poniedziałek, 24 września 2012

Rozdział 5


Obudziło mnie czyjeś chrapanie. Zaraz, zaraz chrapanie ? Otworzywszy oczy nie wiedziałam zbytnio gdzie jestem. Próbowałam wstać ale ktoś trzymał głowę na moim brzuchu. O matko, nie mogę uwierzyć własnym oczom. To Louis i jest w mojej sukience ?! Spojrzałam teraz na swoje ubranie, no tak skoro on ma moje rzeczy to ja muszę mieć jego, ale jeszcze do tej pory nie wiedziałam co się z nami stało. Uniosłam głowę lecz natychmiast ją opuściłam. No tak kac morderca daje znaki. Obejrzałam pokój, musiał być Niall’a bo pościel miała wzory jedzenia. Ale chwila jeśli jesteśmy w jego pokoju to gdzie jest sam gospodarz ? Postanowiłam obudzić Louis’a. Poszarpałam go troszkę za barki i ocknął się. Kiedy zauważył, że leży na moim brzuchu natychmiast się zerwał i zawstydził. Chyba jeszcze nie ogarnął, że ma na sobie moją sukienkę.
- Ładnie ci w sukienkach.- powiedziałam ze śmiechem w głosie a ten natychmiast spojrzał najpierw na siebie później na mnie.
- Dlaczego mam na sobie twoją sukienkę ?- spytał nie bardzo wiedząc o co chodzi.
- Też chciałabym wiedzieć bo niezbyt pamiętam co się stało po imprezie.- pokiwał głową na znak, że on też nie wie.- No więc tak skoro jesteśmy u Niall’a w pokoju to gdzie on jest ? Louis wstał i poszedł powolnym krokiem do łazienki łapiąc się przy tym za głowę. Po otworzeniu drzwi machnął do mnie ręką żebym do niego podeszła. Tak też zrobiłam. Kiedy go ujrzałam zaczęłam się śmiać a Lou razem ze mną. Niall leżał w wannie w moim staniku wypchanym skarpetami i spódniczce od baletu. Postanowiliśmy go obudzić. Z nim nie było tak trudno. Usiadł, przetarł oczy i zrobił minę w stylu WTF.
- Dlaczego ja, wy… No to było grubo.- zaśmiał się blondyn a my pomogliśmy wyjść mu z wanny. Przeszliśmy do pokoju i usiedliśmy pod ścianą na podłodze.
- No to musimy ustalić co się z nami działo po waszym konkursie w piciu.-oznajmi Louis a ja spojrzałam na blondyna i zaczęliśmy się śmiać.
- Tylko w tym problem. Mam pustkę w głowie.- powiedziałam z rezygnacją. Spojrzałam na parapet przepełniony śmieciami i nagle moje oko dostrzegło rzecz, która mogłaby nam przedstawić zdarzenia z wieczoru.
- Aparat !- prawie krzyknęłam i wszyscy podbiegliśmy do niego. Niall poszukał kabla USB i laptopa. Podłączyliśmy go do komputera i brawo. Pełno zdjęć z wczoraj. Ustaliliśmy to, że wypiliśmy jeszcze dwie duże butelki alkoholu. Następne zdjęcia przedstawiały nas z głupimi minami. Na jednym z nich Louis się zatrzymał. Było niesamowite, które wywołało na mojej twarzy uśmiech i rumieńce. Byłam w środku, bo bokach mnie chłopcy dający mi buziaka w policzki. Spojrzałam na każdego po kolei. Też byli zawstydzeni. Trochę się sobie dziwiłam no ale w końcu byłam pod wpływem. Następne przedstawiały nas grających w „wygibajtusa”. Byliśmy bardzo szczęśliwi. Kolejne zdjęcia były jakby to powiedzieć, takie „słit”, mieliśmy na nich urocze miny. Zaśmiałam się w głos a chłopacy razem ze mną. Na jednym wyostrzyły nam się oczy, wszystkie niebieskie lecz Louis’a z dodatkiem zieleni. Pokazując nam kolejne na jednym się zatrzymał. Była tam scena zamieniania się ubraniami. Nie mogę w to uwierzyć, rozebrałam się przed nimi jakby nigdy nic. Uderzyłam się dłonią w czoło i kazałam im przełączyć na następne. One jednak lepsze nie były. Przedstawiały nas w moim pokoju. Widocznie Niall chciał pobawić się w modelkę bo na każdym zdjęciu był w innych moich ubraniach i miał inne pozy. Niall zamknął laptopa po czym zwrócił się do nas z poważną miną:
- Tych zdjęć nie może zobaczyć nikt inny zrozumiano ?- pokiwaliśmy głowami i jak zawsze zaczęliśmy się śmiać. Teraz zrozumiałam, że naprawdę jesteśmy rodziną i ufam im. Mogę się przyznać w końcu komuś zaufałam a najbardziej tym dwóm głupkom. Louis spojrzał na mnie i powiedział:
- No więc może ponownie się wymienimy rzeczami bo niezbyt komfortowo jest mi w sukience ?- zrobił słodkie oczka, w które się zapatrzyłam. Tak patrzyłam w oczy i nie krępowałam się. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech, który oznaczał triumf.
- No dobra. To ja idę do łazienki ściągnąć twoje rzeczy a ty jak się rozbierzesz zapukaj mi w drzwi.- i tak też zrobiliśmy. Prawdopodobnie nie mógł sobie poradzić ze ściągnięciem sukienki i pomógł mu w tym Niall. Zapukał do drzwi. Zrobiłam w nich małą lukę i wystawiłam jego garnitur wraz z koszulą a ja w zamian dostałam mój prezent. Po wyjściu z łazienki postanowiliśmy zejść jak najciszej na dół by zjeść śniadanie. Oczywiście nie spojrzeliśmy na zegarek i byliśmy w stu procentach przekonani, że jest około ósmej. Źle jednak myśleliśmy. Była dwunasta. Trójka pozostałych chłopców patrzyli na nas jak schodzimy po schodach. Gdy znaleźliśmy się przy kanapach odezwał się pierwszy Harry:
- No to nieźle zabalowaliście. Nie mogłem przez was spać głąby. Aha no i zapomniałbym macie fajne zdjęcia z wczoraj.- spojrzałam na chłopaków ze zdziwieniem i zapytałam:
- Yyyy, czyli wy je widzieliście ?
- No pewnie, że tak. Obudziliście nas o szóstej nad ranem, zawołaliście do salonu i krzyczeliście, że robicie maraton zdjęciowy.
- O matko…- odezwał się Louis z poczerwienioną twarzą.
- Louis muszę przyznać ślicznie wyglądasz w kieckach.- odezwał się Zayn i puścił do niego oko. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Liam wstał i oznajmił:
- Wy idźcie się ogarnąć a reszta pomoże mi zrobić śniadanie. Muszę przyznać, że tym razem to ja zgłodniałem.- posłałam mu uśmiech i poszłam z Louis’em i Niall’em na górę. Po przejściu schodów stanęliśmy w małym kręgu i oznajmiłam:
- No to żeśmy zabalowali.- na naszych twarzach pojawił się uśmiech i przybiliśmy sobie piątki. Kierowałam się już w stronę mojego pokoju lecz zatrzymał mnie uścisk Louis’a na moim nadgarstku. Wyszeptał mi do ucha:
- W końcu nam ufasz, nawet nie wiesz jak się cieszę.- uśmiechnęłam się i delikatnie pokiwałam głową i weszłam do pokoju. Włączyłam radio, poszłam się umyć i ubrałam dres z jakąś koszulką. Posiedziałam jeszcze chwilę w pokoju wspominając zdjęcia, które obejrzałam. Mimowolnie się uśmiechałam. Wyłączyłam radio i zeszłam na dół. Chłopcy już na mnie czekali. Usiadłam do stołu pomiędzy Harry’ego i Zayn’a. Przygotowali wspaniałą jajecznicę, która zniknęła w mgnieniu oka. Dużo ze sobą rozmawialiśmy i naturalnie śmialiśmy się. Kiedy wszyscy się najedli zwróciłam się do brata:
- Słuchaj Harry, mógłbyś mnie jutro zawieść na cmentarz ?
- Oczywiście, że tak nie tylko ja lecz wszyscy się zdeklarowali, że pojadą i podtrzymają cię na duchu.
- Dziękuje.- wyszeptałam i dałam mu całusa w policzek.- Jesteście najlepsi.  Teraz idę do pokoju muszę przemyśleć kilka spraw.- Weszłam do swojego pokoju, założyłam słuchawki i zaczęłam sprzątać. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Ten dzień nastąpi jutro, co rok mam wtedy zły humor. Jeszcze nigdy nie byłam uśmiechnięta, pomijając dzień przed i po. Ale dziś jest jakoś inaczej, czuję pustkę w sercu. Może dopiero teraz zrozumiałam jak to jest nie mieć rodziców. Chodząc po parku zawsze patrzyłam na szczęśliwe rodziny. Było mi smutno ale dzięki cioci Marry nie brakowało mi niczego. Słyszałam jak chłopcy dobijali się do moich drzwi. Ignorowałam ich, chciałam pobyć sama. Coraz częściej nasuwa mi się myśl: czy można się szczęśliwie zakochać ? Otóż myślę, że tak ale miłość nie jest dla mnie. Po posprzątaniu pokoju, który teraz wyglądał olśniewająco podeszłam do biurka i popatrzyłam na zdjęcia. Moje jedyna pamiątki. Wzięłam jedną ramkę, na której byłam ja z mamą. Pocałowałam ją i powiedziałam w duchu: myślę, że jest ci tam dobrze.
Położyłam się na moim wygodnym łóżku i wspominałam czasy młodości. Kiedy to z Harry’m bawiłam się, kłóciłam i godziłam. Cały on, nigdy nie umie się na nikogo gniewać długo. Podziwiam go za to. Chciałam powrócić do tych czasów co o nic się nie martwiliśmy, najważniejsza była miłość i przyjaźń.
Musiałam usnąć bo obudził mnie głos trzaskających garnków. No tak pora obiadu ale ja nie czuje się głodna. Tym razem nie zejdę tam. Słuchając muzyki wpatrywałam się pustym wzrokiem w sufit. Postanowiłam zadzwonić do cioci. Nie odebrała za pierwszym razem, spróbowałam drugi i udało się. Usłyszałam jej głos:
- Cześć Alex i co tam u ciebie słychać ?
- Cześć ciociu, wiesz co nie najlepiej ale nic się nie martw. Jestem po prostu przygnębiona nadchodzącym dniem.- usłyszałam jak wzdycha.- Ale ogólnie jest bardzo fajnie. Przyjaciele Harry’ego są niesamowici. Nie czuję się przy nich skrępowana a co najlepsze ufam im.
- To wspaniale kochanie. Słuchaj zadzwonię do ciebie później, Lucas jest chory i woła mnie.
- Dobrze, pozdrów go i do usłyszenia.- rozłączyła się. Nagle dostałam SMS od brata
Harry:
Pojechałem z Zayn’em i Niall’em do sklepu bo brakuje nam kilku produktów spożywczych. Reszta jest na dole.
Po chwili namysłu zeszłam do chłopaków. Usiadłam na sofie koło Liam’a a on odezwał się:
- No w końcu do nas przyszłaś. Wszyscy już myśleli, że uciekłaś od nas.
- Nie śmiałabym.- udawałam poważną lecz niezbyt mi to wychodziło.
- Masz ochotę na jakiś film ?- zapytał Louis patrząc na mnie i na Liam’a.
- O tak z chęcią obejrzę jakiś horror.- chłopacy pokiwali głowami i od razu coś włączyli. Film nie był tak mocny na jakiego miałam ochotę, ale zawsze coś. Opowiadał o dziewczynie, która weszła do opuszczonego domu i nie mogła już z niego wyjść. Cały czas uciekała przed wrogami, którzy chcieli ją zabić. Kiedy udało jej się uciec z tego koszmarnego miejsca strzeliła sobie kulkę w głowę. Niezbyt rozumiałam ten film. Na zewnątrz zrobiło się ciemno. Miałam ochotę na spacer i tą myśl zrealizowałam.
- Idę się przejść, za jakąś godzinkę będę w razie co jestem pod telefonem.
- Dobrze tylko uważaj  na siebie.- Pomachałam im na pożegnanie i wyszłam. Poszłam do najbliższego parku i usiadłam na odosobnionej ławce. Spoglądałam na niebo usłane przepięknymi gwiazdami. Coś cudownego. Od małego uwielbiałam oglądać niebo wieczorami. Zawsze wyobrażałam to sobie jako krainę wiecznego szczęścia. Może i tak jest naprawdę ? Nikt tego nie wie. Zaczęłam ustalać sobie jutrzejszy plan dnia
1) Ubrać się i zjeść śniadanie.
2) Przełamać strach i zatańczyć.
3) Ugotować obiad i zjeść go z chłopakami.
4) Pojechać na cmentarz.
5) Zaszyć się w pokoju i rozmyślać.
Tak to będzie idealny plan. Po czterdziestu minutach siedzenia na ławce zrobiło mi się chłodno, aż ciarki przechodziły mi po plecach. Kilkanaście metrów przed domem zaczęły iść za mną jakieś dziewczyny w kapturach. Otoczyły mnie kółkiem i zaczęły obrażać mnie i chłopaków. Odezwałam się:
- I wy śmiecie się nazywać ich fankami ? Dziewczynki strasznie mi was żal.- odepchnęłam jedną z nich by móc przejść lecz ona złapała mnie za nadgarstek, szarpnęła i uderzyła prosto w twarz. Nie będę gorsza więc jej oddałam. Inne patrzyły lecz gdy zorientowały się, że nie mają łatwego przeciwnika rzuciły się wszystkie na mnie. Nie dawałam rady, biły mnie wszędzie i kopały po brzuchu. Nagle odpędził je jakiś starszy pan. Zwijałam się z bólu a on próbował mi pomóc. Dziękowałam Bogu za to, że zjawił się w odpowiednim momencie. Cała obolała z cieknącą krwią z buzi wróciłam powolnym krokiem. Znalazłszy się w korytarzu nie miałam już sił na nic. Zaczęłam krzyczeć by ktoś mi pomógł. Tuż obok mnie stanął Liam.
- Proszę cię pomóż mi dojść do kanapy.- widziałam w jego oczach łzy.- Ale proszę cię nie płacz, tylko nie to. Nie potrzebuję litości.- Jako pomoc myślałam, że złapie mnie za rękę i zaprowadzi powoli do salonu. On jednak wziął mnie delikatnie na ręce i położył na sofie. Jęczałam z bólu. Nagle zaczął się drzeć:
- Louis chodź tu natychmiast !- nie musiałam długo czekać a niebieskooki natychmiast znalazł się obok mnie.
- Alex co ci się stało ?- pytał chyba lekko załamany.
- Wasze cudowne fanki mnie zaatakowały. Jak każde moje wyjście ma tak wyglądać to ja już wolę wrócić do domu.- złapałam się za brzuch, który strasznie mnie bolał.
- Nie wrócisz. Teraz odpoczywaj a jak wrócą wszyscy to wymyślimy jakiś plan.- podszedł do nas Liam. Oczyścił moją twarz z brudu. Louis złapał mnie za rękę widząc lecące łzy z mojej twarzy. Następnie odkaził wszelkie rany i zadrapania. Strasznie szczypało ale musiałam wytrzymać. Przyszedł czas na brzuch. Uniosłam koszulkę i zaczęłam płakać. Zamiast ujrzeć brzuch widziałam jednego wielkiego siniaka. Nie wiem czy to w ogóle można było nazwać siniakiem… Usłyszałam wzdychanie chłopaków. Już nawet na nich nie patrzyłam bo wiedziałam, że jeszcze bardziej się załamię widząc ich miny. Liam odszedł a za nim chciał iść Louis. Zatrzymałam go.
- Proszę cię nie zostawiajcie mnie samej.- mówiłam mając łzy w oczach.
- Dobrze, nie martw się.- usiadł na kanapę i położył moją głowę na swoich kolanach. Było mi tak dobrze. Przytuliłam się do jego brzucha i zaciągałam się jego perfumami. Liam przyniósł mi lód i obłożył mi brzuch. Nie miałam siły by trzymać go ale Louis mnie w tym wyręczył. Posłał mi uśmiech, przytrzymał jedną ręką lód a drugą głaskał mnie po głowie. Był taki kochany, strasznie przypominał mi Harry’ego. Ból narastał z chwili na chwilę. Dostałam już tyle tabletek, że wprawiły mnie w lekką senność, ale nie mogę zasnąć. Muszę przeprosić chłopaków.
- Louis, Liam ja strasznie przepraszam. Od kiedy tu jestem macie same problemy…- powiedziałam szeptem.
- Alex nie masz za co przepraszać a to co mówisz jest bzdurą.- powiedział Liam. Usłyszeliśmy otwieranie drzwi. Liam natychmiast zawołał i okrzyknął naradę rodzinną. Nagle Zayn, Niall i Harry spojrzeli na mnie dziwnie i rzucili się w moją stronę.
- Słoneczko co ci się stało ?- zapytał załamany Harry.
- Została napadnięta przez nasze psychofanki. Chłopcy musimy coś z tym zrobić. Ale najpierw Louis zanieś Alex do pokoju niech odpocznie.- i tak też zrobił wziął mnie delikatnie na ręce i ruszyliśmy przed siebie. Jęknęłam z bólu.
- Przepraszam…- powiedział wystraszony brunet.
- Nie masz za co, dopiero teraz zaczyna mnie wszystko boleć ale to przejdzie.- weszliśmy do mojego pokoju. Położył mnie na łóżko, przykrył kołdrą i zapalił lampkę. Chciał wyjść ale odezwałam się:
- Możesz zostać przy mnie ? Będzie mi raźniej.
- Oczywiście, że zostanę. Jak tylko będziesz czegoś potrzebować to powiedz.- ostatni raz spojrzałam na niego. Właśnie siadał na podłogę, był cały załamany jak i reszta. Chciałam go jakoś pocieszyć, że będzie dobrze ale nie miałam siły. Zamknęłam oczy i zasnęłam...


____________
W końcu go napisałam...
Ale jest mi strasznie smutno :(
Mam mało odwiedzających a także komentarzy.
Jeśli czytacie mojego bloga proszę was o dodanie komentarza. Jest możliwość dodawania anonimowo. 
Nie wiem czy wam się to podoba... Sami oceńcie :)
Z góry bardzo dziękuje :)

2 komentarze:

  1. Mi się bardzo podoba :)
    Louis w sukience, ja chce to zobaczyć, no i nie zapominajmy o Niallu w staniku.
    Cały czas się śmiałam :)
    Ale zrobiło mi się smutno, że ją pobili.
    Z drugiej strony opiekuńczy Lou. Aż się wzruszyłam na tej scenie :)
    I ten tekst Harrego, to jak się martwił <3
    Wrzucaj szybko następny, bo chce wiedzieć co będzie <3
    Mrs.Styles

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajna notka.
    Wiesz, że lubię twojego blooga.
    Nie martw się. U mnie jest ten sam problem co u ciebie.
    Jest mało komentarzy.
    Ale piszę dla tych, którzy go czytają. Nie umiałabym zawiesić blooga.:D
    Pisz tak dalej.;)

    OdpowiedzUsuń