Chłopcy stanęli przede mną tak, że chronili mnie przed tym
całym ich menagerem.
- Dziś przyjechałem w pokojowym nastawieniu.- gładzi się po
brodzie widzę to zerkając przez ramię Hazzy.- Panno Lexi chciałbym z panią na
słówko.- zaczynam drżeć. Nie wiem czy chce ze mną porozmawiać na poważnie czy
znów mnie obrazić. Przeciskam się między chłopakami. Louis łapie mnie za rękę i
podchodzi ze mną do Paul’a.
- Widzę papużki nierozłączki. No dobrze chcę cię przeprosić
za ostatni raz. Chłopcy przemówili mi do rozsądku i zrozumiałem, że dziewczyny
jednego z moich podopiecznych i na dodatku jeszcze siostry nie powinienem
obrażać co nie znaczy, że cię lubię. Po prostu nie chcę mieć żadnych spięć.-
wystawił do mnie rękę. Spojrzałam to na Louis’a to na resztę chłopaków. Wahałam
się przez chwilę czy ten człowiek na pewno mówi prawdę. Raz się żyje i podałam
mu rękę na zgodę. Ale i tak mu nie ufam choćby nie wiem co by zrobił dla mnie.-
A więc jeśli wszystko jest ok między nami musze was zasmucić. Wasz dom nachodzi
nijaki Max, ogólnie nie znam gościa ale natrętny się robi i wypytuje o ciebie. Ma
lekko powiedziawszy nasrane w bani. Owszem pod niektórym względem zgadzam się
z, nim choć nie będę się już wtrącał, że nie powinniście być parą.- posyłam mu
groźne spojrzenie a on unosi ręce w geście obronnym.- Powiedziałem już, że się
nie będę mieszał do spraw sercowych. A więc kontynuując wygadywał, że jak ty
mój drogi przyjacielu nie zerwiesz oto z tą młodą damą to inaczej z wami
pogada. Wezwałem już policję ale ona nie może jak na razie nic zrobić.
Napotkałem też Eleanor i ma tak samo niecne zamiary jak twój były skarbie.
- To co my zrobimy ?- Harry zaczął nerwowo krążyć po holu.
Podeszła do nas reszta zespołu i Niall oznajmił:
- Nie damy skrzywdzić Lexi. Jest naszą siostrą i choćbym
musiał oddać wszystkie żelki obronię ją.- szczerze to aż się wzruszyłam.
Przytuliłam blondyna a on otarł mi łzę i szepnął do ucha.- Zobaczysz wszystko
się ułoży i znowu będzie dobrze.- uśmiechnęłam się i Liam zaprosił nas do
pokoju. Mój telefon zaczął dzwonić. O wilku mowa.
- Max dzwoni.- zaczęłam się denerwować.
- Odbierz i zrób na głośnomówiący.- ponaglił mnie Paul.
#rozmowa#
- Czego chcesz Max ?- warknęłam na niego.
- Oj słonko to tak się ze mną witasz ? Nie ładnie, ja jestem
dla ciebie miły a ty co ?
- Pytam ostatni raz czego ty ode mnie chcesz ? Nie dosyć ci
?- łzy zaczynają spływać po mojej twarzy.- Chyba wystarczająco namieszałeś w
moim życiu.
- Ale kotku ja nie mam złych zamiarów. Chcę cię odzyskać a
dobrze wiesz, że nie lubię się dzielić. Więc albo skończysz z twoim nowym
kochasiem albo zamienię twoje życie w piekło a tego chyba nie chcesz.
- Proszę cię daj mi święty spokój. Czy ty nie możesz
zrozumieć, że jestem szczęśliwa ?- płacz przeradza się w szloch. Czego on ode
mnie chce ? To był zły pomysł żeby przyjeżdżać do Hazzy na wakacje,
zamieszkanie z nimi na stałe też jest złym pomysłem.
- Macie pięć dni. Pamiętaj będę często was odwiedzać i
telefonować no wiesz chcę zdobyć przyjaciół.
#koniec rozmowy#
Wszyscy się na mnie patrzą. Nawet Paul ma współczujące
spojrzenie. Louis chciał do mnie podejść ale uciekłam do łazienki. Jestem
przerażona. Jak ja mogłam go kiedyś kochać ? Był dla mnie wszystkim a teraz
rujnuje moje życie, które i tak nie jest idealne. Chłopacy pukają do moich
drzwi lecz ja nie mam zamiaru otworzyć. Chcę ochłoną, pobyć sama. Ochlapałam
twarz zimną wodą by opuchlizna pod oczami zeszła. Oto uroki płaczu. Po chwili
użalania się nad sobą zauważyłam paczkę fajek. Tego mi trzeba. Na szczęście
jest ostatni i do tego zapalniczka, bingo. Krzyki chłopaków nie ustają a mnie
kręci się w głowie. Dziwne. Nigdy tak nie miałam po papierosie. Może to ze
zmęczenia. Chciałabym wtulić się w Louis’a ale nie mogę. Wiem, że on cierpi a
ja chcę złagodzić ten ból. Zgodzę się na układ Max’a ze względu na moją rodzinę.
Nie chcę aby ich skrzywdził a wiem do czego jest zdolny. Jeszcze chwile
posiedziałam po czym zamierzałam wstać. Nagle grunt pod nogami jakby zniknął,
upadłam na podłogę po czym ogarnęła mnie czarna otchłań.
Jakiś czas później.
Słyszę szepty. Próbuję otworzyć czy ale jest to strasznie
trudne i na dodatek ten ból głowy. Rozchylam delikatnie powieki i zamieram.
Gdzie ja kuźwa jestem ? Ktoś siedzi na moim łóżku. Och tak Niall, jak dobrze,
że jest ktoś przy mnie. Lekko obracam głową i widzę pozostałe mordki i od razu
sobie przypominam. Jestem w domu, w Londynie. Ale zaraz, zaraz przecież
niedawno byliśmy jeszcze w Irlandii w hotelu z Paul’em. No tak straciłam
przytomność… Jeszcze nikt nie zauważył, że się obudziłam i niech tak zostanie.
Chcę posłuchać o czym mówią.
- Max znowu do mnie dzwonił i groził mi…- szepcze Lou. To
jest coś okropnego. Przeze mnie jest dręczony.
- Następnym razem nie odbieraj, rozumiesz ?- tym razem Niall
się odezwał. Jest strasznie poważny.
- Nie możemy mu dać za wygraną, trzeba obmyślić jakiś plan.
Jak na razie Lexi jest bezpieczna, dom otoczony jest kilkoma wozami
policyjnymi. Od naszych ochroniarzy wiemy, że próbował się włamać. Nie daruję
skurwysynowi jak zbliży się do mojej siostry choćby na centymetr.- Harry jest
naprawdę zbulwersowany. Ciekawi mnie czy
była Louis’a dzwoniła do mnie lub do niego.
- Może zadzwonimy po Marry ?- pytał Zayn.
- Jak na razie nie mieszajmy w to mamy, będzie się tylko
niepotrzebnie denerwować.- postanowiłam wkroczyć do akcji.
- Mam zamiar przyjąć propozycję Max’a.- unoszę się na
łokciach choć sprawia mi to ogromny ból. Wszyscy się na mnie patrzą z otwartymi
buziami.
- Chyba sobie żartujesz Alex.- odezwał się pierwszy Niall.
Ale ja pokiwałam przecząco głową. Spojrzałam na Louis’a. Jego wyraz twarzy przepełniał
ból i żal. W oku zauważyłam łzę. Kątem
oka widzę, że Harry przeczesuje loki swoimi długimi palcami zaciskając przy tym
szczękę. Łzy same spływają po policzkach. Niall złapał mnie za rękę ale ja nie
uraczyłam go spojrzeniem. Ono utkwiło na Louis’ie. Nie patrząc na nic odezwałam
się:
- Lou dobrze wiesz, że tak będzie lepiej. Ja nie potrafię
znieść myśli, że mógłby ci zrobić jakąkolwiek krzywdę.- moja dolna warga
zaczyna się trząść. Chłopak podchodzi do mnie i klęka.
- Lexi ja już nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.
Najgorszą krzywdą jakiej doznam to twoje odejście.- wycieram jego łzy.- Damy
sobie rade. Nawet Paul zaoferował pomoc, chłopcy też nam pomogą.- zbliżyłam swoją twarz do jego i pocałowałam.
To było oczywiste, że go kocham ale nie wiem co robić dalej. Czułam na ustach
słony smak łez, moich i Louis’a. Kiedy oderwaliśmy się od siebie tak jakby
reszta też się wzruszyła. Zrobiliśmy Horan Hug i przyrzekliśmy, że gdyby nie
wiadomo co się działo zawsze trzymamy się razem, jak rodzina.
- Dziś mamy zapewnione, że nie przyjdzie ani nie zadzwoni.
Każdy z nas wyłącza telefon.- rozkazał Liam i tak też zrobiliśmy.- No i myślę,
że chcecie się jakoś odstresować bo nie wiadomo kiedy znów zabalujemy.- od razu
na naszych twarzach pojawił się maleńki uśmiech.
- To ja jadę po alkohol, kto ze mną ?- rozweselony Niall
spogląda na nas. Podnoszę rękę jako jedyna ochotniczka.- Okej Lexi a pozostała
reszta co będzie robić ?
- Sprzątniemy dom.- oznajmił Liam. Niall obejmuje mnie
ramieniem i wychodzimy z domu. Jak na Londyn jest słonecznie i ciepło. Blondyn
rozgląda się dookoła i szybko wsiada do samochodu Harry’ego i ja robię to samo.
- Jak myślisz będzie mocno zły, że nie zapytaliśmy ?- patrzy
na mnie cały rozbawiony.
- Oczywiście, że nie. Zastosuję na niego słodki wzrok i
ulegnie. Zawsze pomaga.- mrugam do niego i natychmiast odjeżdżamy. Włączam
radio i obydwoje zanurzamy się w pięknej piosence Leony Lewis "Trouble".
Przygryzam dolną wargę wspominając moją noc z Louis’em. Cały czas myślę czy
zgodzić się na układ Max’a.
- Jeśli myślisz o tym o czy ja myślę to w ogóle nie ma
takiej opcji. Nie pozwolimy ci odejść do tego kolesia.- otwieram oczy ze
zdumienia i cichutko zaśmiałam się pod nosem.
- Skąd wiedziałeś, że właśnie o tym myślałam ?
- Dużo cię obserwuje i zdążyłem poznać to i owo. Przed
chwilą przygryzałaś wargę czyli myślałaś o czymś miłym dla ciebie. Potem twoja
twarz spoważniała i ukazał się ból. W tym przypadku musiałaś myśleć o Max’ie bo
innego wyjścia nie ma. Wiem, uważasz mnie za jakiegoś odmieńca ale uwierz mi
znam się na ludziach.- dotykam jego ręki, która spoczywa na skrzyni manualnej.
Lekko się do mnie uśmiechnął ale po chwili ten wyraz zniknął z jego twarzy.
- Wiem, że się martwicie o mnie. Ja po prostu…. Nie wiem co
mam zrobić. Chcę was od tego wszystkiego odciągnąć, to nie jest wasz świat. Nie
uważam was za jakieś gwiazdunie, ale nie rozumiecie zamiarów Max’a. On zawsze
dąży do celu.- znowu zbierają mi się łzy w oczach ale nie mogę mu pokazać, że
nie daję sobie rady.- Nie chcę żeby spotkała was jakakolwiek krzywda. Jesteście
najważniejszym elementem mojego życia, nie chcę was stracić.- opuszczam głowę i
bawię się rękoma.
- Chcemy pomóc. Nie martw się nie zrobi nam krzywdy, mamy
własną ochronę i do tego pomaga nam policja. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że
jesteś wśród nas. Nie chcę cię stracić…- widzę w jego oczach smutek. Teraz
widzę jak bardzo Niall zżył się ze mną. Widać, że coś go trapi ale boi się
otworzyć. Stajemy na światłach. Patrzę na niego i kiwam zachęcająco głową.
Wciąga gwałtownie powietrze i chyba się udało.- Jestem już w zespole od dwóch
lat. Jestem szczęśliwy ale boli mnie to, że przy podpisywaniu płyt fanki jakoś
do mnie nie garną, rzadko się zdarza, że któraś mnie przytuli. Dlatego tak
tęsknie za domem, tam jestem akceptowany przez wszystkich.- myślę nad
odpowiedzią.
- Ohh… Nie musisz się przejmować tym, że jakaś fanka nie
chcę cię przytulić. Nawet nie wiedzą co tracą. Ważne, że ja lubię cię przytulać
no i reszta głąbów.- nareszcie go rozśmieszyłam. Światło zmienia się na zielone
i ruszamy. Nie minęło dużo czasu i jesteśmy na miejscu. Wchodzimy do sklepu
monopolowego, tym razem innego i zaczynamy zakupowe szaleństwo.
- Myślę, że weźmiemy alkohol tylko jednej firmy. Chciałbym
choć raz zapamiętać nasz melanż.
- Uwierz mi żarłoku, że tym razem też chcę pamiętać.-
czochram mu włosy i bierzemy tym razem tylko dziesięć butelek czystej wódki.
Niall płaci przy kasie a ja wychodzę na zewnątrz by otworzyć samochód. Nagle
ktoś podchodzi do mnie, byłam pewna, że to Niall z torbami ale to był on. Max.
- Już niedługo.- dotknął wierzchem dłoni mój policzek i
odszedł. Serce przyspieszyło o oddech miałam nierówny. Kiedy Horan mnie
zobaczył natychmiast podbiegł do mnie, torby włożył do samochodu.
- Ej Lexi co się stało ?- jest przerażony. Ręce zaczynają mi
się trząść i natychmiast przytulam się do niego.
- On tu był. Będzie mnie teraz śledzić…- Niall pogłaskał
mnie po plecach i oznajmił.
- Teraz nie spuszczę cię z oka.- i tak też było. Wsiedliśmy
do samochodu i ruszyliśmy do supermarketu. Znalazło się kilku fotoreporterów i
dziennikarzy, którzy chcieli zadać kilka pytań ale chłopak zbył ich. Kupiliśmy
dużo jedzenie, nawet bardzo dużo. W milczeniu wróciliśmy do domu. Zdążyłam się
ogarnąć. Wchodząc do domu usłyszałam część kłótni Louis’a z Zayn’em.
- Stary co ty odpierdalasz ? To nie jest fair.
- Przecież nic nie robię, tylko zadzwoniłem. Wielkie mi
halo.- Louis jest widocznie nie w sosie ale widzę, że ani jeden ani drugi nie
chcą powiedzieć o co poszło. Nawet nie pytam. Muszę powiedzieć, że chłopacy
spisali się na medal. Wychodząc na ogród doznałam szoku. Jest rozłożony jeden
namiot, bardzo duży. Miejsce na ognisko jest przygotowane, dwa stoły i piękne
kolorowe lampiony są powieszone na sznurkach. Zayn zaczyna rozstawiać alkohol i
jedzenie. Na szczęście już się ściemnia a mnie przechodzą dreszcze. A co jeśli
on gdzieś tu jest ? Jeśli zaatakuje nas gdy będziemy spać w namiocie ? Alex
ogarnij się ! Nakrzyczałam na siebie w duchu. Okej biorę się za pomoc.
Przyniosłam z domu wiele poduszek i koców do naszego namiotu. Wszystko gotowe.
DJMalik i DJLiam zapodają muzykę i szybko dołączają do nas. Tylko nigdzie nie
widzę Louis’a… Nagle ktoś łapie mnie od tyłu. Już myślałam, że to Max… na
szczęście to tylko marchewkowy.
- Gdzie ty się podziewasz ? Zdaje mi się, że mnie unikasz.-
opuszczam głowę i patrzę na swoje buty.
- Wcale cię nie unikam. Ja tylko… yy to znaczy miałem
telefon i musiałem odebrać.- kłamie jak z nut. Zaczyna się jąkać i nie patrzy
mi w oczy. Widzę, że Zayn nas obserwuje i mierzy Tomlinson’a wzrokiem. Udaje mi
się zaciągnąć go do chłopaków. Na szczęście tam staje się „normalny”.
- A więc wznoszę toast za naszą pokręconą rodzinkę.- Harry
podnosi kieliszek i wszyscy się nimi zderzamy. Oczywiście walimy bez popity.
Pijemy jeszcze kilka kolejek i atmosfera robi się łagodniejsza. Wszyscy się
dobrze bawią, bez wyjątku. Zauważyłam, że Louis kilka razy spogląda na telefon
i uśmiecha się. Coś mi tu nie pasuje, ale nie mam ochoty o tym teraz myśleć.
Niall bierze mnie w obroty. Tańczymy do upadłego i znowu idziemy pić. Jestem
pijana ale nie na tyle by nie pamiętać. Lekki kac. Muzyka niesamowita a Liam
pierwszy raz się tak zaczął wygłupiać. Nareszcie możemy się odprężyć i być
sobą. Po wyczerpaniu i wypiciu sporej ilości alkoholu idziemy na pomost się położyć.
Dziś jest bezchmurne niebo i widać gwiazdy. Uwielbiam w nie patrzeć. Długo
rozmawiamy aż zauważam spadającą gwiazdę. Postanowiłam wypowiedzieć życzenie:
chcę aby wszystko wróciło do normy. Postanowiliśmy wrócić do namiotu i położyć
się spać. Jest czwarta nad ranem i niedługo zacznie świtać. Chciałam pocałować
Louis’a w usta lecz ten się wymigał i pocałowałam go w policzek. Muszę jutro z
nim porozmawiać a teraz mam zamiar trochę pospać. Na szczęście Hazza śpi koło
mnie i chociaż do niego mogę się przytulić.
_______________________________
No udało mi się coś napisać...
Nie było łatwo, nie mogłam się skupić na pisaniu przez to, że straciłam najlepszą przyjaciółkę :(
Chłopak kazał jej wybierać pomiędzy nim a mną... No i wiadomo kogo wybrała :(
Znałyśmy się prawie od zawsze...
Ale nie będę się użalać nad sobą, trzeba żyć dalej.
Co do rozdziału... Niezbyt wesoły, kolejne też takie będą. No ale kiedyś będzie dobrze.
Mam nadzieję, że podoba wam się to co napisałam bo mi niekoniecznie.
Kocham was <3
Bardzo mocno dziękuje za ponad 3000 wejść :D
Do następnego.
:*
Gratuluję 3000 wejść.
OdpowiedzUsuńOby lex i Lou nie musieli zrywać...:)
Zapraszam do mnie, NN już jutro.<3
www.1d-is-my-love.blogspot.com
O Jezu ;c
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Czy mi się wydaje czy Niall czuje coś więcej, no i Zayn też? Kiedy następny? zapraszam do mnie; thesedaysyoucanttrustpeople.blogspot.com
OdpowiedzUsuńjak zwykle genialny rozdział! :) x
OdpowiedzUsuńciekawe co się dzieje z Louis'em ...
pisz szybko kolejny! <3
Kocham czytać twoją książkę. Nie mogę doczekać się następnego rodziału, mam nadzieję że szybko go napiszesz :)
OdpowiedzUsuńejj świetna jesteś ! ♥
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie :
www.zmyslonyswiatdirectioner.blogspot.com