wtorek, 25 września 2012

Rozdział 6


Budziłam się kilka razy w nocy. Miałam koszmary ale nie musiałam się bać bo był przy mnie Louis. Wszystko mnie bolało a najbardziej brzuch. Nie ma to jak być skopaną przez dziesięć nieogarniętych fanek. Powoli odwróciłam się by spojrzeć, która jest godzina, było kilka minut przed ósmą. Postanowiłam wstać, ubrać się i zejść na taras by zatańczyć, ja to muszę dziś zrobić. Powolnym krokiem zmierzałam do garderoby lecz przejście zagrodził mi brunet.
- Gdzie ty się wybierasz taka poobijana ? Musisz teraz leżeć i wypoczywać.
- Louis zrozum, muszę coś zrobić i nic mnie nie powstrzyma nawet jakbym wiła się z bólu.- spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem a ja przeszłam z ubraniami do łazienki. Umycie się nie sprawiło mi takiego kłopotu jak ubranie się. Po pół godzinie wyszłam z łazienki, wzięłam płytę z piosenkami i otwierałam drzwi kiedy Louis wziął mnie na ręce i zapytał:
- Gdzie mam cię zanieść ? Jeśli chcesz zrobić to o czym myślę to zaniosę cię żebyś nie traciła sił.
- Dobrze chciałabym iść na taras.- pokiwał głową i poszliśmy powoli bym nie odczuwała żadnego bólu. Spojrzałam na jego zatroskaną twarz i powiedziałam półszeptem.- Nie musisz tego robić.
- Ale ja chcę.- powiedział stanowczo i po chwili byliśmy już w salonie gdzie byli wszyscy. Harry spojrzał na mnie i powiedział:
- Lexi proszę cię nie rób tego. Narobisz sobie tylko dodatkowego bólu.- po jego policzku spłynęła łza.
- Harry ja muszę. Oprócz bólu nie mam nic, zrozum to.
- Ależ masz, nie widzisz że darzymy cię miłością ?
- Posłuchaj, ja to wiem, też się do was przyzwyczaiłam i strasznie was lubię naprawdę ale lepiej będzie jak jutro wyjadę. Nie chcę być znowu odtrącona, Harry, na drugi plan. Po waszym urlopie zostanę sama jak palec a nie zniosę następnej rozłąki z ludźmi, których kocham…
- Alex ale nie musisz, możesz z nami być przez cały czas, w trasy będziesz jeździła z nami. Nie chcę cię znowu stracić i to przeze mnie…- podszedł do mnie i chwycił mnie za podbródek.
- Harry ja… nie wiem muszę pomyśleć. Teraz pozwólcie, że zrobię coś co od dawna planowałam.- wyszłam na taras i włączyłam płytę. Z kolumn zaczęły wypływać pierwsze nuty Lamb "Gabriel". Każdy ruch ciała bolał mnie. Ale zrobiłam to. Melodia złączyła się z moim ciałem w jedno. Łzy leciały jak nieopamiętane wywołane szczęściem, bólem i wspomnieniami. Pod koniec piosenki nie wytrzymałam i upadłam. Nie miałam siły się podnieść lecz przestałam płakać. Ból narastał, któryś z chłopaków wziął mnie na ręce i ułożył na kanapie. Dostałam kawałek chleba bo nie mogłam wziąć tabletki na głodny żołądek. Świat wirował wokół mnie i niekiedy nawet pojawiały mi się mroczki przed oczami. Usłyszałam głos Liam’a widocznie był czymś zmartwiony. Nie rozumiałam ani jednego słowa. Poczułam ulgę, ktoś przyłożył mi zimny okład na mój brzuch. Moje powieki robiły się coraz cięższe. Zastanawiałam się czy to jest mój koniec ? Nie czułam nic. Usłyszałam krzyki i wołanie mojego imienia ale ja nie potrafiłam zareagować. Dalej była tylko ciemność.

Zbudził mnie ból głowy. Spojrzałam na zegar ścienny i wskazywał kwadrans po trzeciej. Widocznie zasnęłam. Podniosłam lekko głowę. Wokół mnie siedzieli chłopcy wpatrzeni w telewizor, najwidoczniej nie zauważyli, że wstałam. Powiedziałam:
- Harry…- nagle każdy wlepił swój wzrok we mnie.
- Słucham, potrzeba ci czegoś ?
- Nie dziękuje, ale chciałabym pojechać do mamy i bez żadnego „ale”.
- No dobrze. Był u ciebie lekarz jak zemdlałaś rano, dał ci zastrzyk na zmniejszenie bólu. Lepiej ci ?
- Wiesz co Harry najbardziej mnie boli serce. Przykro mi, że psuję wam urlop, który moglibyście spędzić zupełnie inaczej.
- Ale Alex o czym ty mówisz, to jest najlepszy czas, uwierz mi. I w tym coś jest. Przez ten cały stres Niall przestał tyle jeść.- odezwał się Liam a chłopacy zaczęli się śmiać. Mnie było tylko stać na mały uśmieszek. Znowu chcieli zanieść mnie na rękach do samochodu ale tym razem się nie dałam. Trzymając się za brzuch powoli doszłam do czarnego land rovera.
Po dwudziestu minutach jazdy w ciszy dojechaliśmy. Gdy wyszłam z samochodu dech zaparło mi w piersi. Tak dawno tu nie byłam. Chłopcy skierowali się do sklepiku a mnie kazali zostać przy samochodzie. Zauważyłam, że przygląda mi się jakiś mężczyzna. Widocznie dostrzegł moją zmasakrowaną twarz ale zignorowałam go. Po powrocie Harry wręczył mi najpiękniejszy znicz jaki kiedykolwiek widziałam, oni także mieli własne ale mniejsze. Zaprowadziłam ich na mogiłę mamy. Była bardzo zadbana a to dzięki mnie i cioci. Każdy po kolei zapalił swój znicz, pomodlił się i postawił go na grobie. Ja byłam ostatnia. Z trudem uklękłam na ziemi ale dałam radę, robię to dla niej. Z moich oczów leciały łzy a w mojej głowie trwała modlitwa:

Cześć mamuś, nawet nie wiesz jak za tobą tęsknie. Wiem, że jesteś w niebie bo byłaś ideałem człowieka. Mam nadzieję, że widziałaś mój taniec dzisiaj rano, to z dedykacją dla ciebie. Jak widzisz mam wspaniałych przyjaciół i to dzięki Harry’emu. Ale mam także prośbę do ciebie: pomóż mi lub doradź jak mam żyć. Naprawdę nie mam pojęcia i chyba niedługo się załamie. Daj mi choć jeden znak, że jesteś gdzieś w pobliżu.
W tym momencie zawiał wiatr a na moim karku poczułam lekkie mrowienie. Tak, to ona.
Dziękuje i pamiętaj kocham cię.

Pożegnałam się z nią i ruszyłam do chłopaków oddalonych ode mnie. Byłam im za to wdzięczna. Po drodze ocierałam łzy. W końcu złapałam Harry’ego pod ramię i ruszyliśmy w stronę auta.  Przy wyjściu zatrzymał nas ten sam mężczyzna, który mi się przyglądał.
- Witaj Alex, ale ty wyrosłaś.
- Przepraszam a my się znamy ?
- Ja ciebie tak ale ty mnie niekoniecznie chyba, że kiedyś mama ci o mnie wspominała ale wątpię..
- Ja także.
- Więc może ci powiem. Pewnie doskonale pamiętasz jak twoja mama pracowała w bardzo dużej firmie. Od samego początku chciała być kimś więcej. Pamiętam jak dziś na jej biurku stało twoje i twojego taty zdjęcie.- wpatrywała m się w niego, on sobie z tego nic nie robił tylko kontynuował.- Byli już długo po ślubie. Zawsze lubiła o was rozmawiać. Twoja mama i ja bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Mogę ci powiedzieć, że zostaliśmy kochankami.- moje oczy były pełne łez.- Zapewne doskonale pamiętasz dzień wypadku. Twoja mama wkręcała ci, że jedzie do pracy, wcale jednak tak nie było. Jechała do mnie, było nam tak dobrze. Obiecywała mi, że w końcu powie to tobie i swojemu mężowi. I właśnie w ten dzień miała wam to powiedzieć. Byliśmy w bardzo czułym momencie kiedy zadzwonił jej telefon byłaś to ty. Chciałaś żeby mamusia przyjechała jak najszybciej bo za nią tęsknisz. I wtedy wszystko prysnęło. Powiedziała mi wprost, że nie zostawi rodziny bo ona jest dla niej najważniejsza. Musiałem się zemścić. Bo skoro ja nie mogłem jej mieć to nikt nie mógł.- nie wytrzymywałam psychicznie ale słuchałam dalej.- I to przeze mnie twoja mama nie żyje, ja spowodowałem ten wypadek.- uśmiechnął się szyderczo do mnie. Nie wytrzymałam i uderzyłam go w twarz. Nadal trzymając Hazzę czułam jak jego mięśnie się napinają. Zaczęłam krzyczeć.
- To jest niemożliwe ! Mama nigdy nie zrobiłaby czegoś takiego ! Pan ma zjebany gar i to równo, nigdy nie widziałam takiego skurwysyna. Harry powiedz, że to nie prawda…- zaczęłam płakać jak małe dziecko. On tylko na mnie spojrzał i nie wiedział co zrobić.
- Oj malutka przed tobą stoi żywy dowód. Mogę ci pokazać nawet nasze wspólne zdjęcie.- i zrobił to. Jednak musiała to być prawda. Ona i ten mężczyzna. Okłamywała nas. Oparłam się o samochód i zaczęłam płakać. Nie mogłam pohamować łez. Przy tym ból fizyczny był pestką. Osunęłam się na ziemię. Chłopcy podbiegli do mnie. Nie chciałam tego. Czułam jak moje serce się kruszy. Louis nie wytrzymał i zaczął biec do tego faceta. Zayn go zatrzymał w porę i przepowiedział, że takie gówno nie zasłużyło na naszą uwagę.
- Zayn czy ty kurwa nie widzisz, że ona cierpi i to wszystko przez niego. Najlepsze jest to, że ja… że my nie możemy jej pomóc. Ona znów stworzy pomiędzy nami barierę i nie dopuści do siebie nikogo, nawet Harry’ego.
- Chłopie nie martw się, poradzimy sobie.- wsłuchiwałam się w ich rozmowę i mieli rację. Zaczynam zamykać się we własnym świecie, w świecie bólu i cierpienia. Poczułam jak ktoś siada koło mnie. To mój braciszek. Wtuliłam się w niego i zaniosłam się szlochem. Poprosił mnie żebym wsiadła do samochodu. Zrobiłam to ale nie odezwałam się. Wszystko mnie bolało razem z sercem. Zajechawszy do domu wysiadłam z samochodu i z ogromnym bólem pobiegłam do swojego pokoju zakluczając przy tym drzwi. Słyszałam pukanie i prośby żebym otworzyła ale to nie pomoże. Potrzebuję czasu by zapomnieć a oni muszą to zrozumieć. Płakałam jak małe dziecko. Słyszałam płacz chłopaków. Ale nie otwierałam im.
I tak minął tydzień. Nie wychodziłam prawie wcale z pokoju niekiedy tylko w nocy gdy byłam niesamowicie głodna. Ale muszę przyznać głodziłam się. Miałam także myśli samobójcze. Przez cały tydzień intensywnie płakałam a ból sturbowanego ciała nasilał się, ale nie brałam tabletek. Chciałam go czuć . Dostawałam mnóstwo SMS od nich. Żadnego nie odczytałam. Codziennie stali przed drzwiami i próbowali mnie przekonać ale ja się nie odzywałam, nie mogłam.

Dziś mija jedenasty dzień milczenia. To dziś postanowiłam pokazać się jednemu z chłopaków. Może się ucieszy. Tym szczęściarzem będzie Liam. Wiem, że nie rozpowie tego co mu powiem oraz tego, że wyszłam z pokoju. To był darmowy psycholog i najlepszy przyjaciel. Już od rana słyszałam pukanie do drzwi. Ignorowałam to. Poszłam do łazienki i obejrzałam się w lustrze. Oczy napuchnięte od płaczu, twarz cała w zadrapaniach. Brzuch wygląda jeszcze gorzej niż przedtem. Obmyśliłam plan spotkania się z Liam’em. Najpierw musze poczekać aż wszyscy pójdą spać. Następnie wykradnę się z mojego pokoju najciszej jak potrafię i udam się do drzwi naprzeciw moich. Nic łatwiejszego. Szukałam po pokoju czegoś zimnego ale nic nie znalazłam. Postanowiłam wziąć lodowatą kąpiel by zmniejszyć ból. Gdy usiadłam w wannie przed oczami stanął mi ten mężczyzna, znowu. Ale nie płakałam, musze się powstrzymać i zapomnieć jak najszybciej się tylko da. Siedziałam bardzo długo w łazience, czas się nie liczył. Po wyjściu z niej była szósta wieczorem. Trochę się denerwowałam. Przebrałam się w inne ciuchy. Po ściągnięciu z trudem bluzki spojrzałam na mój brzuch. Nie dość, że był fioletowy to jeszcze widziałam swoje żebra. Włożyłam słuchawki w uszy, usiadłam na parapecie i spoglądałam na słońce, które schodziło coraz niżej. Musiałam zasnąć bo uniesieniu powiek było całkiem ciemno. Dziesiąta wieczór czas zmierzyć się z samą sobą. Otworzyłam po cichu drzwi i na palcach podeszłam do pokoju Liam’a. Leciutko zapukałam w jego drewniane drzwi. Usłyszałam kroki i po chwili otworzył mi je zaspany chłopak. Najpierw spojrzał na mnie niepewnie ale później rzucił się na mnie z uściskami. Jęknęłam i on uświadomił sobie, że nadal boli. Cały czas miałam spuszczoną głowę. Weszłam do pokoju i usiadłam na łóżku. Uklęknął przede mną i podniósł mi głowę. Zauważył podkrążone i napuchnięte oczy.
- Dlaczego ?- zapytał z załamanym głosem.
- Liam ja musiałam być sama. Chciałam przemyśleć to, nie mogłam inaczej zrozum to.
- No dobrze, ale powiedz mi jak się czujesz.
- Naprawdę chcesz wiedzieć ?- zapytałam z myślą, że zrezygnuje z wysłuchiwania mnie ale pokiwał głową co oznaczało, że tak.- Fatalnie. Nie wiem co ze sobą zrobić. Ból narasta i nie ustaję, może i dobrze. Najlepsze bądź w twoim przypadku najgorsze jest to, że miewam myśli samobójcze. Tak, Liam niestety. Codziennie kładąc się spać myślałam jak tu ze sobą skończyć żeby zapomnieć. Chciałam zapomnieć raz na zawsze ten dzień, ale nie udało się. Co chwila staję mi przed oczami ten obraz. Kiedy ten skurwiel mówi mi całą prawdę a ja głupia myślałam, że byliśmy idealną rodziną. Zaczęłam się głodzić ale niekiedy schodziłam w noc do kuchni by coś zjeść. Jak dla mnie nie jest źle…- powiedziałam i uroniłam kilka łez, które wytarł Liam. Przytulił mnie i nic nie mówił. Dał mi czas i za to mu dziękuje.- A jak z chłopakami.
- Hmm, nie najlepiej. Harry nie odzywa się za dużo, myśli. Zayn przez to wszystko nie spogląda w lusterko. Niall przestał jeść co nas bardzo zaskoczyło. No i Louis. On jest totalnie załamany. Codziennie siadał w kuchni brał alkohol ale zabieraliśmy mu. Nie może sobie darować tego, że cierpisz a my nie możemy ci pomóc. Jutro spotykamy się w pokoju Harolda i będziemy „obmyślali plan uwolnienia cię” jeśli chcesz to przyjdź zrobisz im ogromną niespodziankę.
- Tak myślisz ?
- Ja to wiem Alex. Będę na ciebie czekać. Uznajmy, że tego spotkania nie było.- uśmiechnęłam się lekko i uniosłam głowę, dopiero teraz. W jego oczach pojawił się promyk nadziei.
- Dziękuje.- przytuliłam się i wyszłam. Zamknęłam po cichu drzwi i poszłam do siebie. Nie przebierając się położyłam się do łóżka. Ostatni raz pomyślałam, że tego było mi trzeba i usnęłam….


______________-
Jest i 6 !
Myślę, że wam się spodoba.
Mogę już teraz wam powiedzieć, że następne rozdziały będą bardziej wesołe.
Do następnego :)

2 komentarze:

  1. Jest śliczny :)
    Szczerze nie spodziewałam się czegoś takiego :)
    Mam nadzieję, że ona im się pokaże.
    Dawaj szybko następny <3
    Mrs.Styles

    OdpowiedzUsuń