Pierwszy raz nie jestem pijana po naszej imprezie.
Przebudziłam się i o dziwo nie dorwał mnie ból głowy. W namiocie jestem sama,
co oznacza, że reszta jest już w domu. Wyszłam na zewnątrz i zauważyłam
Louis’a, który gadał przez telefon. Postanowiłam do niego podejść. Kiedy tylko
spojrzał na mnie zakończył swoją rozmowę. Jestem ciekawa dlaczego się tak
zachowuje.
- Cześć Lou.- przytuliłam się do niego lecz on niezbyt to
odwzajemnił.- Możesz mi do cholery powiedzieć co się z tobą dzieje.- oddaliłam
się od niego na krok i spojrzałam w oczy. Ten natychmiast spuścił głowę i
wpatrywał się w buty. Dotknęłam miejsca gdzie znajdował się tatuaż. Uśmiech sam
pojawił mi się na twarzy przypominając sobie te cudowne kilka dni w Irlandii.
Głos Louis’a wyrwał mnie ze wspomnień.
- Dzień w dzień dostaję milion SMS od Max’a i Eleonor. Mam
już tego po dziurki w nosie. Zadzwoniłem do mojej koleżanki z Doncoaster żeby
porozmawiać z kimś normalnym. Chcę żeby to się już skończyło bo nie wiem ile
zdołam wytrzymać.
- Ahh czyli jestem nienormalna ? Dziękuje, w końcu szczerość
w związku to podstawa. Myślisz, że ja nie mam dość ? No ale cóż zadzwoń do
niej, pogadaj i oderwij się od rzeczywistości, może ci ulży.- odwróciłam się
gwałtownie i ruszyłam w stronę domu. Nagle złapał mnie za nadgarstek i zdyszany
powiedział:
- To nie jest tak jak myślisz Lexi…
- Daruj sobie. Ostatnio powiedziałeś, że damy sobie radę z
tym całym gównem, a teraz ? Mówisz, że masz tego po dziurki w nosie, odpychasz
mnie od siebie i jeszcze pociesza cię jakaś laska. Myślałam, że możemy o
wszystkim porozmawiać ale się myliłam a teraz mnie puść bo nie mam zamiaru
teraz z tobą rozmawiać.- zrobił to o co go prosiłam. Wbiegłam do domu i
trzasnęłam drzwiami. Czym prędzej weszłam do kuchni ocierając ręką lecące łzy.
Jak Louis może myśleć, że to tylko jemu jest ciężko ? Nalałam sobie wodę,
wzięłam łyk i oparłam się rękoma o blat. Nagle usłyszałam jakieś kroki. Szybko
otarłam łzy i odwróciłam się. Był to Zayn.
- Ja cię właśnie szukam. Jeszcze niedawno spałaś w namiocie
z Louis’em a teraz cię tam nie było. Już myślałem, że uciekłaś.- przeczesał
swoimi palcami włosy i dopiero zajarzył, że mnie wcale nie jest do śmiechu.- Ej
mała co jest ?- wzruszyłam ramionami i emocje mnie poniosły. Mulat podszedł do
mnie i niepewnie przytulił. Kiedy się już mniej więcej ogarnęłam odsunęłam się
minimalnie i spojrzałam na wyższego ode mnie o głowę Zayn’a.
- Lou mnie odtrąca. Nie wiem co mam robić. Powiedział mi, że
nie wie ile jeszcze zdoła wytrzymać.- zrobił zakłopotaną minę i spuścił wzrok.
Coś jest nie tak.- Zayn jeśli coś wiesz masz mi natychmiast powiedzieć.
- Ta jego koleżanka to jest jego była… Elizabeth chodził z
nią przed El… Ja nawet nie wiedziałem, że utrzymują ze sobą kontakt. Tylko nie
mogę uwierzyć, że Lou cię tak traktuje to nie w jego stylu. Zresztą widziałem
wczoraj wieczorem.
- Zajebiście. Woli pogadać ze swoją byłą niż ze mną. Kurwa,
koleś ma mistrza po prostu.- odstawiłam szklankę i rzuciłam przepraszające
spojrzenie na Malik’a. Kiwnął głową i wyszłam z kuchni udając się do pokoju Harry’ego.
Szczerze przez ten cały czas byłam tam może z trzy razy. Zapukałam kilka razy i
usłyszałam dość głośne.
- Jeśli to ty Niall nie oddam ci mojej kanapki !- uśmiech
pojawił się na mojej twarzy i weszłam do pokoju.
- To tylko ja.- Harry uśmiechnął się z pełną buzią jedzenia
i poklepał miejsce koło siebie. Usiadłam na łóżko i spojrzałam na niego.
- Co cię tu przywiało co ?- uśmiechnął się do mnie i od razu
ukazały się dołeczki.
- A musze mieć powód żeby przyjść do własnego brata i
pogadać ?- westchnął głośno i przytuliłam się do niego. Tak mi tego
brakowało. Złapałam jego koszulkę i
zaciągnęłam się tym cudnym zapachem.
- Lexi przecież wiem, że coś jest nie tak. Jak nie chcesz to
nie mów ale i tak to z ciebie wyciągnę.- pogładził mnie po włosach a w moich
oczach momentalnie zebrały się łzy. Mrugałam szybko by je odgonić.
- Nie chciałbyś czasem zmienić swojego życia ?- podniosłam
się i podniosłam nogi tak, że brodą dotykałam kolan. Zrobił minę myśliciela i
po chwili odpowiedział na moje pytanie.
- Niekiedy żałuję, że zostawiłem ciebie i mamę. Ale podoba
mi się moje życie mimo różnych komplikacji.
- Przynajmniej masz jakiś cel w życiu, a ja ? Siedzę tutaj u
ciebie jak jakiś wrzut na dupie, chciałabym pogadać z mamą o dziewczęcych
sprawach ale nie mogę. Wiem, że z tobą mogę też porozmawiać ale to nie to
samo.- uśmiechnęłam się delikatnie do niego i zamykam oczy.- Chciałabym jechać
dziś do nich na groby. Pojechałbyś ze mną ?
- No pewnie, że tak. Spędzimy wieczór tylko my.- dotknął
mojej ręki. On już dobrze wie jak mnie złamać. Ale jak mu powiem to się wkurzy
na Louis’a. Nie mogłam dłużej utrzymywać łez. Natychmiast wtuliłam się w Hazzę
i zaczęłam szlochać. On nic nie mówił i za to byłam mu wdzięczna.
- Louis powiedział, że ma tego wszystkiego dosyć i nie wie
ile jeszcze wytrzyma. Strasznie zabolały mnie te słowa. Ja też mam tego
wszystkiego dość, chcę zacząć żyć normalnie. I na dodatek dzwoni do jakiejś
Elizabeth, która jest jego byłą. No kurwa na głowę można dostać. Gdy sobie tak
pomyślę to jego słowa, że razem damy radę niszczą mnie.- podał mi chusteczkę i
spojrzał a w jego oczach można było wyczytać gniew.
- Nie wiedziałem, że jest do czegoś takiego zdolny. Ale nie
martw się jeszcze się pogodzicie a jak nie masz jeszcze czwórkę chłopców.-
nagle ktoś zapukał do pokoju. To był Niall. Kiedy mnie zauważył speszył się i
oznajmił.
- To ja chyba nie w porę przyszedłem.- chciał zamknąć drzwi
ale się odezwałam.
- Niall przyszedłeś w idealnej chwili.- uśmiechnęłam się do
niego i otarłam oczy od łez. Razem z Harry’m wstaliśmy i zaprosiliśmy go do
pokoju.
- Co byś chciał ?- poruszał zabawnie brwiami a Niall już się
śmiał.
- No bo wiesz to co kazałeś mi i Liam’owi zrobić no to
właśnie skończyliśmy i chyba można już pokazać tej oto Alex.- zrobiłam duże
oczy i od razu mi się przypomniało. W Irlandii mówili a jakiejś niespodziance
dla mnie, to pewnie chcą mi pokazać. Lokowaty odszukał jakąś bandankę i
zawiązał mi nią oczy. Złapał za rękę i zaczął prowadzić mówiąc, że muszę mu
zaufać. Mam nadzieję, że nigdzie mnie nie wprowadzą. Usłyszałam szepty reszty
chłopaków. Jest jakaś szansa, że jest wśród nich także mój chłopak. Musiałam
zejść schodami w dół, czyli dom musi mieć piwnicę. To jest nowość. Na ostatnim
schodku się potknęłam i prawie poszłam w długą ale Harry mnie przytrzymał. Dało
się słyszeć echo, czyli pomieszczenie jest duże albo brak w nim firan bądź
jedno i drugie. W końcu ktoś postanowił ściągnąć mi chustkę z oczu. Kiedy je
otworzyłam omal nie zemdlałam. Ogromne pomieszczenie, wszystkie ściany są z
luster. Tylko jedna była niebieska i było na niej wiele napisów. Podeszłam do
niej i po przeczytaniu aż się wzruszyłam, różne cytaty i sentencje dotyczące
różnych stylów tańca. Sala gdzie mogę ćwiczyć taniec. Odnalazłam wzrokiem kilka
urządzeń do ćwiczeń. Jestem w raju. Napotykam wzrok Louis’a i uśmiecham się
nieśmiało. Podchodzę do czwórki przyjaciół i ściskam ich z całej siły. Nie mogę
uwierzyć, że zrobili to dla mnie. Przychodzi kolej na marchewkowego. Podchodzę
do niego powoli i zachowuję między nami dystans.
- Lexi ja nie chciałem cię rozzłościć. Po prostu
potrzebowałem opinii kogoś innego na ten cały temat.- wtuliłam się w niego i
tym razem ani on ani ja nie opieraliśmy się. Złapał mnie za rękę i ruszyliśmy
do salonu. Nagle każda z komórek odezwała się i natychmiast wszyscy odczytali
swoje SMS. Były tej samej treści: Kończy się czas, mam nadzieję, że mnie nie
zawiedziecie. M. Spojrzeliśmy na zegarek, wybiła siedemnasta. Dziś czas szybko
zleciał a mnie się znowu płakać chciało, Max nas zastrasz. Usiedliśmy na
kanapę.
- Tego to już jest za wiele !- krzyknął Louis i wszyscy
spojrzeli na niego z wielkimi oczami.
- Spokojnie coś wymyślimy. Mamy ochronę więc nie wejdzie na
naszą posesje.- oznajmił Harry patrząc na mnie. Byłam przestraszona. Tym razem
zawibrował tylko telefon mojego chłopaka.
- Mam nadzieję, że podejmiesz słuszną decyzję. Nie chciałbyś
abym zrobił któremuś z was krzywdę a zwłaszcza mojemu skarbowi. Do zobaczenia,
M. Ten człowiek jest chory psychicznie. Dopóki nie odpuścimy będzie nas ciągle
nękał. Ja odpadam, nie mam sił.- Lou uniósł ręce do góry i wstał.
- Ale jak to odpadasz ? Nie pamiętasz co mówiłeś ? Że bez
względu na wszystko damy radę, dla Lexi.- Liam podniósł głos na przyjaciela i
zaciskał ręce w pięści.
- Czy ty nie możesz tego pojąć ? Wszystko się wali, nic już
nie jest takie same. Ja już nie mogę, przepraszam…- opuścił głowę i szedł w
stronę drzwi wyjściowych. Serce mi zamarło i przez cały czas analizowałam jego
słowa.
- I co zostawisz nas teraz ?- zapytałam przez łzy.
- Nie mam innego wyboru, nie chcę brać w tym udziału. Wiem,
że obiecałem ale ja nie mogę… Chcę żyć normalnie, jestem młody a już spadają na
mnie takie obowiązki i zadania. To jest nie fair. Ja po prostu muszę odpocząć.
- Odpocząć ? Louis postaw się w mojej sytuacji. Pomyśl co ja
teraz czuję, mój były myśli że jestem jego własnością i siłą chce mnie odebrać.
Zdajesz sobie sprawę, że nie tylko tobie jest ciężko ? Miałam nadzieję, że
można na tobie polegać ale myliłam się. Kiedy tylko przychodzi jakaś trudność
to od razu się wycofujesz.- łzy lecą mi po policzkach strumieniami. Stoję
naprzeciwko mojego chłopaka i serce mi się łamie. Jak on może nas zostawiać w
takiej sytuacji ? Nie odezwał się ani słowem tylko wyszedł. Cały czas patrzę na
drzwi i nie mogę uwierzyć, że to zrobił. Nie mogę opanować łez. To koniec.
Słyszę kroki ale natychmiast wystawiam rękę by nikt się do mnie nie zbliżał.
- Idę do pokoju, nie dobijać się do mnie.- wyszeptałam do
chłopaków. Sądząc po ich minach są i wściekli i załamani. Trzasnęłam drzwiami i
ogarnął mnie szloch. Jak ja mogłam w ogóle uwierzyć, że Louis jest naprawdę tym
jedynym ? Zostawił mnie kiedy ja go najbardziej potrzebuję. Mnie także sytuacja
przerasta ale nie poddaję się bo mam dla
kogo walczyć. Ale jedna osoba już nie ma miejsca w moim sercu, niestety. Wzięłam
zimny prysznic by odgonić niepotrzebne myśli. To mnie lekko uspokoiło.
Wychodząc z łazienki podeszłam do ściany, która została popisana przez
chłopców. Dotykam napisów Louis’a i lekko się uśmiecham. Nie będzie tak łatwo o
nim zapomnieć. Ubrałam się w świeże rzeczy i położyłam się na łóżku. Muszę
udawać przed chłopakami, że wszystko ze mną jest dobrze. Postanowiłam tatuaż
zakryć grubą warstwą pudru. Na szczęście mocno się nie różni od mojego koloru
skóry. Po zrobieniu lekkiego makijażu postanowiłam zejść na dół. Była tam cała
czwórka gadając o czymś zawzięcie. Nawet nie chciałam wiedzieć o czym.
- Harry to co jedziemy ?- dopiero teraz zauważyli, że jestem
na dole. Każdy zmierzył mnie wzrokiem. Mimo makijażu moje podkrążone oczy od
płaczu było widać. Byłam na tyle blisko, że mogli zobaczyć każdy szczegół mnie.
- Lexi a gdzie jest twój tatuaż ?- zapytał Harry patrząc na
mój nadgarstek.
- Ale o jaki tatuaż ci chodzi ?- mój wyraz twarzy nie ulega
zmianie. Nie mam uśmiechu a moje oczy przepełnione są bólem. Chłopacy wzdychają
bo prawdopodobnie wiedzą co robię. Wyrzucam Louis’a z mojego serca. Mogłam
przez cały czas trzymać się zasady „NIE ZAKOCHUJ SIĘ !” Ale na to już za późno.
- Niedługo będziemy. A wy dalej myślcie.- Harry wziął
kluczyki do swojego samochodu i wyszliśmy na zewnątrz. Przed bramą było pełno
paparazzi, jeszcze tego mi trzeba. Wróciłam do swojego pokoju po jedną z moich
ulubionych full cap’ów i zabrałam także okulary Hazzy. Wsiadłam szybko do
samochodu i przyodziałam się w rzeczy, które wzięłam. Wyjechaliśmy z posesji,
zrobiono nam kilka zdjęć . Panuje niezręczna cisza, co chwilę patrzymy na
siebie i nie wiemy co powiedzieć.
- Lexi przykro mi… Ja nie wiedziałem, że on tak postąpi. Jak
tylko go spotkam to nakopie mu do dupy…
- Wszystko w porządku Harold. To jest moja wina, mogłam się
nie zakochiwać wtedy nie byłoby tego wszystkiego.- dotknęłam jego ramienia i
wymusiłam uśmiech.
- Nieprawda. Masz prawo do bycia szczęśliwą, po prostu Louis
nie zasługuje na ciebie i tyle. Na początku myślałem, że jest inaczej i
tworzycie parę nie do zniszczenia.- spojrzałam tylko na niego i zatrzymaliśmy
się przed cmentarzem. Weszłam do sklepiku i zakupiłam dwie duże czerwone róże.
Najpierw odwiedziłam grób mamy. Chwilę się pomodliłam i rozmawiałam do niej.
Smutno mi się zrobiło bo nie mogę mieć jej koło siebie ale wiem, że ona zawsze
jest w pobliżu. Następnie grób taty. Dawno tam nie byłam, na szczęście mój brat
był ze mną. Uklękliśmy przed grobem i każdy zanurzył się w swojej modlitwie.
Nie wiedziałam od czego zacząć ale w końcu się przełamałam: Cześć tato.
Przepraszam, że tak dawno cię nie odwiedzałam ale wiesz mam małe problemy. Max
myśli, że jestem jego własnością i właśnie dziś mój chłopak powiedział, że ma
dość i odszedł. Jest mi ciężko. Brakuje mi ciebie jak i mamy. Nawet nie wiesz
jak za tobą tęsknie… Mam nadzieję, że tam gdzie jesteś jest ci dobrze. Niedługo
znowu przyjdę i posiedzę dłużej. A Harry jest dla mnie bardzo dobry, naprawdę.
Kocham cię.
Przeżegnałam się i wstałam z ziemi. Harry siedział chyba od
dawna na ławce i przyglądał mi się. Westchnęłam głośno, położyłam różę na
grobie i powiedziałam:
- Możemy już jechać do domu.
______________________________
Jest i 31 ! :D
Nie mam nastroju do pisania więc wyszedł byle jaki.
Ale mam nadzieję, że trochę wam się spodoba mimo, że nie jest zbyt wesoły.
Jak myślicie Lou wróci do nich ?
A teraz chciałabym polecić wam fanpage jednej z dziewczyn.
Lajkować :D
Mam także wielką nadzieję, że będziecie komentowały ten rozdział :)
Nawet negatywne wypowiedzi mnie zadowolą, przynajmniej będę wiedziała co myślicie na temat moich wypocin.
Czyli jeśli będzie wystarczająca duża ilość komentarzy tym szybciej dodam rozdział.
Kocham was <3
:*
Świetny rozdział jak dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się nn :D
Czekam na następny!!!
OdpowiedzUsuńMasz talent:)
No co ten Lou wyprawia no ?! Mógł się zachować jak prawdziwy mężczyzna, a nie -,- Jestem na niego zła !
OdpowiedzUsuńNo, ale wracając do rozdziału ... GENIALNY <33
Mam wielką nadzieje, że Louis jednak wróci po rozum do głowy, a no i mam nadzieje również na to, że reszta się nie podda i pomogą Lexi, a Max odpuści sb wreszcie :)
Czekam na nn ;*
milosc-niejedno-ma-imie.blogspot.com
+ Obserwuje :D
Jeju daj dalej nooo nie moge sie doczekać nastepnego rozdziału! kocham ten blog jest GENIALNY! <3
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Jula ;P
OdpowiedzUsuńW sprawie Louis'a i Max'a oraz w sprawie rozdziału.Jest genialny.
Podoba mi się ;)
OdpowiedzUsuńNie zawiodłaś...
OdpowiedzUsuńLou pewnie wróci, ale ona mu nie będzie chciała wybaczyć.
Czekam na NN :)
Zapraszam do mnie 1d-is-my-love.blogspot.com
świetny :) dopiero zaczęłam czytać a już mi się podoba ;D zapraszam do mnie http://sophieblog69.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń*___*
OdpowiedzUsuńNa początku chciałam przeprosić, że tak dawno nie komentowałam, ale nie wchodziłam na bloggera. Mam nadzieję, że mi wybaczysz :D W końcu nadrobiłam spore zaległości i jestem pod wieeeelkim wrażeniem :D
Serio, serio :D Część wcale nie jest "byle jaka" !!!! I powiem Ci szczerze poczytałabym więcej :D
Pisz szybciutko :)
Domii Styles
On jest po prostu piękny. Tyle się dzieje. I jak on mógł ją zostawić? W takim momencie?
OdpowiedzUsuńI ten pokój do tańca- idealna niespodzianka. :)
I Hazza zachował się tak słodko.
Mówiłam ci, że kocham twojego boga i nie mogę bez niego żyć? Chyba już z milion razy, ale powiem jeszcze raz.
KOCHAM TO OPOWIADANIE.
Czekam z niecierpliwością na następny.
♥♥
Mrs.Styles