środa, 31 października 2012

Rozdział 18


Pierwsze co nasuwa mi się na myśl, dlaczego nie pamiętam nic po grze w chowanego. Czy ze mną jest coraz gorzej ? A może ja się starzeje ? W tym momencie to wszystko jedno. Następnym razem trzeba pamiętać aby wszyściutko nagrać. Głowa mnie tak napierdziela, że to jakaś masakra. Wszyscy śpią, cudownie. Wyszłam z dusznego namiotu przepełnionego wonią alkoholu i poszłam do samochodu Hazzy. Wyciągnęłam tabletki przeciwbólowe, wodę i składniki potrzebne na śniadanie. „ Zestaw dla alkoholika” postawiłam na większym stołku. Nic mi się nie chciało ale zrobię to dla nich by nie musieli się przemęczać i jęczeć. Tak, jestem dobrym człowiekiem. Niekiedy. Zrobiłam dużo kanapek i rozpaliłam ognisko. Dziwię się, że jeszcze nikogo nie obudziłam. Zostało kilka kiełbasek więc je upiekłam i ugotowałam wodę na herbatę. Pierwsza wyszła Emily, która nie była wcale a to wcale pijana. Ja nie wiem jak w takim towarzystwie można nie pić. Stanęła niedaleko mnie i zaczęła się mi przyglądać z uwagą.
- Na co się gapisz ?- warknęłam na nią i chciałam ją złamać poprzez kontakt wzrokowy. Udało się.
- Chciałam pogadać…- bawiła się swoimi dłońmi nie wiedząc co ze sobą zrobić.
- No to dalej bo nie mam ochoty cię oglądać.
- Ja chciałam cię przeprosić… Nie chciałam się tak do ciebie wtedy odezwać. Po prostu jestem zdenerwowana, że prawie nikt mnie stąd nie lubi.
- A dziwisz się ? Po tym wszystkim co zrobiłaś Zayn’owi ?
- Czyli już wiesz…
- Tak wiem. I masz to szczęście, że nikt prócz mnie i Zayn’a nie wie o tym. Po prostu reszta nie potrafi cię zaakceptować i są do ciebie uprzedzeni. Na szacunek trzeba sobie zasłużyć.- patrzyłam cały czas na nią. Po jej policzku zaczęły cieknąć łzy. Żal mi jej było. Podeszłam na bezpieczną odległość po czym odezwała się:
- Wiem, że źle zrobiłam. Zrozumiałam to. I jeszcze raz przepraszam za tamten incydent.
- Dobra przeprosiny przyjęte ale nie licz na to, że zostaniemy przyjaciółkami, jak na razie koleżeństwo.- podałam jej rękę i uściskałyśmy się na zgodę.- Ja też przepraszam za to uderzenie.- uśmiechnęła się tylko i do akcji wkroczył Harry.
- Moja bania. Wody… Tabletki.- wskazałam ręką nasz „zestaw” i szybko tam podleciał. Po chwili wrócił z wymuszonym uśmiechem, który i tak był słodki, i powiedział:
- Strasznie się cieszę, że się pogodziłyście.- objął mnie ramieniem i usiadł razem z Emily. Postanowiłam obudzić resztę. Na pierwszy rzut poszedł Zayn. Weszłam do jego namiotu i zaczęłam go lekko szturchać. Nie reagował. Wpadłam na bardziej odpowiednią metodę.
- Zayn zbiłam lusterko.
- Że co ?!- prawie krzyknął i natychmiast się podniósł łapiąc za głowę. Uśmiechnęłam się do niego i oznajmiłam.
- Przy ognisku jest woda i tabletki.
- Dzięki Lexi jesteś wielka.- zaśmiałam się po cichu i wyszłam z namiotu. Czuć w nim było dym papierosowy. Natychmiast wyszłam bo korciło mnie. Ruszyłam w stronę namiotu „wiecznych singli”. Po wejściu do niego moje oczy powędrowały na ciało Louis’a. Leżał w samych bokserkach, wyglądało to tak seksownie. Postanowiłam, że jego obudzę na samym końcu. Moją pierwszą ofiara jest Niall. Słyszę, że mamrocze coś pod nosem ale śpi. Klękam przed nim i dotykam jego ramion. Ten tak szybko wstaje i widzę pot na jego czole.
- Zły sen…- mówi dość cicho.- Dzięki Alex.- posyła mi uśmiech i wychodzi z namiotu widocznie wyczuł jedzenie. Następny jest Liam. Ten to po tych wakacjach będzie wykończony. Nie dosyć, że pierwszy raz pije taką ilość alkoholu to jeszcze budzę go brutalnie. Myślałam, że będzie trudno z dobudzeniem go ale nie. Przy wstaniu spytał czy są tabletki. Pokiwałam głową i popędził do reszty. Teraz kolej na Louis’a. Mam taką ochotę wtulić się w niego i zapomnieć o wszystkim. Może kiedyś… Podchodzę do niego i dotykam jego ramion. Nic. Dotykam jego buzi, widać na niej delikatny uśmiech, czyli udaje.
- Louis niedługo musimy jechać. Obiecałeś to swojemu wujowi.
- Lexi zaraz. Jeszcze pięć minut.- przypomniała mi się jedna akcja w domu. Postanowiłam wcielić ją w życie.
- Jestem naga.- momentalnie jego oczy otworzyły się. Moje usta otworzyły się a oczy lekko przymknęłam. On podniósł się na rękach i powiedział:
- Kłamiesz… A ja miałem tą nadzieję, że…- nie dałam mu dokończyć.
- LOUIS !- prawie krzyknęłam. Na mojej twarzy pojawił się wielki rumieniec.
- No co w końcu jestem mężczyzną.- puszcza do mnie oko i jakby nigdy nic uśmiecha się.
- Oj Louis ale ty jesteś świrnięty.- chciałam wstać i wyjść z tego dusznego namiotu ale przyciągnął mnie do siebie. Serce wali mi jak szalone. Nie wiem co zrobić. Patrzę w jego oczy i widzę szczęście, które wypełnia go całego.
- Jesteś wyjątkowa.- szepcze mi do ucha.
- Pod jakim względem ?- uśmiecham się do niego i dziwię się sobie, że nie zapomniałam jak się oddycha.
- Pod każdym. Niby jesteś niedostępna ale jak przychodzi co do czego potrafisz się przytulić i porozmawiać szczerze. Niekiedy ciśniesz ludzi później jesteś taka słodka i niewinna. I właśnie to w tobie uwielbiam. Jesteś jedyna w swoim rodzaju, nikogo nie udajesz.- przytulił mnie do siebie, słyszałam bicie jego serca. Chciałabym by kiedyś zaczęło bić dla mnie… Ale mnie dziś marzenia pogrążają.
- Nawet nie wiem co powiedzieć. Zawsze próbuję być sobą i tyle.- przerywam i nie wiem co dalej powiedzieć. Cały czas na mnie patrzy i krępuje mnie to.- Chodź na śniadanie, sama je zrobiłam. Gadałam dziś z Emily…- spuszczam głowę. Nie wiem dlaczego to mówię.
- I co, znowu jej przywaliłaś ?- zaśmiałam się na te słowa.
- Nie, przeprosiła mnie, a ja nie wiem co o tym myśleć… Boje się, że skrzywdzi Harry’ego.
- Nie martw się, gdyby co jesteśmy z tobą i pomożemy ci. Pamiętaj, jesteśmy rodziną.- chcąc mnie pocieszyć położył rękę na moim ramieniu. On jeszcze tego nie wie ale działa na mnie w zaskakując sposób. Od razu dostaję gęsiej skórki i chcę by ta chwila trwała wiecznie.
- Chodź na śniadanie, wszyscy czekają.- wstał i podał mi rękę. Wyszliśmy z namiotu a na zewnątrz jakby się ochłodziło i na niebie były ciemne chmury. Wszyscy się na nas patrzą trochę krępujące, znowu.
- Co wy tam tak długo robiliście ?- pyta mulat i robi fajny ruch swoimi brwiami.
- Rozmawialiśmy.- odpowiedziałam, ale oni jak zwykle swoje.
- Roooozmaaawwwwialiście.- przeciąga Harry i uśmiecha się.
- Tak Harry rozmawialiśmy. Przyjaciele tak nieraz robią.- tym razem Louis zainterweniował. Zrobił się czerwony na twarzy i cały czas patrzył na Hazzę. Ten wzrok musiał coś oznaczać. Przysiedliśmy się do wszystkich i tak oto spędziliśmy nasze ostatnie śniadanie w lesie. Niall zjadł prawie wszystkie kanapki ledwo zostawił po jednej do nas. Trzeba mu to wybaczyć w końcu wczoraj najebał się jak świnia i mało jadł. Rozmawialiśmy jeszcze przez jakąś godzinkę po czym podszedł do mnie Louis i powiedział, że musimy się zbierać. Widziałam, że reszta tez robi to samo. Poszłam się przebrać do namiotu. Byłam sama. Wybrałam czerwone spodnie do tego białą bluzkę z krótkim rękawem i białe conversy. Zaczęłam się powoli ubierać. Po założeniu spodni przyszła kolej na górę. Poczułam, że odpięło mi się ramiączko od stanika. Przeklnęłam pod nosem dosyć głośno.
- Pomogę ci.- usłyszałam głos za sobą i strasznie się wystraszyłam. Podszedł do mnie i odgarnął włosy z moich pleców. Dostałam gęsiej skórki, muszę to ogarnąć. Odwróciłam się przodem do niego i wyszpetałam:
- Louis ja…- nie dokończyłam bo przerwał mi przystojniak stojący naprzeciw mnie.
- Nie bój się, chcę tylko zapiąć ci ramiączko.- pokiwałam głową i z powrotem odwróciłam się do niego plecami. Jego dłonie były takie delikatne. Pomimo strachu sama nie wiem do czego, uśmiechałam się. Dotknął mojego nagiego ramienia co bardzo mi się spodobało ale odsunęłam się od niego by zachować rozsądek. Uśmiechnął się do mnie i powiedział:
- Zaraz jedziemy tylko się pospiesz bo Harry się odmyśli i nie da nam samochodu.- zaśmiał się do siebie
- Okej zaraz przyjdę.- wyszedł z namiotu a ja głośno westchnęłam. Wiem, że będzie trudno utrzymać mi uczucia na wodzy jak Louis będzie tak blisko mnie. Po tym nieudanym incydencie w domu chciałabym go pocałować, posmakować jego idealnych ust. Założyłam bluzkę i zaczęłam rozczesywać włosy. Postanowiłam zostawić je rozpuszczone i wygrzebałam z mojej torby mój ulubiony czarny fullcap z dużym napisem „BAD”. Wyszłam z namiotu i wzrok Niall’a i Zayn’a zawisł na mnie. Podbiegli do mnie przytulając się i blondyn powiedział:
- Alex chyba się z tobą ożenię.- zaśmiałam się i poczochrałam jego włosy.
- Ja chyba też.
- To mam mieć aż dwóch mężów ? Chyba prędzej zgłupieje.- Niall zaczął się jak zwykle śmiać a Zayn zaczął mnie łaskotać ale to było chwilowe. Po chwili żarłok krzyczy na cały głos:
- Chociaż Alex wie co dobre. A nie tak jak ty i Harry.- skierował słowa do Louis’a ten tylko zrobił głupią minę i znów mi się przyglądał.- Fullcap’y rządzą.- cieszył się razem z mulatem a ja w tym czasie podeszłam z marchewkowym do Harolda, który migdalił się z Emily. Obrzydzili mi totalnie. Oderwał się od niej i zwrócił się do nas.
- Powierzam wam moją „Lucy” i chciałbym odzyskać ją w całości.
- Nadajesz samochodom imiona ?- spojrzałam na niego zdziwiona.
- Lucy nie jest zwykłym samochodem, ona jest wyjątkowa więc jeszcze raz proszę nie zróbcie jej krzywdy.- nie mogłam już ze śmiechu.- A ty Louis masz uważać na moją Lexi ona też ma wrócić cała do domu.
- Będę się nią opiekował najlepiej jak potrafię.- spojrzałam mu w oczy, głęboko. Nie mogłam wyczytać z nich emocji ale się cieszyłam z tych wypowiedzianych słów.
- No ja myślę. A teraz spadajcie moje gołąbeczki.
- Harry zajmij się swoją dziewczyną.- odszczekałam mu.- I za to mam dla ciebie zadanie specjalne. Spakujesz mnie i Louis’a i weźmiesz nasze torby, zrozumiano ?- pokiwał głową i spojrzał na mnie błagalnie ale ja nie odpuściłam mu zadania. Pożegnaliśmy się ze wszystkimi, wysłuchaliśmy ich głupich komentarzy i poszliśmy w stronę „Lucy”.
- Louis czy twój wujek na pewno zgodził się abym razem z tobą przyjechała ?
- Tak na sto procent. Nie masz się o co martwić. On nawet w najgorszych ludziach próbuję odnaleźć pozytywną cechę i ich polubić. Na ciebie tylko się spojrzy i już wiadomo, że jesteś dobrą osobą.- uśmiechnął się do siebie i otworzył przede mną drzwi od samochodu.
- Taaa…- powiedziałam po cichu jakby do siebie. Po chwili ruszyliśmy. Dowiedziałam się, że ich dom znajduje się w małej miejscowości za Londynem, czyli czeka nas jakieś dwie godziny jazdy. Dopytywałam go o każdy szczegół związany z Max’iem.  Przez jakiś czas milczeliśmy wsłuchując się we wspaniałą piosenkę Michael’a Jackson’a „Smooth criminal”. Zaczęło padać. Ale nie tak delikatnie, to była typowa ulewa. Drogę było ledwie co widać, przez co strasznie nam się dłużyło. Zaczęliśmy rozmawiać żeby złagodzić jakąś nudę. Później śpiewaliśmy i wygłupialiśmy się. Louis zaczął opowiadać mi o swojej rodzinie. Szczerze to strasznie mu tego zazdrościłam, sama chciałabym mieć taką. W pewnym sensie miałam ale to nie to samo. W pewnej chwili zawiesiłam się i słuchałam go tylko jednym uchem. W głowie przewijało mi się tysiące myśli. Nagle samochód stanął a ręka Louis’a przykryła moją.
- O czym myślisz ?
- O tym jak fajnie jest mieć w pobliżu ludzi, z którymi można zrobić rzeczy niemożliwe. Jestem tak szczęśliwa, że dane mi było was poznać. Po prostu do tej pory nie mogę w to uwierzyć.- niebieskooki przygryzł wargę i zamyślił się na chwilę.
- To my jesteśmy szczęśliwi, że poznaliśmy ciebie, Lexi.- chwila ciszy.- Aha jesteśmy już na miejscu.
- Już ?- pokiwał głową.
- I jest chyba gorzej niż się spodziewałem.
- Co się stało ?- lekko się wystraszyłam.
- Bo wiesz… ta ulica nie jest wyłożona żadnym kamieniem ani niczym takim więc wokół nas jest pełno błota. A ty jak dobrze widzę masz białe buciki więc nie ma żadnego „ale” i wskakujesz mi na barana.
- No dobra niech ci będzie.- ściągnęłam czapkę z głowy i otworzyłam drzwi. Na moją twarz buchnęło zimne powietrze. Lou miał rację wszędzie błoto. Podszedł do moich drzwi i kucnął tyłem. Ja zajęłam miejsce na jego plecach i ruszyliśmy do bardzo ładnego domu. Po chwili zdałam sobie sprawę, że na takim podłożu jest bardzo ślisko i chciałam uprzedzić Louis’a by uważał ale już za późno. Właśnie teraz leżymy w błocie, cali brudni i zamiast wstać i jakoś się ogarnąć to my się bawimy. Totalne dzieciaki z nas. Rzucamy się, smarujemy i co tylko możliwe z tą mazią. Po piętnastu minutach wstajemy już nie martwiąc się o moje buty Louis mówi przez śmiech.
- No to ten ładnie wyglądasz.
- Tak ty też.- śmiejemy się. Na szczęście mam chusteczki i możemy wytrzeć nasze twarze.- Jak my się teraz pokażemy ?
- Nie martw się, oni są już przyzwyczajeni na takiego rodzaj spotkania. Zawszę coś odwalę, jeszcze nigdy nie było żebym przyszedł do nich normalnie. Ale muszę cię zasmucić, będziesz musiała przebrać się w ubrania Chrisa bo jak na razie rzeczy Caroline nie są przewiezione.
- Pożyjemy zobaczymy, a teraz chodź bo pewnie się już niecierpliwią.- objął mnie ramieniem i zmierzaliśmy do wielkich drewnianych drzwi. Louis zadzwonił dzwonkiem i po chwili usłyszałam kroki zbliżające się do nas….



______________
Jest i 17 ! :D
Nawet nie wiecie jak się nad nim męczyłam... Nie miałam kiedy go dokończyć.
I jak myślicie co wydarzy się w domu Chris'a i Caroline ?
Postaram się by następny był bardziej ciekawszy :)
A więc do 18 :D
:*

10 komentarzy:

  1. Super ! <3
    Lucy ! Imiona samochodów są świetne :)

    Mwahh <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Boooooooooooooskie :D :D :D
    Jeżeli następna częśc ma by jeszcze ciekawsza to już się boję :D :D
    Serio, serio :D
    Imiona samochodów, hahahahahahhahahahahhahaahhhahaahhahahah.
    Pisz szybciutko :D\
    Będę czeka :D
    Domii Styles

    OdpowiedzUsuń
  3. Super :D Kocham twojego bloga :D Zapraszam na mój : http://i-wish-one-directionn.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezuuuuu. Kobieto! Ty to masz talent do pisania !!! Wstawiaj szybko nexta prosze <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak zawsze booski rozdział...
    Kiedy oni wyznają sobie miłość..?
    Zapraszam do mnie na bloog o Louisie:
    www.1d-help-me.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. On jest śliczny <3
    Kurde, kocham twój sposób pisania :)
    No i właśnie kiedy oni sobie powiedzą, że się kochają?
    Dajesz szybko ten 18 :D
    Kocham <3
    Mrs.Styles

    OdpowiedzUsuń
  7. I znowu byłam do tyłu ... Za szybko dodajesz rozdziały ;P Jak możesz to mnie informuj albo na blogu albo na gg ( numer na blogu znajdziesz) Co do rozdziału wspaniły <333 Piszesz zarąbiście :D Uwielbiam, a raczej kocham ten blog :) Jest on jednym z moich ulubionych :* Czekam na nn :D
    P.S. U mnie nn, zapraszam na: http://4ever-onedirection.blogspot.com/ Całuski ;***

    OdpowiedzUsuń
  8. ahaha, świetne! czekam na nn :>
    + zapraszam na http://ultimo-respiro.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń