wtorek, 16 października 2012

Rozdział 14


Z perspektywy Louis’a.
Pierwsze po przebudzeniu to uświadomiłem sobie, że mam kaca. Natomiast drugie, że jestem najszczęśliwszym mężczyzną na ziemi. Leży koło mnie najpiękniejsza istota na ziemi i jeszcze przytuliła się do mnie. Uśmiechała się przez sen, wygląda z tym pięknie, tak naturalnie. Chciałbym wstać i zrobić jej śniadanie ale boję się, że ją obudzę. To nic zrobimy je razem, jest dopiero szósta. Zaraz, zaraz SZÓSTA ?! Matko, dlaczego ja się tak wcześni e obudziłem ? Mniejsza o to. Alex zaczyna się wiercić co oznacza, że się budzi. Zacząłem głaskać jej gładki policzek. W końcu otworzyła oczy i spojrzała na mnie. Widziałem na jej policzkach rumieniec, tak słodko z tym wyglądała.
- Dzień dobry.- przywitałem ją.
- Hej.- usiadła i przetarła oczy dłońmi.- Która godzina ?
- Zdziwisz się, szósta rano.- zrobiła wielkie oczy i zaśmiała się a ja wraz z nią. Poleżeliśmy chwilę w ciszy nie odrywając się od uścisku. Było bardzo miło mimo. Po chwili dostałem SMS od Harolda o treści: Możesz już zejść z Alex, czeka na nią niespodzianka. Uśmiechnąłem się do telefonu a Lexi dziwnie na mnie patrzyła.
- Musimy zejść na dół, okej ? Ale najpierw muszę iść do toalety.- posłałem jej uśmiech i zniknąłem za drzwiami pomieszczenia.

Z perspektywy Alex:
Nie wiedziałam o co chodzi, ale się domyślałam. Pewnie chłopcy coś knują. No cóż tacy już są. Nie czekałam na Louis’a zbyt długo, wyszedł z wielkim uśmiechem na twarzy, czyli on tez jest w to wmieszany. Otworzył mi drzwi i przepuścił mnie w nich. Lekko bałam się iść pierwsza ze względu na swoje bezpieczeństwo, nie wiadomo co oni odwalą. No i miałam jednak rację. Po zejściu na dół zostałam oblana wodą. Nie byłam zła lecz śmiałam się tak, że brzuch mnie rozbolał. Spojrzałam na siebie i wyglądałam jak przemoczony szczur. Bluzka Louis’a opięła się na mnie i wyglądałam jak miss mokrego podkoszulka. Odlepiłam ją od ciała by nie było mi widać piersi bo spałam bez stanika.
- Dobra chłopcy spokój już.- oznajmił opanowany Harry.- Więc Lexi jak już widzisz kiedy ktoś dostaje jakiś prezent trzeba zrobić mu jakiegoś psikusa. Przepraszam, że dopiero teraz ci to mówię ale tak jakoś wyszło. A więc w imieniu wszystkich chciałbym podarować ci ten oto prezent.- Hazza podał mi dość duże, prostokątne pudełko. Otworzyłam je natychmiast i moje oczy dostrzegły piękną, czarną gitarę. Wyciągnęłam ją z pudełka i przejechałam po niej palcami. Była cudowna. Po chwili zauważyłam, że na przodzie wygrawerowane jest moje imię. Wzruszyłam się bo nie sądziłam, że Niall potraktuje moją prośbę na serio. Odłożyłam ją delikatnie do pudełka. Podeszłam do każdego chłopaka po kolei i przytuliłam go. Znalazłszy się przy Louis’ie wyszeptał mi do ucha ledwo słyszalne słowa:
- To ja wpadłem na pomysł żeby wygrawerować na niej twoje imię. Mam nadzieję, że się podoba.- uśmiechnęłam się i czym prędzej odpowiedziałam też szeptem:
- Oczywiście, jest wyjątkowa.- odwróciłam się do chłopaków i powiedziałam do nich:- Jeszcze raz bardzo dziękuje. Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy.- w tym momencie usłyszałam rozbijane szkło. Pierwsze co przyszło mi do głowy to obca dziewczyna w moim pokoju. Zayn zerwał się pierwszy i powiedział:
- Katy.- pobiegliśmy za nim i ja jako pierwsza weszłam do pokoju. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Moje ramki do zdjęć leżały na podłodze i miały potłuczone szybki. Cała aż się gotowałam ale to jeszcze nic. Mój kolaż ze zdjęciami cały zniszczony. Na wszystkich zdjęciach wycięła mnie i prawdopodobnie próbowała umieścić tam swoją twarz. Moje dłonie zwijały się w pięści, myślałam, że do niej podejdę i rozszarpię tą lalunie. Ale dopiero to co teraz zobaczyłam wyprowadziło mnie z równowagi. Moje buty do baletu, które tak wiele dla mnie znaczyły były porysowane pisakami.
- Co to ma kurwa znaczyć ?- odezwałam się niegrzecznie do „dziewczyny” Zayn’a. Chciałam do niej podejść ale ktoś złapał mnie za rękę, nawet nie zwróciłam uwagi kto.
- Ah to ty pewnie jesteś ta cała Lexi, tak ? Bo wiesz chciałam ci zrobić ładnie w pokoju. Te ramki chciałam gdzieś schować ale mi spadły. Jeśli chodzi o kolaż ze zdjęciami to strasznie mi się nie podoba to, gdyż nie pasujesz do tego otoczenia, skarbie. A te obciachowe kapcie co wiszą na ścianie to lekko je ubarwiłam.- moja buzia robiła się purpurowa. Wyślizgnęłam się z czyjegoś objęcia, podbiegłam do niej i strzeliłam jej porządnego liścia. Potem popchnęłam ją do ściany i „delikatnie” przemówiłam do rozsądku.
- Nawet nie wiesz ile te zdjęcia dla mnie znaczyły. To były pamiątki po moich rodzicach, jedyne jakie miałam. Kolaż był prezentem od Niall’a żebyśmy nigdy nie zapomnieli tego wieczoru, jednego z najlepszych, a ty tak sobie przychodzisz  kurwa i niszczysz to co dla innych może być najcenniejsze w życiu. To, że nie jestem wielce bogata to nie oznacza, że jestem gorsza. Przynajmniej jestem czegoś warta nie tak jak ty pustaku. No i na koniec moje buty do baletu nie są obciachowe. Gdybyś choć raz widziała ten piękny taniec, który potrafi pokazać wszystko zrozumiałabyś ale dla ciebie jest to trudne bo jak już zauważyłam ty nie masz mózgu. A teraz wyjdź bo ci przypierdole.- dziewczyna się wystraszyła i wyszła a za nią Zayn z przepraszającym wzrokiem. Nie płakałam ale za to byłam niemiłosiernie wkurzona. Harry złapał mnie za rękę ale ją odtrąciłam, wiedziałam, że zrozumie. Pokazałam reszcie żeby wyszli. Harry, Liam i Niall zrobili o co ich prosiłam ale nie Louis. Zamknął za nimi drzwi i momentalnie się w niego wtuliłam. Nie wiedziałam co z tym całym bałaganem zrobić.
- Lexi nie martw się naprawimy wszelkie szkody spróbujemy naprawić. A ta cała Katy nie jest warta tego wszystkiego.
- Dziękuje Louis, jesteś najlepszy.- momentalnie poprawił mi się humor. A to dzięki tym słowom. Zaproponował, że pomoże mi w sprzątaniu. Na sam początek włączyliśmy głośno muzykę by umilić sobie czas. Postanowiłam, że nie będę sobie psuć dnia pomimo tego co się wydarzyło. Zaczęliśmy od zbierania szkieł, następnie wyrzuciliśmy do śmieci mój kolaż. Bardzo mnie to bolało ale Louis obiecał, że wraz z Niall’em zrobią mi nowy. Potem zeszliśmy na dół i wrzuciliśmy buty od baletu do pralki. Na sofie siedziała ta zdzira… Po prostu będę ją unikała i nie będę się do niej odzywać . Harry i Niall byli w kuchni i szykowali śniadanie. Uśmiechnęłam się do nich a Hazza zapytał:
- Już wszystko dobrze Alex ?
- Tak jest okej. Ale nie liczcie na to, że będę ją tolerowała….
- Nie martw się my też jej nie lubimy.- oznajmił Niall i przybiliśmy sobie piątki.- A tak przy okazji po obiedzie mamy zamiar wyjechać. Mój znajomy polecił fajne miejsce na namiotowanie. Będziemy mieli trzy namioty: jeden ma Harry i jego dziewczyna.- zwróciłam się do brata i zrobiłam wielkie oczy, on tylko się zaczerwienił- Drugi Zayn i tamta no i trzeci namiot zarezerwowany jest dla singli, czyli ja, Louis, ty i Liam. Chyba ci to nie przeszkadza ?
- Pewnie, że nie. Już zdążyłam się przyzwyczaić do takich ekstremalnych nocek.- uśmiechnęłam się uroczo do Niall’a i potargałam mu włosy. Jego oczy zrobiły się piękniejsze, bardziej niebieskie. Lubię ten kolor. Jestem ciekawa czy w moich oczach też widać emocje ? A w ogóle o czym ja myślę, trzeba obmyślić plan wykurzenia tej całej Katy z naszego domu. Widać, że nikt jej nie trawi nawet Zayn’a zaczyna denerwować. Otrząsnęłam się z myśli i nagle zauważyłam, że przede mną stoi Harry z moją gitarą. Gestem ręki zaproponował żebym coś zagrała. Postanowiłam zagrać i zaśpiewać im coś polskiego i wybrałam utwór Dżemu „Whisky”. Jedna z moich ulubionych piosenek. Po skończeniu dostałam oklaski.
- Nawet nie wiedziałem, że język polski jest taki fajny.- powiedział Louis z wielkim uśmiechem na twarzy.- Kiedyś się nauczę tego.
- Ja już umiem kilka słów i uwierz mi stary to nie jest takie proste na jakie się wydaje.- dodał Harry poklepując marchewkowego po ramieniu. Chłopcy skończyli przygotowywać śniadanie, które było ogromne. Kanapki, każda z czymś innym, lekka sałatka, naleśniki, jajecznica i coś do picia. Usiadłam koło Hazzy, a obok mnie ulokował się Louis. Centralnie przede mną usiadła ona, jakby nie było innego miejsca. To nic jakoś przeżyję, nie zwracałam na nią kompletnie uwagi i zaczęłam jeść śniadanie. Katy cały czas mnie obserwowała. To było takie dziwne, po każdym moim kęsie robiła dziwne miny w końcu nie wytrzymałam i fuknęłam:
- Coś ci nie pasuje ?
- Tak, właściwie to ty mi nie pasujesz, jesz jak świnia i jeszcze bardzo dużo. Dziwie się, że chłopacy w ogóle cię lubią.- na jej twarzy pojawił się szyderczy uśmiech. Spojrzałam na Zayn’a, widać było, że nie wiem co robić.
- Nie masz prawa tak do niej mówić ! Nawet jej nie znasz…- Louis uderzył ręką w stół aż się cały zatrząsnął. Cieszyłam się, że chociaż on i reszta jest po mojej stronie.- Jest piękną kobietą, która ma pełno wdzięku w sobie. Przynajmniej nie jest plastikiem jak jedna spośród nas.
- Dziękuje nie jestem głodna.- wstałam od stołu a resztki z mojego talerza wysypałam na nią. Była mega wściekła. Odeszłam od stołu i poszłam do korytarza. Tam w jednej z szaf schowałam jednego papierosa, którego nie wypaliłam ostatnim razem. Po odnalezieniu go wyszłam przed dom i usiadłam na schodach. Pogoda jak na razie była ładna. Wiem, że palenie jest złe ale tylko to potrafi odpędzić ode mnie najczarniejsze myśli. Zaciągałam się tak, że brakowało mi tchu ale było tak jak dawniej, nic mnie nie obchodziło. Po chwili usłyszałam otwierane drzwi. Usiadł koło mnie, objął mnie ramieniem i powiedział:
- Znowu to robisz ?
- Tak Harry wiesz, że to dla mnie jedyny sposób…- nie dał mi dokończyć.
- Ja wiem ale to jest niezdrowe. Nie dosyć, że Zayn to gówno pali to jeszcze ty. Właśnie wracając do tematu „pięknej i bestii” lalunia dostała wielki ochrzan od Pana Kochasia.- na jego buzi zawitał wielki uśmiech.
- Harry boje się…- lekko się zawahałam ale przytuliłam się do niego. Powiem szczerze, że chciałabym żeby było tak zawsze. Jego usta przywarły do moich włosów. Tak dawno tego nie robił, aż zapomniałam jakie to jest uczucie…
- Nie masz czego Lexi on będzie dla ciebie dobry zobaczysz. Tylko otwórz się na miłość i dopuść go do siebie. Bo jak widzę to nawet mnie jest trudno przebić się przez tą barierę utworzoną wokół serca. Możesz nam ufać w stu procentach. Jesteśmy zwariowaną rodziną ale nigdy nie pozwolę żeby ktoś został skrzywdzony. Prędzej Daddy będzie pocieszycielem ale ja chcę być ten, który grozi.- zaczęłam się śmiać z jego wypowiedzi. Ale jego słowa mają sens. Muszę zlikwidować tą barierę po ostatnim zerwaniu i dopuścić do siebie Louis’a. Sama zauważyłam, że często mi się przygląda i tajemniczo się do mnie uśmiecha, to musi coś oznaczać… Harry wstał i podał mi rękę. Zrobiłam to co on i zgasiłam papierosa, na którego patrzył z obrzydzeniem. Weszliśmy do środka na dole nie było nikogo. Postanowiliśmy iść na górę, tam usłyszeliśmy okropne krzyki dochodzące z pokoju Zayn’a. Może teraz w końcu zrozumie, że ta lala nie jest dla niego, zasługuje na kogoś lepszego. Mam nadzieję, że taka osoba zawita w jego życiu już niebawem.
- Za jakieś dwie godzinki będzie obiad.
- Nie mam ochoty na nic, teraz się położę i jak któryś z was będzie gotowy to niech mnie obudzi. Ale normalnie bez żadnego dowcipu, jasne ?
- Jasne jak słońce. Możesz się już domyślić kto do ciebie przyjdzie.- na mojej twarzy zawitał uśmiech. Dałam Haroldowi buziaka w policzek i weszłam do swojego pokoju. Promienie słońca wpadały do pokoju przez otwarte okno. Poszukałam mojej MP4 i położyłam się na łóżku. Chciałam zasnąć ale nie mogłam, leżałam i cicho podśpiewywałam sobie pod nosem teksty piosenek. Wymyślałam przeróżne historie, które mogłyby nam się wydarzyć jeszcze dziś aż oko mi się zamknęło i zapadłam w delikatną drzemkę przedpołudniową.



_____________________
Ten rozdział był pisany na szybko i nie wiem jaki wyszedł...
Następny pojawi się w sobotę rano o ile będziecie komentowały ten :)
Dziękuje za 500 wejść <3 to dla mnie wiele znaczy :)
Do następnego :*

4 komentarze:

  1. Jeju, nie wiem jak to robisz, ale jak czytam to wyobrażam sobie jakbym stała obok nich i to wszystko obserwowała z bliska :)
    W twoich rozdziałach zawsze coś się dzieję i jest to genialne <3
    I ta gitara, i Lou z pomysłem wygrawerowania jej imienia= pomysł idealny.
    Uwielbiam jak do rozdziału wplatasz coś z perspektywy chłopaków, w tedy rozdział podoba mi się jeszcze bardziej o ile w ogóle to możliwe :)
    I kocham jej temperament. To jak wypierdoliła na tą laskę jedzenie i jak strzeliła jej z liścia, wybuchłam śmiechem.
    Dopiero w sobotę :(
    No nic, czekam
    Kocham <3
    Mrs.Styles

    OdpowiedzUsuń
  2. Bosko piszwlesz
    caly ten blog jest boski, a ta historia bardzo mnie wciagnela ^^ ( sorry ze bez polskich znakow ale pisze przez tableta i mi jest ciezko)
    Boze ta laska zayna mnie strasznie wkurzyla.
    Ja chce zeby ona byla w koncu z louisem ^^
    On jest dla niej taki slodki i kochany <3<3<3
    Czekam na nn!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Super ! :*
    A ta plastikowa laska mnie irytuje.
    Ja bym zabiła, zakopała w ogródku i posadziła tam marchewki.
    A Lou, jaki słoodziak <3

    Czekam xx

    Mwahh <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Co to za obrzydliwy plastik ?! Jeden rozdział i już mnie tak zirytowała, że szok :0 :/ Ale rozdział i tak cudowny *-* A szczególnie mi się końcówka podoba :D Czekam na nn ;) ;*

    OdpowiedzUsuń