niedziela, 6 października 2013

Rozdział 63.

Nie chciałam psuć tej chwili i postanowiłam, że zapytam o to później. Strasznie się za nią stęskniłam. W końcu była moją drugą matką i zawdzięczam jej bardzo dużo. Obie się wzruszyłyśmy na co 4/5 One Direction udawało, że też płacze. Typowi chłopacy.
- Dobra już dobra, wystarczy tych czułości, nie zapomniała czasem pani o czymś ?- podszedł do nas Zayn i poruszał zabawnie brwiami.
- O tobie kochanie nigdy bym nie zapomniała.- wtuliła się w mulata i po chwili dołączyli do nich pozostali. Ja odeszłam nieco i od razu tego pożałowałam. Mój i Harry'ego wzrok napotkały się. Na niebezpiecznie długo... Przypadkiem. Nie chciałam tego, to sprawia mi ból. Na szczęście do Harry'ego podszedł Liam i zaczęli rozmawiać. Wyglądał tak jakby wybudzili go z jakiegoś transu. Dziwne...
Wzięłam swoją torbę i zaniosłam ją do pokoju. Chwila ciszy dobrze mi zrobi. Przebrałam się w normalne rzeczy i zmyłam makijaż. Po części ogarnęłam pokój i zeszłam do reszty na dół. Akurat przyjechał Paul i miał ze mną do pogadania. Wskazał żebym poszła do kuchni i tak też zrobiłam.
- Co jest mała ? Jak wyjazd ?- zapytał z wielkim uśmiechem na twarzy. Jestem zadowolona z tego, że nasze relacje się poprawiły. Nie chciałabym mieć tego "goryla" za wroga.
- A powiem ci, że bardzo mi się podobało. Chyba rodzina Louis'a mnie zaakceptowała. Polubiłam jego siostry a jego mama jest cudowna. A jak było tutaj ? Obyło się bez problemów ?
- Hmmm no powiedzmy, że tak. Było pełno fotoreporterów gdy dowiedzieli się, że pojechaliście bez Harry'ego ale szybko się ich pozbyliśmy. Z tym gówniarzem też był problem, ale przyjechała jego matka i przepowiedziała mu do tej głupiej głowy. Chłopak jest nie do poznania. Ale damy sobie radę. Teraz przejdźmy do ważniejszych tematów. Otóż trzeba zaplanować kilka koncertów i wywiadów. Nie mogą tak cały czas się obijać bo jeszcze trochę i będzie koniec wakacji. Pomyślałem żeby zagrali w ok. pięciu miastach, jak na początek i dali z trzy bądź cztery wywiady dla telewizji, radia i gazety.
- Dobry pomysł. A te koncerty to może dajmy w Manchester, Paryżu, Dubiln, Porto i Sao Paulo. Niech poznają trochę świata. Ja będę dzwonić do osób, które są odpowiedzialne za rozrywkę i wtedy dam ci znać, ty się zajmij wywiadami.
- I to mi się podoba. Później po koncertach się rozliczymy.
- Dobra nie ma problemu.- posłałam mu delikatny uśmiech, który po chwili zniknął z mojej twarzy.
- Ej mała nie martw się, jeszcze się pogodzicie z Harry'm.
- Ja po prostu... Nie potrafię zapomnieć tego w jaki sposób on mi to powiedział. Ta złość w jego oczach to po prostu.. Przerasta mnie to wszystko.- głos mi się załamał i suściłam głowę. Akurat do kuchni musiała wejść ciocia. Cudowny moment.
- To może ja was zostawie same..- Paul się oddalił a ciocia natychmiast mnie przytuliła.
- Ja naprawdę nie wiem, dlaczego on to powiedział.. przecież chciałam dla niego dobrze. Sam wie, że jest osobą rozpoznawalną i nie może sobie pozwolić na jakikolwiek skandal. Już dość dużo ich miał. A on się wściekł i ...- nie potrafiłam dokończyć. Ciocia głaskała mnie po plecach i nic nie mówiła. Próbowała to wszystko przeanalizować.- Przecież wiem, że nie jestem jego prawdziwą siostrą.. ale to zawsze tak samo boli kiedy ktoś mi to wypomni. Ja naprawde chciałam dobrze.
- Wiem kochanie, nie wiem co go wtedy napadło. Nic, kompletnie nic go w tej chwili nie usprawiedliwia. Ale wszystko będzie dobrze zobaczysz, wszystko będzie dobrze..- pocałowała mnie w policzek i wytarła spadające łzy. Teraz dopiero zrozumiałam jak bardzo mi jej brakowało. Ogarnęłam się i mogłyśmy iść do chłopaków. Oczywiście cały Louis zobaczył to i natychmiast dał mi znak, że musimy porozmawiać, ale dyskretnie poprosiłam go żeby przełożyć to na później. Wszyscy usiedliśmy w pokoju i odpoczywaliśmy. Cały czas widziałam, że Niall'a coś gryzie ale próbuje to ukryć, niestety nie wychodzi mu to. Nie chciałam z nim teraz o tym rozmawiać bo po pierwsze by nie chciał a po drugie że musiałabym wyjść z nim na dwór a mi się nie chce bo ramiona mojego chłopaka zbyt mocno mnie przyciągają.
- Słyszeliście już, że niedługo zaczniecie koncertować i dawać wywiady ?- dodałam z uśmiechem na twarzy.
- Taa Paul coś wspominał, że będziecie organizować. A gdzie będziemy jechać ?- spytał Liam.
- Jeszcze wam nie powiem, dopiero jak wszystko będzie załatwione to się dowiecie.- poruszyłam brwiami a oni udali oburzenie.
- Widzi pani ? Ta dziewczyna doprowadzi nas do szaleństwa.- zaczął się śmiać Liam.
- I bardzo dobrze. Ktoś musi wami rządzić.
- Pani też przeciwko nam ?- złapał się za serce Zayn.- To rani..- i zaczął płakać, śmiejąc się przy tym. I tego mi brakowało. W końcu wszyscy byli szczęśliwi. no prawie. A Louis jak to Louis zaczął miziać mnie po udzie. Strasznie mnie to dekoncentrowało. Próbowałam go powstrzymać ale jak zawsze nie dał za wygraną.
- Lou znowu ?- szepnęłam mu do ucha.
- Nie moja wina, że mam seksowną dziewczynę.- przygryzł mi ucho i mruknął jak kotek. Nawet nie wie jak mnie to rozprasza.
- Nie teraz, przyjdę do ciebie wieczorem.- mrugnęłam do niego i przygryzłam wargę.
- Nie przygryzaj wargi bo mnie kusisz i trzymam za słowo.- zaprzestałam tej czynności i się zarumieniłam, jak zawsze.
Rozmawialiśmy ze sobą długo i nawet się nie spostrzegłam a już była dziesiąta wieczorem. Liam zasnął na kanapie a reszta ledwie co patrzyła na oczy.
- Może pójdziemy już spać, co ?- zapytałam sennym głosem.
- Tak ledwo co żyję.- oznajmił Zayn ziewając przy tym. Ciocia powiedziała, że sprzątnie i pójdzie do gościnnej sypialni. My czym prędzej poszliśmy na górę. Zanim weszłam do pokoju Lou klepnął mnie w tyłek i mrugnął. Zaśmiałam się bo jeszcze nigdy tak nie zrobił.
- Zaraz do ciebie przyjdę.- posłałam mu całusa i zniknęłam w moim pokoju. Wzięłam piżamę, ręcznik i poszłam do łazienki się jeszcze raz odświeżyć. Woda była tak bardzo kojąca i na moment zapomniałam o otaczającym mnie świecie. No ale nie mogę stać wiecznie pod prysznicem więc po jakiś dziesięciu minutach wyszłam i zaczęłam doprowadzać się do porządku. Wytarłam się i założyłam dość obcisły, czarny t-shirt i do tego majtki w panterkę. Na pewno spodobam się Louis'owi. Postanowiłam także rozpuścić włosy, teraz byłam w pełni gotowa. Otworzyłam po cichu drzwi i rozejrzałam się czy nikogo czasem nie ma. Na szczęście nie było więc wyszłam i ruszyłam w kierunku pokoju marchewkowego. Kiedy złapałam za klamkę poczułam jak ktoś dotyka mojego ramienia. Na początku się wystraszyłam ale odwróciwszy się ujrzałam dobrze znaną mi twarz Harolda.
- Co chcesz ?- zapytałam przyglądając mu się uważnie. Wyglądał dosyć dziwnie dziko.
- Porozmawiać.- usłyszałam chłodną odpowiedź.
- Nie mam ochoty.- odwróciłam się na pięcie i chciałam delikatnie zapukać do drzwi ale Harry złapał mnie bardzo mocno za przedramię aż skręciłam się z bólu.
- Powiedziałem, że chcę porozmawiać.- jeszcze nigdy go takiego nie widziałam.
- Ała, Harry to boli.- ale do niego to nie docierało tylko jeszcze zmocnił uścisk kiedy chciałam się uwolnić.
- Nie puszczę dopóki nie porozmawiasz ze mną.
- Harry sprawiasz mi ból.- niemal krzyknęłam. Nagle drzwis się otworzyły i stanął za mną Louis.
- Jeśli zaraz jej nie puścisz oberwiesz, stary.- czułam jak ciężko oddycha. Ale Harry nadal nic sobie z tego nie robił a mnie bolało coraz bardziej. Patrzył tylko na mnie. Lou nie wytrzymał i odepchnął go ode mnie. Od razu złapałam się za przedramię czując, że już niedługo wyjdzie mi ogromny siniak. Harry upadł na ziemię.
- Jeszcze raz się do niej zbliżysz a nie będzie już tak wesoło.- loczek otrząsnął się i szybko zszedł na dół trzaskając frontowymi drzwiami. Nie mogłam w to uwierzyć... Co się z tym chłopakiem dzieje, nie poznaję go. To nie jest ten sam Harry co przyjechał po mnie zaledwie półtora miesiąca temu.
- Chodź do środka kochanie.- chłopak otulił mnie ramieniem i weszliśmy do jego pokoju...







Wiem, że się na mnie zawiedliście ;c nawet nie wiem w jaki sposób Was przeprosić...
Ale nadzwyczajniej w świecie nie mam czasu. W szkole mam taki zapierdol, że to się w głowie nie mieści i jeszcze dodatkowe obowiązki.
Wiem miałam wstawić rozdział pod koniec wakacji ;c ale po pierwsze brak czasu.. po drugie brak pomysłu. To już nie jest to co na początku. Z pisaniem jest coraz gorzej, nie wiem czemu ;c
Ale myślę, że mi wybaczycie i chociaż trochę spodoba wam się to co zdołało mi się teraz napisać.
I nie mam pojęcia kiedy będzie następny. Będę się starać pisać w wolnym czasie...
Tęskniłam za Wami i myślę, że o mnie nie zapomnieliście ;c
Kocham was misiaczki :*

wtorek, 6 sierpnia 2013

Rozdział 62.

Perspektywa Niall'a.

Chciałbym znaleźć się w taki świecie, gdzie nie ma uczuć... Gdzie wszystko byłoby dla mnie obojętne. Moja mama zawsze powtarzała, że im więcej ludzi pokochasz tym jesteś słabszy. Pokochałem o jedną osobę za dużo... To mnie zniszczyło emocjonalnie. Podobno kiedy człowiek się zakocha jest najszczęśliwszy na ziemi. Ja jakoś nie potrafię. Kto byłby szczęśliwy jeśli miłość jego życia nie odwzajemnia uczucia ? Nikt.... Tak naprawdę nikt mnie nie rozumie. Każdy karze mi zapomnieć. Bo żaden z nich tak nie kocha jak ja... Bo grzechem jest kochać z taką siłą... Gdybym wiedział, że jest jakaś nadzieja, że Lexi mnie pokocha tak jakbym chciał. Ale wszystko już przepadło. Louis przedstawił ją swoim rodzicom i myślą poważnie o sobie. A ja już do końca życia będę żałował tego, że niczego nie zrobiłem by podbić jej serce. Czuję wewnętrzną pustkę, która mnie rozpierdala w każdy możliwy sposób. Życie jest dziwne... Pragniemy rzeczy, których nie będziemy mieli i mamy to, czego w zasadzie nie chcemy.
Nienawidzę kiedy mi zależy, już wolę kiedy jest mi wszystko jedno.. Nienawidzę w sobie tego, że nie potrafię o niej zapomnieć. Mówią, że możesz zamknąć swoje oczy na rzeczy, których nie chcesz widzieć, ale nie możesz zamknąć serca na rzeczy, których nie chcesz czuć. Jakie to jest kurwa prawdziwe.... Nikt nie powinien się do niczego przyzwyczajać, tym bardziej do ludzi. Zbyt mocno boli fakt, że mogą cię później zostawić bądź odtrącić.
Muszę przed wszystkimi udawać, że jest dobrze. Że jestem szczęśliwy.... Że zapomniałem o niej

- Niall śniadanie !- zawołał Liam wyrywając mnie z własnego świata.
- Już idę.- odkrzyknąłem i leniwie zszedłem z łóżka szukając rzeczy, w których mógłbym zejść na dół. Tak bardzo nie chcę iść do nich wszystkich...
Wyszukałem w torbie jakieś dresy i koszulkę. Po odbyciu porannej toalety zdałem się na odwagę i zszedłem do całej "rodziny". Założyłem na twarz maskę. Uśmiech pojawił mi się na twarzy kiedy napotkałem Louis'a w korytarzu.
- Cześć stary.- powitał mnie z uśmiechem na twarzy widocznie zadowolony z siebie.
- No cześć.- mruknąłem i poszedłem do kuchni po śniadanie. Tam przywitała mnie wesoła rodzinka Tomlinson'ów i część One Direction. Wszystkie dziewczyny przygotowywały stół do posiłku a chłopacy, jak to chłopacy śmiali się z nie wiadomo czego.
- Dzień dobry wszystkim.- krzyknąłem by każdy usłyszał na co uzyskałem odpowiedź. Usiadłem koło Zayn'a. Widział, że coś jest nie tak ale nie drążył tematu i dobrze.
Po niecałych pięciu minutach śniadanie było gotowe. Zasiedliśmy do stołu i zaczęliśmy już jeść. Jay, bliźniaczki i Lexi zawzięcie o czymś rozmawiały.
- Stary nie patrz się tak na nią, to dziwnie wygląda.- szepnął mi do ucha Liam..
- Wcale się nie patrze.- odszczekałem i zacząłem patrzeć w swój talerz. Wiem, że nie powinienem tak ale kiedy Lexi straciła pamięć miałem nadzieję, że nie przypomni sobie, co łączyło ją z Louis'em. Wtedy może jeszcze coś wyszło. Tak bardzo chciałbym o niej zapomnieć...


Perspektywa Lexi
Rodzina Louis'a jest wspaniała. Jay ma wspaniałe dzieci. Bliźniaczki są takie słodkie i ciekawskie. Od początku mi się spodobały. Lottie i Fizzy niby chcą być dorosłe ale jak przychodzi co do czego zachowują się jak małe dzieci. Typowe zachowanie jak u Louis'a. Będę chciała tu jeszcze wrócić.
Jadąc samochodem cały czas myślałam o pobycie w rodzinnym domu mojego chłopaka. Na śniadaniu było trochę niezręcznie zważając na to, że jego mama prawie nakryła nas nago. Ale atmosfera się rozluźniła i rozmawialiśmy normalnie.
A teraz wracamy do domu... Gdzie jest Harry i ciocia, której dawno nie widziałam. Poczułam jak Lou głaszcze mnie po dłoni i uśmiecha się do mnie. Od razu poczułam się lepiej.  Kocham, go najbardziej na świecie i mam nadzieję, że on o tym doskonale wie.
- Co dziś będziemy robić ?- zapytał znudzony Zayn.
- Może pójdziemy się wykąpać ? Ziomki mamy lato, za domem jezioro a my prawie się nie kąpiemy. Skandal.- stwierdził oburzony Liam. Zaśmiałam się cicho pod nosem. Lubiłam ich wymianę zdań. Ale jedno mnie martwiło. Niall. Przez cały czas jest jakby nieobecny. Zamknięty. Mało się odzywa a to zawsze on był tym co gada za pięciu. Ogólnie od wczoraj wieczora jakiś smutny chodzi. Nie lubiłam jak któryś z nich był w takim stanie a ja nie mogłam pomóc.
Na dodatek jechaliśmy teraz do lekarza. Strasznie się denerwuje bo co jeśli jestem w ciąży ? Lou upewniał mnie już wiele razy, że jeśli będę w ciąży to będzie kochał to dziecko. |W końcu będzie owocem naszej miłości. Ale co jeśli fanki nie zaakceptują tego i chłopacy je stracą ? Nawet nie chcę o tym myśleć.
- Jesteśmy...- szepnął mi do ucha Louis pokazując głową ośrodek zdrowia, gdzie byłam po raz ostatni kiedy miałam posiniaczony brzuch. Od razu wspomnienia powróciły.
- Jesteś gotowa ?- zapytał Liam łapiąc mnie za rękę i delikatnie pocierając. Westchnęłam głośno i pokiwałam głową.
- Pamiętam nie ważne jak będzie, zawsze będziemy rodziną i pomożemy ci.- pocieszył mnie Zayn. Wychodząc z samochodu z Louis'em posłałam każdemu delikatny uśmiech i zamknęłam drzwi.
Złapałam chłopaka za rękę i szliśmy w ciszy. Stając przed drzwiami zamarłam. Serce zaczęło mi szybciej bić a nogi zrobiły się jak z waty.
- Lexi wszystko będzie dobrze.
- Ale Lou co jeśli...- nie dał mi dokończyć bo zamknął mi usta pocałunkiem.
- Kocham cię najmocniej na świecie i nieważne czy będziesz w ciąży czy nie ja od ciebie nie odejdę. A teraz chodź do tego lekarza.- będąc w środku przeszliśmy do poradni K i usiedliśmy na krzesłach. Nie musieliśmy długo czekać a moje imię zostało wywołane.
- Klaudia Alexandra Rey proszona do pokoju.- wstałam razem z Louis'em i poszliśmy za lekarzem.
- Witam, w czym mogę państwu pomóc ?- zapytał mężczyzna w średnim wieku.
- Jakieś dwa dni temu zapomnieliśmy się zabezpieczyć i martwię się, że mogłam zajść w ciążę.- oznajmiłam a lekarz coś zapisywał.
- Proszę usiąść na fotel.- wskazał mi miejsce i poszłam tam, wcześniej rozbierając się od pasa w dół.- Jest pani przed czy po miesiączce ?
- Jestem po.- zaczął badania a Lou co chwile doglądał mnie. Zaczęłam się denerwować, znowu.
- Nie widzę żadnych zmian. Jestem pewien w 100%, że nie jest pani w ciąży.- kamień z serca mi spadł kiedy usłyszałam te słowa.- Ale jeśli będzie miała pani nudności bądź źle się czuła proszę natychmiast się do mnie zgłosić.
- Dobrze, dziękujemy doktorze.- posłałam mu uśmiech, ubrałam się i wyszliśmy z sali. Stanęłam na korytarzu i przytuliłam się do Louis'a.
- Myślę, że to byłoby dla nas za wcześnie.- powiedziałam szeptem.
- Za wcześnie czy nie, i tak byśmy je kochali. Ale mamy jeszcze czas.- ruszyliśmy do samochodu. Nawet nie zdążyłam zareagować jak wszyscy klęczeli przy moim brzuch i zaczęli mówić, że będą najlepszymi wujkami na świecie.
- Chłopcy, nie jestem w ciąży.- wszyscy natychmiast wstali i zaczęli się śmiać.
- Dobra jedźmy do domu, pani Mary na nas czeka.- powiedział Liam, wszyscy wsiedli do samochodu i ruszyliśmy. Podróż minęła nam spokojnie, nic nie mówiliśmy. A ja zaczęłam bać się spotkania z Haroldem. Znów będę musiała go unikać.

- Lexi jesteśmy.- oznajmił mi Niall. Zdziwiłam się bo dziś wcale się do mnie nie odzywał.
- Okej.- kiedy wysiadłam z samochodu usłyszałam krzyki dochodzące z domu. Na początku się przeraziłam ale później ogarnęłam, że ciocia krzyczy na Harry'ego. Szybko weszliśmy do domu. Byłam taka szczęśliwa, że ją widzę.
- Cześć ciociu..- powiedziałam i dopiero teraz dostrzegła, że jestem w domu. Natychmiast się uśmiechnęła i podeszła do mnie i przytuliła mnie.
- Kochanie, tak bardzo za tobą tęskniłam.- kiedy spojrzałam na nią zauważyłam siniaka pod jej prawym okiem....






Przepraszam wszystkich..... Nie miałam czasu dodać wcześniej.
I nie, Lexi nie będzie z Harry'm.

wtorek, 2 lipca 2013

Rozdział 61.

Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Wiedziałam, że takie coś będzie. Ukryłam twarz w zagłębieniu szyi Louis'a a moje policzki piekły mnie od wstydu.
- Ojej przepraszam, powinnam zapukać.- powiedziała zmieszana Jay i momentalnie odwróciła się do nas plecami. Lou zaśmiał się po cichu.
- Tak mamo powinnaś zapukać.
- To ja wam zostawię to co przyniosłam i już zmykam. Niczego nie widziałam.- położyła na krzesło pościel i szybko wyszła. Nadal nie mogłam w to uwierzyć. Półnaga stałam przed Louis'a mamą, co ona sobie teraz pomyśli ?!
- Wszystko przez ciebie !- podniosłam głos na mojego chłopaka a on się zaśmiał w głos.
- Dlaczego moja ?
- Gdybyś nie był tak napalony nie byłoby tego wszystkiego. Nie dosyć, że jestem w samej bieliźnie i jestem podniecona to twoja mama prawie nas nakryła.
- Ah i to moja wina tak ? Tylko, że u ciebie nie widać tak jak u mnie, że mój przyjaciel stoi Lexi.- zaczęłam się śmiać i uderzyłam go w ramię. Udał, że go to bolało i zrobił smutną minkę. Podniosłam z podłogi moją sukienkę i odeszłam od niego.
- Ej co ty robisz Lexi ? Przecież mieliśmy coś zrobić.- powiedział najbardziej seksownym głosem jaki kiedykolwiek słyszałam.
- Nie będziemy uprawiać seksu w twoim rodzinnym domu. Idę się kąpać.- cmoknęłam go w policzek i podeszłam do szafy by wziąć czystą bieliznę. Tak naprawdę ja też chcę to zrobić, teraz. Spojrzałam na Louis'a ukradkiem i uśmiechnęłam się do niego łobuzersko. Zauważył to i zaczął do mnie podchodzić. Zamknęłam szafę i oparłam się o nią. Złapałam go za koszulę i przyciągnęłam do siebie.
- Wiesz co chyba zmieniłam zdanie.- wyszeptałam mu do ucha przygryzając je delikatnie na co uzyskałam cichy jęk. - Idziesz wziąć ze mną prysznic ? Nie chcę być sama.
- Serio ? To chodź dotrzymam ci towarzystwa.- pocałował mnie w usta i pociągnął do łazienki tym razem zakluczając drzwi by nikt nam nie przeszkodził. Puściłam wodę pod prysznicem i poczułam jak ręce mojego chłopaka wędrują od moich ramion aż do bioder. Przycisnął mnie do swojej klatki i zaczął składać pocałunki na mojej szyi. Serce waliło mi coraz szybciej i chciałam go czuć, wszędzie. Nasze oddechy zaczęły być nieregularne. Odwróciłam się przodem do niego i złączyłam nasze usta w namiętny pocałunek. Języki toczyły ze sobą zawziętą walkę a ręce badały ciała każdego z nas. Po chwili byliśmy już nadzy pod bieżącą wodą. Mokry Louis jest jest jeszcze bardziej seksowny niż myślałam. Uśmiechnęłam się do niego i oparłam o mokrą ścianę prysznica. Lou podszedł do mnie i całował moją szyję.
- Lexi nawet nie wiesz jak cię pragnę..- wydyszał mi w ucho. Przez moje ciało przeszły ciarki a moja "strefa" dała o sobie znać przyjemnym uczuciem. Dałam mu pozwolenie na co uśmiechnął się do mnie łobuzersko. Uniósł moją prawą nogę i przybliżył się do mnie najbardziej jak mógł. Po chwili delikatnie wszedł we mnie a ja głośno zaczerpnęłam powietrza. Seks z Louis'em to najlepsze co może być. Zaczął się we mnie poruszać a z naszych ust wydobywały się coraz to głośniejsze jęki.
- O kurwa...- wydobyło się z ust Louis'a. Poruszaliśmy się w jednym rytmie odczuwając niesamowitą przyjemność z takiej bliskości. Wplotłam ręce w jego włosy.
- Lou szybciej....- zachichotał i zrobił to o co go poprosiłam. Widocznie sprawiło mu to większą przyjemność bo wydawał z siebie głośniejsze jęki. Wpił się w moje usta a ja odwzajemniłam pocałunek. Zaczął robić malinkę na mojej szyi co mnie jeszcze bardziej podnieciło. Czułam, że już dłużej nie wytrzymam, Lou też zbliżał się do końca.
- Lexi...kocham...cię.- wydyszał z siebie i doszedł wykrzykując jeszcze raz moje imię, zrobiłam to samo tylko ciszej. Wyszedł ze mnie delikatnie ale nadal był bardzo blisko mnie. Lubię taką bliskość.
- Lou ja ciebie też kocham, pamiętaj o tym.- pocałowałam go ostatni raz w usta i wyszliśmy spod prysznica. Po osuszeniu się poszliśmy do pokoju i położyliśmy do łóżka. Momentalnie Louis przytulił mnie do swojej piersi, to było takie słodkie.
- Nigdy nie przypuszczałbym, że jeden człowiek uzależnia się od drugiego tak szybko, niewyobrażalnie mocno. Nie chcę cię już więcej stracić kochanie... Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie, jesteś cząstką mnie już na zawsze.
- To nigdy nie pozwól mi odejść.- wtuliłam się w jego pierś i słuchałam jego serca. Serca, które bije dla mnie. Louis jest chłopakiem, na którego czekałam osiemnaście lat. Jest idealny i jest moim chłopakiem. Splotłam nasze ręce razem i uśmiechnęłam się do niego.
- Nie pozwolę, nigdy. Zrobię dla ciebie wszystko, jesteś moim skarbem.- pocałował mnie w czoło i podniósł nasze nadgarstki, gdzie wytatuowane były nasze imiona. Przypomniałam sobie ten dzień. Leżeliśmy chwilę w ciszy, która nie była krępująca.
- Lou a co jeśli.... co jeśli naprawdę będę w ciąży ?- zapytałam z obawą w głosie.
- No jak to co Lexi ? To będzie nasze dziecko i będę je kochać nad życie. Będzie moim oczkiem w głowie i nie pozwolę by kiedykolwiek stała mu się krzywda.
- A co z fanami i Paul'em ? Jeśli oni tego nie zaakceptują ?
- To już mnie nie obchodzi. Prawdopodobnie będę miał dziecko z kobietą, którą kocham i to się liczy. A że oni nie zaakceptują tego to już mi wisi. Fani z czasem zrozumieją, nie przejmuj się tym.
- Jesteś taki słodki.- pocałowałam go policzek i ułożyłam głowę na poduszce.- Dobranoc Louis, kocham cię.
- Dobranoc Lexi, ja też cię kocham.- wtulił się we mnie i zasnęłam w objęciach mojego chłopaka.





MAŁO KOMENTARZY = KRÓTKI ROZDZIAŁ.
+ Nie wiem kiedy będzie następny. I przepraszam za błędy.

piątek, 14 czerwca 2013

Rozdział 60.

Zaczęłam się denerwować, ale niezbyt wiedziałam czym... Czy ciocia ma coś przede mną do ukrycia ?
#rozmowa#
- Hej ciociu.- powiedziałam ściszonym głosem bojąc się tego, co zaraz usłyszę.
- Hej kochanie. Wiem, że cię zawiodłam ale bardzo cię przepraszam. Nawet nie wiesz jak bardzo żałuję podjętych przeze mnie decyzji. Po prostu życie mi się lekko spieprzyło ale daję radę. Proszę cię tylko żebyś się o mnie nie martwiła, jak przyjadę wszystko ci opowiem. Wybaczysz mi ?- westchnęłam głośno i potarłam ręką czoło.
- Tak ciociu, nic się nie stało. Ale i tak się o ciebie martwię. Kiedy przyjedziesz do nas masz mi wszystko wytłumaczyć.
- Dobrze. A teraz powiedz co u ciebie ? Jak zdrowie ? Jak chłopacy ?
- Myślę, że jest ok. Pamięć mi wróciła ale było strasznie ciężko. Chłopacy byli bardzo cierpliwi i wysłuchiwali mnie, kiedy mówiłam najgorsze rzeczy. Ale przeprosiłam a oni zrozumieli.Teraz jestem z Louis'em u jego rodziny. On mnie naprawdę kocha, ciociu.
- Naprawdę cieszę się z waszej miłości, oby trwała wieczność.- uśmiechnęłam się do siebie. To miłe, że ciocia akceptuje, że jestem z Louis'em.- Lexi a jak Harry ? Nie odbiera ode mnie telefonów.
- Nie wiem, nie ma go z nami. Pokłóciłam się z nim bardzo i nie chcę teraz o tym rozmawiać.
- Dobrze, będę próbowała się do niego dodzwonić. No nic, zadzwoń do mnie jak wrócisz do domu. Kocham cie mocno. Pa.
- Ja też cię kocham, pa.
#koniec rozmowy#
Schowałam telefon do torebki, by już mi więcej nie przerwał i wróciłam do stołu gdzie wszyscy rozmawiali. Usiadłam koło Louis'a i wyszeptałam mu, że dzwoniła ciocia. Zrobił duże oczy ale pokazałam mu palcem żeby na razie nikomu nie mówił.
Tematy do rozmów na m się nie kończyły i chłopcy robili się coraz bardziej nieogarnięci. Zaczęłam si praktycznie ze wszystkiego śmiać. Nagle podeszła do mnie najstarsza z sióstr.
- Lottie prawda ?- zapytałam niepewnie bo nadal nie ogarniałam, która to która.
- Tak, chciałam z tobą porozmawiać, mogę ?- popatrzyła na mnie tymi pięknymi oczkami i na dodatek si uśmiechnęła. Jest naprawdę ładna.
- Mam się bać ?- zapytałam śmiejąc się a Lottie mi zawtórowała.
- Nie.- poklepała mnie po ramieniu i prowadziła mnie w stronę drzwi wyjściowych. Zaczęłam podziwiać ich piękny ogród. Słońce zaczęło zachodzić i niebo przybrało piękne kolory, uwielbiam to. Usiadłyśmy na bujanej ławce i przez chwilę zapadła cisza.
- Przeczuwam, że to jest kolejne przesłuchanie.
- Ja po prostu.. O matko to jest głupie.
- Ej kochanie, jeśli to jest dla ciebie ważne to nie może być głupie. Porozmawiaj o tym ze mną.
- No dobra. Bo ja nie chcę żeby było tak jak przedtem. Tak jak z Eleanor. Może i na początku był z nią szczęśliwy ale widziałam, jak się zmienił. Niekiedy to nawet do nas nie dzwonił. Ale jak poznał ciebie i jego uczucia stały się oczywiste zaczął dzwonić. Przepraszał za swoje wcześniejsze zachowanie i w ogóle. Ja po prostu chcę żeby był szczęśliwy, w końcu każda siostra chciałaby tego dla swojego brata, co nie ? Wiem, że jest w tobie po uszy zakochany i planuje co nieco ale nie chcę żebyś go w jakiś sposób zraniła. Tak samo nie chcę by on zranił ciebie, rozumiesz ?
- Oczywiście, że rozumiem. Wiesz, jeśli dwoje ludzi się kocha to będą robić wszystko by było już tak zawsze. Kocham Louis'a nad życie i nie zamierzam przestać. Jest dla mnie wszystkim i zrobię wszystko by go uszczęśliwić. Ale i w każdym związku zdarzają się kłótnie, tego nie można uniknąć. Ale godzimy się za każdym razem. I myślę, że Lou jest tym jedynym, na którego czekałam 18 lat.
- Naprawdę cię lubię, wiesz ?- uśmiechnęła się do mnie a ja to odwzajemniłam.- Po tym jak Eleanor skrzywdziła Louis'a obiecałam, że już żadnej jego dziewczyny nie polubię a tu proszę. Lexi naprawdę do siebie pasujecie.
- Ja też cię lubię i twoje siostry też choć nadal mam trudność z zapamiętaniem która to która. Czuję się zaszczycona Lottie. Chodźmy do środka, robi się chłodno.- wstałyśmy z ławki i ruszyłyśmy do domu. Kiedy tam weszłyśmy dało się  usłyszeć kłótnie. Po wejściu do salonu Niall kłócił się z Zayn'em. Nie mogli dojść do porozumienia, który śpi na materacu a który na łóżku. O dziwo ze stołu sprzątnięto wszystkie naczynia, a chciałam pomóc. No nic, ale ta scena z chłopakami rozśmieszyła mnie na maksa. Mina Niall'a by walnięciu focha, bezcenna.
- Mamo my z Lexi pójdziemy już spać. Dobranoc wszystkim.- nie zdążyłam odpowiedzieć tylko pomachałam bo Louis szarpnął mną i szybko szedł w stronę swojego pokoju. Widziałam ten bezczelny uśmiech na jego twarzy i już zaczynałam się bać. Kiedy weszliśmy do jego pokoju spojrzał na mnie spod byka.
- Nawet nie wiesz jak bardzo cię teraz pragnę.- to zdanie, które właśnie wypłynęło z jego ust wpędziło mnie w wielkie zakłopotanie.
- Lou ale...
- Nie wiem co się ze mną teraz dzieje, ale chciałbym się z tobą kochać, tutaj.- zaczął podchodzić coraz bliżej mnie a moje nogi robiły się jak z waty.
- Przecież jesteśmy u twojej mamy w domu. A co jeśli dziewczynki usłyszą ? Spalę się ze wstydu.
- Nie usłyszą, spróbujemy być cicho..- już miałam coś powiedzieć kiedy jego usta znalazły się moich. Mogłam wyczuć jak bardzo spragniony był mojego dotyku. Dotknęłam plecami drzwi a Louis przybliżył się do mnie maksymalnie. Moje ręce zaczęły jeździć po jego umięśnionym brzuchu, a przed chwilą byłam przeciwna seksu w jego rodzinnym domu gdzie są wszyscy. Tak właśnie działa na mnie Louis Tomlinson. Jego ręka powędrowała na moje udo kierując się w górę co przyprawiało mnie o dreszcze. Podobało mi się to. Zaczęłam odpinać guziki od jego koszuli co wywołało u niego uśmiech, który poczułam w czasie pocałunku. Jego usta nagle znalazły się na mojej szyi zostawiając mokre całusy. W pewnej chwili wciągnął moją skórę w bardzo wrażliwym miejscu na co odpowiedziałam dość głośnym jękiem. W duchu ochrzaniłam się za to, bo przecież każdy mógł to słyszeć. Odsunęliśmy się od drzwi nadal namiętnie się całując. Poczułam  jak jego ręce wędrują na moje pośladki i lekko je ściska na co jęknęłam mu prosto w usta. Z chwili na chwilę czułam jak na niego działam. Wybrzuszenie w kroczu było już widoczne. Uśmiechnęłam się chytrze i zaczęłam muskać okolice jego kolegi.
- Znów się ze mną droczysz.- wyszeptał mi seksownym głosem do ucha. Ja tylko przygryzłam wargę a Lou odpiął mi sukienkę, która automatycznie poleciała w dół.- Jesteś taka piękna.- nie zdążyłam nic odpowiedzieć bo usłyszałam otwierające się drzwi.
- Lou, kochanie tu macie świeżą pościel.- jego mama weszła do pokoju i momentalnie się zaczerwieniła....





Wena poszła się jebać. Przepraszam za zwłokę ale nie mogłam nic innego napisać.
Tak wiem krótki ale kurde miałam z nim taki problem że masakra... Wybaczycie mi ?
Kocham was <3

niedziela, 2 czerwca 2013

Rozdział 59.

Kobieta spojrzała na nas i uśmiechnęła się szeroko. Serce waliło mi jak szalone a ręce zaczęły mi się pocić. Poczułam jak Lou obejmuje mnie ramieniem i lekko przytula do siebie.
- Kochani wejdźcie do środka, przecież nie będziemy się witali w progu.- oznajmiła kobieta. Weszliśmy do środka i stanęliśmy w wielkim korytarzu, gdzie wszyscy się pomieściliśmy. Chłopak złapał mnie za rękę i lekko wystąpił "z szeregu".
- Mamo to jest właśnie Lexi, moja dziewczyna. Lexi to jest moja mama Johannah.
- Miło mi ciebie poznać kochanie, Louis dużo mi o tobie mówił.- uśmiechnęła się do mnie i przytuliła.
- Mnie panią też miło poznać.- uśmiechnęłam się najserdeczniej jak umiałam.
- Och proszę, mów mi Jay.- pokiwałam głową i dałam wszystkim czas by się przywitali. Ogarnęło mnie dziwne uczucie. Miło jest widzieć jak matka cieszy się na przyjazd swojego dziecka, którego nie widziała tyle czasu. Nie żebym narzekała na ciocię Mary ale chciałabym aby moja mama tak mnie witała, choć wiem, że to niemożliwe. Tak bardzo mi jej brakuje mimo, że minęło już sporo czasu od jej śmierci. Tak samo jest z tatą. Gdybym dostała jedno życzenie, tylko jedno, chciałabym aby wrócili do mnie. Z rozmyślań wyrwał mnie głos Jay.
- A gdzie macie Harry'ego ?- nastała cisza. Każdy z nas popatrzył po sobie, a ja z nerwów przygryzłam wargę.
- Mamo, on nie mógł dziś z nami przyjechać.- pokiwała głową i chyba zrozumiała przekaz tych słów.- Zawołam dziewczynki na pewno się ucieszą. Nie mówiłam im, że przyjeżdżacie.
- To ja z Lexi pójdziemy do nich.- oznajmił Lou, złapał mnie za rękę i ruszyliśmy schodami do góry. Przez cały czas nic nie mówiłam tylko rozglądałam się po pięknym domu. Kiedy schody się skończyły chłopak zatrzymał się a ja uderzyłam w jego plecy.
- Nie było tak źle, co nie ?- zapytał z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Myślałam, że zemdleje przed tymi drzwiami. Ale było w porządku, twoja mama jest naprawdę super.- posłałam mu uśmiech i nagle nasze usta złączyły się. Jego zapach był cudowny, on cały był cudowny. Ale musiałam przerwać ten pocałunek.
- Lou jesteśmy w domu twojej mamy, co jeśli nas zobaczy ?
- Mówi się trudno, nie wytrzymam tak długo bez twojej bliskości.- zaczął trącać moją szyję nosem i wciągnęłam głośno powietrze.
- Proszę cię nie teraz. Czuje się niezręcznie.- lekko odsunęłam się od niego. Udał obrażonego ale nie na długo. Pociągnął mnie w stronę pokoju, z którego dochodził śmiech. Delikatnie zapukał do drzwi i nie czekając na odpowiedź wszedł do środka.
- Cześć dziewczyny !- krzyknął Louis i cztery urocze nastolatki rzuciły się na niego. Patrzyłam na to wszystko i uśmiechałam się sama do siebie. Było widać, że bardzo mocno za nim tęskniły. I z tego co zauważyłam są strasznie podobne do siebie.
- Louis kto to jest ta pani ?- zapytała jedna dziewczynka, do której dołączyła druga taka sama. Zamrugałam kilka razy a Louis zaczął się ze mnie śmiać. Następnie ukazała mi się kolejna blondynka a obok niej stanęła brunetka. Teraz nie ogarniam w ogóle.
- To, to jest moja dziewczyna Lexi.- uśmiechnął się do mnie i puścił oczko co dodało mi odwagi.
Najpierw podeszła do mnie blondynka mniej więcej mojego wzrostu..
- Cześć jestem Charlotte ale mów mi Lottie. To jest Felecite, ale woli jak się do niej mówi Fizzy.- wskazała ręką na brunetkę, która pomachała do mnie a ja zrobiłam to samo.- To są bliźniaczki Daisy i Phoebe.- oby dwie do mnie podbiegły i przytuliły się do mnie. To było takie słodkie. Pogłaskałam je po głowie gdy nagle ktoś objął mnie z tyłu i położył głowę na moim ramieniu. Chyba nie muszę mówić kto.
- Okej koniec tego dobrego bo ją zamęczycie. Idziemy na dół bo mama przygotowała kolację.
- To ona o wszystkim wiedziała ?- zapytała prawdopodobnie Lottie. Dlaczego one muszą być tak bardzo podobne do siebie ?! Lou pokiwał głową a one oburzone pobiegły na dół. Zaczęłam się śmiać i chłopak razem ze mną. Już chciał mnie pocałować ale w porę się odsunęłam i wytknęłam na niego język. Ten pokręcił głową i po chwili byliśmy już w salonie ze wszystkimi. Fizzy gadała z Niall'em, Lottie z Zayn'em a Phoebe i Daisy bawiły się z Liam'em. Fajnie jest widzieć ich znów szczęśliwych. Widząc, że Louis przyłączył się do rozmowy z chłopakami postanowiłam odszukać Jay. Zastałam ją w kuchni szykującą jedzenie dla nas wszystkich.
- Może w czymś pomóc ?- zapytałam niepewnie.
- Nie trzeba kochanie, już wszystko gotowe.- pokiwałam głową i chciałam odejść gdy kobieta mnie zatrzymała.- Lexi chciałabym z tobą porozmawiać.
- Dobrze.- usiadłam na jednym z krzeseł, naprzeciw mamy Louis'a.
- Czy Louis jest dla ciebie dobry ?- zapytała z nutką niepokoju w głosie.
- Jest najlepszym chłopakiem na świecie. Jest kochany i troszczy się o mnie. Wiadomo nieraz są gorsze dni ale dogadujemy się i kochamy, to jest najważniejsze.
- A czy planujecie razem przyszłość ? To znaczy czy myślicie nad waszym związkiem poważnie ?- uśmiechnęłam się do niej i spuściłam wzrok.
- Mam nadzieję, będziemy razem bardzo długo. Myślę, że Louis to ten jedyny i chciałabym być z nim już zawsze. A czy on tego chce ? Nie wiem ale przez cały czas, nawet w najdrobniejszych gestach pokazuje mi jak mnie kocha i to się dla mnie liczy.
- Jestem pewna, że będziecie ze sobą zawsze. Lou jeszcze nigdy nie przedstawił nam żadnej swojej dziewczyny. Jesteś dla niego wyjątkowa. Trzymam za was kciuki.- pocałowała mnie w policzek a ja wstałam i przytuliłam. Nie spodziewała się tego lecz po chwili odwzajemniła go. Po tym incydencie zaczęłyśmy nosić jedzenie na stół. Miło się gadało z mamą Louis'a i chyba mnie polubiła. Kiedy usiedliśmy pierwszy do jedzenia rzucił się Niall.
- No co jestem głodny.- odezwał się blondyn z pełną buzią. Wszyscy zaczęli się śmiać i rozmawiać ze sobą. Siedziałam koło Louis'a, który ewidentnie nie chciał dać mi spokoju. Zaczął lekko muskać moje udo co mnie bardzo rozpraszało. Żeby tego nie robił splotłam nasze dłonie razem.
- Już się nie mogę doczekać kiedy spotkam twoich rodziców Lexi. Mają naprawdę wspaniałą córkę.- nagle zapadła cisza. Louis potarł ręką kark a ja głośno przełknęłam ślinę. Nawet Horan przestał rzuć jedzenie. Spuściłam głowę i nie wiedziałam co zrobić. Jay zauważyła naszą zmianę i odezwała się- Czy powiedziałam coś nie tak ?
- No bo...- zacięłam się bo nie wiedziałam jak dobrać słowa.- Moi rodzice nie żyją. Od ich śmierci zajmowała się mną mama Harry'ego.- widziałam jej zakłopotanie. Nawet siostry Louis'a się nie odzywały.
- Kochanie tak bardzo cię przepraszam... Nie wiedziałam o tym.
- Nic się nie stało Jay.- posłałam jej uśmiech na co się lekko rozluźniła. Znów zaczęliśmy rozmawiać i śmiać się. Ten dzień jest jednym z najlepszych. Cieszę się, że mogłam poznać rodzinę Louis'a.
Nagle mój telefon zaczął dzwonić. Przeprosiłam wszystkich i poszłam na korytarz żeby odebrać.
Kiedy zobaczyłam kto do mnie dzwoni, znieruchomiałam.
Po tak długim czasie postanowiła zadzwonić... Ciekawe czego chce ciocia Mary ?!





Tak bardzo was przepraszam, że nie dodałam rozdziału wcześniej.
I jeszcze przepraszam za tak beznadziejny rozdział. Zupełnie nie wiedziałam co tu napisać... Mam nadzieję, że mi wybaczycie :)
I nawet nie zdajecie sobie sprawy jak za wami tęskniła misiaczki :3
Do następnego <3

+ przepraszam za błędy.

sobota, 25 maja 2013

LOL

Rozdział miał się pojawić w sobotę ale przez to, że mój laptop się popsuł dodam go w tygodniu. Przepraszam za opóźnienie.

wtorek, 21 maja 2013

Podjęta decyzja.

Myślałam nad tym długo i doszłam do wniosku, że nie zawieszę  bloga. Pokazaliście mi, że choć trochę lubicie to co piszę.
Zbyt mocno związałam się z tym blogiem i nie potrafiłabym się z nim pożegnać.
A więc nowy rozdział pojawi się w weekend.. chyba.


środa, 15 maja 2013

BARDZO WAŻNE !

Jest mi trudno o tym pisać ale postanowiłam zawiesić mojego bloga. Jeśli ktoś go śledzi to zauważył, że z każdym kolejnym wpisem było coraz mniej komentarzy co oznacza, że rozdziały są słabe... Uwierzcie mi ale wasze zdanie bardzo motywuje do pisania ale mając tylko 4 komentarze chyba nie mam dla kogo dodawać cokolwiek.
Nie wiem ile potrwa zawieszenie... Jeśli naprawdę wam zależy na tym bym kiedykolwiek powróciła pokażcie mi, że jesteście pisząc komentarz pod tym postem.

Z całego serca dziękuje osobom, które wiernie odwiedzały mojego bloga, może jeszcze kiedyś się zobaczymy :) I bardzo was przepraszam.


Może do zobaczenia ! :)
Kocham was <3

piątek, 10 maja 2013

Rozdział 58.

Ja naprawdę to zrobiłam. Powiedziałam, że to koniec, koniec nas, tego wszystkiego. Ale nie czuje się z tym źle. Zrozumiałam, że od zawsze byłam tylko ciężarem dla niego, niczym innym. Teraz jest wolny. Nie będę mu już nic mówić, jeśli chce żyć w taki sposób proszę bardzo. Jednak coś zakuło mnie w sercu. Już nigdy nie będę mogła z nim normalnie porozmawiać, powygłupiać się. To już nie powróci i muszę się z tym pogodzić, choć jest ciężko.
Weszliśmy bez żadnego słowa do mojego pokoju. Podeszłam do szafy i zaczęłam nerwowo szukać jakiejś sukienki, którą mogłabym założyć do rodziców Louis'a. Ręce coraz bardziej zaczęły się trząść z nerwów. Nagle trzasnęłam drzwiami od szafy i oparłam się o nie. Dlaczego życie musi być takie skomplikowane ? Czy ja naprawdę jestem aż taka zła ? Louis podszedł do mnie i objął moją twarz dłońmi.
- Kochanie spójrz na mnie.- powiedział pół szeptem ale ja nie chciałam patrzeć mu w oczy. Nie chcę by ktoś użalał się nade mną.- Spójrz na mnie.- powiedział stanowczym głosem a ja go posłuchałam. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, była z nich wyzuta.- Masz przestać się obwiniać ok ? Przecież to nie twoja wina. Harry złamał zbyt dużo obietnic, które były dla ciebie ważne. To nie jest twoja wina, niech w końcu zrozumie co zrobił. A teraz się uśmiechnij i już nie płacz. Nie lubię gdy to robisz.- nastała chwila ciszy, w której mogliśmy cieszyć się sobą. Patrzyłam w jego oczy i widziałam odzwierciedlenie jego duszy. To było takie cudowne. Uśmiechnęłam się do siebie i spojrzałam na jego usta.
- Pocałuj mnie.- wyszeptałam do jego ucha i bez zastanowienia przygryzłam jego płatek. Usłyszałem ciche jęknięcie przez co uśmiechnęłam się szeroko. Ręce Louis'a powędrowały na moje biodra i lekko przywarł swoim ciałem do mojego. Wplotłam ręce w jego włosy i posłałam mu łobuzerski uśmieszek. Nieświadomie przygryzłam wargę a pożądanie mojego chłopaka wzrosło.
- Dlaczego ty to robisz ?- wysapał do mojego ucha co chwila obdarowując moją szyję pocałunkami. Nie mogłam racjonalnie myśleć.
- C.co robię ?
- Prowokujesz cały czas. A ja przez ten cały czas mam na ciebie ochotę.- na te słowa moje policzki się zaczerwieniły. Wpiłam się w jego usta, spragniona bliskości. Ręka chłopaka powędrowała pod moją bluzkę by odpiąć stanik. Chciałam go w tym momencie ale wiedziałam, że to nieodpowiednie. Pokręciłam przecząco głową i westchnęłam.
- Nie teraz Lou, proszę.- złożyłam ostatni pocałunek na jego ustach.
- Dobrze, ale pamiętaj ja jeszcze z tobą nie skończyłem.- posłał mi swój diabelski uśmiech. Wywróciłam oczami i ponownie otworzyłam szafę. Lou stanął za mną i pomagał mi wybierać. Jak na mężczyznę ma naprawdę dobry gust. Jak się dowiedziałam, on ubiera czarne spodnie i niebieską koszulę. Idealnie. Wspólnymi siłami wyszukaliśmy niebieską sukienkę  do tego czarne szpilki.
- Dziękuje kotek.- puściłam mu oczko.- Idę się teraz umyć i takie bajery tobie też bym radziła bo niedługo wyjeżdżamy.
- A nie możemy razem wziąć prysznica ? W ten sposób zaoszczędzimy wodę.- poruszył zabawnie brwiami co wywołało u mnie śmiech.
- Następnym razem kocie.- mrugnęłam do niego i zamknęłam się w łazience. Nawet tu można było usłyszeć jego głośne westchnienie. Uśmiechnęłam się i usłyszałam jak zamyka drzwi. Weszłam pod prysznic i w końcu mogłam się odprężyć. Woda jakby zmywała wszystkie moje smutki. W tym momencie nie liczył się Harry, tylko ja. Nigdy nie chciałam dopuścić do takiej sytuacji, w której Harry nienawidziłby mnie. Zawsze się dogadywaliśmy, niekiedy wszczynaliśmy bezsensowne kłótnie ale przechodziło nam. Dziewczyny z mojej klasy zastanawiały się dlaczego nie jesteśmy parą... Otóż nigdy nie patrzyłam na niego w ten sposób. Owszem jest przystojny i prawie każda na niego leci ale nie ja. Ja wolałam go mieć jako "brata". A teraz wszystko się spieprzyło i nie ma nic.
Wyszłam spod prysznica i owinęłam się miękkim ręcznikiem. Zaczęłam suszyć włosy, które zaczęły się lokować. W końcu robią to co chcę. Po wysuszeniu ich założyłam bieliznę i sukienkę. Wyglądałam całkiem... nieźle. Zaczęłam szukać moich kosmetyków i w końcu je dostrzegłam. Trzeba w końcu zrobić tu porządek. Postanowiłam podkreślić dość mocno moje oczy. Zrobiłam kreski eyeliner'em a rzęsy potraktowałam tuszem. Teraz wyglądam jak kobieta kot. Na sam koniec założyłam moje czarne szpilki i byłam gotowa. Uśmiechnęłam się sama do siebie i wyszłam z łazienki.
I to co zobaczyłam było dziwne. Wszyscy prócz Harry'ego byli u mnie w pokoju. Poczułam jak cztery pary oczu mierzy mnie od góry do dołu. Czułam się skrępowana i moje policzki się zaczerwieniły. Louis uśmiechnął się do mnie tajemniczo.
- Co wy tutaj robicie hmm ?- zapytałam siadając na łóżku obok Liam'a i Zayn'a. Zauważyłam, że kostki mulata są zdarte.
- Co to jest ?- zapytałam zmartwiona. Wiem, że to przez uderzenie Harry'ego.
- To nic takiego, niedługo zejdzie.- posłał mi jeden ze swoich piękniejszych uśmiechów. Odwzajemniłam go i spojrzałam na pozostałych. Wglądali naprawdę seksownie. Każdy z nich miał koszulę i ciemne spodnie.
- Wyglądacie super.- powiedziałam z uznaniem mrugając porozumiewawczo do Louis'a.
- Musimy jakoś wyglądać w końcu poznajesz rodzinę Louis'a.- powiedział z dużym uśmiechem Liam. On ma rację. Nie codziennie poznaje się rodzinę swojego chłopaka. To jest jeden z ważniejszych dni w moim życiu i nie będzie tam osoby, którą chciałabym mieć przy sobie. Nie dałam po sobie poznać, że jest mi smutno.
- Mam do was prośbę chłopaki...- spuściłam głowę i nagle moje palce stały się bardzo ciekawe. Nie wiedziałam jak dobrać słowa.- Chcę abyście normalnie odzywali się do Harry'ego.- zapadła cisza i można było wyczuć tą niemiłą atmosferę.
- Ale Lexi...- zaczął Niall ale mu przerwałam.
- Nie ma żadnego ale, Niall. To jest sprawa pomiędzy mną a Harry'm. Nie chcę żebyście się przez to kłócili i nie chcę też aby wasz zespół się rozpadł. Więc powtarzam jeszcze raz macie zachowywać się tak jakby nic się nie stało.
- Postaramy się proszę pani.- powiedzieli jednym chórkiem na co się zaśmiałam.
- Okej, musimy się zbierać. Lexi spakuj jeszcze jakieś rzeczy na przebranie. Zostaniemy tam na noc.- pokiwałam głową i poszukałam jakiejś większej torby. Zabrałam ze sobą brzoskwiniowe spodnie i czarną bluzkę koronkową. Już byłam gotowa więc wyszłam z pokoju i kierowałam się na dół.
- Lexi ?- usłyszałam zachrypnięty głos Harry'ego. Po moim ciele przeszły ciarki.- Lexi spójrz na mnie.- nie chciałam tego zrobić ale coś w mojej głowie mówiło odwróć się. I tak też zrobiłam. Jego loki były w największym nieładzie jaki kiedykolwiek u niego widziałam. Jego podbite oko robiło się coraz bardziej fioletowe a jego warga była opuchnięta.
- Co chcesz ?- warknęłam na niego.
- Powodzenia życzę. Rodzice Louis'a są naprawdę super.- głos mu zadrżał. Spuścił głowę i wszedł z powrotem do swojego pokoju. Zdziwiło mnie jego zachowanie ale nie mogę tu stać i patrzeć się na zamknięte drzwi. Zeszłam na dół i wyszłam na taras gdzie byli pozostali. Uśmiechnęłam się szeroko dając znak, że możemy jechać. Pożegnałam się z Paul'em i wsiedliśmy do czarnego auta. Usiadłam z tyłu koło Louis'a i Zayn'a natomiast Niall siedział z przodu razem z Liam'em, który prowadził.
Odszukałam telefon w mojej torebce i wybrałam numer do cioci Mary.
Jeden sygnał.
Drugi
Trzeci
Czwarty.
Nie odbiera. Westchnęłam głośno i oparłam się o ramię mojego chłopaka. Splotłam nasze dłonie razem i uśmiechnęłam się sama do siebie. One idealnie do siebie pasują.

Jechaliśmy dobre czterdzieści minut. Zaczęło mi się robić nudno.
- Lou kiedy będziemy ?- zapytałam cicho.
- Właśnie dojechaliśmy.- powiedział z promiennym uśmiechem na twarzy. Spojrzałam na dom, pod którym się zatrzymaliśmy. Był naprawdę piękny. Dwupiętrowy z dość dużym ogródkiem.
Ocknęłam się dopiero wtedy jak Lou złapał mnie za rękę żebym wyszła z samochodu. Zaczęłam się denerwować i to bardzo. Brzuch zaczął mnie boleć a ręce się trzęsły. Louis posłał mi ciepły uśmiech i objął mnie ramieniem. Od razu poczułam się lepiej ale kiedy zaczynaliśmy się zbliżać do drzwi chciałam uciec.
A jeśli jego rodzina mnie nie polubi ? A co gorsza nie zaakceptuje ? No załamie się chyba.
Chłopak zapukał do drzwi. Nagle usłyszeliśmy kroki. Wzięłam głęboki wdech i wydech. Nagle drzwi się otworzyły...





Przepraszam, że dopiero teraz dodaję ale wczoraj miałam spotkanie rodzinne -,- Naprawdę było wspaniale (wyczuj sarkazm)
A więc nie wiem czy wam się podoba ten rozdział czy nie... Czekam na wasze opinie :)
I bardzo bardzo bardzo dziękuje za ponad 15 tysięcy wejść *.*
Jesteście niesamowici ;3
Okej więc do następnego :*

niedziela, 5 maja 2013

Rozdział 57.

Obudziłam się wtulona w ramiona Louis'a. Spoglądając na zegarek cicho westchnęłam, było kilka minut po szóstej. Delikatnie wysunęłam się z objęć śpiącego chłopaka i uśmiechnęłam się na jego widok. Był taki słodki kiedy spał.
Wracając do rzeczywistości poszukałam swojego telefonu i po cichu wyszłam z pokoju kierując się na dół. Wszyscy widocznie spali bo nikogo nie było w salonie ani w kuchni. Wyszłam przez taras i usiadłam na podeście. Wybrałam numer do Paul'a i w duchu zaczęłam się cieszyć.
- Cześć Lexi.- usłyszałam jego pogodny głos. Cieszyłam się, że nasze relacje w końcu są normalne.- Czyżbyś była gotowa do współpracy ze mną ?
- Cześć Paul, właśnie w tej sprawie dzwonię. Kiedyś zaproponowałeś mi pracę asystentki, więc już dziś chciałabym zacząć.
- Okej świetnie. Będę u was za jakieś dziesięć minut. Musimy pogadać zanim ta cała banda się obudzi.
- Dobra. Będę czekać pa.- rozłączyłam się i weszłam do salonu. Postanowiłam coś zjeść. Wyciągnęłam z lodówki jogurt naturalny  i poszukałam czystej łyżeczki. Trzeba zrobić jakiś porządek w tym domu. Usiadłam na blacie i co chwilę wyglądałam przez okno w oczekiwaniu na Paul'a.
Kiedy zjadłam  już swój jogurt jego auto wjechało na posesję. Podeszłam do drzwi otwierając je i witając się z mężczyzną. Zaprosiłam go do salonu i usiedliśmy razem na kanapie.
- Więc tak najpierw chciałbym wytłumaczyć ci zasady twojej pracy. Będziesz organizowała ze mną wszelakie koncerty, wywiady, spotkania z fanami. Kiedy ja nie będę mógł być z nimi, ty będziesz z chłopakami. Będziesz mogła być przy każdej ich stylizacji i tego typu rzeczach.- pokiwałam głową i uśmiechnęłam się do niego. Jak dla mnie praca idealna. Podałam mu rękę na znak, że zgadzam się z warunkami.
- Od kiedy będę mogła zacząć, prezesie ?- zaśmiałam się po cichu a Paul mi zawtórował.
- Myślę, że poinformuje cię o tym. Słyszałem, że chłopcy chcą cię gdzieś zabrać. Masz jeszcze wolne.- nastała chwila ciszy, w której czułam się niezręcznie. On o wszystkim wie.- Opowiedz mi o wszystkim.- dotknął mojej dłoni dodając. Westchnęłam głośno i zamknęłam na chwilę oczy przypominając sobie o tym wszystkim.
- Pojechaliśmy na imprezę żeby się wyluzować i na początku było fajnie. Później poszłam z Louis'em na drinka i wtedy widziałam jak migdali się z jakąś panienką, a dobrze wiesz jaki on był... No więc odciągnęłam go od niej i wyszliśmy na zewnątrz. Tam... to właśnie tam Harry powiedział, że nie jestem jego siostrą i nigdy nią nie byłam... To mnie strasznie zabolało. Myślałam, że byłam dla niego kimś ważnym. Miałam nadzieję, że będziemy zawsze i na zawsze razem, to była jedna z naszych obietnic. Jeszcze nigdy nie czułam się tak źle. Kiedy wróciliśmy do domu Harry popsuł wszystkie rami ze zdjęciami w jego pokoju i podarł je. Nie chcę mieć z nim już nic wspólnego, zbyt mocno mnie zranił żebym mogła mu wybaczyć od tak..
- Rozumiem cię, dlatego to ja dziś z nim zostaję i pogadam z nim o jego zachowaniu. Nie powinien ciebie tak potraktować i na dodatek bawić się uczuciami jakiejś przypadkowej dziewczyny.
- I jeszcze jedno. No bo do niego..huh.. w nocy przyszły do niego jakieś dziewczyny. Nie chcę mieć z tym gównem nic wspólnego więc będę ci wdzięczna jeśli wszystkim się zajmiesz.- mężczyzna poklepał mnie delikatnie po plecach i uśmiechnął się pocieszając mnie.

Minęło kilka godzin a my nadal rozmawialiśmy. Tematy do rozmów nie kończyły się nam a ja przynajmniej mogłam przez trochę nie myśleć o tym wszystkim. Nawet zaczęłam się śmiać. Pierwszy wstał Zayn. Kiedy zauważył swojego menagera spoważniał ale kiedy pokazałam mu, że jest wszystko ok, rozluźnił się dając mi buziaka w policzka na dzień dobry. Następnie zszedł Niall od razu kierując się do kuchni, nawet nie zwrócił na nas uwagi.
- Hej Lexi, cześć Paul.- z pełną buzią usiadł obok mnie i zaczął pochłaniać wszystko co miał na talerzu. Wywołał uśmiech na mojej twarzy. Reszta też się śmiała i nawet nie zwróciliśmy uwagi kiedy w salonie pojawił się Liam. Udał obrażonego ale długo to nie trwało, wystarczy że zrobiliśmy małego Horan Hug i wszystko było w porządku. Kiedy Louis zawitał na dole od razu wpił się w moje usta nie mogąc się oderwać. Zaczerwieniłam się bo wszyscy się na nas patrzyli. Siłą oderwałam się od chłopaka i usiedliśmy na sofie razem z innymi. Jak zawsze musiałam usiąść mu na kolanach bo by mnie zamęczył.
- Jak się obudziłem nie było cię przy mnie.- szepnął mi do ucha przygryzając je delikatnie. Moje ciało przeszył przyjemny dreszczyk, dobrze wiedział co robi.
- Obudziłam się wcześniej i zeszłam na dół. Później przyjechał Paul i omówiliśmy warunki mojej współpracy z nim.- pocałowałam go w usta.- Następnym razem kiedy się obudzisz będę przy tobie skarbie.- puściłam mu oczko. Lou spojrzał na pozostałych dając im wszystkim jakiś znak po czym wyszli na taras z wielkimi uśmiechami na twarzy. Spojrzałam na niego dziwnie a on się zaśmiał. Naprawdę zabawne.
- Mówiliśmy ci wczoraj z chłopakami, że mamy zamiar cię gdzieś zabrać i tak będzie. Jak już wiesz jesteś moją dziewczyną, którą kocham nad życie i zrobiłbym wszystko żeby być z tobą zawsze, dlatego chciałbym abyś poznała moich rodziców.- nie mogłam uwierzyć w to co słyszę. Przez chwilę zapomniała jak się oddycha.- Niektórzy mówią, że miłość od pierwszego wejrzenia nie istnieje. Ja mogę udowodnić wszystkim, że jest inaczej podając nasz przykład. Kiedy tylko się u nas pojawiłaś chciałem być jak najbliżej ciebie, móc wywołać uśmiech na twojej twarzy i spędzać z tobą czas. Jeszcze nigdy nie czułem takiego czegoś do innej dziewczyny. Jesteś wyjątkowa na wszelkie możliwe sposoby. Chcę być częścią twojego życia i nie wiem co bym zrobił, gdybym kolejny raz cię stracił. Naprawdę bardzo mocno cię kocham i chcę żebyś o tym wiedziała.- spojrzał na mnie swoimi cudnymi oczami i kciukiem zaczął ocierać moje mokre policzki. To co powiedział wywołało u mnie łzy, ale te szczęścia. Uśmiechnęłam się szeroko i czym prędzej przywarłam do jego ust. Oparł czoło o moje i z trudem łapał powietrze.
- To co powiedziałeś było piękne. Z wielką chęcią poznam twoich rodziców, kotek.- dotknęłam dłonią jego policzka i przejechałam po nim kciukiem.- Ja też cię bardzo mocno kocham, nawet nie wyobrażasz sobie jak.- Lou podniósł mnie i okręcił wokół własnej osi. Kiedy mnie puścił mocno się w niego wtuliłam czując bicie jego serca. Serca, które należało do mnie.
Wszyscy weszli z powrotem do środka i cieszyli się razem z nami. Jeszcze chwilę rozmawialiśmy kiedy usłyszeliśmy głośne zamykanie drzwi. Momentalnie stanęłam i znieruchomiałam. To on. Wszystkie kolory odpłynęły z mojej twarzy. Patrzyłam jak schodzi po schodach trzymając się za prawe oko. Zayn musiał nieźle mu przywalić. Wszyscy spojrzeli na niego i nie byli pewni czy pamięta co wczoraj się wydarzyło. Jakby nigdy nic zaczął iść w moją stronę. Wystraszyłam się i to bardzo. Zrobiłam krok w tył i schowałam się za Paul'a spuszczając głowę i ukrywając łzy.
- Co się dzieje ?- zapytał zdezorientowany Harry.- Ah no i dlaczego w moim pokoju leżą jakieś trzy dziewczyny ?- Lou patrzył na niego wrogo bez żadnych emocji na twarzy. Można było wyczuć to napięcie między nimi.
- Harry wróć do siebie do pokoju.- powiedział stanowczym głosem. On jedynie spojrzał się na niego krzywo i nie wykonał jego prośby. Harry chciał się jakoś do mnie dostać ale chłopacy go powstrzymali odpychając go. Chłopak otrząsnął się i zaczął krzyczeć.
- Co ja znowu takiego zrobiłem ?! Przecież wszyscy dobrze się bawiliśmy wczoraj na imprezie co nie ?! Tańczyliśmy i śmialiśmy się razem, później piliśmy...- Harry nagle przystopował i spojrzał w jeden punkt. Wyjrzałam delikatnie i zauważyłam, że jego oczy się przeszkliły.- Zauważyłem jakąś laskę i... i później byliśmy na dworzu. O mój Boże. Od Zayn'a mam to pod okiem i te dziewczyny w moim pokoju.- głos mu się załamał i zaczął ocierać łzy z policzków.
-Harry proszę cię idź do pokoju i zrób z tym gównem porządek !- krzyknął mężczyzna ale chłopaka to nic nie ruszyło. Podszedł bliżej chłopaków.
- Pozwólcie mi z nią porozmawiać.- wyszeptał.
- My nie mamy o czym rozmawiać.- wyszłam z ukrycia i stanęłam w bezpiecznej odległości.- Powiedziałeś co miałeś do powiedzenia i to wystarczy.- uniosłam głowę i spojrzałam na niego utrzymując kontakt wzrokowy.
- Ale Lexi...
- Nie mów tak do mnie ! Harry to koniec, rozumiesz ? Koniec... Nie będzie już tak jak dawniej, Harry i Lexi na zawsze razem. Twoje obietnice są nic nie warte, to tylko puste słowa rzucone na wiatr. Mogę się założyć, że kiedy mówiłeś, że mnie kochasz kłamałeś. Jesteś dobrym kłamcą, wiesz Harry ? Ale to się już więcej nie powtórzy bo.. poczekaj jak ty to wczoraj powiedziałeś ? Ahh no tak, przecież ja nie jestem twoją siostrą i nigdy nią nie byłam. Od teraz jestem dla ciebie nic nie znaczącą osobą i niech tak zostanie. Dla mnie będzie lepiej.
- Daj mi to wszystko wytłumaczyć, proszę.- błagał mnie i podchodził coraz bliżej.
- Nie, tu nie ma co tłumaczyć. Powiedziałeś mi całą prawdę, bolesną ale powiedziałeś. Niektórzy mówią, że ludzie pijani wypowiadają słowa, których boją się powiedzieć na trzeźwo i wesz co ? Wierzę w to. Wierzę w to całe gówno. Człowiek pijany, mimo że niezbyt dobrze kontaktuje potrafi się powstrzymać a ty ? Dobrze wiesz jak ciężko przeżyłam śmierć moich rodziców.- płakałam coraz mocniej i miałam ochotę przywalić mu w tą fałszywą mordę.- Nie mogłam się z tym pogodzić. Byłeś dla mnie wszystkim, Harry. Od samego początku traktowaliśmy siebie jak rodzeństwo. Mogłam ci powiedzieć o każdej rzeczy a ty zrobiłbyś wszystko żeby mnie ochronić. Mieliśmy własne sekrety i obietnice. Możesz o nich zapomnieć... Tą jedną najważniejszą złamałeś ! Wiesz jaki był początek twojej kariery. Co noc inna dziewczyna, seks bez zobowiązań i uczuć. Miałeś z tym skończyć. I to wszystko na co pracowaliśmy tyle lat, zniszczyłeś w jeden wieczór... To wszystko co mi mówiłeś było jednym, wielkim, jebanym kłamstwem.  Nieraz zastanawiam się dlaczego dałam się wplątać w to całe gówno... Ale nie żałuję ani minuty spędzonej tutaj. Poznałam resztę twoich przyjaciół, mam cudownego chłopaka i zyskałam rodzinę, o której zawsze marzyłam. A więc mam do ciebie prośbę... Zapomnij o mnie tak, jak zapomniałeś o tych wszystkich pokurwionych obietnicach.- patrzył na mnie z niedowierzaniem a ja w końcu odetchnęłam z ulgą.
- Lou pomożesz mi się uszykować do twoich rodziców ?- zapytałam na co pokiwał głową i ruszyliśmy do góry.
- Lexi nie odchodź. Chcę to wszystko naprawić, daj mi szansę. Przecież ja cię kocham.
- Nie wierzę już w żadne twoje słowo Harry...






Udało mi się napisać coś dłuższego ;3
Podoba wam się ? Czekam na wasze komentarze :)
I mam prośbę, po prawej stronie jest ankieta: CZY MAM JUŻ ZAKOŃCZYĆ HISTORIĘ LEXI I 1D ?
Liczę na wasze głosy kochani :)
Nie wiem kiedy będzie następny, zależy ile będzie komentarzy. Mam nadzieję, że postaracie się i będzie więcej niż pod poprzednim wpisem :D
a więc do następnego rozdziału :*
Kocham was <3

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Rozdział 56.

W takiej sytuacji nie mogłam posłuchać mojego chłopaka. Wyszłam z pokoju i nasłuchiwałam krzyków, które pochodziły z pokoju Harry'ego. Nie odważyłam się do niego wejść, tylko nasłuchiwałam.
- Stary co ty odpierdalasz ?- zapytał strasznie zdenerwowany Zayn. Harry próbował coś odpowiedzieć ale wychodził sam bełkot.
- Wiesz, że ona ci tego nie wybaczy ?- rozpoznałam głos Louis'a.- To co jej powiedziałeś to jedno, ale to ?! Czy ty sobie zdajesz sprawę z tego, że możesz ją stracić na zawsze ?- zapadła grobowa cisza.
- Przecież dobrze wiesz, że zdjęcia  znaczą dla niej bardzo dużo. Nie dosyć, że pobiłeś wszystkie ramki to na dodatek podarłeś je. Harry nie poznaję cię !- oznajmił zbulwersowany Liam. Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę. Jak on mógł to zrobić ? Tego już za wiele. Zbiegłam na dół i zaczęłam szukać w korytarzu papierosów. Po chwili je znalazłam i szybko wyszłam na zewnątrz trzaskając drzwiami. Odpaliłam papierosa i mocno się nim zaciągnęłam. Czułam się o wiele lepiej, wszystko co złe "odeszło", została sama przyjemność. Puszczałam kółka z dymu i spoglądałam na niebo, które było pokryte gwiazdami. Niesamowity widok. Mogłabym godzinami na nie patrzeć żeby tylko zapomnieć. O tym wszystkim, a najważniejsze... Zapomnieć o Harry'm. Chce żeby odeszła z jego życia ? Nie ma sprawy, ale nie odejdę od chłopaków. Zbyt wiele dla mnie znaczą. Od teraz nie jestem już jego siostrą. Widocznie dla niego nigdy nie byłam. Niektórzy mówią, że pijani wypowiadają to, czego boją powiedzieć się kiedy są trzeźwi. I oto jest piękny przykład. Chciałam spędzić świetnie dzień po tym jak wszystko zaczynało się układać. I na dodatek ciocia się nie odzywa i nie odbiera telefonów. Zgasiłam resztkę i weszłam do domu bo trochę zmarzłam. Zdziwiło mnie to bo cała czwórka siedziała na dole. Podeszłam do nich i usiadłam na kolanach mojego chłopaka.
- Moglibyście mnie jutro gdzieś zabrać, daleko stąd ?- zapytałam szeptem.
- Jasne, już mamy zaplanowane, to będzie niespodzianka.- uśmiechnął się do mnie Niall i od razu poprawił mi się humor. Lou położył mi rękę na udzie i lekko je ścisnął uśmiechając się przy tym. Zapadła niezręczna cisza. Widziałam wielki uśmiech na twarzy Zayn'a.
- Czego cieszysz bułę Zayn ?- jego policzki się zaczerwieniły i spojrzał na pozostałych chłopaków. Oni też się lekko uśmiechnęli i Liam lekko pokręcił głową. Nie wiedziałam o co im chodzi.
- No bo wiesz, gdybym was nie znał i w ogóle to od razu po wejściu do domu wiedziałbym jak ma na imię twój chłopak.- cicho zachichotał a ja niezbyt ogarniałam to co do mnie mówił.
- Zayn to jest nieodpowiednie...- skarcił gi Liam.
- Liam spokojnie, niech dokończy.- oznajmił Louis też niezbyt wiedząc o co chodzi.
- Krzyki Lexi było słychać nawet na dole. Lou proszę zrób to w końcu albo Lou szybciej. Uwierz mi w całym domu było was słychać.- uśmiechnął się do mnie a na mojej twarzy pojawił się ogromny rumieniec.
- Nikt ci nie kazał słuchać.- odszczekałam na co wszyscy zrobili głośne uuuuuu. Zaczęłam się nerwowo kręcić bo teraz już wiedziałam, że wszyscy nas słyszeli.
- Czy wy też.. ?- nie chciałam dokończyć ale oni wiedzieli o co chodzi. Pokiwali głowami a ja zakryłam ręką oczy i wtuliłam się w klatkę Louis'a. On pogłaskał mnie po plecach i nagle coś mi się przypomniało. Momentalnie zesztywniałam i otworzyłam szerzej oczy. Wszyscy zauważyli moją zmianę nastroju.
- Lexi ja nie chciałem cię obrazić.- Zayn przestał się śmiać i nagle spoważniał.
- Nie o to chodzi debilu.- posłałam mu ciepły uśmiech.- Lou możemy pogadać ?- pokiwał głową i wyszliśmy przez taras. Nie odezwałam się tylko prowadziłam go na pomost gdzie nikt by nas nie usłyszał. Kiedy dotarliśmy na miejsce odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam prosto w oczy. Przysunął twarz do mojej i delikatnie mnie pocałował. Chciałam się oderwać i w końcu mu powiedzieć ale jego urok mi przeszkodził. Oplotłam nogi wokół jego bioder i dłonie wplotłam w jego dłonie. Nie chciałam przerywać tej chwili, już nigdy.
- Nigdy nie będę miał cię dość.- wydyszał między pocałunkami a jego piękną twarz oświetlał blask księżyca. Muszę to przerwać.
- Kochanie możesz mnie opuścić na ziemię ?- zapytałam a on spełnił moją prośbę z wielkim niedowierzaniem na twarzy.- Musimy porozmawiać o tym co działo się w moim pokoju. No wiesz ty i ja...
- Przejmujesz się chłopakami ?
- Nie, nie o to mi chodzi.- zamknęłam oczy i głośno przełknęłam ślinę.
- No więc ?- złapał mnie za ręce i przysunął do siebie dodając otuchy.
- Nie zapomniałeś czegoś przychodząc do mnie ?- chwile się zastanawiał i lekko pokręcił głową. Dotknęłam jego policzka i potarłam je kciukiem.
- Powiedz mi o co chodzi bo zaczynam się denerwować.
- Lou my się nie zabezpieczyliśmy.- powiedziałam to tak cicho żeby tylko mój chłopak mógł to usłyszeć. Czułam jak jego klatka nieregularnie podnosi się i opada. Przeczesał jedną ręką włosy i patrzył w daleki nieokreślony punkt za moimi plecami.
- O kurwa.- chyba teraz to do niego dotarło. A jeśli będzie tak, że zajdę w ciążę a on tego dziecka nie będzie chciał ? Nie przeżyję tego.- Okej. Źle zrobiliśmy nie zabezpieczając się. Masz dopiero osiemnaście lat i nie powinnaś być mamą. Ale jak tak będzie będę je kochał, bo dziecko będzie moje. Jutro pogadamy o tym z chłopakami. A teraz chodź spać.- pocałował mnie w czoło a mnie zrobiło się lepiej. Weszliśmy do domu zamykając za sobą drzwi. Pozostali spojrzeli na nas z wielkim uśmiechem na twarzy. Spuściłam głowę i złapałam Louis'a za rękę.
- Jutro musimy pogadać.- oznajmiłam. Wszyscy na mnie spojrzeli ale zgodzili się na to. Posłałam każdemu z nich buziaka i już mieliśmy iść do mojego pokoju kiedy po całym domu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Podeszłam i otworzyłam je. Przed drzwiami stały trzy dziewczyny hojnie obdarzone przez matkę naturę.
- My do Harry'ego, jest może ?- zapytała jedna tleniona blondynka ze sztucznymi ustami. Zagotowało się we mnie. Lou złapał mnie za ramię i próbował uspokoić. Wypuściłam głośno powietrze i zamknęłam oczy.
- Oczywiście, że jest. Schodami w górę, pierwsze drzwi po lewo. Miłej nocy życzę.- dziewczyny ominęły mnie i czym prędzej ruszyły do wyznaczonego pokoju. To było dla mnie za wiele. Wzięłam Louis'a za rękę i poszliśmy do domu. Zamykając drzwi westchnęłam i natychmiast weszłam pod kołdrę.
- Nie zwracaj na to uwagi, kochanie. Dobranoc.- pocałował mnie w policzek i przytulił się do mnie.
- Łatwo ci mówić. Dobranoc.- zamknęłam oczy i momentalnie zasnęłam.





Tak bardzo was przepraszam. Rozdział miał pojawić się wcześniej ale nie miałam czasu go napisać.
Rozumiecie, chciałam odpocząć po testach.
I wiem, wiem rozdział beznadziejny bo dużo się w nim nie dzieje. Ale jakoś się ogarnę i mam nadzieję, że kolejny wyjdzie lepszy.
Czekam na wasze opinie, nawet te negatywne.
Kocham was bardzo mocno ;3

sobota, 20 kwietnia 2013

Rozdział 55.

 +18


W całym domu cisza, nikogo nie ma. Słychać tylko mój płacz. Jedyne czego teraz pragnę to zniknąć stąd na zawsze. Nigdy nie myślałam, że zostanę tak bardzo zraniona przez Harry'ego, mojego... No właśnie, kim on dla mnie teraz jest ? Bratem, kolegą a może nieznajomym ? To wszytko jest jednym wielkim gównem. Nienawidzę siebie, za to, że przez cały czas myślałam, że Harold jest wyjątkowy. Wykrzyczał mi w twarz wszystko co było całym moim życiem. Kiedy tylko przeprowadziliśmy się z rodzicami do Holmes Chapel Harry był mi bardzo bliski i miałam nadzieję, że tak będzie zawsze, że przez całe życie będziemy nierozłączni. Tak, nadzieja matką głupich. Wstałam z podłogi i otarłam mokre policzki. Nie kontrolowałam już łez. Moje serce jest w kawałkach i nie wiem czy będę potrafiła je z powrotem ułożyć. Położyłam się na łóżku i przykryłam szczelnie kocem. Chciałam być sama ale z drugiej strony fajnie by było gdyby ktoś mnie przytulił i powiedział, że wszystko będzie dobrze.
Po jakiś piętnastu minutach usłyszałam głośne otwieranie drzwi wejściowych. Na początku się przestraszyłam ale po chwili stwierdziłam, że chłopacy próbują przekonać Harry'ego by wszedł do domu. Słyszałam krzyki, okropne wyzwiska rzucane przez pijanego loczka. Kłócili się, że nigdy tak się nie zachowywał. Na co Harry odpowiadał, że może przed wszystkimi udawał prawdziwego siebie. Nie mogłam tego słuchać. Nigdy się tak nie zachowywał. Chodziłam po całym pokoju i nie nadążałam ocierać policzków. Po głosach i hałasach mogłam wywnioskować, że są już na górze przy jego pokoju. Zatknęłam uszy by nie słyszeć głosu Harry'ego.
Nagle zrobiło się cicho. Mogłam usłyszeć własne serce, które biło jak oszalałe. Nie wiem jak nazwać uczucie, które mnie teraz ogarnęło. Mogłabym rozwalić wszystko żeby nie pamiętać tego wszystkiego. Ktoś delikatnie zapukał do drzwi.
- Lexi proszę otwórz.- rozpoznałam głos Liam'a. Zawahałam się nad otworzeniem ich. Podeszłam powoli i złapałam klamkę. A co jeśli on jest z nimi ? Prędzej czy później będę musiała stanąć z nim twarzą w twarz.  Odkluczyłam drzwi i powoli je otworzyłam. Pierwszy był przy mnie Louis. Momentalnie znalazłam się w jego ramionach i czułam się bezpieczna. Rozkleiłam się jeszcze bardziej więc wszyscy zrobili Horan Hug. Usiedliśmy na podłogę i zapadła cisza.
- Jutro pojedziemy gdzieś, odpocząć od Harry'ego.- powiedział cicho Zayn. Ja nadal wpatrywałam się w podłogę i bawiłam swoimi dłońmi. Pokiwałam głową.
- Nie zrozumcie mnie źle ale chciałabym zostać teraz sama.- nie musiałam długo czekać aż wszyscy wyszli oprócz Louis'a. I za to go kochałam, zawsze wiedział czego pragnę. Zamknęłam za nimi drzwi i oparłam się o nie.
- Jak się czujesz ?- zapytał mnie chłopak a ja się rozpłakałam. Podszedł do mnie i przytulił mocno. Pogłaskał po głowie i wyszeptał do ucha, że wszystko będzie dobrze. Zaciągnęłam się jego cudownym zapachem zmieszanym z wonią alkoholu. Nie miałam siły by wziąć prysznic. Lou pomógł ubrać mi się w piżamę. Sam rozebrał się do bokserek i ułożył się przy mnie.
- A ty czasem nie masz swojego pokoju ?- zapytałam odwracając się do niego przodem i bawiąc się jego włosami.
- Mam, ale wolę być z tobą.- pocałował mnie w czoło a ja ułożyłam swoją głowę na jego klatce.
- Zayn mocno przywalił Harry'emu ?- i ta chwila wahania przy zadawaniu tego pytania.
- Tak ale należało mu się. Tego nie tłumaczy alkohol. Harry jest skończony, żeby ciebie tak zranić...- westchnął głośno i splótł nasze palce razem. Nie chciałam znowu się rozpłakać więc zaczęłam szybciej mrugać. Na szczęście pomogło.- Od zawsze to on był mi najbliższy, wie o mnie praktycznie wszystko tak samo jak ja o nim. Ale dzisiaj.. nie wiem co w niego wstąpiło. - przytknęłam mu palec do ust i delikatnie się uśmiechnęłam. Przybliżyłam się do niego tak, że nasze ciała się stykały. Przejechałam palcem po jego klatce na co on się lekko wzdrygnął. Pocałowałam go w usta delikatnie ale już nie mogłam się oderwać. Pocałunki stawały się gorętsze. Chciałam tylko jednego, jego.
- Pomóż mi o tym zapomnieć.- wyszeptałam między pocałunkami. Lou uśmiechnął się figlarnie i obrócił nas tak, że siedziałam na nim okrakiem. Wpiłam się zachłannie w jego usta.
- Nawet nie wiesz jak cię pragnę..- jego ochrypły głos jeszcze bardziej mnie podniecił. Wplotłam ręce w jego włosy i delikatnie pociągnęłam za nie. Najwidoczniej spodobało mu się to bo cicho jęknął. Jego ręce powędrowały pod bluzkę wywołując gęsią skórkę. Zaczął całować moją szyję i dotarł do wrażliwego miejsca za uchem.
- Loueh.- udało mi się wydukać. Nagle poczułam coś pod sobą. Erekcja mojego chłopaka z chwili na chwilę rosła a materiał bokserek ograniczał "go".
- Oj Lexi zobacz jak na mnie działasz.- uniósł lekko biodra a ja zachłysnęłam się powietrzem. Chcę go czuć, wszędzie. Natychmiast ściągnął ze mnie bluzkę wraz ze stanikiem. Przez chwilę wpatrywał się w moje nagie piersi. Prawą ręką objął jednego doprowadzając mnie do większego podniecenia. Moje sutki twardniały pod jego dotykiem. Uśmiech nie schodził mu z twarzy. Kiedy skończył tę słodką torturę trudno było mi złapać oddech. Moje pocałunki przeszły na jego klatkę pozostawiając mokre ślady. Czułam jak pręży się pod moim dotykiem. Zahaczyłam zębami o gumkę jego majtek. Westchnął głośno i nie ociągałam w bawełnę. Jego bokserki po chwili leżały już na podłodze. Wpatrywałam się w okazałe przyrodzenie mojego chłopaka. Usłyszałam jego cichy śmiech. Spojrzałam na niego groźnie i od razu się uspokoił. Nie był świadomy tego co teraz zrobię. Moje usta objęły jego penisa. Jęknął dosyć głośno i zaczął poruszać biodrami. Zatoczyłam językiem kilka kółek na nim i oderwałam się od niego.
- Dziewczyno co ty ze mną robisz.- uśmiechnął się figlarnie i role się odwróciły. Tym razem Lou dominował. Jednym szarpnięciem zerwał ze mnie majtki. - Lubię twój tatuaż o tutaj.- przejechał palcem po czułym miejscu pod brzuchem aż zadrżałam. Spojrzał na mnie uważnie aż poczułam jak jeden z jego długich palców wchodzi we mnie szybko. Zacisnęłam ręce w pięści i lekko uniosłam biodra w górę. Kiedy skończył pocałowałam go namiętnie w usta. Jego ręce powędrowały na moje piersi.
- Lou proszę zrób to w końcu.- wydyszałam to z siebie. Posłał mi swój łobuzerski uśmiech.
- Ale co mam zrobić ?
- Ty już wiesz co... Chcę cię poczuć we mnie.- oblizałam wargi i puściłam do niego oczko. Spojrzał mi prosto w oczy i już po chwili wszedł we mnie delikatnie. Na początku wykonywał powolne ruchy bym mogła się oswoić. Z naszych gardeł wydobywały się ciche jęki i pomrukiwania. Louis uniósł moje ręce do góry i przytrzymał swoją jedną ręką. Oddech stawał się coraz szybszy.
- Lou szybciej...- jęknęłam w jego usta na co oczy mu się poszerzyły i pociemniały. Przygryzł lekko moje ucho i jego ruchy stawały się coraz szybsze co doprowadzało mnie do szału. Czułam, że zaraz eksploduję z tej rozkoszy. Czułam jak ciało chłopaka się napręża. Słyszałam jak krzyczy moje imię i w tym samym momencie dochodzimy. To było cudowne. Lou opadł na mnie i czułam jego przyspieszony i ciepły oddech na mojej szyi. Pogłaskałam go po plecach i szepnęłam do ucha.
- Kocham cię tak bardzo mocno.- Louis podniósł głowę i pocałował moje usta. Zawsze kiedy to robił czułam jakby to był pierwszy raz.
- Ja ciebie jeszcze bardzie. I pamiętaj o tym.- westchnął.- Dziękuje ci za to.- potarł kciukiem mój zaróżowiony policzek. Nie mogłam nic powiedzieć, ponieważ usłyszałam rozbijane szkło. Przeraziłam się a pasiasty natychmiast wstał mówiąc żebym została w łóżku. Ubrał się z powrotem i wyszedł z mojego pokoju.
- Kurwa !- jedyne co usłyszałam. Nie mogłam tak bezczynnie siedzieć. Założyłam piżamę i podążałam za kłótnią chłopaków.




Bardzo przepraszam, że dopiero teraz dodaję rozdział. Nie miałam zbytnio czasu go napisać
Już we wtorek mam testy więc przez najbliższy czas niczego nie dodam.
Podoba wam się ?  Czekam na wsze opinię. Moim marzeniem jest by komentarzy było nieco więcej niż pod poprzednim postem :)
I przepraszam za wszelkie błędy.
Kocham was misiaczki <3


sobota, 13 kwietnia 2013

Rozdział 54.

Nie mogłam zdecydować co na siebie założyć. W końcu wybrałam spodnie galaxy, czarną obcisłą bluzkę i skórzaną kurtkę. Po zrobieniu makijażu i związaniu włosów w wysoką kitkę byłam w pełni gotowa. Wyszłam z pokoju i kierowałam się na dół gdzie można było usłyszeć śmiech chłopaków. Jak to mieli w zwyczaju patrzyli się na mnie a ja zaczęłam się śmiać. Louis zmierzył mnie wzrokiem i uśmiechnął się szeroko Na początek Niall przyniósł każdemu z nas po kieliszku.
- Za rodzinę.- wznieśliśmy kieliszki i już po chwili trunek znalazł się w naszych gardłach. Tęskniłam za ich uśmiechami, tymi szczerymi. Nie chcę by sytuacja się powtórzyła, nie chcę żeby cierpieli z mojego powodu. Teraz musi być tylko lepiej.
Po dłuższej dyskusji  postanowiliśmy pojechać do centrum miasta do klubu. Po drodze musieliśmy ustalić kto dziś nie pije, bo musimy jakoś dotrzeć do domu. Wypadło na naszego Liam'a. Na początku udawał obrażonego ale przeszło mu. Dużo się śmialiśmy i wygłupialiśmy. Przez cały czas czułam na sobie wzrok Louis'a. Nie siedzieliśmy koło siebie, bo ja zajęłam miejsce z przodu. Zerkając do lusterka patrzył na mnie tak, że czułam się niemal naga.
Po dwudziestu minutach byliśmy już na miejscu. Kiedy wysiedliśmy z samochodu otoczyli nas fotoreporterzy ze wszystkich stron. Przestraszyłam się. Na szczęście w mgnieniu oka znalazł się przy mnie Louis i objął ramieniem.
- Jestem z tobą.- wyszeptał mi do ucha a po moim ciele przeszły tysiące ciarek. Opuściłam głowę i szliśmy do klubu. Padło kilka pytań ale chłopacy nie odpowiedzieli na nie. Ochroniarze nas przeszukali i dopiero mogliśmy wejść do środka. Po otworzeniu drzwi poczułam woń potu i alkoholu. Szybko poszliśmy do szatni zostawić narzuty i poszliśmy wszyscy na parkiet. Zabawa się zaczyna.
Po kilku piosenkach troszkę się zmęczyliśmy więc zamówiliśmy parę drinków i usiedliśmy. Na początku Niall opowiadał jak by to fajnie znów jechać na jakieś wakacje, odpocząć od tego wszystkiego. Jakby nie patrzeć ciepło niedługo się skończy więc trzeba to wykorzystać. Obiecaliśmy sobie, że wrócimy do tego jutro. Siedziałam wtulona w mojego chłopaka, który bawił się moją ręką.
- Naprawdę seksownie dziś wyglądasz.- wymruczał do mojego ucha. Zaśmiałam się cicho i złączyłam nasze ręce.
- Tęskniłam za tobą.- powiedziałam nagle. Odwróciłam głowę i lekko musnęłam jego usta. Spodobało mu się bo nie pozwolił mi się odsunąć. Pogłębił pocałunek i nagle czułam się tak, jakbyśmy byli tylko my, sami. Niestety ktoś nam przerwał, oczywiście tą osobą był Harry. Z wielkim uśmiechem na twarzy podał nam wielkie kieliszki z alkoholem. Widziałam, że jest już nieźle wstawiony. Wypiłam wszystko z kieliszka i widziałam, że Zayn kieruje się w stronę tylnego wyjścia. Wstałam, pocałowałam Louis'a  w policzek i poszłam za nim. Widząc mnie zwolnił kroku i uśmiechnął się. Kiedy wyszliśmy usiedliśmy na cementowych schodkach i przez chwilę milczeliśmy lecz Zayn to przerwał.
- Chcesz fajke ?- spojrzał mi w oczy z taką tajemniczością. Pokiwałam głową i sięgnęłam po jedną. Chłopak przystawił ogień i zaciągnęłam się. - Gdyby Louis wiedział czym ja cię częstuje zabiłby mnie.
- Przecież nie musi się o tym dowiedzieć.- mrugnęłam do niego i ponownie się zaciągnęłam. Przy wypuszczeniu dymu zrobiłam kółka.
- Mogę coś zrobić ?- zapytał Zayn z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Nie wiedziałam o co mu chodzi ale pokiwałam głową. Nagle mulat zbliżył się do mnie i przytulił. Z taką miłością jak nigdy.- Nie rób nam tego nigdy więcej. Nie przeżyję tego ponownie.- głos mu się lekko załamał. Pogłaskałam go po plecach.
- Już nigdy więcej, obiecuję.- odsunęliśmy się od siebie i posłałam mu pocieszający uśmiech. Pomógł mi wstać i ruszyliśmy z powrotem do środka. Teraz widzę, że Zayn'owi na mnie zależy, jako przyjaciółce. Dosiedliśmy się do reszty, którzy byli już pijani oprócz Liam'a ale nie opuszczało go poczucie humoru. Po chwili Louis z Niall'em wskoczyli na stół i zaczęli tańczyć w rytm piosenki. Wszyscy zaczęli się śmiać i gwizdać. Cali oni. Lou puścił do mnie oczko i natychmiast zeszli bo ktoś zrobił im zdjęcie. Nadal byli uradowani. Przeszliśmy na parkiet wygłupiając się. Harry gdzieś zniknął. DJ puścił strasznie szybką piosenkę na co mordy nam się cieszyły. Nie ogarniałam nic. Najpierw tańczyłam z Liam'em, następnie jakimś przypadkiem znalazłam się na plecach mulata a później w objęciach Louis'a. Nie dawałam już rady i poszłam po drinka z Louis'em. Zamówiliśmy sobie tequile i usiedliśmy na krzesłach barowych. Jakieś dziewczyny poprosiły go o zdjęcie. Z wielkim trudem zgodził się. Zostałam zmierzona przez te dwie laski i nadzwyczajnie w życiu obgadana. To jest piękne. Lou przysunął krzesło bliżej mnie.
- Nie przejmuj się.- mrugnął do mnie i złapał za rękę.
- Wiem.- westchnęłam.
- Co robisz dziś w nocy ?- zapytał z łobuzerskim uśmieszkiem.
- Prawdopodobnie będę spała, ale dla ciebie zrobię wyjątek. Przyjdę do ciebie.- tym razem to ja się uśmiechnęłam. Zauważyłam, że mina bruneta natychmiast się zmieniła. Zacisnął szczękę i znów spojrzał na mnie.
- Chodźmy potańczyć.- powiedział bez żadnych emocji.
- Co się..- nie dokończyłam. Spojrzałam za siebie i zaniemówiłam. Przy filarze stał Harry z jakąś dziewczyną, którą obmacywał. A przecież przysięgał, że już nigdy tak nie będzie robił. Gwałtownie wstałam przewracając przy tym krzesło i podeszłam do niego. Nawet nie zwrócił na mnie uwagi. Reszta zespołu zauważyła mnie i natychmiast przyszli. Nie mogłam na to patrzeć i odciągnęłam go od tej panienki ciągnąc na  zewnątrz. Ledwo co trzymał się na nogach. Poszliśmy w ustronne miejsce i pchnęłam go na ścianę.
- Hazz obiecałeś !
- To już się zabawić nie można ? Nadarzyła się taka sytuacja więc ją wykorzystałem ! Obietnice nic nie znaczą !- krzyknął na mnie całkiem zalany.
 - Dla mnie bardzo dużo znaczą !- wszyscy stanęli po mojej stronie lecz w bezpiecznej odległości.- Tak się nie postępuje, to boli. Nie pamiętasz jak raniłeś w ten sposób dziewczyny ? A może ci przypomnieć ?- spiorunowałam go wzrokiem ale on był nieugięty.
- Chciałem się rozerwać. W ostatnim czasie wszystko kręci wokół ciebie !- te słowa mnie zabolały.
- Harry wyluzuj.- usłyszałam stanowczy głos Liam'a.
- Chciałbyś żeby cię ktoś tak wykorzystywał, dla własnej przyjemności ? Nie sądzę ! Masz przestać ranić dziewczyny, nie baw się ich uczuciami !- ręce zaczynały mi się trząść.
- Kim ty jesteś żeby mówić mi co mam robić ?- spytał z drwiną w głosie.
- Jestem twoją siostrą do cholery !
- No właśnie jest problem, bo nią nie jesteś i nigdy nie byłaś ! Jesteś nikim !- zbliżył się do mnie i zmierzył od góry do dołu. To jeszcze bardziej bolało. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Widziałam wszytko przez mgłę. Jak Zayn podbiega do niego i strzela mu w twarz, jak ktoś mnie obejmuje ale ja go odtrącam. W tym momencie nie chciało mi się żyć. Cała prawda została wykrzyczana mi prosto w twarz, i jeszcze zrobiła to osoba, którą najbardziej kochałam.
- Liam zawieź mnie do domu.- odwróciłam się do niego. Wciąż słyszałam jego śmiech. Uzyskał to co chciał, zranił mnie bardzo mocno. Jeszcze nigdy na mnie tak nie krzyczał.
- Ale Lexi...
- Liam proszę zawieź mnie do domu !- podniosłam głos i spuściłam głowę. Nie chciałam nikomu patrzeć w oczy. Chłopak spełnił moją prośbę. Louis chciał jechać ze mną ale zabroniłam mu.
Przez całą drogę siedzieliśmy cicho, i tak było dobrze. Kiedy znaleźliśmy się przy budynku, w którym mieszkaliśmy natychmiast wybiegłam z samochodu. Szybko rozebrałam się w korytarzu i ruszyłam do swojego pokoju. Po zamknięciu drzwi pękłam i osunęłam się po nich. Zaczęłam płakać jak dziecko. Nie wiedziałam, że kiedyś najbliższa mi osoba  zrani mnie tak bardzo.....





W końcu udało mi się coś napisać.
Trochę smutny ale jakoś mi się podoba.
Spodziewaliście się tego po Harry'm ? :D
Czekam na wasze opinie :)
I przepraszam, że tak długo mnie tu nie było.

Rozdział dedykowany ALEKSANDRZE WÓJCIK :)
Nie miałam okazji złożyć ci życzeń urodzinowych. Spóźnione ale zawsze coś.
Więc wszystkiego najlepszego, spełnienia marzeń i aby zawsze na twojej twarzy widniał uśmiech ;3

I przepraszam, że nie komentowałam waszych blogów. Jutro jak będę miała czas nadrobię straty :)
Zapraszam na mojego drugiego bloga z opisami: http://giiivemelove.blogspot.com/
<3

piątek, 12 kwietnia 2013

UWAGA !

Więc tak bardzo przepraszam, że nie dodałam jeszcze rozdziału. Mam poważne problemy w rodzinie i niezbyt mam czas na napisanie czegokolwiek. Myślę, że się nie obrazicie.
Jeśli będę miała odrobinę czasu wolnego coś dodam.
Jeszcze raz bardzo przepraszam i mam nadzieję, że mnie zrozumiecie.

Kocham was :3

piątek, 5 kwietnia 2013

Rozdział 53.

Przypomniałam sobie. Przypomniałam sobie wszystko. Przyjazd tutaj, poznanie chłopaków, każdą imprezę, wyjazd pod namioty, mój pierwszy pocałunek z Louis'em, Irlandia... Wszystko powróciło. Szybko wstałam, otrzepałam spodnie i czym prędzej wbiegłam do domu. Już nie czułam się jak ktoś obcy. To wszystko jest mi przecież znane. Otworzyłam drzwi od pokoju Harry'ego ale go tam nie było tak samo jak Liam'a, Zayn'a i Niall'a. Został mi tylko pokój Louis'a. Weszłam do pomieszczenia i usłyszałam puszczaną wodę pod prysznicem co oznacza, że jest w domu. Usiadłam na łóżku i rozejrzałam się. Dlaczego nie czułam do niego nic kiedy straciłam pamięć ? To wszystko wina Andy'iego. Przy każdym uderzeniu krzyczał ich imiona, a ja nie chciałam tego słyszeć, aż w końcu mój umysł wyrzucił ich ze mnie. Moje serce przestało "funkcjonować". Przez te kilka dni zapomniałam co to miłość i co oznacza być kochanym. Jest mi teraz ciężko bo wiem, że mogłam go stracić przez to wszystko co powiedziałam. Że go nie kocham i nie zależy mi już. To nie jest prawda. Kocham go, jeszcze bardziej niż zawsze bo był przy mnie kiedy ja go odtrącałam. Znów łzy lecą strumieniami. Każdego zraniłam.
Woda przestała lecieć a ja się wystraszyłam.. Szybko wstałam i próbowałam opanować płacz. Nie mogłam.
Nagle wyszedł w samych dresach z opuszczoną głową. Na początku mnie nie zauważył. Zrobiłam krok do tyłu i nagle nasze oczy się spotkały. Miał zmieszaną minę. Otarłam policzki i serce biło mi coraz szybciej. Kocham go, tak cholernie go kocham ale boje się jego reakcji. Momentalnie spoważniał i zaczął podchodzić do mnie.
- Lexi co się stało ?- zapytał zachrypniętym głosem. Odgarnęłam grzywkę i spojrzałam mu w oczy. Nie wytrzymałam już i natychmiast się na niego rzuciłam. Przytuliłam się do jego nagiego torsu. Na początku nie odwzajemnił tego ale z czasem czułam jak jego silne ramiona mnie otaczają. To samo ciepło, ten rytm serca, jego ramiona, to właśnie w nich czuje się bezpieczna. Pogłaskał mnie po włosach. Zacisnęłam pięści na jego plecach i delikatnie odsunęłam się od Louis'a. Ponownie na niego spojrzałam przez łzy i delikatnie się uśmiechnęłam.
- Louis ja sobie przypomniałam rozumiesz ? Pamiętam wszystko odkąd tu przyjechałam aż do teraz. Louis ja przepraszam cię za wszystko. Nie byłam sobą kiedy mówiłam te wszystkie okropne rzeczy i...- przyłożył palec wskazujący do moich ust i spojrzał na mnie z takim uczuciem. Lekko się uśmiechnął i zbliżył twarz do mojej. Myślałam, że serce mi wyskoczy. Jego ręka powędrowała na mój policzek i lekko przejechał po nim kciukiem. Po całym ciele przeszły mnie ciarki. Nagle nasze usta się złączyły. Na początku pocałunek był niewinny i nieśmiały ale czuliśmy się coraz pewniejsi. Moja ręka powędrowała do jego jeszcze wilgotnych włosów. Brakowało mi tej bliskości. Przez cały czas odkąd Andy mnie zostawił czułam się pusta. Ale teraz wiem czego potrzebowałam. Miłości i bliskości od Louis'a i reszty chłopaków. Louis przerwał pocałunek i mocno się do mnie przytulił. Okręcił mnie naokoło i złapał za rękę.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę. Nie marzyłem o niczym innym tylko o tym byś znów nas pamiętała. I spełniło się.- posłał mi swój zabójczy uśmiech.
- Czyli, że możemy być razem ? I nadal mnie kochasz ?- zapytałam z łamiącym się głosem.
- Kotek ja cię nigdy nie przestałem kochać. Pamiętaj o tym. Zawsze i na zawsze.- podniósł swój nadgarstek i pokazał mi tatuaż z moim imieniem.- Nawet nie wiesz jak ja za tobą tęskniłem i tak strasznie się bałem, że nigdy cię już nie zobaczę.
- Jestem tu z tobą, już na zawsze.- tym razem ja podniosłam rękę i pokazałam mu tego dowód, mój tatuaż. Lou otarł moje mokre policzki i kazał mi usiąść na łóżku. Tak też zrobiłam a on gdzieś zniknął. Przykryłam się jego kołdrą i zaciągnęłam tym cudnym zapachem. Teraz jestem w stu procentach najszczęśliwszą osobą na ziemi. Odzyskałam pamięć i Louis nadal mnie kocha. Uśmiech pojawił mi się na twarzy i w drzwiach pojawił się Lou ze śniadaniem. Zamknął drzwi nogą i usiadł koło mnie. Jedliśmy w ciszy, co chwile spoglądając na siebie.
Kiedy skończyliśmy odłożyłam tacę z pustymi naczyniami na podłogę a ja sama wtuliłam się w mojego chłopaka.
- Myślisz, że teraz będzie już wszystko dobrze ?- zapytała cicho i złączyłam nasze dłonie razem.
- Musi być, jeśli tak nie będzie przezwyciężymy przeciwności losu.- pocałował mnie w czoło i uśmiechnął się. Jeszcze chwile tak leżeliśmy ,ale że Lou chciał marchewkę musieliśmy zejść na dół.
Po otworzeniu lodówki świeciło pustkami więc marchewek nie było. Louis udawał, że płacze a ja śmiałam się w głos. Tylko spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Nagle usłyszałam otwieranie drzwi i głosy chłopaków. Natychmiast wybiegłam i pobiegłam do nich. Pierwsze co to rzuciłam się na Harolda i mocno się w niego wtuliłam.
- Lexi o co chodzi ?- spytał lekko zdenerwowany.
- Harry przypomniałam sobie wszystko !|- krzyknęłam i nagle pozostali podeszli i zaczęli się do mnie tulić. Czułam, że w końcu jestem spełniona. Wszyscy są nareszcie szczęśliwi. Harry pocałował mnie w policzek.
- To jest najlepsza wiadomość jaką usłyszałem. Bardzo się cieszę słońce, że pamiętasz.- jeszcze raz mnie przytulił i nareszcie mogłam się od niego oderwać.
- Hazza a dlaczego cioci Mary nie ma ?- nagle brat zrobił zakłopotaną minę i nie patrzył mi w oczy.
- Ona jest... jest w delegacji i nie wiem kiedy wróci.- przytaknęłam głową ale coś mi nie pasowało. Będę później to ogarniać teraz muszę nacieszyć się moimi chłopakami.
Rozmawialiśmy bardzo długo, o tym co czuliśmy przez ten cały czas. Naprawdę nie wiedziałam, że zraniłam ich aż tak mocno. Natychmiast wszystkich przeprosiłam ale oni nie byli źli. Rozumieli mnie, że czułam się nieswojo i musiałam mieszkać z "obcymi". Ale i tak było mi strasznie głupio.
Nawet nie zorientowaliśmy się kiedy wybiła piąta.
- Może pójdziemy do jakiegoś klubu ?- zaproponował Niall.
- Znowu impreza ? To rozumiem.- odpowiedział Louis i wszyscy się zgodzili gdzieś wyjść się zabawić.
Pobiegłam szybko się ogarnąć, tak jak reszta.
W końcu mam życie, o którym zawsze marzyłam...




Przepraszam, że dopiero teraz dodaję ale miałam kłopot z internetem.
Rozdział krótki ale mam nadzieję, że wam się choć troszkę spodoba. Pisałam na szybko i mogą być błędy więc od razu przepraszam za to.
Czekam na wasze komentarze :)
kocham was <3
+ zapraszam was drugiego bloga http://giiivemelove.blogspot.com/

sobota, 30 marca 2013

Rozdział 52.

Usłyszałam ciche rozmowy tuż nade mną. Nie chciało mi się otwierać oczu i wsłuchiwałam się o czym rozmawiają.
- Lou co ty tu robisz ? Przecież ona i ty...
- Przypomniała sobie w nocy o cmentarzu, byłem akurat w kuchni bo chciało mi się pić i natychmiast pobiegłem do niej kiedy zaczęła krzyczeć. Pozwoliła mi się przytulić i chce żebym był jej przyjacielem. To lepsze niż nic.- chwila ciszy.
- Mocno to przeżyła ?- teraz poznałam, to był Harry. Leżąc nadal na kolanach Louis'a otworzyłam oczy i spojrzałam na niego. Pokiwałam głową i już napływały mi łzy do oczu ale powstrzymałam je. Harry uklęknął przede mną i pogłaskał po twarzy.
- Uwierz mi, gdybym słyszał, że krzyczysz byłbym tutaj pierwszy.
- Harry nie mam ci tego za złe. Po prostu to co zobaczyłam mnie przeraziło i nie wiedziałam czy to prawda czy nie. Louis mi wyjaśnił.
- Czyli między wami jest dobrze ?- pokiwałam głową i odruchowo spojrzałam na schody. Stała tam Olivia i patrzyła na nas. Zawołałam ją by do nas przyszła. Usiadłam normalnie i poprawiłam włosy.
- Nie chciałam wam przeszkadzać...
- Nie przeszkadzasz, teraz możesz nam powiedzieć co się stało.- oznajmił Harry posyłając jej delikatny uśmiech. Oli westchnęła i zaczęła.
- Andy nie dawał mi spokoju. Cały czas dzwoni do mnie i grozi, że coś zrobi. Mama jest załamana, tata wściekły, a ja... a ja się niesamowicie boję. Lexi nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego jak się o ciebie martwiłam. To co nam robił ten bydlak jest nie do opisania. Żyję w strachu.. Nie mam odwagi by wyjść z dawnymi znajomymi na miasto, bo boje się, że on mnie szpieguje. Nigdy nie pomyślałabym, że on, moja rodzina, zrobi mnie taką krzywdę.
- Liv spokojnie, wszystko będzie dobrze. Możesz być jak na razie z nami, dopóki czegoś nie wymyślimy.- pogłaskałam ją po ramieniu by ją pocieszyć. Nie pomogłam. Łzy spływały po jej bladych policzkach a ja nie wiedziałam co robić.
- Lexi to jest koniec. Długo rozmawiałam z rodzicami o tym wszystkim i postanowiliśmy się przeprowadzić, gdzieś, gdzie nas nie znają, gdzieś, gdzie on nigdy nas nie znajdzie. Przeprowadzimy się. Zadzwoniłam do mamy żeby po mnie przyjechała, będzie za dziesięć minut.- chwila ciszy. Muszę to ogarnąć. Liv wyjeżdża ? Ona nie może, nie teraz kiedy ja chciałam, chciałam mieć przyjaciółkę.- Musimy się pożegnać.
- Liv nie możesz, przecież ja cię potrzebuje.
- Lexi ale ja muszę, nie mam wyboru.- szlochała i nie nadążała wycierać rękawami bluzy spływających łez. Spojrzała ostatni raz na mnie.
- Chcę ci pomóc, przecież dasz radę.
- Alex kurwa mać czy ty nie rozumiesz, że mam spieprzone życie przez tego gnojka ?! Boje się wszystkiego, nawet swojego cienia.- krzyknęła na mnie aż podskoczyłam. Zamknęła oczy i wzięła głęboki wdech. - Chcę o tym wszystkim zapomnieć.- wstała a ja zrobiłam to samo. Przytuliłam ją z całej siły do siebie i nie chciałam puścić. Jednak musiałam. Widziałam jak kieruje się do drzwi, jak jest jej ciężko ale nie patrzy na nas. Tak jest lepiej, dla nas obojga. Wyszła a ja straciłam jakąkolwiek szansę by zyskać prawdziwą przyjaciółkę.
- Dlatego nie lubię się angażować.- spojrzałam na chłopaków i stałam w miejscu.- Chcę się od tego wszystkiego oderwać, zróbmy imprezę.- spojrzeli na mnie dziwacznie ale się uśmiechnęli. Wstali i zaczęli krzyczeć.
- Wszyscy na dół. Macie trzy minuty !- Lou i Harry poszli do kuchni a ja usiadłam na kanapie. Ona odeszła... Tylko to miałam w głowie.
Nie minęły nawet dwie minuty a pozostała zaspana trójka była już w salonie. Zaczęłam się śmiać z nich i ich nieogarniętych fryzur.
- Co się stało ?- zapytał mulat.
- Jakby nie patrzeć jest prawie pierwsza po południu, jesteśmy głodni, co oznacza, że robisz obiad. Po drugie Liv odeszła, nie pytaj mnie o szczegóły. No i po trzecie dziś robimy małą imprezkę by się odprężyć.
- To rozumiem.- zaczął się cieszyć. Pokazałam chłopakom, że idę do góry. Nie zatrzymali mnie. Weszłam do pokoju i zaczęłam sprzątać. Jeśli ona odeszła nie chcę mieć z nią już nic wspólnego. Przebrałam pościel, którą szukałam prawie pół godziny, odkurzyłam podłogę i starłam kurze.
Moje emocje lekko ustały. Weszłam do garderoby i zaczęłam rozglądać się za jakimiś ubraniami na dziś. Wybrałam czarne rurki i turkusową bluzkę z napisem FREE HUGS . Udałam się do łazienki i doprowadziłam się do porządku. Ubrałam się i zrobiłam dość mocny makijaż podkreślając czarną kredką i tuszem oczy. Zrobiłam wysoką kitkę i byłam gotowa.
Czułam się zupełnie inaczej, jakbym na nowo się narodziła. Zeszłam na dół, chłopacy też byli już gotowi. Uśmiechnęłam się delikatnie spoglądając na każdego z osobna. Są naprawdę przystojni. Harry podszedł do mnie i powiedział:
- Dobrze widzieć cię znów uśmiechniętą.- ścisnął moją rękę i podał kieliszek z trunkiem
- Za rodzinę.- Niall krzyknął a my wznieśliśmy kieliszki.
- Za rodzinę.- szepnęłam sama do siebie. Ktoś włączył muzykę i zabawa się zaczęła. Nie myślałam o niczym, chciałam tylko dobrze spędzić czas. Nie wiem skąd wzięli alkohol ale szybko schodził. Dużo się śmiałam, z tych debili inaczej nie można. Te ich tańce i wygłupy. Harry z Zayn'em postanowili zrobić striptiz, musieliśmy zrobić im miejsce na stole i zaczęło się. Zamiast pieniędzy wkładaliśmy im w majtki chusteczki. Z racji tego, że byliśmy pijani to było lepsze od kasy. Zaczęliśmy robić zdjęcia, każdy z każdym i osobno. Pamiątka musi być, tak jak tamta, która wisi u mnie na ścianie. Piliśmy coraz więcej. Ledwo co utrzymywaliśmy się na nogach. Nagle z kolumn zaczęła lecieć wolna piosenka. Harry zaczął tańczyć z Liam'em, Zayn z Nialler'em a mnie został Louis. Podeszłam do niego i delikatnie objęłam jego szyję. Nagle błysk, olśnienie. To jest to.
- Kiedyś już tak tańczyliśmy.- wyszeptałam w jego ucho. Spojrzał na mnie zdziwiony.- Na imprezie, którą zrobiliście dla mnie.
- Pamiętasz..- przytulił mnie i żadne z nas się już nie odezwało. Tylko niekiedy śmialiśmy się z chłopaków. Nie wiem czy to jest normalne, żeby Harold łapał pośladki Liam'a. No ale cóż człowiek pod wpływem alkoholu robi dużo dziwnych rzeczy. Po tańcu wyszliśmy chwilę na dwór by się przewietrzyć. Poszliśmy w stronę pięciu hamaków i tam już zostaliśmy zasypiając na nich. Harry podzielił się miejscem ze mną.


Przebudziłam się nad rankiem, w moim pokoju. Nie wiem jak ja to zrobiłam. W stoliku nocnym znalazłam ostatniego papierosa. Wzięłam go i po cichu wyszłam z pokoju kierując się na zewnątrz. Usiadłam na schodach i zaciągnęłam się nim. Zrobiło mi się lepiej. Szkoda, że mało pamiętam z wczoraj.
Ostatni buch i coś we mnie pękło. Obraz się zamazał, nie widziałam nic. I nagle zobaczyłam coś  o czym marzyłam przez cały ten czas. Ta chwila jest przełomem w moim życiu.  Widziałam wszystko od początku aż do teraz. Całe życie przeleciało mi przed oczami. Od nadmiaru wspomnień głowa zaczęła mnie boleć ale to nic z tym co się przed chwilą wydarzyło. Jednak Bóg o mnie nie zapomniał....




No i jest 52 rozdział :)
I co powiecie na taki rozwój zdarzeń ?
Nie wiem czy wam się podoba czy nie, czekam na wasze opinie.
Ostatnio dostałam kilka nominacji, bardzo dziękuje za nie ale jak na razie nie będę się w to "bawić". Mam mało czasu, ledwie co dodam rozdział. Nie miejcie mi tego za złe :)
Zapraszam do zadawania pytań bohaterom i na mojego nowego bloga http://giiivemelove.blogspot.com/
Dziękuje wam za wszystko i do następnego <3

piątek, 29 marca 2013

UWAGA !

Hej wszystkim :)
Chciałam wam coś powiedzieć, a mianowicie założyłam nowego bloga.
Tym razem nie z opowiadaniem. Jak chyba każdy mam problemy i to nie małe. Z braku bliskiej przyjaciółki nie mam się komu wygadać, więc postanowiłam w jakiś sposób zwierzać się wam.
Otóż na nowym blogu będą pojawiały się opisy, sentencje, niekiedy moje przemyślenia. Nie zawsze będzie wesoło.
Myślę, że wam się spodoba, jeśli nie, usunę go. Tylko musicie mi o tym powiedzieć.
Mam małą nadzieję, że wejdziecie i wyrazicie swoją opinię.
Jeśli chce ktoś napisać do mnie oto moje gg: 45202208. 


+ Już zaczynam się brać za pisanie kolejnego rozdziału :) I specjalnie dla was, dla moich kochanych czytelników przyspieszę przywracanie pamięci Lexi :D 

Kocham was, nie zapomnijcie o tym <3

poniedziałek, 25 marca 2013

Rozdział 51.

Nie mogę uwierzyć, że znów ją widzę. Tę samą załamaną dziewczynę, która była razem ze mną u Andy'iego.  Jej policzki są bardziej wychudzone i oczy podkrążone.
- Oli co się stało ?- oderwałam się od niej i otarłam mokre policzki.
- On cały czas mnie prześladuje Lexi. Boje się o siebie i o mamę. Jestem zmęczona tym wszystkim.- westchnęła i odgarnęła swoje włosy. Złapałam ją za rękę i lekko ścisnęłam.
- Jutro mi wszystko opowiesz, teraz się prześpisz. O nic się nie martw, jesteś bezpieczna.- nie protestowała. Poszłyśmy do góry i wskazałam jej "mój" pokój. Wzięła prysznic i położyła się do mojego łóżka, natychmiast zasnęła. Wyszłam bardzo po cichu i wróciłam do chłopaków, którzy siedzieli w salonie z uśmiechami na twarzach. Harry mrugnął do mnie i domyśliłam się, że powiedział chłopakom, że znów sobie przypomniałam część przeszłości. Louis nawet na mnie nie spojrzał. Usiadłam na sofie.
- Lexi nawet nie wiesz jak się cieszymy, że wspomnienia powracają.- poklepał mnie po ramieniu Liam. Delikatnie się uśmiechnęłam i zaczęłam patrzeć przed siebie.
- Zostanę tu. Na zawsze.- wyszeptałam i spojrzałam na każdego po kolei cieszyli się jak małe dzieci, tylko nie on. Przez cały czas patrzył na swoje dłonie.
- Na serio ? I nie będzie już akcji z wyprowadzką ?- zapytał Harry a ja tylko się głośno zaśmiałam.
- Nie Harry nie będzie. Przemyślałam to wszystko i chcę tu być. Wydaje mi się, że to jest moje miejsce na ziemi.- tym razem obdarzył mnie lekkim uśmiechem i wpatrywał się w moje oczy. Potrzebowałam tego, chcę wiedzieć, że pomimo tych wszystkich sprzeczności mogę na niego liczyć.
- Chłopaki jest już druga w nocy idźcie się położyć.- oznajmiłam i uśmiechnęłam się do nich.
- A ty ?- zapytał Niall ziewając.
- Ja się prześpię tutaj, muszę być sama. Dobranoc.- nie pozwoliłam im się odezwać i wygoniłam ich do pokoi. Kiedy ich już nie było postanowiłam włączyć sobie film, który ostatnio chłopacy puścili mi w celu przypomnienia sobie.
Wszystkie te scenki wywołały u mnie uśmiech na twarzy. Chcę wrócić do szczęśliwych chwil z nimi, zrobię wszystko co w mojej mocy by znów byli szczęśliwi.
Wyłączyłam telewizor i poszukałam jakiegoś koca by się przykryć. Ułożyłam się wygodnie na kanapie i rozmyślałam o moich rodzicach. Ciekawe czy moje życie wyglądałoby tak samo gdyby byli tutaj ze mną ? Tak bardzo za nimi tęsknie. Dałabym wszystko by przywrócić im jeszcze jeden dzień życia abym mogła się z  nimi pożegnać. Nie wiem jak mam żyć, co robić. Brakuje mi jej dotyku, sposobu w jaki do mnie mówiła. Tata zawsze był nadopiekuńczy, wszędzie chciał chodzić ze mną. Ale to nigdy nie powróci. Nigdy już nie usłyszę ich głosu, nie poczuję ich dłoni na moim policzku. Nie pochwalą mnie za wspaniałe osiągnięcia ani nie dadzą kary za złe zachowanie.
Otuliłam się szczelniej kocem i zamknęłam oczy. Kocham was, pamiętajcie o tym powiedziałam w swojej podświadomości i zasnęłam.



- Witaj Alex, ale ty wyrosłaś.
- Przepraszam a my się znamy ?
- Ja ciebie tak ale ty mnie niekoniecznie chyba, że kiedyś mama ci o mnie wspominała ale wątpię..
- Ja także.
- Więc może ci powiem. Pewnie doskonale pamiętasz jak twoja mama pracowała w bardzo dużej firmie. Od samego początku chciała być kimś więcej. Pamiętam jak dziś na jej biurku stało twoje i twojego taty zdjęcie.- wpatrywała m się w niego, on sobie z tego nic nie robił tylko kontynuował.- Byli już długo po ślubie. Zawsze lubiła o was rozmawiać. Twoja mama i ja bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Mogę ci powiedzieć, że zostaliśmy kochankami.- moje oczy były pełne łez.- Zapewne doskonale pamiętasz dzień wypadku. Twoja mama wkręcała ci, że jedzie do pracy, wcale jednak tak nie było. Jechała do mnie, było nam tak dobrze. Obiecywała mi, że w końcu powie to tobie i swojemu mężowi. I właśnie w ten dzień miała wam to powiedzieć. Byliśmy w bardzo czułym momencie kiedy zadzwonił jej telefon byłaś to ty. Chciałaś żeby mamusia przyjechała jak najszybciej bo za nią tęsknisz. I wtedy wszystko prysnęło. Powiedziała mi wprost, że nie zostawi rodziny bo ona jest dla niej najważniejsza. Musiałem się zemścić. Bo skoro ja nie mogłem jej mieć to nikt nie mógł.- nie wytrzymywałam psychicznie ale słuchałam dalej.- I to przeze mnie twoja mama nie żyje, ja spowodowałem ten wypadek.- uśmiechnął się szyderczo do mnie. Nie wytrzymałam i uderzyłam go w twarz. Nadal trzymając Hazzę czułam jak jego mięśnie się napinają. Zaczęłam krzyczeć.
- To jest niemożliwe ! Mama nigdy nie zrobiłaby czegoś takiego ! Pan ma zjebany gar i to równo, nigdy nie widziałam takiego skurwysyna. Harry powiedz, że to nie prawda…- zaczęłam płakać jak małe dziecko. On tylko na mnie spojrzał i nie wiedział co zrobić.
- Oj malutka przed tobą stoi żywy dowód. Mogę ci pokazać nawet nasze wspólne zdjęcie.- i zrobił to. Jednak musiała to być prawda. Ona i ten mężczyzna. Okłamywała nas. Oparłam się o samochód i zaczęłam płakać. Nie mogłam pohamować łez. Przy tym ból fizyczny był pestką. Osunęłam się na ziemię. Chłopcy podbiegli do mnie. Nie chciałam tego. Czułam jak moje serce się kruszy.


Zaczęłam krzyczeć jak głupia, nie mogłam powstrzymać łez ale nadal miałam zamknięte oczy. Nie chcę by to  była prawda. Przecież to się nie trzyma kupy. Mama taka nie była. Niech to będzie sen, straszny sen. 
Cała się trzęsłam gdy nagle ktoś dotknął mojego ramienia.
- Nieeeeeeeeeeeeeeeeee !- szlochałam i nie wiedziałam co się dzieje. 
- Lexi, proszę uspokój się.- ten głos. Przez załzawione oczy widziałam jego zmartwioną twarz. Odsunęłam się od niego i płakałam w poduszkę.  Odtrąciłam jego rękę i okryłam się kocem.- Pozwól mi się dotknąć, nie zrobię ci krzywdy.- wyszeptał w moją stronę z podłamanym głosem. Chwila zastanowienia, kilka uronionych łez. Kilka uderzeń serca i jeden głośny wdech.
Rzuciłam mu się na szyję pragnąc jego bliskości, by był przy mnie kiedy ja cierpię. Moje łzy moczyły jego koszulkę, która pachniała cudownie.
- Ciii już wszystko jest dobrze.- pogłaskał mnie po głowie a ja mocniej się w niego wtuliłam.
- Nic nie jest dobrze..- oznajmiłam. Odsunął się ode mnie i spojrzał prosto w oczy. Były przepełnione łzami. Pokiwałam delikatnie głową i otarłam jego policzki, on zrobił to samo z moimi. Lou usiadł na sofie a ja ułożyłam swoją głowę na jego kolanach.
- Powiedz mi co widziałaś.
- Byłam na cmentarzu u mamy, z wami, cała obolała. Nie wiem co mi było. I ten facet, Lou powiedz, że to wszystko nie jest prawdą.- zakryłam oczy dłonią i nowa fala łez napłynęła do moich oczu. Podniósł mnie i położył na swojej piersi, jakby to już kiedyś robił. W jego gestach, było tyle miłości, której ja jak na razie nie potrafię odwzajemnić. Słyszałam bicie jego serca, kojące dla mojej egzystencji.
- Niestety to jest prawda, ten sen to nasza przeszłość. Ale jesteś silną kobietą i dasz sobie z tym wszystkim radę. Masz nas.- przejechał wierzchem ręki po moich plecach.
- Dlaczego to robisz ? Dlaczego jesteś przy mnie ? Tyle razy cię już zraniłam a ty nadal jesteś tu ze mną.
- Jesteś każdą moją myślą, każdą nadzieją, każdym moim marzeniem, i nieważne, co przyniesie nam przyszłość: każdy wspólnie spędzony czas to najwspanialszy dzień mego życia. Nawet ten najgorszy, gdzie słyszałem, że mnie nie kochasz. Ważne, że mogę być z tobą. Zawsze będę należał wyłącznie do ciebie, pamiętaj o tym.- te słowa mnie poruszyły. Jemu nadal zależy, po tym wszystkim.
- Pasowaliśmy do siebie ?
- Oczywiście, że tak. Nasze dusze są jednością, dopełniamy siebie nawzajem. Zdarzyło nam się raz poważnie pokłócić ale tak było idealnie.
- Bądź moim najlepszym przyjacielem... Zobaczymy jak to wszystko się dalej potoczy.- uśmiechnęłam się do niego.
- Przez cały czas nim jestem i przepraszam za dziś nie wiem co się ze mną stało.. ja..- przyłożyłam palec do jego ust.
- Nie masz za co, chwila słabości. Wiem, że tęsknisz, rozumiem.- położyłam się z powrotem na jego kolana i oznajmiłam.- Dobranoc Lou.- ostatnie co pamiętam to jego dotyk na moim policzku...




Zjebałam ten rozdział :(
Miał wyjść zupełnie inny, miałam taki fajny pomysł a tu taka chujnia wyszła. grrrrrrrr -,-
czekam na wasze opinie, negatywne też mile widziane.
Jak już zdążyliście ogarną ankieta się zakończyła: 24 osoby są za tym by Lexi odzyskała pamięć :) 1 jest przeciw.
Więc możecie się domyślić co będzie w kolejnych rozdziałach i mam nadzieję, że blog wam się już nie znudził :)
przepraszam, że taki krótki.
No i ten KOCHAM WAS <3