piątek, 10 maja 2013

Rozdział 58.

Ja naprawdę to zrobiłam. Powiedziałam, że to koniec, koniec nas, tego wszystkiego. Ale nie czuje się z tym źle. Zrozumiałam, że od zawsze byłam tylko ciężarem dla niego, niczym innym. Teraz jest wolny. Nie będę mu już nic mówić, jeśli chce żyć w taki sposób proszę bardzo. Jednak coś zakuło mnie w sercu. Już nigdy nie będę mogła z nim normalnie porozmawiać, powygłupiać się. To już nie powróci i muszę się z tym pogodzić, choć jest ciężko.
Weszliśmy bez żadnego słowa do mojego pokoju. Podeszłam do szafy i zaczęłam nerwowo szukać jakiejś sukienki, którą mogłabym założyć do rodziców Louis'a. Ręce coraz bardziej zaczęły się trząść z nerwów. Nagle trzasnęłam drzwiami od szafy i oparłam się o nie. Dlaczego życie musi być takie skomplikowane ? Czy ja naprawdę jestem aż taka zła ? Louis podszedł do mnie i objął moją twarz dłońmi.
- Kochanie spójrz na mnie.- powiedział pół szeptem ale ja nie chciałam patrzeć mu w oczy. Nie chcę by ktoś użalał się nade mną.- Spójrz na mnie.- powiedział stanowczym głosem a ja go posłuchałam. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, była z nich wyzuta.- Masz przestać się obwiniać ok ? Przecież to nie twoja wina. Harry złamał zbyt dużo obietnic, które były dla ciebie ważne. To nie jest twoja wina, niech w końcu zrozumie co zrobił. A teraz się uśmiechnij i już nie płacz. Nie lubię gdy to robisz.- nastała chwila ciszy, w której mogliśmy cieszyć się sobą. Patrzyłam w jego oczy i widziałam odzwierciedlenie jego duszy. To było takie cudowne. Uśmiechnęłam się do siebie i spojrzałam na jego usta.
- Pocałuj mnie.- wyszeptałam do jego ucha i bez zastanowienia przygryzłam jego płatek. Usłyszałem ciche jęknięcie przez co uśmiechnęłam się szeroko. Ręce Louis'a powędrowały na moje biodra i lekko przywarł swoim ciałem do mojego. Wplotłam ręce w jego włosy i posłałam mu łobuzerski uśmieszek. Nieświadomie przygryzłam wargę a pożądanie mojego chłopaka wzrosło.
- Dlaczego ty to robisz ?- wysapał do mojego ucha co chwila obdarowując moją szyję pocałunkami. Nie mogłam racjonalnie myśleć.
- C.co robię ?
- Prowokujesz cały czas. A ja przez ten cały czas mam na ciebie ochotę.- na te słowa moje policzki się zaczerwieniły. Wpiłam się w jego usta, spragniona bliskości. Ręka chłopaka powędrowała pod moją bluzkę by odpiąć stanik. Chciałam go w tym momencie ale wiedziałam, że to nieodpowiednie. Pokręciłam przecząco głową i westchnęłam.
- Nie teraz Lou, proszę.- złożyłam ostatni pocałunek na jego ustach.
- Dobrze, ale pamiętaj ja jeszcze z tobą nie skończyłem.- posłał mi swój diabelski uśmiech. Wywróciłam oczami i ponownie otworzyłam szafę. Lou stanął za mną i pomagał mi wybierać. Jak na mężczyznę ma naprawdę dobry gust. Jak się dowiedziałam, on ubiera czarne spodnie i niebieską koszulę. Idealnie. Wspólnymi siłami wyszukaliśmy niebieską sukienkę  do tego czarne szpilki.
- Dziękuje kotek.- puściłam mu oczko.- Idę się teraz umyć i takie bajery tobie też bym radziła bo niedługo wyjeżdżamy.
- A nie możemy razem wziąć prysznica ? W ten sposób zaoszczędzimy wodę.- poruszył zabawnie brwiami co wywołało u mnie śmiech.
- Następnym razem kocie.- mrugnęłam do niego i zamknęłam się w łazience. Nawet tu można było usłyszeć jego głośne westchnienie. Uśmiechnęłam się i usłyszałam jak zamyka drzwi. Weszłam pod prysznic i w końcu mogłam się odprężyć. Woda jakby zmywała wszystkie moje smutki. W tym momencie nie liczył się Harry, tylko ja. Nigdy nie chciałam dopuścić do takiej sytuacji, w której Harry nienawidziłby mnie. Zawsze się dogadywaliśmy, niekiedy wszczynaliśmy bezsensowne kłótnie ale przechodziło nam. Dziewczyny z mojej klasy zastanawiały się dlaczego nie jesteśmy parą... Otóż nigdy nie patrzyłam na niego w ten sposób. Owszem jest przystojny i prawie każda na niego leci ale nie ja. Ja wolałam go mieć jako "brata". A teraz wszystko się spieprzyło i nie ma nic.
Wyszłam spod prysznica i owinęłam się miękkim ręcznikiem. Zaczęłam suszyć włosy, które zaczęły się lokować. W końcu robią to co chcę. Po wysuszeniu ich założyłam bieliznę i sukienkę. Wyglądałam całkiem... nieźle. Zaczęłam szukać moich kosmetyków i w końcu je dostrzegłam. Trzeba w końcu zrobić tu porządek. Postanowiłam podkreślić dość mocno moje oczy. Zrobiłam kreski eyeliner'em a rzęsy potraktowałam tuszem. Teraz wyglądam jak kobieta kot. Na sam koniec założyłam moje czarne szpilki i byłam gotowa. Uśmiechnęłam się sama do siebie i wyszłam z łazienki.
I to co zobaczyłam było dziwne. Wszyscy prócz Harry'ego byli u mnie w pokoju. Poczułam jak cztery pary oczu mierzy mnie od góry do dołu. Czułam się skrępowana i moje policzki się zaczerwieniły. Louis uśmiechnął się do mnie tajemniczo.
- Co wy tutaj robicie hmm ?- zapytałam siadając na łóżku obok Liam'a i Zayn'a. Zauważyłam, że kostki mulata są zdarte.
- Co to jest ?- zapytałam zmartwiona. Wiem, że to przez uderzenie Harry'ego.
- To nic takiego, niedługo zejdzie.- posłał mi jeden ze swoich piękniejszych uśmiechów. Odwzajemniłam go i spojrzałam na pozostałych. Wglądali naprawdę seksownie. Każdy z nich miał koszulę i ciemne spodnie.
- Wyglądacie super.- powiedziałam z uznaniem mrugając porozumiewawczo do Louis'a.
- Musimy jakoś wyglądać w końcu poznajesz rodzinę Louis'a.- powiedział z dużym uśmiechem Liam. On ma rację. Nie codziennie poznaje się rodzinę swojego chłopaka. To jest jeden z ważniejszych dni w moim życiu i nie będzie tam osoby, którą chciałabym mieć przy sobie. Nie dałam po sobie poznać, że jest mi smutno.
- Mam do was prośbę chłopaki...- spuściłam głowę i nagle moje palce stały się bardzo ciekawe. Nie wiedziałam jak dobrać słowa.- Chcę abyście normalnie odzywali się do Harry'ego.- zapadła cisza i można było wyczuć tą niemiłą atmosferę.
- Ale Lexi...- zaczął Niall ale mu przerwałam.
- Nie ma żadnego ale, Niall. To jest sprawa pomiędzy mną a Harry'm. Nie chcę żebyście się przez to kłócili i nie chcę też aby wasz zespół się rozpadł. Więc powtarzam jeszcze raz macie zachowywać się tak jakby nic się nie stało.
- Postaramy się proszę pani.- powiedzieli jednym chórkiem na co się zaśmiałam.
- Okej, musimy się zbierać. Lexi spakuj jeszcze jakieś rzeczy na przebranie. Zostaniemy tam na noc.- pokiwałam głową i poszukałam jakiejś większej torby. Zabrałam ze sobą brzoskwiniowe spodnie i czarną bluzkę koronkową. Już byłam gotowa więc wyszłam z pokoju i kierowałam się na dół.
- Lexi ?- usłyszałam zachrypnięty głos Harry'ego. Po moim ciele przeszły ciarki.- Lexi spójrz na mnie.- nie chciałam tego zrobić ale coś w mojej głowie mówiło odwróć się. I tak też zrobiłam. Jego loki były w największym nieładzie jaki kiedykolwiek u niego widziałam. Jego podbite oko robiło się coraz bardziej fioletowe a jego warga była opuchnięta.
- Co chcesz ?- warknęłam na niego.
- Powodzenia życzę. Rodzice Louis'a są naprawdę super.- głos mu zadrżał. Spuścił głowę i wszedł z powrotem do swojego pokoju. Zdziwiło mnie jego zachowanie ale nie mogę tu stać i patrzeć się na zamknięte drzwi. Zeszłam na dół i wyszłam na taras gdzie byli pozostali. Uśmiechnęłam się szeroko dając znak, że możemy jechać. Pożegnałam się z Paul'em i wsiedliśmy do czarnego auta. Usiadłam z tyłu koło Louis'a i Zayn'a natomiast Niall siedział z przodu razem z Liam'em, który prowadził.
Odszukałam telefon w mojej torebce i wybrałam numer do cioci Mary.
Jeden sygnał.
Drugi
Trzeci
Czwarty.
Nie odbiera. Westchnęłam głośno i oparłam się o ramię mojego chłopaka. Splotłam nasze dłonie razem i uśmiechnęłam się sama do siebie. One idealnie do siebie pasują.

Jechaliśmy dobre czterdzieści minut. Zaczęło mi się robić nudno.
- Lou kiedy będziemy ?- zapytałam cicho.
- Właśnie dojechaliśmy.- powiedział z promiennym uśmiechem na twarzy. Spojrzałam na dom, pod którym się zatrzymaliśmy. Był naprawdę piękny. Dwupiętrowy z dość dużym ogródkiem.
Ocknęłam się dopiero wtedy jak Lou złapał mnie za rękę żebym wyszła z samochodu. Zaczęłam się denerwować i to bardzo. Brzuch zaczął mnie boleć a ręce się trzęsły. Louis posłał mi ciepły uśmiech i objął mnie ramieniem. Od razu poczułam się lepiej ale kiedy zaczynaliśmy się zbliżać do drzwi chciałam uciec.
A jeśli jego rodzina mnie nie polubi ? A co gorsza nie zaakceptuje ? No załamie się chyba.
Chłopak zapukał do drzwi. Nagle usłyszeliśmy kroki. Wzięłam głęboki wdech i wydech. Nagle drzwi się otworzyły...





Przepraszam, że dopiero teraz dodaję ale wczoraj miałam spotkanie rodzinne -,- Naprawdę było wspaniale (wyczuj sarkazm)
A więc nie wiem czy wam się podoba ten rozdział czy nie... Czekam na wasze opinie :)
I bardzo bardzo bardzo dziękuje za ponad 15 tysięcy wejść *.*
Jesteście niesamowici ;3
Okej więc do następnego :*

4 komentarze:

  1. Rozdział boski !!!
    Mam nadzieję, że rodzice Lou zaakceptują Lexi :)
    Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  2. Bosko...
    Boże, brak mi już słów na komentarze.
    Wiem jak FAJNE mogą być spotkania rodzinne więc się nie martw.;d
    To nie tylko u ciebie.
    Czekam na następny...<3

    +www.1d-help-me.blogspot.com
    NN już w poniedziałek

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba się, nawet bardzo. Ciekawa jestem, co z tego spotkania wyjdzie ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten rozdział jest BOSKI *.* nie wiem skąd ty bierzesz inspiracje.. też bym chciała umieć pisać jak ty.. ale niestety :( grunt, że ty umiesz stworzyć tak zarąbiste opowiadanie ;) cieszę się że Lexi dała Harremu coś na kształt cienia szansy :) nie mogę doczekać się następnego rozdziału, bo ucięłaś w takim momencie, że nawet nie można wywnioskować czy na tym spotkaniu pójdzie dobrze czy źle xd

    OdpowiedzUsuń