piątek, 15 lutego 2013

Rozdział 41.


Ból głowy był nie do zniesienia. Kiedy się przebudziłam nic nie widziałam, wszędzie było ciemno. Byłam przywiązana do jakiegoś słupa tak mocno, że sznur wrzynał mi się w skórę. Usłyszałam szelest, głośne westchnięcie.
- Jest tu kto ?- spytałam szeptem bez najmniejszej nadziei na odpowiedź.
- Alex? Alex jestem naprzeciwko ciebie.- nagle odezwał się bardzo znajomy, dziewczęcy głos.
- Olivia ?- byłam pod wrażeniem, przecież była w szpitalu więc jak to jest możliwe, że siedzi tutaj ?
- Przepraszam to wszystko moja wina. Gdybym nie powiedziała Andy’iemu, że jesteś u Harry’ego nie byłoby tego… Ja nie chciałam.- z moich oczu popłynęły łzy. Dlaczego on nam to robi ?- Wiem jakie bzdury naopowiadał ci ten drań, nie wierz mu, przecież wiesz, że nigdy bym nie wzięła narkotyków. To jest część jego planu. Chce wymusić od ciebie numer i dostęp do konta bankowego oraz gdzie w domu mają swój sejf. Nie możesz mu tego powiedzieć. Gdyby się dowiedział zniszczy ich rozumiesz ?- pokiwałam głową choć wcale tego nie zauważyła. Siedziałam cicho i analizowałam każde jej słowo. Nie mogę dopuścić był chłopcom stała się krzywda, jeśli będzie oznaczało jakieś tortury jestem gotowa. Robię to dla nich.- Lexi ?
- To nie jest twoja wina, zmusił cię do tego. A skąd wiedziałaś, że jestem u Harry’ego ?
- Pani Marry mi powiedziała.- nastała między nami cisza. Wypytywała o mnie a ja ani razu nie zadzwoniłam do osoby, którą traktowałam jako przyjaciółkę choć nigdy nie chciałam tego przyznać. Przypomniały mi się moje urodziny, kiedy wszyscy moi znajomi byli przy mnie a ja traktowałam ich nieraz jak powietrze. Jest mi teraz przykro. Nagle drzwi się otwierają i ktoś zapala małą lampę, która wisi nieco nad naszymi głowami. Rozpoznaję Andy’iego i Bob’a. Patrzą na nas z nienawiścią i głupim uśmiechem na twarzy. Przysunęli sobie dwa krzesła i usiedli na nich. Dopiero teraz dostrzegłam siniaki na twarzy Oli. To było okropne, oni ją bili. Moje nogi nie były lepsze spodnie miałam rozdarte i pełno krwawych zadrapań.
- Gdzie jestem ?
- Czy to ważne ?- odpowiedział pytaniem na pytanie Andy. Teraz już nie wydawał się taki sam jak w dzień kiedy go poznałam. Olivia odchrząknęła i pokręciła lekko głową na znak, że nie mam się odzywać.
- Dla mnie tak skoro masz mnie więzić.- warknęłam.- Więc pytam jeszcze raz gdzie jestem ?
- W miejscu gdzie nikt cię nie znajdzie. Biedny Louis pewnie odchodzi od zmysłów, reszta pewnie też.- udał, że mdleje a ja miałam ochotę go rozszarpać. Gwałtownie się ruszyłam co było bardzo złym pomyłem. Bob wstał i przejechał ostrym nożem po mojej nodze. Nie było to zbyt fajne uczucie. Łzy zaczęły spływać mi po twarzy a Oli zamknęła oczy.- Skarbie nie radzę ci się ruszać ani pyskować.- uśmiechnął się do mnie a ja spojrzałam na niego złowrogo. Siedzieliśmy przez jakiś czas w ciszy. Miałam spuszczoną głowę, nie chciałam żeby patrzyli na mnie w takim stanie. Ktoś zawołał Bob’a i ten sobie poszedł zostawiając nóż na swoim krześle.
- Wypuść ją, proszę. Nie zasługuje na to żeby przechodzić przez takie coś drugi raz.- głos Oli zadrżał pod wpływem emocji. Spojrzałam na nią i lekko się uśmiechnęłam.
- Chyba cię do końca pogrzało. Jest mi potrzebna i muszę ją złamać. Nie wypuszczę jej dopóki nie wyciągnę od niej potrzebnych mi informacji.
- Pieprz się !- krzyknęłam do niego. Już nie obchodziło mnie czy coś mi zrobi czy nie. Niestety zostałam ukarana za to. Zdzielił mi takiego liścia, że w buzi poczułam smak krwi. Zaczęła mi cieknąć po policzku, splunęłam nią pod jego nogi co go jeszcze bardziej rozwścieczyło ale nic mi nie zrobił. Nawet nie wiem ile tu siedzę, która jest godzina…nic.
- Więc zacznijmy od początku z czystym kontem. Alex powiedz mi gdzie całe One Direction trzyma pieniądze, są mi bardzo potrzebne i zrobię wszystko by je zdobyć.
- Nawet gdybym wiedziała i tak bym ci nie powiedziała.- wycedziłam przez zęby.
- Pipipipipi zła odpowiedź.- uderzył mnie czymś w głowę, nie mogłam jednak dostrzec narzędzia. Strasznie bolało. Zaczęłam dyszeć głośno a Oli szlochała.
- Nie rób jej tego…- wyszeptała jakby do siebie ale niestety Andy to usłyszał. Zakleił jej usta szeroką taśmą. Patrzyłam na to z niedowierzaniem. On jest zdolny do wszystkiego.
- A więc usłyszę tą wspaniałą odpowiedź ?- skierował się do mnie chłopak i uklęknął przede mną.
- Powiedziałam pieprz się.- gniew jaki mnie przepełniał był nie do opisania. Andy odepchnął moją głowę tak, że uderzyłam o słup, do którego zostałam przywiązana. Jęknęłam z bólu. Wstał i chodził w tą i z powrotem rozmyślając nad tym jak wydobyć ode mnie jakieś informacje. Przed oczami stawały mi mroczki i nie rozróżniałam co jest realistyczne a co wytworem mojej „wyobraźni”. Nie powstrzymywałam teraz łez ani krzyku. Powiedziałam mu wszystko co o nim myślę. Ten tylko patrzył na mnie i śmiał się.
- Odpowiedni moment, w którym zadzwonimy do twoich pięciu ochroniarzy.- wziął mój telefon i wybrał numer do Hazzy, tak powiedział.

Z perspektywy Harry’ego.
Jesteśmy już dawno po koncercie i po wywiadzie a Lexi nadal nie daje znaku życia. Nie zadzwoniła ani nie napisała SMS. Powinna już dawno być na miejscu a tu nic. Siedzimy z chłopakami w salonie i milczymy.
- Dlaczego ona nie dzwoni ?- pyta zdenerwowany Louis.
- Spokojnie, może jest zbyt zmęczona albo zestresowana wizytą z Olivią.- mówię uspokajająco choć sam w to nie wierzę. Ręce zaczynają mi drżeć i nie mogę ich uspokoić. Paul patrzy na mnie i pocieszająco się uśmiecha ale wcale to nie pomaga. Zamówiliśmy pizzę i chociaż na chwilę mogliśmy się oderwać od zmartwień. Wszyscy zdaliśmy sobie sprawę, że życie bez Lexi już nie będzie takie fajne. Tak tu cicho i brak kobiecej ręki, zdecydowanie.
Po zjedzeniu naszej „kolacji” ponownie usiedliśmy na kanapach i czekaliśmy. Nagle mój telefon zadzwonił, była to Lexi.
- Ej chłopaki dzwoni !- krzyknąłem na całą siłę i wszyscy zacieśnili się by być jak najbliżej głośnika. Zrobiłem na głośno mówiący i powiedziałem:- Część Lexi już się martwiliśmy, że coś ci się stało.
- Ohh jak miło to słyszeć.- wszyscy zamarliśmy kiedy usłyszeliśmy głos Andy’iego. Louis zrobił duże oczy i zacisnął pięści.
- Andy gdzie jest Lexi ?- zapytał Zayn najbardziej ogarnięty z nas.
- Siedzi tu koło mnie…przywiązana do słupa…cała pokaleczona i posiniaczona. Dobrze wiecie czego mi potrzeba. Nie wypuszczę jej dopóki mi nie dacie pieniędzy. Musicie się sprężyć bo wasza mała długo nie wytrzyma.- usłyszeliśmy jego groźny śmiech. Chwila ciszy, która trwała niewyobrażalnie długo.
- Spróbuj jej coś zrobić to przysięgam, że cię zabiję.- powiedział drżącym głosem Louis.
- Już jej zrobiłem. Jest cała we krwi, posiniaczone ciało, porozcinane nogi. Chcecie ją usłyszeć ? Nie ma sprawy. Kochanie odezwij się do swoich chłoptasiów.
- Haaaaaaaaaaaary!- krzyknęła moja siostra. Usłyszałem, że jej głos się załamał. Szlochała.- Pomóżcie mi.- jej głos rozmył się i zastąpił ją Andy.
- Długo nie wytrzyma, więc radze się spieszyć.- rozłączył się. Nie mogłem opanować łez, inni zresztą też.
- To moja wina.- oznajmiłem.- Mogłem jej nie pozwolić jechać samej.
- Hazza to nie jest twoja wina. Nie wiedzieliśmy, że Andy jest zdolny do takiego czegoś. Stary zrobimy wszystko żeby ją odzyskać. Pomogę wam. Zrobimy akcję w Internecie, porozwieszamy ulotki nawet zdobędziemy te pieniądze ale nie możemy tracić nadziei chłopcy.- wsparł nas na duchu Paul. Jestem z niego dumny, że w końcu traktuje ją jak jedną z nas. Nikt się nie odezwał. Zayn poszedł zapalić na taras. Lou siedział bez ruchu wpatrując się tępo w ścianę.
- Ej marchewkowy wszystko będzie dobrze, zobaczysz…- Niall przytulił go. Nie wytrzymał i zaczął płakać. Nie mógł opanować swoich emocji. Jego ciało drżało a my nic nie mogliśmy zrobić, przybliżyłem się do nich i także się przytuliłem.
- Nie chcę jej stracić.- wyszeptał Boo Bear.
- Nie stracimy jej, zrobimy wszystko co się da żeby wydostać ją od tego frajera.- oznajmił Liam i poszedł do Zayn’a.


Z perspektywy Louis’a.
Nienawidzę tego dnia. Jest najgorszy w moim życiu. Nie pozwolę żeby temu gnojowi uszło to na sucho. Porwał Lexi… Moją księżniczkę.
- Ja idę na górę, chcę być sam.- oznajmiłem i poszedłem nie zwracając uwagi na nic. Kierowałem się do jej pokoju tylko to pomoże mi przetrwać. Wszystko mi ją przypomina, pościel w moim łóżku, przecież jeszcze niedawno spała razem ze mną i mówiła, że mnie kocha. Kiedy znalazłem się w jej pokoju zaniosłem się płaczem. To jest tylko zły sen, tłumaczyłem sobie ale wiem, że to są bzdury.
Położyłem się do jej łóżka i zacząłem wspominać nasze wspólnie spędzone chwile, kiedy byliśmy szczęśliwi…





Dziękuje za te wszystkie komentarze <3
Jesteście niesamowite :)
A co do rozdziału.
Jest smutny ale opisałam, jak wyobraziłam sobie porwanie Lexi..
Mam nadzieję, że jest choć odrobinę realistyczne...
Jak myślicie co się z nią stanie ?
I czy chłopcy zdążą ją uratować ?
Nie wiem kiedy będzie następny.
Czekam na wasze komentarze :D
Kocham was dziewczyny <3

6 komentarzy:

  1. Rodział cudowny! Prawie się popłakałam.
    Mam nadzieję że Lexi wyjdzie z tego i chłopaki ją uratują.
    Strasznie mi jej żal. Na jej drodze stają same trudności. Nie ma łatwego życia.
    Z niecierpliwością czekam na następny <3
    :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny rozdział :) Mam nadzieje ze chłopaki odnajdą Lexi a ona z tego wyjdzie i na reszcie będzie szczęśliwa z Lou <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mam zielonego pojecia jak to wszystko zakonczysz, ale mam nadzieję, ze już niedługo ukazesz nam wyjście z całej tej sytuacji.
    Rozdzial cudowny. Czekam na kolejne ;D

    Pozdrawiam:



    i-can-be-your-shelter.blogspot.com




    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział świetny, naprawdę to wszystko wyszło tak realistycznie, aż miałam ochotę tam wpaść i przybić piątkę krzesłem Andy'emu. Nie mogę doczekać się jak to skończysz, ale mogłabyś ją tam trochę potrzymać, wiem, że jestem okropna, ale tak jakoś podoba mi się ten nastrój. Mam też prośbę... Niech to się nie kończy tak, że nagle wpada "Pięciu Wspaniałych" i ratują dziewczyny, tylko tak jakoś po ludzku. Wiesz policja i te sprawy :) Czytałam kiedyś bloga gdzie też był taki lekko kryminalny wątek i to właśnie oni uratowali dziewczyne z opresji, co całkowicie zepsuło mi całokształt, więc proszę bardzo ładnie, niech mają jakiś swój udział, ale niech to nie będzie brazyliska telenowela ;D Ale się rospisałam :) Życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam na kolejny...<3
    Nie zawodzisz.

    Życzę weny i zapraszam do mnie:
    www.1d-help-me.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny jest. Kurcze ale twój blog wciąga. Jejku jestem aż w pozytywnym szoku. Boje się o chłopaków by nie załamali się. Szkoda mi też Olivi która była tak bardzo męczona. :c

    Czekam niecierpliwie na nexta : )

    http://as-the-dream-of-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń