Jestem taka szczęśliwa, że mam przy sobie Louis’a. Noc była
wspaniała. Leżymy w ciszy, która jest muzyką dla mych uszu. Tylko nasz oddech,
tylko nasze serca. Niekiedy spoglądam na niego i na twarzy pojawia mi się
uśmiech. Od pewnego czasu myślałam, że miłości nie ma. A ja właśnie kocham na
zabój i dla Louis’a zrobiłabym wszystko. Po chwili mój chłopak wstał i poszedł
do łazienki. Ja miałam chwilę dla siebie. Dotknęłam ust i przypomniało mi się
jak mnie całował i moja ręka zjeżdżała do miejsc gdzie składał swoje pocałunki.
Z buzi nie schodził mi uśmiech. Owinęłam się kołdrą i Louis uklęknął przy mnie,
gdy wyszedł z ubikacji.
- Kotek, sprawiłem ci ból ?- spojrzał na mnie z taką troską,
że aż serce mi się ściskało.
- Ty głuptasie, to było wspaniałe. Dziękuje ci.- pocałowała
jego policzek.
- Za co mi dziękujesz ?
- Za wszystko. To dzięki tobie jestem szczęśliwa.-
pogłaskałam go po włosach a on przymknął oczy.
- Kocham cię.- wypowiedział te słowa tak, że ledwo je
słyszałam. Potrafiłam wyczytać to z ruchu jego warg. Położył się na swoim
miejscu okrył kołdrą siebie i mnie i dodał:- Zostały nam trzy godziny snu a
później mamy śniadanie. Dobranoc. Zgasił lampkę i lekko zmęczona zapadałam w
sen.
Trzy godziny później.
Obudziłam się jako pierwsza. Nie miałam serca budzić Louis’a
więc po cichu poszłam do łazienki się umyć. Gdy już to zrobiłam wyciągnęłam z
szafy dres, jakąś bluzkę i wyszłam z pokoju. Z myślą, że wszyscy już się
obudzili poszłam do pokoju obok. Ale gdy dobijałam się pięć minut stwierdziłam,
że nikogo nie ma tak samo jak w następnym apartamencie. Postanowiłam zejść do
recepcji i zapytać się czy ktoś widział chłopaków. Gdy tylko zeszłam piętro
niżej spostrzegłam pozostałą czwórkę na kanapie. Spali. Lekko potrząsnęłam
każdego po kolei i w końcu się wybudzili.
- Dlaczego nie ma was w pokojach ?- spytałam lekko
zdziwiona. Nie wierzę, że się schlali. Przecież mamy dzisiaj wypad do rodziców
Niall’a.
- No bo ten… Nie chcieliśmy wam przeszkadzać i w dodatku i
tak byśmy nie mogli spać bo było lekko głośno.- zakłopotany Liam cały czas się
jąkał i nie patrzył mi w oczy, a na mojej twarzy pojawił się rumieniec.
- Straaaaaaaaaaaaaaaaaasznie głośno. Moglibyście nas
uprzedzić.- wypominał mi Harry mając uśmiech na twarzy.
- Oj Hazzuś nie mów mi, że jak uprawiasz seks to jesteś
cicho.- odegrałam się i to teraz on spalił buraka a wszyscy zaczęli się śmiać.
– To co Niall gotowy na spotkanie z rodzicami.
- Chyba tak. Jestem strasznie zdenerwowany. Nawet nie wiem
czemu.- podrapał się po głowie.- Mam nadzieję, że cymbały nie zrobią mi wiochy.
- Kto jak kto ale ja nie jestem cymbałem.- „obrażony” Zayn
skierował swój złowrogi wzrok w stronę blondyna.
- Taaa. Ale chłopaki mówię serio. I w dodatku mamy Lexi i
chcę żeby choć raz było „normalnie”.- zaakcentował palcami cudzysłów i
uśmiechnął się szeroko do wszystkich.
- Okej, czyli mamy udawać „normalnych”.- Hazza zaczął
przedrzeźniać Niall’a lecz ten nie reagował. Poszliśmy z powrotem na górę,
znowu do pokoju Liam’a bo był największy. Louis już stał przy drzwiach.
- No nareszcie.- wstał z ziemi i ustąpił miejsca Zayn’owi,
który miał klucz do pokoju.
- Co się tak denerwujesz. Co to jest za młodzież i niewyżyta
seksualnie i popadająca w depresję. Ja już nic nie rozumiem.- Niall zaczął
droczyć się z Louis’em na co ten odparł.
- Ty może nie wiesz ale powiem ci coś: nieraz fajnie być
niewyżytym.- mrugnął do niego i wszedł do pokoju.- A tak poza marginesem jestem
głodny.
- Nie dziwie się po takim wysiłku.- teraz Harry. Co oni się
wszyscy uwzięli ? Wywróciłam oczami i tylko poklepałam go w czoło. Liam zamówił
pizzę choć mieliśmy zjeść śniadanie. Oczywiście kawałki pizzy latały po całym
pokoju bo Harry i Zayn uczyli je latać. Nadal byliśmy wszyscy w piżamie ale
postanowiliśmy pozwiedzać piętra hotelu.
Robiliśmy różne żarty bo jakby to było gdybyśmy ich nie zrobili ? Dziwnie. Lou
zapukał do jednego z pokoi i wyszła z niego jakaś kobieta po siedemdziesiątce w
samej bieliźnie a koło niej był mężczyzna około dwadzieścia pięć lat w
bokserkach. Po chwili zamknęli drzwi a ja natychmiast się odezwałam.
- Chyba zamknę się w sobie. To było…
- Ohydne.- dokończył za mnie Liam.
- A widzieliście ten jej strój ?- zapytał Niall z miną pełną
obrzydzenia.
- Dobra zakończmy ten temat bo aż sobie wyobraziłem co oni
tam mogą robić.- wszyscy zaczęli się śmiać tylko nie Harry.- To nie jest
śmieszne.- nagle wszyscy stali się „poważni”. Zeszliśmy na kolejne piętro i tam
dostrzegliśmy wózek na bagaże tak duży, że pomieścił nas wszystkich. Na
szczęście korytarze są bardzo szerokie. Weszliśmy do niego wszyscy i zaczęliśmy
się odpychać nogami. W pewnym momencie nabraliśmy takiej prędkości, że nie
mogliśmy zatrzymać wózka i wpadliśmy na wazon, który się sam zbił. Usłyszeliśmy
jak personel idzie już po schodach.
- Uciekamy !- krzyknął Harry na tyle cicho żeby personel nie
usłyszał. W błyskawicznym tępie znaleźliśmy się na piętrze z naszymi pokojami.
- Dobra trochę się wyluzowaliśmy a teraz się ubieramy bo za
dwie godziny mamy być już u rodziców Niall’a.- wszyscy pędem ruszyliśmy do
swoich pokoi. Szukałam w szafie czegoś do ubrania.
- Lou ja nie mam się w co ubrać.- byłam załamana.
- Lexi, przecież w szafie masz pełno rzeczy. Pomogę ci.-
podszedł do mnie i spojrzał na wieszaki. Wiem, że Louis ma gust więc mogę mu
zaufać. Wybrał mi beżową sukienkę do tego mocno różową marynarkę i buty w
kolorze sukienki.
- Dobrze, że dałam się namówić do zabrania tych sukienek.
- Beze mnie byś zginęła.- uśmiechnął się do mnie i pocałował
w szyję. Przymknęłam oczy i dobrowolnie uśmiechałam się na myśl, że jeszcze
wieczorem byliśmy zależni tylko od siebie. Poszłam do łazienki i zaczęłam
przygotowania. Na początek wzięłam prysznic i umyłam włosy. Po wyjściu zaczęłam
je suszyć i układać bo miałam zamiar zostawić je rozpuszczone. Następnie makijaż. Oczy podkreśliłam dość
grubą kreską z eyeliner’u a rzęsy pociągnęłam maskarą. Usta potraktowałam lekko
różową szminką. Założyłam sukienkę i wyszłam z łazienki. Na wejściu zostałam
zmierzona przez Louis’a.
- Cudownie wyglądasz.- podszedł i objął mnie w pasie.
- A to dzięki tobie misiek.- dotknęłam jego policzka.- Nawet
nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo cię kocham.- pocałowałam jego usta tylko raz
żeby nie zetrzeć szminki.
- Też cię kocham i nikt tego nie zmieni.- uśmiechnął się do
mnie. Dopiero teraz zauważyłam, że jest już ubrany. Ma na sobie beżowe spodnie
i koszule granatową koszulę z krótkim rękawem. Idealnie. Założyłam buty na
obcasie i choć trochę mogłam dorównać Louis’owi. Wyszliśmy z pokoju i wszyscy
na nas czekali.
- No to jedziemy.- powiedział Niall i ruszyliśmy do
podziemnego parkingu. Szybko weszliśmy do samochodu i ruszyliśmy w drogę.
Zajmie nam ona jakieś pół godziny jadąc powoli. Pozwolili mi usiąść z przodu.
Co za dżentelmeni. Harry prowadził i strasznie się z tego cieszył.
- Harry tylko proszę cię nie rozwal naszej Olivii dobrze ?-
błagalnym tonem Liam zwrócił się do lokowatego. On pokiwał głową i uśmiechnął
się szeroko pokazując swoje idealne zęby.
- Ten samochód też ma imię ?- odwróciłam się do tyłu i
wszyscy pokiwali głowami.- Matko kochana z kim ja żyję. – Wszyscy jednym chórem
odpowiedzieli.
- Z One Direction !- zaśmiałam się i usiadłam jak należy
zapinając pasy. Zwróciłam głowę w stronę okna i podziwiałam wszystko co
mijaliśmy. Będę musiała zadzwonić do cioci Mary bo dawno z nią nie rozmawiałam.
Chyba odpłynęłam w świat fantazji bo gdy Harry coś do mnie powiedział bardzo
się wystraszyłam.
- Przeprasza, co mówiłeś ?- spytałam zdezorientowana.
- Jesteśmy na miejscu marzycielko.- wbił mi palec w brzuch i
natychmiast otworzył mi drzwi od samochodu. Dom rodzinny Niall’a był dość duży.
Zaczęłam się lekko denerwować. Ruszyliśmy do drzwi i po chwili jeden z
chłopaków do nich zapukał. Usłyszeliśmy głośne proszę i już byliśmy wewnątrz
tego pięknego budynku. Urządzony był bardziej nowocześnie, inaczej sobie to
wyobrażałam.
- Witajcie kochani. Jak dobrze was znowu widzieć.-
prawdopodobnie z kuchni wyszła kobieta w fartuszku. Wyglądała na miłą i
sympatyczną osobę. Pierwszy powitał się z nią Niall. Czułości nie było końca.
Byłam ostatnia, kiedy przyszła moja kolej blondyn stanął koło mnie i oznajmił:
- Mamuś to jest Alexandra siostra Harry’ego i dziewczyna
Louis’a.- podałam jej rękę a ona przytuliła mnie.- Ale mów na nią po prostu
Lexi.
- Witaj w rodzinie Lexi. Mam na imię Maura i nie mów do mnie
pani bo o jeszcze bardziej mnie postarza- uściskała moją rękę jeszcze raz a
moje serce coś ukuło. „Witaj w rodzinie” te słowa tak wiele dla mnie znaczące.
- Miło mi cię poznać Mauro.- uśmiechnęłam się do niej i
poszliśmy dalej za Niall’em. W pokoju siedział jakiś pan pewni tata żarłoka. Kiedy
nas zauważył podbiegł do Niall’a i uściskał go.
- Synu jak dobrze znów cię widzieć.- jego spojrzenie padło
na mnie.- A kogo my tu mamy ?- podszedł do mnie i powiedział.- Witam, mam na
imię Bobby i mów mi po imieniu a ty jesteś ?
- Jestem Lexi, siostra Harry’ego.- uściskałam go i pocałowałam w policzek.
- I moja dziewczyna.- krzyknął Louis widocznie zadowolony z
tego faktu.
- No Lou ale ci się trafiło. Bardzo ładna dziewczyna.-
zarumieniłam się i opuściłam wzrok.- Dobra chodźcie do stołu zaraz będzie
jedzenie. Oczy Niall’a zabłysły. Mogę się założyć, że brakowało mu kuchni
swojej mamy.
- Tato a gdzie jest Greg ?- zapytał Niall. A tak a'propos kim
jest ten Greg ? Harry zauważył moją minę podszedł do mnie i szepnął:
- Brat Niall’a.- powiedziałam ciche aha i usiadłam do stołu.
- Greg trochę się spóźni ale nie martw się na pewno będzie.-
poklepał swojego syna po ramieniu i już po chwili dołączyła do nas Maura.
Bardzo dobrze czułam się w ich towarzystwie. Chłopacy dużo opowiadali im o
koncertach i ogólnie jak im się układa. Louis mówił o mnie same pozytywy ale
żadne z nich nie wspomniało o moim załamaniu gdy ten gość na cmentarzu
powiedział mi niby prawdę. I nawet cieszę się z tego. Nawet ja nie jestem
gotowa emocjonalnie na to by rozmawiać o tym.
W pewnej chwili zadzwonił do Louis’a telefon.
Z perspektywy Louis’a.
Jest naprawdę miło i
widać, że rodzice Niall’a lubią Lexi. Nagle zadzwonił mój telefon, obcy numer
więc postanowiłem odebrać.
- Przepraszam was na momencik.- ostatni raz posłałem Alex uśmiech i skierowałem się na taras.
#rozmowa#
- Halo ?- zapytałem niepewny kogo mogę usłyszeć.
- Witam Louis. Dawno się nie widzieliśmy, nieprawdaż ?- od
razu wiedziałem kto to jest. Max.
- Czego chcesz Max ?- spytałem zdenerwowany.
- Tego co zawsze, chcę Alex.
- Zrozum ona nie jest przedmiotem. Ma uczucia i to ona
decyduje z kim chce być. I tal mi się zdaje, że wybrała mnie.
- Nie bądź taki cwany. Masz z nią zerwać bo jak nie to
inaczej porozmawiamy. Ah zapomniałbym ta twoja była też jest niezłą laską. Bez
problemu dała mi numer do ciebie. Pamiętaj co ci mówiłem. Masz sześć dni. Więc do
zobaczenia.
#koniec rozmowy#.
Co on sobie myśli ? Że jak mnie zastraszy do dostanie czego
chce ? O nie, Lexi ma prawo być szczęśliwa ze mną a to, że ten koleś ma co z
głową to jest przegięcie. Jestem tak zdenerwowany, że masakra. Wszedłem z
powrotem do domu tylko po to by zawołać Hazzę.
- Harry mogę cię prosić na chwilę ?
- Już idę.- odpowiedział i gdy tylko mnie zauważył wyszliśmy
z powrotem na taras i zapytał: - Stary co się stało ?- poklepał mnie po
ramieniu a ja oznajmiłem.
- Dzwonił do mnie Max.
- O kurwa.- Harry przeczesał swoje loki i oparł się o
barierkę…
Nie wiem kiedy będzie kolejny.
Więc żegnam :*
<3
taki fajny rozdział, a tu nagle bum i max dzwoni ;o
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział . ♥
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie ---> http://alwayswithyou1d.blogspot.com/ :)
Super...
OdpowiedzUsuńWkurwia mnie ten Max.
Zapraszam do mnie:
www.1d-is-my-love.blogspot.com
Świetny!
OdpowiedzUsuńTen Max jest strasznie upierdliwy -,-
Czekam na nn i zapraszam do mnie ;D
Lena:D
świetny rozdział, niemoge doczekać się następnego. Pozdrawiam i zapraszam do siebie :D <3
OdpowiedzUsuńgenialny!
OdpowiedzUsuńnie ma to jak uczyć latać kawałki pizzy, hahahahaha!
czy ten Max zawsze musi mieszać?
Niech się ten chłopak w końcu ogarnie!
z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :D
Wspaniały ;) z niecierpliwością czekam na nn ;)
OdpowiedzUsuńjust-us-and-this-sick-world.blogspot.com
Świetny !!*.*
OdpowiedzUsuńCzekam na nn xx