Obudziło mnie czyjeś chrapanie. Zaraz, zaraz chrapanie ?
Otworzywszy oczy nie wiedziałam zbytnio gdzie jestem. Próbowałam wstać ale ktoś
trzymał głowę na moim brzuchu. O matko, nie mogę uwierzyć własnym oczom. To
Louis i jest w mojej sukience ?! Spojrzałam teraz na swoje ubranie, no tak
skoro on ma moje rzeczy to ja muszę mieć jego, ale jeszcze do tej pory nie
wiedziałam co się z nami stało. Uniosłam głowę lecz natychmiast ją opuściłam.
No tak kac morderca daje znaki. Obejrzałam pokój, musiał być Niall’a bo pościel
miała wzory jedzenia. Ale chwila jeśli jesteśmy w jego pokoju to gdzie jest sam
gospodarz ? Postanowiłam obudzić Louis’a. Poszarpałam go troszkę za barki i
ocknął się. Kiedy zauważył, że leży na moim brzuchu natychmiast się zerwał i
zawstydził. Chyba jeszcze nie ogarnął, że ma na sobie moją sukienkę.
- Ładnie ci w sukienkach.- powiedziałam ze śmiechem w głosie
a ten natychmiast spojrzał najpierw na siebie później na mnie.
- Dlaczego mam na sobie twoją sukienkę ?- spytał nie bardzo
wiedząc o co chodzi.
- Też chciałabym wiedzieć bo niezbyt pamiętam co się stało
po imprezie.- pokiwał głową na znak, że on też nie wie.- No więc tak skoro
jesteśmy u Niall’a w pokoju to gdzie on jest ? Louis wstał i poszedł powolnym
krokiem do łazienki łapiąc się przy tym za głowę. Po otworzeniu drzwi machnął
do mnie ręką żebym do niego podeszła. Tak też zrobiłam. Kiedy go ujrzałam
zaczęłam się śmiać a Lou razem ze mną. Niall leżał w wannie w moim staniku
wypchanym skarpetami i spódniczce od baletu. Postanowiliśmy go obudzić. Z nim
nie było tak trudno. Usiadł, przetarł oczy i zrobił minę w stylu WTF.
- Dlaczego ja, wy… No to było grubo.- zaśmiał się blondyn a
my pomogliśmy wyjść mu z wanny. Przeszliśmy do pokoju i usiedliśmy pod ścianą
na podłodze.
- No to musimy ustalić co się z nami działo po waszym
konkursie w piciu.-oznajmi Louis a ja spojrzałam na blondyna i zaczęliśmy się śmiać.
- Tylko w tym problem. Mam pustkę w głowie.- powiedziałam z
rezygnacją. Spojrzałam na parapet przepełniony śmieciami i nagle moje oko
dostrzegło rzecz, która mogłaby nam przedstawić zdarzenia z wieczoru.
- Aparat !- prawie krzyknęłam i wszyscy podbiegliśmy do
niego. Niall poszukał kabla USB i laptopa. Podłączyliśmy go do komputera i
brawo. Pełno zdjęć z wczoraj. Ustaliliśmy to, że wypiliśmy jeszcze dwie duże
butelki alkoholu. Następne zdjęcia przedstawiały nas z głupimi minami. Na
jednym z nich Louis się zatrzymał. Było niesamowite, które wywołało na mojej
twarzy uśmiech i rumieńce. Byłam w środku, bo bokach mnie chłopcy dający mi
buziaka w policzki. Spojrzałam na każdego po kolei. Też byli zawstydzeni.
Trochę się sobie dziwiłam no ale w końcu byłam pod wpływem. Następne
przedstawiały nas grających w „wygibajtusa”. Byliśmy bardzo szczęśliwi. Kolejne
zdjęcia były jakby to powiedzieć, takie „słit”, mieliśmy na nich urocze miny.
Zaśmiałam się w głos a chłopacy razem ze mną. Na jednym wyostrzyły nam się
oczy, wszystkie niebieskie lecz Louis’a z dodatkiem zieleni. Pokazując nam
kolejne na jednym się zatrzymał. Była tam scena zamieniania się ubraniami. Nie
mogę w to uwierzyć, rozebrałam się przed nimi jakby nigdy nic. Uderzyłam się
dłonią w czoło i kazałam im przełączyć na następne. One jednak lepsze nie były.
Przedstawiały nas w moim pokoju. Widocznie Niall chciał pobawić się w modelkę
bo na każdym zdjęciu był w innych moich ubraniach i miał inne pozy. Niall
zamknął laptopa po czym zwrócił się do nas z poważną miną:
- Tych zdjęć nie może zobaczyć nikt inny zrozumiano ?-
pokiwaliśmy głowami i jak zawsze zaczęliśmy się śmiać. Teraz zrozumiałam, że
naprawdę jesteśmy rodziną i ufam im. Mogę się przyznać w końcu komuś zaufałam a
najbardziej tym dwóm głupkom. Louis spojrzał na mnie i powiedział:
- No więc może ponownie się wymienimy rzeczami bo niezbyt
komfortowo jest mi w sukience ?- zrobił słodkie oczka, w które się zapatrzyłam.
Tak patrzyłam w oczy i nie krępowałam się. Na jego twarzy pojawił się szeroki
uśmiech, który oznaczał triumf.
- No dobra. To ja idę do łazienki ściągnąć twoje rzeczy a ty
jak się rozbierzesz zapukaj mi w drzwi.- i tak też zrobiliśmy. Prawdopodobnie
nie mógł sobie poradzić ze ściągnięciem sukienki i pomógł mu w tym Niall.
Zapukał do drzwi. Zrobiłam w nich małą lukę i wystawiłam jego garnitur wraz z
koszulą a ja w zamian dostałam mój prezent. Po wyjściu z łazienki
postanowiliśmy zejść jak najciszej na dół by zjeść śniadanie. Oczywiście nie
spojrzeliśmy na zegarek i byliśmy w stu procentach przekonani, że jest około
ósmej. Źle jednak myśleliśmy. Była dwunasta. Trójka pozostałych chłopców
patrzyli na nas jak schodzimy po schodach. Gdy znaleźliśmy się przy kanapach
odezwał się pierwszy Harry:
- No to nieźle zabalowaliście. Nie mogłem przez was spać
głąby. Aha no i zapomniałbym macie fajne zdjęcia z wczoraj.- spojrzałam na
chłopaków ze zdziwieniem i zapytałam:
- Yyyy, czyli wy je widzieliście ?
- No pewnie, że tak. Obudziliście nas o szóstej nad ranem,
zawołaliście do salonu i krzyczeliście, że robicie maraton zdjęciowy.
- O matko…- odezwał się Louis z poczerwienioną twarzą.
- Louis muszę przyznać ślicznie wyglądasz w kieckach.-
odezwał się Zayn i puścił do niego oko. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Liam
wstał i oznajmił:
- Wy idźcie się ogarnąć a reszta pomoże mi zrobić śniadanie.
Muszę przyznać, że tym razem to ja zgłodniałem.- posłałam mu uśmiech i poszłam
z Louis’em i Niall’em na górę. Po przejściu schodów stanęliśmy w małym kręgu i
oznajmiłam:
- No to żeśmy zabalowali.- na naszych twarzach pojawił się
uśmiech i przybiliśmy sobie piątki. Kierowałam się już w stronę mojego pokoju
lecz zatrzymał mnie uścisk Louis’a na moim nadgarstku. Wyszeptał mi do ucha:
- W końcu nam ufasz, nawet nie wiesz jak się cieszę.-
uśmiechnęłam się i delikatnie pokiwałam głową i weszłam do pokoju. Włączyłam
radio, poszłam się umyć i ubrałam dres z jakąś koszulką. Posiedziałam jeszcze
chwilę w pokoju wspominając zdjęcia, które obejrzałam. Mimowolnie się
uśmiechałam. Wyłączyłam radio i zeszłam na dół. Chłopcy już na mnie czekali.
Usiadłam do stołu pomiędzy Harry’ego i Zayn’a. Przygotowali wspaniałą
jajecznicę, która zniknęła w mgnieniu oka. Dużo ze sobą rozmawialiśmy i
naturalnie śmialiśmy się. Kiedy wszyscy się najedli zwróciłam się do brata:
- Słuchaj Harry, mógłbyś mnie jutro zawieść na cmentarz ?
- Oczywiście, że tak nie tylko ja lecz wszyscy się
zdeklarowali, że pojadą i podtrzymają cię na duchu.
- Dziękuje.- wyszeptałam i dałam mu całusa w policzek.-
Jesteście najlepsi. Teraz idę do pokoju
muszę przemyśleć kilka spraw.- Weszłam do swojego pokoju, założyłam słuchawki i
zaczęłam sprzątać. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Ten dzień nastąpi jutro,
co rok mam wtedy zły humor. Jeszcze nigdy nie byłam uśmiechnięta, pomijając
dzień przed i po. Ale dziś jest jakoś inaczej, czuję pustkę w sercu. Może
dopiero teraz zrozumiałam jak to jest nie mieć rodziców. Chodząc po parku
zawsze patrzyłam na szczęśliwe rodziny. Było mi smutno ale dzięki cioci Marry
nie brakowało mi niczego. Słyszałam jak chłopcy dobijali się do moich drzwi.
Ignorowałam ich, chciałam pobyć sama. Coraz częściej nasuwa mi się myśl: czy
można się szczęśliwie zakochać ? Otóż myślę, że tak ale miłość nie jest dla
mnie. Po posprzątaniu pokoju, który teraz wyglądał olśniewająco podeszłam do
biurka i popatrzyłam na zdjęcia. Moje jedyna pamiątki. Wzięłam jedną ramkę, na
której byłam ja z mamą. Pocałowałam ją i powiedziałam w duchu: myślę, że jest
ci tam dobrze.
Położyłam się na moim wygodnym łóżku i wspominałam czasy
młodości. Kiedy to z Harry’m bawiłam się, kłóciłam i godziłam. Cały on, nigdy
nie umie się na nikogo gniewać długo. Podziwiam go za to. Chciałam powrócić do
tych czasów co o nic się nie martwiliśmy, najważniejsza była miłość i przyjaźń.
Musiałam usnąć bo obudził mnie głos trzaskających garnków.
No tak pora obiadu ale ja nie czuje się głodna. Tym razem nie zejdę tam.
Słuchając muzyki wpatrywałam się pustym wzrokiem w sufit. Postanowiłam
zadzwonić do cioci. Nie odebrała za pierwszym razem, spróbowałam drugi i udało
się. Usłyszałam jej głos:
- Cześć Alex i co tam u ciebie słychać ?
- Cześć ciociu, wiesz co nie najlepiej ale nic się nie
martw. Jestem po prostu przygnębiona nadchodzącym dniem.- usłyszałam jak
wzdycha.- Ale ogólnie jest bardzo fajnie. Przyjaciele Harry’ego są niesamowici.
Nie czuję się przy nich skrępowana a co najlepsze ufam im.
- To wspaniale kochanie. Słuchaj zadzwonię do ciebie
później, Lucas jest chory i woła mnie.
- Dobrze, pozdrów go i do usłyszenia.- rozłączyła się. Nagle
dostałam SMS od brata
Harry:
Pojechałem z Zayn’em i Niall’em do sklepu bo brakuje nam
kilku produktów spożywczych. Reszta jest na dole.
Po chwili namysłu zeszłam do chłopaków. Usiadłam na sofie
koło Liam’a a on odezwał się:
- No w końcu do nas przyszłaś. Wszyscy już myśleli, że
uciekłaś od nas.
- Nie śmiałabym.- udawałam poważną lecz niezbyt mi to
wychodziło.
- Masz ochotę na jakiś film ?- zapytał Louis patrząc na mnie
i na Liam’a.
- O tak z chęcią obejrzę jakiś horror.- chłopacy pokiwali
głowami i od razu coś włączyli. Film nie był tak mocny na jakiego miałam
ochotę, ale zawsze coś. Opowiadał o dziewczynie, która weszła do opuszczonego
domu i nie mogła już z niego wyjść. Cały czas uciekała przed wrogami, którzy
chcieli ją zabić. Kiedy udało jej się uciec z tego koszmarnego miejsca strzeliła sobie kulkę w głowę. Niezbyt rozumiałam ten film. Na zewnątrz zrobiło
się ciemno. Miałam ochotę na spacer i tą myśl zrealizowałam.
- Idę się przejść, za jakąś godzinkę będę w razie co jestem
pod telefonem.
- Dobrze tylko uważaj
na siebie.- Pomachałam im na pożegnanie i wyszłam. Poszłam do
najbliższego parku i usiadłam na odosobnionej ławce. Spoglądałam na niebo
usłane przepięknymi gwiazdami. Coś cudownego. Od małego uwielbiałam oglądać
niebo wieczorami. Zawsze wyobrażałam to sobie jako krainę wiecznego szczęścia.
Może i tak jest naprawdę ? Nikt tego nie wie. Zaczęłam ustalać sobie jutrzejszy
plan dnia
1) Ubrać się i zjeść śniadanie.
2) Przełamać strach i zatańczyć.
3) Ugotować obiad i zjeść go z chłopakami.
4) Pojechać na cmentarz.
5) Zaszyć się w pokoju i rozmyślać.
Tak to będzie idealny plan. Po czterdziestu minutach
siedzenia na ławce zrobiło mi się chłodno, aż ciarki przechodziły mi po
plecach. Kilkanaście metrów przed domem zaczęły iść za mną jakieś dziewczyny w
kapturach. Otoczyły mnie kółkiem i zaczęły obrażać mnie i chłopaków. Odezwałam
się:
- I wy śmiecie się nazywać ich fankami ? Dziewczynki
strasznie mi was żal.- odepchnęłam jedną z nich by móc przejść lecz ona złapała
mnie za nadgarstek, szarpnęła i uderzyła prosto w twarz. Nie będę gorsza więc
jej oddałam. Inne patrzyły lecz gdy zorientowały się, że nie mają łatwego
przeciwnika rzuciły się wszystkie na mnie. Nie dawałam rady, biły mnie wszędzie
i kopały po brzuchu. Nagle odpędził je jakiś starszy pan. Zwijałam się z bólu a
on próbował mi pomóc. Dziękowałam Bogu za to, że zjawił się w odpowiednim
momencie. Cała obolała z cieknącą krwią z buzi wróciłam powolnym krokiem.
Znalazłszy się w korytarzu nie miałam już sił na nic. Zaczęłam krzyczeć by ktoś
mi pomógł. Tuż obok mnie stanął Liam.
- Proszę cię pomóż mi dojść do kanapy.- widziałam w jego
oczach łzy.- Ale proszę cię nie płacz, tylko nie to. Nie potrzebuję litości.- Jako pomoc myślałam, że złapie mnie za rękę i zaprowadzi powoli do salonu. On
jednak wziął mnie delikatnie na ręce i położył na sofie. Jęczałam z bólu. Nagle
zaczął się drzeć:
- Louis chodź tu natychmiast !- nie musiałam długo czekać a
niebieskooki natychmiast znalazł się obok mnie.
- Alex co ci się stało ?- pytał chyba lekko załamany.
- Wasze cudowne fanki mnie zaatakowały. Jak każde moje
wyjście ma tak wyglądać to ja już wolę wrócić do domu.- złapałam się za brzuch,
który strasznie mnie bolał.
- Nie wrócisz. Teraz odpoczywaj a jak wrócą wszyscy to
wymyślimy jakiś plan.- podszedł do nas Liam. Oczyścił moją twarz z brudu. Louis
złapał mnie za rękę widząc lecące łzy z mojej twarzy. Następnie odkaził
wszelkie rany i zadrapania. Strasznie szczypało ale musiałam wytrzymać.
Przyszedł czas na brzuch. Uniosłam koszulkę i zaczęłam płakać. Zamiast ujrzeć
brzuch widziałam jednego wielkiego siniaka. Nie wiem czy to w ogóle można było
nazwać siniakiem… Usłyszałam wzdychanie chłopaków. Już nawet na nich nie
patrzyłam bo wiedziałam, że jeszcze bardziej się załamię widząc ich miny. Liam
odszedł a za nim chciał iść Louis. Zatrzymałam go.
- Proszę cię nie zostawiajcie mnie samej.- mówiłam mając łzy
w oczach.
- Dobrze, nie martw się.- usiadł na kanapę i położył moją
głowę na swoich kolanach. Było mi tak dobrze. Przytuliłam się do jego brzucha i
zaciągałam się jego perfumami. Liam przyniósł mi lód i obłożył mi brzuch. Nie
miałam siły by trzymać go ale Louis mnie w tym wyręczył. Posłał mi uśmiech,
przytrzymał jedną ręką lód a drugą głaskał mnie po głowie. Był taki kochany,
strasznie przypominał mi Harry’ego. Ból narastał z chwili na chwilę. Dostałam
już tyle tabletek, że wprawiły mnie w lekką senność, ale nie mogę zasnąć. Muszę
przeprosić chłopaków.
- Louis, Liam ja strasznie przepraszam. Od kiedy tu jestem
macie same problemy…- powiedziałam szeptem.
- Alex nie masz za co przepraszać a to co mówisz jest
bzdurą.- powiedział Liam. Usłyszeliśmy otwieranie drzwi. Liam natychmiast
zawołał i okrzyknął naradę rodzinną. Nagle Zayn, Niall i Harry spojrzeli na mnie
dziwnie i rzucili się w moją stronę.
- Słoneczko co ci się stało ?- zapytał załamany Harry.
- Została napadnięta przez nasze psychofanki. Chłopcy musimy
coś z tym zrobić. Ale najpierw Louis zanieś Alex do pokoju niech odpocznie.- i
tak też zrobił wziął mnie delikatnie na ręce i ruszyliśmy przed siebie. Jęknęłam
z bólu.
- Przepraszam…- powiedział wystraszony brunet.
- Nie masz za co, dopiero teraz zaczyna mnie wszystko boleć
ale to przejdzie.- weszliśmy do mojego pokoju. Położył mnie na łóżko, przykrył
kołdrą i zapalił lampkę. Chciał wyjść ale odezwałam się:
- Możesz zostać przy mnie ? Będzie mi raźniej.
- Oczywiście, że zostanę. Jak tylko będziesz czegoś
potrzebować to powiedz.- ostatni raz spojrzałam na niego. Właśnie siadał na
podłogę, był cały załamany jak i reszta. Chciałam go jakoś pocieszyć, że będzie
dobrze ale nie miałam siły. Zamknęłam oczy i zasnęłam...____________
W końcu go napisałam...
Ale jest mi strasznie smutno :(
Mam mało odwiedzających a także komentarzy.
Jeśli czytacie mojego bloga proszę was o dodanie komentarza. Jest możliwość dodawania anonimowo.
Nie wiem czy wam się to podoba... Sami oceńcie :)
Z góry bardzo dziękuje :)
Mi się bardzo podoba :)
OdpowiedzUsuńLouis w sukience, ja chce to zobaczyć, no i nie zapominajmy o Niallu w staniku.
Cały czas się śmiałam :)
Ale zrobiło mi się smutno, że ją pobili.
Z drugiej strony opiekuńczy Lou. Aż się wzruszyłam na tej scenie :)
I ten tekst Harrego, to jak się martwił <3
Wrzucaj szybko następny, bo chce wiedzieć co będzie <3
Mrs.Styles
Fajna notka.
OdpowiedzUsuńWiesz, że lubię twojego blooga.
Nie martw się. U mnie jest ten sam problem co u ciebie.
Jest mało komentarzy.
Ale piszę dla tych, którzy go czytają. Nie umiałabym zawiesić blooga.:D
Pisz tak dalej.;)