzina.- gdy coraz częściej używałam słowa "rodzina" więcej łez leciało. Przypomnieli mi się tata i mama. Wytarłam mokre ślady na policzkach i podciągnęłam nosem. Chłopak, który stał przede mną też płakał, nie wiem o co chodzi.
- Harry ona nas nie pamięta.- powiedział i natychmiast wyszedł z pokoju.




Znów brak weny więc krótki i jakiś dziwny ten rozdział -,-
Ale to nic :)
Jestem szczęśliwa bo pod poprzednim było 6 komentarzy :D
Niestety Lexi nie pamięta chłopców oprócz Harry'ego.
Podoba wam się ? Jeśli tak to proszę o komentarz a jeśli nie to też.
Naprawdę wasze opinie motywują do dalszego pisania :)
Do następnego misiaczki <3


wtorek, 26 lutego 2013

Rozdział 44.

Wszyscy patrzyli na mnie z dziwnymi minami. Andy przypatrywał mi się jakby pierwszy raz mnie widział. Dlaczego mnie nie rozwiąże ? Nawet nie wiem co ja tu robię... Powinnam być u cioci Mary i rozmawiać z Hazzą. Tak, Harry był moim prezentem urodzinowym a więc gdzie on jest ?
- Bob pilnuj żeby była cicho, muszę przemyśleć kilka spraw.- w końcu się odezwał ale nie raczył na mnie spojrzeć. Olivia była przerażona.
- Ktoś mi w końcu powie co tu się dzieje ?- chyba zadałam nieodpowiednie pytanie po prawdopodobnie Bob zasadził mi kopa w brzuch. Nie wiedziałam co zrobić. Ręce miałam skrępowane więc nie mogłam się złapać za bolące miejsce. Jedyne co zdołałam zrobić to pochylić się lekko do przodu i zaczęłam szlochać. Zaczęłam kojarzyć fakty: jestem chyba w piwnicy, jest ciemno i przywiązano mnie do słupa. Ja pierdole.... Andy mnie porwał. Podniosłam głowę i spojrzałam na przyjaciółkę. Ona także płakała. Lekko pokiwała głową na znak żebym się nie odezwała. Ale ja nie potrafiłam, w końcu tu chodzi o mnie.
- Gdzie ja jestem do jasnej cholery !- krzyknęłam do Bob'a, który już szykował na mnie kolejny cios i kolejny. Po chwili już nie czułam nic... Wszystko było mi obojętne. Nadal nie mogę pojąć tego, że Andy mnie porwał i będzie chciał jakoś wykorzystać. Miałam go za dobrego przyjaciela.
Zaczynało mi brakować sił. Głowa sama opadała a oczy miałam napuchnięte.
Czuje jakąś pustkę w sercu.. jakbym coś straciła. Niestety nie mogę sobie przypomnieć co...
Jakby część mnie umarła, coś w głowie odbijało się echem ale nie potrafiłam tego skojarzyć. Jakbym straciła coś ważnego w moim życiu.
Olivia także została ukarana za rozmowę ale nie tak bardzo jak ja. Może i dobrze, widocznie czymś sobie zasłużyłam na takie traktowanie. Po jakimś czasie do pomieszczenia wszedł Andy i uklęknął przy mnie. Na twarzy malowała mu się nienawiść.
- Nadal nic nie pamiętasz ?- podniósł moją głowę bo sama nie byłam w stanie tego zrobić. Pokiwałam przecząco głową i uroniłam kilka łez. Chłopak odrzucił moją głowę i wstał śmiejąc się.
- Może to i dobrze...
- Andy jesteś skurwysynem !- Olivia wykrzyczała to na głos aż się przeraziłam myślą co on teraz jej zrobi. Żadnej reakcji. Tylko ten uśmiech, który wywoływał u mnie ciarki.- Jak tak możesz mówić. Lexi straciła pamięć a ty wcale się nie przejmujesz ? I co teraz zrobisz ? Harry cię zajebie, już nie powiem o reszcie.
- Dlatego wezmę co mi się należy i już mnie nie ma.- odpowiedział i znów znalazł się tak blisko mnie. Ramię w ramię. Nachylił się nad moim uchem i szepnął tylko do mnie.
- Mogłaś wybrać mnie.- zrobiło mi się nie dobrze. Te słowa były tak przepełnione złością, że zaczęłam płakać.- Więc życzę ci wspaniałej przyszłości beze mnie.- uderzył mnie w tył głowy i stało się. Zemdlałam...


Z perspektywy Harry'ego.
Jest już dziewiąta rano i razem z chłopakami szykujemy się do wyjazdu. Strasznie się denerwuje. A jeśli Andy blefuje ? Chcę w końcu odzyskać swoją siostrę. Żaden z nas nie odezwał się od czasu kiedy Louis nas obudził. Każdy przeżywa to sam w sobie. Mieliśmy zaplanowanych kilka koncertów na ten czas ale Paul musiał je odwołać. Tak mieliśmy nie występować na dość długo ale nasi fani nas potrzebują. Kiedy Zayn był w łazience słyszałem, że płakał. Chciałem go jakoś pocieszyć ale wiem jakby zareagował. Zaprzeczałby wszystkiemu, cały Zayn.
Wsiedliśmy do jednego, dużego samochodu i jechaliśmy w wyznaczone miejsce. Kierowałem ja bo Louis nie dałby rady.
- Jak myślicie odda nam Lexi ?- zapytał jako pierwszy Niall.
- On musi to zrobić, a jak nie to sami ją odnajdziemy.- odezwałem się. Wszyscy spojrzeli na siebie i podejrzewam, że nikt nie uwierzył w moje słowa. Oprócz niego. Louis zawsze ma nadzieję, nawet tą najmniejszą. Uśmiechnąłem się do niego i on to odwzajemnił co było dla mnie szokiem. Dawno nie widziałem u niego uśmiechu.
Po jakiejś półgodzinnej jeździe dotarliśmy na miejsce. To co Andy nazwał "domem" było przerażające. Jedna część była kompletnie spalona, natomiast pozostała część cała czarna i niebezpieczna. Ruszyłem pierwszy, za mną poszli kolejni. Serce biło mi coraz szybciej i przeczuwałem, że jej tu nie ma. Znaleźliśmy się w dawnym salonie Andy'iego. Nagle tyle wspólnych wspomnień wróciło...
Usłyszeliśmy kroki, natychmiast odwróciliśmy się w stronę dochodzących dźwięków i w wejściu stał on.
- Gdzie jest Lexi ?- Louis podbiegł do niego zamierzając się by go uderzyć lecz w sam raz go powstrzymaliśmy.
- Lou pamiętaj co powiedział. Każdy nasz złu ruch będzie się na niej odbijał. Nie rób nic głupiego.- powiedziałem do niego na co westchnął głośno i zacisnął dłonie w pięści.
- Dobrze mówisz Harry ale wątpię żeby z nią było jeszcze gorzej.- zaśmiał się sam do siebie a my z chłopakami nie wiedzieliśmy o co chodzi.- Więc tak nie przyszedłem tutaj na pogaduszki o waszej panience. Więc słuchajcie mnie uważnie o dziewiątej wieczorem chcę mieć sto tysięcy funtów inaczej nie zobaczycie Lexi. Podjadę pod wasz dom.
- Że co ?!- krzyknął Liam łapiąc się za swoje krótkie włosy.
- Dobrze słyszałeś. Zegar tyka. Macie mało czasu. Życzę powodzenia.- uśmiechnął się i wyszedł. Stałem i patrzyłem się w miejsce gdzie przed chwilą widziałem Andy'iego.
- Chłopcy musimy ogarnąć te sumkę bo inaczej możemy już więcej jej nie zobaczyć.- powiedział ściszonym głosem Zayn i wszyscy pędem ruszyliśmy do samochodu.

Droga powrotna minęła nam znacznie dłużej. Nasz Niall tak się denerwował, że co chwilę musieliśmy stawać na jedzenie bądź siku. Mimo tak zrąbanej sytuacji przez pewien czas nawet zaczęliśmy się śmiać. Ale kiedy blondynowi spadła tortilla na siedzenie to nie było zabawne, no może trochę.
Po wyjściu z samochodu wbiegliśmy do domu i zaczęliśmy wołać Paul'a, który pilnował wszystkiego.
- Co jest ? Macie jakieś informacje ?- zapytał lekko zdenerwowany.
- No niby tak.- odparł Louis cicho.- Do wieczora musimy uzbierać sto tysięcy funtów.
- No to nieźle.- potarł ręką o brodę i zaczął chodzić w tę i z powrotem. Rozmyślaliśmy jakieś dwie godziny skąd my weźmiemy tyle kasiory. Dzwoniliśmy do naszych rodzin, przyjaciół, sąsiadów.
Udało nam się uzbierać pięćdziesiąt tysięcy funtów. To i tak coś, przynajmniej połowę już mamy.
- Dobra. Jesteśmy rodziną więc dla was wszystko. Od kilku lat odkładałem pieniądze na dom i samochód. Jednak ta sytuacja nie daje mi spokoju i chcę pomóc więc przekaże wam dwadzieścia tysięcy, co wy na to ?- słowa Paul'a zamurowały mnie. Chcę nam dać tak dużą ilość pieniędzy ? To jest chyba jakiś sen.
- Paul to za dużo. Poradzimy sobie bez twojego wkładu w tą sprawę.- odezwał się Liam.
- Ale ja chcę pomóc. Tak jakoś pusto bez niej i nie mam się z kim kłócić.- zaśmiał się cicho. Podał mi brązową paczkę i pokiwał głową.- Proszę, weźcie to ode mnie.- wszyscy podbiegliśmy do niego i zrobiliśmy HORAN HUG. Louis nawet zaczął płakać. My ze swojego konta także dołożyliśmy ale i tak brakowało.
- Paul czy my moglibyśmy jeszcze wziąć te trzydzieści tysięcy z konta ? Skończyły nam się pomysły, do kogo moglibyśmy jeszcze zadzwonić...- chwila ciszy i skupienie na twarzy naszego menagera.
- Dobra robimy to wszystko dla Lexi.- krzyknął i szybko poszliśmy wypłacić pieniądze bo mieliśmy blisko do bankomatu.

Wieczór, przed dziewiątą.
Siedzimy na przedsionku i czekamy na Andy'iego. Czas tak niemiłosiernie się dłuży, że zaraz nie wytrzymam. Denerwowało mnie, że Niall ciągle stukał nogami o schody a Zayn śpiewał. Liam za to bujał się w przód i w tył. Ja z Louis'em siedzieliśmy cicho i patrzyliśmy na podjazd.
Spojrzałem na zegarek i już wybiła dziewiąta. Nie musieliśmy długo czekać bo przed bramą stał już samochód i Andy szedł w naszą stronę. Momentalnie wszyscy wstali i Paul wszedł z domu.
- I jak macie pieniądze ?
- Tak, ale najpierw musimy zobaczyć Lexi.- powiedział Louis patrząc mu prosto w oczy.
- Jest w samochodzie. w tej sprawie możecie mi ufać.- zapadła chwila ciszy i razem z chłopakami dogadaliśmy się, że teraz mu je damy.
- Tylko bez żadnych akcji.- oznajmił Nialler. Chłopak przeliczył przy nas pieniądze i uśmiechnął się do nas.
- Zaraz ją zobaczycie tylko musicie ty poczekać.- powiedział i ruszył z powrotem do samochodu. Zaczynał mnie powoli wkurzać. Dokładnie go obserwowałem. Kiedy otworzył drzwi podał komuś torbę z pieniędzmi i zaczął rozmawiać. Jakiś chłopak wyszedł z samochodu i otworzył bagażnik.
Tak po prostu  wyrzucił ją na chodnik i odjechali.
Nie mogliśmy się ruszyć. Lexi wyglądała jak nieżywa. Dopiero przekleństwa Paul'a nas ocuciły i pędem ruszyliśmy do mojej siostry...




Ok, jest nowy rozdział :)
Ale jestem zawiedziona małą ilością komentarzy... Mam nadzieję, że tu będzie ich więcej.
Podoba wam się ? Opinię pozostawiam wam :D
Następny prawdopodobnie w weekend a jeśli się nie wyrobię to dopiero w następnym tygodniu :)
Kocham was <3
:*

+ za wszelkie błędy przepraszam, rozdział pisany na szybko.

sobota, 23 lutego 2013

Rozdział 43

Z perspektywy Harry'ego.
Kiedy już wszyscy znaleźli się w naszym salonie nie mogłem w to uwierzyć. Tyle ludzi chce nam pomóc, coś niesamowitego. Widzę, że nie tylko ja się denerwuje ale pozostali także. Louis się do końca załamał kiedy usłyszał słowa pożegnalne od Lexi. Ona nie może nas zostawić... Nie teraz kiedy ja jej tak bardzo potrzebuję... Rozmyślania przerwał mi Liam szturchając bym zaczął przemówienie. Wszedłem na krzesło tak, by mnie widziieli.
- Dziękuje wszystkim, którzy tutaj przyszli i postanowili nam pomóc. To jest naprawdę ważne dla nas. Otóż Niedawno moja siostra Lexi została porwana przez jednego mężczyznę, którego do niedawna nazywaliśmy "przyjacielem bądź członkiem rodziny One Direction." Chcemy zrobić wszystko by ją odzyskać.- ręce zaczęły mi się trząść i zacząłem się zastanawiać czy zdążymy jej pomóc. Łzy pociekły mi po policzku i zszedłem z krzesła. Głos przejął Zayn.
- Na sam początek zaczniemy od drukowania ogłoszeń o zaginięciu. Może ktoś widział samochód Andy'iego bądź jego, Lexi i jeszcze jednego gościa, który jechał razem z nimi. Jeśli jednak dostaniemy telefon od porywacza to będziemy musieli zapłacić. Już wam mówię, że jeśli nie chcecie brać w tym udziału najlepiej wyjdźcie teraz. Potrzeba nam jak najwięcej ludzi a jeśli chcecie się opierdalać to idźcie do domu. Ja jestem gotowy na wszystko. Lexi jest moją siostrą i nie pozwolę by stało jej się coś złego.- rozejrzałem się po pomieszczeniu i nikt nie wyszedł. Pokiwałem głową i sam się do siebie uśmiechnąłem, Zayn spojrzał na mnie i zrobił to samo. Zaczęliśmy naszą wspólną pracę. Zayn zebrał dość dużo ludzi, wziął zdjęcie Lexi i poszedł w miasto by podpytać ludzi czy w ostatnim czasie jej nie widzieli. Liam i Niall dzwonili do wszystkich możliwych stacji radiowych by ogłosili komunikat o zaginięciu mojej siostry.
Ja i Louis postanowiliśmy iść do jej pokoju po następne zdjęcie. Mój przyjaciel był nie do poznania.
Nie odzywał się wcale, przez cały czas miał łzy w oczach, był smutny a ja nie mogłem nic zrobić.
- Louis dasz radę ?- złapałem go za ramię dodając otuchy. Nie odezwał się do mnie tylko stał i patrzył na tabliczkę z jej imieniem. Dałem mu czas, wiem, że to jest dla niego trudne. Niedawno co się pogodzili i miało być tak idealnie. Lexi dostała pracę, miała się już od nas nie wyprowadzać. Mnie też jest ciężko. W końcu to moja siostra. Pasiasty zaczął bawić się swoimi dłońmi i spuścił głowę w dół.
- Już nigdy nie będzie tak samo prawda ?
- O czym ty mówisz ? Niedługo będzie z nami zobaczysz.
- Obiecałem jej na początku, że zawsze będę się nią opiekował, że nic jej się nie stanie. Harry ja zawiniłem, ona została porwana rozumiesz !? Mogłem przecież odmówić przeprowadzenia tego wywiadu i koncertu. Gdybym to zrobił byłaby tu z nami...- usiadł na podłodze opierając się o drzwi. Nie wiedziałem co zrobić. Chciałem go pocieszyć ale naprawdę nie wiedziałem jak.
- Przecież wiesz, że to nie twoja wina. Skąd mogliśmy wiedzieć, że Andy zrobi coś takiego ? Uwierz mi nie marzę o niczym jak o cofnięciu czasu. Wiesz jak mi jest ciężko ? Porwali moją siostrę Louis. Każdy z nas w jakiś sposób chciał zapewnić jej bezpieczeństwo ale popełniliśmy błąd, którego już nie powtórzymy. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży a teraz chodź do tego pokoju.
Kiedy tylko weszliśmy Louis stanął i przestał się ruszać. Postanowiłem, że sam poszukam.
Otworzyłem szufladę biurka i znalazłem tam pełno naszych zdjęć. Od razu wspomnienia powróciły. Jej pierwszy przyjazd, nowa gitara, biwak w lesie, ognisko nad naszą częścią jeziora, sala do tańca.
Wziąłem pierwsze jedno zdjęcie i wyszedłem z płaczem zostawiając głupiego Louis'a, który patrzył się na popisaną przez nas ścianę.

Z perspektywy Louis'a.
Przecież to było tak niedawno. Próbuję sobie przypomnieć kiedy dotknąłem ją po raz pierwszy, Od razu poczułem to coś. Nigdy nie zapomnę naszego pierwszego pocałunku, pierwszego razu w Irlandii.
To były najwspanialsze chwile w moim życiu. Powiedziała, że jeśli się już nie spotkamy mam znaleźć inną. Nawet gdyby tak było nie potrafiłbym już pokochać innej tak samo jak mojej Lexi.

Kilka godzin później.
Każdy ma ręce pełne roboty. Przed chwilą wróciłem bo zmieniłem Malik'a. Chodziłem po całej okolicy i pytałem dosłownie każdego. Mówili, że widzieli ale dawno i tylko albo ze mną albo z pozostałymi chłopakami. Głowa mnie niemiłosiernie boli a to dopiero początek poszukiwań. Cały czas myślami jestem przy niej.
Wszyscy już jesteśmy zmęczeni ale dajemy z siebie sto procent.
Na wszelki wypadek mamy kontakt z policją i gdy tylko dowiemy się jakiś szczegółów mamy ich powiadomić i pomogą nam. Wszystkie ulotki są rozniesione a naprawdę było ich mnóstwo. Gdyby nie to, że mamy tak wspaniałych przyjaciół nie dalibyśmy rady w piątkę. No i jeszcze Paul się w to zaangażował...
Powoli każdy się rozchodzi i jeśli nic się nie stanie od jutra to samo...
- Lou idź odpocząć jesteś zmęczony.- podszedł do mnie Liam i mizernie się do mnie uśmiechnął,
- Naprawdę nie chce mi się jeszcze spać ale za to tobie tak. Posiedzę jeszcze chwilę, poczytam, posprawdzam i pójdę spać. Możecie iść.- w końcu mnie posłuchali i mogłem zostać sam. Natychmiast podłączyłem kamerę pod telewizor i zacząłem oglądać nasze filmiki z PARTY HARD. Kiedy patrzyłem na jej roześmianą twarz aż sam się uśmiechałem. Teraz to nawet nie wiadomo jak ją Andy traktuje.
Po obejrzeniu ich zszedłem do sali tanecznej. Wszystko zostało tak jak było. Usiadłem do pianina i zacząłem grać hallelujah. Nie wiem ile jeszcze to potrwa, oby nie za długo bo wykończę się nerwowo. Po sprawdzeniu twittera nastrój jeszcze bardziej mi się pogorszył. Zamiast fani nam pomagać to jeszcze hejtują Lexi, że robi wszystko by popsuć relacje między nami. To nawet nie jest prawdą.
Kiedy skończyłem grać na pianinie ogarnęła mnie pustka. Właśnie w takich chwilach uświadamiam sobie jak bardzo kocham Lexi. Zaczynam spostrzegać świat zupełnie inaczej. To dzięki niej jestem bardziej wrażliwy, mam ochotę krzyczeć i wyrzucić to wszystko z siebie.
Nagle usłyszałem dźwięk mojego telefonu.
#rozmowa#
- Witaj Louis'ie, mój drogi przyjacielu.
- Już nim nie jestem, czego chcesz Andy ?- krzyknąłem do słuchawki. Jak on miał czelność tak mnie nazwać ? Nie dosyć, że rozpierdala moje życie to jeszcze ze mną pogrywa.
- Chcę to zakończyć, powoli. Mam już dość tej twojej dziewczyny. Nie dosyć, że nie chce nic powiedzieć to jeszcze leży nieprzytomna od waszej rozmowy. Możliwe, że za mocno ją uderzyłem ale to już mniejsza. Więc jutro o dziesiątej rano w moim dawnym mieszkaniu. Jeśli nie będziecie na czas z twoją dziewczyną będzie jeszcze gorzej. Wiesz, że jestem zdolny do wszystkiego. Powiedzmy, że to gra. Za każde złe posunięcie będzie karana. A wy musicie zdążyć. Jesteście jej rycerzami. Więc Louis do jutra.

Natychmiast pobiegłem na górę budząc każdego po kolei.
- Andy do mnie dzwonił, jutro dziesiąta w jego dawnym mieszkaniu.
- Louis ?- zaczął Niall.
- Co znowu Niall ?
- Czy to nie jest czasem to mieszkanie co spłonęło i grozi mu zawalenie ?
- O kurde!- odezwał się Liam.

Z perspektywy Lexi.
Słyszałam czyjąś rozmowę. Nie mogłam rozpoznać głosu ani kobiety ani mężczyzny.
- Nie zrobisz jej już nic prawda ?- odezwała się ze strachem w głosie dziewczyna.
- Nie wiem musiałbym się zastanowić poważnie nad tym. Jeśli oni nie będą współpracować, owszem zrobię.
- Nie wierzę ci.
- A niby dlaczego !- krzyknął oburzony chłopak. Musiał coś kopnąć bądź upuścić bo usłyszałam hałas.
- Jeszcze tak niedawno zrobiłbyś dla niej wszystko. Nie pamiętasz ? Wypytywałeś mnie o nią przez cały czas. Gdyby nie zespół nadal byś się starał a teraz co ? Zobacz co z nią zrobiłeś.- zapanowała cisza. Poczułam, że jestem związana. Otworzyłam oczy i zobaczyłam dwie postacie, które stały i jedną dziewczynę przywiązaną do słupa. Kiedy wzrok mi się przyzwyczaił do panującego półmroku na początku nie wiedziałam kto to jest. Ale później przypomniało mi się, że to jest Olivia moja koleżanka. Obok niej stał prawdopodobnie Andy jej kuzyn, który od zawsze chciał ze mną chodzić i właśnie o mnie przed chwilą rozmawiali. Trzeciej osoby nie znałam. Olivia ogarnęła, że się obudziłam i uśmiechnęła się do mnie.
- Lexi jak się czujesz ?- zapytała z troską.
- Nie wiem, nie najlepiej.- rozejrzałam się po pomieszczeniu. Było mi nieznane i nie wiem dlaczego moje nogi i ręce były skrępowane. Przestraszyłam się nie na żarty. Andy spojrzał na mnie i nie odezwał się do mnie. Zobaczyłam, że moje nogi są skaleczone, na ustach czuję krew i jestem strasznie głodna. Nie wiem co się dzieje.- Olivia co tu się dzieję ?- spojrzała na mnie dziwnie.- Gdzie ja jestem ?



Mamy następny rozdział :D
Nie jest super ekstra ale przynajmniej trochę opisuje to co chciałam wam przekazać.
Jeśli jeszcze nie wiecie co się stał z Lexi otóż: STRACIŁA PAMIĘĆ.

Rozdział krótki bo było mało  komentarzy.
Miło widziane wasze opinie, nawet te negatywne.
Więc do następnego :*


środa, 20 lutego 2013

Rozdział 42.

Jestem zmęczona życiem.
Dlaczego te wszystkie złe rzeczy przydarzają się mnie ? Chciałabym być zwyczajną dziewczyną, która ma "normalne" problemy. Tymczasem siedzę sobie w jakimś zadupiu przywiązana do słupa i rozmyślam jak będzie mnie torturował Andy. Jestem taka głodna a nic nie miałam w ustach od przybycia tutaj. Olivia zasnęła ale ja nie mogę. Muszę pokazać, że jestem silna. Muszę przetrwać dla nich. Moje nogi są bardzo pokaleczone, nawet na nie nie patrzę, oczy podbite. Na głowie mam pełno guzów. Nie wiem ile zdołam wytrzymać, mam nadzieję, że chłopcy zdążą mnie stąd zabrać. Nagle ktoś przychodzi i nie muszę zgadywać bo wiem. Andy.
- Cześć słoneczko, jak tam u ciebie ?- zapytał słodkim głosem i kopnął mnie w żebra. Cudownie. Zwinęłam się z bólu i zaczęłam płakać, od niedawna to rutyna. Ciągły ból i płacz.
- Kiedy mnie wypuścisz ?- warknęłam dość głośno aż Oli się obudziła.
- Powiedziałem ci już. Jak ujawnisz mi potrzebne informacje.- potarł ręką o brodę.
- Czy ty kurwa mać nie rozumiesz, że ja nie wiem, gdzie trzymają swoje pieniądze ? Po co mieliby mi mówić o czymś takim ?
- Może dlatego, że jesteś siostrą Harry'ego i dziewczyna Louis'a w dodatku nie masz pracy więc skądś brałaś kasę... Musisz wiedzieć gdzie ją trzymają !- zaczął na mnie krzyczeć.
- Jesteś palantem Andy.- odezwała się Oli, niepotrzebnie. Strzelił jej jednego, porządnego liścia. Wystarczyło by wywołać u mnie łzy. Spojrzałam na nią, nie chciałam by cierpiała przeze mnie, za mnie.
Ręce zaczynały mnie piec od wpijających się w nie sznurów. Chcę żeby to wszystko się skończyło, żeby w końcu być przy moich chłopcach i śmiać się z nimi. Chcę znów móc wtulić się w Louis'a i delikatnie pocałować jego idealne usta. Ale czy to jeszcze będzie możliwe ?
- Mogę zadzwonić ostatni raz do Harry'ego ?- zapytałam bardzo cicho z myślą, że mówię to do siebie samej. Andy odwrócił się do mnie w mgnieniu oka i uklęknął przy mnie. Złapał mnie mocno za brodę tak bym spojrzała mu w oczy.
- A co jeśli powiesz im gdzie jesteś ?
- ALE JA NIE WIEM GDZIE JESTEŚMY !- krzyknęłam na niego.
- Może tak bardziej spokojnie ? Masz dziesięć minut. Rozwiąże ci jedną rękę i dam telefon, tylko nie próbuj nic wywinąć, masz telefon na podsłuch.- serce biło mi jak szalone. Pozwolił mi.
Andy zrobił to o czym mówił. Uwolnił moją rękę. To co zobaczyłam przeraziło mnie totalnie. Sznur wbił mi się do żywego mięsa i rękę miałam całą we krwi. Postanowiłam skupić uwagę na czymś innym. Wręczył mi telefon i szedł w stronę wyjścia. Pokazał mi na palcach dziesięć minut. Szybko wybrałam numer do Harry'ego.
#rozmowa#
- Halo ?- usłyszałam głos mojego braciszka. Łzy mimowolnie wypłynęły i lały się strumieniami.
- Hazza...- powiedziałam załamanym głosem.- Czy u was wszystko w porządku ?
- Ty jeszcze pytasz czy w porządku ? My odchodzimy od zmysłów.. Gdzie ty jesteś ?
- Ja... ja nie wiem. Andy nas uwięził, mnie i Olivię. Harry to wszystko to był jeden wielki podstęp rozumiesz ? Ja chcę do domu, do was. Nie chcę tu być.- zaczęłam płakać jak dziecko. Loczek zaczął mnie uspokajać a ja siedziałam ze świadomością, że czas mi mija.
- Zrobimy co się da, niedługo będziesz z nami. Lexi nie załamuj się, walcz. Dla siebie, dla nas. Kocham cię siostrzyczko.- głos mu się lekko ugiął i usłyszałam jak podciąga nosem.
- Czy mógłbyś mi dać Louis'a ?- nie usłyszałam odpowiedzi.
- Lexi ?- cichy głos. Jego głos.
- Lou... To ja. Tęsknie za tobą.- wytarłam ręką łzy i przyłożyłam ją do ust by opanować ich drżenie.
- Kochanie nawet nie wiesz jak ja bardzo za tobą tęsknie. Coś ci jest ? Jesteś ranna ? Chcesz żebym coś dla ciebie zrobił ?- jego zdenerwowanie jeszcze bardziej wywołało u mnie płacz.
- Nic mi chyba nie jest. Wszystko mnie boli, mam poobdzierane nadgarstki.- przerwałam na chwilę by odpowiednio dobrać słowa.- Wiesz, że cię kocham ? I nie wybaczyłabym sobie gdybyś tego nie wiedział. Jesteś dla mnie całym światem. Pamiętaj, że już na zawsze będziesz w moim sercu. Nieważne czy będziemy się kłócić czy nie. Jesteś tym jedynym, tym, na którego czekałam od zawsze. Jeśli to jest nasza ostatnia rozmowa to pamiętaj, że nigdy nie chciałabym cofnąć czasu. Jestem wdzięczna Haroldowi, że mogłam was poznać. Jeśli się już nie spotkamy to chciałabym żebyś znalazł sobie inną i ułożył sobie życie beze mnie. Musisz żyć dalej, nie rozpamiętując przeszłości...- Andy wszedł do pomieszczenia.- Bądź silny, dla mnie. Powiedz reszcie, że tęsknie, i że ich kocham. Niech się o mnie nie martwią. Lou obiecaj, że się nie załamiesz... Kocham cię.- i telefon został mi wyrwany.
- Andy daj mi jeszcze chwilę nie skończyłam
- Trudno czas minął, i tak masz szczęście, że ci pozwoliłem.
- Dowiedziałaś się czegoś pożytecznego dla mnie ?
- Przecież nie dzwoniłam do nich by spytać gdzie trzymają swoje oszczędności.- warknęłam na niego nie mając już sił na dalszą kłótnię.
- Oj to szkoda.- uśmiechnął się i jak to miał już w zwyczaju, uderzył mnie w tył głowy. Tym razem poczułam zupełnie inny ból...


Z perspektywy Louis'a.
Nadal trzymałem telefon przy uchu mając tą cholerną nadzieję, że odezwie się i powie, że to jest jakiś chory żart. Ktoś złapał mnie za ramię. Nie zareagowałem. Oczy zaszły mi łzami, wszyscy stali obok nie odzywając się ani słowem. Dali mi czas. Jej słowa odbijały się echem w mojej głowie "Wiesz, że cię kocham" , "jeśli się już nie spotkamy...". W końcu odłożyłem telefon.
- Co powiedziała ? odezwał się pierwszy Liam.
- Ona... ona się ze mną żegnała. Jakby myślała, że już nigdy się nie zobaczymy... jakby miała tam umrzeć...- wszyscy zamarli, Harry dzwonił po Paul'a i resztę zespołu, Zayn dzwonił do wszystkich przyjaciół. Ja siedziałem i nie mogłem zrobić nic. Niall usiadł koło mnie i przytulił mnie.
- Zrobimy wszystko by ją odzyskać Lou. Nie załamuj się bo bez twojej pomocy nie damy sobie rady.
- Niall ma rację. Ona cię potrzebuje i musisz zrobić wszystko, pomóż nam w ułożeniu planu. To nie były słowa pożegnalne. Jeśli ją kochasz to ją uwolnisz a my ci w tym pomożemy nawet jeśli będzie nas to dużo kosztować. Jeszcze się nią nacieszysz, zresztą my też.- uśmiechnął się lekko nasz Daddy i usłyszałem otwieranie i zamykanie drzwi. Kiedy się odwróciłem salon był przepełniony ludźmi. Łzy zaczęły powoli lecieć, ale raczej ze szczęścia, że tyle osób chce nam pomóc.
Muszę się wziąć w garść. Robię to wszystko dla niej.




A więc jest kolejny rozdział...
Szczerze to nie jestem z niego zadowolona, myślałam, że wyjdzie lepszy.
No i nasza biedna Lexi.
Powiem wam, że ten "inny ból" zrobi wielkie zamieszanie.
Kolejny może w następnym tygodniu, bądź już w weekend zależy ile będzie komentarzy :D
Musicie mnie jakoś zachęcić do pisania :)
Więc do następnego misiaczki <3


piątek, 15 lutego 2013

Rozdział 41.


Ból głowy był nie do zniesienia. Kiedy się przebudziłam nic nie widziałam, wszędzie było ciemno. Byłam przywiązana do jakiegoś słupa tak mocno, że sznur wrzynał mi się w skórę. Usłyszałam szelest, głośne westchnięcie.
- Jest tu kto ?- spytałam szeptem bez najmniejszej nadziei na odpowiedź.
- Alex? Alex jestem naprzeciwko ciebie.- nagle odezwał się bardzo znajomy, dziewczęcy głos.
- Olivia ?- byłam pod wrażeniem, przecież była w szpitalu więc jak to jest możliwe, że siedzi tutaj ?
- Przepraszam to wszystko moja wina. Gdybym nie powiedziała Andy’iemu, że jesteś u Harry’ego nie byłoby tego… Ja nie chciałam.- z moich oczu popłynęły łzy. Dlaczego on nam to robi ?- Wiem jakie bzdury naopowiadał ci ten drań, nie wierz mu, przecież wiesz, że nigdy bym nie wzięła narkotyków. To jest część jego planu. Chce wymusić od ciebie numer i dostęp do konta bankowego oraz gdzie w domu mają swój sejf. Nie możesz mu tego powiedzieć. Gdyby się dowiedział zniszczy ich rozumiesz ?- pokiwałam głową choć wcale tego nie zauważyła. Siedziałam cicho i analizowałam każde jej słowo. Nie mogę dopuścić był chłopcom stała się krzywda, jeśli będzie oznaczało jakieś tortury jestem gotowa. Robię to dla nich.- Lexi ?
- To nie jest twoja wina, zmusił cię do tego. A skąd wiedziałaś, że jestem u Harry’ego ?
- Pani Marry mi powiedziała.- nastała między nami cisza. Wypytywała o mnie a ja ani razu nie zadzwoniłam do osoby, którą traktowałam jako przyjaciółkę choć nigdy nie chciałam tego przyznać. Przypomniały mi się moje urodziny, kiedy wszyscy moi znajomi byli przy mnie a ja traktowałam ich nieraz jak powietrze. Jest mi teraz przykro. Nagle drzwi się otwierają i ktoś zapala małą lampę, która wisi nieco nad naszymi głowami. Rozpoznaję Andy’iego i Bob’a. Patrzą na nas z nienawiścią i głupim uśmiechem na twarzy. Przysunęli sobie dwa krzesła i usiedli na nich. Dopiero teraz dostrzegłam siniaki na twarzy Oli. To było okropne, oni ją bili. Moje nogi nie były lepsze spodnie miałam rozdarte i pełno krwawych zadrapań.
- Gdzie jestem ?
- Czy to ważne ?- odpowiedział pytaniem na pytanie Andy. Teraz już nie wydawał się taki sam jak w dzień kiedy go poznałam. Olivia odchrząknęła i pokręciła lekko głową na znak, że nie mam się odzywać.
- Dla mnie tak skoro masz mnie więzić.- warknęłam.- Więc pytam jeszcze raz gdzie jestem ?
- W miejscu gdzie nikt cię nie znajdzie. Biedny Louis pewnie odchodzi od zmysłów, reszta pewnie też.- udał, że mdleje a ja miałam ochotę go rozszarpać. Gwałtownie się ruszyłam co było bardzo złym pomyłem. Bob wstał i przejechał ostrym nożem po mojej nodze. Nie było to zbyt fajne uczucie. Łzy zaczęły spływać mi po twarzy a Oli zamknęła oczy.- Skarbie nie radzę ci się ruszać ani pyskować.- uśmiechnął się do mnie a ja spojrzałam na niego złowrogo. Siedzieliśmy przez jakiś czas w ciszy. Miałam spuszczoną głowę, nie chciałam żeby patrzyli na mnie w takim stanie. Ktoś zawołał Bob’a i ten sobie poszedł zostawiając nóż na swoim krześle.
- Wypuść ją, proszę. Nie zasługuje na to żeby przechodzić przez takie coś drugi raz.- głos Oli zadrżał pod wpływem emocji. Spojrzałam na nią i lekko się uśmiechnęłam.
- Chyba cię do końca pogrzało. Jest mi potrzebna i muszę ją złamać. Nie wypuszczę jej dopóki nie wyciągnę od niej potrzebnych mi informacji.
- Pieprz się !- krzyknęłam do niego. Już nie obchodziło mnie czy coś mi zrobi czy nie. Niestety zostałam ukarana za to. Zdzielił mi takiego liścia, że w buzi poczułam smak krwi. Zaczęła mi cieknąć po policzku, splunęłam nią pod jego nogi co go jeszcze bardziej rozwścieczyło ale nic mi nie zrobił. Nawet nie wiem ile tu siedzę, która jest godzina…nic.
- Więc zacznijmy od początku z czystym kontem. Alex powiedz mi gdzie całe One Direction trzyma pieniądze, są mi bardzo potrzebne i zrobię wszystko by je zdobyć.
- Nawet gdybym wiedziała i tak bym ci nie powiedziała.- wycedziłam przez zęby.
- Pipipipipi zła odpowiedź.- uderzył mnie czymś w głowę, nie mogłam jednak dostrzec narzędzia. Strasznie bolało. Zaczęłam dyszeć głośno a Oli szlochała.
- Nie rób jej tego…- wyszeptała jakby do siebie ale niestety Andy to usłyszał. Zakleił jej usta szeroką taśmą. Patrzyłam na to z niedowierzaniem. On jest zdolny do wszystkiego.
- A więc usłyszę tą wspaniałą odpowiedź ?- skierował się do mnie chłopak i uklęknął przede mną.
- Powiedziałam pieprz się.- gniew jaki mnie przepełniał był nie do opisania. Andy odepchnął moją głowę tak, że uderzyłam o słup, do którego zostałam przywiązana. Jęknęłam z bólu. Wstał i chodził w tą i z powrotem rozmyślając nad tym jak wydobyć ode mnie jakieś informacje. Przed oczami stawały mi mroczki i nie rozróżniałam co jest realistyczne a co wytworem mojej „wyobraźni”. Nie powstrzymywałam teraz łez ani krzyku. Powiedziałam mu wszystko co o nim myślę. Ten tylko patrzył na mnie i śmiał się.
- Odpowiedni moment, w którym zadzwonimy do twoich pięciu ochroniarzy.- wziął mój telefon i wybrał numer do Hazzy, tak powiedział.

Z perspektywy Harry’ego.
Jesteśmy już dawno po koncercie i po wywiadzie a Lexi nadal nie daje znaku życia. Nie zadzwoniła ani nie napisała SMS. Powinna już dawno być na miejscu a tu nic. Siedzimy z chłopakami w salonie i milczymy.
- Dlaczego ona nie dzwoni ?- pyta zdenerwowany Louis.
- Spokojnie, może jest zbyt zmęczona albo zestresowana wizytą z Olivią.- mówię uspokajająco choć sam w to nie wierzę. Ręce zaczynają mi drżeć i nie mogę ich uspokoić. Paul patrzy na mnie i pocieszająco się uśmiecha ale wcale to nie pomaga. Zamówiliśmy pizzę i chociaż na chwilę mogliśmy się oderwać od zmartwień. Wszyscy zdaliśmy sobie sprawę, że życie bez Lexi już nie będzie takie fajne. Tak tu cicho i brak kobiecej ręki, zdecydowanie.
Po zjedzeniu naszej „kolacji” ponownie usiedliśmy na kanapach i czekaliśmy. Nagle mój telefon zadzwonił, była to Lexi.
- Ej chłopaki dzwoni !- krzyknąłem na całą siłę i wszyscy zacieśnili się by być jak najbliżej głośnika. Zrobiłem na głośno mówiący i powiedziałem:- Część Lexi już się martwiliśmy, że coś ci się stało.
- Ohh jak miło to słyszeć.- wszyscy zamarliśmy kiedy usłyszeliśmy głos Andy’iego. Louis zrobił duże oczy i zacisnął pięści.
- Andy gdzie jest Lexi ?- zapytał Zayn najbardziej ogarnięty z nas.
- Siedzi tu koło mnie…przywiązana do słupa…cała pokaleczona i posiniaczona. Dobrze wiecie czego mi potrzeba. Nie wypuszczę jej dopóki mi nie dacie pieniędzy. Musicie się sprężyć bo wasza mała długo nie wytrzyma.- usłyszeliśmy jego groźny śmiech. Chwila ciszy, która trwała niewyobrażalnie długo.
- Spróbuj jej coś zrobić to przysięgam, że cię zabiję.- powiedział drżącym głosem Louis.
- Już jej zrobiłem. Jest cała we krwi, posiniaczone ciało, porozcinane nogi. Chcecie ją usłyszeć ? Nie ma sprawy. Kochanie odezwij się do swoich chłoptasiów.
- Haaaaaaaaaaaary!- krzyknęła moja siostra. Usłyszałem, że jej głos się załamał. Szlochała.- Pomóżcie mi.- jej głos rozmył się i zastąpił ją Andy.
- Długo nie wytrzyma, więc radze się spieszyć.- rozłączył się. Nie mogłem opanować łez, inni zresztą też.
- To moja wina.- oznajmiłem.- Mogłem jej nie pozwolić jechać samej.
- Hazza to nie jest twoja wina. Nie wiedzieliśmy, że Andy jest zdolny do takiego czegoś. Stary zrobimy wszystko żeby ją odzyskać. Pomogę wam. Zrobimy akcję w Internecie, porozwieszamy ulotki nawet zdobędziemy te pieniądze ale nie możemy tracić nadziei chłopcy.- wsparł nas na duchu Paul. Jestem z niego dumny, że w końcu traktuje ją jak jedną z nas. Nikt się nie odezwał. Zayn poszedł zapalić na taras. Lou siedział bez ruchu wpatrując się tępo w ścianę.
- Ej marchewkowy wszystko będzie dobrze, zobaczysz…- Niall przytulił go. Nie wytrzymał i zaczął płakać. Nie mógł opanować swoich emocji. Jego ciało drżało a my nic nie mogliśmy zrobić, przybliżyłem się do nich i także się przytuliłem.
- Nie chcę jej stracić.- wyszeptał Boo Bear.
- Nie stracimy jej, zrobimy wszystko co się da żeby wydostać ją od tego frajera.- oznajmił Liam i poszedł do Zayn’a.


Z perspektywy Louis’a.
Nienawidzę tego dnia. Jest najgorszy w moim życiu. Nie pozwolę żeby temu gnojowi uszło to na sucho. Porwał Lexi… Moją księżniczkę.
- Ja idę na górę, chcę być sam.- oznajmiłem i poszedłem nie zwracając uwagi na nic. Kierowałem się do jej pokoju tylko to pomoże mi przetrwać. Wszystko mi ją przypomina, pościel w moim łóżku, przecież jeszcze niedawno spała razem ze mną i mówiła, że mnie kocha. Kiedy znalazłem się w jej pokoju zaniosłem się płaczem. To jest tylko zły sen, tłumaczyłem sobie ale wiem, że to są bzdury.
Położyłem się do jej łóżka i zacząłem wspominać nasze wspólnie spędzone chwile, kiedy byliśmy szczęśliwi…





Dziękuje za te wszystkie komentarze <3
Jesteście niesamowite :)
A co do rozdziału.
Jest smutny ale opisałam, jak wyobraziłam sobie porwanie Lexi..
Mam nadzieję, że jest choć odrobinę realistyczne...
Jak myślicie co się z nią stanie ?
I czy chłopcy zdążą ją uratować ?
Nie wiem kiedy będzie następny.
Czekam na wasze komentarze :D
Kocham was dziewczyny <3

wtorek, 12 lutego 2013

Rozdział 40


Obudziłam się bardzo wcześnie. Nie mogłam spać bo ciągle myślałam o Olivii. Nadal nie mogę uwierzyć, że ćpała. Nigdy bym jej o takie coś nie podejrzewała. Delikatnie wysunęłam się z objęć Louis’a, który smacznie spał i poszukałam jakiejś bluzy by na siebie założyć. Nagle spojrzałam w lustro i zobaczyłam opuchnięte oczy od płaczu. Jeszcze nigdy w życiu nie miałam gorszego snu. Ostatni raz spojrzałam na swojego chłopaka i bardzo po cichu wyszłam z pokoju kierując się w stronę kuchni. Nucąc sobie pod nosem piosenkę i nie zwracając uwagi na nic nagle potknęłam się i przewróciłam. Zobaczyłam jak Harry leży i tępo wpatruje się w sufit.
- Czy ty jesteś normalny ?- spiorunowałam go wzrokiem ale nawet nie zareagował. Coś jest nie tak. Powinien zacząć się śmiać, że się przewróciłam albo obdarzyłby mnie tym swoim uśmieszkiem a tu nic.- Hazza co jest ?- położyłam się koło niego na podłodze.
- Wierzysz w Larry’ego ?- zapytał jakby nigdy nic.
-Ja… ja myślałam nad tym długo i doszłam do wniosku, że nic takiego nie istnieje. Nie mógłbyś być z Louis’em za bardzo lubisz kobiety.
- Masz rację.- chwila ciszy.-  Leżę tu połowę nocy i rozmyślam nad zamiarami Andy’iego.- westchnął głośno i nie pozwolił mi dojść do słowa.- Mam dziwne przeczucie co do tego twojego wyjazdu. Andy nigdy się tak nie zachowywał. Kiedy z nim rozmawialiśmy uciekał gdzieś wzrokiem i ręce strasznie mu się trzęsły. TO nie jest do niego podobne.
- Oj Harry wyluzuj. Jest zdenerwowany jazdą i tyle. Nie ufasz swojemu przyjacielowi ?
- Nie.- tak krótka odpowiedź zbiła mnie z tropu. Andy musiał kiedyś przeskrobać sobie u mojego brata, jeszcze nigdy nie słyszałam w jego głosie tyle nienawiści. Pogłaskałam go po głowie.
- Nie martw się, wszystko będzie w porządku.- uśmiechnęłam się i postanowiliśmy wstać.
Zjedliśmy nasze ulubione naleśniki z nutellą nie pozostawiając ani jednego. Miałam wczoraj poinformować Harry’ego, że ciocia już odjechała ale zdążył już ogarnąć tą sytuację. Dochodziła ósma a reszta chłopaków jeszcze nie wstali, trudno jeśli przegapią mój wyjazd.
- W końcu mogę powiedzieć, że jestem w pełni szczęśliwa.
- Naprawdę ?- zrobił duże oczy ale mimo tego uśmiechnął się.
- Tak, dostałam pracę i nie będę musiała już brać od ciebie pieniędzy, mam wspaniałą rodzinę i chłopaka. Nie można wymarzyć sobie lepszego życia.
- Lexi przecież wiesz, że mi to nie przeszkadzało jak „pożyczałem” ci na zawsze pieniądze. Jesteś moją siostrą i muszę o ciebie dbać a to, że Paul zaoferował ci pracę i tak niczego nie zmienia, będziemy mieli wspólne konto.- wywróciłam teatralnie oczami i westchnęłam.
- No i muszę ci powiedzieć, że podjęłam poważną decyzję.- próbowałam powstrzymać się od śmiechu.
- Więc słucham cię uważnie.
- Postanowiłam zamieszkać z wami na stałe. Ale powiesz to chłopakom, kiedy ja pojadę z Andy’m.
- No dobrze i muszę ci powiedzieć, że strasznie się cieszę. W końcu możemy być razem.- poruszał zabawnie brwiami i zaczął zmywać naczynia co bardzo, ale to bardzo mnie zdziwiło. – A ty znowu w nie swoim ubraniu. Oj Alex, Alex.- pokręcił głową i chlapnął mnie wodą.
- Nie moja wina, że lubię nosić wasze rzeczy.- wytarłam miejsca mokre i zaczęłam się śmiać.
- Nie zapominaj też o tym, że lubisz je wąchać.- podciągnął nosem udając, że coś wącha. Ale co ja mogę na to poradzić, że lubię męskie perfumy ? A zwłaszcza Harry’ego i Louis’a. Nie miałam jeszcze zaszczytu obwąchiwać pozostałych ale już niedługo. Tak wiem jestem głupia. Do kuchni wparował półnagi Horan z potarganymi na wszelkie możliwe strony włosami.
- Ale jestem głodny!- krzyknął do nas i momentalnie znalazł się przy lodówce wyciągając co popadnie. Spojrzeliśmy na siebie z Hazzą i zaczęliśmy się śmiać.
Niedługo po tym jak Niall zjadał swoją trzecią z kolei kanapkę na dole byli już wszyscy. Ostatni zszedł Louis. Wskazałam mu moje krzesło, ten czym prędzej je zajął a ja usadowiłam się na jego kolanach. Zauważył, że mam jego bluzę i uśmiechnął się do mnie. Jak zwykle zaczął się we mnie zaczynać ale jestem już do tego przyzwyczajona.
- Co my bez ciebie zrobimy ?- zapytał smutny Malik.
- Ojj Zayn na pewno dacie sobie radę.- dotknęłam jego ramienia i wszyscy zaczęli się śmiać.
- To nie jest śmieszne. Nie będzie jej przez jedną noc a to jest wieczność.- odparł poważnym tonem Tomlinson.
- No właśnie, popadnę w depresję.- odezwał się Liam i wszyscy na niego spojrzeli.- No co nie tylko wy kochacie Lexi. Toć to anioł, nie człowiek.
- Dobra koniec tego. Będę do was pisała co godzinę, pasuje ?- wstałam i ruszyłam do swojego pokoju. Słyszałam sprzeciwy chłopaków ale byłam już na schodach i postanowiłam, że nie będę się wracać i wyjaśniać dlaczego nie co pół godziny. Przecież oni mają dziś ważne wyjście. Nie mogę co chwile dzwonić. Weszłam do pokoju i poszłam wziąć szybki prysznic.
Kiedy zakręciłam wodę usłyszałam jak ktoś wchodzi do mojego pokoju. Nie zwróciłam na to najmniejszej uwagi. Ubrałam się w wcześniej przygotowane rzeczy i wyszłam. W pokoju siedziało pięć mordek wpatrzonych we mnie.
- Czy wy naprawdę nie macie co ze sobą zrobić ? Powinniście się przygotować.
- Chcemy być jeszcze chwilę z tobą, Andy już przyjechał.- Lou wyjrzał przez moje okno i patrzył przez nie bez najmniejszego ruchu.
- Przecież przeżyjecie beze mnie przez ten czas, nie wyjeżdżam na zawsze.- ogarnęłam ich wzrokiem i zauważyłam ich smutne miny.- Dlaczego nie ufacie Andy’iemu ?
- Sam nie wiem, jakieś dziwne przeczucie mam.- oznajmił Liam.
- Oh no proszę was. Powiedziałam, że będę dzwoniła co godzinę bądź będę pisała SMS to tak będę robić a teraz chodźcie na dół. Pora na mnie.- wzięłam moją torbę i wszyscy zeszliśmy na dół. Dopiero teraz zrobiło mi się smutno.
- Będę tęsknić.
- My też.- odpowiedzieli chórem i zrobiliśmy Horan Hug. Tak jakoś łezka zakręciła się w oku. Każdemu dałam buziaka w policzek i zamierzałam wyjść kiedy ktoś pociągnął mnie za rękę i nagle przywarłam do czyichś ust. Nie musiałam zgadywać. Chłopacy zrobili głośne „UUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUU” ale my się tym nie przejmowaliśmy. Lou przerwał pocałunek i szepnął mi do ucha.
- Pamiętaj, że Larry nie istnieje. Kocham cię Lexi.- pokiwałam wszystkim i wyszłam na zewnątrz. Nie obyło się od fanek czekających przed willą i fotoreporterów. Znalazłam się koło auta Andy’iego.
- Cześć.- uśmiechnęłam się do niego ale on najwidoczniej nie odwzajemnił tego.
- Hej, wsiadaj do samochodu musimy jechać.- oznajmił a ja się lekko wystraszyłam. Jeśli chłopacy mieli rację ? Natychmiast odrzuciłam te myśli i powędrowałam nimi do Olivii. Żeby tylko z tego wyszła. W samochodzie był jeszcze jeden chłopak, nie znałam go.
- Lexi to jest Bob, mój przyjaciel. Podwieziemy go w jedno miejsce.- podałam mu rękę ale nie patrzyłam na niego. Normalne. Wydawał mi się dziwny. Dopiero po jakimś czasie powiedział krótkie i ciche „cześć”. 
Napisałam pierwszego SMS do Louis’a: 
Wszystko jest ok, napiszę jeszcze później, kocham cię xoxox.
Nie wiedziałam zbytnio jak mam się zachować więc siedziałam cicho i patrzyłam na widoki za oknem. Przez jakiś czas panowała cisza, bardzo krępująca. Tylko radio wydawało z siebie ciche dźwięki.
- I jak chłopacy przygotowują się do występu ?- zapytał nagle Andy.
- Jak byłam w domu to nie, nie mogli się ode mnie oderwać, jakbym wyjeżdżała na całą wieczność.
- Czyli będą tęsknić.- zaśmiał się sam do siebie a ja nie wiedziałam czy mam zrobić to samo.- Mama Olivii się o ciebie pytała. Już nie może się doczekać kiedy cię zobaczy.
- Ooo, to dziwne bo nie pamiętam żeby jej mama darzyła mnie szczególnym uczuciem. Zawsze uważała mnie za dziwaczkę.
- No widzisz ludzie się zmieniają.- odpowiedział zdenerwowanym głosem. Zacisnął mocniej dłonie na kierownicy a jego kolega Bob odchrząknął.
Postanowiłam, że napiszę kolejnego SMS do NIall’a: 
Tęsknicie ? Ja bardzo i strasznie mi się nudzi. Brakuje mi waszych wrzasków a to tylko dwadzieścia minut bez was. Xoxoxo
- Do kogo tak SMS’ujesz ?- zapytał mnie Bob.
- Z chłopakami. Nie dali mi spokoju więc muszę im co jakiś czas wysłać SMS.- w tym samym czasie wzrok Andy’iego spotkał się ze wzrokiem Bob’a. Nie powiem bo się wystraszyłam, dziwnie się zachowywali. Wytarłam spocone ręce o jeansy i schowałam telefon do kieszeni nie patrząc na odpowiedź. Blondyn zaczął wystukiwać rytm piosenki o kierownicę. Serce zaczęło walić mi jak szalone, a myśli krążą w kółko słów chłopaków „Mam dziwne przeczucie…” Co jak co ale ja też je zaczynam mieć. Samochód zaczął przyspieszać przez co zaczęło kręcić mi się w głowie i robić niedobrze.
Spojrzałam na kierunkowskazy i stwierdziłam, że chłopak przegapił skręt w prawo.
- Andy czy my nie powinniśmy skręci na Holmes Chapel ?- głos mi zadrżał.
- Nie, my się tam nie wybieramy.- w jego głosie słychać było gniew. Chciałam się odwrócić w jego stronę ale moją głowę przeszył niemiłosierny ból. Prawdopodobnie dostałam z kija w głowę. Przed moimi oczyma zrobiło się czarno… Ostatnią myślą byli moi chłopcy… Później nie było już nic, tylko ciemność.





Oto jest 40 ^^
Niezbyt wesoły, ale taki miał wyjść.
Co o nim sądzicie ?
Czekam na wasze komentarze i mam nadzieję, że będzie ich troszkę więcej niż pod poprzednim rozdziałem :)
Dziękuje za tak dużą liczbę wejść <3
I to od was będzie zależało kiedy pojawi się kolejny :)
<3

środa, 6 lutego 2013

Rozdział 39.


Wszyscy patrzyli to na mnie to na Andy’iego, który miał nieodgadniony wyraz twarzy. Czuję, że nie coś jednak nie gra. Nie wierzę mu na sto procent.
- Co się stało ?- zapytał Nialler z buzią pełną jedzenia i w dodatku był jeszcze w mojej sukience. Lou złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Łzy powolnie zlatywały po moich policzkach zostawiając mokry ślad.
- Nie wierzę ci. Oli nigdy by czegoś takiego nie zrobiła. Byłam przez cały czas przy niej. Wiedziałabym gdyby coś się z nią działo.
- Powiecie nam o co chodzi ?- zainterweniował Harry z poważną miną.
- Andy mówi, że Olivia przedawkowała. To jest niemożliwe, Hazza, powiedz, że to jest niemożliwe. Przecież znałeś Olivię, ona nigdy nie zrobiłaby czegoś takiego.- patrzyłam błagalnie na niego w nadziei, że powie to co chcę usłyszeć.
- Czy to prawda ?- zwrócił się do swojego przyjaciela Harry i patrzył mu się prosto w oczy. Podejrzewam że on też nie wierzy w to. Pokiwał delikatnie głową i w tym momencie jakby cały świat mi się zawalił. W czasie roku szkolnego nie byłam osobą ukazującą publicznie uczuć i prawie wszyscy myśleli, że nikogo nie lubię. Tak wcale nie było. W głębi duszy wszystkich traktowałam jak przyjaciół tylko nie potrafiłam tego pokazać. Zawsze utrzymywałam jakiś dystans z innymi. Teraz tego żałuję. Gdybym była „normalna” może powstrzymałabym Olivię przed tym wszystkim. Teraz jest już za późno. Wyrwałam się z ramion mojego chłopaka i pobiegłam do swojego pokoju. Chciałam zamknąć drzwi ale uniemożliwiła mi to noga Liam’a. Wszedł do pokoju i podprowadził mnie do krzesła bym mogła usiąść. Zaniosłam się szlochem i ukryłam twarz w dłoniach. Liaś głaskał mnie po plecach i szeptał ukajające słowa do mojego ucha. Wszystko będzie dobrze. Wcale tak nie będzie, nigdy tak nie będzie. Ja chyba nie psuję do tego świata. Nieraz jest tak, że wszystko mnie przeraża. Niekiedy nie poznaję swoich bliskich, siebie. Są takie momenty, że nie potrafię ocenić czy jest mi dobrze czy źle. Czuję, że jestem sama na tym świecie. Nikt mnie nie rozumie, nawet ja sama.
- Dlaczego to wszystko musi być takie skomplikowane ?- spytałam ochrypniętym głosem.
- Nie wiem Lexi. Jeśli chcesz pojedziesz jutro z Andy’m do twojej przyjaciółki. Też chcielibyśmy z tobą jechać ale nie możemy ze względu na następny wywiad. Dzisiaj mamy spotkanie z Paul’em i chce żebyś była przy tym.- pokiwałam głową i Liam wyszedł z pokoju. Od razu wzięłam telefon i próbowałam się dodzwonić do Olivii. Na moje cudowne szczęście nie odbierała. Zrezygnowana wyciągnęłam z szufladki papierosa i usiadłam na parapecie uchylając okno. Zaciągnęłam się porządnie i poczułam dym w płucach. Wypełniał mnie całą. Ktoś wszedł do pokoju, wiedziałam kto to. Natychmiast wyrzuciłam resztkę i wtuliłam się w niego. Jego ciepło i zapach mnie uspokoiło.
- Nie chcę tak żyć.- wyszeptałam bliska płaczu.
- Nie mów tak. Zobaczysz Olivia wyjdzie z tego. Nie chcę żebyś była smutna, a już wszystko zaczęło się układać.- pogłaskał mnie po głowie i złożył pocałunek na moim policzku.- Kocham cię.- mrugnął do mnie.
- Ja ciebie też.- usiedliśmy na moim łóżku i zapanowała cisza. Cieszyliśmy się sobą nie potrzebne nam były słowa ale coś nie dawało mi spokoju.- Dlaczego ja też mam być na pogadance z Paul’em ?
- Nie wiem ale mam nadzieję, że nie będzie kolejnej awantury. Ale zauważyłem też, że Paul cię zaakceptował.- poruszał śmiesznie brwiami co mnie rozśmieszyło. Objął mnie ramieniem i poczułam się szczęśliwa.
Rozmawialiśmy jakieś dwie godziny nie przejmując się niczym. Zamknęliśmy się we własnym świecie marzeń. Nikt nie ma do niego dostępu. Wymyślając różne, nierealne historie a także te prawdziwe stwierdziłam, że chciałabym spędzić resztę życia z tym wariatem. Chyba już nigdy nie pokocham nikogo tak mocno jak Louis’a.
- Pamiętasz jak pierwszy raz się spotkaliśmy ?- zapytałam wyrywając go z rozmyślań.
- No jakbym mógł to zapomnieć. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Jak cię zobaczyłem to oszalałem na twoim punkcie. Twoje oczy, usta, cała ty jesteś idealna. Nigdy nie pragnąłem żadnej dziewczyny tak bardzo jak ciebie. Nawet nie wiesz jak serce mi biło jak się ze mną witałaś, coś niesamowitego. Harry nigdy nie chciał nam pokazać twojego zdjęcia, dlatego polegałem tylko na mojej wyobraźni.- założyłam jego bluzę bo zrobiło mi się zimno i patrzyłam prosto w jego oczy.
- Nigdy nie spodziewałam się, że zakocham się w przyjacielu mojego brata.- zaśmiałam się pod nosem.- I tego, że zamieszkam z pięcioma debilami. Ale podoba mi się takie życie choć niekiedy jest zajebiście ciężko dam radę, tak jak zawsze. Mam ciebie i niczego innego nie potrzebuję.- usiadłam na niego okrakiem i pocałowałam. – Naprawdę nie przeszkadza ci różnica wieku między nami ?
- Wcale a wcale. Nie ważne ile mamy lat, liczy się uczucie.- wpił się w moje usta i  nie chciał mnie puścić. Jego palce zaczęły muskać moje plecy, co wywoływało u mnie gęsią skórkę. Czułam jak przez pocałunki się do mnie uśmiecha. Brakowało nam swojej czułości. Ściągnęłam bluzę i Louis zaczął całować moją szyję. Zdjęłam jego bluzkę i moje ręce powędrowały na jego umięśniony brzuch. Nie odrywając się od moich ust położył mnie na łózko a sam znalazł się nade mną. Mam nadzieję, że nikt teraz nie wejdzie do pokoju. Lou zaczął powoli ściągać moje spodnie i nagle zadzwonił mój telefon. Myślałam, że serce mi wyskoczy. Pasiasty opadł na mnie i zaczął się śmiać. Wygramoliłam się spod niego i odebrałam.
- Cześć ciociu (…) ale dlaczego ? (…) Dobrze przekażę Haroldowi, jedźcie ostrożnie, kocham cię.- rozłączyłam się i położyłam się na łóżku koło prawie pół nagiego Louis’a.
- Dlaczego zawsze ktoś musi nam przeszkodzić ?- zapytał mnie Lou odgarniając włosy z mojej twarzy. Wzruszyłam ramionami i zaczęliśmy się śmiać.
- To prawda, że macie jutro wywiad ?- zapytałam z ciekawością.
- Tak ale nie jestem z tego zadowolony.
- Dlaczego, przecież to dobra okazja by pokazać ludziom, że nie zapomnieliście kim jesteście.
- No niby tak ale muszę cię puścić samą z Andy’m. Ale niezbyt mu ufam. Jakoś dziwnie się zachowywał. Obiecaj, że będziesz do mnie pisać co chwilę.- pokiwałam głową i nagle do mojego pokoju wparował Paul, bez żadnego pukania.
- Dzieciaki na dół, poważna sprawa !- spojrzał na nas i lekko się zakłopotał. Uśmiechnęliśmy się do niego i wstaliśmy z łóżka. Z powrotem założyłam jego bluzę, która ewidentnie jest na mnie za duża.
- Lubię cię w moich ubraniach.- wyszeptał mi na ucho i przygryzł je. Zaśmiałam się po cichu i poszliśmy na dół. Wszyscy już tam byli.
- Niall czy mógłbyś się w końcu przebrać ?- zapytałam na samym początku. Nadal był w mojej sukience.
- Nie przebiorę się, zauważyłem, że do twarzy mi sukienkach.- wstał i okręcił się wokół własnej osi. Wszyscy razem z Paul’em wybuchliśmy głośnym śmiechem. Nawet mrugnął do mnie, Lou miał rację chyba mnie zaakceptował.
- Dobra chłopaki i Lexi teraz przejdźmy do rzeczy. Jak wiecie lub może i nie jest o was pełno w sieci i w telewizji. Są zdjęcia w sklepach i z Irlandii. To nie jest złe szczerze powiem. Ale jest coś co was nie zadowoli. A więc kiedy Lou i Lexi się pogodzili doszło do pewnego incydentu a mianowicie Harry jednak nie pogodził się z Emily. Jak dowiedziałem się z mediów ty i twoja dziewczyna pocieszaliście Harolda i słusznie. Ale fotoreporterzy, stojący pod waszym domem uchwycili tylko poszkodowanego i Louis’a. Zgadnijcie więc co się powtórzyło ?- niezbyt rozumiałam o co w tym wszystkim chodziło. Pamiętam, że w ten dzień ktoś nam zrobił zdjęcie, no ok, ale nadal nie czaję.
- Larry.- powiedzieli wszyscy na głos.
- Jaki znowu Larry ?- zapytałam zdezorientowana i popatrzyłam na wszystkich. Paul schował głowę w ręce, Zayn zaczął nerwowo chodzić po salonie, Liam i Niall patrzyli tępo przed siebie a Louis i Harry siedzieli bardzo zdenerwowani.
- Na początku naszej kariery fani podejrzewali nas o homoseksualizm, ujmując to po naszemu myśleli, że ja i Harold jesteśmy gejami.- spojrzał na mnie i prawdopodobnie czekał na moją reakcję, ja jednak nie odpowiedziałam nic.
- Przyniosłem kilka gazet, gdzie fotoreporterzy zmanipulowali zdjęćmi, czyli przerobili je tak by zamiast Lexi był Harry. Fani znowu się buntują a na twitter’ze jest o tym głośno. Musicie w jutrzejszym wywiadzie powiedzieć, że to wszystko nieprawda. Inaczej będą dodatkowe hejty na was.
- Czyli mnie też hejtują ?- nikt nie odpowiedział. Wspaniale, myślałam, że fanki jakoś mnie zaakceptowały ale widzę, że chłopacy dobrze ukrywali to wszystko przede mną. Nie mam już sił na to wszystko.
- Teraz ja mam sprawę do ciebie, nasza panno.- odezwał się do mnie Paul z uśmiechem na twarzy.- Chciałbym żebyś została moją asystentką. Zgadasz się ?- to nawet nie jest taki głupi pomysł. Będę pracować i nie będę musiała pożyczać co chwilę pieniędzy od Harry’ego.
- Okej, nie ma sprawy.- dodałam obojętnym głosem. Menager pożegnał się z nami i wyszedł. Ja nadal siedziałam na swoim miejscu i patrzyłam się w okno. Wszyscy podeszli do mnie.
- Lexi czy ty wierzysz w to, że Larry istnieje ?- zapytał mnie Louis.
- Nie wiem, wy mi to wytłumaczcie. Dlaczego ludzie tak myślą ?
- Ja i Harry bardzo się zaprzyjaźniliśmy podczas x-factor. Kiedy się już skończył dzieliłem z nim mieszkanie bo był niepełnoletni. Stąd te wszystkie plotki. Fotoreporterzy tak jak teraz przerabiali nasze zdjęcia. To nie jest miłe.- spojrzałam teraz na Hazzę.
- Harold to prawda ? Nie ma żadnego Larry’ego ?
- Oczywiści, że nie ma. Chłopacy mogą potwierdzić.- pozostała trójka pokiwała głowami a ja oparłam się głową o fotel.
- Idę do siebie. Musze pomyśleć. Obudźcie mnie jak rano przyjedzie Andy, nie chcę żeby czekał na mnie długo.- niedługo po tym byłam już pod prysznicem. Za dużo informacji jak na jeden raz.
Ale że Louis i Harry ? I że Larry ? Nie mogę uwierzyć, że ludzie wymyślają takie plotki. Wytarłam się i ubrałam piżamę. Szybko wskoczyłam do łóżka i owinęłam się szczelnie kołdrą.
Zostałam asystentką menagera One Direction, chociaż to jest pocieszające. Moje oczy same się zamykały i niedługo po tym odleciałam.
Nawiedził mnie koszmar. Louis i jakaś panna. Całowali się i przytulali, to bolało.
Obudziłam się z płaczem i cała spocona. Zaczęłam krążyć po pokoju ze zdenerwowania. Postanowiłam, że pójdę do niego nie zważając na to, że jest druga w nocy. Nie pukałam tylko weszłam i skierowałam się do jego łóżka. Delikatnie się położyłam ale nawet najmniejszy ruch go obudził.
- Co się stało skarbie ?- otarł moje policzki z zaspany usiadł koło mnie.
- Miałam sen, sen… w którym nie byłeś mój, w którym straciłam cię bezpowrotnie, w którym widziałam jak inna całuje cię… Jak inna sprawia, że jesteś szczęśliwy. Tak szczęśliwy jak nigdy dotąd nie byłeś przy mnie. Budząc się uświadomiłam sobie, że bardzo ciężko byłoby mi żyć bez ciebie, jak ciężko byłoby mi poznać kogoś nowego, poznać go tak jak znam ciebie. I zdałam sobie sprawę jak mocno cię kocham, jak wiele o tobie wiem i że cię nie opuszczę choćby nie wiem co. Ten sen dał mi wiele do zrozumienia.- złapał mnie za rękę i lekko ją pocałował.
- Wiesz dobrze, że nie będzie innej kobiety w moim życiu oprócz ciebie i może naszej córki. Nie chcę cię nigdy stracić, pamiętaj o tym. Kocham cię najmocniej na świecie. A teraz się połóż i śpij, zaśpiewam ci coś.
Help, I have done it again
I have been here many times before
Hurt myself again today
And the worst part there's no-one else to blame
Be my friend
Hold me, wrap me up
Unfold me
I am small
I'm needy
Warm me up
And breathe me.
Nie wiem skąd wiedział, że uwielbiam tą piosenkę ale gdy tylko skończył zasnęłam w jego objęciach.





Rozdział miałam dodać w weekend ale zmieniłam zdanie.
Liczba odwiedzających wzrosła do ponad 6900  co oznacza, że Harry jest z nami ^^ 
Dziękuje wszystkim tym co komentują i odwiedzają mojego bloga.

Powiem wam tylko, że Andy w moim opowiadaniu będzie zły.
Wiem, że rozdział trochę nudny ale musiałam go napisać :)
Czekam na wasze opinie.

Jeszcze jedno.
Mam pisać dalej bloga czy zakończyć po akcji z Andy'm ?
Nie wiem czy chcecie dalej czytać to co piszę.
Decyzja należy do was :*
+ fragment z piosenki Breathe me
Do następnego <3

sobota, 2 lutego 2013

Rozdział 38.

JEŚLI MOŻECIE PRZECZYTAJCIE INFORMACJE POD ROZDZIAŁEM.



Obudził mnie czyjś dotyk a raczej były to pocałunki w szyję. Od razy otworzyłam oczy i zaczęłam się śmiać. Leżeliśmy wszyscy na jednym łóżku. Ale coś mnie jednak zaskoczyło, dlaczego nie mam na sobie mojej sukienki i jestem w samej bieliźnie ? Odepchnęłam lekko mojego chłopaka od siebie i zaczerwieniłam się bo patrzył się na mnie Zayn i Liam.
- Gdzie jest moja sukienka ?- zaczęłam się śmiać i nie mogłam się uspokoić.
- Niall ma ją na sobie. Ja nie wiem co wy odwalaliście w nocy.- wytknął mi język mulat i zaczął łaskotać. Ja natychmiast wyskoczyłam z łóżka i próbowałam się bronić. Do niego dołączył także Louis. Nie miałam szans więc wybiegłam z pokoju i skierowałam się na dół. Prawie bym się przewróciła na schodach ale złapałam równowagę. Nagle moje oczy czegoś dojrzały, a raczej kogoś. U nas w salonie siedziało dwóch chłopaków, których nie znałam. Kiedy Louis znalazł się przy mnie natychmiast się nim zakryłam.
- Co wy tu robicie ?- zapytał zdziwiony Zayn ale miał wielkiego banana na buzi. Co chwile się na mnie patrzył i wyśmiewał. No tak tylko ja potrafię wyjść prawie nago i pokazać się chłopakom, których nie znam. Czułam jak Louis próbuje zdusić śmiech.
- No jak to co stęskniliśmy się za naszymi chłoptasiami.- odezwał się jeden z nich.
- Josh jeszcze raz tak powiesz to się inaczej policzymy.- marchewkowy chciał być poważny ale nie udało mu się to.
- To co mi zrobisz chłoptasiu ?- wszyscy zaczęli się śmiać. Louis już chciał ruszyć do niego ale w ostatniej chwili złapałam go za spodenki, które miał na sobie i przyciągnęłam do siebie.
- Gdyby nie ona już byś nie żył Devine.- pokazał „mam cię na oku” i dotknął mojego biodra. Był to gest niespodziewany i bardzo… fajny ? Tak mi się zdaje.
- Lou chciałabym się ubrać bo czuje się trochę skrępowana.- poklepałam go delikatnie po plecach.
- No dobra. Zayn chodź tutaj.- chłopak zrobił to co mu kazał Louis i podszedł do nas.- A więc musimy zakryć jakoś Lexi a że nie mamy na sobie nic prócz spodenek zakryjemy ją sobą żeby te dwa zboczuchy nie musieli za dużo widzieć. Stań z przodu, moja mała będzie w środku a ja za nią.
- A nie mogę ja być z tyłu ?- poruszał zabawnie brwiami i momentalnie ja z Louis’em odpowiedzieliśmy:
- Nie.
- No dobra, dobra a więc idziemy. A wy się na wszelki wypadek odwróćcie.- rozkazał im marchewkowy i tak jak powiedział to zrobili. My szybko poszliśmy do góry. Louis dotykał mnie swoimi dużymi dłońmi po moim ciele tak, że wychodziła mi gęsia skórka. Zayn poszedł do chłopaków a ja miałam zamiar iść sama do mojego pokoju lecz nie udało mi się. Louis musiał iść razem ze mną z wielkim bananem na twarzy.
- To wcale nie jest śmieszne. Gdybym wiedziała, że ktoś jest na dole to w życiu nie zbiegłabym w samej bieliźnie.- wywróciłam oczami i usiadłam na jego kolanach.
- Oj tam nic się nie stało.- założył kosmyk włosów za moje ucho i delikatnie przejechał po moim policzku.
- A w ogóle kto to jest ?
- Josh i Andy. Są u nas w zespole i grają na instrumentach. Już widziałem jak Andy się na ciebie patrzy. Musze cię pilnować.- pocałował delikatnie moje usta uśmiechając się. Położył mnie na łóżku i kontynuował całowanie.
- Lou nie dziś, wszyscy są w domu.- pokiwałam przecząco głową i oderwałam się od jego kuszących ust.
- Wiesz jak mi ciebie brakowało ? To co, że są w domu, wiem że chcesz tego samego co ja.- zaczął całować moją szyję i obojczyki. Nie protestowałam i dałam się ponieść emocjom. Nagle ktoś wszedł do mojego pokoju.
- Lexi chciałbym z tobą pogadać.- Liam to jednak ma wyczucie czasu. Zakryłam dłońmi oczy i myślałam, że się ze wstydu spalę. Li popatrzył na nas widocznie skrępowany i powiedział.- To może ja później tutaj przyjdę. Nie przeszkadzajcie sobie.- wyszedł i mój chłopak zaczął się śmiać.
- Mówiłam ci. A teraz złaź ze mnie i idź się ubrać. Jak już skończysz to przyjdź po mnie bo nie chcę zejść sama na dół.- pokiwał głową i wyszedł z pokoju. Poszłam do mojej garderoby i wybrałam czerwone rurki, białą bluzkę i na to koszulę jeans’ową. Odbyłam codzienną toaletę i założyłam na siebie ubranie. Do tego podkreśliłam eyeliner’em oczy i usłyszałam pukanie do drzwi. W samą porę. Wyszłam, pocałowałam go w policzek i poszliśmy za rękę do reszty. Wszyscy zaczęli się na nas patrzeć ale próbowałam to jakoś zignorować. Nowi chłopacy wstali a my do nich podeszliśmy. Spuściłam lekko głowę i Louis zaczął.
- Josh, Andy to jest moja dziewczyna i siostra Hazzy Alexandra ale mówcie na nią Lexi, Lexi to jest Josh a to Andy nasi muzycy.- podaliśmy sobie dłonie i posłałam im delikatny uśmiech. Jeden tak się dziwnie na mnie patrzył, prawdopodobnie Andy. Ja chyba skądś go znam, tylko nie pamiętam skąd. Zresztą nie ważne. Poszłam do kuchni zrobić wszystkim śniadanie. Oczywiście Niall był pierwszy.
- Jeśli będziesz wyżerał to ci do dupy nakopie.
- No dobra nie będę, pomogę ci.- uśmiechnął się do mnie.- Już dobrze z tobą i Louis’em ?
- Tak, myślę, że już wszystko sobie wyjaśniliśmy. A ty jak się czujesz, nie przeszkadza ci to, że wróciłam do niego ?- spojrzałam na jego twarz. Jego uśmiech na moment zniknął ale po chwili się pojawił.
- Chcę żebyś była szczęśliwa. Wiem, że nie możesz być dla mnie kimś więcej niż najlepszą przyjaciółką. Zrozumiałem to. Chyba nigdy nie przestanę cię kochać ale znajdę sobie kogoś nie martw się. Przecież nie jesteś jedyną dziewczyną na ziemi, chyba.- zaczął się śmiać i szturchnął mnie w ramię.- Nie no wszystko jest w porządku. Cieszę się, że pomiędzy tobą  a pasiastym jest wszystko dobrze.
- No dobra powiedzmy, że ci wierzę ale jakbyś chciał porozmawiać szczerze o innej dziewczynie to pamiętaj, że jestem o twojej dyspozycji. Pokiwał głową i zaczęliśmy przygotowywać śniadanko. Nie było łatwo opanować Niall’owi chęci podjadania ale dał radę. Zrobiliśmy kupę kanapek z nutellą, serem i każdy dostał herbatę malinową. Wszyscy byli zadowoleni i każdemu smakowało. Nadal czułam wzrok tego Andy’iego na sobie i coś mi nie pasowało. Ja musze go znać. Tylko trudno jest mi sobie przypomnieć. Czułam się nieswojo. Louis też zauważył, że jego kolega mi się przygląda.
- A może pojedziemy dziś do wesołego miasteczka ?- zaproponował Zayn.
- Może być.- odpowiedział Niall za nas wszystkich. Pokiwaliśmy głowami, że zgadzamy się na ten pomysł i chłopcy już ustalali szczegóły. Zaczęli także rozmawiać o nowej trasie koncertowej co mnie bardzo zaskoczyło. Podobno mieli wolne. Ale nie będę się wtrącać w końcu to jest ich praca. Wsłuchiwałam się ich rozmowie z dokładnością. Tych pięciu głupków i Andy z Josh’em byli bardzo zżyci ze sobą. Mieli także dużo do omówienie bo jak się dowiedziałam dawno się nie widzieli.
- Andy możemy porozmawiać ?- rzuciłam ni z tego ni z owego.
- Yyym, oczywiście.- wstałam i poszłam na taras a chłopak szedł za mną. Kiedy znaleźliśmy się na zewnątrz zamknęłam okno by nikt nas nie słyszał.
- Powiedz mi czy my się kiedyś widzieliśmy ? Kogoś mi przypominasz ale nie mogę cię skojarzyć.
- Owszem znamy się. Jestem kuzynem Olivii, twojej koleżanki. I nareszcie cię znalazłem.- jego ostatnie zdanie mnie bardzo zdziwiło. On mnie szukał ? A to dlaczego ? I co ma to związek z Oli ?
- Dlaczego mnie szukałeś ? Coś się stało Olivii ?- zapytałam wystraszona.- Dawno nie dzwoniła więc nie wiem co u niej słychać.
- No właśnie dlatego cię szukałem. Gdybym wiedział, że jesteś z Harry’m to już w drugim tygodniu wakacji bym przyjechał po ciebie.
- Powiesz mi wreszcie o co chodzi ?
- A więc byłem odwiedzić Olivię i jej mamę. Okazało się, że leży w szpitalu i jest w śpiączce. Przedawkowała. Ona cię teraz potrzebuje. Może nie zachowywała się jak prawdziwa przyjaciółka ale próbowała nią być. Znam Oli, ciężko jej się przyzwyczaić do tego, że może mieć przyjaciół.- nie rozumiałam nic od czasu kiedy powiedział, że moja „przyjaciółka” przedawkowała. Przecież jeszcze w moje urodziny było wszystko dobrze. Dlaczego to zrobiła ?
- Jak przedawkowała ?- zapytałam wybudzona z osłupienia przez delikatny wietrzyk.
- Kiedy pytałem się policjantowi mieli na nią oko już w czasie roku szkolnego. Była zamieszana też w jakąś aferę narkotykową.
- Zajebiście.- krzyknęłam po czym znalazła się koło nas reszta bandy..




A więc rozdział pisany na szybko.
Nie wiem czy wam się spodoba ale postanowiłam, że niektóre postacie powrócą z początku historii.
Jeśli czytacie mojego bloga od początku to wiecie kto to jest Oli (Olivia)



Josh:




Andy:




Zostałam także nominowana do Liebster Award:

1) pytania od Onaa_6
  • Jak masz na imię ? Klaudia
  • Ile masz lat ? 15
  • Którego z chłopaków lubisz najbardziej ? Louis'a
  • Od jak dawna interesujesz się 1D ? Chyba odkąd zauważyłam WMYB
  • Jaka jest twoim zdaniem ich najlepsza piosenka ? Little Things *.*
  • Masz rodzeństwo ? Tak
  • Co byś zrobiła, gdybyś spotkała 1D np. w parku ? Patrzyłabym na nich i nie mogła uwierzyć, że ich widzę
  • Ulubiony kolor ? Hmm chyba niebieski
  • Jakie miasto chcesz zwiedzić ? Londyn
  • Masz drugie imię ?- jak tak to jakie ? Julia

2) pytania od Julia
  • Ulubiona książka ? Teraz "Dotyk Julii"
  • Lubisz pisać ? Tak
  • Masz idoli ? Jak tak to jakich ? Raczej nie mam
  • Ulubiona piosenka ? Six degrees of separation <3
  • Ulubiona piosenkarka ? Możliwe, że Rihanna
  • Ulubione zwierze ? pies
  • Masz rodzeństwo ? Tak
  • Ulubiona piosenka z UAN i THM ? UAN: More Than This a z THM: oczywiście, że Little Things
  • Ulubiony film ? 3 metry nad niebem
  • Real Madrid VS Barcelona ? Nie interesuje się piłką nożną ale chyba Real Madrid
  • Ulubiony aktor ? Channing Tatum

3) pytania od Dreamer
  • Masz jakąś zaufaną osobę ? Tak
  • Twoje ulubione danie ? Lubię jeść wszystko :D
  • Jakiej muzyki słuchasz oprócz 1D ? To co wpadnie w ucho.
  • Jak masz na imię ? Klaudia
  • Masz zwierzę w domu ? Tak
  • Jakie jest twoje hobby ? Raczej nie mam.
  • Masz jakieś takie miejsce gdzie możesz być sama ze sobą ? Owszem mam
  • Adidasy vs trampki ? Trampki
  • Zwyczajny warkocz czy kłos ? Kłos
  • Dlaczego prowadzisz swojego bloga ? Bo mam bujną wyobraźnię i w końcu mogę przekazać moje pomysły innym
  • Jaka była najdziwniejsza rzecz jaką zrobiłaś ? Żeby to jedna była xd nie da się zliczyć :D


Otrzymałam także nominację do THE VERSATILE BLOGGER


Zasady:
Każdy nominowany powinien:
  • podziękować nominującemu na jego blogu
  • pokazać nagrodę The Versatile Blogger
  • ujawnić 7 faktów dotyczących siebie
  • nominować 10 blogów, które jego zdaniem na to zasługują
  • poinformować o tym fakcie nominowanych bloggerów


Fakty:
- nie lubię chodzić do szkoły
- jestem raczej "niegrzeczną" dziewczyną
- kiedyś tańczyłam
- moim marzeniem jest wyjechać za granicę
- nie lubię jak ktoś mnie obgaduje, jeśli już to robi i się o tym dowiaduję to nie jest już tak wesoło
- nie lubię okazywać "publicznie" uczuć
- kooooooooooocham nutelle <3

Nominowani:

  1. http://gottabemineharrystyles.blogspot.com/
  2. http://1d-help-me.blogspot.com/
  3. http://makethislifeeasier.blogspot.com/
  4. http://worlddirectioners.blogspot.com/
  5. http://1dslawaizakazanamilosc.blogspot.com/
  6. http://onedirectioniknoweverythingaboutyou.blogspot.com/
  7. http://4ever-onedirection.blogspot.com/
  8. http://take-me-to-wonderland-onedirection.blogspot.com/
  9. http://mystoryaboutonedirection-milly.blogspot.com/
  10. http://lovetaugchtmetolie.blogspot.com/


Dziękuje wszystkim za nominację :*