niedziela, 14 października 2012

Rozdział 13


Nie wiedziałam, że kiedykolwiek go jeszcze spotkam. Stanął przede mną i wpatrywał się we mnie tak jak za dawnych czasów kiedy byliśmy razem. Najwspanialsze chwile spędzone z nim. Max… Nie mogłam wykrztusić z siebie żadnego słowa, nie potrafiłam przez falę wspomnień.
- Cześć Lexi.- nie spuszczałam z niego wzroku. Twarz Max’a wyrażała wszystko ale jednak nie umiałam z niej wyczytać emocji, nie potrafiłam.
- Nie masz prawa tak do mnie mówić ! Czego chcesz ?- poczułam gniew tak wielki, że moje ręce same zaciskały się w pięści.
- A jak myślisz ? Chcę ciebie, nawet nie wiesz jak tęskniłem.- zaczął zbliżać się do mnie, nie chciałam tego. Jego dotyk mnie bolał, on cały mnie obrzydzał. Zaczął mnie obejmować lecz natychmiast go odepchnęłam.
- Nie dotykaj mnie nigdy więcej, rozumiesz ? Ty jesteś dla mnie skończony, nie istniejesz już w moim sercu.- łzy cisnęły się do oczu ale nie dałam za wygraną. Posłał mi swój uśmiech i powiedział łagodnym tonem:
- Nie pamiętasz jak dobrze było nam razem ?
- Jak to wspaniale ująłeś „było” a teraz wypierdalaj, nie chcę cię widzieć już  nigdy więcej.
- Oj Alex ja do ciebie ładnie a ty do mnie z wulgaryzmem ? Wiesz na co mam ochotę ? Na ciebie słońce.- podszedł do mnie i objął moją twarz rękoma. Miałam na tyle dość siły by się wyrwać i przy okazji strzeliłam mu porządnego liścia. Zezłościło go to i złapał mnie za nadgarstek tak mocno, że aż jęknęłam z bólu. Na szczęście w moją stronę szedł Louis i zauważywszy zaistniałą sytuację natychmiast podbiegł do mnie i pomógł mi się wyplątać z jego uścisku.
- Nic ci nie jest ?- zapytał zatroskany Lou i spojrzał gniewnie na Max’a.
- Wszystko okej ale chodźmy zatańczyć, nie mam zamiaru oglądać tego gnoja.- wzięłam go za rękę i skierowaliśmy się w stronę parkietu. Usłyszałam słowa rzucone w naszą stronę:
- Oj chłopczyku chyba nie wiesz z kim zadarłeś.- to zdanie przyspieszyło mi akcję serca. Wiem, że Max jest zdolny do wszystkiego i bałam się o to by nie zrobił brunetowi krzywdy.
Znalazłszy się na parkiecie Louis przyciągnął mnie do siebie, spodobało mi się to. Trwaliśmy w uścisku uśmiechając się do sobie i wymyślając nowe kroki taneczne. Nagle nachylił się w moją stronę i powiedział:
- Chłopaki już pojechali bo Harry tak się nachlał, że niezbyt ogarniał co się wokół niego dzieje. Będziemy musieli iść na pieszo, nie przeszkadza ci to ?
- Ależ skąd przynajmniej spędzimy miło czas.
- A ten typek co cię zaczepiał to…?
- Max… Opowiadałam ci o nim.
- Tak, pamiętam. Lexi czy on cię teraz skrzywdził ? Jeśli tak to mu nie daruje.
- Nic mi nie zrobił, na szczęście. Najbardziej boje się o twoje bezpieczeństwo. Mam małą nadzieję, że już go więcej nie spotkamy.
- O mnie się nie martw, poradzę sobie ale jeśli będzie ci się narzucał masz natychmiast powiedzieć, zrozumiano ?- pokiwałam głową na znak, że zgadzam się z jego słowami. Po chwili DJ przemówił:
- A teraz zapraszam wszystkie pary, które są wśród nas. Specjalnie dla was wolny kawałek.- gdy usłyszałam te słowa lekko się zawstydziłam. Louis wystawił rękę co oznaczało, że zaprasza mnie do tańca. Z lekkim wahaniem zgodziłam się, on pocałował delikatnie jej wierzch i wtuliłam się w niego. To było cudowne uczucie. Wyszeptał mi do ucha:
- Zapomniałem powiedzieć ślicznie dziś wyglądasz.- uśmiechnęłam się do niego i oboje zatopiliśmy się rytmie muzyki.
Po skończonym tańcu udaliśmy się do baru po drinki. Mieliśmy dużo tematów do rozmów a przy alkoholu atmosfera była bardziej „luźna”. Po kilku kolejkach postanowiliśmy wrócić do domu by nie spić się jak świnie. Chwialiśmy się lekko ale ja i Louis próbowaliśmy iść normalnie. Jak zawsze śmialiśmy się z byle czego, nawet jak spoglądaliśmy na siebie. W pewnym momencie zachwiałam się i upadłam a on ze mną. Ze śmiechu brzuch mnie rozbolał. Gdy się uspokoiłam Louis zaczął mnie łaskotać.
- Louis proszę cię przestań, muszę wstać bo sukienka mi się podniosła.
- Dla mnie możesz być bez sukienki i tak będziesz piękna.- dopiero po chwili zdał sobie sprawę ze swoich słów. Zaczerwieniłam się i wydukałam z siebie:
- Dziękuje ci.- posłałam mu najładniejszy uśmiech na jaki było mnie stać. Przez chwilę szliśmy w krepującej ciszy ale ja, jak to ja postanowiłam ją przerwać.
- Louis przytul mnie.- nagle jego wzrok zatopił się w moim. Zrobił duże oczy ze zdziwienia. Pewnie nie spodziewał się. Powoli zbliżał się do mnie i objął swoim ramieniem. Znalazłam się tak blisko, że mogłam zaciągnąć się jego perfumami, były cudowne tak jak on. Zaczęliśmy temat wakacji gdy ktoś był tak nieuprzejmy i nam przerwał.
- Jak jej nie puścisz to twoja twarzyczka nie będzie już taka piękna.- z ciemności wyłowił się Max.- Ona należy do mnie.- prawie wykrzyczał te słowa. Przeraziłam się.
- Pozwól, że ja będę decydować do kogo należę. Jakoś mi się zdaje, że ty tą osobą nie jesteś więc daruj sobie Max. Nie mam ochoty na ciebie patrzeć.
- A ja wręcz przeciwnie. Chcę oglądać cię nagą, naturalną. Zawsze tego pragnąłem. Chcę cię dotykać.- zaczęłam biec w jego stronę. Nerwy mi puściły i nie wytrzymałam. Ale Louis mnie zatrzymał. Byłam silna, nie płakałam.
- Jesteś obleśny.- wykrzyczałam to ze wszystkich sił.
- Odejdziesz sam czy mam ci w tym pomóc ?- Louis podszedł do Max’a zmierzył go od góry do dołu i stał jak wryty.
- Jakby ci to powiedzieć nie odejdę póki nie odzyskam swojej dziewczyny.
- Jak mi wiadomo ona nie jest twoją dziewczyną więc masz zostawić ją w spokoju.- i teraz rozpętało się piekło. Ten cholerny gnojek uderzył Lou. Nie mogłam w to uwierzyć. Łzy leciały strumieniami. Ale on się nie dał. W tej chwili Max nie miał szans, nie dorównywał jemu. Mimo, że Louis dostał kilka razy to ten dupek oberwał pięciokrotnie więcej razy. Po chwili uciekł krzycząc coś ale ja już nie zwracałam na to uwagi. Podbiegłam do mojego obrońcy i zapytałam z troską:
- Louis dlaczego to zrobiłeś ? Nie musiałeś się z nim bić… Nie jest tego wart.
- Nie pozwolę by ktoś cię obrażał.- dotknął mojej twarzy i otarł spływające łzy.- Nie płacz nic mi nie jest, ważne, że jesteś bezpieczna. Chodź już do domu. Muszę przemyć rany na twarzy.
- Ja to zrobię.- objął mnie ponownie ramieniem i szliśmy w milczeniu. Spacer dobrze mi zrobił, trochę wytrzeźwiałam lecz nie do końca. Co chwilę patrzyłam na Louis’a, najwyraźniej był zadowolony. Nigdy nie zrozumiem chłopców.
W domu paliło się światło. Dosyć dziwnie, że o tej porze jeszcze nie śpią. Weszliśmy najciszej jak się dało, usłyszeliśmy cichy głos telewizora. Po wejściu zauważyliśmy, że Liam siedzi i ogląda wiadomości. Nie zwrócił na nas uwagi a ja po zaprowadzeniu Louis’a do kuchni powiedziałam:
- Liam już jesteśmy.- usłyszałam w odpowiedzi głośne „Yhy”. Niebieskooki siedział na krześle a ja szukałam środków na oczyszczenie ran. Łzy spływały po moim policzku, co chwile je wycierałam by ich nie zauważył. Uklęknęłam przed nim i obmywałam jego idealną twarz, która krzywiła się w niektórych momentach. Na myśl przychodziła mi jedna myśl: Max. On nie da mi spokoju póki mnie nie zdobędzie. Wiedziałam, że coś się popsuje, bo przecież ja nie mogę mieć spokojnego życia.
Dłoń bruneta dotknęła mojej twarzy, przytuliłam się do niej przymykając oczy. Pomógł mi wstać i przytulił dziękując za pomoc. Wychodząc z kuchni Liam raczył się odezwać:
- Lexi słuchaj Zayn przyprowadził jakąś laskę do nas no i ona zasnęła w twoim pokoju. Przepraszam za to, próbowałem z Niall’em ją jakoś stamtąd wykurzyć ale ona nie chciała.
- Dobra, dzięki, że mi powiedziałeś.- szliśmy na górę i myślałam gdzie dziś spać.
- Zapraszam do mojego królestwa.- zaśmiał się Louis.
- Ale ja…- nie wiedziałam co powiedzieć.
- Nie masz gdzie spać a do spitego Harry’ego cię nie puszczę więc nie masz chyba wyboru.- uśmiechnęłam się na samą myśl, że znowu mogę spać z nim. Nie okazywałam tego i mógł pomyśleć, że się nie cieszę. Było jednak na odwrót. Moja dusza aż skakała z radości. Usiadłam na łóżku i wpatrywałam się pusto w zdjęcia, które przedstawiały nas. Chciałabym kiedyś powtórzyć ten wieczór. Moje myśli zrobiły się bardziej niepokojące. Rozmyślałam nad tym czy Max może zrobić mi i reszcie jakąś krzywdę. Louis zauważył smutek na mojej twarzy, przysunął się w moją stronę i zapytał:
- Czym się martwisz ?- jego oczy. W tym momencie miałam ochotę w nich odpłynąć. Nie wiem jak on to robił ale działało, czułam jak ciężar moich myśli odchodzi w nieznane.
- Boje się, że Max może nas skrzywdzić. Nawet nie wiesz do czego jest zdolny. Na początku naszej znajomości i tak zwanego „chodzenia” był dla mnie idealny do momentu gdy podniósł na mnie rękę. Zaczął wyzywać od najgorszych, nawet nie potrafię opisać jaki ból mi wtedy sprawił. Tak naprawdę nie mówiłam tego nikomu. Po tym incydencie nadal go kochałam, nie umiałam przestać. Wtedy poznałam go z moją przyjaciółką. Nasz związek zaczął się rozpadać i w końcu mnie zdradził. To było przykre ale z dnia na dzień robiłam się coraz podlejsza i ignorowałam wszystko. Może nie pokazałam wam jaka jestem naprawdę, może się zmieniłam, ale kiedy mówię przykre rzeczy to myślę właśnie o nim. Słowa same wychodzą, nie kontroluję tego. W pewnym okresie gdy widziałam ich razem, okazujących sobie uczucia chciałam popełnić samobójstwo. Wiem, że to był głupi pomysł ale dzięki cioci Marry jestem tutaj. To ona mnie wyciągnęła z tego bagna. Nie wiem czy kiedykolwiek uda mi się odpłacić za to wszystko co dla mnie zrobiła.
- Dlaczego wcześniej mi lub Harry’emu tego nie powiedziałaś ? Gdybym wiedział wcześniej zabiłbym go dzisiaj… Ale z drugiej strony strasznie się cieszę, że wygadałaś mi się co oznacza, że mi ufasz.- w jego oczach pojawiły się iskierki. To był taki fajny widok widzieć uradowanego pana Tomlinsona.
- Mogłabym kiedykolwiek poznać twoją rodzinę ?
- Oczywiście, że tak. A tak przy okazji dlaczego ?
- Bo chciałabym się dowiedzieć czy są tak wspaniali jak ty Louis. Nigdy nie miałam wspanialszego przyjaciela. Jest mi strasznie miło gdy mogę spędzić z tobą trochę czasu. Oczywiście resztę zespołu także uwielbiam ale ty jesteś inny. Może i dziecinny ale jest w tobie coś co pragnę odkryć.- na te słowa zaczerwienił się i spuścił wzrok.- Dziękuje ci za to, że jesteś.- pocałowałam go w policzek ale nie odsunęłam się od niego od razu. Miałam taką ochotę pocałować go, żeby poczuć smak jego ust ale otrząsnęłam się i oddaliłam się troszkę.
- Jesteś słodka. Pojedziemy do nich w wolnej chwili ale ostrzegam cię są jeszcze gorsi ode mnie.- pośmialiśmy się trochę i było bardzo przyjemnie. Poopowiadał mi trochę o nich i od razu jego siostry mi się spodobały. Nagle usłyszałam przykre odgłosy z pokoju Harry’ego, wymiotował. Chciałam do niego iść ale Louis mnie powstrzymał mówiąc, że loczek nie chciałby żebym oglądała go w takim stanie.
Robiłam się coraz bardziej senna.
- Louis czy mogłabym się wykąpać i położyć spać ? Jestem strasznie zmęczona tym całym dniem.- patrzyłam na niego i widziałam troskę w jego oczach, znowu.
- No pewnie, że możesz. Ja też jestem zmęczony, a przecież musimy wypocząć bo jedziemy pod namioty. A jak jedziesz z One Direction do lasu to znaczy PARTY HARD. Uwierz mi, na łonie natury alkohol lepiej smakuje.- zaśmiałam się na jego słowa. W sumie to miał rację. Nagle spoważniałam i powiedziałam do niego:
- Louis nie mam piżamy !
- Lexi nie martw się wyszukam coś w szafie. Koszulka i dres czy może koszulka i krótkie spodenki ?
- Wybieram opcje drugą.- Louis natychmiast znalazł się w swojej garderobie i wyszukał ciuchy, w których będę spała. Uśmiechnęłam się i poszłam do łazienki. Na półkach było pełno perfum i żeli do mycia. Też uwielbiałam to. U cioci Marry moje kosmetyki nie mieściły się w łazience. Nalałam wody do wanny po czym weszłam do niej i wzięłam odprężającą i nie za długą kąpiel. Założyłam koszulkę, na której widniał nadruk dwóch marchewek i napis „I LOVE CARROTS” oraz zwykłe czarne spodenki. Były na mnie lekko za duże ale na szczęście był sznurek. Wyszłam z łazienki i nasze wzroki się spotkały. Uśmiechnął się do mnie i powiedział:
- Ładnie wyglądasz w tej koszulce.- mrugnął do mnie i momentalnie zniknął wchodząc do łazienki. Nie zdążyłam mu nic odpowiedzieć. Jak zauważyłam bardzo dużo komplementów pada z jego ust, to bardzo miłe z jego strony. Ale musze się wziąć w garść i powiedzieć o uczuciach, którymi go darzę bo inaczej mogę go pocałować, a to będzie bolało kiedy po tym powie, że nic do mnie nie czuje. Może zrobię to po powrocie z namiotów. Wgramoliłam się do łóżka i przykryłam się kołdrą. Zaczęłam ją wąchać jak jakaś nienormalna ale co ja na to poradzę, że uwielbiam zapach Louis’a ? Tak wiem nie jestem zbyt normalna. Po chwili wyszedł z łazienki w samych BOKSERKACH. Zawstydziłam się i to mocno chodź już widziałam go takiego. Podszedł do mnie i przykrył mnie bardziej szepcząc słowa:
- Dobranoc Alex, kolorowych snów.
- A ty dokąd się wybierasz ?
- No jeśli ty śpisz na łóżku to ja śpię na podłodze.
- Louis przestań się wydurniać. Łóżko jest na tyle duże, że zmieścimy się oboje, mnie nie przeszkadza, że będę spała z tobą.
- Mnie też to nie przeszkadza. Nawet bym się cieszył gdybym leżał tam teraz obok ciebie.
- No to na co czekasz, wskakuj.- uchyliłam kołdrę a on wskoczył do łóżka z wielkim bananem na twarzy. Przewróciłam oczami i przykryłam go tak żeby nie zmarznął. Odwróciłam się plecami do ściany i zamknęłam oczy. Po chwili poczułam chęć przytulenia się do niego, nie wiem co mnie naszło… Odwróciłam się z powrotem i spojrzałam na jego twarz. On chyba także tego chciał. Bez pytania położyłam się na jego ramieniu wtulając w jego IDEALNY tors. Czułam rytm jego serca pod dłonią. Uśmiechał się, musze przyznać, że ja także. Jego dłoń powędrowała na moją głowę. Dotykał moich włosów po czym oznajmił.
- To jest jedna z najlepszych nocy w moim życiu.- uśmiech nie schodził mi z twarzy gdy usłyszałam te słowa.- Jeszcze raz dobranoc.
- Dobranoc Louis.- zamknęłam oczy i momentalnie zasnęłam myśląc o nim…


_________________
I jak podoba się ?
Tak tą tajemniczą osobą jest Max xd
Następny rozdział dodam jakoś w tygodniu. 
Mam nadzieję, że będziecie komentowały.
I dziękuje za poprzednie opinie :)
Do następnego :*

4 komentarze:

  1. Boski rozdział, chcę więcej i czekam, aż ona powie mu o uczuciach...<3
    Zapraszam do mniee.;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super <33jestem ciekawa co sie bedzie dzialo pod namiotami :P
    No i supcio rozdzial ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow. Nawet nie wiem co napisać.
    Jest śliczny, czytam, czytam i chcę więcej!
    I to wszystko co się stało to jest po prostu jedno wielkie WOW.
    I też czekam, aż ona mu powie o swoich uczuciach. No bo niby oni czują do siebie to samo, ale z ich charakterami i jeszcze z twoimi zajebistymi pomysłami to nie wiem co wyjdzie <3
    To dodawaj szybko jakoś w tym tygodniu :)
    Kocham <3
    Mrs.Styles

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział :D
    Lou i Lexi <3
    Pisz szybko nn ;)

    Mwahh <3

    OdpowiedzUsuń