środa, 31 października 2012

Rozdział 18


Pierwsze co nasuwa mi się na myśl, dlaczego nie pamiętam nic po grze w chowanego. Czy ze mną jest coraz gorzej ? A może ja się starzeje ? W tym momencie to wszystko jedno. Następnym razem trzeba pamiętać aby wszyściutko nagrać. Głowa mnie tak napierdziela, że to jakaś masakra. Wszyscy śpią, cudownie. Wyszłam z dusznego namiotu przepełnionego wonią alkoholu i poszłam do samochodu Hazzy. Wyciągnęłam tabletki przeciwbólowe, wodę i składniki potrzebne na śniadanie. „ Zestaw dla alkoholika” postawiłam na większym stołku. Nic mi się nie chciało ale zrobię to dla nich by nie musieli się przemęczać i jęczeć. Tak, jestem dobrym człowiekiem. Niekiedy. Zrobiłam dużo kanapek i rozpaliłam ognisko. Dziwię się, że jeszcze nikogo nie obudziłam. Zostało kilka kiełbasek więc je upiekłam i ugotowałam wodę na herbatę. Pierwsza wyszła Emily, która nie była wcale a to wcale pijana. Ja nie wiem jak w takim towarzystwie można nie pić. Stanęła niedaleko mnie i zaczęła się mi przyglądać z uwagą.
- Na co się gapisz ?- warknęłam na nią i chciałam ją złamać poprzez kontakt wzrokowy. Udało się.
- Chciałam pogadać…- bawiła się swoimi dłońmi nie wiedząc co ze sobą zrobić.
- No to dalej bo nie mam ochoty cię oglądać.
- Ja chciałam cię przeprosić… Nie chciałam się tak do ciebie wtedy odezwać. Po prostu jestem zdenerwowana, że prawie nikt mnie stąd nie lubi.
- A dziwisz się ? Po tym wszystkim co zrobiłaś Zayn’owi ?
- Czyli już wiesz…
- Tak wiem. I masz to szczęście, że nikt prócz mnie i Zayn’a nie wie o tym. Po prostu reszta nie potrafi cię zaakceptować i są do ciebie uprzedzeni. Na szacunek trzeba sobie zasłużyć.- patrzyłam cały czas na nią. Po jej policzku zaczęły cieknąć łzy. Żal mi jej było. Podeszłam na bezpieczną odległość po czym odezwała się:
- Wiem, że źle zrobiłam. Zrozumiałam to. I jeszcze raz przepraszam za tamten incydent.
- Dobra przeprosiny przyjęte ale nie licz na to, że zostaniemy przyjaciółkami, jak na razie koleżeństwo.- podałam jej rękę i uściskałyśmy się na zgodę.- Ja też przepraszam za to uderzenie.- uśmiechnęła się tylko i do akcji wkroczył Harry.
- Moja bania. Wody… Tabletki.- wskazałam ręką nasz „zestaw” i szybko tam podleciał. Po chwili wrócił z wymuszonym uśmiechem, który i tak był słodki, i powiedział:
- Strasznie się cieszę, że się pogodziłyście.- objął mnie ramieniem i usiadł razem z Emily. Postanowiłam obudzić resztę. Na pierwszy rzut poszedł Zayn. Weszłam do jego namiotu i zaczęłam go lekko szturchać. Nie reagował. Wpadłam na bardziej odpowiednią metodę.
- Zayn zbiłam lusterko.
- Że co ?!- prawie krzyknął i natychmiast się podniósł łapiąc za głowę. Uśmiechnęłam się do niego i oznajmiłam.
- Przy ognisku jest woda i tabletki.
- Dzięki Lexi jesteś wielka.- zaśmiałam się po cichu i wyszłam z namiotu. Czuć w nim było dym papierosowy. Natychmiast wyszłam bo korciło mnie. Ruszyłam w stronę namiotu „wiecznych singli”. Po wejściu do niego moje oczy powędrowały na ciało Louis’a. Leżał w samych bokserkach, wyglądało to tak seksownie. Postanowiłam, że jego obudzę na samym końcu. Moją pierwszą ofiara jest Niall. Słyszę, że mamrocze coś pod nosem ale śpi. Klękam przed nim i dotykam jego ramion. Ten tak szybko wstaje i widzę pot na jego czole.
- Zły sen…- mówi dość cicho.- Dzięki Alex.- posyła mi uśmiech i wychodzi z namiotu widocznie wyczuł jedzenie. Następny jest Liam. Ten to po tych wakacjach będzie wykończony. Nie dosyć, że pierwszy raz pije taką ilość alkoholu to jeszcze budzę go brutalnie. Myślałam, że będzie trudno z dobudzeniem go ale nie. Przy wstaniu spytał czy są tabletki. Pokiwałam głową i popędził do reszty. Teraz kolej na Louis’a. Mam taką ochotę wtulić się w niego i zapomnieć o wszystkim. Może kiedyś… Podchodzę do niego i dotykam jego ramion. Nic. Dotykam jego buzi, widać na niej delikatny uśmiech, czyli udaje.
- Louis niedługo musimy jechać. Obiecałeś to swojemu wujowi.
- Lexi zaraz. Jeszcze pięć minut.- przypomniała mi się jedna akcja w domu. Postanowiłam wcielić ją w życie.
- Jestem naga.- momentalnie jego oczy otworzyły się. Moje usta otworzyły się a oczy lekko przymknęłam. On podniósł się na rękach i powiedział:
- Kłamiesz… A ja miałem tą nadzieję, że…- nie dałam mu dokończyć.
- LOUIS !- prawie krzyknęłam. Na mojej twarzy pojawił się wielki rumieniec.
- No co w końcu jestem mężczyzną.- puszcza do mnie oko i jakby nigdy nic uśmiecha się.
- Oj Louis ale ty jesteś świrnięty.- chciałam wstać i wyjść z tego dusznego namiotu ale przyciągnął mnie do siebie. Serce wali mi jak szalone. Nie wiem co zrobić. Patrzę w jego oczy i widzę szczęście, które wypełnia go całego.
- Jesteś wyjątkowa.- szepcze mi do ucha.
- Pod jakim względem ?- uśmiecham się do niego i dziwię się sobie, że nie zapomniałam jak się oddycha.
- Pod każdym. Niby jesteś niedostępna ale jak przychodzi co do czego potrafisz się przytulić i porozmawiać szczerze. Niekiedy ciśniesz ludzi później jesteś taka słodka i niewinna. I właśnie to w tobie uwielbiam. Jesteś jedyna w swoim rodzaju, nikogo nie udajesz.- przytulił mnie do siebie, słyszałam bicie jego serca. Chciałabym by kiedyś zaczęło bić dla mnie… Ale mnie dziś marzenia pogrążają.
- Nawet nie wiem co powiedzieć. Zawsze próbuję być sobą i tyle.- przerywam i nie wiem co dalej powiedzieć. Cały czas na mnie patrzy i krępuje mnie to.- Chodź na śniadanie, sama je zrobiłam. Gadałam dziś z Emily…- spuszczam głowę. Nie wiem dlaczego to mówię.
- I co, znowu jej przywaliłaś ?- zaśmiałam się na te słowa.
- Nie, przeprosiła mnie, a ja nie wiem co o tym myśleć… Boje się, że skrzywdzi Harry’ego.
- Nie martw się, gdyby co jesteśmy z tobą i pomożemy ci. Pamiętaj, jesteśmy rodziną.- chcąc mnie pocieszyć położył rękę na moim ramieniu. On jeszcze tego nie wie ale działa na mnie w zaskakując sposób. Od razu dostaję gęsiej skórki i chcę by ta chwila trwała wiecznie.
- Chodź na śniadanie, wszyscy czekają.- wstał i podał mi rękę. Wyszliśmy z namiotu a na zewnątrz jakby się ochłodziło i na niebie były ciemne chmury. Wszyscy się na nas patrzą trochę krępujące, znowu.
- Co wy tam tak długo robiliście ?- pyta mulat i robi fajny ruch swoimi brwiami.
- Rozmawialiśmy.- odpowiedziałam, ale oni jak zwykle swoje.
- Roooozmaaawwwwialiście.- przeciąga Harry i uśmiecha się.
- Tak Harry rozmawialiśmy. Przyjaciele tak nieraz robią.- tym razem Louis zainterweniował. Zrobił się czerwony na twarzy i cały czas patrzył na Hazzę. Ten wzrok musiał coś oznaczać. Przysiedliśmy się do wszystkich i tak oto spędziliśmy nasze ostatnie śniadanie w lesie. Niall zjadł prawie wszystkie kanapki ledwo zostawił po jednej do nas. Trzeba mu to wybaczyć w końcu wczoraj najebał się jak świnia i mało jadł. Rozmawialiśmy jeszcze przez jakąś godzinkę po czym podszedł do mnie Louis i powiedział, że musimy się zbierać. Widziałam, że reszta tez robi to samo. Poszłam się przebrać do namiotu. Byłam sama. Wybrałam czerwone spodnie do tego białą bluzkę z krótkim rękawem i białe conversy. Zaczęłam się powoli ubierać. Po założeniu spodni przyszła kolej na górę. Poczułam, że odpięło mi się ramiączko od stanika. Przeklnęłam pod nosem dosyć głośno.
- Pomogę ci.- usłyszałam głos za sobą i strasznie się wystraszyłam. Podszedł do mnie i odgarnął włosy z moich pleców. Dostałam gęsiej skórki, muszę to ogarnąć. Odwróciłam się przodem do niego i wyszpetałam:
- Louis ja…- nie dokończyłam bo przerwał mi przystojniak stojący naprzeciw mnie.
- Nie bój się, chcę tylko zapiąć ci ramiączko.- pokiwałam głową i z powrotem odwróciłam się do niego plecami. Jego dłonie były takie delikatne. Pomimo strachu sama nie wiem do czego, uśmiechałam się. Dotknął mojego nagiego ramienia co bardzo mi się spodobało ale odsunęłam się od niego by zachować rozsądek. Uśmiechnął się do mnie i powiedział:
- Zaraz jedziemy tylko się pospiesz bo Harry się odmyśli i nie da nam samochodu.- zaśmiał się do siebie
- Okej zaraz przyjdę.- wyszedł z namiotu a ja głośno westchnęłam. Wiem, że będzie trudno utrzymać mi uczucia na wodzy jak Louis będzie tak blisko mnie. Po tym nieudanym incydencie w domu chciałabym go pocałować, posmakować jego idealnych ust. Założyłam bluzkę i zaczęłam rozczesywać włosy. Postanowiłam zostawić je rozpuszczone i wygrzebałam z mojej torby mój ulubiony czarny fullcap z dużym napisem „BAD”. Wyszłam z namiotu i wzrok Niall’a i Zayn’a zawisł na mnie. Podbiegli do mnie przytulając się i blondyn powiedział:
- Alex chyba się z tobą ożenię.- zaśmiałam się i poczochrałam jego włosy.
- Ja chyba też.
- To mam mieć aż dwóch mężów ? Chyba prędzej zgłupieje.- Niall zaczął się jak zwykle śmiać a Zayn zaczął mnie łaskotać ale to było chwilowe. Po chwili żarłok krzyczy na cały głos:
- Chociaż Alex wie co dobre. A nie tak jak ty i Harry.- skierował słowa do Louis’a ten tylko zrobił głupią minę i znów mi się przyglądał.- Fullcap’y rządzą.- cieszył się razem z mulatem a ja w tym czasie podeszłam z marchewkowym do Harolda, który migdalił się z Emily. Obrzydzili mi totalnie. Oderwał się od niej i zwrócił się do nas.
- Powierzam wam moją „Lucy” i chciałbym odzyskać ją w całości.
- Nadajesz samochodom imiona ?- spojrzałam na niego zdziwiona.
- Lucy nie jest zwykłym samochodem, ona jest wyjątkowa więc jeszcze raz proszę nie zróbcie jej krzywdy.- nie mogłam już ze śmiechu.- A ty Louis masz uważać na moją Lexi ona też ma wrócić cała do domu.
- Będę się nią opiekował najlepiej jak potrafię.- spojrzałam mu w oczy, głęboko. Nie mogłam wyczytać z nich emocji ale się cieszyłam z tych wypowiedzianych słów.
- No ja myślę. A teraz spadajcie moje gołąbeczki.
- Harry zajmij się swoją dziewczyną.- odszczekałam mu.- I za to mam dla ciebie zadanie specjalne. Spakujesz mnie i Louis’a i weźmiesz nasze torby, zrozumiano ?- pokiwał głową i spojrzał na mnie błagalnie ale ja nie odpuściłam mu zadania. Pożegnaliśmy się ze wszystkimi, wysłuchaliśmy ich głupich komentarzy i poszliśmy w stronę „Lucy”.
- Louis czy twój wujek na pewno zgodził się abym razem z tobą przyjechała ?
- Tak na sto procent. Nie masz się o co martwić. On nawet w najgorszych ludziach próbuję odnaleźć pozytywną cechę i ich polubić. Na ciebie tylko się spojrzy i już wiadomo, że jesteś dobrą osobą.- uśmiechnął się do siebie i otworzył przede mną drzwi od samochodu.
- Taaa…- powiedziałam po cichu jakby do siebie. Po chwili ruszyliśmy. Dowiedziałam się, że ich dom znajduje się w małej miejscowości za Londynem, czyli czeka nas jakieś dwie godziny jazdy. Dopytywałam go o każdy szczegół związany z Max’iem.  Przez jakiś czas milczeliśmy wsłuchując się we wspaniałą piosenkę Michael’a Jackson’a „Smooth criminal”. Zaczęło padać. Ale nie tak delikatnie, to była typowa ulewa. Drogę było ledwie co widać, przez co strasznie nam się dłużyło. Zaczęliśmy rozmawiać żeby złagodzić jakąś nudę. Później śpiewaliśmy i wygłupialiśmy się. Louis zaczął opowiadać mi o swojej rodzinie. Szczerze to strasznie mu tego zazdrościłam, sama chciałabym mieć taką. W pewnym sensie miałam ale to nie to samo. W pewnej chwili zawiesiłam się i słuchałam go tylko jednym uchem. W głowie przewijało mi się tysiące myśli. Nagle samochód stanął a ręka Louis’a przykryła moją.
- O czym myślisz ?
- O tym jak fajnie jest mieć w pobliżu ludzi, z którymi można zrobić rzeczy niemożliwe. Jestem tak szczęśliwa, że dane mi było was poznać. Po prostu do tej pory nie mogę w to uwierzyć.- niebieskooki przygryzł wargę i zamyślił się na chwilę.
- To my jesteśmy szczęśliwi, że poznaliśmy ciebie, Lexi.- chwila ciszy.- Aha jesteśmy już na miejscu.
- Już ?- pokiwał głową.
- I jest chyba gorzej niż się spodziewałem.
- Co się stało ?- lekko się wystraszyłam.
- Bo wiesz… ta ulica nie jest wyłożona żadnym kamieniem ani niczym takim więc wokół nas jest pełno błota. A ty jak dobrze widzę masz białe buciki więc nie ma żadnego „ale” i wskakujesz mi na barana.
- No dobra niech ci będzie.- ściągnęłam czapkę z głowy i otworzyłam drzwi. Na moją twarz buchnęło zimne powietrze. Lou miał rację wszędzie błoto. Podszedł do moich drzwi i kucnął tyłem. Ja zajęłam miejsce na jego plecach i ruszyliśmy do bardzo ładnego domu. Po chwili zdałam sobie sprawę, że na takim podłożu jest bardzo ślisko i chciałam uprzedzić Louis’a by uważał ale już za późno. Właśnie teraz leżymy w błocie, cali brudni i zamiast wstać i jakoś się ogarnąć to my się bawimy. Totalne dzieciaki z nas. Rzucamy się, smarujemy i co tylko możliwe z tą mazią. Po piętnastu minutach wstajemy już nie martwiąc się o moje buty Louis mówi przez śmiech.
- No to ten ładnie wyglądasz.
- Tak ty też.- śmiejemy się. Na szczęście mam chusteczki i możemy wytrzeć nasze twarze.- Jak my się teraz pokażemy ?
- Nie martw się, oni są już przyzwyczajeni na takiego rodzaj spotkania. Zawszę coś odwalę, jeszcze nigdy nie było żebym przyszedł do nich normalnie. Ale muszę cię zasmucić, będziesz musiała przebrać się w ubrania Chrisa bo jak na razie rzeczy Caroline nie są przewiezione.
- Pożyjemy zobaczymy, a teraz chodź bo pewnie się już niecierpliwią.- objął mnie ramieniem i zmierzaliśmy do wielkich drewnianych drzwi. Louis zadzwonił dzwonkiem i po chwili usłyszałam kroki zbliżające się do nas….



______________
Jest i 17 ! :D
Nawet nie wiecie jak się nad nim męczyłam... Nie miałam kiedy go dokończyć.
I jak myślicie co wydarzy się w domu Chris'a i Caroline ?
Postaram się by następny był bardziej ciekawszy :)
A więc do 18 :D
:*

piątek, 26 października 2012

Rozdział 17


Pierwszy raz po spożyciu alkoholu nie boli mnie głowa. Nie wiem, która jest godzina ale jest chyba wcześnie. Czuje jak ktoś na mnie leży. Otworzyłam oczy i tą osobą był Niall. I nie leżał tylko na mnie i na Louis’ie i Liam’ie też. Nie mam pojęcia jak on to zrobił, cały on. Delikatnie się wymknęłam z namiotu i poszłam zapalić, to już jest silniejsze ode mnie. Wiem, że Harry’emu się to nie podoba innym też nie ale to nie moja wina, no może troszkę. Cały czas wyobrażam sobie małego Max’ia. Jestem ciekawa czy na prawdę jest taki słodki, co ja mówię każde dziecko jest słodkie. Na pewno jest podobny do Louis’a, następny przystojniak w rodzinie. Po wypalonej fajce siedziałam jeszcze chwilę na pniu drzewa i ktoś się do mnie dołączył. Nawet nie musiałam patrzeć kto to, bo kiedy jest w pobliżu czuję takie dziwne coś w brzuchu.
- Wiesz, że nie powinnaś…- spojrzał na mnie i ujrzałam w jego oczach łzy.
- Louis zrozum to jest silniejsze ode mnie. Z początku nie było tak źle ale teraz… po prostu jestem uzależniona.- opuściłam głowę i biłam się z własnymi myślami. Z jednej strony chciałabym rzucić by nie ranić bliskich, z drugiej zaś wiem, że będzie to trudne.
- Wiesz co mnie najbardziej boli ? To, że tak piękna dziewczyna zatruwa się. Zayn’a też próbowaliśmy namówić na porzucenie tego ale nie udało się. Obiecaj mi, że skończysz z tym.
- Okej będę próbować.- mnie też poniosły emocje. Wtuliłam się w niego i zaczęłam płakać jak mała dziewczynka. W głębi duszy cieszyłam się, że martwi się o moje zdrowie i dla niego to zrobię. Nie będę paliła. Słyszałam bicie jego serca, moje ręce powędrowały na jego plecy i zacisnęły się w pięści. Nie chciałam przerywać tej chwili, chciałam zostać w tym uścisku już na zawsze. Jego dłonie błądziły po moich plecach wywołując mega ciarki. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Niechętnie oderwałam się od Louis’a i wstałam.
- Idziemy się wykąpać ?
- Z tobą zawsze.- uśmiechnął się zniewalająco na co moje kolana zmiękły momentalnie. Do jeziora był kawałek i dlatego postanowiliśmy się ścigać. Louis oszukiwał bo za każdym razem mijając mnie patrzył mi w oczy i się uśmiechał. Dobrze wie, że nie jedna dziewczyna zemdlała by na ten widok ja tylko się zagapiałam i często potykałam o własne nogi. Z tego powodu to właśnie Louis wygrał. Kiedy znaleźliśmy się na malutkiej plaży natychmiast się rozebrałam zostając w samej bieliźnie i zamoczyłam nogi na brzegu. Woda nie była za ciepła. Odwróciłam się gwałtownie chcąc sprawdzić czy ten gamoń idzie. Mój wzrok napotkał jego klatkę piersiową. Stał tak blisko mnie, że czułam jego oddech na czubku głowy. Moje serce przyspieszyło i oddech momentalnie zrobił to samo. Zmierzył mnie od góry do dołu z wielkim uśmiechem na twarzy, pocałował w czoło i zapytał:
- Wchodzisz czy nie ?
- Woda jest trochę zimna…- nie zdążyłam dokończyć mojej wypowiedzi bo ten głupek wziął mnie na ręce i szliśmy w głąb jeziora. Moje ciało czuło nagość jego. Moja ręka powędrowała na jego szyję, przytuliłam się najmocniej jak mogłam i powiedziałam jak na razie spokojnie:-  Louis jeśli jesteś tak dobry nie wrzucaj mnie do tego jeziora.
- Ale ja od dziś jestem niedobry.- zbliżył usta do mojego ucha, pocałował je lekko i szepnął.- Niestety ale panna Alexandra demoralizuje grzecznego do tej pory Louis’a Tomlinson’a. Nie wiem czy Hazza będzie zadowolony. Już postanowione od dziś jestem niegrzeczny i robię wszystko na spontan.- oddalił się ode mnie a ja wciąż nie mogłam się ogarnąć po tym co mi powiedział i co zrobił z moim uchem. Chciałam by robił to non stop. Spojrzał na mnie tajemniczo i momentalnie znaleźliśmy się pod wodą. Nie siedzieliśmy tam długo i po wypłynięciu uśmiechnęłam się do niego.
- Więc mówisz, że cię demoralizuję.- pokiwał głową a ja dodałam.- Drogi Louis’ku chyba nie wiesz na co jeszcze stać panią Alex. Możesz się zacząć bać bo już niedługo pokaże ci moje prawdziwe oblicze.
- Już nie mogę się doczekać, skarbie.- zamurowało mnie. Skarbie ? Ja się chyba przesłyszałam. Mój mózg przetwarza jeszcze raz te dane: SKARBIE ? Może ja też powinnam tak do niego mówić …? Nie, niech wie, że mnie się tak łatwo nie zdobywa. To nasze kąpanie można było nazwać podtapianiem się i chlapaniem. Po chwili dołączył do nas Liam i Niall. Nasi „zakochani” odpoczywają po ciężkiej nocy. Nie mogę do tej pory ogarnąć całej piątki. Niby podobni ale różni. Liam spokojny ale jak jest okazja to może wypić więcej ode mnie. Zayn cichy i zwariowany ale też dobry przyjaciel. Niall słodki i nieobliczalny. Louis przystojny ale nieogarnięty totalnie. No i Harry o nim nie muszę nic mówić, codziennie zaskakuje mnie czymś innym. Nie wiem ile czasu spędziliśmy w wodzie, pewnie godziny, ale postanowiliśmy wyjść bo zrobiliśmy się głodni. O dziwo to Liam to oznajmił a nie Niall. Blondyn udawał obrażonego za to, że śmialiśmy się z tej sytuacji ale po chwili dołączył do nas. Poszłam do namiotu i szybko ubrałam świeże ciuchy. Po wyjściu z niego moi lokatorzy czekali spokojnie na zewnątrz. Poszłam do „centrum” obozowiska, czyli do miejsca gdzie jest miejsce na ognisko. To co zobaczyłam było czymś nie do opisania. Wiem, że po pijaku robi się dziwne rzeczy ale to było przegięciem. Na gałęziach porozwieszane były różne bokserek. Od majtek z koniczynkami, które prawdopodobnie należały do Niall’a do gaci z napisami. Jeden przykuł moją uwagę: JESTEM SEKSI. Ciekawe do kogo należą. Na każdej pustej butelce były obrazki, napisy i nie wiadomo co jeszcze, nie umiałam nawet tego rozczytać. Chłopcy zdążyli już do mnie dojść i ogarniali wzrokiem cały obszar, na którym wczoraj balowaliśmy. Podeszłam do jednego z drzew, na którym dostrzegłam chyba karteczkę. Zerwałam ją i zaczęłam czytać: No więc jak już się domyślacie pisze Katy. Zdałam sobie sprawę, że jesteście bandą gamoni i nie nadaję się do waszego towarzystwa. Ja nie wiem jak można wyjechać do lasu na wakacje… Totalne gówno… No więc jak spaliście zadzwoniłam po osoby z mojego otoczenia i zabrali mnie stąd, na szczęście. A więc będę miała spokój. Mam nadzieję, że się nie zobaczymy :). O matko ona wyjechała ! Dopiero po dwukrotnym przeczytaniu tego bezsensownego listu. Zaczęłam się cieszyć jak głupia. Założyłam bluzkę na głowę i latałam wszędzie gdzie popadło. Dziwiłam się, że na nic i na nikogo nie wpadłam. Obudziłam Harry’ego i Zayn’a ale księżniczki Emily nie. Nagle wpadłam w czyjeś ramiona.
- Lexi co się stało ?
- Rozumiesz to Katy wyjeeeeeeeeeeeeeeeechała !- krzyczałam do Niall’a a ten po dotarciu tych słów zaczął cieszyć się razem ze mną. Gdy reszta zrozumiała o co mi chodzi szaleli ze szczęścia. Po chwili z namiotu wyłonił się paszczur. Nie wiem dlaczego ale ta cała Emily jest jakaś podejrzana. Podeszła do nas z naburmuszoną miną i skrzyżowała ręce na piersi.
- Czy wy dacie się człowiekowi trochę wyspać, zachowujecie się jak małpiszony…
- Może byś tak trzymała język za zębami. Nie mam zamiaru znowu słuchać jakiejś nadętej laluni, której nic nie pasuje. Więc jak masz jeszcze coś do nas to napisz do nas list, złóż go w małą kostkę i włóż sobie głęboko w dupe bo właśnie tam mam twoje zdanie.- te słowa wypłynęły od Liam’a. Aż otworzyłam buzię i byłam pod wielkim wrażeniem. Mamy następnego chłopaka, który został zdemoralizowany. Przybiłam mu piątkę i zmierzyłam dziewczynę Harry’ego od góry do dołu. Sam zakochany odszedł od naszego grona bo już nie mógł wytrzymać ze śmiechu, w sumie mu się nie dziwię bo on też pewnie pierwszy raz usłyszał jak Liam kogoś ciśnie.
- A ty z czego się śmiejesz, dziwko ?- te słowa były skierowane do mnie, aż się we mnie zagotowało. Louis złapał mnie za rękę i chciał odciągnąć ale ja się wyrwałam.
- Mogłabyś powtórzyć, bo nierówno się oplułaś…- usłyszałam tylko długie „uuuuuuuuuuu” ze strony chłopaków.
- Z czego się śmiejesz, dziwko !- wykrzyczała to prosto w moją twarz. Nie wytrzymałam. Wiem, że jest to dziewczyna Harolda ale nie ma prawa mnie obrażać. Zaczęła odchodzić a ja do niej podbiegłam. Szarpnęłam ją za rękę. Dostała. Pięścią prosto w nos, jak dla mnie idealnie.
- Po pierwsze dziwką możesz nazwać siebie. Po drugie jeszcze raz tak mnie nazwiesz a nie będę już taka delikatna. Już możesz iść naskarżyć Harry’emu.- dotknęła strugi krwi, która leciała jej z nosa i odeszła.
- To było coś !- krzyknął Zayn i zakręcił mnie wokół własnej osi.
- Nie lubię jak ktoś mnie obraża, a jak już to zrobi to musi ponieść konsekwencję, proste. Ale nie mam zamiaru psuć sobie dnia przez to coś.- wskazałam głowa na namiot „zakochanych”. Widziałam jak Hazza idzie do niego widocznie porozmawiać ze swoją dziewczyną. Zaczęliśmy sprzątać wszystko co popadnie. Chłopacy jak zauważyli ich majtki porozwieszane na drzewach najpierw zrobili facepalm a potem lekko się zaczerwienili. Postanowiliśmy, że butelki zostawimy sobie na pamiątkę.
Po jakiś czterdziestu minutach dołączył do nas Harry. Podszedł do mnie i wyszeptał na ucho.
- Masz już jak w banku, że nie będzie cię obrażać. Nie pozwolę na to.- odszedł a na jego buzi można było dostrzec uśmiech. Cieszę się, że jest po mojej stronie. Liam i Niall postanowili wyciągnąć z samochodu składniki na śniadanie. Zrobili mnóstwo pysznych kanapek i do tego dostaliśmy kawę na pobudzenie. Chciałabym jeszcze gdzieś jechać z tymi głupkami na wakacje, tam gdzie ich nie znają. To będzie trudne wręcz nieosiągalne. Po zjedzeniu śniadania Zayn z Niall’em wpadli na niegłupi pomysł.
- Pobawmy się w chowanego !- wykrzyczeli obaj chłopacy.
- Mnie pasuje. Mnie także, i mnie.- przekrzykiwaliśmy się nawzajem. Nie mogłam ze śmiechu, że nawet Louis najstarszy z nich jest najbardziej napalony na tą grę. Harry poszedł do Emily spytać się czy bawi się z nami lecz usłyszeliśmy tylko głośne NIE !. Dla mnie wręcz wspaniale.
- To ja już zamawiam sobie Liam’a- ogłosił Hazza.
- No dobra to ja biorę Niall’a.- Zayn posłał mi swój uśmiech i wyszeptał:- Nie musisz mi dziękować.- Dlaczego wszyscy myślą, że jestem z Louis’em… Dobra jest ładny i jestem chyba zakochana ale to nie oznacza, że jesteśmy parą. Wywróciłam oczami i namówiłam się z Louis’em.
- Ale my mamy szczęście. Zawsze na siebie wpadamy.
- No i bardzo dobrze.- dźgnął mnie w bok i uśmiechnął się. Tak po prostu.- No dobra to jaką strategię obieramy ?
- Myślę, że musimy się trzymać razem, i wybierać jakieś ciemniejsze miejsca na kryjówki.
- A co chcesz mnie zgwałcić, Lexi ?- spojrzał na mnie ze śmiechem. Nie mogłam uwierzyć, że jemu wpadają takie głupie pomysły do głowy.
- Tak Louis o niczym innym nie marzę tylko o dokonaniu gwałtu na tobie…- zrobił duże oczy.- Przecież żartuję. Chodzi o to, że trudniej będzie nas znaleźć..
- Aha okej. Ale nie miałbym nic przeciwko gdybyś coś ze mną zrobiła.- otworzyłam szeroko buzię i zaczęłam się śmiać.- No co mówiłem ci, że od niedawna jestem złym Louis’em i mówię to co myślę.- matko z kim ja żyję. Jak jeszcze raz walnie taki tekst to albo umrę ze wstydu albo po prostu roześmieję się na amen. Uderzyłam go delikatnie w ramię i podeszliśmy do reszty, którzy byli już gotowi. Były trzy potężne drużyny liczące po dwie osoby. Będzie ciężko, mimo, że to jest zabawa będziemy rywalizować ze sobą. Zagraliśmy trzy po trzy. Drużyna Zayn’a szukała pierwsza. Umówiliśmy się, że chowamy się do ogrodzenia, którym jest zabezpieczony ten teren. Zdziwiło mnie to. Uzgodniliśmy, że liczymy do dwustu i pierwsza para, która się zaklepie wygrywa darmowy wstęp na imprezę do wybranego klubu. Mnie to tam nie przeszkadzało, tak jak wszyscy uwielbiam imprezowanie. Miejscem zaklepania jest samochód Hazzy. Liam i Niall podeszli do niego i zaczęli liczyć. Zostałam złapana i szarpnięta za rękę. Zaczęliśmy szybko biec. Po chwili zapytałam:
- Może mi łaskawie powiesz gdzie biegniemy ?
- W głębi lasu jest obalony wielki pień drzewa i jest w środku pusty bo wyżarły to termity. Będzie to idealna kryjówka.
- Żartujesz sobie ? Przecież będzie tam wiele robaków i nie wiadomo czego jeszcze.- moje ciało przeszły ciarki na samą myśl o pająkach.
- Nie bój się Super Tommo cię uratuje.- zaczęłam się śmiać z niego. Istny dzieciak. Po jakimś czasie strasznie się zmęczyłam, ledwo co oddychałam, ale zauważyłam to nieszczęsne drzewo. Louis miał rację jest naprawdę ogromne. Ujął moją dłoń i kierował mnie. Szczerze mówiąc to całe miejsce mnie obrzydzało. Tomlinson usiadł pierwszy i poklepał miejsce obok. Popatrzyłam na nie i po długim namyśle i zrobiłam to co on. Po chwili milczenia spojrzałam mu w oczy a Louis jakby się ocknął powiedział:
- Kocham twoje oczy.- zdziwiło mnie to stwierdzenie.
- Na serio ?
- Tak, jest coś w nich wyjątkowego, tajemniczego. No i w dodatku są niebieskie a u kobiet pięknie to wygląda.
- Dziękuje twoje też są naprawdę ładne.- na jego buzi pojawił się uśmiech. Ja rozejrzałam się wokół i bardziej przybliżyłam do Louis’a. On objął mnie ramieniem i zaczęliśmy się zastanawiać jak stąd uciec.
- Chłopaki na pewno przyjdą w te strony, bo oni też ogarnęli ten teren. Jak już ich usłyszymy natychmiast wychodzimy po cichu i zapierniczamy do zaklepanki. Rozdzielimy się by było im trudniej trzymać na nas oko.
- Okej. Widzę, że wy tą zabawę traktujecie poważnie.
- No ba a wygraną jest darmowe wejście do klubu.- śmiesznie poruszał brwiami. Niedługo po tym usłyszeliśmy śmiech Niall’a co oznaczało, że są już za naszą kryjówką.  Wyszliśmy jak najciszej ale oni nas zauważyli. Ja i Louis zaczęliśmy biec czym prędzej. Niestety mój partner był szybszy i mnie wyprzedził ale to nic przynajmniej on dobiegnie do zaklepanki. Odwróciłam się i zobaczyłam niedaleko mnie Niall’a. Ten zaczął robić głupie miny czym mnie rozśmieszył i traciłam siły więc biegłam wolniej. W końcu mnie dogonił i naskoczył na plecy przy czym przewrócił mnie. Na szczęście byliśmy już w obozowisku ale wszyscy to zobaczyli i zaczęli się śmiać. We włosach miałam pełno liści. Niall tak się śmiał, że jego buzia zrobiła się czerwona. Harry i Liam zostali odkryci i się nie zaklepali czyli ja i marchewkowy mamy wstęp za darmo. Yeaaaah ! Nagle ni stąd ni zowąd zaczęło lać i to konkretnie. Wsiedliśmy do jednego samochodu rozkładając siedzenia żeby było dosyć miejsca. Wzięliśmy do samochodu butelki wódki i rozsiedliśmy się. Swoją osobą zaszczyciła nas Emily. Dlaczego ja na swojej drodze spotykam takie kobiety ? Spojrzała na mnie gniewnie a ja dostrzegłam, że okolice nosa ma napuchnięte. Usiadła koło Harolda i zaczęli rozmawiać nie interesując się nami. A my jak to my zaczęliśmy pić. Na szczęście w samochodzie brata było jedzenie bo Niall zamęczyłby nas na śmierć. Już po dwóch godzinach mieliśmy wypitych dziewięć dużych butelek alkoholu. Przyznam szczerze już nie ogarniałam reszta także. W końcu przestało padać i postanowiliśmy wysiąść z samochodu. Nareszcie bo było już tam tak duszno, że nie dało się wytrzymać. Po  wyjściu każdy z nas się przewrócił brudząc się w błocie. Śmiechów nie było końca. Po długim czasie dopiero doszliśmy do naszych namiotów. Dziś kładliśmy się spać tak samo jak wczoraj. Liam od razu padł, trzeba go nauczyć wytrzymałości. Ja, Niall i Louis długo nie mogliśmy zasnąć. Opowiadaliśmy sobie przeróżne historie i kawały. W pewnym momencie Zayn zareagował i zaczął nam mówić, że jesteśmy za głośno i jak się nie uspokoimy to nie wie co nam zrobi. Szczerze, po pijaku zrozumiałam tylko co trzecie jego słowo. Kiedy zniknął nam z oczu Niall usnął. Louis już zasypiał więc przykryłam go kocem. Na chwilę wysunęłam głowę z namiotu i krzyknęłam na całe gardło:
- Dobranoc wszystkim !- w odpowiedzi usłyszałam tylko:
- Alex jutro nie żyjesz.- tak to bez wątpienia był Harry. Zaśmiałam się głośno i weszłam z powrotem do namiotu. Dałam każdemu śpiącemu chłopcu po buziaku w policzek i sama zasnęłam bez problemu.



_________________________
Trzeba wykorzystać chwilę gdy nie ma rodziców w domu i wejść na komputer :D
Rozdział pisany na szybko i wydaje mi się taki nijaki...
Oceńcie same.
Nie wiem kiedy następny... Jak mi się uda to w tygodniu a jak nie to dopiero w weekend.
A więc do następnego :*

wtorek, 23 października 2012

Rozdział 16


To miejsce było cudowne. Po prostu nie da się tego opisać słowami. Przepiękna polana, ogromne drzewa i pachnące na odległość kwiaty to coś czego mi brakowało. Uwielbiałam kiedyś jeździć na biwaki do lasu, ale to przerosło moje wszelkie oczekiwania. Wiem, że chłopcy coś do mnie mówili lecz nie zwracałam na nich uwagi. Po chwili poczułam, że się unoszę i dopiero teraz się ocknęłam. Louis niósł mnie na rękach w stronę obozowiska. Nigdzie nie dostrzegłam Harry’ego i jego dziewczyny, natomiast Katy było słychać wszędzie. Gdy byliśmy przy dwóch namiotach zauważyłam miejsce na ognisko i kilka stołków, które miały służyć jako siedzenie. Wydostałam się z objęć niebieskookiego ale ten był widocznie niezadowolony. Zarzucił mi ramię na szyję i obeszliśmy całe obozowisko razem z resztą. Czułam ich wzroki na sobie i słyszałam uwagi typu: Niall zobacz jak oni do siebie pasują. Nagle z namiotu wyszła Katy.
- O siema przygłupy. Miałam nadzieję, że nie przyjedziecie.
- Weź już skończ plastik bo cię do recyklingu damy może wtedy zmądrzejesz.- po wypowiedzeniu tych słów Louis posłał jej buziaka a ona gdzieś odeszła. Kiedy zniknęła nam z pola widzenia zaczęliśmy się śmiać tak, że łzy nam leciały. Tak wiem jesteśmy wredni ale to samo wychodzi. Zayn wyszedł z namiotu i widać było, że też się śmiał. Przybiliśmy sobie piątki i zauważyłam zbliżających się do nas Harry’ego i jakąś dziewczynę. Zaczęłam się denerwować nawet nie wiem dlaczego. Chcę żeby Harold był w końcu szczęśliwy, do tej pory jakoś nie udało mu się odnaleźć tej właściwej. Z daleka można było dostrzec na jego twarzy uśmiech. Oddech mi przyspieszył, stali tuż przed nami. Muszę przyznać, że dziewczyna jest całkiem ładna. Przywitałam się z Harry’m tak jak zawsze, czyli trochę czułości i wygłupiania. Przyszła kolej na przedstawienie się.
- Alex to jest moja dziewczyna Emily. Emily to jest moja siostra Alexandra.- podałyśmy sobie ręce i przywitałyśmy się ze sobą w sposób w jaki  nie lubię czyli uściski buziaczki, ale zrobiłam to dla niego. Następnie Harry przedstawił ją reszcie. Louis’owi jakoś nie spodobała się, będę musiała go o to zapytać. Liam i Niall powiedzieli, że mam rozłożyć nasz namiot. Tak pewnie bo po co nasi chłopcy mają się męczyć, lepiej pogadać z jakąś Emily. Grrrr. Oczywiście nie mam pojęcia jak to coś rozłożyć. Zazwyczaj ktoś to robił a nie ja. Poszłam na wyznaczone miejsce gdzie miał znajdować się nasz namiot. Nie wiem dlaczego jest tak oddalony od Zayn’a i Harry’ego. Wyjęłam z opakowania instrukcję obsługi i pogrążyłam się w te niesamowitej lekturze. Tak, to co tam było napisane jest z kosmosu. Nie mam pojęcia, który drut włożyć najpierw.
- O co kurwa chodzi ?!- lekko się zbulwersowałam i krzyknęłam myśląc, ż nikt mnie nie usłyszy.
- Spokojnie Lexi, złość piękności szkodzi.- stać mnie było tylko na delikatny uśmiech.
- Louis proszę cię pomóż mi to rozłożyć bo zaraz rozniosę wszystko. Nasi dwaj lokatorzy w najlepsze gadają sobie a mnie kazali rozłożyć namiot choć wcale nie mam pojęcia o tym.
- Dobra pomogę ale chce coś w zamian.
- Kopa w dupe ?- zapytałam ze śmiechem.
- Nie. Chcę buziaka jak na razie w policzek.
- Dobra, dobra ale zacznij już rozkładać to coś.- przyczołgałam jeden ze stołków i usiadłam na nim. Przyglądałam się dokładnie Louis’owi, każdy jego szczegół zapamiętywałam i uśmiechałam się na myśl, że kiedyś mogłabym się w niego wtulić tak po prostu. Może i moje myśli są beznadziejne i nie do osiągnięcia ale warto marzyć. Gdyby nie to moje życie straciłoby sens. Uwielbiam to robić a zwłaszcza zimowymi wieczorami. Chciałabym złapać jego rękę i wyszeptać tak proste ale zarazem ważne słowa: kocham cię. Marzą mi się romantyczne spacery i kolacje przy świecach. Max nigdy takiego czegoś nie zrobił a szkoda…
- O czym myślisz ?
- O wszystkim.- odwróciłam się i spojrzałam w jego magnetyczne oczy.
- Czyli o mnie też.- usiadł naprzeciwko mnie i czekał na moją odpowiedź. Jestem pewna, że on ją zna tylko czeka na potwierdzenie tego. Tak naprawdę to tylko o nim myślę i nie potrafię przestać.
- No tak, o tobie i o chłopakach.- chciałam jakoś wybrnąć z tej głupiej sytuacji.
- Okej powiedzmy, że ci wierzę. Jak byłaś zamyślona zdążyłem rozłożyć namiot i dostałem telefon od mojego wuja. Mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia.- słuchałam go z uwagą.- A więc tak jak już wiesz zostajemy tu na dwie nocki, tak zarządził Daddy. Właśnie w dzień naszego powrotu do domu mój wujek Robert ze swoją narzeczoną idą na ślub. Mają półrocznego synka, który ma na imię Max’iu. Jest bardzo słodkim dzieciaczkiem no i grzecznym. Bardzo lubię dzieci, mam nadzieję, że ty też, dlatego Rob poprosił mnie żebym zaopiekował się małym. Oczywiście zgodziłem się i oznajmiłem mu, że zabiorę ze sobą moją przyjaciółkę. No więc czy chciałabyś pojechać tam ze mną ?- zrobił słodkie oczka i minkę, którym nie mogłam się oprzeć. Myślałam przez chwilę czy powinnam tam jechać.
- Czy będziemy tam spać ?
- Tak oni wrócą dopiero następnego dnia wieczorem. Jak będziesz chciała możemy spać osobno.
- Nie chodzi o to, przecież możemy spać razem.- Louis spuścił głowę i uśmiechnął się. Trzymałam go chwilę w niepewności, widziałam, że w pewnym momencie zwątpił.- Pewnie, że z tobą pojadę głuptasie a zwłaszcza, że kocham dzieci. Już ci dziękuje za to, że mnie ze sobą zabierzesz.- podeszłam do niego i pocałowałam w policzek.- A to za rozłożenie namiotu.- zachichotałam i powtórzyłam czynność. Louis widocznie się zawstydził, to było takie urocze.
- A może jeszcze tu ?- wskazał palcem swoje usta.
- Na tego rodzaju pocałunek trzeba zasłużyć.- poczochrałam mu włosy i widziałam jak Zayn zbliża się do nas. Pożegnałam się z niebieskookim, który wziął się za urządzanie środka namiotu a ja podeszłam do mulata.
- Może masz ochotę na papierosa ?
- Z chęcią.- poklepałam go w ramię bo widziałam, że jest załamany.
- Gdyby Harry widział czym ja cię częstuje to bym już nie żył. Ale on jest teraz zajęty panią Emily.
- Nie lubisz jej ?- usiedliśmy pod jakimś drzewem z dala od innych. Odpaliłam jednego i zaciągnęłam się nim.
- To jest długa historia, którą tylko ja znam. Emily nie jest taką na jaką wygląda.
- Opowiedz mi o tym. Nie powiem nikomu, przyrzekam.- widziałam, że bije się z własnymi myślami.
- No dobra. Jakieś trzy miesiące przed X Factorem miałem dziewczynę, Lily, którą bardzo kochałem i dogadywaliśmy się bardzo dobrze. Ona miała przyjaciółkę właśnie Emily. Na początku była spoko ale później wszystko się zmieniło. Była natrętna i ciągle chciała spędzać ze mną czas. Miałem jej już serdecznie dość. Miałem spotkać się z Lily i z nią o tym pogadać, umówiliśmy się w parku ale zamiast niej ujrzałem Emily. Wpadła mi w ramiona i pocałowała mnie, to było coś okropnego a moja Lil to widziała. Od tamtej pory nie chciała ze mną o tym rozmawiać.- ręce mu się trzęsły i chciał zapalić drugą fajkę ale nie pozwoliłam mu na to.-  A teraz boje się żeby nie zniszczyła tego co jest pomiędzy tobą a Louis’em. I nie wykręcaj, że niczego nie ma bo widać to z daleka.- w tym momencie na jego twarzy pojawił się uśmiech ale tylko na chwile.
- Zayn strasznie mi przykro. Nie wiedziałam, że ona jest taka. No może masz rację, chyba czuję coś do Louis’a ale wątpię żeby to się udało. Jestem też szczęśliwa, że mi zaufałeś i opowiedziałeś o swojej przykrej przeszłości. Naprawdę nigdy z sobą tak nie rozmawialiśmy. Myślę, że będą jeszcze takie okazje. I nie martw się będę uważać na tą całą Emily, a teraz chodź do innych.- wstał i podał mi rękę bym mogła zrobić to samo co on. Wszyscy krzątali się gdzie popadnie. Niall odnalazł już jedzenie i pałaszował dopóki Liam nie wygonił go do roboty. Ja usiadłam na pniu i przyglądałam się temu. Nagle koło mnie zjawił się Harry z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Co się tak cieszysz ?
- Bo widzę, że i ty jesteś szczęśliwa.- lekko mnie popchnął na co ja odparłam śmiechem.- Czyżby była to zasługa pana Tomlinsona ?
- No po części. Po namiotach jadę z Louis’em opiekować się małym Max’iem.
- Oooo Max. On jest taki słodki, zobaczysz. Już raz go widziałem.- z jego twarzy nie schodził uśmiech a jego dołeczki robiły się coraz słodsze.
- A ty co się tak cieszysz, co Harold ?
- No bo wiesz chyba się zakochałem i to tak konkretnie.- wskazał głową na Emily.- Co o niej sądzisz ?
- No wiesz niedawno co ją poznałam więc nie będę jej już oceniać ale wydaje się fajna. Harry obiecaj mi coś: nie angażuj się mocno w coś czego nie jesteś pewien. Rozumiem, że jesteś zakochany ale poczekaj chwilę, poznaj ją dobrze.
- Okej Lexi obiecuję a teraz chodź zrobimy coś do jedzenia bo Niall zaraz wszystko zje.- zaśmialiśmy się i wstaliśmy z naszego miejsca. Objął mnie ramieniem i szliśmy wygłupiając się, jak to już jest w naszym zwyczaju. Spotkałam się z pełnym nienawiści wzrokiem Katy, powitałam ją środkowym palcem. Liam zdążył rozpalić ognisko. Louis przynosił dla nas „siedzenia” i układał je w kręgu. Ja i Harry poszliśmy do jego samochodu po potrzebne produkty, czyli kiełbasy, pianki, herbata, kubki, talerzyki. To było wspaniałe, mogłam poczuć się jak mała dziewczynka i przypomnieć sobie te beztroskie weekendy w lesie z rodzicami. To właśnie ognisko było główną atrakcją. Poszliśmy do chłopców. Robiło się już ciemno a klimat był nieziemski. Niall przyniósł nasze gitary i jak na razie odstawił na bok. Natknęliśmy osiem kiełbasek na oddzielne kije i usiedliśmy w kręgu: ja, Niall, Liam, Zayn, Katy, Emily, Harry i Louis. Oczywiście panna plastik miała jakieś „ale” lecz nikt nie zwracał na nią uwagi. Dużo rozmawialiśmy i śmialiśmy się, Louis często na mnie patrzył a ja często się czerwieniłam przyłapując go na tym. Na szczęście było ciepło i nie było tego widać. Po zjedzeniu kiełbasek Niall podgrzał herbatę i rozdał każdemu szklankę. Czułam się świetnie reszta chyba także, można to było wyczytać z ich min. Przyszła kolej na gitary, tak tego też mi brakowało. Gry. Chłopacy chcieli bym zaśpiewała znów coś po polsku. Po chwili namysłu wybrałam utwór: Myslovitz- chciałbym umrzeć z miłości. Wszyscy byli we mnie zapatrzeni jak w obrazek. Mina Harry’ego bezcenna. Chyba nie wiedział, że aż na tyle mnie stać. W piosenkę włożyłam całą siebie. Po jej zakończeniu łezka spłynęła po moim policzku. Tak jestem wrażliwą osobą o mocnym charakterze. To jest dziwne połączenie. Umiem zgrywać twardą i niedostępną ale w środku jestem zupełnie inna. Usłyszałam oklaski i okrzyki mojego imienia. Nie mogłam uwierzyć. Harry spojrzał na mnie i pokiwał głową. Zagraliśmy jeszcze kilka piosenek, przy których śpiewaliśmy. Katy gdzieś się zmyła. Zayn najwidoczniej się cieszył, przynajmniej nikt się do niego nie kleił. Dobrze się bawiliśmy no ale naszym chłopakom to nie wystarczyło. Louis przyleciał z kilkoma butelkami wódki oznajmiając, że na świeżym powietrzu się lepiej pije. Nie mam w zwyczaju odmawiać w takich sytuacjach więc PARTY trzeba zacząć. Harry włączył radio w samochodzie i otworzył drzwi. Muzyka wypływała z kolumn i wszyscy zaczęli tańczyć. W pewnej chwili utworzyliśmy okrąg i każdy miał szanse na swoją solówkę. Z niektórych tak się śmialiśmy, aż upadaliśmy na ziemię trzymając się za brzuch i ocierając łzy. W mgnieniu oka wypiliśmy pięć dużych butelek. Powiem szczerze tak mnie wzięło, że ledwo się trzymałam na nogach. Harry i Emily oraz Zayn i Katy zniknęli gdzieś, pewnie poszli do swoich namiotów. Natomiast „klub wiecznych singli” został na tzw. parkiecie i dalej balowaliśmy. Często tańczyłam z Louis’em. Nie przeczę z Niall’em i Liam’em też tańczyłam ale z pasiastym najlepiej mi było. Pierwszy raz widzę żeby Daddy tyle wypił ale i pierwszy odpadł. Poszedł do naszego namiotu i chyba zasnął. A my w najlepsze tańczyliśmy i śmialiśmy się. Raczej wyglądało to jak potykanie się o własne nogi, każdy nazywa to jak chce. Nagle z radia poleciała piosenka „Gangnam Style” i z naszych twarzy nie schodził uśmiech. Ta piosenka jest lekko zryta ale przynajmniej można się dobrze bawić. Na szczęście każdy z nas umiał zatańczyć do refrenu. Szkoda, że nikt tego nie nagrał. W pewnym momencie Niall wystrzelił jak torpeda, poszedł wymiotować w krzaki. Zamiast być załamanym, że ma takie coś po alkoholu to on śmiał się jak głupi, no dobra my też. Postanowiliśmy przerwać wszystko i iść spać ale najpierw ugasiliśmy porządnie ognisko. Było nam trudno dojść do namiotu po ciemku i z kilkoma glebami dotarliśmy na miejsce. Liam leżał jak żaba, rokraczone nogi i ręce jakoś miał dziwnie powyginane. Ułożyłam go normalnie. Potem położył się Louis i Niall. Kiedy chciałam się już położyć usłyszałam szept.
- Lexi chodź do mnie.- tak to Louis.
- Ale jak, Niall już zasnął.- zachichotałam przypominając sobie miny blondyna przy piciu wódki.
- Damy rade tylko podejdź do mnie.- zrobiłam to co mi kazał. Moje oczy przystosowały się już do ciemności. Louis pokazał mi co mam robić. Przeturlaliśmy Niall’a na koniec namiotu, ten nawet nie drgnął. Marchewkowy poklepał miejsce obok siebie i ja natychmiast się tam znalazłam. Leżał na wznak. Odchyliłam jego ramię i wtuliłam się w niego. Mimo, że czuć było od niego alkoholem jego perfum nadal był. Zaciągnęłam się nim i mimowolnie się uśmiechnęłam. Położyłam rękę na jego brzuchu i powiedziałam po cichu.
- Dobranoc Louis…- tak mnie znużyło, że momentalnie zasnęłam.




____________________________
I jak wam się podoba ?
Jak dla mnie może być…
Następny już niedługo, jakoś niedawno naszła mnie wena twórcza xdd

A oto jest Emily:


Nie dodaję Katy, ponieważ nie będzie jej już :D
Dobra a teraz ważna informacja !
NIE WIEM KIEDY BĘDZIE NASTĘPNY, PONIEWAŻ JAK SIĘ NIEDAWNO DOWIEDZIAŁAM MAM SZLABAN.
Więc nie bądźcie na mnie złe jak długo nie dodam rozdziału…
Ale ja i tak coś wykombinuję i jakoś dodam ;d tylko muszę pomyśleć jak.
Dziś dodaję bo rodziców w domu nie ma, tak wiem jestem niegrzeczna xd
No i bym zapomniała.
Strasznie dziękuje za te sześć komentarzy do poprzedniej notki. Nawet nie wiecie jak się cieszę :D
Okej, starczy tego xd
To do następnego rozdziału :*






Louis dlaczego ty musisz być taki przystojny ? *.*
Kocham twój uśmiech i ogólnie ciebie całego :)






sobota, 20 października 2012

Rozdział 15


Usłyszałam jakieś ciche szepty, uchyliłam oczy i zauważyłam krzątających się Zayn’a, Louis’a i Niall’a po moim pokoju. Podobno mieli mnie obudzić a oni oglądają różne rzeczy. Oni jednak mają zrytą banie. Niall wszedł do mojej garderoby, ja nadal udawałam, że śpię. Usłyszałam głos Tomlinson’a:
- Niall zostaw te majtki.- chwila ciszy.- Ciekawe jak można chodzić z takim sznurkiem w dupie.- zaśmiali się wszyscy trzej. Nawet ja nie mogłam opanować głupawki ale na szczęście nie usłyszeli mnie. Wyszli z garderoby i podeszli do mojego łóżka.
- I co z nią zrobimy ?- zapytał mulat.
- Jakiś kawał, ale musi przebić nasze dotychczasowe.- oznajmił Niall, a po uchyleniu lekko oczów ujrzałam na jego głowie moje stringi. Chciało mi się tak śmiać, że wydałabym siebie.
- Może kąpiel w kisielu ?- zapytał Louis a w jego głosie usłyszałam nadzieję.
- Chyba was coś grzeje.- wypaliłam nagle nie wytrzymując już.- Nie mam zamiaru brać takiej kąpieli.
- Ej no a byłoby tak fajnie.- posmutniał Zayn.
- Hahahaha może dla was ale to ja bym się kleiła od tego.
- I dobrze.- powiedział Niall a w jego oczach było widać, że wpadł na jakiś pomysł ale powstrzymał się.
- Dobra, dobra a teraz ściągnij te majtki z głowy.- momentalnie zrobił się czerwony na buzi. Zwróciłam się teraz do Louis’a.- A w stringach się chodzi normalnie, może chcesz spróbować ?- na mojej twarzy zawitał uśmiech a on tylko odparł.
- Nie dzięki jakoś ci wierzę.- wytknął mi język a ja uderzyłam go lekko w ramię.
- Dobra gołąbeczki dosyć tego.- spojrzałam na Zayn’a poważnie.- Chciałem cię Lexi przeprosić za tą całą Katy. Tak naprawdę nawet nie wiem jak ona się tu znalazła. Liam opowiadał mi, że zaproponowałem jej kilka dni u nas więc teraz nie będę udawał głupiego i po prostu tu zostanie. Jeszcze raz przepraszam.
- Dobra nic się nie stało. Jakoś dam radę ale ostrzegam cię nie zamierzam być dla niej miła.
- Nie martw się my też nie.- dodał mi otuchy Louis.- A teraz idź się pakować, niedługo wyjeżdżamy. Jedziemy na trzy samochody, tak samo jak jesteśmy podzieleni na namioty. Może być czy chcesz jechać z Zayn’em i plastikiem ?
- O nie, nie. Wolę jechać z wami i się dobrze bawić niż z nią i mieć zrąbany humor.- Niall z Zayn’em już wyszli, został tylko Louis, który wpatrywał się we mnie tymi cudownymi oczkami.- Dlaczego tak na mnie patrzysz ?- momentalnie się ocknął, uśmiechnął zniewalająco i odpowiedział.
- Tak tylko, nie codziennie widuje się tak piękną dziewczynę.- znieruchomiałam. On myśli, że jestem piękna ? Boże, zaraz serce mi wyskoczy a policzki spieką się od tego rumieńca. Spuściłam głowę na dół i przygryzłam wargę. Zerknęłam na niego i zauważyłam ten cudowny błysk w oku. Harry miał chyba rację on też coś do mnie czuje.
- Aż taka piękna to nie jestem. Jak już tu jesteś to może pomożesz mi się spakować ?
- Z przyjemnością.- wstał z łóżka i szedł w stronę garderoby. Ja spod łóżka wyciągnęłam małą torbę podróżną i poszłam do Louis’a. Ten zdążył powyciągać już wszystkie moje spódniczki.
- Nie jestem pewna żebym w nich chodziła.
- No weź tak ładnie ci w kieckach. Chociaż jedną.
- No dobra ale tylko jedną i nie więcej.- zobaczyłam na jego twarzy triumfalny uśmieszek. Przewróciłam oczami i pakowałam się dalej. Zajęło nam to jakieś pół godziny bo oczywiście pan Tomlinson musiał się wygłupiać i zaczął przymierzać moje ubrania. On jest taki dziecinny ale to w nim najbardziej lubię. Opowiedział mi trochę o miejscu, do którego się wybieramy. Jest to duża polana otoczona wielkimi drzewami. Bez pomocy innych nie dotrzemy tam. Musimy zawsze trzymać się razem. Dla mnie to nawet dobrze bo przynajmniej żadna z fanek nas nie znajdzie. Jest tam małe jeziorko. Podobno ładnie tam o zachodzie słońca. Będę musiała się tam przejść i posiedzieć bo brakuje mi tego widoku. Mimo, że za oknem mam jezioro i mogłabym patrzeć jak słońce się zniża to zawsze mam coś do roboty.
 Z trudem zapięłam walizkę. Zaczęłam się śmiać a Louis ze mną. Mamy jechać na góra trzy dni a ja się spakowałam jakbym wyruszała przynajmniej na półtora tygodnia. No ale to już jest wada dziewczyn: pakowanie. Przepuścił mnie pierwszą w drzwiach od garderoby i odebrał mi walizkę. Poczułam wibracje mojego telefonu,  była to wiadomość od Harry’ego: My z Zayn’em już wyjechaliśmy. Liam wie jak dojechać na polanę. Mam nadzieję, że już spakowana, czekamy na was. Myślę, że polubisz moją koleżankę. Kocham cię. Xoxox
- Harry, Zayn i ich dziewczęta już pojechali.- oznajmiłam.
- To jak my tam dojedziemy skoro tylko on zna drogę ?- zrobił minę załamanego chłopca
- Nie martw się Lou, podobno Liam wie jak tam dotrzeć.- pogłaskałam go po ramieniu a on dotknął mojej dłoni i objął ją. To było takie cudowne uczucie. Ciarki przeszły po moim ciele, czułam ciepło jego dłoni. Podniósł ją i pocałował jej wierzch. Uwolniłam się z objęcia i odgarnęłam pasmo włosów, które niefortunnie wpadały mu do oczu. Powoli zbliżaliśmy się do siebie patrząc sobie prosto w oczy. Oddech momentalnie zrobił się szybszy. Nasze twarze dzieliły tylko milimetry już byliśmy tak blisko, gdy nagle do mojego pokoju wparował Liam krzycząc:
- Alex proszę powiedz coś Niall’owi. On straszy mnie łyżką !- ja i Louis gwałtownie się odsunęliśmy. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech spowodowany tym co mogło się stać i tym co się teraz dzieje, Liam boi się łyżek. Jakby to powiedzieć Louis był lekko zdenerwowany bo przerwano nam w takiej chwili. Myślę, że będzie jeszcze taka okazja, i że nie był to tylko jednorazowy incydent.
- Niall odłóż tą łyżkę bo nie zrobię ci więcej śniadania.
- No dobra… Ale jemu i tak się oberwie za to, że mnie łaskotał.
- Możesz mu oddać ale nie strasz go łyżkami.- mówiłam to dusząc się śmiechem. Na szczęście Liam tego nie usłyszał i przytuliłam go.- No dobra więc jedźmy.- Louis zniósł moją walizkę na dół i od razu spakował do samochodu. Ja natomiast wzięłam swoją gitarę i byłam gotowa do podróży. Po zamknięciu szczelnie drzwi przyszli jacyś dwaj ochroniarze. Byli tacy napakowani, że masakra. Gdy znaleźliśmy się w samochodzie Liam, jak to Liam ustanowił porządek miejsc.
- Louis ty będziesz prowadził. Niall i ja siedzimy z tyłu, bo ten żarłok na pewno będzie spał. No i twoja dama usiądzie obok ciebie.
- Liam !- podniosłam na niego głos i próbowałam spojrzeć na niego poważnie ale nie udało mu się. Pocałował mnie w policzek a ja momentalnie mu odpuściłam. Wsiedliśmy do samochodu i wyruszyliśmy. Podróż miała trwać mniej więcej półtora godziny. Mam nadzieję, że nie będziemy się nudzić.
- Widzieliście już tą dziewczynę Harolda ?- wyrwałam chłopaków z zamyślenia.
- Niestety nie ale podobno niezła z niej laska.- oznajmił Niall przeżuwając batona.
- Mam nadzieję, że nie będzie kolejną fanką, która będzie mdlała na nasz widok. Kiedy Harry nam opowiadał o tobie myśleliśmy, że jesteś jedną z nich, że będziesz piszczeć na widok chłopaków 1D bez koszulek. Ty natomiast zachowujesz się normalnie i to jest w tobie najlepsze.
- Dzięki, przecież jakby nie patrzeć jesteście zwykłymi chłopcami, którzy mają piękne głosy…- spojrzałam w lusterko i widziałam na ich twarzach uśmiech.- Mam nadzieję, że ta dziewczyna będzie dobra dla Harry’ego.
- Ja też mam taką nadzieję.- zwrócił się do mnie Louis, który był skupiony przez cały czas na drodze. Postanowiłam podgłościć muzykę. Nie leciało nic ciekawego więc odwróciłam głowę i patrzyłam na cudowny krajobraz. Nigdy takiego czegoś nie widziałam. Nagle mój telefon dał o sobie znać, SMS od Harry’ego: Jesteśmy już na miejscu, jest cudownie. Ale mam już dość narzekania plastika, Zayn chyba zwariuje haha. Czekamy na was  xoxo
- Są już na miejscu.- zwróciłam się do chłopców.- Mówi, że jest cudownie ale ma już dosyć Katy
- No to dobrze i się nie dziwie. Ja jak słyszę tylko jej imię to mam już dość.- odparł Liam. Nastała chwila ciszy.- Jesteś bardzo zżyta z Harry’m  prawda ?
- Tak i to nawet bardzo. Nie wyobrażam sobie życia bez niego, traktuję go jak własne rodzeństwo i on mnie także.
- To jest takie słodkie.- wtrącił się Niall. Na te słowa wszyscy wybuchliśmy śmiechem. On najlepiej wie, w którym momencie się odezwać. Chłopcy zawzięcie gadali o drodze, Liam mówił Louis’owi gdzie ma jechać. Niezbyt mnie to interesowało, ważne żebyśmy dojechali tam w całości. Oparłam się o siedzenie i przymknęłam oczy. Nawet nie zauważyłam kiedy odpłynęłam…

Obudził mnie niemiłosierny krzyk, prawdopodobnie Liam’a. I nie myliłam się. Wydzierał się na biednego Lou, który stał bezbronnie i nie odzywał się. Jeszcze nie wszystkie  słowa do mnie docierały ale zdałam sobie sprawę, że zabłądziliśmy i stoimy na poboczu. Wyszłam z samochodu i stanęłam między chłopakami, którzy wnet wskoczyliby sobie do gardeł. Pierwszy raz widzę ich w takim stanie.
- Może spokojniej, co się stało ?
- A jak myślisz ? Ten idiota jak zawsze mnie nie słucha i skręcił w złą drogę.
- Hej, hej nie tak ostro. Liam zrozum prowadzić auto to nie jest taka łatwa sprawa a w dodatku jeśli wieziesz dodatkowo trzy osoby. Louis jest za nas odpowiedzialny. Każdemu zdarzają się pomyłki nawet najlepszym.- powiedziałam spokojnie by złagodzić atmosferę. Niall zamiast mi pomóc to w najlepsze sobie spał.
- Masz rację, przepraszam cię Louis.- powiedział Liam ze spuszczoną głową.
- Dobra stary wybaczam ale następnym razem nie najeżdżaj tak na mnie, pomyśl i postaw się w mojej sytuacji.- podali sobie ręce na zgodę. Liam wsiadł do samochodu a Louis nadal stał ze mną na dworzu. Spojrzał na mnie i puścił do mnie oko. Uśmiechnęłam się do niego i ruszyłam na miejsce pasażera. On jednak był pierwszy i otworzył mi drzwi przy czym musnął moją rękę swoją co wywołało u mnie gęsią skórkę. Wiedziałam, że jest świadomy tego jak na mnie działa i specjalnie to robi. Kiedy znalazł się już na właściwym miejscu ruszyliśmy. Tym razem Louis słuchał wskazówek Liam’a. Po drodze my prócz kierowcy tańczyliśmy do piosenek. Niall nauczył mnie ich tańców, są bardzo zabawne.
Po jakiś trzydziestu minutach byliśmy już na miejscu. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Patrząc na chłopaków oni byli tak samo zaskoczeni jak ja. Jedno słowo, które opisuje to miejsce to WOOOOOOOOOW !



_________________
Tak ja obiecałam jest rozdział ?
Jak wam się podoba ?
I najważniejsze co myślicie o nieudanym pocałunku Lexi i Louis'a ? :D
Nie wiem kiedy będzie kolejny ale postaram się go napisać jak najszybciej.
Do następnego :D
:*

wtorek, 16 października 2012

Rozdział 14


Z perspektywy Louis’a.
Pierwsze po przebudzeniu to uświadomiłem sobie, że mam kaca. Natomiast drugie, że jestem najszczęśliwszym mężczyzną na ziemi. Leży koło mnie najpiękniejsza istota na ziemi i jeszcze przytuliła się do mnie. Uśmiechała się przez sen, wygląda z tym pięknie, tak naturalnie. Chciałbym wstać i zrobić jej śniadanie ale boję się, że ją obudzę. To nic zrobimy je razem, jest dopiero szósta. Zaraz, zaraz SZÓSTA ?! Matko, dlaczego ja się tak wcześni e obudziłem ? Mniejsza o to. Alex zaczyna się wiercić co oznacza, że się budzi. Zacząłem głaskać jej gładki policzek. W końcu otworzyła oczy i spojrzała na mnie. Widziałem na jej policzkach rumieniec, tak słodko z tym wyglądała.
- Dzień dobry.- przywitałem ją.
- Hej.- usiadła i przetarła oczy dłońmi.- Która godzina ?
- Zdziwisz się, szósta rano.- zrobiła wielkie oczy i zaśmiała się a ja wraz z nią. Poleżeliśmy chwilę w ciszy nie odrywając się od uścisku. Było bardzo miło mimo. Po chwili dostałem SMS od Harolda o treści: Możesz już zejść z Alex, czeka na nią niespodzianka. Uśmiechnąłem się do telefonu a Lexi dziwnie na mnie patrzyła.
- Musimy zejść na dół, okej ? Ale najpierw muszę iść do toalety.- posłałem jej uśmiech i zniknąłem za drzwiami pomieszczenia.

Z perspektywy Alex:
Nie wiedziałam o co chodzi, ale się domyślałam. Pewnie chłopcy coś knują. No cóż tacy już są. Nie czekałam na Louis’a zbyt długo, wyszedł z wielkim uśmiechem na twarzy, czyli on tez jest w to wmieszany. Otworzył mi drzwi i przepuścił mnie w nich. Lekko bałam się iść pierwsza ze względu na swoje bezpieczeństwo, nie wiadomo co oni odwalą. No i miałam jednak rację. Po zejściu na dół zostałam oblana wodą. Nie byłam zła lecz śmiałam się tak, że brzuch mnie rozbolał. Spojrzałam na siebie i wyglądałam jak przemoczony szczur. Bluzka Louis’a opięła się na mnie i wyglądałam jak miss mokrego podkoszulka. Odlepiłam ją od ciała by nie było mi widać piersi bo spałam bez stanika.
- Dobra chłopcy spokój już.- oznajmił opanowany Harry.- Więc Lexi jak już widzisz kiedy ktoś dostaje jakiś prezent trzeba zrobić mu jakiegoś psikusa. Przepraszam, że dopiero teraz ci to mówię ale tak jakoś wyszło. A więc w imieniu wszystkich chciałbym podarować ci ten oto prezent.- Hazza podał mi dość duże, prostokątne pudełko. Otworzyłam je natychmiast i moje oczy dostrzegły piękną, czarną gitarę. Wyciągnęłam ją z pudełka i przejechałam po niej palcami. Była cudowna. Po chwili zauważyłam, że na przodzie wygrawerowane jest moje imię. Wzruszyłam się bo nie sądziłam, że Niall potraktuje moją prośbę na serio. Odłożyłam ją delikatnie do pudełka. Podeszłam do każdego chłopaka po kolei i przytuliłam go. Znalazłszy się przy Louis’ie wyszeptał mi do ucha ledwo słyszalne słowa:
- To ja wpadłem na pomysł żeby wygrawerować na niej twoje imię. Mam nadzieję, że się podoba.- uśmiechnęłam się i czym prędzej odpowiedziałam też szeptem:
- Oczywiście, jest wyjątkowa.- odwróciłam się do chłopaków i powiedziałam do nich:- Jeszcze raz bardzo dziękuje. Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy.- w tym momencie usłyszałam rozbijane szkło. Pierwsze co przyszło mi do głowy to obca dziewczyna w moim pokoju. Zayn zerwał się pierwszy i powiedział:
- Katy.- pobiegliśmy za nim i ja jako pierwsza weszłam do pokoju. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Moje ramki do zdjęć leżały na podłodze i miały potłuczone szybki. Cała aż się gotowałam ale to jeszcze nic. Mój kolaż ze zdjęciami cały zniszczony. Na wszystkich zdjęciach wycięła mnie i prawdopodobnie próbowała umieścić tam swoją twarz. Moje dłonie zwijały się w pięści, myślałam, że do niej podejdę i rozszarpię tą lalunie. Ale dopiero to co teraz zobaczyłam wyprowadziło mnie z równowagi. Moje buty do baletu, które tak wiele dla mnie znaczyły były porysowane pisakami.
- Co to ma kurwa znaczyć ?- odezwałam się niegrzecznie do „dziewczyny” Zayn’a. Chciałam do niej podejść ale ktoś złapał mnie za rękę, nawet nie zwróciłam uwagi kto.
- Ah to ty pewnie jesteś ta cała Lexi, tak ? Bo wiesz chciałam ci zrobić ładnie w pokoju. Te ramki chciałam gdzieś schować ale mi spadły. Jeśli chodzi o kolaż ze zdjęciami to strasznie mi się nie podoba to, gdyż nie pasujesz do tego otoczenia, skarbie. A te obciachowe kapcie co wiszą na ścianie to lekko je ubarwiłam.- moja buzia robiła się purpurowa. Wyślizgnęłam się z czyjegoś objęcia, podbiegłam do niej i strzeliłam jej porządnego liścia. Potem popchnęłam ją do ściany i „delikatnie” przemówiłam do rozsądku.
- Nawet nie wiesz ile te zdjęcia dla mnie znaczyły. To były pamiątki po moich rodzicach, jedyne jakie miałam. Kolaż był prezentem od Niall’a żebyśmy nigdy nie zapomnieli tego wieczoru, jednego z najlepszych, a ty tak sobie przychodzisz  kurwa i niszczysz to co dla innych może być najcenniejsze w życiu. To, że nie jestem wielce bogata to nie oznacza, że jestem gorsza. Przynajmniej jestem czegoś warta nie tak jak ty pustaku. No i na koniec moje buty do baletu nie są obciachowe. Gdybyś choć raz widziała ten piękny taniec, który potrafi pokazać wszystko zrozumiałabyś ale dla ciebie jest to trudne bo jak już zauważyłam ty nie masz mózgu. A teraz wyjdź bo ci przypierdole.- dziewczyna się wystraszyła i wyszła a za nią Zayn z przepraszającym wzrokiem. Nie płakałam ale za to byłam niemiłosiernie wkurzona. Harry złapał mnie za rękę ale ją odtrąciłam, wiedziałam, że zrozumie. Pokazałam reszcie żeby wyszli. Harry, Liam i Niall zrobili o co ich prosiłam ale nie Louis. Zamknął za nimi drzwi i momentalnie się w niego wtuliłam. Nie wiedziałam co z tym całym bałaganem zrobić.
- Lexi nie martw się naprawimy wszelkie szkody spróbujemy naprawić. A ta cała Katy nie jest warta tego wszystkiego.
- Dziękuje Louis, jesteś najlepszy.- momentalnie poprawił mi się humor. A to dzięki tym słowom. Zaproponował, że pomoże mi w sprzątaniu. Na sam początek włączyliśmy głośno muzykę by umilić sobie czas. Postanowiłam, że nie będę sobie psuć dnia pomimo tego co się wydarzyło. Zaczęliśmy od zbierania szkieł, następnie wyrzuciliśmy do śmieci mój kolaż. Bardzo mnie to bolało ale Louis obiecał, że wraz z Niall’em zrobią mi nowy. Potem zeszliśmy na dół i wrzuciliśmy buty od baletu do pralki. Na sofie siedziała ta zdzira… Po prostu będę ją unikała i nie będę się do niej odzywać . Harry i Niall byli w kuchni i szykowali śniadanie. Uśmiechnęłam się do nich a Hazza zapytał:
- Już wszystko dobrze Alex ?
- Tak jest okej. Ale nie liczcie na to, że będę ją tolerowała….
- Nie martw się my też jej nie lubimy.- oznajmił Niall i przybiliśmy sobie piątki.- A tak przy okazji po obiedzie mamy zamiar wyjechać. Mój znajomy polecił fajne miejsce na namiotowanie. Będziemy mieli trzy namioty: jeden ma Harry i jego dziewczyna.- zwróciłam się do brata i zrobiłam wielkie oczy, on tylko się zaczerwienił- Drugi Zayn i tamta no i trzeci namiot zarezerwowany jest dla singli, czyli ja, Louis, ty i Liam. Chyba ci to nie przeszkadza ?
- Pewnie, że nie. Już zdążyłam się przyzwyczaić do takich ekstremalnych nocek.- uśmiechnęłam się uroczo do Niall’a i potargałam mu włosy. Jego oczy zrobiły się piękniejsze, bardziej niebieskie. Lubię ten kolor. Jestem ciekawa czy w moich oczach też widać emocje ? A w ogóle o czym ja myślę, trzeba obmyślić plan wykurzenia tej całej Katy z naszego domu. Widać, że nikt jej nie trawi nawet Zayn’a zaczyna denerwować. Otrząsnęłam się z myśli i nagle zauważyłam, że przede mną stoi Harry z moją gitarą. Gestem ręki zaproponował żebym coś zagrała. Postanowiłam zagrać i zaśpiewać im coś polskiego i wybrałam utwór Dżemu „Whisky”. Jedna z moich ulubionych piosenek. Po skończeniu dostałam oklaski.
- Nawet nie wiedziałem, że język polski jest taki fajny.- powiedział Louis z wielkim uśmiechem na twarzy.- Kiedyś się nauczę tego.
- Ja już umiem kilka słów i uwierz mi stary to nie jest takie proste na jakie się wydaje.- dodał Harry poklepując marchewkowego po ramieniu. Chłopcy skończyli przygotowywać śniadanie, które było ogromne. Kanapki, każda z czymś innym, lekka sałatka, naleśniki, jajecznica i coś do picia. Usiadłam koło Hazzy, a obok mnie ulokował się Louis. Centralnie przede mną usiadła ona, jakby nie było innego miejsca. To nic jakoś przeżyję, nie zwracałam na nią kompletnie uwagi i zaczęłam jeść śniadanie. Katy cały czas mnie obserwowała. To było takie dziwne, po każdym moim kęsie robiła dziwne miny w końcu nie wytrzymałam i fuknęłam:
- Coś ci nie pasuje ?
- Tak, właściwie to ty mi nie pasujesz, jesz jak świnia i jeszcze bardzo dużo. Dziwie się, że chłopacy w ogóle cię lubią.- na jej twarzy pojawił się szyderczy uśmiech. Spojrzałam na Zayn’a, widać było, że nie wiem co robić.
- Nie masz prawa tak do niej mówić ! Nawet jej nie znasz…- Louis uderzył ręką w stół aż się cały zatrząsnął. Cieszyłam się, że chociaż on i reszta jest po mojej stronie.- Jest piękną kobietą, która ma pełno wdzięku w sobie. Przynajmniej nie jest plastikiem jak jedna spośród nas.
- Dziękuje nie jestem głodna.- wstałam od stołu a resztki z mojego talerza wysypałam na nią. Była mega wściekła. Odeszłam od stołu i poszłam do korytarza. Tam w jednej z szaf schowałam jednego papierosa, którego nie wypaliłam ostatnim razem. Po odnalezieniu go wyszłam przed dom i usiadłam na schodach. Pogoda jak na razie była ładna. Wiem, że palenie jest złe ale tylko to potrafi odpędzić ode mnie najczarniejsze myśli. Zaciągałam się tak, że brakowało mi tchu ale było tak jak dawniej, nic mnie nie obchodziło. Po chwili usłyszałam otwierane drzwi. Usiadł koło mnie, objął mnie ramieniem i powiedział:
- Znowu to robisz ?
- Tak Harry wiesz, że to dla mnie jedyny sposób…- nie dał mi dokończyć.
- Ja wiem ale to jest niezdrowe. Nie dosyć, że Zayn to gówno pali to jeszcze ty. Właśnie wracając do tematu „pięknej i bestii” lalunia dostała wielki ochrzan od Pana Kochasia.- na jego buzi zawitał wielki uśmiech.
- Harry boje się…- lekko się zawahałam ale przytuliłam się do niego. Powiem szczerze, że chciałabym żeby było tak zawsze. Jego usta przywarły do moich włosów. Tak dawno tego nie robił, aż zapomniałam jakie to jest uczucie…
- Nie masz czego Lexi on będzie dla ciebie dobry zobaczysz. Tylko otwórz się na miłość i dopuść go do siebie. Bo jak widzę to nawet mnie jest trudno przebić się przez tą barierę utworzoną wokół serca. Możesz nam ufać w stu procentach. Jesteśmy zwariowaną rodziną ale nigdy nie pozwolę żeby ktoś został skrzywdzony. Prędzej Daddy będzie pocieszycielem ale ja chcę być ten, który grozi.- zaczęłam się śmiać z jego wypowiedzi. Ale jego słowa mają sens. Muszę zlikwidować tą barierę po ostatnim zerwaniu i dopuścić do siebie Louis’a. Sama zauważyłam, że często mi się przygląda i tajemniczo się do mnie uśmiecha, to musi coś oznaczać… Harry wstał i podał mi rękę. Zrobiłam to co on i zgasiłam papierosa, na którego patrzył z obrzydzeniem. Weszliśmy do środka na dole nie było nikogo. Postanowiliśmy iść na górę, tam usłyszeliśmy okropne krzyki dochodzące z pokoju Zayn’a. Może teraz w końcu zrozumie, że ta lala nie jest dla niego, zasługuje na kogoś lepszego. Mam nadzieję, że taka osoba zawita w jego życiu już niebawem.
- Za jakieś dwie godzinki będzie obiad.
- Nie mam ochoty na nic, teraz się położę i jak któryś z was będzie gotowy to niech mnie obudzi. Ale normalnie bez żadnego dowcipu, jasne ?
- Jasne jak słońce. Możesz się już domyślić kto do ciebie przyjdzie.- na mojej twarzy zawitał uśmiech. Dałam Haroldowi buziaka w policzek i weszłam do swojego pokoju. Promienie słońca wpadały do pokoju przez otwarte okno. Poszukałam mojej MP4 i położyłam się na łóżku. Chciałam zasnąć ale nie mogłam, leżałam i cicho podśpiewywałam sobie pod nosem teksty piosenek. Wymyślałam przeróżne historie, które mogłyby nam się wydarzyć jeszcze dziś aż oko mi się zamknęło i zapadłam w delikatną drzemkę przedpołudniową.



_____________________
Ten rozdział był pisany na szybko i nie wiem jaki wyszedł...
Następny pojawi się w sobotę rano o ile będziecie komentowały ten :)
Dziękuje za 500 wejść <3 to dla mnie wiele znaczy :)
Do następnego :*

niedziela, 14 października 2012

Rozdział 13


Nie wiedziałam, że kiedykolwiek go jeszcze spotkam. Stanął przede mną i wpatrywał się we mnie tak jak za dawnych czasów kiedy byliśmy razem. Najwspanialsze chwile spędzone z nim. Max… Nie mogłam wykrztusić z siebie żadnego słowa, nie potrafiłam przez falę wspomnień.
- Cześć Lexi.- nie spuszczałam z niego wzroku. Twarz Max’a wyrażała wszystko ale jednak nie umiałam z niej wyczytać emocji, nie potrafiłam.
- Nie masz prawa tak do mnie mówić ! Czego chcesz ?- poczułam gniew tak wielki, że moje ręce same zaciskały się w pięści.
- A jak myślisz ? Chcę ciebie, nawet nie wiesz jak tęskniłem.- zaczął zbliżać się do mnie, nie chciałam tego. Jego dotyk mnie bolał, on cały mnie obrzydzał. Zaczął mnie obejmować lecz natychmiast go odepchnęłam.
- Nie dotykaj mnie nigdy więcej, rozumiesz ? Ty jesteś dla mnie skończony, nie istniejesz już w moim sercu.- łzy cisnęły się do oczu ale nie dałam za wygraną. Posłał mi swój uśmiech i powiedział łagodnym tonem:
- Nie pamiętasz jak dobrze było nam razem ?
- Jak to wspaniale ująłeś „było” a teraz wypierdalaj, nie chcę cię widzieć już  nigdy więcej.
- Oj Alex ja do ciebie ładnie a ty do mnie z wulgaryzmem ? Wiesz na co mam ochotę ? Na ciebie słońce.- podszedł do mnie i objął moją twarz rękoma. Miałam na tyle dość siły by się wyrwać i przy okazji strzeliłam mu porządnego liścia. Zezłościło go to i złapał mnie za nadgarstek tak mocno, że aż jęknęłam z bólu. Na szczęście w moją stronę szedł Louis i zauważywszy zaistniałą sytuację natychmiast podbiegł do mnie i pomógł mi się wyplątać z jego uścisku.
- Nic ci nie jest ?- zapytał zatroskany Lou i spojrzał gniewnie na Max’a.
- Wszystko okej ale chodźmy zatańczyć, nie mam zamiaru oglądać tego gnoja.- wzięłam go za rękę i skierowaliśmy się w stronę parkietu. Usłyszałam słowa rzucone w naszą stronę:
- Oj chłopczyku chyba nie wiesz z kim zadarłeś.- to zdanie przyspieszyło mi akcję serca. Wiem, że Max jest zdolny do wszystkiego i bałam się o to by nie zrobił brunetowi krzywdy.
Znalazłszy się na parkiecie Louis przyciągnął mnie do siebie, spodobało mi się to. Trwaliśmy w uścisku uśmiechając się do sobie i wymyślając nowe kroki taneczne. Nagle nachylił się w moją stronę i powiedział:
- Chłopaki już pojechali bo Harry tak się nachlał, że niezbyt ogarniał co się wokół niego dzieje. Będziemy musieli iść na pieszo, nie przeszkadza ci to ?
- Ależ skąd przynajmniej spędzimy miło czas.
- A ten typek co cię zaczepiał to…?
- Max… Opowiadałam ci o nim.
- Tak, pamiętam. Lexi czy on cię teraz skrzywdził ? Jeśli tak to mu nie daruje.
- Nic mi nie zrobił, na szczęście. Najbardziej boje się o twoje bezpieczeństwo. Mam małą nadzieję, że już go więcej nie spotkamy.
- O mnie się nie martw, poradzę sobie ale jeśli będzie ci się narzucał masz natychmiast powiedzieć, zrozumiano ?- pokiwałam głową na znak, że zgadzam się z jego słowami. Po chwili DJ przemówił:
- A teraz zapraszam wszystkie pary, które są wśród nas. Specjalnie dla was wolny kawałek.- gdy usłyszałam te słowa lekko się zawstydziłam. Louis wystawił rękę co oznaczało, że zaprasza mnie do tańca. Z lekkim wahaniem zgodziłam się, on pocałował delikatnie jej wierzch i wtuliłam się w niego. To było cudowne uczucie. Wyszeptał mi do ucha:
- Zapomniałem powiedzieć ślicznie dziś wyglądasz.- uśmiechnęłam się do niego i oboje zatopiliśmy się rytmie muzyki.
Po skończonym tańcu udaliśmy się do baru po drinki. Mieliśmy dużo tematów do rozmów a przy alkoholu atmosfera była bardziej „luźna”. Po kilku kolejkach postanowiliśmy wrócić do domu by nie spić się jak świnie. Chwialiśmy się lekko ale ja i Louis próbowaliśmy iść normalnie. Jak zawsze śmialiśmy się z byle czego, nawet jak spoglądaliśmy na siebie. W pewnym momencie zachwiałam się i upadłam a on ze mną. Ze śmiechu brzuch mnie rozbolał. Gdy się uspokoiłam Louis zaczął mnie łaskotać.
- Louis proszę cię przestań, muszę wstać bo sukienka mi się podniosła.
- Dla mnie możesz być bez sukienki i tak będziesz piękna.- dopiero po chwili zdał sobie sprawę ze swoich słów. Zaczerwieniłam się i wydukałam z siebie:
- Dziękuje ci.- posłałam mu najładniejszy uśmiech na jaki było mnie stać. Przez chwilę szliśmy w krepującej ciszy ale ja, jak to ja postanowiłam ją przerwać.
- Louis przytul mnie.- nagle jego wzrok zatopił się w moim. Zrobił duże oczy ze zdziwienia. Pewnie nie spodziewał się. Powoli zbliżał się do mnie i objął swoim ramieniem. Znalazłam się tak blisko, że mogłam zaciągnąć się jego perfumami, były cudowne tak jak on. Zaczęliśmy temat wakacji gdy ktoś był tak nieuprzejmy i nam przerwał.
- Jak jej nie puścisz to twoja twarzyczka nie będzie już taka piękna.- z ciemności wyłowił się Max.- Ona należy do mnie.- prawie wykrzyczał te słowa. Przeraziłam się.
- Pozwól, że ja będę decydować do kogo należę. Jakoś mi się zdaje, że ty tą osobą nie jesteś więc daruj sobie Max. Nie mam ochoty na ciebie patrzeć.
- A ja wręcz przeciwnie. Chcę oglądać cię nagą, naturalną. Zawsze tego pragnąłem. Chcę cię dotykać.- zaczęłam biec w jego stronę. Nerwy mi puściły i nie wytrzymałam. Ale Louis mnie zatrzymał. Byłam silna, nie płakałam.
- Jesteś obleśny.- wykrzyczałam to ze wszystkich sił.
- Odejdziesz sam czy mam ci w tym pomóc ?- Louis podszedł do Max’a zmierzył go od góry do dołu i stał jak wryty.
- Jakby ci to powiedzieć nie odejdę póki nie odzyskam swojej dziewczyny.
- Jak mi wiadomo ona nie jest twoją dziewczyną więc masz zostawić ją w spokoju.- i teraz rozpętało się piekło. Ten cholerny gnojek uderzył Lou. Nie mogłam w to uwierzyć. Łzy leciały strumieniami. Ale on się nie dał. W tej chwili Max nie miał szans, nie dorównywał jemu. Mimo, że Louis dostał kilka razy to ten dupek oberwał pięciokrotnie więcej razy. Po chwili uciekł krzycząc coś ale ja już nie zwracałam na to uwagi. Podbiegłam do mojego obrońcy i zapytałam z troską:
- Louis dlaczego to zrobiłeś ? Nie musiałeś się z nim bić… Nie jest tego wart.
- Nie pozwolę by ktoś cię obrażał.- dotknął mojej twarzy i otarł spływające łzy.- Nie płacz nic mi nie jest, ważne, że jesteś bezpieczna. Chodź już do domu. Muszę przemyć rany na twarzy.
- Ja to zrobię.- objął mnie ponownie ramieniem i szliśmy w milczeniu. Spacer dobrze mi zrobił, trochę wytrzeźwiałam lecz nie do końca. Co chwilę patrzyłam na Louis’a, najwyraźniej był zadowolony. Nigdy nie zrozumiem chłopców.
W domu paliło się światło. Dosyć dziwnie, że o tej porze jeszcze nie śpią. Weszliśmy najciszej jak się dało, usłyszeliśmy cichy głos telewizora. Po wejściu zauważyliśmy, że Liam siedzi i ogląda wiadomości. Nie zwrócił na nas uwagi a ja po zaprowadzeniu Louis’a do kuchni powiedziałam:
- Liam już jesteśmy.- usłyszałam w odpowiedzi głośne „Yhy”. Niebieskooki siedział na krześle a ja szukałam środków na oczyszczenie ran. Łzy spływały po moim policzku, co chwile je wycierałam by ich nie zauważył. Uklęknęłam przed nim i obmywałam jego idealną twarz, która krzywiła się w niektórych momentach. Na myśl przychodziła mi jedna myśl: Max. On nie da mi spokoju póki mnie nie zdobędzie. Wiedziałam, że coś się popsuje, bo przecież ja nie mogę mieć spokojnego życia.
Dłoń bruneta dotknęła mojej twarzy, przytuliłam się do niej przymykając oczy. Pomógł mi wstać i przytulił dziękując za pomoc. Wychodząc z kuchni Liam raczył się odezwać:
- Lexi słuchaj Zayn przyprowadził jakąś laskę do nas no i ona zasnęła w twoim pokoju. Przepraszam za to, próbowałem z Niall’em ją jakoś stamtąd wykurzyć ale ona nie chciała.
- Dobra, dzięki, że mi powiedziałeś.- szliśmy na górę i myślałam gdzie dziś spać.
- Zapraszam do mojego królestwa.- zaśmiał się Louis.
- Ale ja…- nie wiedziałam co powiedzieć.
- Nie masz gdzie spać a do spitego Harry’ego cię nie puszczę więc nie masz chyba wyboru.- uśmiechnęłam się na samą myśl, że znowu mogę spać z nim. Nie okazywałam tego i mógł pomyśleć, że się nie cieszę. Było jednak na odwrót. Moja dusza aż skakała z radości. Usiadłam na łóżku i wpatrywałam się pusto w zdjęcia, które przedstawiały nas. Chciałabym kiedyś powtórzyć ten wieczór. Moje myśli zrobiły się bardziej niepokojące. Rozmyślałam nad tym czy Max może zrobić mi i reszcie jakąś krzywdę. Louis zauważył smutek na mojej twarzy, przysunął się w moją stronę i zapytał:
- Czym się martwisz ?- jego oczy. W tym momencie miałam ochotę w nich odpłynąć. Nie wiem jak on to robił ale działało, czułam jak ciężar moich myśli odchodzi w nieznane.
- Boje się, że Max może nas skrzywdzić. Nawet nie wiesz do czego jest zdolny. Na początku naszej znajomości i tak zwanego „chodzenia” był dla mnie idealny do momentu gdy podniósł na mnie rękę. Zaczął wyzywać od najgorszych, nawet nie potrafię opisać jaki ból mi wtedy sprawił. Tak naprawdę nie mówiłam tego nikomu. Po tym incydencie nadal go kochałam, nie umiałam przestać. Wtedy poznałam go z moją przyjaciółką. Nasz związek zaczął się rozpadać i w końcu mnie zdradził. To było przykre ale z dnia na dzień robiłam się coraz podlejsza i ignorowałam wszystko. Może nie pokazałam wam jaka jestem naprawdę, może się zmieniłam, ale kiedy mówię przykre rzeczy to myślę właśnie o nim. Słowa same wychodzą, nie kontroluję tego. W pewnym okresie gdy widziałam ich razem, okazujących sobie uczucia chciałam popełnić samobójstwo. Wiem, że to był głupi pomysł ale dzięki cioci Marry jestem tutaj. To ona mnie wyciągnęła z tego bagna. Nie wiem czy kiedykolwiek uda mi się odpłacić za to wszystko co dla mnie zrobiła.
- Dlaczego wcześniej mi lub Harry’emu tego nie powiedziałaś ? Gdybym wiedział wcześniej zabiłbym go dzisiaj… Ale z drugiej strony strasznie się cieszę, że wygadałaś mi się co oznacza, że mi ufasz.- w jego oczach pojawiły się iskierki. To był taki fajny widok widzieć uradowanego pana Tomlinsona.
- Mogłabym kiedykolwiek poznać twoją rodzinę ?
- Oczywiście, że tak. A tak przy okazji dlaczego ?
- Bo chciałabym się dowiedzieć czy są tak wspaniali jak ty Louis. Nigdy nie miałam wspanialszego przyjaciela. Jest mi strasznie miło gdy mogę spędzić z tobą trochę czasu. Oczywiście resztę zespołu także uwielbiam ale ty jesteś inny. Może i dziecinny ale jest w tobie coś co pragnę odkryć.- na te słowa zaczerwienił się i spuścił wzrok.- Dziękuje ci za to, że jesteś.- pocałowałam go w policzek ale nie odsunęłam się od niego od razu. Miałam taką ochotę pocałować go, żeby poczuć smak jego ust ale otrząsnęłam się i oddaliłam się troszkę.
- Jesteś słodka. Pojedziemy do nich w wolnej chwili ale ostrzegam cię są jeszcze gorsi ode mnie.- pośmialiśmy się trochę i było bardzo przyjemnie. Poopowiadał mi trochę o nich i od razu jego siostry mi się spodobały. Nagle usłyszałam przykre odgłosy z pokoju Harry’ego, wymiotował. Chciałam do niego iść ale Louis mnie powstrzymał mówiąc, że loczek nie chciałby żebym oglądała go w takim stanie.
Robiłam się coraz bardziej senna.
- Louis czy mogłabym się wykąpać i położyć spać ? Jestem strasznie zmęczona tym całym dniem.- patrzyłam na niego i widziałam troskę w jego oczach, znowu.
- No pewnie, że możesz. Ja też jestem zmęczony, a przecież musimy wypocząć bo jedziemy pod namioty. A jak jedziesz z One Direction do lasu to znaczy PARTY HARD. Uwierz mi, na łonie natury alkohol lepiej smakuje.- zaśmiałam się na jego słowa. W sumie to miał rację. Nagle spoważniałam i powiedziałam do niego:
- Louis nie mam piżamy !
- Lexi nie martw się wyszukam coś w szafie. Koszulka i dres czy może koszulka i krótkie spodenki ?
- Wybieram opcje drugą.- Louis natychmiast znalazł się w swojej garderobie i wyszukał ciuchy, w których będę spała. Uśmiechnęłam się i poszłam do łazienki. Na półkach było pełno perfum i żeli do mycia. Też uwielbiałam to. U cioci Marry moje kosmetyki nie mieściły się w łazience. Nalałam wody do wanny po czym weszłam do niej i wzięłam odprężającą i nie za długą kąpiel. Założyłam koszulkę, na której widniał nadruk dwóch marchewek i napis „I LOVE CARROTS” oraz zwykłe czarne spodenki. Były na mnie lekko za duże ale na szczęście był sznurek. Wyszłam z łazienki i nasze wzroki się spotkały. Uśmiechnął się do mnie i powiedział:
- Ładnie wyglądasz w tej koszulce.- mrugnął do mnie i momentalnie zniknął wchodząc do łazienki. Nie zdążyłam mu nic odpowiedzieć. Jak zauważyłam bardzo dużo komplementów pada z jego ust, to bardzo miłe z jego strony. Ale musze się wziąć w garść i powiedzieć o uczuciach, którymi go darzę bo inaczej mogę go pocałować, a to będzie bolało kiedy po tym powie, że nic do mnie nie czuje. Może zrobię to po powrocie z namiotów. Wgramoliłam się do łóżka i przykryłam się kołdrą. Zaczęłam ją wąchać jak jakaś nienormalna ale co ja na to poradzę, że uwielbiam zapach Louis’a ? Tak wiem nie jestem zbyt normalna. Po chwili wyszedł z łazienki w samych BOKSERKACH. Zawstydziłam się i to mocno chodź już widziałam go takiego. Podszedł do mnie i przykrył mnie bardziej szepcząc słowa:
- Dobranoc Alex, kolorowych snów.
- A ty dokąd się wybierasz ?
- No jeśli ty śpisz na łóżku to ja śpię na podłodze.
- Louis przestań się wydurniać. Łóżko jest na tyle duże, że zmieścimy się oboje, mnie nie przeszkadza, że będę spała z tobą.
- Mnie też to nie przeszkadza. Nawet bym się cieszył gdybym leżał tam teraz obok ciebie.
- No to na co czekasz, wskakuj.- uchyliłam kołdrę a on wskoczył do łóżka z wielkim bananem na twarzy. Przewróciłam oczami i przykryłam go tak żeby nie zmarznął. Odwróciłam się plecami do ściany i zamknęłam oczy. Po chwili poczułam chęć przytulenia się do niego, nie wiem co mnie naszło… Odwróciłam się z powrotem i spojrzałam na jego twarz. On chyba także tego chciał. Bez pytania położyłam się na jego ramieniu wtulając w jego IDEALNY tors. Czułam rytm jego serca pod dłonią. Uśmiechał się, musze przyznać, że ja także. Jego dłoń powędrowała na moją głowę. Dotykał moich włosów po czym oznajmił.
- To jest jedna z najlepszych nocy w moim życiu.- uśmiech nie schodził mi z twarzy gdy usłyszałam te słowa.- Jeszcze raz dobranoc.
- Dobranoc Louis.- zamknęłam oczy i momentalnie zasnęłam myśląc o nim…


_________________
I jak podoba się ?
Tak tą tajemniczą osobą jest Max xd
Następny rozdział dodam jakoś w tygodniu. 
Mam nadzieję, że będziecie komentowały.
I dziękuje za poprzednie opinie :)
Do następnego :*

piątek, 12 października 2012

Rozdział 12


Przebudził mnie niemiłosierny ból głowy. Nie podniosłam jeszcze powiek ale czułam coś miękkiego. Jak dobrze pamiętam zasnęłam na plaży, nikt nie przynosił poduszek ani nic z tych rzeczy. Moje ciało powoli się wybudzało i czułam lekki ścisk. Moje oczy się otworzyły. Leżałam na brzuchu Harry’ego, przytuleni byli do mnie Louis i Zayn a w moich nogach leżał Liam z Nialle’m, który leżał na nim. Daddy już nie spał i był wyraźnie rozbawiony naszymi pozami. Dałam mu znak żeby był cicho. Dziś damy naszym kochanym chłopcom fory i nie będzie głośnej pobudki ze względu na spożycie alkoholu tamtego wieczoru. Dotknęłam ramienia Zayn’a. Niechętnie się obudził ale za to wystrzelił jak torpeda do domu. Stwierdziłam, że wymiotuje. Przyszła kolej na Louis’a, tak słodko spał ale musiałam go obudzić. Dotknęłam palcem wskazującym jego policzka i delikatnie nim przejechałam. Na jego buzi zawidniał uśmiech po czym obudził się. Spojrzał na mnie ze zdziwieniem, widocznie nie spodziewał się takiej pobudki. Usiadł i schował głowę w dłoniach, widocznie kac morderca także go dopadł. W końcu byłam uwolniona od ścisków. Delikatnie przysunęłam się i położyłam głowę na ramieniu Harolda. Przeczesałam jego idealne loki, których zawsze mu zazdrościłam, nawet nie zareagował.  Nawet szturchanie nic nie dawało. Louis podszedł bliżej także próbował. Dopiero teraz widziałam uśmiech na twarzy Harry’ego i po chwili odezwał się:
- Jeszcze pięć minut.
- Harry jestem nagi.- dodał Louis a loczek momentalnie otworzył oczy i podparł się na łokciach.
- Ty zboczeńcu.- zaczęłam się śmiać. Chłopacy spojrzeli na mnie i także wybuchli śmiechem. Zaczęli rozmawiać między sobą a ja nie chciałam im przerywać. Podeszłam więc do Liam’a by uwolnić go. Wpadłam na genialny pomysł. Przyłożyłam usta do ucha blondyna i wyszeptałam:
- Niall jedzenie.
- Jak ? Gdize ? Ile ?- jego wzrok utkwił we mnie i dopiero po zastanowieniu się zrozumiał, że nie ma jedzenia.
- Normalnie szatan wcielony.- Niall udawał obrażonego ale nie na długo. Zszedł z Liam’a na co on odetchnął z ulgą. Wstałam i ruszyłam w stronę domu. Słyszałam dziwne odgłosy z łazienki co jeszcze bardziej spowodowało u mnie odruchy wymiotne. Po chwili usłyszałam jak reszta wchodzi do domu i marudzą. Zaczęłam szukać tabletek na ból głowy. Usiedli w kuchni, nie starczyło miejsca przy tym małym stoliczku ale im to nie przeszkadzało, usadowili się na blacie. A ja nareszcie znalazłam te pieprzone tabletki. Wzięłam jedną i popiłam wodą. Dlaczego zawsze cierpię po wypiciu alkoholu ? Może powinnam przestać… ale raz na jakiś czas nic nie zaszkodzi.
- Pojedźmy na jakieś wakacje, z dala od wszystkiego tylko my, bez fanek i fotoreporterów.- powiedział Liam pogrążając się w marzeniach.
- To nawet nie jest taki zły pomysł.- dodał z uśmiechem Harry spoglądając na mnie.- Pogadamy o tym później. Nie wiem jak wy ale ja mam jeszcze ochotę na imprezę.
- O tak ! Pojedziemy dzisiaj do klubu i będzie party hard.- Zayn krzyczał i zaczął biegać po całym domu. Zaczęłam się śmiać i wszyscy krzyknęli.
- O taaaaaaaaaaaaaaak.- wstałam z miejsca gdzie siedziałam i wzięłam butelkę wody. Nie zwracając uwagi na pozostałe uwagi i postanowienia pogrążyłam się w myślach. Zaczęłam od tego w co się ubiorę. Do głowy przychodziło mi wiele pomysłów ale jeden był genialny: czarna, krótka i skórzana sukienka do tego szpilki i dodatki. Tak, to będzie dobrze wyglądać. Przed moimi oczami stanął obraz mojego dzieciństwa. Nie wiem dlaczego ale pojawił mi się uśmiech na twarzy. Beztroskie dni spędzane z rodzicami i Styles’ami. Ale to już nie wróci wiem to, jestem już dużą dziewczynką, która poradzi sobie z przeszkodami stawianymi na mojej drodze. Zostałam gwałtownie wybudzona z rozmyślań. Moje całe ubranie zostało zmoczone wodą i zrobił to nie kto inny ja pan Harry.
- Harry zgłupiałeś ?- zapytałam przez śmiech.
- No nie dałaś mi innego wyjścia. Mówiliśmy do ciebie i mówiliśmy a ty nic, musiałem coś zrobić.- patrzył na mnie wzrokiem, który mówił „przepraszam”.
- Dobra nie gniewam się ale daj mi swoją koszulkę bo nie chce mi się iść na górę.- zrobił to o co go poprosiłam. Swoją mokrą koszulkę przewiesiłam na krześle. Moje oczy powędrowały na brzuch. Nie było na nim tak ogromnego siniaka.
- Z twoim brzuchem jest coraz lepiej.- zauważył Liam.- Nawet nie wiesz jak się martwiłem, myślałem, że to coś poważniejszego.
- Ja też się cieszę, że jest coraz lepiej.- wzięłam maść z blatu i zaczęłam go smarować. Nagle przypomniało mi się jak to Louis robił. Spojrzałam na niego, przyglądał mi się i mam nadzieję, że myślał o tym samym co ja. Po wsmarowaniu założyłam bluzkę, poczułam zapach perfum Harry’ego. Tak mi tego brakowało. Jak jeszcze mieszkał z nami u cioci Marry zazwyczaj chodziłam w jego koszulkach i zaciągałam się ich zapachem. Pozwalał mi na to a ja bardzo się z tego cieszyłam. Popatrzyłam teraz na każdego z chłopaków i myślałam, że wspaniale mieszkałoby się razem z nimi, mimo to jest zawsze jakieś „ale”. Na pewno mają własne plany a ja im będę przeszkadzać. Wiem, wiem Harry mi mówił, że to żaden kłopot ale z czasem będę im tylko zawadzać. Lecz postanowiłam, że jeszcze o tym pomyślę.
- Znowu coś do mnie mówiliście prawda ?- teraz byłam cała oblana wodą.- Harry nie daruję ci tego.
- Trzeba było się nie pogrążać w marzeniach.- uśmiechnął się ukazując przesłodkie dołeczki w policzkach.- Za pół godziny będzie jedzenie więc teraz możesz robić co chcesz.
- Ja chcę pooglądać telewizję nie wiem jak wy.
- Ja idę się wykąpać zaraz do was zejdę.- oznajmił Harry i od razu wbiegł na górę do swojego pokoju. Przekonałam ich na jeden z wyciskaczy łez a mianowicie „Trzy metry nad niebem”. Uwielbiam ten film i oglądałam go chyba milion razy. Usiadłam z chłopakami na podłodze a Niall przygotował popcorn. Po dwudziestu minutach usłyszałam jak Harold schodzi po schodach lecz nikt nie zwrócił na niego uwagi. Zaczął robić coś w kuchni a mnie lekko suszyło więc postanowiłam iść po wodę. Gdy tylko znalazłam się w progu krzyknęłam :
- O matko Harry !- nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Mój brat był NAGI. Natychmiast się odwróciłam, uklękłam, zakryłam oczy i powiedziałam.- Idź się ubierz, nie zapominaj, że jak na razie tu mieszkam i nie mam zamiaru oglądać cię nagiego, rozumiesz głupku.- ktoś mnie przytulił i zaczął się śmiać.
- Harry idź się ubrać, przez ciebie Alex będzie miała traumę.- rozpoznałam głos Louis’a.
- No dobra, dobra. Odbieracie mi przyjemność bycia wolnym.
-Harry możesz czuć się wolny ale rób to w swoim pokoju.- nie mogłam opanować śmiechu. Usłyszałam jak ktoś wchodzi po schodach. Nie miałam zamiaru otwierać jeszcze oczów bo bałam się znowu stojącego Harry’ego bez ubrań. Louis pogłaskał mnie po plecach i pomógł stać.
- Już poszedł możesz otworzyć oczy.- po ich otworzeniu zauważyłam jego uśmiech od ucha od ucha. Niezbyt go rozumiałam ale postanowiłam nie zagłębiać się w jego znaczenie.
- Czy on tak zawsze ?- spytałam lekko onieśmielona.
- Niestety ale tak. Jak jeszcze ciebie z nami nie było głupek zawsze latał z gołą dupą po domu i krzyczał jak on wspaniale czuję nago.- odezwał się Liam i wszyscy wybuchliśmy niepochamowanym śmiechem. Usiedliśmy z powrotem na kanapę i kontynuowaliśmy. W pewnej chwili do drzwi zadzwonił dzwonek. Niall poszedł otworzyć. Okazało się, że był to facet z pizzą, nie odrywając wzroku od filmu zajadaliśmy się nią. Nie wiedziałam, że aż tak spodoba się im to romansidło. Czułam wzrok Louis’a na sobie. Kiedy ukradkiem zerkałam na niego uśmiechał się do mnie. W pewnym momencie jakby chciał coś powiedzieć ale powstrzymał się tak jak ostatnio. Po skończonym filmie łezki mi poleciały jak zawsze. Chłopacy ukrywali wzruszenie z godnością ale ja wiedziałam, że oni też się wzruszyli. Niall z Liam’em gdzieś pojechali nie mówiąc nam gdzie. Harry poszedł poćwiczyć a Louis gdzieś poszedł, ja zostałam sama. Nie czekając zbyt długo przebrałam się w legginsy i tunikę. Wyszłam na taras, włączyłam na razie cicho muzykę i rozgrzałam się. Tym razem włączyłam piosenkę Christiny Perrie „Jar of hearts” i zatańczyłam modern. Włożyłam w to tyle serca, że sama się sobie dziwiłam. Ostatni raz tańczyłam do tej piosenki gdy byłam w parze tanecznej z Max’em. Tak on także tańczył. Wspomnienia wróciły ale nie pozwoliłam im wziąć nade mną kontroli, tym razem się nie rozkleję teraz cieszyłam się z każdej sekundy jaką przetańczyłam w rytm muzyki. Nie zwracałam uwagi na przemijające piosenki ja dalej robiłam to co kocham. Po skończeniu się wszystkich utworów opadłam na parkiet, nie miałam sił. Dopiero teraz zauważyłam, że niebo zaczyna robić się szare a pięć par oczu wpatruje się we mnie jak w anioła:
- No co ?- zapytałam z dziwną miną na twarzy.
- To… to było piękne.- wykrztusił z siebie Zayn.
- Dziękuje, cieszę się, że wam się podobało a teraz zacznijcie się szykować bo chciałabym być trochę dłużej w klubie i się więcej pobawić.- zrobili mi miejsce a ja ruszyłam do swojego pokoju. Od razu się rozebrałam i wskoczyłam pod prysznic. Było mi tak przyjemnie i mój spokój zagłuszył krzyk lub jak to inaczej nazwać głośna rozmowa chłopaków. Po wyjściu owinęłam się w ręcznik i wyszłam z łazienki. Moim oczom ukazał się Harry siedzący na łóżku.
- Co byś chciał ?- usiadłam obok niego i dałam mu pstryczka w nos. Jakoś niezbyt się krępowałam on również nie był zawstydzony.
- Chciałbym pogadać.- pokiwałam głową i zaczął.- Musimy wziąć pod uwagę twoją przeprowadzkę.
- Harry bardzo bym chciała z wami mieszkać, spędzać z wami czas ale dzisiaj uświadomiłam sobie, że wy macie swój świat i swoje życie ja wam tylko będę przeszkadzać.
- Lexi ty myślisz, że dla zwały urządzałem ten pokój ? Już od dawna namawiałem mamę na ten pomysł i w dzień twoich urodzin w końcu się zgodziła. Nawet nie wiesz jaki byłem szczęśliwy. Może i przez te dwa lata się nie widzieliśmy ale ja zawsze tęskniłem. Kiedy śpiewałem na scenie może byłem szczęśliwy ale moja dusza nie. Zawsze czegoś mi brakowało. Nigdy nie zapomniałem i nie chcę cię kolejny raz stracić, siostra, nie zniósłbym tego. Przecież wiesz, że każdy cię tutaj lubi i oni także nie pozwolą ci odejść. Jesteś jedną z nas i nic tego nie zmieni.
- Harry, ja nie wiedziałam… Myślisz, że zgodzą się na to ?- w tym momencie usłyszałam szepty za moimi drzwiami. Były dosyć głośne więc nawet Harry je usłyszał. Mrugnęłam do niego i powoli zbliżyłam się do drzwi i podsłuchiwałam ich rozmowę.
- Louis zamknij się w końcu, nie słyszę co oni mówią.- rozpoznałam głos Zayn’a. Zaśmiałam się pod nosem i gwałtownie otworzyłam drzwi. Wszyscy wpadli do mojego pokoju i zawiesili wzrok na mnie. Jakby nie patrzeć byłam w samym ręczniku. Spojrzałam na nich z gniewem i oznajmiłam:
- Oj chłopcy, chłopcy grabicie sobie. Nie ładnie tak podsłuchiwać czyiś rozmów.- na ich twarzach pojawił się rumieniec.- Chyba się pogniewamy…
- Nie Alex nie rób nam tego, to był pierwszy i ostatni raz przysięgamy.- uklękli przede mną a ja nie umiałam się na nich gniewać.- Mamy dla ciebie prezent ale najpierw się ubierz bo nie mogę się skoncentrować.- oznajmił Niall po czym potargałam mu włosy. Chłopacy się rozsiedli a ja weszłam do garderoby. Ubrałam się w ubrania, o których myślałam. Włosy rozpuściłam i zrobiłam lekki makijaż. Gdy wyszłam z garderoby świrusy zawzięcie o czymś gadali nie zauważając mnie.
Nagle wzrok zawiesił na mnie Louis bez przerwy się uśmiechał. Nagle powiedział
- Ej chłopaki Alex jest już gotowa.- wszyscy zwrócili się w moją stronę, trochę się zaczerwieniłam ale to nic zdążyłam się do tego przyzwyczaić. Usiadłam na krześle i odezwałam się:
- O czym tak rozmawialiście ?
- O tym, że prezent dostaniesz dopiero jutro rano.- powiedział z uśmiechem na twarzy Liam.
- No ej nie ma tak.
- A właśnie, że jest. Dochodzi dwudziesta zbierajcie się i jedziemy.- jak zawsze Liam potrafił zorganizować wszystko. Zamówił taksówki, które czekały na nas przed domem. Wsiedliśmy do nich i po chwili byliśmy na miejscu. Zdziwiłam się, że klub jest aż tak blisko. Oczywiście nie obyło się bez fotoreporterów ale weszliśmy bez problemu dzięki ochroniarzom. Klub był pełen ludzi. Tym razem nie mieliśmy zarezerwowanej loży więc wtopiliśmy się w tłum lecz nie rozdzielaliśmy się. Bawiliśmy się jakbyśmy pierwszy raz poszli na dyskotekę. Oczywiście nie obyło się bez śmiechów i wygłupów. Po kilku wspólnych tańcach podeszłam do baru i zamówiłam sobie drinka. Popijając go powoli na parkiecie dostrzegłam znaną mi sylwetkę. Zbliżała się w moją stronę. Zaczęłam się denerwować i próbowałam wyszukać któregoś z chłopaków, niestety nie widziałam ich. Był coraz bliżej mnie… Nie wiedziałam co robić: uciekać czy stawić czoła przeszłości…

I jest 12 !
Oceniajcie sami, mnie się wydaje taki nijaki…
Dziękuje za wszystkie komentarze i nowych obserwatorów :)
Jesteście cudowne ! :)
Mam nadzieję, że wam się podoba.
Jak myślicie kim będzie osoba zbliżająca się do Alex ?
W następnym rozdziale będzie się więcej działo, tak myślę :D
Do następnego.
:*

Za wszelkie błędy przepraszam.