Budziłam się kilka razy w nocy. Miałam koszmary ale nie
musiałam się bać bo był przy mnie Louis. Wszystko mnie bolało a najbardziej
brzuch. Nie ma to jak być skopaną przez dziesięć nieogarniętych fanek. Powoli
odwróciłam się by spojrzeć, która jest godzina, było kilka minut przed ósmą.
Postanowiłam wstać, ubrać się i zejść na taras by zatańczyć, ja to muszę dziś
zrobić. Powolnym krokiem zmierzałam do garderoby lecz przejście zagrodził mi
brunet.
- Gdzie ty się wybierasz taka poobijana ? Musisz teraz leżeć
i wypoczywać.
- Louis zrozum, muszę coś zrobić i nic mnie nie powstrzyma
nawet jakbym wiła się z bólu.- spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem a ja
przeszłam z ubraniami do łazienki. Umycie się nie sprawiło mi takiego kłopotu
jak ubranie się. Po pół godzinie wyszłam z łazienki, wzięłam płytę z piosenkami
i otwierałam drzwi kiedy Louis wziął mnie na ręce i zapytał:
- Gdzie mam cię zanieść ? Jeśli chcesz zrobić to o czym
myślę to zaniosę cię żebyś nie traciła sił.
- Dobrze chciałabym iść na taras.- pokiwał głową i poszliśmy
powoli bym nie odczuwała żadnego bólu. Spojrzałam na jego zatroskaną twarz i
powiedziałam półszeptem.- Nie musisz tego robić.
- Ale ja chcę.- powiedział stanowczo i po chwili byliśmy już
w salonie gdzie byli wszyscy. Harry spojrzał na mnie i powiedział:
- Lexi proszę cię nie rób tego. Narobisz sobie tylko
dodatkowego bólu.- po jego policzku spłynęła łza.
- Harry ja muszę. Oprócz bólu nie mam nic, zrozum to.
- Ależ masz, nie widzisz że darzymy cię miłością ?
- Posłuchaj, ja to wiem, też się do was przyzwyczaiłam i
strasznie was lubię naprawdę ale lepiej będzie jak jutro wyjadę. Nie chcę być
znowu odtrącona, Harry, na drugi plan. Po waszym urlopie zostanę sama jak palec
a nie zniosę następnej rozłąki z ludźmi, których kocham…
- Alex ale nie musisz, możesz z nami być przez cały czas, w
trasy będziesz jeździła z nami. Nie chcę cię znowu stracić i to przeze mnie…-
podszedł do mnie i chwycił mnie za podbródek.
- Harry ja… nie wiem muszę pomyśleć. Teraz pozwólcie, że
zrobię coś co od dawna planowałam.- wyszłam na taras i włączyłam płytę. Z
kolumn zaczęły wypływać pierwsze nuty Lamb "Gabriel". Każdy ruch ciała bolał
mnie. Ale zrobiłam to. Melodia złączyła się z moim ciałem w jedno. Łzy leciały
jak nieopamiętane wywołane szczęściem, bólem i wspomnieniami. Pod koniec
piosenki nie wytrzymałam i upadłam. Nie miałam siły się podnieść lecz
przestałam płakać. Ból narastał, któryś z chłopaków wziął mnie na ręce i ułożył
na kanapie. Dostałam kawałek chleba bo nie mogłam wziąć tabletki na głodny
żołądek. Świat wirował wokół mnie i niekiedy nawet pojawiały mi się mroczki
przed oczami. Usłyszałam głos Liam’a widocznie był czymś zmartwiony. Nie
rozumiałam ani jednego słowa. Poczułam ulgę, ktoś przyłożył mi zimny okład na
mój brzuch. Moje powieki robiły się coraz cięższe. Zastanawiałam się czy to
jest mój koniec ? Nie czułam nic. Usłyszałam krzyki i wołanie mojego imienia
ale ja nie potrafiłam zareagować. Dalej była tylko ciemność.
Zbudził mnie ból głowy. Spojrzałam na zegar ścienny i
wskazywał kwadrans po trzeciej. Widocznie zasnęłam. Podniosłam lekko głowę.
Wokół mnie siedzieli chłopcy wpatrzeni w telewizor, najwidoczniej nie
zauważyli, że wstałam. Powiedziałam:
- Harry…- nagle każdy wlepił swój wzrok we mnie.
- Słucham, potrzeba ci czegoś ?
- Nie dziękuje, ale chciałabym pojechać do mamy i bez
żadnego „ale”.
- No dobrze. Był u ciebie lekarz jak zemdlałaś rano, dał ci
zastrzyk na zmniejszenie bólu. Lepiej ci ?
- Wiesz co Harry najbardziej mnie boli serce. Przykro mi, że
psuję wam urlop, który moglibyście spędzić zupełnie inaczej.
- Ale Alex o czym ty mówisz, to jest najlepszy czas, uwierz
mi. I w tym coś jest. Przez ten cały stres Niall przestał tyle jeść.- odezwał
się Liam a chłopacy zaczęli się śmiać. Mnie było tylko stać na mały uśmieszek.
Znowu chcieli zanieść mnie na rękach do samochodu ale tym razem się nie dałam.
Trzymając się za brzuch powoli doszłam do czarnego land rovera.
Po dwudziestu minutach jazdy w ciszy dojechaliśmy. Gdy
wyszłam z samochodu dech zaparło mi w piersi. Tak dawno tu nie byłam. Chłopcy
skierowali się do sklepiku a mnie kazali zostać przy samochodzie. Zauważyłam,
że przygląda mi się jakiś mężczyzna. Widocznie dostrzegł moją zmasakrowaną
twarz ale zignorowałam go. Po powrocie Harry wręczył mi najpiękniejszy znicz
jaki kiedykolwiek widziałam, oni także mieli własne ale mniejsze. Zaprowadziłam
ich na mogiłę mamy. Była bardzo zadbana a to dzięki mnie i cioci. Każdy po
kolei zapalił swój znicz, pomodlił się i postawił go na grobie. Ja byłam
ostatnia. Z trudem uklękłam na ziemi ale dałam radę, robię to dla niej. Z moich
oczów leciały łzy a w mojej głowie trwała modlitwa:
Cześć mamuś, nawet nie wiesz jak za tobą tęsknie. Wiem, że
jesteś w niebie bo byłaś ideałem człowieka. Mam nadzieję, że widziałaś mój
taniec dzisiaj rano, to z dedykacją dla ciebie. Jak widzisz mam wspaniałych
przyjaciół i to dzięki Harry’emu. Ale mam także prośbę do ciebie: pomóż mi lub
doradź jak mam żyć. Naprawdę nie mam pojęcia i chyba niedługo się załamie. Daj
mi choć jeden znak, że jesteś gdzieś w pobliżu.
W tym momencie zawiał wiatr a na moim karku poczułam lekkie
mrowienie. Tak, to ona.
Dziękuje i pamiętaj kocham cię.
Pożegnałam się z nią i ruszyłam do chłopaków oddalonych ode
mnie. Byłam im za to wdzięczna. Po drodze ocierałam łzy. W końcu złapałam
Harry’ego pod ramię i ruszyliśmy w stronę auta.
Przy wyjściu zatrzymał nas ten sam mężczyzna, który mi się przyglądał.
- Witaj Alex, ale ty wyrosłaś.
- Przepraszam a my się znamy ?
- Ja ciebie tak ale ty mnie niekoniecznie chyba, że kiedyś
mama ci o mnie wspominała ale wątpię..
- Ja także.
- Więc może ci powiem. Pewnie doskonale pamiętasz jak twoja
mama pracowała w bardzo dużej firmie. Od samego początku chciała być kimś
więcej. Pamiętam jak dziś na jej biurku stało twoje i twojego taty zdjęcie.-
wpatrywała m się w niego, on sobie z tego nic nie robił tylko kontynuował.-
Byli już długo po ślubie. Zawsze lubiła o was rozmawiać. Twoja mama i ja bardzo
się do siebie zbliżyliśmy. Mogę ci powiedzieć, że zostaliśmy kochankami.- moje
oczy były pełne łez.- Zapewne doskonale pamiętasz dzień wypadku. Twoja mama
wkręcała ci, że jedzie do pracy, wcale jednak tak nie było. Jechała do mnie,
było nam tak dobrze. Obiecywała mi, że w końcu powie to tobie i swojemu mężowi.
I właśnie w ten dzień miała wam to powiedzieć. Byliśmy w bardzo czułym momencie
kiedy zadzwonił jej telefon byłaś to ty. Chciałaś żeby mamusia przyjechała jak
najszybciej bo za nią tęsknisz. I wtedy wszystko prysnęło. Powiedziała mi
wprost, że nie zostawi rodziny bo ona jest dla niej najważniejsza. Musiałem się
zemścić. Bo skoro ja nie mogłem jej mieć to nikt nie mógł.- nie wytrzymywałam
psychicznie ale słuchałam dalej.- I to przeze mnie twoja mama nie żyje, ja
spowodowałem ten wypadek.- uśmiechnął się szyderczo do mnie. Nie wytrzymałam i
uderzyłam go w twarz. Nadal trzymając Hazzę czułam jak jego mięśnie się
napinają. Zaczęłam krzyczeć.
- To jest niemożliwe ! Mama nigdy nie zrobiłaby czegoś
takiego ! Pan ma zjebany gar i to równo, nigdy nie widziałam takiego
skurwysyna. Harry powiedz, że to nie prawda…- zaczęłam płakać jak małe dziecko.
On tylko na mnie spojrzał i nie wiedział co zrobić.
- Oj malutka przed tobą stoi żywy dowód. Mogę ci pokazać
nawet nasze wspólne zdjęcie.- i zrobił to. Jednak musiała to być prawda. Ona i
ten mężczyzna. Okłamywała nas. Oparłam się o samochód i zaczęłam płakać. Nie
mogłam pohamować łez. Przy tym ból fizyczny był pestką. Osunęłam się na ziemię.
Chłopcy podbiegli do mnie. Nie chciałam tego. Czułam jak moje serce się kruszy.
Louis nie wytrzymał i zaczął biec do tego faceta. Zayn go zatrzymał w porę i
przepowiedział, że takie gówno nie zasłużyło na naszą uwagę.
- Zayn czy ty kurwa nie widzisz, że ona cierpi i to wszystko
przez niego. Najlepsze jest to, że ja… że my nie możemy jej pomóc. Ona znów
stworzy pomiędzy nami barierę i nie dopuści do siebie nikogo, nawet Harry’ego.
- Chłopie nie martw się, poradzimy sobie.- wsłuchiwałam się
w ich rozmowę i mieli rację. Zaczynam zamykać się we własnym świecie, w świecie
bólu i cierpienia. Poczułam jak ktoś siada koło mnie. To mój braciszek.
Wtuliłam się w niego i zaniosłam się szlochem. Poprosił mnie żebym wsiadła do
samochodu. Zrobiłam to ale nie odezwałam się. Wszystko mnie bolało razem z
sercem. Zajechawszy do domu wysiadłam z samochodu i z ogromnym bólem pobiegłam
do swojego pokoju zakluczając przy tym drzwi. Słyszałam pukanie i prośby żebym
otworzyła ale to nie pomoże. Potrzebuję czasu by zapomnieć a oni muszą to
zrozumieć. Płakałam jak małe dziecko. Słyszałam płacz chłopaków. Ale nie
otwierałam im.
I tak minął tydzień. Nie wychodziłam prawie wcale z pokoju
niekiedy tylko w nocy gdy byłam niesamowicie głodna. Ale muszę przyznać
głodziłam się. Miałam także myśli samobójcze. Przez cały tydzień intensywnie
płakałam a ból sturbowanego ciała nasilał się, ale nie brałam tabletek.
Chciałam go czuć . Dostawałam mnóstwo SMS od nich. Żadnego nie odczytałam.
Codziennie stali przed drzwiami i próbowali mnie przekonać ale ja się nie
odzywałam, nie mogłam.
Dziś mija jedenasty dzień milczenia. To dziś postanowiłam
pokazać się jednemu z chłopaków. Może się ucieszy. Tym szczęściarzem będzie
Liam. Wiem, że nie rozpowie tego co mu powiem oraz tego, że wyszłam z pokoju.
To był darmowy psycholog i najlepszy przyjaciel. Już od rana słyszałam pukanie
do drzwi. Ignorowałam to. Poszłam do łazienki i obejrzałam się w lustrze. Oczy
napuchnięte od płaczu, twarz cała w zadrapaniach. Brzuch wygląda jeszcze gorzej
niż przedtem. Obmyśliłam plan spotkania się z Liam’em. Najpierw musze poczekać
aż wszyscy pójdą spać. Następnie wykradnę się z mojego pokoju najciszej jak
potrafię i udam się do drzwi naprzeciw moich. Nic łatwiejszego. Szukałam po
pokoju czegoś zimnego ale nic nie znalazłam. Postanowiłam wziąć lodowatą kąpiel
by zmniejszyć ból. Gdy usiadłam w wannie przed oczami stanął mi ten mężczyzna,
znowu. Ale nie płakałam, musze się powstrzymać i zapomnieć jak najszybciej się
tylko da. Siedziałam bardzo długo w łazience, czas się nie liczył. Po wyjściu z
niej była szósta wieczorem. Trochę się denerwowałam. Przebrałam się w inne
ciuchy. Po ściągnięciu z trudem bluzki spojrzałam na mój brzuch. Nie dość, że
był fioletowy to jeszcze widziałam swoje żebra. Włożyłam słuchawki w uszy,
usiadłam na parapecie i spoglądałam na słońce, które schodziło coraz niżej.
Musiałam zasnąć bo uniesieniu powiek było całkiem ciemno. Dziesiąta wieczór
czas zmierzyć się z samą sobą. Otworzyłam po cichu drzwi i na palcach podeszłam
do pokoju Liam’a. Leciutko zapukałam w jego drewniane drzwi. Usłyszałam kroki i
po chwili otworzył mi je zaspany chłopak. Najpierw spojrzał na mnie niepewnie
ale później rzucił się na mnie z uściskami. Jęknęłam i on uświadomił sobie, że
nadal boli. Cały czas miałam spuszczoną głowę. Weszłam do pokoju i usiadłam na
łóżku. Uklęknął przede mną i podniósł mi głowę. Zauważył podkrążone i
napuchnięte oczy.
- Dlaczego ?- zapytał z załamanym głosem.
- Liam ja musiałam być sama. Chciałam przemyśleć to, nie
mogłam inaczej zrozum to.
- No dobrze, ale powiedz mi jak się czujesz.
- Naprawdę chcesz wiedzieć ?- zapytałam z myślą, że
zrezygnuje z wysłuchiwania mnie ale pokiwał głową co oznaczało, że tak.-
Fatalnie. Nie wiem co ze sobą zrobić. Ból narasta i nie ustaję, może i dobrze.
Najlepsze bądź w twoim przypadku najgorsze jest to, że miewam myśli samobójcze.
Tak, Liam niestety. Codziennie kładąc się spać myślałam jak tu ze sobą skończyć
żeby zapomnieć. Chciałam zapomnieć raz na zawsze ten dzień, ale nie udało się.
Co chwila staję mi przed oczami ten obraz. Kiedy ten skurwiel mówi mi całą
prawdę a ja głupia myślałam, że byliśmy idealną rodziną. Zaczęłam się głodzić
ale niekiedy schodziłam w noc do kuchni by coś zjeść. Jak dla mnie nie jest źle…-
powiedziałam i uroniłam kilka łez, które wytarł Liam. Przytulił mnie i nic nie
mówił. Dał mi czas i za to mu dziękuje.- A jak z chłopakami.
- Hmm, nie najlepiej. Harry nie odzywa się za dużo, myśli.
Zayn przez to wszystko nie spogląda w lusterko. Niall przestał jeść co nas
bardzo zaskoczyło. No i Louis. On jest totalnie załamany. Codziennie siadał w
kuchni brał alkohol ale zabieraliśmy mu. Nie może sobie darować tego, że cierpisz
a my nie możemy ci pomóc. Jutro spotykamy się w pokoju Harolda i będziemy „obmyślali
plan uwolnienia cię” jeśli chcesz to przyjdź zrobisz im ogromną niespodziankę.
- Tak myślisz ?
- Ja to wiem Alex. Będę na ciebie czekać. Uznajmy, że tego
spotkania nie było.- uśmiechnęłam się lekko i uniosłam głowę, dopiero teraz. W
jego oczach pojawił się promyk nadziei.
- Dziękuje.- przytuliłam się i wyszłam. Zamknęłam po cichu
drzwi i poszłam do siebie. Nie przebierając się położyłam się do łóżka. Ostatni
raz pomyślałam, że tego było mi trzeba i usnęłam….
______________-
Jest i 6 !
Myślę, że wam się spodoba.
Mogę już teraz wam powiedzieć, że następne rozdziały będą bardziej wesołe.
Do następnego :)
Jest śliczny :)
OdpowiedzUsuńSzczerze nie spodziewałam się czegoś takiego :)
Mam nadzieję, że ona im się pokaże.
Dawaj szybko następny <3
Mrs.Styles
SUPER!! :D
OdpowiedzUsuń