piątek, 28 września 2012

Rozdział 8


Z perspektywy Louis’a:
Obudziłem się wypoczęty. Po podniesieniu powiek zobaczyłem ją. Była taka słodka i niewinna kiedy spała. Leżała tuż obok wtulona we mnie. Chciałbym by ta chwila trwała wiecznie. Tak, muszę przyznać podoba mi się Alex, ale szczerze powiem nie mam pojęcia czy ona czuje to samo do mnie. Chce jej to powiedzieć ale poczekam, aż się bardziej z nami zaprzyjaźni. Ma tak cudne usta, że mógłbym nawet teraz je pocałować. Louis stop ! Co ty do cholery robisz ? Skarciłem się w duchu, że w ogóle takie coś powiedziałem. Kilka kosmyków wpadło na jej twarz. Od razu je odgarnąłem budząc przy tym Alex…

Z perspektywy Alex:
Poczułam czyjś dotyk na mojej twarzy, to było coś cudownego. Od razu na niej pojawił się uśmiech. Uchyliłam lekko oczy i dostrzegłam, że przytulam się do kogoś. Momentalnie oprzytomniałam i przypomniałam sobie, że przecież spałam z Louis’em. Odsunęłam się trochę od niego zawstydzona zaistniałą sytuacją i zaczęłam się tłumaczyć:
- Ja bardzo przepraszam, naprawdę nie chciałam…
- Alex nie masz mnie o co przepraszać, to ja powinien cię przeprosić. Tak słodko spałaś, że nie miałem serca cię budzić. Ale muszę przyznać było dość fajnie.- uśmiechnął się do mnie i skierował się w stronę łazienki. Gdy zniknął za drzwiami zaczęłam się cieszyć jak mała dziewczynka. Chyba podoba mi się Louis no ale przecież mu tego nie powiem. Jak mogłabym mu się spodobać: zwykła nastolatka z dziwnym charakterem a on przystojny chłopak w dodatku gwiazdor, który może mieć każdą. Postanowiłam, będę udawać obojętną. Wyszłam z łóżka i skierowałam się w stronę lustra, które wisiało na ścianie. Podniosłam bluzkę i spojrzałam na brzuch. Mimo, że nie bolał siniak nadal nie schodził co bardzo mnie martwiło. Stanęłam bokiem by przyjrzeć się mu z innej perspektywy. Nagle stanął za mną on. Przyglądał mi się z uwagą. Podszedł bliżej i zaczął oglądać mój brzuch.
- Boli ?
- Nie już nie, ale martwię się bo siniak nie schodzi.- spojrzał na mnie i w tej chwili przejechał palcami po nim. Ciarki przeszły moje całe ciało. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Czy ja jestem w nim…? Nie, przecież ja nie mogę ! Obiecałam sobie to, nie będę się zakochiwać by nie zostać zranioną. Ale przy nim czułam się zupełnie inaczej niż przy Max’ie. Nie wiem co o tym myśleć. Nasze wzroki się spotkały, znowu. Posłaliśmy do siebie uśmiechy. Louis po chwili wpatrywania się we mnie powiedział:
-  Pójdziemy dziś do lekarza, niech go obejrzy a potem pójdziemy na spacer, co ty na to  ?- zapytał z nadzieją w głosie.
- No pewnie czemu nie. A teraz chodź na dół zjemy śniadanie.- pokiwał głową i stanął przede mną. Wskazał na swoje plecy bym na nie wskoczyła. I tak też zrobiłam. Dotknął moje uda swoimi rękoma. Czułam ich ciepło i moc. Zaczęliśmy się śmiać nie zwracając uwagi na to, która jest godzina. Na dole spotkaliśmy Harry’ego i Niall’a.
- I jak się spało ?- zapytał zaciekawiony Niall.
- Wspaniale.- odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy co Louis zauważył.
- Słyszałem twój śpiew i dźwięk gitary, ale przecież ty nie umiesz grać ?- spojrzał Harry to na mnie to na bruneta o niebieskich oczach.
- Alex wyskoczyła z pomysłem żebym zaśpiewał jej przed snem , a że ona umie grać no to właśnie to zrobiła.- odpowiedział Louis po czym spojrzał na mnie.
- Alex to ty umiesz grać na gitarze ?- Harry nie mógł uwierzyć w to co słyszy.- Nigdy o tym nie mówiłaś.
- Tu nie ma o czym. Ty też mi wielu rzeczy nie mówisz, Harry…- spojrzałam na niego a on się chyba zaczerwienił. On nigdy nie chciał mówić o sprawach sercowych. No trudno jakoś przeżyje.
- I jak tam noc gołąbeczki ?- do kuchni wszedł Zayn.
- Strasznie gorąca i upojna.- powiedziałam szybko i mrugnęłam do Louis’a i chłopaków żeby mnie nie wydali.
- Na serio ? To może mi opowiecie jej szczegóły ?- zapytał mulat poruszając przy tym śmiesznie brwiami.
- Zayn ty cioto, przecież ja i Alex jesteśmy tylko przyjaciółmi.- nie mogłam już ze śmiechu tak jak reszta. Nie mogłam uwierzyć, że Zayn dał się nabrać na takie coś. Podszedł do mnie Louis:
- Może pojedziemy teraz a obiad zjemy na mieście ?
- Okej to jest dobry pomysł. Pójdę się tylko umyć i ubrać. To spotkajmy się za pół godziny na dole.
- Dobrze będę czekać na ciebie.- szybko pobiegłam na górę ogarnąć się lekko. Najpierw się umyłam, nie zajęło mi to zbyt dużo czasu gorzej było z wybraniem rzeczy. Chciałam wyglądać normalnie ale ładnie. Nie miałam pomysłu. Nakrzyczałam na siebie w duchu, że przecież to nie randka i nie powinnam się zakochiwać choć już to zrobiłam. Wreszcie wybrałam. Założyłam jeans’owe spodenki do tego czarną bluzkę z dużym rozcięciem pod pachą i pod to neonowy żółty stanik. Moim zdaniem wyglądało dosyć dobrze. Grzywkę ładnie ułożyłam a resztę włosów spięłam w koka. Ostatni raz spojrzałam w lustro i zeszłam na dół. Siedzący na kanapie chłopcy patrzyli się na mnie, wywróciłam oczami i zawołałam:
- Louis idziesz czy nie ?
- No idę, idę.- uśmiechnął się do mnie i pokiwaliśmy chłopakom. Usłyszałam krzyk Harry’ego.
- Tylko na nią uważaj, bo jak nie to mój drogi przyjacielu pogadamy inaczej.
- Dobra, dobra.- odpowiedział obojętnie Louis i wyszliśmy na zewnątrz. Tym razem wsiedliśmy do bardziej sportowego auta. Było bardzo ładne i nawet wygodne. Nie znam okolicy więc niezbyt wiem gdzie jedziemy, zaufam mu i mam nadzieję, że nie wywiezie mnie gdzieś do lasu. Och ta moja bujna wyobraźnia… Po kilku minutach nie wytrzymałam i spytałam:
- Dlaczego się uśmiechasz ?
- Bo jestem szczęściarzem i mam zaszczyt jechać z tobą i ci towarzyszyć.
- Co to za zaszczyt, po prostu jedziesz ze swoją najlepszą przyjaciółką.- uśmiechnął się teraz szerzej ale nic nie odpowiedział. Nawet jego oczy się śmiały. Włączył radio i usłyszałam jak prezenter zapowiada piosenkę Taboo i Alexa Gaudino " I don't wanna dance" Momentalnie zrobiłam głośniej i zaczęłam śpiewać. Louis tylko na mnie spojrzał i robił to co ja. Przez całą piosenkę wygłupialiśmy się i tańczyliśmy, mieliśmy ograniczone ruchy ale to nic liczy się dobra zabawa. Po zakończeniu naszego jakże cudownego występu oznajmił:
- Bardzo ładnie śpiewasz, nie myślałaś o karierze piosenkarki ?
- Wiesz co kiedyś może myślałam o tym ale bardziej kręci mnie taniec. Śpiewam tylko dla zabawy i dziękuje za komplement.
- Ależ nie ma za co.- odwrócił głowę w moją stronę i mrugnął do mnie. Po chwili zobaczyłam nazwę jakiegoś ośrodka zdrowia. Zrobiło mi się niedobrze na samą myśl o lekarzach, chorobach i innych dolegliwościach. Strasznie się denerwowałam. Poczułam przesuwającą się dłoń po moim ramieniu.
- Alex wszystko będzie dobrze, nie martw się.- spojrzałam tylko na niego a moja mina dziękowała mu za to że jest teraz przy mnie. Weszliśmy do środka i wcale nie było dużo ludzi. Usiedliśmy przed salą i czekaliśmy na wywołanie mojego nazwiska. Nagle ten moment nastąpił:
- Klaudia Alexandra Rey proszona do gabinetu !- krzyknął jakiś mężczyzna w średnim wieku. Louis wstał za mną i szliśmy w stronę wyznaczonej sali.
- A pan to kto jeśli można wiedzieć ?
- Najbliższa rodzina, jakiś problem doktorze ?- zapytał lekko zdenerwowany Lou. Najbliższa rodzina jak to pięknie brzmi. Dotknęłam jego ramienia i dałam znak żeby się uspokoił. Weszliśmy do sali. Louis usiadł przy biurku a mnie kazano się położyć na kozetce. Podniosłam bluzkę a mężczyzna zaczął dotykać i uciskać mój brzuch. Było to niemiłe i gdy poleciały mi łzy Louis podbiegł do mnie, złapał mnie za rękę i powiedział łagodnym głosem:
- Wszystko będzie dobrze.- lekarz jeszcze chwile mnie macał po brzuchu i powiedział:
- No to nieźle panią napadli. Brzuch jest cały poobijany i niektóre narządy wewnętrzne też, dlatego siniak nie chce zejść. Przepisze maść i mam nadzieję, że się polepszy. Proszę i do widzenia.
- Do widzenia…- odpowiedzieliśmy jednocześnie. Gdy znaleźliśmy się już przy samochodzie wydukałam z siebie:
- Dziękuje.
- Nie masz za co dziękować. Myślałem, że przywalę temu gościowi za to, że robi ci krzywdę.- oznajmił zdenerwowanym głosem.
- Louis on musiał sprawdzić czy nie zostało nic uszkodzone.
- Rozumiem to ale mógłby być delikatniejszy.- kiedy to usłyszałam uśmiechnęłam się do niego a w głowie krążyło mi wiele myśli. On się o mnie martwi, jakie to jest słodkie. Jechaliśmy trochę w ciszy:
- Na co masz ochotę ?
- Hmm, pomyślmy. Może lody ?
- Cudowny pomysł.- zajechaliśmy tam w niecałe piętnaście minut. Po wyjściu z samochodu Louis’a dorwały fanki. No tak przecież jest sławny nie mam się czemu dziwić. Ale trochę to głupie bo nigdzie nie może wyjść. Stałam chwilę na boku na szczęście nie trwało to długo. Weszliśmy do środka i zajęliśmy stolik na samym końcu. Louis poszedł zamówić lody dla mnie truskawkowy a dla niego czekoladowy. Po przyjściu usiadł naprzeciwko mnie.
- Alex musze się do czegoś przyznać.
- No dajesz.- oznajmiłam a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- Dopiero dziś dowiedziałem się, że twoje pierwsze imię to Klaudia.
- Na serio ? Harry nigdy wam nie mówił, że mam dwa imiona ?- zrobiłam dziwną minę i zaczęłam myśleć, że ja im też się przedstawiłam jako Alex a nie jako Klaudia Alex.
- Nigdy. A Klaudia to jest polskie imię ?
- Tak jedno z moich rodziców było Polakiem ale nie chcę o tym mówić.
- Dobrze nie musimy.- rozmawialiśmy jeszcze z dwie godziny aż do zamknięcia lokalu. Po wyjściu zorientowaliśmy się, że jest już ciemno. Pojechaliśmy jeszcze do parku i usiedliśmy na jakimś pagórku. Położyłam się na trawie a Louis zrobił to samo. Oglądaliśmy razem gwiazdy wymyślając przy tym różne dziwaczne historie. Chciałam by ten dzień trwał wieki. Przy Louis’ie czułam się wspaniale.
- Jak byłem mały często obserwowałem niebo nocą. Nigdy nie zapomnę jak cieszyłem się gdy zauważyłem spadającą gwiazdę. Zawsze chciałem mieć własną.
- Ja tez zawsze o tym marzyłam. Chodź wrócimy już do domu bo pewnie się martwią.
- No dobrze więc chodźmy.-ruszyliśmy w stronę auta zaparkowanego dwie przecznice dalej. Była już dosyć późna godzina ale my i tak zachowywaliśmy się bardzo głośno, jak dzieci.
Po pół godzinie dotarliśmy do domu. Światła się świeciły co oznaczało, że reszta jeszcze nie śpi. Weszliśmy do domu dość cicho, stanęliśmy w korytarzu i przysłuchiwaliśmy się ich rozmowie:
- Ja stawiam na to, że jak wrócą to będą już parą.- poznałam głos Harry’ego. Nie mogłam w to uwierzyć. Spojrzałam na Louis’a, który się zawstydził ja zresztą także.- Jak tak będzie to stawiam wszystkim wstęp do klubu, do którego jutro się wybierzemy.
- A ja mówię, że Lexi będzie mądrzejsza i wrócą jako przyjaciele. Jak dobrze sobie przypominam chyba jeszcze nie jest gotowa na nowy związek.- to był głos Liam’a. Myślę, że ma rację ale nie jestem w stu procentach pewna. Może już mi minęło ? Sama nie wiem… Weszliśmy do pokoju i wszyscy spojrzeli na nas:
- Oj Harry nie ładnie się tak zakładać i to jeszcze o mnie, nie ładnie. I muszę cię zasmucić ale stawiasz jutro wszystkim wstęp a z tego się bardzo cieszę.- powiedziałam do brata, który się lekko zaśmiał a Louis zgromił ich wszystkim wzrokiem. Weszłam do kuchni, wzięłam dwie marchewki a jedną podarowałam Louis’owi. Byliśmy już zmęczeni więc poszliśmy do pokoi. Kiedy stanęłam przed drzwiami podszedł do mnie i powiedział:
- Dziękuje za ten wspaniale spędzony dzień.- nasze oczy się spotkały przez co spuściłam głowę i dodałam:
- To ja dziękuje, nie wiem co bym zrobiła bez ciebie u lekarza.- podeszłam bliżej i pocałowałam go w policzek. Widocznie nie spodziewał się tego bo uśmiechnął się przygryzając przy tym wargę. Mówię wam nieziemski widok. Pożegnałam się z nim i weszłam do swojego pokoju. Natychmiast poszłam się umyć. Po wyjściu z łazienki ubrałam się w piżamę i weszłam do mojego łóżka. Chwilę rozmyślałam nad dzisiejszym dniem ale udało mi się zasnąć.

_____________________
I jak podoba się ?
Dla mnie może być.
Po pierwsze dziękuje za tak ogromny wzrost liczby wyświetleń, jestem bardzo szczęśliwa :)
Po drugie dziękuje za komentarze.
Ten rozdział chciałabym zadedykować dwóm wspaniałym dziewczynom, które także prowadzą bloga:
Ten rozdział jest specjalnie dla was :)
To do następnego rozdziału :)

środa, 26 września 2012

Rozdział 7


Otworzyłam oczy. Spojrzałam na okno, zaczęło świtać. Próbowałam wstać ale to było coś okropnego. Ból przeszył mnie całą. Powoli wstałam i poszłam do łazienki. Po wzięciu zimnej kąpieli usłyszałam pukanie do drzwi. Usłyszałam głos Louis’a:
- Alex jeśli mnie słyszysz to wysłuchaj mnie, nie musisz odpowiadać. Ja i chłopacy napisaliśmy do ciebie list. Mam nadzieję, że go przeczytasz i w końcu zrozumiesz, że jesteś dla nas bardzo ważną osobą. Dziś mija dwunasty dzień odkąd zamknęłaś się w pokoju i nie odezwałaś się do nas. Nie jesteśmy już tymi samymi chłopakami co byliśmy. Bardzo nam cię brakuje ale wszystko masz w liście. I mam jedną prośbę jeśli mnie słuchałaś to zapukaj chociaż raz w drzwi.- po jego słowach pojawił mi się uśmiech, od tak dawna nie było go u mnie. Zawahałam się przez chwilę ale zapukałam w drzwi. Chciałam spojrzeć mu w oczy i powiedzieć jak jest mi źle ale nie. Pójdę do chłopaków w czasie obiadu. Po chwili czekania usłyszałam.
- Tęsknie.
- Ja także.- odezwałam się i szybko żałowałam tego. Chociaż nie, ja jednak tęsknie i to bardzo mocno. Louis wsunął list przez małą szparę między drzwiami a podłogą. Wzięłam go, usiadłam opierając się o drzwi i zaczęłam czytać:

HARRY:
Lexi proszę cię odezwij się, daj znak życia. Nie wiem co zrobię jeśli ci się coś stanie. Bardzo tęsknie. Brakuje mi naszych rozmów tych poważnych jak i tych najgłupszych ale najbardziej twojego uśmiechu, który próbujesz za wszelką cenę ukryć. Proszę wróć ! Wiesz, że cię kocham siostrzyczko ?
NIALL:
Alex przeczytaj uważnie co ci teraz napiszę. Musisz wrócić i to natychmiast bo przez ciebie nie mam apetytu a może dzięki tobie ? A już nie ważne masz wrócić i koniec bo popadnę w jakąś histerię no i wiesz tak troszkę tęskno mi do ciebie.
ZAYN:
No więc zacznę od tego, że bez ciebie jest tak jakoś dziwnie pusto. Tęsknie mimo, że krótko się znamy. Tak się denerwuje, że nie mam czasu poprawić sobie włosów. Mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy i nasza rodzinka będzie w komplecie.
LIAM:
Wiesz już wszystko co mam do powiedzenia na ten temat. Chcę żebyś wróciła bo tęsknie za tobą chyba jak każdy z nas. Pamiętaj, że jeśli jest jakiś problem lub coś w tym stylu możesz się do mnie zwrócić i zawsze ci pomogę.
LOUIS:
Wiesz, że tęsknie ? Tak mi ciebie brakuje… Chłopakom zresztą też. Jedyne co mnie pocieszało przez te dni bez ciebie były zdjęcia. Tak zdjęcia z imprezy. Lubię jedno no może dwa w szczególności. Pierwsze to tam gdzie bardzo ładnie wyszły nam oczy a prawdę mówiąc tobie. Nigdy nie widziałem tak pięknych. I twój uśmiech tajemniczy a zarazem taki słodki. Drugiego możesz się domyślić. Proszę cię wróć do nas. Jeszcze raz powtórzę, tęsknimy…

Uśmiechnęłam się a łzy pomarszczyły kartki. Musze jednak dziś do nich zejść. Spojrzałam na zegarek, jedenasta. Ubiorę się i mogę iść. Wybrałam sobie ubranie i udałam się do łazienki. Zajęło mi to trochę ale udało się, Po wyjściu z niej usłyszałam trzaskanie talerzy i garnków. Oznacza to, że pora na obiad. Wiedziałam, że wszyscy są na dole i pomagają sobie nawzajem. Zeszłam bardzo po cichy. W kuchni widziałam tańczącego Zayn’a i Louis’a do piosenki puszczonej z radia. Nagle mulat się odwrócił i rzucił w moją stronę:
- Cześć Alex…. O matko ALEX !- krzyknął i podbiegł do mnie. Za nim cała reszta. Uściskał mnie delikatnie widocznie pamiętając o napadzie.  Następnie podszedł do mnie Niall.
- No w końcu. Już myślałem, że całe życie będę musiał być na tej diecie.- dodał uśmiechając się. Następny był Liam. Uśmiechnął się do mnie przytulił i powiedział:
- Tak myślałem.- nagle przede mną stanął Harry cały roztrzęsiony. Przytulił się do mnie i oznajmił:
- Dziękuje, nawet nie wiesz jak się cieszę.- uściskałam najmocniej jak potrafiłam lecz był przy tym ból. Ucałowałam jego policzek. Następnie przyszła kolej na Louis’a. Najpierw spojrzał na mnie niepewnie swoimi nieziemskimi oczami a potem podszedł do mnie. Przytuliłam się do niego. Do jego cudownego ciała. Łzy zaczęły lecieć ale nie chciałam by ktoś to zauważył. Wyszeptałam mu do ucha:
- Dzięki tobie tu jestem. Gdyby nie ta przemowa przed moimi drzwiami nie wiem czy byłabym tutaj z wami.
- Alex dla ciebie wszystko.- nagle w serduszku zrobiło mi się ciepło. Było to dość dziwne uczucie, niezbyt mi znane. Trwaliśmy w tym uścisku do momentu kiedy pozostała czwórka zaczęła krzyczeć „uuuuuuuuuuuuu Louis”. Oderwaliśmy się od siebie a ja lekko poczerwieniałam. Czułam narastający ból, złapałam się za brzuch i usiadłam na krzesło. Teraz zauważyli mój brzuch, wszyscy zrobili wielkie oczy. Nie dosyć, że był wychudzony to jeszcze ten siniak, który nie schodził. Louis przyniósł lód byłam mu wdzięczna. Kazałam im się rozejść i zrobić ten obiad bo zrobiłam się głodna. Niestety musiałam długo czekać bo te ślamazary nie potrafią nawet ziemniaków ugotować ale po jakimś czasie udało im się. Udaliśmy się do stołu gdzie natychmiast usiedliśmy i zaczęliśmy jeść. Czułam jego wzrok na sobie. Siedzący naprzeciw mnie Lou co chwile patrzył na mnie i uśmiechał się. Nie wiem czemu ale przy nim czuje się onieśmielona. Dziwne… Po zjedzeniu obiadu przeszliśmy do salonu. Miałam ochotę na jakąś komedie no i moja zachcianka została spełniona. Siedziałam koło Harry’ego i Niall’a. Popołudnie zleciało nam bardzo miło. Po zakończeniu filmu chciałam udać się do mojego pokoju ale ktoś złapał mnie za rękę. Harry odwrócił mnie i powiedział:
- Jedziemy z chłopakami do kina jedziesz z nami ?
- Nie dzięki ale zostanę w domu.- uśmiechnęłam się i zaczęłam iść w stronę schodów.
- Ja zostanę z Alex i dotrzymam jej towarzystwa.- oznajmił Louis. Chłopcy uśmiechnęli się do siebie i wyszli z domu. Odwróciłam się na piętach i powiedziałam:
- Dlaczego to zrobiłeś ? Przecież mogłeś spędzić mile wieczór a teraz będziesz tu siedział ze mną i się nudził.
- Nie martw się, nie znam czegoś takiego jak nuda.- spojrzałam przez okno. Słońce jeszcze nie zaszło i było bardzo ciepło.
- Za dziesięć minut spotykamy się nad jeziorem.- zobaczyłam jego uśmiech na twarzy no i oczywiście na mojej też się pojawił. Nie wiem dlaczego tak bardzo zależy mi na jego towarzystwie. Jest to jakaś niewidzialna nić, która łączy nasze dusze. Ale dlaczego akurat on ? Nie znałam odpowiedzi na to pytanie. Szliśmy razem na górę bez słowa. Gdy znalazłam się w moim pokoju natychmiast przebrałam się w strój kąpielowy. Zorientowałam się, że ból ustał na szczęście. Miałam go już dosyć. Po przebraniu się założyłam z powrotem ubranie, wzięłam ręcznik i zeszłam na dół. Louis czekał na mnie w pokoju. Pokiwałam głową i wyszliśmy przez taras. Gdy tam zaszliśmy zauważyłam jak słońce chowa się za horyzont. Piękny widok. Spojrzałam na Louis’a, patrzył i mierzył mnie.
- Wszystko okej ?- spytałam odwracając się tak, że stałam naprzeciw niego.
- Tak wszystko dobrze, przepraszam.- po tych słowach spuścił głowę na dół i lekko poczerwieniał. Rozłożyliśmy koc, który Louis wziął ze sobą. Położyłam swój ręcznik na niego, Lou w tym czasie ściągał bluzkę i spodenki. Jego jedynym odzieniem były kąpielówki. Zawstydziłam się i to na maksa. Odwróciłam się delikatnie by uniknąć kontaktu wzrokowego i zaczęłam się rozbierać. Po rozebraniu się z rzeczy uśmiechnęłam się do chłopaka. Chciałam wejść do wody ale zatrzymał mnie. Ukucnął przede mną i dotknął mojego brzucha.
- Nadal boli ?
- Tak ale nie tak mocno, da się wytrzymać. Nie musisz się przejmować.- wypowiedziawszy te słowa uśmiechnął się do mnie i pocałował mój brzuch. To było bardzo fajne. Weszliśmy do wody, która nie była aż tak zimna. Po chwili zapytał:
- Dasz radę dopłynąć na środek jeziora. Chciałbym ci coś pokazać.
-  No pewnie.- po drodze jak zawsze wygłupialiśmy się. Podtapialiśmy i chlapaliśmy wodą. Po dopłynięciu byłam pewna, że nie mam grunty. Louis wziął mnie za rękę i podpłynęliśmy trochę dalej. Czułam coś pod nogami lekko się wystraszyłam. Gdy zauważyłam, że brunet normalnie stanął zrobiłam to samo. Było niesamowicie.
- Chłopacy nie wiedzą o tym ogromnym kamieniu.
- Dlaczego to robisz ?- spytałam niedowierzając pytaniu, które padło z moich ust.
- Ale co masz na myśli ?
- Wszystko. Zajmujesz się mną, pomagasz mi i wiele innych rzeczy. Raczej ludzie gdy usłyszą ode mnie jakieś wulgarne słowa odpychają mnie, ale taka już jestem. Dlatego niezbyt cię rozumiem.
- Bardzo cię lubię i chcę z tobą spędzać czas, to wszystko. Chodź już na brzeg bo robi się chłodno. Tak też zrobiliśmy, po dopłynięciu do brzegu udaliśmy się zawinięci w ręczniki do pokoju. Usiedliśmy na kanapę i zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim i o niczym. Kiedy już się wysuszyliśmy założyliśmy swoje rzeczy. Parę chwil potem wróciła reszta. Widziałam w reklamówkach butelki z alkoholem. Spojrzeliśmy na siebie i uśmiechnęliśmy się do siebie i Liam zaczął mówić:
- Postanowiliśmy troszkę się odstresować, nie zaszkodzi nam trochę zabawy co nie ?
- Oczywiście, że nie.- zaśmiałam się i Liam podszedł do mnie.
- W końcu jesteś taka jak przedtem.- uśmiechnęłam się i pomogłam chłopakom w rozpakowaniu zakupów. Dziesięć butelek alkoholu i przekąski postawiliśmy w salonie resztę włożyliśmy do lodówki. Włączyliśmy program muzyczny i zaczęła się zabawa. Wypiliśmy dwie butelki i postanowiliśmy trochę potańczyć. Zabawa nie miała końca. Śmialiśmy się i byliśmy poważni. Tańczyliśmy wszyscy razem więc nikt się nie martwił, że nie ma partnera. Zrobiliśmy się strasznie zmęczeni. Usiedliśmy na kanapy i wypiliśmy następne dwie butelki. Niall wpadł na pomysł by zagrać w butelkę. Dla urozmaicenia gry dodaliśmy do niej zasadę: jeśli nie wykonasz zadania lub nie odpowiesz na pytanie musisz pocałować tego, który kręcił butelką. No i gra się zaczęła. Pierwszy kręcił Zayn. Zabawa trwała bardzo długo. W końcu wypadło na mnie. Butelką kręcił Harry. Spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem, który po chwili przeniósł na Louis’a.
- No więc tak. Na górze jest korytarz prowadzący do „tajemniczego pokoju”. Znajduje się w nim łóżko dwuosobowe. Ty i pan Tomlinson spędzicie razem noc, oczywiście bez żadnych skojarzeń. – spojrzałam na Louis’a, który był skrępowany a następnie na Harry’ego i chłopaków, którzy mieli na twarzach dziwny uśmiech.
- Harry ty chyba nie mówisz serio ?
- Mówię jak najbardziej serio siostrzyczko. No to kończymy imprezkę i idziemy spać. Dobranoc kochani.- wszyscy wstali i skierowali się do góry. Ja z Louis’em poszliśmy do tego „tajemniczego pokoju”. Strasznie się krępowałam i po nim też to było widać. Otworzył drzwi i przepuścił mnie bym weszła pierwsza. Omal szczęka mi nie opadła. Ściany były kolory szarego. Na jednej z nich była piękna tapeta w różne wzorki. Mała toaletka, szafa, regał i drzwi do garderoby, która była pusta. Przy oknie stały dwie gitary akustyczne: czarna i brązowa. Następnie łóżko. Ogromne, dwuosobowe fioletowe z wieloma poduszkami. Podeszłam do niego i przejechałam ręką po pościeli. Naprzeciwko stanął Louis.
- Jeśli chcesz mogę spać na podłodze.
- Louis przestań się wygłupiać. Łóżko jest tak wielkie, że pomieściłoby co najmniej cztery osoby.- uśmiechnął się a ja przeszłam do łazienki. Wzięłam kąpiel, ubrałam się w piżamę i wyszłam. Następnie zrobił to on. Po wyjściu spojrzałam na niego. Był tylko w spodenkach. Znowu ten rumieniec… Położyliśmy się do łóżka, ja po prawo a Lou po lewo. Nie mogłam zasnąć więc się odezwałam:
- Zaśpiewaj mi.
- Że co ?- spytał ze zdziwieniem.
- Chcę żebyś mi zaśpiewał. Jest tu gitara, ja umiem grać więc nie widzę problemu.- wzięłam do ręki gitarę i zaczęłam grać ich piosenkę „More than this”. Po skończeniu uśmiechnęłam się do niego.
- Pięknie śpiewasz.
- Dziękuje.- dodał z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Dobranoc, kolorowych snów.- przybliżyłam się lekko do niego i pocałowałam go w policzek. Sama nie mogłam w to uwierzyć a co dopiero on. Odwróciłam się do niego plecami. Przez chwilę czułam jego wzrok na sobie ale odwrócił się i szepnął.
- Dobranoc Alex.

_______________
I jak podoba się ?
Powiem szczerze mi tak :)
Ale to wam pozostawiam ocenić to :)
Nie wiem kiedy będzie kolejny rozdział.
Mam nadzieję, że w piątek.
Chciałabym napisać też kawałek z perspektywy któregoś chłopców. Mam tak zrobić czy nie ?
Do zobaczenia :*

wtorek, 25 września 2012

Rozdział 6


Budziłam się kilka razy w nocy. Miałam koszmary ale nie musiałam się bać bo był przy mnie Louis. Wszystko mnie bolało a najbardziej brzuch. Nie ma to jak być skopaną przez dziesięć nieogarniętych fanek. Powoli odwróciłam się by spojrzeć, która jest godzina, było kilka minut przed ósmą. Postanowiłam wstać, ubrać się i zejść na taras by zatańczyć, ja to muszę dziś zrobić. Powolnym krokiem zmierzałam do garderoby lecz przejście zagrodził mi brunet.
- Gdzie ty się wybierasz taka poobijana ? Musisz teraz leżeć i wypoczywać.
- Louis zrozum, muszę coś zrobić i nic mnie nie powstrzyma nawet jakbym wiła się z bólu.- spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem a ja przeszłam z ubraniami do łazienki. Umycie się nie sprawiło mi takiego kłopotu jak ubranie się. Po pół godzinie wyszłam z łazienki, wzięłam płytę z piosenkami i otwierałam drzwi kiedy Louis wziął mnie na ręce i zapytał:
- Gdzie mam cię zanieść ? Jeśli chcesz zrobić to o czym myślę to zaniosę cię żebyś nie traciła sił.
- Dobrze chciałabym iść na taras.- pokiwał głową i poszliśmy powoli bym nie odczuwała żadnego bólu. Spojrzałam na jego zatroskaną twarz i powiedziałam półszeptem.- Nie musisz tego robić.
- Ale ja chcę.- powiedział stanowczo i po chwili byliśmy już w salonie gdzie byli wszyscy. Harry spojrzał na mnie i powiedział:
- Lexi proszę cię nie rób tego. Narobisz sobie tylko dodatkowego bólu.- po jego policzku spłynęła łza.
- Harry ja muszę. Oprócz bólu nie mam nic, zrozum to.
- Ależ masz, nie widzisz że darzymy cię miłością ?
- Posłuchaj, ja to wiem, też się do was przyzwyczaiłam i strasznie was lubię naprawdę ale lepiej będzie jak jutro wyjadę. Nie chcę być znowu odtrącona, Harry, na drugi plan. Po waszym urlopie zostanę sama jak palec a nie zniosę następnej rozłąki z ludźmi, których kocham…
- Alex ale nie musisz, możesz z nami być przez cały czas, w trasy będziesz jeździła z nami. Nie chcę cię znowu stracić i to przeze mnie…- podszedł do mnie i chwycił mnie za podbródek.
- Harry ja… nie wiem muszę pomyśleć. Teraz pozwólcie, że zrobię coś co od dawna planowałam.- wyszłam na taras i włączyłam płytę. Z kolumn zaczęły wypływać pierwsze nuty Lamb "Gabriel". Każdy ruch ciała bolał mnie. Ale zrobiłam to. Melodia złączyła się z moim ciałem w jedno. Łzy leciały jak nieopamiętane wywołane szczęściem, bólem i wspomnieniami. Pod koniec piosenki nie wytrzymałam i upadłam. Nie miałam siły się podnieść lecz przestałam płakać. Ból narastał, któryś z chłopaków wziął mnie na ręce i ułożył na kanapie. Dostałam kawałek chleba bo nie mogłam wziąć tabletki na głodny żołądek. Świat wirował wokół mnie i niekiedy nawet pojawiały mi się mroczki przed oczami. Usłyszałam głos Liam’a widocznie był czymś zmartwiony. Nie rozumiałam ani jednego słowa. Poczułam ulgę, ktoś przyłożył mi zimny okład na mój brzuch. Moje powieki robiły się coraz cięższe. Zastanawiałam się czy to jest mój koniec ? Nie czułam nic. Usłyszałam krzyki i wołanie mojego imienia ale ja nie potrafiłam zareagować. Dalej była tylko ciemność.

Zbudził mnie ból głowy. Spojrzałam na zegar ścienny i wskazywał kwadrans po trzeciej. Widocznie zasnęłam. Podniosłam lekko głowę. Wokół mnie siedzieli chłopcy wpatrzeni w telewizor, najwidoczniej nie zauważyli, że wstałam. Powiedziałam:
- Harry…- nagle każdy wlepił swój wzrok we mnie.
- Słucham, potrzeba ci czegoś ?
- Nie dziękuje, ale chciałabym pojechać do mamy i bez żadnego „ale”.
- No dobrze. Był u ciebie lekarz jak zemdlałaś rano, dał ci zastrzyk na zmniejszenie bólu. Lepiej ci ?
- Wiesz co Harry najbardziej mnie boli serce. Przykro mi, że psuję wam urlop, który moglibyście spędzić zupełnie inaczej.
- Ale Alex o czym ty mówisz, to jest najlepszy czas, uwierz mi. I w tym coś jest. Przez ten cały stres Niall przestał tyle jeść.- odezwał się Liam a chłopacy zaczęli się śmiać. Mnie było tylko stać na mały uśmieszek. Znowu chcieli zanieść mnie na rękach do samochodu ale tym razem się nie dałam. Trzymając się za brzuch powoli doszłam do czarnego land rovera.
Po dwudziestu minutach jazdy w ciszy dojechaliśmy. Gdy wyszłam z samochodu dech zaparło mi w piersi. Tak dawno tu nie byłam. Chłopcy skierowali się do sklepiku a mnie kazali zostać przy samochodzie. Zauważyłam, że przygląda mi się jakiś mężczyzna. Widocznie dostrzegł moją zmasakrowaną twarz ale zignorowałam go. Po powrocie Harry wręczył mi najpiękniejszy znicz jaki kiedykolwiek widziałam, oni także mieli własne ale mniejsze. Zaprowadziłam ich na mogiłę mamy. Była bardzo zadbana a to dzięki mnie i cioci. Każdy po kolei zapalił swój znicz, pomodlił się i postawił go na grobie. Ja byłam ostatnia. Z trudem uklękłam na ziemi ale dałam radę, robię to dla niej. Z moich oczów leciały łzy a w mojej głowie trwała modlitwa:

Cześć mamuś, nawet nie wiesz jak za tobą tęsknie. Wiem, że jesteś w niebie bo byłaś ideałem człowieka. Mam nadzieję, że widziałaś mój taniec dzisiaj rano, to z dedykacją dla ciebie. Jak widzisz mam wspaniałych przyjaciół i to dzięki Harry’emu. Ale mam także prośbę do ciebie: pomóż mi lub doradź jak mam żyć. Naprawdę nie mam pojęcia i chyba niedługo się załamie. Daj mi choć jeden znak, że jesteś gdzieś w pobliżu.
W tym momencie zawiał wiatr a na moim karku poczułam lekkie mrowienie. Tak, to ona.
Dziękuje i pamiętaj kocham cię.

Pożegnałam się z nią i ruszyłam do chłopaków oddalonych ode mnie. Byłam im za to wdzięczna. Po drodze ocierałam łzy. W końcu złapałam Harry’ego pod ramię i ruszyliśmy w stronę auta.  Przy wyjściu zatrzymał nas ten sam mężczyzna, który mi się przyglądał.
- Witaj Alex, ale ty wyrosłaś.
- Przepraszam a my się znamy ?
- Ja ciebie tak ale ty mnie niekoniecznie chyba, że kiedyś mama ci o mnie wspominała ale wątpię..
- Ja także.
- Więc może ci powiem. Pewnie doskonale pamiętasz jak twoja mama pracowała w bardzo dużej firmie. Od samego początku chciała być kimś więcej. Pamiętam jak dziś na jej biurku stało twoje i twojego taty zdjęcie.- wpatrywała m się w niego, on sobie z tego nic nie robił tylko kontynuował.- Byli już długo po ślubie. Zawsze lubiła o was rozmawiać. Twoja mama i ja bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Mogę ci powiedzieć, że zostaliśmy kochankami.- moje oczy były pełne łez.- Zapewne doskonale pamiętasz dzień wypadku. Twoja mama wkręcała ci, że jedzie do pracy, wcale jednak tak nie było. Jechała do mnie, było nam tak dobrze. Obiecywała mi, że w końcu powie to tobie i swojemu mężowi. I właśnie w ten dzień miała wam to powiedzieć. Byliśmy w bardzo czułym momencie kiedy zadzwonił jej telefon byłaś to ty. Chciałaś żeby mamusia przyjechała jak najszybciej bo za nią tęsknisz. I wtedy wszystko prysnęło. Powiedziała mi wprost, że nie zostawi rodziny bo ona jest dla niej najważniejsza. Musiałem się zemścić. Bo skoro ja nie mogłem jej mieć to nikt nie mógł.- nie wytrzymywałam psychicznie ale słuchałam dalej.- I to przeze mnie twoja mama nie żyje, ja spowodowałem ten wypadek.- uśmiechnął się szyderczo do mnie. Nie wytrzymałam i uderzyłam go w twarz. Nadal trzymając Hazzę czułam jak jego mięśnie się napinają. Zaczęłam krzyczeć.
- To jest niemożliwe ! Mama nigdy nie zrobiłaby czegoś takiego ! Pan ma zjebany gar i to równo, nigdy nie widziałam takiego skurwysyna. Harry powiedz, że to nie prawda…- zaczęłam płakać jak małe dziecko. On tylko na mnie spojrzał i nie wiedział co zrobić.
- Oj malutka przed tobą stoi żywy dowód. Mogę ci pokazać nawet nasze wspólne zdjęcie.- i zrobił to. Jednak musiała to być prawda. Ona i ten mężczyzna. Okłamywała nas. Oparłam się o samochód i zaczęłam płakać. Nie mogłam pohamować łez. Przy tym ból fizyczny był pestką. Osunęłam się na ziemię. Chłopcy podbiegli do mnie. Nie chciałam tego. Czułam jak moje serce się kruszy. Louis nie wytrzymał i zaczął biec do tego faceta. Zayn go zatrzymał w porę i przepowiedział, że takie gówno nie zasłużyło na naszą uwagę.
- Zayn czy ty kurwa nie widzisz, że ona cierpi i to wszystko przez niego. Najlepsze jest to, że ja… że my nie możemy jej pomóc. Ona znów stworzy pomiędzy nami barierę i nie dopuści do siebie nikogo, nawet Harry’ego.
- Chłopie nie martw się, poradzimy sobie.- wsłuchiwałam się w ich rozmowę i mieli rację. Zaczynam zamykać się we własnym świecie, w świecie bólu i cierpienia. Poczułam jak ktoś siada koło mnie. To mój braciszek. Wtuliłam się w niego i zaniosłam się szlochem. Poprosił mnie żebym wsiadła do samochodu. Zrobiłam to ale nie odezwałam się. Wszystko mnie bolało razem z sercem. Zajechawszy do domu wysiadłam z samochodu i z ogromnym bólem pobiegłam do swojego pokoju zakluczając przy tym drzwi. Słyszałam pukanie i prośby żebym otworzyła ale to nie pomoże. Potrzebuję czasu by zapomnieć a oni muszą to zrozumieć. Płakałam jak małe dziecko. Słyszałam płacz chłopaków. Ale nie otwierałam im.
I tak minął tydzień. Nie wychodziłam prawie wcale z pokoju niekiedy tylko w nocy gdy byłam niesamowicie głodna. Ale muszę przyznać głodziłam się. Miałam także myśli samobójcze. Przez cały tydzień intensywnie płakałam a ból sturbowanego ciała nasilał się, ale nie brałam tabletek. Chciałam go czuć . Dostawałam mnóstwo SMS od nich. Żadnego nie odczytałam. Codziennie stali przed drzwiami i próbowali mnie przekonać ale ja się nie odzywałam, nie mogłam.

Dziś mija jedenasty dzień milczenia. To dziś postanowiłam pokazać się jednemu z chłopaków. Może się ucieszy. Tym szczęściarzem będzie Liam. Wiem, że nie rozpowie tego co mu powiem oraz tego, że wyszłam z pokoju. To był darmowy psycholog i najlepszy przyjaciel. Już od rana słyszałam pukanie do drzwi. Ignorowałam to. Poszłam do łazienki i obejrzałam się w lustrze. Oczy napuchnięte od płaczu, twarz cała w zadrapaniach. Brzuch wygląda jeszcze gorzej niż przedtem. Obmyśliłam plan spotkania się z Liam’em. Najpierw musze poczekać aż wszyscy pójdą spać. Następnie wykradnę się z mojego pokoju najciszej jak potrafię i udam się do drzwi naprzeciw moich. Nic łatwiejszego. Szukałam po pokoju czegoś zimnego ale nic nie znalazłam. Postanowiłam wziąć lodowatą kąpiel by zmniejszyć ból. Gdy usiadłam w wannie przed oczami stanął mi ten mężczyzna, znowu. Ale nie płakałam, musze się powstrzymać i zapomnieć jak najszybciej się tylko da. Siedziałam bardzo długo w łazience, czas się nie liczył. Po wyjściu z niej była szósta wieczorem. Trochę się denerwowałam. Przebrałam się w inne ciuchy. Po ściągnięciu z trudem bluzki spojrzałam na mój brzuch. Nie dość, że był fioletowy to jeszcze widziałam swoje żebra. Włożyłam słuchawki w uszy, usiadłam na parapecie i spoglądałam na słońce, które schodziło coraz niżej. Musiałam zasnąć bo uniesieniu powiek było całkiem ciemno. Dziesiąta wieczór czas zmierzyć się z samą sobą. Otworzyłam po cichu drzwi i na palcach podeszłam do pokoju Liam’a. Leciutko zapukałam w jego drewniane drzwi. Usłyszałam kroki i po chwili otworzył mi je zaspany chłopak. Najpierw spojrzał na mnie niepewnie ale później rzucił się na mnie z uściskami. Jęknęłam i on uświadomił sobie, że nadal boli. Cały czas miałam spuszczoną głowę. Weszłam do pokoju i usiadłam na łóżku. Uklęknął przede mną i podniósł mi głowę. Zauważył podkrążone i napuchnięte oczy.
- Dlaczego ?- zapytał z załamanym głosem.
- Liam ja musiałam być sama. Chciałam przemyśleć to, nie mogłam inaczej zrozum to.
- No dobrze, ale powiedz mi jak się czujesz.
- Naprawdę chcesz wiedzieć ?- zapytałam z myślą, że zrezygnuje z wysłuchiwania mnie ale pokiwał głową co oznaczało, że tak.- Fatalnie. Nie wiem co ze sobą zrobić. Ból narasta i nie ustaję, może i dobrze. Najlepsze bądź w twoim przypadku najgorsze jest to, że miewam myśli samobójcze. Tak, Liam niestety. Codziennie kładąc się spać myślałam jak tu ze sobą skończyć żeby zapomnieć. Chciałam zapomnieć raz na zawsze ten dzień, ale nie udało się. Co chwila staję mi przed oczami ten obraz. Kiedy ten skurwiel mówi mi całą prawdę a ja głupia myślałam, że byliśmy idealną rodziną. Zaczęłam się głodzić ale niekiedy schodziłam w noc do kuchni by coś zjeść. Jak dla mnie nie jest źle…- powiedziałam i uroniłam kilka łez, które wytarł Liam. Przytulił mnie i nic nie mówił. Dał mi czas i za to mu dziękuje.- A jak z chłopakami.
- Hmm, nie najlepiej. Harry nie odzywa się za dużo, myśli. Zayn przez to wszystko nie spogląda w lusterko. Niall przestał jeść co nas bardzo zaskoczyło. No i Louis. On jest totalnie załamany. Codziennie siadał w kuchni brał alkohol ale zabieraliśmy mu. Nie może sobie darować tego, że cierpisz a my nie możemy ci pomóc. Jutro spotykamy się w pokoju Harolda i będziemy „obmyślali plan uwolnienia cię” jeśli chcesz to przyjdź zrobisz im ogromną niespodziankę.
- Tak myślisz ?
- Ja to wiem Alex. Będę na ciebie czekać. Uznajmy, że tego spotkania nie było.- uśmiechnęłam się lekko i uniosłam głowę, dopiero teraz. W jego oczach pojawił się promyk nadziei.
- Dziękuje.- przytuliłam się i wyszłam. Zamknęłam po cichu drzwi i poszłam do siebie. Nie przebierając się położyłam się do łóżka. Ostatni raz pomyślałam, że tego było mi trzeba i usnęłam….


______________-
Jest i 6 !
Myślę, że wam się spodoba.
Mogę już teraz wam powiedzieć, że następne rozdziały będą bardziej wesołe.
Do następnego :)

poniedziałek, 24 września 2012

Rozdział 5


Obudziło mnie czyjeś chrapanie. Zaraz, zaraz chrapanie ? Otworzywszy oczy nie wiedziałam zbytnio gdzie jestem. Próbowałam wstać ale ktoś trzymał głowę na moim brzuchu. O matko, nie mogę uwierzyć własnym oczom. To Louis i jest w mojej sukience ?! Spojrzałam teraz na swoje ubranie, no tak skoro on ma moje rzeczy to ja muszę mieć jego, ale jeszcze do tej pory nie wiedziałam co się z nami stało. Uniosłam głowę lecz natychmiast ją opuściłam. No tak kac morderca daje znaki. Obejrzałam pokój, musiał być Niall’a bo pościel miała wzory jedzenia. Ale chwila jeśli jesteśmy w jego pokoju to gdzie jest sam gospodarz ? Postanowiłam obudzić Louis’a. Poszarpałam go troszkę za barki i ocknął się. Kiedy zauważył, że leży na moim brzuchu natychmiast się zerwał i zawstydził. Chyba jeszcze nie ogarnął, że ma na sobie moją sukienkę.
- Ładnie ci w sukienkach.- powiedziałam ze śmiechem w głosie a ten natychmiast spojrzał najpierw na siebie później na mnie.
- Dlaczego mam na sobie twoją sukienkę ?- spytał nie bardzo wiedząc o co chodzi.
- Też chciałabym wiedzieć bo niezbyt pamiętam co się stało po imprezie.- pokiwał głową na znak, że on też nie wie.- No więc tak skoro jesteśmy u Niall’a w pokoju to gdzie on jest ? Louis wstał i poszedł powolnym krokiem do łazienki łapiąc się przy tym za głowę. Po otworzeniu drzwi machnął do mnie ręką żebym do niego podeszła. Tak też zrobiłam. Kiedy go ujrzałam zaczęłam się śmiać a Lou razem ze mną. Niall leżał w wannie w moim staniku wypchanym skarpetami i spódniczce od baletu. Postanowiliśmy go obudzić. Z nim nie było tak trudno. Usiadł, przetarł oczy i zrobił minę w stylu WTF.
- Dlaczego ja, wy… No to było grubo.- zaśmiał się blondyn a my pomogliśmy wyjść mu z wanny. Przeszliśmy do pokoju i usiedliśmy pod ścianą na podłodze.
- No to musimy ustalić co się z nami działo po waszym konkursie w piciu.-oznajmi Louis a ja spojrzałam na blondyna i zaczęliśmy się śmiać.
- Tylko w tym problem. Mam pustkę w głowie.- powiedziałam z rezygnacją. Spojrzałam na parapet przepełniony śmieciami i nagle moje oko dostrzegło rzecz, która mogłaby nam przedstawić zdarzenia z wieczoru.
- Aparat !- prawie krzyknęłam i wszyscy podbiegliśmy do niego. Niall poszukał kabla USB i laptopa. Podłączyliśmy go do komputera i brawo. Pełno zdjęć z wczoraj. Ustaliliśmy to, że wypiliśmy jeszcze dwie duże butelki alkoholu. Następne zdjęcia przedstawiały nas z głupimi minami. Na jednym z nich Louis się zatrzymał. Było niesamowite, które wywołało na mojej twarzy uśmiech i rumieńce. Byłam w środku, bo bokach mnie chłopcy dający mi buziaka w policzki. Spojrzałam na każdego po kolei. Też byli zawstydzeni. Trochę się sobie dziwiłam no ale w końcu byłam pod wpływem. Następne przedstawiały nas grających w „wygibajtusa”. Byliśmy bardzo szczęśliwi. Kolejne zdjęcia były jakby to powiedzieć, takie „słit”, mieliśmy na nich urocze miny. Zaśmiałam się w głos a chłopacy razem ze mną. Na jednym wyostrzyły nam się oczy, wszystkie niebieskie lecz Louis’a z dodatkiem zieleni. Pokazując nam kolejne na jednym się zatrzymał. Była tam scena zamieniania się ubraniami. Nie mogę w to uwierzyć, rozebrałam się przed nimi jakby nigdy nic. Uderzyłam się dłonią w czoło i kazałam im przełączyć na następne. One jednak lepsze nie były. Przedstawiały nas w moim pokoju. Widocznie Niall chciał pobawić się w modelkę bo na każdym zdjęciu był w innych moich ubraniach i miał inne pozy. Niall zamknął laptopa po czym zwrócił się do nas z poważną miną:
- Tych zdjęć nie może zobaczyć nikt inny zrozumiano ?- pokiwaliśmy głowami i jak zawsze zaczęliśmy się śmiać. Teraz zrozumiałam, że naprawdę jesteśmy rodziną i ufam im. Mogę się przyznać w końcu komuś zaufałam a najbardziej tym dwóm głupkom. Louis spojrzał na mnie i powiedział:
- No więc może ponownie się wymienimy rzeczami bo niezbyt komfortowo jest mi w sukience ?- zrobił słodkie oczka, w które się zapatrzyłam. Tak patrzyłam w oczy i nie krępowałam się. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech, który oznaczał triumf.
- No dobra. To ja idę do łazienki ściągnąć twoje rzeczy a ty jak się rozbierzesz zapukaj mi w drzwi.- i tak też zrobiliśmy. Prawdopodobnie nie mógł sobie poradzić ze ściągnięciem sukienki i pomógł mu w tym Niall. Zapukał do drzwi. Zrobiłam w nich małą lukę i wystawiłam jego garnitur wraz z koszulą a ja w zamian dostałam mój prezent. Po wyjściu z łazienki postanowiliśmy zejść jak najciszej na dół by zjeść śniadanie. Oczywiście nie spojrzeliśmy na zegarek i byliśmy w stu procentach przekonani, że jest około ósmej. Źle jednak myśleliśmy. Była dwunasta. Trójka pozostałych chłopców patrzyli na nas jak schodzimy po schodach. Gdy znaleźliśmy się przy kanapach odezwał się pierwszy Harry:
- No to nieźle zabalowaliście. Nie mogłem przez was spać głąby. Aha no i zapomniałbym macie fajne zdjęcia z wczoraj.- spojrzałam na chłopaków ze zdziwieniem i zapytałam:
- Yyyy, czyli wy je widzieliście ?
- No pewnie, że tak. Obudziliście nas o szóstej nad ranem, zawołaliście do salonu i krzyczeliście, że robicie maraton zdjęciowy.
- O matko…- odezwał się Louis z poczerwienioną twarzą.
- Louis muszę przyznać ślicznie wyglądasz w kieckach.- odezwał się Zayn i puścił do niego oko. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Liam wstał i oznajmił:
- Wy idźcie się ogarnąć a reszta pomoże mi zrobić śniadanie. Muszę przyznać, że tym razem to ja zgłodniałem.- posłałam mu uśmiech i poszłam z Louis’em i Niall’em na górę. Po przejściu schodów stanęliśmy w małym kręgu i oznajmiłam:
- No to żeśmy zabalowali.- na naszych twarzach pojawił się uśmiech i przybiliśmy sobie piątki. Kierowałam się już w stronę mojego pokoju lecz zatrzymał mnie uścisk Louis’a na moim nadgarstku. Wyszeptał mi do ucha:
- W końcu nam ufasz, nawet nie wiesz jak się cieszę.- uśmiechnęłam się i delikatnie pokiwałam głową i weszłam do pokoju. Włączyłam radio, poszłam się umyć i ubrałam dres z jakąś koszulką. Posiedziałam jeszcze chwilę w pokoju wspominając zdjęcia, które obejrzałam. Mimowolnie się uśmiechałam. Wyłączyłam radio i zeszłam na dół. Chłopcy już na mnie czekali. Usiadłam do stołu pomiędzy Harry’ego i Zayn’a. Przygotowali wspaniałą jajecznicę, która zniknęła w mgnieniu oka. Dużo ze sobą rozmawialiśmy i naturalnie śmialiśmy się. Kiedy wszyscy się najedli zwróciłam się do brata:
- Słuchaj Harry, mógłbyś mnie jutro zawieść na cmentarz ?
- Oczywiście, że tak nie tylko ja lecz wszyscy się zdeklarowali, że pojadą i podtrzymają cię na duchu.
- Dziękuje.- wyszeptałam i dałam mu całusa w policzek.- Jesteście najlepsi.  Teraz idę do pokoju muszę przemyśleć kilka spraw.- Weszłam do swojego pokoju, założyłam słuchawki i zaczęłam sprzątać. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Ten dzień nastąpi jutro, co rok mam wtedy zły humor. Jeszcze nigdy nie byłam uśmiechnięta, pomijając dzień przed i po. Ale dziś jest jakoś inaczej, czuję pustkę w sercu. Może dopiero teraz zrozumiałam jak to jest nie mieć rodziców. Chodząc po parku zawsze patrzyłam na szczęśliwe rodziny. Było mi smutno ale dzięki cioci Marry nie brakowało mi niczego. Słyszałam jak chłopcy dobijali się do moich drzwi. Ignorowałam ich, chciałam pobyć sama. Coraz częściej nasuwa mi się myśl: czy można się szczęśliwie zakochać ? Otóż myślę, że tak ale miłość nie jest dla mnie. Po posprzątaniu pokoju, który teraz wyglądał olśniewająco podeszłam do biurka i popatrzyłam na zdjęcia. Moje jedyna pamiątki. Wzięłam jedną ramkę, na której byłam ja z mamą. Pocałowałam ją i powiedziałam w duchu: myślę, że jest ci tam dobrze.
Położyłam się na moim wygodnym łóżku i wspominałam czasy młodości. Kiedy to z Harry’m bawiłam się, kłóciłam i godziłam. Cały on, nigdy nie umie się na nikogo gniewać długo. Podziwiam go za to. Chciałam powrócić do tych czasów co o nic się nie martwiliśmy, najważniejsza była miłość i przyjaźń.
Musiałam usnąć bo obudził mnie głos trzaskających garnków. No tak pora obiadu ale ja nie czuje się głodna. Tym razem nie zejdę tam. Słuchając muzyki wpatrywałam się pustym wzrokiem w sufit. Postanowiłam zadzwonić do cioci. Nie odebrała za pierwszym razem, spróbowałam drugi i udało się. Usłyszałam jej głos:
- Cześć Alex i co tam u ciebie słychać ?
- Cześć ciociu, wiesz co nie najlepiej ale nic się nie martw. Jestem po prostu przygnębiona nadchodzącym dniem.- usłyszałam jak wzdycha.- Ale ogólnie jest bardzo fajnie. Przyjaciele Harry’ego są niesamowici. Nie czuję się przy nich skrępowana a co najlepsze ufam im.
- To wspaniale kochanie. Słuchaj zadzwonię do ciebie później, Lucas jest chory i woła mnie.
- Dobrze, pozdrów go i do usłyszenia.- rozłączyła się. Nagle dostałam SMS od brata
Harry:
Pojechałem z Zayn’em i Niall’em do sklepu bo brakuje nam kilku produktów spożywczych. Reszta jest na dole.
Po chwili namysłu zeszłam do chłopaków. Usiadłam na sofie koło Liam’a a on odezwał się:
- No w końcu do nas przyszłaś. Wszyscy już myśleli, że uciekłaś od nas.
- Nie śmiałabym.- udawałam poważną lecz niezbyt mi to wychodziło.
- Masz ochotę na jakiś film ?- zapytał Louis patrząc na mnie i na Liam’a.
- O tak z chęcią obejrzę jakiś horror.- chłopacy pokiwali głowami i od razu coś włączyli. Film nie był tak mocny na jakiego miałam ochotę, ale zawsze coś. Opowiadał o dziewczynie, która weszła do opuszczonego domu i nie mogła już z niego wyjść. Cały czas uciekała przed wrogami, którzy chcieli ją zabić. Kiedy udało jej się uciec z tego koszmarnego miejsca strzeliła sobie kulkę w głowę. Niezbyt rozumiałam ten film. Na zewnątrz zrobiło się ciemno. Miałam ochotę na spacer i tą myśl zrealizowałam.
- Idę się przejść, za jakąś godzinkę będę w razie co jestem pod telefonem.
- Dobrze tylko uważaj  na siebie.- Pomachałam im na pożegnanie i wyszłam. Poszłam do najbliższego parku i usiadłam na odosobnionej ławce. Spoglądałam na niebo usłane przepięknymi gwiazdami. Coś cudownego. Od małego uwielbiałam oglądać niebo wieczorami. Zawsze wyobrażałam to sobie jako krainę wiecznego szczęścia. Może i tak jest naprawdę ? Nikt tego nie wie. Zaczęłam ustalać sobie jutrzejszy plan dnia
1) Ubrać się i zjeść śniadanie.
2) Przełamać strach i zatańczyć.
3) Ugotować obiad i zjeść go z chłopakami.
4) Pojechać na cmentarz.
5) Zaszyć się w pokoju i rozmyślać.
Tak to będzie idealny plan. Po czterdziestu minutach siedzenia na ławce zrobiło mi się chłodno, aż ciarki przechodziły mi po plecach. Kilkanaście metrów przed domem zaczęły iść za mną jakieś dziewczyny w kapturach. Otoczyły mnie kółkiem i zaczęły obrażać mnie i chłopaków. Odezwałam się:
- I wy śmiecie się nazywać ich fankami ? Dziewczynki strasznie mi was żal.- odepchnęłam jedną z nich by móc przejść lecz ona złapała mnie za nadgarstek, szarpnęła i uderzyła prosto w twarz. Nie będę gorsza więc jej oddałam. Inne patrzyły lecz gdy zorientowały się, że nie mają łatwego przeciwnika rzuciły się wszystkie na mnie. Nie dawałam rady, biły mnie wszędzie i kopały po brzuchu. Nagle odpędził je jakiś starszy pan. Zwijałam się z bólu a on próbował mi pomóc. Dziękowałam Bogu za to, że zjawił się w odpowiednim momencie. Cała obolała z cieknącą krwią z buzi wróciłam powolnym krokiem. Znalazłszy się w korytarzu nie miałam już sił na nic. Zaczęłam krzyczeć by ktoś mi pomógł. Tuż obok mnie stanął Liam.
- Proszę cię pomóż mi dojść do kanapy.- widziałam w jego oczach łzy.- Ale proszę cię nie płacz, tylko nie to. Nie potrzebuję litości.- Jako pomoc myślałam, że złapie mnie za rękę i zaprowadzi powoli do salonu. On jednak wziął mnie delikatnie na ręce i położył na sofie. Jęczałam z bólu. Nagle zaczął się drzeć:
- Louis chodź tu natychmiast !- nie musiałam długo czekać a niebieskooki natychmiast znalazł się obok mnie.
- Alex co ci się stało ?- pytał chyba lekko załamany.
- Wasze cudowne fanki mnie zaatakowały. Jak każde moje wyjście ma tak wyglądać to ja już wolę wrócić do domu.- złapałam się za brzuch, który strasznie mnie bolał.
- Nie wrócisz. Teraz odpoczywaj a jak wrócą wszyscy to wymyślimy jakiś plan.- podszedł do nas Liam. Oczyścił moją twarz z brudu. Louis złapał mnie za rękę widząc lecące łzy z mojej twarzy. Następnie odkaził wszelkie rany i zadrapania. Strasznie szczypało ale musiałam wytrzymać. Przyszedł czas na brzuch. Uniosłam koszulkę i zaczęłam płakać. Zamiast ujrzeć brzuch widziałam jednego wielkiego siniaka. Nie wiem czy to w ogóle można było nazwać siniakiem… Usłyszałam wzdychanie chłopaków. Już nawet na nich nie patrzyłam bo wiedziałam, że jeszcze bardziej się załamię widząc ich miny. Liam odszedł a za nim chciał iść Louis. Zatrzymałam go.
- Proszę cię nie zostawiajcie mnie samej.- mówiłam mając łzy w oczach.
- Dobrze, nie martw się.- usiadł na kanapę i położył moją głowę na swoich kolanach. Było mi tak dobrze. Przytuliłam się do jego brzucha i zaciągałam się jego perfumami. Liam przyniósł mi lód i obłożył mi brzuch. Nie miałam siły by trzymać go ale Louis mnie w tym wyręczył. Posłał mi uśmiech, przytrzymał jedną ręką lód a drugą głaskał mnie po głowie. Był taki kochany, strasznie przypominał mi Harry’ego. Ból narastał z chwili na chwilę. Dostałam już tyle tabletek, że wprawiły mnie w lekką senność, ale nie mogę zasnąć. Muszę przeprosić chłopaków.
- Louis, Liam ja strasznie przepraszam. Od kiedy tu jestem macie same problemy…- powiedziałam szeptem.
- Alex nie masz za co przepraszać a to co mówisz jest bzdurą.- powiedział Liam. Usłyszeliśmy otwieranie drzwi. Liam natychmiast zawołał i okrzyknął naradę rodzinną. Nagle Zayn, Niall i Harry spojrzeli na mnie dziwnie i rzucili się w moją stronę.
- Słoneczko co ci się stało ?- zapytał załamany Harry.
- Została napadnięta przez nasze psychofanki. Chłopcy musimy coś z tym zrobić. Ale najpierw Louis zanieś Alex do pokoju niech odpocznie.- i tak też zrobił wziął mnie delikatnie na ręce i ruszyliśmy przed siebie. Jęknęłam z bólu.
- Przepraszam…- powiedział wystraszony brunet.
- Nie masz za co, dopiero teraz zaczyna mnie wszystko boleć ale to przejdzie.- weszliśmy do mojego pokoju. Położył mnie na łóżko, przykrył kołdrą i zapalił lampkę. Chciał wyjść ale odezwałam się:
- Możesz zostać przy mnie ? Będzie mi raźniej.
- Oczywiście, że zostanę. Jak tylko będziesz czegoś potrzebować to powiedz.- ostatni raz spojrzałam na niego. Właśnie siadał na podłogę, był cały załamany jak i reszta. Chciałam go jakoś pocieszyć, że będzie dobrze ale nie miałam siły. Zamknęłam oczy i zasnęłam...


____________
W końcu go napisałam...
Ale jest mi strasznie smutno :(
Mam mało odwiedzających a także komentarzy.
Jeśli czytacie mojego bloga proszę was o dodanie komentarza. Jest możliwość dodawania anonimowo. 
Nie wiem czy wam się to podoba... Sami oceńcie :)
Z góry bardzo dziękuje :)

sobota, 22 września 2012

Rozdział 4


Obudziłam się bardzo wyspana, jak nigdy. Spojrzawszy na zegarek strasznie się zdziwiłam. Myślałam, że będzie po jedenastej a tu szósta nad ranem. To było do mnie nie podobne lecz zdałam sobie sprawę, że to z powodu nowego miejsca, wrażeń tak wcześnie wstałam. Poszłam do łazienki i spojrzałam w lustro. Byłam w samej bieliźnie. Jak kładłam się spać to byłam w spodenkach i bluzce widocznie było mi za ciepło więc się rozebrałam. Z racji wczesnej godziny postanowiłam zejść na dół i zrobić sobie śniadanie. I tak też zrobiłam. Założyłam w ucho jedną słuchawkę od MP4 by drugim uchem usłyszeć jakieś głosy i zeszłam na dół nie przebierając się jeszcze. Schodziłam tanecznym krokiem rozglądając się lecz nikogo nie zauważyłam. Wchodząc do kuchni udawałam, że gram na gitarze a następnie tańczyłam jak opętania. Z tej fazy wyrwało mnie odchrząknięcie samego Louis’a. Wystraszyłam się i schowałam za parawan wystawiając tylko głowę by móc na niego spojrzeć. Na jego buzi widać było uśmiech. Jakaś bluzka leżała na blacie więc pozwoliłam sobie ją założyć dopiero wtedy wyszłam do niego.
- No i z czego się tak cieszysz ?- wydukałam w końcu z siebie.
- Bardzo podobał mi się twój taniec i fajnie wyglądasz w mojej bluzce.-  nie patrzyłam mu w oczy tak jak innym może dlatego, że nie ufałam im w stu procentach. Spojrzałam na rzecz, którą miałam na sobie i rzeczywiście była jego, ten sam zapach.
- Jak tylko zjem śniadanie to ci ją oddam. Teraz nie będę chodziła bo chłopaków obudzę.
- Jestem tylko ja i Niall reszta pojechała na zakupy bo robimy dziś imprezę z okazji twojego przybycia.
- Tutaj nie ma nic do świętowania. Po prostu jestem nie warto tracić na mnie czas, uwierz mi. Nie znacie mnie jeszcze dobrze.
- A ty mi uwierz, że nie masz zupełnie racji. Strasznie się cieszę… cieszymy z chłopakami, że tu jesteś. – patrzyłam sobie na dłonie lekko się uśmiechając tak by tego nie zauważył.- Alex dlaczego nie patrzysz na mnie kiedy rozmawiamy ?
- Bo ja… nie potrafię. Boje się, że jeśli zaangażuje się tak mocno jak kiedyś znowu zostanę zraniona przez najbliższe mi osoby. Nie chcę tego, dlatego nie patrzę nikomu w oczy bo z nich można wyczytać wszystko ani nie okazuję zbytnio emocji. Niekiedy bywam zimna ale staram się. Uwierz, przeszłam w życiu tyle, że mam prawo być taka. I tak się dziwie, że jeszcze żadnego z was nie obraziłam ani nic z tych rzeczy. Jesteście najlepszymi przyjaciółmi Harry’ego więc postaram się wam zaufać ale to troszkę potrwa. Zapamiętaj sobie jeśli będę patrzyła ci prosto w oczy bez niczego, to znaczy, że nadszedł ten czas.
- Dobrze, ale skoro jesteśmy rodziną powinnaś nam ufać.  Rozumiem, że wiele w życiu przeszłaś więc będziemy cierpliwi.- rodzina… No tak niby ciocia Marry z Lucas’em i Harry’m nią byli. A teraz chłopcy ledwo co mnie znając nazywają mnie, siebie, nas rodziną… Aż gdzieś w środku zrobiło mi się ciepło. Powoli rozumiałam, że im mogę zaufać i nie skrzywdzą mnie. Po chwili ciszy odezwał się Louis:
- Robię sobie śniadanie chcesz też coś ?- ukradkiem spojrzałam na niego. Był cały czas uśmiechnięty i na moment zerknęłam w jego oczy. Były tak magnetyczne… Stop ! Odezwij się a nie patrzysz na niego odezwało się moje sumienie.
- Jeśli jesteś taki chętny to zrób naleśniki z nutellą.- na te słowa Louis oblizał sobie usta i pogładził się po brzuszku.
Poszedł do kuchni.  Przez wejście przyglądałam mu się z zaciekawieniem. Miał na sobie zwykłą koszulkę i szorty. Dopiero teraz zauważyłam, że dobrze dba o swoje ciało. Jego mięśnie były wnet idealne. Chyba zauważył, że na niego spoglądał i spojrzał mi w oczy. To był cios poniżej pasa. Natychmiast opuściłam głowę i mimowolnie się uśmiechnęłam. Muszę ogarnąć moje emocje, pomyślałam w duchu. Przez te lata co ich nie okazywałam chyba dopiero teraz rola się odwraca, coś za dużo ich na jeden raz.
Po odczekaniu jakiś dwudziestu minut w końcu dostałam swoje naleśniki. Louis zrobił ich tyle, że starczyłoby dla wszystkich. Uśmiechnęłam się delikatnie i spróbowałam jego dzieła:
- Nie wiedziałam, że potrafisz coś zrobić w kuchni.
- Alex ja byłem pewny, że nic nie umiem, aż do tej pory.
- Czyli muszę uważać by się nie zatruć.- zaczęliśmy się śmiać. Louis opowiedział mi o swoim udziale w X Factor. Bardzo wzruszyła mnie ta historia. Gdy usłyszałam o tym jak połączyli się w zespół byłam tym zaciekawiona i to bardzo. Nie wiedziałam o tym. Obcy sobie chłopcy z wielką pasją do muzyki, połączeni w zespół, którzy przeżyli najwspanialsze chwile razem są przyjaciółmi. Bez żadnego słowa można było to nazwać poświęceniem, zaufaniem i miłością. Miłością do siebie i muzyki. Wbiłam wzrok w jego ręce i zamyśliłam się. Dlaczego ja tak nie potrafię ? Chciałabym by mnie tak łatwo przychodziło poznawanie ludzi i zaprzyjaźnianie się z nimi. Tak naprawdę nigdy nie miałam swojej prawdziwej przyjaciółki, której mogłabym się zwierzyć, wypłakać czy bawić się z nią. Na mojej drodze stawały tylko fałszywe mordy, o których chciałam zapomnieć, jak najszybciej choć nie przychodziło to łatwo. Wiem, że chłopcy nie będą tacy i powoli przełamuję barierę, którą sama stworzyłam. Teraz jedyne co chciałam to ostatni raz usłyszeć głos rodziców… Żeby doradzili mi jak mam żyć… Ale wiedziałam, że to niemożliwe. Teraz poczułam dłoń okrywającą moją. Natychmiast ją odsunęłam.
- Ja przepraszam, nie chciałem tylko chyba się zamyśliłaś. Mogę wiedzieć o czym tak intensywnie myślałaś ?
- A ogólnie. O tym czego w życiu mi brakuje, ale to już nie powróci. Przepraszam cię ale pójdę już do swojego pokoju. Dziękuje za śniadanie było bardzo smaczne.- uśmiechnęłam się do niego i szybko spuściłam wzrok bo nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Najbardziej nienawidziłam w sobie tego. Nieśmiałości. No ale cóż jakoś trzeba z tym żyć. Wbiegłam po schodach i natychmiast znalazłam się w swoim pokoju.  Włączyłam radio i podgłośniłam je dosyć mocno. Zaczęłam się myć i ubierać. Po wykonaniu ty czynności zeszłam na dół. Nikogo już tam nie było. Ale za to panował tam bałagan i to ogromny. Postanowiłam sprzątnąć wszystko. Włączyłam sobie 4FUNTV i zaczęłam od salonu. Na podłodze porozwalane kawałki wczorajszej pizzy. Pod kanapą pudełka od niej. Zaczęłam się śmiać sama do siebie. Następnie przeszłam do kuchni. Tam był jeszcze większy bałagan niż w pokoju. Widać było, że Niall zrobił się głodny. Wszędzie porozrzucanie były kawałki jedzenia. Piec był tak brudny, że bałam się oby tylko się doczyścił a o meblach już nie wspomnę. No to zaczynamy pomyślałam sobie. Na początku poszukałam torby na śmieci i tam wrzucałam wszystkie reszki prawdopodobnie po śniadaniu. Następnie wzięłam miskę nalałam do niej wodę z płynem i zaczęłam szorować piec. Trochę mi to zajęło ale udało się. Wymieniwszy wodę umyłam meble, które nawet w najbardziej nieosiągalnym miejscu były brudne. Nie wiedziałam jak on to zrobił. No ale cóż ważne dla niego, że się najadł. No i na końcu naczynia. Sterta brudnych naczyń nie miała końca ale jakoś się z tym uporałam. Przyszedł czas na pozbieranie wszystkich zbędnych ciuchów znajdujących się wszędzie, uwierzcie mi. Pozbierałam wszystkie z jadalni tam nie było ich dużo. Następnie kuchnia no jakaś masakra. Przy otworzeniu lodówki zauważyłam w jeden z szuflad bokserki i koszulkę. To jest jakieś szaleństwo. Inne części garderoby znalazłam w szafkach i w PIEKARNIKU ! Na to znalezisko zaczęłam się śmiać w głos. Przyszła kolej na salon. Wcześniej może nie zauważyłam tych ubrań ale teraz widzę je doskonale, są wszędzie. Na telewizorze, na i pod kanapą, pomiędzy poduszkami a nawet na lampie. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Pozbierawszy je poszukałam pralni czy coś w tym stylu. I bingo znalazłam i wcale nie musiałam długo szukać. Nawet moje oczy zauważyły miotłę ale niestety nigdzie nie było odkurzacza. Muszę być zadowolona z tego co mam.
Po jakiś piętnastu minutach wszystko było wysprzątane, że lśniło. Gdy schowałam miotłę usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu. Usiadłam na kanapę i patrzyłam w wejście do domu. Był to Harry, Liam i Zayn. Po wejściu do salonu z wieloma torbami natychmiast je opuścili.
- Co tu tak czysto ?- zapytał z niedowierzaniem Liam.
- No troszkę się tego wszystkiego nazbierało więc postanowiłam wam w czymś pomóc a nie się  tylko obijać.- skwitowałam moją wypowiedź uśmiechem.
- To bardzo miło z twojej strony ale nie musiałaś tego robić.
- Ale chciałam, a teraz przepraszam was chłopcy idę troszkę na świeże powietrze.- po ubraniu butów wyszłam na zewnątrz. Do pierwszego miejsca, do którego podeszłam była buda dla psa. Niestety nie było go tam. Następnie przeszłam na tył domu. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Drzwi balkonowe wychodzące z salonu prowadziły na ogromny, drewniany parkiet, który można osłonić rozkładanym dachem. W oddali widziałam pięć hamaków przywiązanych do drzew. Następnym obiektem moich zainteresowań była altana. Ogromna altana, w której mieścił się stół i ławki. Obok niej stał dość pokaźny grill. Następnie szłam w stronę pomostu. Z za drzew dostrzegłam ogromną powierzchnię wody. To jest jednak jezioro. Nie mogłam w to uwierzyć . Pomost był w kształcie litery T. Usiadłam na jednym końcu, oparłam się rękoma i spoglądałam w niebo. Nagle usłyszałam kroki na pomoście. Byli to Louis i Niall widocznie czymś zmęczeni.
- Cześć Alex.- powiedzieli równo.
- Cześć chłopcy.- do mojej głowy wpadł zwariowany pomysł.- Usiądźcie co tak stoicie.- I tak też zrobili, Niall po mojej lewej stronie a Louis po prawej.- Pewnie chce wam się pić co ?- pokiwali głowami na znak, że mam rację.- A wiecie co ja mam inny pomysł na orzeźwienie.- i nagle chłopcy zostali wepchnięci przeze mnie do jeziora. Tak się śmiała, że aż brzuch mnie zaczął boleć i policzki. Gdy wypłynęli spod wody Niall odezwał się:
- Oj Alex chyba nie wiesz z kim zadarłaś.- Louis z Niall’em przybili sobie piątki i zaśmiali się do siebie. Louis wskoczył na pomost i szedł w moim kierunku.
- A więc tak masz dwie opcje.- zaczął brunet.- Pierwsza jest taka, że wskakujesz sama a druga, że ci w tym pomoagam.
- A jeśli nie wybieram żadnej i ci ucieknę to co mi zrobisz ?- dodałam mimowolnie z dużym uśmiechem na twarzy.
- Prawdopodobnie cię złapię.- i w tej chwili ominęłam go i zaczęłam biec, lecz na marne. Złapał mnie przy samym końcu pomostu. Wziął mnie na ręce i uśmiechnął się. Spuściłam wzrok tak jak zawsze i oznajmiłam:
- Jeśli mnie nie puścisz powiem Harry’em.
- Hahaha bo jego się najbardziej boję.- dodał ze śmiechem w głosie. Znaleźliśmy się na końcu pomostu i bez wahania wskoczył ze mną do wody. Nie mogłam w to uwierzyć. Jeszcze z jakieś dwie godziny bawiliśmy się w wodzie po czym wyszliśmy z niej. Na brzegu chłopcy ściągnęli koszulki. Moje oczy powędrowały na ich klaty. O MATKO !. Jeszcze nigdy takich nie widziałam. Były umięśnione i fajnie to dosyć wyglądało. Natychmiast się odwróciłam i szłam w kierunku. Usłyszałam głos NIall’a:
- Alex poczekaj chwilę.
- Co byś chciał ?
- No bo wiesz ta impreza ogólnie miała być niespodzianką no i będzie i dlatego nie możesz wejść sama do środka. Musimy ci zawiązać oczy opaską i zaprowadzić do pokoju. W szczegółach mogę powiedzieć, że Harry nam tak kazał zrobić.
- No dobra jeśli Harry tak mówi…- na moich oczach natychmiast znalazła się opaska. Wiedziałam, że nie wiedzą co zrobić więc odezwałam się.- Jest to wyjątkowa sytuacja więc możecie złapać mnie za ręce i zaprowadzić do pokoju.- mimo tego, że miałam opaskę wiedziałam, że się uśmiechają. Szliśmy bardzo powoli i byłam informowana o każdym niebezpieczeństwie w pobliżu. Gdy doszliśmy do drzwi jeden mnie puścił i wszedł do środka a drugi natomiast mnie trzymał. Próbowałam zgadnąć ale nie udało mi się. Podeszłam do niego i zaczęłam dotykać jego twarzy. Po chwili namysłu powiedziałam szeptem:
- Louis.- no tak  bo kogo innego mogłam się spodziewać ?
- Louis musimy coś z nią zrobić, ona nie przejdzie na nogach bo na podłodze jest pełno śmieci i dekoracji.
- Ja już wiem.- zaprowadził mnie najwidoczniej do korytarza po czym odezwał się:- Słuchaj Alex wiem, że ci trudno ale musisz mi teraz zaufać tak jak Harry’emu.- powiedział a w mojej głowie kotłowało się od myśli. Przecież ja im ufam jak nikomu innemu. Nie wiem dlaczego boję się do tego przyznać…
- Dobrze.- powiedziałam cichutko myśląc, że nie usłyszy tak jak poprzednio. Myliłam się.
- Strasznie mi miło.- dotknął mojej ręki zarzucając sobie ją na szyję. Drugą ręką podniósł mnie i szliśmy w ciszy. Moja ręka czuła ciepło i nagość jego ciała. Zawstydziłam się lekko. Kiedy znaleźliśmy się w moim pokoju położył mnie na łóżku i zdjął opaskę. Teraz w pełnej okazałości widziałam jego klatę była idealna. Na łóżku leżały jakieś dwa kartony. Nie wiedziałam co to jest lecz Louis mnie wyręczył i wytłumaczył:
- To jest prezent ode mnie i chłopaków na twoje urodziny. Trochę spóźniony ale zawsze coś.
- Dziękuje ale nie trzeba było. Moim prezentem jest pobyt tutaj wśród was.- podeszłam do niego i lekko go uściskałam.
- Nie ma za co. Aha i jeszcze jedno. Masz ten zestaw założyć dzisiaj bez żadnego „ale” rozumiesz. No i nie możesz wychodzić z pokoju do osiemnastej. Do zobaczenia później.-  uśmiechnął się do mnie i nie dopuścił mnie do głosu. Wyszedł. Postanowiłam zobaczyć co to jest.
W moich oczach od razu stanęły łzy szczęścia. Była to śliczna sukienka i buty. W tej chwili byłam chyba najszczęśliwszą osobą na ziemi. Nie wiedziałam, że obcy mi chłopacy staną się dla mnie rodziną. Natychmiast wzięłam szybki prysznic i zaczęłam przygotowywać się do imprezy. Włosy upięłam w luźnego koka a grzywkę ułożyłam w tak z zwany nieład. Oczy podkreśliłam tuszem do rzęs i eyeliner’em. Założyłam sukienkę i poszukałam jakiś dodatków. W końcu byłam gotowa.
Zegar wybił godzinę osiemnastą. Postanowiłam zejść na dół. Nie było niczego słychać więc się troszkę wystraszyłam ale schodząc po schodach widziałam stojących obok siebie chłopców. Ubrani byli w czarne garnitury, jak dla mnie każdy był przystojny bez wyjątku. Będąc na schodach zauważyli mnie. Przyglądali się mojej osobie jakby nigdy mnie nie widzieli. Zawstydziłam się lekko. Kiedy znalazłam się na dole uśmiechnęłam się do nich po czym powiedziałam:
- Strasznie dziękuje za sukienkę i buty. Pasują idealnie. Nie wiem czy kiedykolwiek wynagrodzę się wam.
- Naszą nagrodą jest to, że jesteś tu z nami.- odezwał się Louis i wszyscy się przytuliliśmy. Nagle do drzwi zadzwonił dzwonek. Zaczęli się zbierać ludzie. Nikogo nie znałam. Było około trzydzieści osób. Powiedzmy, że jest to skromne przyjęcie. Ktoś włączył muzykę. Niektórzy poszli potańczyć, ja natomiast poszłam do kuchni napić się alkoholu. Wypiłam dwa kieliszki bez popitki, aż mnie skrzywiło. Zauważyłam Zayn’a zbliżającego się w moją stronę:
- A ty pijesz ?- spytał z niedowierzaniem.
- No a co ty myślałeś. Usiądź i wypij ze mną.- uśmiechnęłam się i wypiliśmy kilka kolejek. Postanowiłam pójść „potańczyć”. Weszłam do salonu gdzie widziałam ściskające się pary. Obrzydziło mnie to totalnie. Przeszłam na taras. Akurat leciała szybka piosenka więc wtopiłam się w tłum. Czułam się jak w siódmym niebie. Następna piosenka była troszkę wolniejsza. Podszedł do mnie Harry i poprosił do tańca. Jemu nie da się odmówić z pewnością jak robi te swoje słodkie oczka. Tańczyliśmy na trzy, było całkiem zabawnie. Tak mnie wykręcił, że o mało się nie przewróciłam. Usłyszałam rozpoczynającą się piosenkę Beyonce- i was here. Miałam zamiar odejść no bo przecież z kim zatańczę ? W pewnej chwili złapał mnie ktoś za rękę. Myślałam, że był to Harry prosząc o następny tanieć. Ale to nie on. To był Louis patrzący na mnie takimi oczami jak nigdy.
- Zatańczysz ?
- Louis ja… raczej nie… Przepraszam.- ale on nadal mnie trzymał. Wokół nas utworzył się okrąg. Słyszałam ludzi krzyczących żebym nie odmawiała. Spojrzałam na chłopaków zaczęli kiwać głową abym się zgodziła. Pokiwałam mu głową a on w zamian uśmiechnął się. Poszliśmy na środek parkietu. Pocałował mnie w rękę i objął w pasie. Poczułam się troszkę niezręcznie. Na tarasie przygasły lekko światła. Wokół nas wirowały pary w rytm muzyki a my razem z nimi. Czułam się jak w bajce, ta piosenka, światła i partner, o którym każde nastolatki marzą. Ale ja nie, już nigdy się nie zakocham. Nie mam zamiaru być następny raz zraniona. Piosenka się skończyła, wyrwani z własnej historii odczepiliśmy się od siebie i spojrzeliśmy sobie w oczy nieśmiało. Uśmiechnął się. Widok cudowny.
Potem leciały następne piosenki. Zatańczyłam ze wszystkimi chłopakami. Było świetnie. Po drugiej zaczęli się wszyscy rozchodzić. Ja i chłopacy byliśmy tak pijani, sama się sobie dziwiłam, że ja jeszcze stoję na własnych nogach. Wpadłam z Niall’em na głupi pomysł. Niall postukał w kieliszek i ogłosił komunikat:
- A więc tak, ta oto Alexandra mówi mi, że jestem cienki w piciu. Ogłaszam, że rozstrzygamy konkurs: kto najwięcej wypije bez popijania sokiem czy wodą.- chłopacy zaczęli krzyczeć nasze imiona. Usiedliśmy w kuchni, ja i Niall, naprzeciw siebie. Wokół nas chłopcy, którzy dolewali nam kolejka za kolejką. Wygrałam JEDNYM kieliszkiem. Wszyscy złożyli mi hołd. Poklepałam Niall’a po ramieniu i pogratulowałam mu drugiego miejsca. Po wstaniu z krzesła natychmiast się obaliliśmy. Nie mogłam ze śmiechu blondyn tak samo. Upewniliśmy chłopaków, że nic nam nie jest. Zayn, Harry i Liam poszli do swoich pokojów. Niall z Louis’em spojrzeli na mnie po czym odezwał się żarłok:
- Jeśli chcesz chodź z nami do mojego pokoju mam co nieco.- uśmiechnął się do mnie a ja tylko pokiwałam głową. Drogę do jego pokoju pokonaliśmy na czworaka, oczywiście Louis szedł za nami. Kiedy znaleźliśmy się w jego pokoju wyciągnął spod łóżka dwie butelki wódki. Na naszych twarzach pojawił się uśmiech. Nie mieliśmy kieliszków więc piliśmy z gwinta. Po pierwszej butelce film mi się uciął…



_______________
Jest 4 !
Strasznie się cieszę.
Mam nadzieję, że czytacie mojego bloga.
Dziękuje za komentarze i wzrastającą liczbę odwiedzających.
Jestem szczęśliwa, że mam już dwóch obserwatorów :)
Następny rozdział przewiduję na wtorek może trochę wcześniej :)

czwartek, 20 września 2012

Rozdział 3

Chyba nie zauważyli nas gdy wjechaliśmy na wielką posesje. Może i to nawet lepiej. Nie mogłam się się napatrzeć na piękno tego miejsca, które ulokowane było z dala od ludzi. Przód posesji był skromny. Mały ogródek z różnymi rodzajami kwiatów, w tym czerwone i żółte róże moje ulubione. Dziwiłam się, że jest tak zadbany skoro mieszka tu aż PIĘCIU chłopców. Któryś z nich musi być miłośnikiem ogrodnictwa. Działka wokół ozdobiona była wysokimi choinkami, które pewnie miały chronić ich prywatności. Nie był to jeden z najlepszych pomysłów ale zawsze coś. Z jednej strony prowadziła drużka w głąb posesji. Tam dostrzegłam wielką altanę gdzie odbywały się prawdopodobnie letnie imprezy. Moje oczy zauważyły także pomost co oznaczało, że jest tu staw lub jezioro. Najprawdopodobniej to drugie wnioskując z opowiadań Harry'ego. Strasznie mnie to cieszyło, ponieważ kochałam oglądać zachody słońca nad wodą. Ten widok sprawiał, że czuję się szczęśliwa, pełna energii. To miejsce mogłoby być najlepsze do przemyślenia pewnych spraw z dala od innych a także przełamania strachu. Teraz pewnie zastanawiacie się jakiego ? Otóż od najmłodszych lat uczęszczałam do najlepszej szkoły tanecznej. Byłam jedną z najlepszych uczennic. Zaprzestałam tego po śmierci taty. Nie było sensu kontynuować dalej tańca, ponieważ nie miałam dla kogo tańczyć a także nie miałam takiego wsparcia niż kiedyś. Ale w te wakacje postanowiłam, że spróbuję. Tuż obok domu zauważyłam budę dla psa. Na mojej twarzy zawitał uśmiech. Lubię zwierzęta choć nigdy żadnego nie miałam. Nagle mojego ramienia dotknęła ręka Harry'ego. Lekko się wystraszyłam ale nie dałam tego po sobie poznać.
- I co gotowa ?- zapytał z troską w głosie.
- No nie do końca. Przerażają mnie te fanki.
- Nic się nie martw. Dla zachowania twojej anonimowości załóż czapkę Niall'a i moje okulary. Trudno będzie cię rozpoznać.
- Okej, dzięki. A Niall to jest ten co lubi jeść, prawda ?- Harry najpierw zaczął się śmiać a następnie pokiwał głową co oznaczało, że mam rację. Założyłam czapkę i okulary po czym wyszliśmy. Harry objął mnie ramieniem a ja spuściłam głowę w dół. Będąc blisko przedsionka usłyszałam fotoreporterów i krzyczące fanki. Zrozumiałam tylko niektóre wypowiedzi skierowane w moją stronę:
Harry to twoja dziewczyna ?

Ona na ciebie nie zasługuje.

To pewnie kolejna dziwka...

Poleciała na twoją kasę, nie daj się nabrać.

Tak jak wszystkie pewnie brzydka.

Moje ciało napinało się z chwili na chwilę. Nie wytrzymałam i krzyknęłam w stronę tych kretynek:
- Po pierwsze nie pamiętam, dziewczynki, żebyśmy były na "T". Po drugie nawet jakbym była dziewczyną Harry'ego to nie wasza sprawa. Gdybyście były prawdziwymi fankami cieszyłybyście się ze szczęścia swojego idola i jego wybranki serca- czułam jak Harry łapie mnie za rękę i próbuje odciągnąć od nich Wyszeptałam mu do ucha- Ja jeszcze nie skończyłam.- powiedziałam to tak oschle, że karciłam się w duchu za to jak wypowiedziałam te słowa w stronę mojego brata. Gwałtownie odwróciłam się w stronę fanek i dodałam:
- Po trzecie jeśli jeszcze raz usłyszę jakieś słowa obrażające mnie lub chłopaków to przysięgam, że kurwa podejdę do was i nogi z dupy powyrywa i nie tylko wasze buźki nie będą już tak samo wyglądały. Dziękuje dobranoc.- wchodząc na przedsionek pożegnałam wszystkich środkowym palcem. Natychmiast wszyscy się rozeszli widocznie przestraszeni. Spojrzałam na Harolda lecz on był rozbawiony tą całą sytuacją. Cieszyłam się, że nie dostane ochrzanu za to.
- Oj Al nawet nie wiesz jak mi brakowało twoich wybuchów złości- zaczęliśmy się śmiać. Po otworzeniu drzwi szczęka niemal mi opadła. Nie wiedziałam, że chłopcy umieją urządzić tak pięknie swój dom. Korytarz był w odcieniach fioletu. Przy jednej ze ścian stała ogromna szafa prawdopodobnie z butami a obok niej dwa wieszaki. Nad szafą wisiało dość duże lustro.
Wchodząc głębiej można było zauważyć ogromny salon z trzema sofami ułożonymi w literę U a pomiędzy nimi znajdował się stoliczek. Na ścianie wisiał telewizor plazmowy. Na szafeczce pod nim dostrzegłam wiele kier, konsole i płyty z filmami. Na prawo było wejście do kuchni. Pewnie było to królestwo Niall'a. Na samą myśl uśmiech pojawił mi się na twarzy. Wyposażona była w najnowocześniejszy sprzęt. Przy ścianie stał stoliczek na trzy osoby w sam raz na poranną kawę. Kuchnia była oddzielona od jadalni dwoma parawanami. Tam mieścił się ogromny stół mieszczący około osiemnaście osób. Jadalnia była w kolorze jasnego brązu. Na ścianach wisiało dużo obrazów i to bardzo ciekawych. No i następnie schody. Dość szerokie żeby do nich dojść trzeba było przejść przez salon. Ale na zwiedzanie góry będę miała czas. Obok schodów dostrzegłam drzwi prowadzące do salonu gier i kina domowego. Co wpadło mi jeszcze w oko były to duże okno balkonowe wychodzące z pokoju na taras, którego za pierwszym razem nie zauważyłam. Zwróciłam się do Hazzy, który odgadnął moje myśli. Zwiedzanie dolnej części domu zakończone. Po chwili odezwał się:
- Coś dziwnie tu cicho. Zawołam chłopaków.- po wypowiedzeniu tych słów zaczęłam się denerwować. Usłyszałam trzask drzwi. Byli na górze. Nagle zauważyłam czterech chłopców przekrzykujących się i wygłupiających. Harry tylko tylko przymknął oczy i złapał się za głowę ja natychmiast zaczęłam się śmiać. Dość szybko znaleźli się blisko nas, stali chwilę wpatrzeni we mnie jak w kosmitkę. Harry odchrząknął po czym zabrał głos:
- To jest Alex, moja siostra, opowiadałem wam już o niej.
- Oj tak i to wiele razy- oznajmił blondyn po czym dodał- A tak w ogóle jestem Niall. Miło cię w końcu poznać.- uśmiechnęłam się po czym podałam mu rękę. Jaki on był ? Dość przystojny, niebieskie oczy i nawet nie było po nim widać, że lubi jeść. Dosyć wysoki tak jak reszta.
- Ja jestem Zayn.- przywitał się ze mną chłopak o ciemnej karnacji. Widać było, że lubi dbać o swój wygląd.
- Cześć jestem Liam i w końcu możemy cię poznać. Myślę, że spodoba ci się tutaj.
- Mam taką nadzieję.- uśmiechnęłam się po czym mój wzrok skierował się na ostatniego chłopaka. Prawdopodobnie jest to Louis. Po chwili wpatrywania się we mnie podszedł i przedstawił się:
- Jestem Louis.- i w tym momencie nasze oczy się spotkały. Ten kolor. Niebiesko-zielone oczy, w których mogłabym odpłynąć i zapomnieć o wszystkim. No i oczywiście powalający uśmiech tak jak Harry'ego. Po chwili skarciłam się w duchu, że pozwoliłam sobie nad rozmarzaniem o chłopaku. Odezwałam się:
- Cześć bardzo miło was poznać.
- Nam ciebie także.- odpowiedzieli wszyscy chórem.
- A to chyba należy do ciebie.- skierowałam czapkę w stronę blondyna- założyłam ją żeby nikt mnie nie rozpoznał.
- A dzięki, szukałem jej. I właśnie mieliśmy ci mówić. Dopiero co do nas przyjechałaś i już w telewizji byłaś.
- No to było niesamowite. Myślę, że żadna fanka ci już nie podskoczy- dodał Liam. Odwróciłam się w stronę Hazzy i zaczęliśmy się śmiać. Kątem oka zauważyłam, że Louis mi się przygląda ale zignorowałam go. Po chwili rozmowy Harry podszedł do Liam'a, Zayn'a i Niall'a i powiedział im coś na ucho. Zrozumiałam to co powiedział. Wysłał ich do samochodu po moje walizki. 
- Harry ja sama mogłam je przynieść.- przyznałam oburzona. 
- No wiem ale po co ?- uśmiechnął się do mnie a ja wywróciłam oczami. Gdy wrócili chłopcy zanieśli moje bagaże do góry, czyli tam znajduje się mój pokój pomyślałam. Kiedy wszyscy byliśmy już w komplecie nagle odezwał się Niall:
- A może coś zjemy ?
- Niall znowu ? Pół godziny temu zjadłeś trzy kanapki.- po słowach Louis'a wszyscy się śmialiśmy.
- Ja tylko dbam o to by nasz gość nie był głodny- dodał oburzony blondyn.
- A no jeśli martwisz się o Alex to nie ma o co przy tobie nigdy nie zgłodnieje. Ale możemy zamówić tą pizze.- powiedział Harry po czym dał porozumiewawczy wzrok Liam'owi a ten czym prędzej zadzwonił do pizzerii. Usiedliśmy na kanapę i zaczęliśmy rozmawiać. Czułam się trochę głupio, że chłopcy usłyszeli mój tekst do tych fanek no ale trudno. Lepiej niech dowiedzą się prędzej jaka na prawdę jestem. Chłopcy zaczęli opowiadać o swoich trasach koncertowych. Opowiadali jakieś dwadzieścia minut po czym usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
- PIZZA !- zaczęli krzyczeć Niall z Louis'em. Ścigali się do drzwi kto pierwszy będzie pierwszy. Wygrał Niall, bo przecież czego nie robi się dla jedzenia. Po tej myśli uśmiech pojawił mi się na twarzy. Z zamyślań wybudził mnie głos Liam'a:
- Masz bardzo ładny uśmiech.
- Dziękuje.- na mojej twarzy pojawił się chyba mały rumieniec. Co się ze mną dzieje ? Niall wrócił do nas, poprawiłam grzywkę po czym Harry powiedział mi na ucho:
- To jeszcze nie koniec niespodzianek, reszta czeka cię w pokoju.- posłałam mu groźne spojrzenie, ponieważ już dużo dla mnie zrobił mimo to uśmiechnęłam się i zaczęliśmy jeść. Dużo się śmialiśmy. Po zjedzeniu pizzy wszyscy zaczęli mi się przyglądać. Nie wiedziałam o co chodzi.
- Czemu wy się na mnie tak patrzycie. Nie czuje się zbyt komfortowo wiedząc, że gapi się na mnie cztery pary oczu.- chłopcy zaczęli się śmiać. Do Harry'ego zadzwonił telefon. Nagle przemówił Louis:
- No bo widzisz, Harry zupełnie inaczej nam ciebie przedstawił w swoich opowiadaniach. W rzeczywistości jesteś....- zaciął się Louis widocznie zakłopotany.
- W rzeczywistości jesteś ładniejsza.- dokończył Zayn.
- Dzięki.- dodałam z uśmiechem na twarzy.- A mi Harry nie chciał was wcześniej przedstawić bo jak stwierdził niszczycie psychikę.- chłopcy zaczęli się tak głośno śmiać, że aż mnie wzięło.
- No i ma rację.- powiedział Liam i po chwili wrócił Harry. Spojrzał się na nas i zrobił dziwną minę. Wstałam z kanapy i zwróciłam się do niego:
- Jestem troszkę zmęczona, mógłbyś zaprowadzić mnie do pokoju ?
- Oczywiście. Wezmę tylko twoje torby, Louis pomóż mi a ty, Al, możesz już iść. Twój pokój jest ostatni po prawo.- pokiwałam głową i ruszyłam schodami na górę. Po dojściu tam zauważyłam jeszcze jeden korytarz po lewo lecz już mniej mnie obchodziło co tam jest. Zwróciłam uwagę na drzwi. Na każdych z nich była tabliczka. Po lewo: "Harry", "Zayn", "Liam", po prawo natomiast było: "Niall", "Louis" no i w końcu ostatnie drzwi. Kiedy spojrzałam na nie, nie wiedziałam co zrobić. Mimo, że się uśmiechałam łzy zaczęły lecieć mi z oczu. Dotknęłam tabliczki z napisem "Lexi". Nikt tak do mnie nie mówił prócz rodziców. Natychmiast Harry z Louis'em znaleźli się koło mnie. Harry wiedział od razu o co chodzi ale nie chciał powiedzieć o tym swojemu przyjacielowi. Przeszłość nagle stanęła mi przed oczami. Zaczęłam sobie przypominać rzeczy, których wcześniej nie pamiętałam. Harry przytulił mnie po czym powiedział:
- Przeprasza, zapomniałem że....- nie dałam mu dokończyć.
- Dziękuje ci, nie musisz przepraszać. Dzięki tobie pamiętam a nie wiem co bym zrobiła gdybym zapomniała, przecież tylko to mi zostało, moja pamięć....- przytuliłam się do niego mocniej. Nagle wszyscy chłopcy stanęli przy nas:
- No dobra dosyć tych czułości. Wejdź w końcu do tego pokoju. Ale ostrzegam sami go zrobiliśmy.- dodał zniecierpliwiony Niall.
Zrobiłam to. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Przepiękny pokój. Pomalowany na intensywny niebieski  kolor. Na przeciwko stało łóżko a ściana była ozdobiona fototapetą przedstawiającą Londyn nocą. Następnie szafka, biurko i różne pudełka ozdobne. Po lewej stronie dostrzegłam dwie pary drzwi. Jedne prowadziły do mojej własnej łazienki a drugie do ogromnej garderoby. Wchodząc głębiej do pokoju można było dostrzec na ścianach ramki ze zdjęciami. Przedstawiały mnie, Harry'ego i ciocię Marry. Ostatnie zdjęcie ukazywał mnie z rodzicami. Wzruszyło mnie to. Chłopcy weszli do pokoju. Natychmiast do nich podbiegłam i wyściskałam każdego po kolei.
- No to teraz masz własny kąt w tym zwariowanym domu.- oznajmił Liam.
- Dziękuje wam bardzo, nie wiem co powiedzieć. Pokój jest na prawdę cudny.
- No dobra, dobra. Zostawmy ją teraz niech odpocznie. Wiesz gdzie nas szukać. Do zobaczenia jutro.- wypowiedziawszy te słowa Harry wyszedł z pokoju a za nimi cała reszta.
Postanowiłam się umyć i ubrać w krótkie spodenki i bluzkę dość obcisłą.

Dwie godziny później.
Po wypakowaniu rzeczy i poukładaniu ich w garderobie przyszedł czas na wyciągnięcie pamiątek. Ramki ze zdjęciami pokładłam na biurko. Moje buty do baletu powiesiłam na dodatkowym gwoździu przymocowanym do ściany. Moje książki poukładałam na regale. Chciało mi się pić więc zeszłam po cichu z myślą, że wszyscy już śpią. Myliłam się. W kuchni paliło się światło. Usłyszałam głosy męskie należące do Louis'a i Harry'ego. Byli podobno najlepszymi przyjaciółmi. Podsłyszałam kawałek ich rozmowy dotyczący mnie.
- Słuchaj stary Alex jest na serio bardzo ładna. Nie mówiłeś, że aż tak. Jest twoją siostrą ale wcale nie jest do ciebie podobna brzydalu.- odezwał się Louis ze śmiechem.
- No bo widzisz ona....
- No bo widzisz Lou to jest tak, że ja nie jestem prawdziwą siostrą Harry'ego. Po śmierci rodziców ciocia Marry się mną zajęła. Ale traktujemy się jak rodzeństwo. Jesteśmy bardzo zżyci ze sobą. A tak apropo nie ładnie tak obgadywać.- Harry z Louis'em się tylko uśmiechnęli. Podeszłam do blatu i nalałam sobie wodę do szklanki. Postanowiłam zajrzeć do lodówki. Moje oczy ujrzały je. Moje kochane marchewki, marcheweczki. Ugryzłam kawałek i Louis się odezwał:
- Tak mi się zdaje, że te marchewki są moje.
- Coś mi się zdaje, że ta już nie.- odezwałam się do bruneta. Podeszłam do Harry'ego pocałowałam go w policzek i powiedziałam:
- Dobranoc.- uśmiechnął się do mnie i podeszłam do Lou.
- Dobranoc.- zamiast pocałować go w policzek potargałam mu włosy.
- A ja nie dostanę ?- uśmiechnął się do mnie.
- A zasłużyłeś ?- uśmiechnęłam się i skierowałam do swojego pokoju cały czas czując jego wzrok na sobie. Po zjedzeniu marchewki położyłam się do łóżka. Zaczęłam rozmyślać o dzisiejszym dniu ale najbardziej o Louis'ie. Sama nie wiem dlaczego ale coś mnie do niego ciągnęło. Potrząsnęłam głową by wyrzucić z mojej głowy te myśli po czym zasnęłam....


___________________
I jak podoba się ?
Troszkę nad nim pracowałam dlatego tak późno dodaję.
Ale mam nadzieję, że się opłacało i się spodoba.
Nie wiem kiedy będzie następny wpis, mam nadzieję, że niebawem.
Proszę komentujcie bo nie wiem czy jest sens pisania tego....
Z góry dzięki :)