Nie chciałam psuć tej chwili i postanowiłam, że zapytam o to później. Strasznie się za nią stęskniłam. W końcu była moją drugą matką i zawdzięczam jej bardzo dużo. Obie się wzruszyłyśmy na co 4/5 One Direction udawało, że też płacze. Typowi chłopacy.
- Dobra już dobra, wystarczy tych czułości, nie zapomniała czasem pani o czymś ?- podszedł do nas Zayn i poruszał zabawnie brwiami.
- O tobie kochanie nigdy bym nie zapomniała.- wtuliła się w mulata i po chwili dołączyli do nich pozostali. Ja odeszłam nieco i od razu tego pożałowałam. Mój i Harry'ego wzrok napotkały się. Na niebezpiecznie długo... Przypadkiem. Nie chciałam tego, to sprawia mi ból. Na szczęście do Harry'ego podszedł Liam i zaczęli rozmawiać. Wyglądał tak jakby wybudzili go z jakiegoś transu. Dziwne...
Wzięłam swoją torbę i zaniosłam ją do pokoju. Chwila ciszy dobrze mi zrobi. Przebrałam się w normalne rzeczy i zmyłam makijaż. Po części ogarnęłam pokój i zeszłam do reszty na dół. Akurat przyjechał Paul i miał ze mną do pogadania. Wskazał żebym poszła do kuchni i tak też zrobiłam.
- Co jest mała ? Jak wyjazd ?- zapytał z wielkim uśmiechem na twarzy. Jestem zadowolona z tego, że nasze relacje się poprawiły. Nie chciałabym mieć tego "goryla" za wroga.
- A powiem ci, że bardzo mi się podobało. Chyba rodzina Louis'a mnie zaakceptowała. Polubiłam jego siostry a jego mama jest cudowna. A jak było tutaj ? Obyło się bez problemów ?
- Hmmm no powiedzmy, że tak. Było pełno fotoreporterów gdy dowiedzieli się, że pojechaliście bez Harry'ego ale szybko się ich pozbyliśmy. Z tym gówniarzem też był problem, ale przyjechała jego matka i przepowiedziała mu do tej głupiej głowy. Chłopak jest nie do poznania. Ale damy sobie radę. Teraz przejdźmy do ważniejszych tematów. Otóż trzeba zaplanować kilka koncertów i wywiadów. Nie mogą tak cały czas się obijać bo jeszcze trochę i będzie koniec wakacji. Pomyślałem żeby zagrali w ok. pięciu miastach, jak na początek i dali z trzy bądź cztery wywiady dla telewizji, radia i gazety.
- Dobry pomysł. A te koncerty to może dajmy w Manchester, Paryżu, Dubiln, Porto i Sao Paulo. Niech poznają trochę świata. Ja będę dzwonić do osób, które są odpowiedzialne za rozrywkę i wtedy dam ci znać, ty się zajmij wywiadami.
- I to mi się podoba. Później po koncertach się rozliczymy.
- Dobra nie ma problemu.- posłałam mu delikatny uśmiech, który po chwili zniknął z mojej twarzy.
- Ej mała nie martw się, jeszcze się pogodzicie z Harry'm.
- Ja po prostu... Nie potrafię zapomnieć tego w jaki sposób on mi to powiedział. Ta złość w jego oczach to po prostu.. Przerasta mnie to wszystko.- głos mi się załamał i suściłam głowę. Akurat do kuchni musiała wejść ciocia. Cudowny moment.
- To może ja was zostawie same..- Paul się oddalił a ciocia natychmiast mnie przytuliła.
- Ja naprawdę nie wiem, dlaczego on to powiedział.. przecież chciałam dla niego dobrze. Sam wie, że jest osobą rozpoznawalną i nie może sobie pozwolić na jakikolwiek skandal. Już dość dużo ich miał. A on się wściekł i ...- nie potrafiłam dokończyć. Ciocia głaskała mnie po plecach i nic nie mówiła. Próbowała to wszystko przeanalizować.- Przecież wiem, że nie jestem jego prawdziwą siostrą.. ale to zawsze tak samo boli kiedy ktoś mi to wypomni. Ja naprawde chciałam dobrze.
- Wiem kochanie, nie wiem co go wtedy napadło. Nic, kompletnie nic go w tej chwili nie usprawiedliwia. Ale wszystko będzie dobrze zobaczysz, wszystko będzie dobrze..- pocałowała mnie w policzek i wytarła spadające łzy. Teraz dopiero zrozumiałam jak bardzo mi jej brakowało. Ogarnęłam się i mogłyśmy iść do chłopaków. Oczywiście cały Louis zobaczył to i natychmiast dał mi znak, że musimy porozmawiać, ale dyskretnie poprosiłam go żeby przełożyć to na później. Wszyscy usiedliśmy w pokoju i odpoczywaliśmy. Cały czas widziałam, że Niall'a coś gryzie ale próbuje to ukryć, niestety nie wychodzi mu to. Nie chciałam z nim teraz o tym rozmawiać bo po pierwsze by nie chciał a po drugie że musiałabym wyjść z nim na dwór a mi się nie chce bo ramiona mojego chłopaka zbyt mocno mnie przyciągają.
- Słyszeliście już, że niedługo zaczniecie koncertować i dawać wywiady ?- dodałam z uśmiechem na twarzy.
- Taa Paul coś wspominał, że będziecie organizować. A gdzie będziemy jechać ?- spytał Liam.
- Jeszcze wam nie powiem, dopiero jak wszystko będzie załatwione to się dowiecie.- poruszyłam brwiami a oni udali oburzenie.
- Widzi pani ? Ta dziewczyna doprowadzi nas do szaleństwa.- zaczął się śmiać Liam.
- I bardzo dobrze. Ktoś musi wami rządzić.
- Pani też przeciwko nam ?- złapał się za serce Zayn.- To rani..- i zaczął płakać, śmiejąc się przy tym. I tego mi brakowało. W końcu wszyscy byli szczęśliwi. no prawie. A Louis jak to Louis zaczął miziać mnie po udzie. Strasznie mnie to dekoncentrowało. Próbowałam go powstrzymać ale jak zawsze nie dał za wygraną.
- Lou znowu ?- szepnęłam mu do ucha.
- Nie moja wina, że mam seksowną dziewczynę.- przygryzł mi ucho i mruknął jak kotek. Nawet nie wie jak mnie to rozprasza.
- Nie teraz, przyjdę do ciebie wieczorem.- mrugnęłam do niego i przygryzłam wargę.
- Nie przygryzaj wargi bo mnie kusisz i trzymam za słowo.- zaprzestałam tej czynności i się zarumieniłam, jak zawsze.
Rozmawialiśmy ze sobą długo i nawet się nie spostrzegłam a już była dziesiąta wieczorem. Liam zasnął na kanapie a reszta ledwie co patrzyła na oczy.
- Może pójdziemy już spać, co ?- zapytałam sennym głosem.
- Tak ledwo co żyję.- oznajmił Zayn ziewając przy tym. Ciocia powiedziała, że sprzątnie i pójdzie do gościnnej sypialni. My czym prędzej poszliśmy na górę. Zanim weszłam do pokoju Lou klepnął mnie w tyłek i mrugnął. Zaśmiałam się bo jeszcze nigdy tak nie zrobił.
- Zaraz do ciebie przyjdę.- posłałam mu całusa i zniknęłam w moim pokoju. Wzięłam piżamę, ręcznik i poszłam do łazienki się jeszcze raz odświeżyć. Woda była tak bardzo kojąca i na moment zapomniałam o otaczającym mnie świecie. No ale nie mogę stać wiecznie pod prysznicem więc po jakiś dziesięciu minutach wyszłam i zaczęłam doprowadzać się do porządku. Wytarłam się i założyłam dość obcisły, czarny t-shirt i do tego majtki w panterkę. Na pewno spodobam się Louis'owi. Postanowiłam także rozpuścić włosy, teraz byłam w pełni gotowa. Otworzyłam po cichu drzwi i rozejrzałam się czy nikogo czasem nie ma. Na szczęście nie było więc wyszłam i ruszyłam w kierunku pokoju marchewkowego. Kiedy złapałam za klamkę poczułam jak ktoś dotyka mojego ramienia. Na początku się wystraszyłam ale odwróciwszy się ujrzałam dobrze znaną mi twarz Harolda.
- Co chcesz ?- zapytałam przyglądając mu się uważnie. Wyglądał dosyć dziwnie dziko.
- Porozmawiać.- usłyszałam chłodną odpowiedź.
- Nie mam ochoty.- odwróciłam się na pięcie i chciałam delikatnie zapukać do drzwi ale Harry złapał mnie bardzo mocno za przedramię aż skręciłam się z bólu.
- Powiedziałem, że chcę porozmawiać.- jeszcze nigdy go takiego nie widziałam.
- Ała, Harry to boli.- ale do niego to nie docierało tylko jeszcze zmocnił uścisk kiedy chciałam się uwolnić.
- Nie puszczę dopóki nie porozmawiasz ze mną.
- Harry sprawiasz mi ból.- niemal krzyknęłam. Nagle drzwis się otworzyły i stanął za mną Louis.
- Jeśli zaraz jej nie puścisz oberwiesz, stary.- czułam jak ciężko oddycha. Ale Harry nadal nic sobie z tego nie robił a mnie bolało coraz bardziej. Patrzył tylko na mnie. Lou nie wytrzymał i odepchnął go ode mnie. Od razu złapałam się za przedramię czując, że już niedługo wyjdzie mi ogromny siniak. Harry upadł na ziemię.
- Jeszcze raz się do niej zbliżysz a nie będzie już tak wesoło.- loczek otrząsnął się i szybko zszedł na dół trzaskając frontowymi drzwiami. Nie mogłam w to uwierzyć... Co się z tym chłopakiem dzieje, nie poznaję go. To nie jest ten sam Harry co przyjechał po mnie zaledwie półtora miesiąca temu.
- Chodź do środka kochanie.- chłopak otulił mnie ramieniem i weszliśmy do jego pokoju...
Wiem, że się na mnie zawiedliście ;c nawet nie wiem w jaki sposób Was przeprosić...
Ale nadzwyczajniej w świecie nie mam czasu. W szkole mam taki zapierdol, że to się w głowie nie mieści i jeszcze dodatkowe obowiązki.
Wiem miałam wstawić rozdział pod koniec wakacji ;c ale po pierwsze brak czasu.. po drugie brak pomysłu. To już nie jest to co na początku. Z pisaniem jest coraz gorzej, nie wiem czemu ;c
Ale myślę, że mi wybaczycie i chociaż trochę spodoba wam się to co zdołało mi się teraz napisać.
I nie mam pojęcia kiedy będzie następny. Będę się starać pisać w wolnym czasie...
Tęskniłam za Wami i myślę, że o mnie nie zapomnieliście ;c
Kocham was misiaczki :*
Marzenia i rzeczywistość
niedziela, 6 października 2013
wtorek, 6 sierpnia 2013
Rozdział 62.
Perspektywa Niall'a.
Chciałbym znaleźć się w taki świecie, gdzie nie ma uczuć... Gdzie wszystko byłoby dla mnie obojętne. Moja mama zawsze powtarzała, że im więcej ludzi pokochasz tym jesteś słabszy. Pokochałem o jedną osobę za dużo... To mnie zniszczyło emocjonalnie. Podobno kiedy człowiek się zakocha jest najszczęśliwszy na ziemi. Ja jakoś nie potrafię. Kto byłby szczęśliwy jeśli miłość jego życia nie odwzajemnia uczucia ? Nikt.... Tak naprawdę nikt mnie nie rozumie. Każdy karze mi zapomnieć. Bo żaden z nich tak nie kocha jak ja... Bo grzechem jest kochać z taką siłą... Gdybym wiedział, że jest jakaś nadzieja, że Lexi mnie pokocha tak jakbym chciał. Ale wszystko już przepadło. Louis przedstawił ją swoim rodzicom i myślą poważnie o sobie. A ja już do końca życia będę żałował tego, że niczego nie zrobiłem by podbić jej serce. Czuję wewnętrzną pustkę, która mnie rozpierdala w każdy możliwy sposób. Życie jest dziwne... Pragniemy rzeczy, których nie będziemy mieli i mamy to, czego w zasadzie nie chcemy.
Nienawidzę kiedy mi zależy, już wolę kiedy jest mi wszystko jedno.. Nienawidzę w sobie tego, że nie potrafię o niej zapomnieć. Mówią, że możesz zamknąć swoje oczy na rzeczy, których nie chcesz widzieć, ale nie możesz zamknąć serca na rzeczy, których nie chcesz czuć. Jakie to jest kurwa prawdziwe.... Nikt nie powinien się do niczego przyzwyczajać, tym bardziej do ludzi. Zbyt mocno boli fakt, że mogą cię później zostawić bądź odtrącić.
Muszę przed wszystkimi udawać, że jest dobrze. Że jestem szczęśliwy.... Że zapomniałem o niej
- Niall śniadanie !- zawołał Liam wyrywając mnie z własnego świata.
- Już idę.- odkrzyknąłem i leniwie zszedłem z łóżka szukając rzeczy, w których mógłbym zejść na dół. Tak bardzo nie chcę iść do nich wszystkich...
Wyszukałem w torbie jakieś dresy i koszulkę. Po odbyciu porannej toalety zdałem się na odwagę i zszedłem do całej "rodziny". Założyłem na twarz maskę. Uśmiech pojawił mi się na twarzy kiedy napotkałem Louis'a w korytarzu.
- Cześć stary.- powitał mnie z uśmiechem na twarzy widocznie zadowolony z siebie.
- No cześć.- mruknąłem i poszedłem do kuchni po śniadanie. Tam przywitała mnie wesoła rodzinka Tomlinson'ów i część One Direction. Wszystkie dziewczyny przygotowywały stół do posiłku a chłopacy, jak to chłopacy śmiali się z nie wiadomo czego.
- Dzień dobry wszystkim.- krzyknąłem by każdy usłyszał na co uzyskałem odpowiedź. Usiadłem koło Zayn'a. Widział, że coś jest nie tak ale nie drążył tematu i dobrze.
Po niecałych pięciu minutach śniadanie było gotowe. Zasiedliśmy do stołu i zaczęliśmy już jeść. Jay, bliźniaczki i Lexi zawzięcie o czymś rozmawiały.
- Stary nie patrz się tak na nią, to dziwnie wygląda.- szepnął mi do ucha Liam..
- Wcale się nie patrze.- odszczekałem i zacząłem patrzeć w swój talerz. Wiem, że nie powinienem tak ale kiedy Lexi straciła pamięć miałem nadzieję, że nie przypomni sobie, co łączyło ją z Louis'em. Wtedy może jeszcze coś wyszło. Tak bardzo chciałbym o niej zapomnieć...
Perspektywa Lexi
Rodzina Louis'a jest wspaniała. Jay ma wspaniałe dzieci. Bliźniaczki są takie słodkie i ciekawskie. Od początku mi się spodobały. Lottie i Fizzy niby chcą być dorosłe ale jak przychodzi co do czego zachowują się jak małe dzieci. Typowe zachowanie jak u Louis'a. Będę chciała tu jeszcze wrócić.
Jadąc samochodem cały czas myślałam o pobycie w rodzinnym domu mojego chłopaka. Na śniadaniu było trochę niezręcznie zważając na to, że jego mama prawie nakryła nas nago. Ale atmosfera się rozluźniła i rozmawialiśmy normalnie.
A teraz wracamy do domu... Gdzie jest Harry i ciocia, której dawno nie widziałam. Poczułam jak Lou głaszcze mnie po dłoni i uśmiecha się do mnie. Od razu poczułam się lepiej. Kocham, go najbardziej na świecie i mam nadzieję, że on o tym doskonale wie.
- Co dziś będziemy robić ?- zapytał znudzony Zayn.
- Może pójdziemy się wykąpać ? Ziomki mamy lato, za domem jezioro a my prawie się nie kąpiemy. Skandal.- stwierdził oburzony Liam. Zaśmiałam się cicho pod nosem. Lubiłam ich wymianę zdań. Ale jedno mnie martwiło. Niall. Przez cały czas jest jakby nieobecny. Zamknięty. Mało się odzywa a to zawsze on był tym co gada za pięciu. Ogólnie od wczoraj wieczora jakiś smutny chodzi. Nie lubiłam jak któryś z nich był w takim stanie a ja nie mogłam pomóc.
Na dodatek jechaliśmy teraz do lekarza. Strasznie się denerwuje bo co jeśli jestem w ciąży ? Lou upewniał mnie już wiele razy, że jeśli będę w ciąży to będzie kochał to dziecko. |W końcu będzie owocem naszej miłości. Ale co jeśli fanki nie zaakceptują tego i chłopacy je stracą ? Nawet nie chcę o tym myśleć.
- Jesteśmy...- szepnął mi do ucha Louis pokazując głową ośrodek zdrowia, gdzie byłam po raz ostatni kiedy miałam posiniaczony brzuch. Od razu wspomnienia powróciły.
- Jesteś gotowa ?- zapytał Liam łapiąc mnie za rękę i delikatnie pocierając. Westchnęłam głośno i pokiwałam głową.
- Pamiętam nie ważne jak będzie, zawsze będziemy rodziną i pomożemy ci.- pocieszył mnie Zayn. Wychodząc z samochodu z Louis'em posłałam każdemu delikatny uśmiech i zamknęłam drzwi.
Złapałam chłopaka za rękę i szliśmy w ciszy. Stając przed drzwiami zamarłam. Serce zaczęło mi szybciej bić a nogi zrobiły się jak z waty.
- Lexi wszystko będzie dobrze.
- Ale Lou co jeśli...- nie dał mi dokończyć bo zamknął mi usta pocałunkiem.
- Kocham cię najmocniej na świecie i nieważne czy będziesz w ciąży czy nie ja od ciebie nie odejdę. A teraz chodź do tego lekarza.- będąc w środku przeszliśmy do poradni K i usiedliśmy na krzesłach. Nie musieliśmy długo czekać a moje imię zostało wywołane.
- Klaudia Alexandra Rey proszona do pokoju.- wstałam razem z Louis'em i poszliśmy za lekarzem.
- Witam, w czym mogę państwu pomóc ?- zapytał mężczyzna w średnim wieku.
- Jakieś dwa dni temu zapomnieliśmy się zabezpieczyć i martwię się, że mogłam zajść w ciążę.- oznajmiłam a lekarz coś zapisywał.
- Proszę usiąść na fotel.- wskazał mi miejsce i poszłam tam, wcześniej rozbierając się od pasa w dół.- Jest pani przed czy po miesiączce ?
- Jestem po.- zaczął badania a Lou co chwile doglądał mnie. Zaczęłam się denerwować, znowu.
- Nie widzę żadnych zmian. Jestem pewien w 100%, że nie jest pani w ciąży.- kamień z serca mi spadł kiedy usłyszałam te słowa.- Ale jeśli będzie miała pani nudności bądź źle się czuła proszę natychmiast się do mnie zgłosić.
- Dobrze, dziękujemy doktorze.- posłałam mu uśmiech, ubrałam się i wyszliśmy z sali. Stanęłam na korytarzu i przytuliłam się do Louis'a.
- Myślę, że to byłoby dla nas za wcześnie.- powiedziałam szeptem.
- Za wcześnie czy nie, i tak byśmy je kochali. Ale mamy jeszcze czas.- ruszyliśmy do samochodu. Nawet nie zdążyłam zareagować jak wszyscy klęczeli przy moim brzuch i zaczęli mówić, że będą najlepszymi wujkami na świecie.
- Chłopcy, nie jestem w ciąży.- wszyscy natychmiast wstali i zaczęli się śmiać.
- Dobra jedźmy do domu, pani Mary na nas czeka.- powiedział Liam, wszyscy wsiedli do samochodu i ruszyliśmy. Podróż minęła nam spokojnie, nic nie mówiliśmy. A ja zaczęłam bać się spotkania z Haroldem. Znów będę musiała go unikać.
- Lexi jesteśmy.- oznajmił mi Niall. Zdziwiłam się bo dziś wcale się do mnie nie odzywał.
- Okej.- kiedy wysiadłam z samochodu usłyszałam krzyki dochodzące z domu. Na początku się przeraziłam ale później ogarnęłam, że ciocia krzyczy na Harry'ego. Szybko weszliśmy do domu. Byłam taka szczęśliwa, że ją widzę.
- Cześć ciociu..- powiedziałam i dopiero teraz dostrzegła, że jestem w domu. Natychmiast się uśmiechnęła i podeszła do mnie i przytuliła mnie.
- Kochanie, tak bardzo za tobą tęskniłam.- kiedy spojrzałam na nią zauważyłam siniaka pod jej prawym okiem....
Przepraszam wszystkich..... Nie miałam czasu dodać wcześniej.
I nie, Lexi nie będzie z Harry'm.
Chciałbym znaleźć się w taki świecie, gdzie nie ma uczuć... Gdzie wszystko byłoby dla mnie obojętne. Moja mama zawsze powtarzała, że im więcej ludzi pokochasz tym jesteś słabszy. Pokochałem o jedną osobę za dużo... To mnie zniszczyło emocjonalnie. Podobno kiedy człowiek się zakocha jest najszczęśliwszy na ziemi. Ja jakoś nie potrafię. Kto byłby szczęśliwy jeśli miłość jego życia nie odwzajemnia uczucia ? Nikt.... Tak naprawdę nikt mnie nie rozumie. Każdy karze mi zapomnieć. Bo żaden z nich tak nie kocha jak ja... Bo grzechem jest kochać z taką siłą... Gdybym wiedział, że jest jakaś nadzieja, że Lexi mnie pokocha tak jakbym chciał. Ale wszystko już przepadło. Louis przedstawił ją swoim rodzicom i myślą poważnie o sobie. A ja już do końca życia będę żałował tego, że niczego nie zrobiłem by podbić jej serce. Czuję wewnętrzną pustkę, która mnie rozpierdala w każdy możliwy sposób. Życie jest dziwne... Pragniemy rzeczy, których nie będziemy mieli i mamy to, czego w zasadzie nie chcemy.
Nienawidzę kiedy mi zależy, już wolę kiedy jest mi wszystko jedno.. Nienawidzę w sobie tego, że nie potrafię o niej zapomnieć. Mówią, że możesz zamknąć swoje oczy na rzeczy, których nie chcesz widzieć, ale nie możesz zamknąć serca na rzeczy, których nie chcesz czuć. Jakie to jest kurwa prawdziwe.... Nikt nie powinien się do niczego przyzwyczajać, tym bardziej do ludzi. Zbyt mocno boli fakt, że mogą cię później zostawić bądź odtrącić.
Muszę przed wszystkimi udawać, że jest dobrze. Że jestem szczęśliwy.... Że zapomniałem o niej
- Niall śniadanie !- zawołał Liam wyrywając mnie z własnego świata.
- Już idę.- odkrzyknąłem i leniwie zszedłem z łóżka szukając rzeczy, w których mógłbym zejść na dół. Tak bardzo nie chcę iść do nich wszystkich...
Wyszukałem w torbie jakieś dresy i koszulkę. Po odbyciu porannej toalety zdałem się na odwagę i zszedłem do całej "rodziny". Założyłem na twarz maskę. Uśmiech pojawił mi się na twarzy kiedy napotkałem Louis'a w korytarzu.
- Cześć stary.- powitał mnie z uśmiechem na twarzy widocznie zadowolony z siebie.
- No cześć.- mruknąłem i poszedłem do kuchni po śniadanie. Tam przywitała mnie wesoła rodzinka Tomlinson'ów i część One Direction. Wszystkie dziewczyny przygotowywały stół do posiłku a chłopacy, jak to chłopacy śmiali się z nie wiadomo czego.
- Dzień dobry wszystkim.- krzyknąłem by każdy usłyszał na co uzyskałem odpowiedź. Usiadłem koło Zayn'a. Widział, że coś jest nie tak ale nie drążył tematu i dobrze.
Po niecałych pięciu minutach śniadanie było gotowe. Zasiedliśmy do stołu i zaczęliśmy już jeść. Jay, bliźniaczki i Lexi zawzięcie o czymś rozmawiały.
- Stary nie patrz się tak na nią, to dziwnie wygląda.- szepnął mi do ucha Liam..
- Wcale się nie patrze.- odszczekałem i zacząłem patrzeć w swój talerz. Wiem, że nie powinienem tak ale kiedy Lexi straciła pamięć miałem nadzieję, że nie przypomni sobie, co łączyło ją z Louis'em. Wtedy może jeszcze coś wyszło. Tak bardzo chciałbym o niej zapomnieć...
Perspektywa Lexi
Rodzina Louis'a jest wspaniała. Jay ma wspaniałe dzieci. Bliźniaczki są takie słodkie i ciekawskie. Od początku mi się spodobały. Lottie i Fizzy niby chcą być dorosłe ale jak przychodzi co do czego zachowują się jak małe dzieci. Typowe zachowanie jak u Louis'a. Będę chciała tu jeszcze wrócić.
Jadąc samochodem cały czas myślałam o pobycie w rodzinnym domu mojego chłopaka. Na śniadaniu było trochę niezręcznie zważając na to, że jego mama prawie nakryła nas nago. Ale atmosfera się rozluźniła i rozmawialiśmy normalnie.
A teraz wracamy do domu... Gdzie jest Harry i ciocia, której dawno nie widziałam. Poczułam jak Lou głaszcze mnie po dłoni i uśmiecha się do mnie. Od razu poczułam się lepiej. Kocham, go najbardziej na świecie i mam nadzieję, że on o tym doskonale wie.
- Co dziś będziemy robić ?- zapytał znudzony Zayn.
- Może pójdziemy się wykąpać ? Ziomki mamy lato, za domem jezioro a my prawie się nie kąpiemy. Skandal.- stwierdził oburzony Liam. Zaśmiałam się cicho pod nosem. Lubiłam ich wymianę zdań. Ale jedno mnie martwiło. Niall. Przez cały czas jest jakby nieobecny. Zamknięty. Mało się odzywa a to zawsze on był tym co gada za pięciu. Ogólnie od wczoraj wieczora jakiś smutny chodzi. Nie lubiłam jak któryś z nich był w takim stanie a ja nie mogłam pomóc.
Na dodatek jechaliśmy teraz do lekarza. Strasznie się denerwuje bo co jeśli jestem w ciąży ? Lou upewniał mnie już wiele razy, że jeśli będę w ciąży to będzie kochał to dziecko. |W końcu będzie owocem naszej miłości. Ale co jeśli fanki nie zaakceptują tego i chłopacy je stracą ? Nawet nie chcę o tym myśleć.
- Jesteśmy...- szepnął mi do ucha Louis pokazując głową ośrodek zdrowia, gdzie byłam po raz ostatni kiedy miałam posiniaczony brzuch. Od razu wspomnienia powróciły.
- Jesteś gotowa ?- zapytał Liam łapiąc mnie za rękę i delikatnie pocierając. Westchnęłam głośno i pokiwałam głową.
- Pamiętam nie ważne jak będzie, zawsze będziemy rodziną i pomożemy ci.- pocieszył mnie Zayn. Wychodząc z samochodu z Louis'em posłałam każdemu delikatny uśmiech i zamknęłam drzwi.
Złapałam chłopaka za rękę i szliśmy w ciszy. Stając przed drzwiami zamarłam. Serce zaczęło mi szybciej bić a nogi zrobiły się jak z waty.
- Lexi wszystko będzie dobrze.
- Ale Lou co jeśli...- nie dał mi dokończyć bo zamknął mi usta pocałunkiem.
- Kocham cię najmocniej na świecie i nieważne czy będziesz w ciąży czy nie ja od ciebie nie odejdę. A teraz chodź do tego lekarza.- będąc w środku przeszliśmy do poradni K i usiedliśmy na krzesłach. Nie musieliśmy długo czekać a moje imię zostało wywołane.
- Klaudia Alexandra Rey proszona do pokoju.- wstałam razem z Louis'em i poszliśmy za lekarzem.
- Witam, w czym mogę państwu pomóc ?- zapytał mężczyzna w średnim wieku.
- Jakieś dwa dni temu zapomnieliśmy się zabezpieczyć i martwię się, że mogłam zajść w ciążę.- oznajmiłam a lekarz coś zapisywał.
- Proszę usiąść na fotel.- wskazał mi miejsce i poszłam tam, wcześniej rozbierając się od pasa w dół.- Jest pani przed czy po miesiączce ?
- Jestem po.- zaczął badania a Lou co chwile doglądał mnie. Zaczęłam się denerwować, znowu.
- Nie widzę żadnych zmian. Jestem pewien w 100%, że nie jest pani w ciąży.- kamień z serca mi spadł kiedy usłyszałam te słowa.- Ale jeśli będzie miała pani nudności bądź źle się czuła proszę natychmiast się do mnie zgłosić.
- Dobrze, dziękujemy doktorze.- posłałam mu uśmiech, ubrałam się i wyszliśmy z sali. Stanęłam na korytarzu i przytuliłam się do Louis'a.
- Myślę, że to byłoby dla nas za wcześnie.- powiedziałam szeptem.
- Za wcześnie czy nie, i tak byśmy je kochali. Ale mamy jeszcze czas.- ruszyliśmy do samochodu. Nawet nie zdążyłam zareagować jak wszyscy klęczeli przy moim brzuch i zaczęli mówić, że będą najlepszymi wujkami na świecie.
- Chłopcy, nie jestem w ciąży.- wszyscy natychmiast wstali i zaczęli się śmiać.
- Dobra jedźmy do domu, pani Mary na nas czeka.- powiedział Liam, wszyscy wsiedli do samochodu i ruszyliśmy. Podróż minęła nam spokojnie, nic nie mówiliśmy. A ja zaczęłam bać się spotkania z Haroldem. Znów będę musiała go unikać.
- Lexi jesteśmy.- oznajmił mi Niall. Zdziwiłam się bo dziś wcale się do mnie nie odzywał.
- Okej.- kiedy wysiadłam z samochodu usłyszałam krzyki dochodzące z domu. Na początku się przeraziłam ale później ogarnęłam, że ciocia krzyczy na Harry'ego. Szybko weszliśmy do domu. Byłam taka szczęśliwa, że ją widzę.
- Cześć ciociu..- powiedziałam i dopiero teraz dostrzegła, że jestem w domu. Natychmiast się uśmiechnęła i podeszła do mnie i przytuliła mnie.
- Kochanie, tak bardzo za tobą tęskniłam.- kiedy spojrzałam na nią zauważyłam siniaka pod jej prawym okiem....
Przepraszam wszystkich..... Nie miałam czasu dodać wcześniej.
I nie, Lexi nie będzie z Harry'm.
wtorek, 2 lipca 2013
Rozdział 61.
Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Wiedziałam, że takie coś będzie. Ukryłam twarz w zagłębieniu szyi Louis'a a moje policzki piekły mnie od wstydu.
- Ojej przepraszam, powinnam zapukać.- powiedziała zmieszana Jay i momentalnie odwróciła się do nas plecami. Lou zaśmiał się po cichu.
- Tak mamo powinnaś zapukać.
- To ja wam zostawię to co przyniosłam i już zmykam. Niczego nie widziałam.- położyła na krzesło pościel i szybko wyszła. Nadal nie mogłam w to uwierzyć. Półnaga stałam przed Louis'a mamą, co ona sobie teraz pomyśli ?!
- Wszystko przez ciebie !- podniosłam głos na mojego chłopaka a on się zaśmiał w głos.
- Dlaczego moja ?
- Gdybyś nie był tak napalony nie byłoby tego wszystkiego. Nie dosyć, że jestem w samej bieliźnie i jestem podniecona to twoja mama prawie nas nakryła.
- Ah i to moja wina tak ? Tylko, że u ciebie nie widać tak jak u mnie, że mój przyjaciel stoi Lexi.- zaczęłam się śmiać i uderzyłam go w ramię. Udał, że go to bolało i zrobił smutną minkę. Podniosłam z podłogi moją sukienkę i odeszłam od niego.
- Ej co ty robisz Lexi ? Przecież mieliśmy coś zrobić.- powiedział najbardziej seksownym głosem jaki kiedykolwiek słyszałam.
- Nie będziemy uprawiać seksu w twoim rodzinnym domu. Idę się kąpać.- cmoknęłam go w policzek i podeszłam do szafy by wziąć czystą bieliznę. Tak naprawdę ja też chcę to zrobić, teraz. Spojrzałam na Louis'a ukradkiem i uśmiechnęłam się do niego łobuzersko. Zauważył to i zaczął do mnie podchodzić. Zamknęłam szafę i oparłam się o nią. Złapałam go za koszulę i przyciągnęłam do siebie.
- Wiesz co chyba zmieniłam zdanie.- wyszeptałam mu do ucha przygryzając je delikatnie na co uzyskałam cichy jęk. - Idziesz wziąć ze mną prysznic ? Nie chcę być sama.
- Serio ? To chodź dotrzymam ci towarzystwa.- pocałował mnie w usta i pociągnął do łazienki tym razem zakluczając drzwi by nikt nam nie przeszkodził. Puściłam wodę pod prysznicem i poczułam jak ręce mojego chłopaka wędrują od moich ramion aż do bioder. Przycisnął mnie do swojej klatki i zaczął składać pocałunki na mojej szyi. Serce waliło mi coraz szybciej i chciałam go czuć, wszędzie. Nasze oddechy zaczęły być nieregularne. Odwróciłam się przodem do niego i złączyłam nasze usta w namiętny pocałunek. Języki toczyły ze sobą zawziętą walkę a ręce badały ciała każdego z nas. Po chwili byliśmy już nadzy pod bieżącą wodą. Mokry Louis jest jest jeszcze bardziej seksowny niż myślałam. Uśmiechnęłam się do niego i oparłam o mokrą ścianę prysznica. Lou podszedł do mnie i całował moją szyję.
- Lexi nawet nie wiesz jak cię pragnę..- wydyszał mi w ucho. Przez moje ciało przeszły ciarki a moja "strefa" dała o sobie znać przyjemnym uczuciem. Dałam mu pozwolenie na co uśmiechnął się do mnie łobuzersko. Uniósł moją prawą nogę i przybliżył się do mnie najbardziej jak mógł. Po chwili delikatnie wszedł we mnie a ja głośno zaczerpnęłam powietrza. Seks z Louis'em to najlepsze co może być. Zaczął się we mnie poruszać a z naszych ust wydobywały się coraz to głośniejsze jęki.
- O kurwa...- wydobyło się z ust Louis'a. Poruszaliśmy się w jednym rytmie odczuwając niesamowitą przyjemność z takiej bliskości. Wplotłam ręce w jego włosy.
- Lou szybciej....- zachichotał i zrobił to o co go poprosiłam. Widocznie sprawiło mu to większą przyjemność bo wydawał z siebie głośniejsze jęki. Wpił się w moje usta a ja odwzajemniłam pocałunek. Zaczął robić malinkę na mojej szyi co mnie jeszcze bardziej podnieciło. Czułam, że już dłużej nie wytrzymam, Lou też zbliżał się do końca.
- Lexi...kocham...cię.- wydyszał z siebie i doszedł wykrzykując jeszcze raz moje imię, zrobiłam to samo tylko ciszej. Wyszedł ze mnie delikatnie ale nadal był bardzo blisko mnie. Lubię taką bliskość.
- Lou ja ciebie też kocham, pamiętaj o tym.- pocałowałam go ostatni raz w usta i wyszliśmy spod prysznica. Po osuszeniu się poszliśmy do pokoju i położyliśmy do łóżka. Momentalnie Louis przytulił mnie do swojej piersi, to było takie słodkie.
- Nigdy nie przypuszczałbym, że jeden człowiek uzależnia się od drugiego tak szybko, niewyobrażalnie mocno. Nie chcę cię już więcej stracić kochanie... Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie, jesteś cząstką mnie już na zawsze.
- To nigdy nie pozwól mi odejść.- wtuliłam się w jego pierś i słuchałam jego serca. Serca, które bije dla mnie. Louis jest chłopakiem, na którego czekałam osiemnaście lat. Jest idealny i jest moim chłopakiem. Splotłam nasze ręce razem i uśmiechnęłam się do niego.
- Nie pozwolę, nigdy. Zrobię dla ciebie wszystko, jesteś moim skarbem.- pocałował mnie w czoło i podniósł nasze nadgarstki, gdzie wytatuowane były nasze imiona. Przypomniałam sobie ten dzień. Leżeliśmy chwilę w ciszy, która nie była krępująca.
- Lou a co jeśli.... co jeśli naprawdę będę w ciąży ?- zapytałam z obawą w głosie.
- No jak to co Lexi ? To będzie nasze dziecko i będę je kochać nad życie. Będzie moim oczkiem w głowie i nie pozwolę by kiedykolwiek stała mu się krzywda.
- A co z fanami i Paul'em ? Jeśli oni tego nie zaakceptują ?
- To już mnie nie obchodzi. Prawdopodobnie będę miał dziecko z kobietą, którą kocham i to się liczy. A że oni nie zaakceptują tego to już mi wisi. Fani z czasem zrozumieją, nie przejmuj się tym.
- Jesteś taki słodki.- pocałowałam go policzek i ułożyłam głowę na poduszce.- Dobranoc Louis, kocham cię.
- Dobranoc Lexi, ja też cię kocham.- wtulił się we mnie i zasnęłam w objęciach mojego chłopaka.
MAŁO KOMENTARZY = KRÓTKI ROZDZIAŁ.
+ Nie wiem kiedy będzie następny. I przepraszam za błędy.
- Ojej przepraszam, powinnam zapukać.- powiedziała zmieszana Jay i momentalnie odwróciła się do nas plecami. Lou zaśmiał się po cichu.
- Tak mamo powinnaś zapukać.
- To ja wam zostawię to co przyniosłam i już zmykam. Niczego nie widziałam.- położyła na krzesło pościel i szybko wyszła. Nadal nie mogłam w to uwierzyć. Półnaga stałam przed Louis'a mamą, co ona sobie teraz pomyśli ?!
- Wszystko przez ciebie !- podniosłam głos na mojego chłopaka a on się zaśmiał w głos.
- Dlaczego moja ?
- Gdybyś nie był tak napalony nie byłoby tego wszystkiego. Nie dosyć, że jestem w samej bieliźnie i jestem podniecona to twoja mama prawie nas nakryła.
- Ah i to moja wina tak ? Tylko, że u ciebie nie widać tak jak u mnie, że mój przyjaciel stoi Lexi.- zaczęłam się śmiać i uderzyłam go w ramię. Udał, że go to bolało i zrobił smutną minkę. Podniosłam z podłogi moją sukienkę i odeszłam od niego.
- Ej co ty robisz Lexi ? Przecież mieliśmy coś zrobić.- powiedział najbardziej seksownym głosem jaki kiedykolwiek słyszałam.
- Nie będziemy uprawiać seksu w twoim rodzinnym domu. Idę się kąpać.- cmoknęłam go w policzek i podeszłam do szafy by wziąć czystą bieliznę. Tak naprawdę ja też chcę to zrobić, teraz. Spojrzałam na Louis'a ukradkiem i uśmiechnęłam się do niego łobuzersko. Zauważył to i zaczął do mnie podchodzić. Zamknęłam szafę i oparłam się o nią. Złapałam go za koszulę i przyciągnęłam do siebie.
- Wiesz co chyba zmieniłam zdanie.- wyszeptałam mu do ucha przygryzając je delikatnie na co uzyskałam cichy jęk. - Idziesz wziąć ze mną prysznic ? Nie chcę być sama.
- Serio ? To chodź dotrzymam ci towarzystwa.- pocałował mnie w usta i pociągnął do łazienki tym razem zakluczając drzwi by nikt nam nie przeszkodził. Puściłam wodę pod prysznicem i poczułam jak ręce mojego chłopaka wędrują od moich ramion aż do bioder. Przycisnął mnie do swojej klatki i zaczął składać pocałunki na mojej szyi. Serce waliło mi coraz szybciej i chciałam go czuć, wszędzie. Nasze oddechy zaczęły być nieregularne. Odwróciłam się przodem do niego i złączyłam nasze usta w namiętny pocałunek. Języki toczyły ze sobą zawziętą walkę a ręce badały ciała każdego z nas. Po chwili byliśmy już nadzy pod bieżącą wodą. Mokry Louis jest jest jeszcze bardziej seksowny niż myślałam. Uśmiechnęłam się do niego i oparłam o mokrą ścianę prysznica. Lou podszedł do mnie i całował moją szyję.
- Lexi nawet nie wiesz jak cię pragnę..- wydyszał mi w ucho. Przez moje ciało przeszły ciarki a moja "strefa" dała o sobie znać przyjemnym uczuciem. Dałam mu pozwolenie na co uśmiechnął się do mnie łobuzersko. Uniósł moją prawą nogę i przybliżył się do mnie najbardziej jak mógł. Po chwili delikatnie wszedł we mnie a ja głośno zaczerpnęłam powietrza. Seks z Louis'em to najlepsze co może być. Zaczął się we mnie poruszać a z naszych ust wydobywały się coraz to głośniejsze jęki.
- O kurwa...- wydobyło się z ust Louis'a. Poruszaliśmy się w jednym rytmie odczuwając niesamowitą przyjemność z takiej bliskości. Wplotłam ręce w jego włosy.
- Lou szybciej....- zachichotał i zrobił to o co go poprosiłam. Widocznie sprawiło mu to większą przyjemność bo wydawał z siebie głośniejsze jęki. Wpił się w moje usta a ja odwzajemniłam pocałunek. Zaczął robić malinkę na mojej szyi co mnie jeszcze bardziej podnieciło. Czułam, że już dłużej nie wytrzymam, Lou też zbliżał się do końca.
- Lexi...kocham...cię.- wydyszał z siebie i doszedł wykrzykując jeszcze raz moje imię, zrobiłam to samo tylko ciszej. Wyszedł ze mnie delikatnie ale nadal był bardzo blisko mnie. Lubię taką bliskość.
- Lou ja ciebie też kocham, pamiętaj o tym.- pocałowałam go ostatni raz w usta i wyszliśmy spod prysznica. Po osuszeniu się poszliśmy do pokoju i położyliśmy do łóżka. Momentalnie Louis przytulił mnie do swojej piersi, to było takie słodkie.
- Nigdy nie przypuszczałbym, że jeden człowiek uzależnia się od drugiego tak szybko, niewyobrażalnie mocno. Nie chcę cię już więcej stracić kochanie... Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie, jesteś cząstką mnie już na zawsze.
- To nigdy nie pozwól mi odejść.- wtuliłam się w jego pierś i słuchałam jego serca. Serca, które bije dla mnie. Louis jest chłopakiem, na którego czekałam osiemnaście lat. Jest idealny i jest moim chłopakiem. Splotłam nasze ręce razem i uśmiechnęłam się do niego.
- Nie pozwolę, nigdy. Zrobię dla ciebie wszystko, jesteś moim skarbem.- pocałował mnie w czoło i podniósł nasze nadgarstki, gdzie wytatuowane były nasze imiona. Przypomniałam sobie ten dzień. Leżeliśmy chwilę w ciszy, która nie była krępująca.
- Lou a co jeśli.... co jeśli naprawdę będę w ciąży ?- zapytałam z obawą w głosie.
- No jak to co Lexi ? To będzie nasze dziecko i będę je kochać nad życie. Będzie moim oczkiem w głowie i nie pozwolę by kiedykolwiek stała mu się krzywda.
- A co z fanami i Paul'em ? Jeśli oni tego nie zaakceptują ?
- To już mnie nie obchodzi. Prawdopodobnie będę miał dziecko z kobietą, którą kocham i to się liczy. A że oni nie zaakceptują tego to już mi wisi. Fani z czasem zrozumieją, nie przejmuj się tym.
- Jesteś taki słodki.- pocałowałam go policzek i ułożyłam głowę na poduszce.- Dobranoc Louis, kocham cię.
- Dobranoc Lexi, ja też cię kocham.- wtulił się we mnie i zasnęłam w objęciach mojego chłopaka.
MAŁO KOMENTARZY = KRÓTKI ROZDZIAŁ.
+ Nie wiem kiedy będzie następny. I przepraszam za błędy.
piątek, 14 czerwca 2013
Rozdział 60.
Zaczęłam się denerwować, ale niezbyt wiedziałam czym... Czy ciocia ma coś przede mną do ukrycia ?
#rozmowa#
- Hej ciociu.- powiedziałam ściszonym głosem bojąc się tego, co zaraz usłyszę.
- Hej kochanie. Wiem, że cię zawiodłam ale bardzo cię przepraszam. Nawet nie wiesz jak bardzo żałuję podjętych przeze mnie decyzji. Po prostu życie mi się lekko spieprzyło ale daję radę. Proszę cię tylko żebyś się o mnie nie martwiła, jak przyjadę wszystko ci opowiem. Wybaczysz mi ?- westchnęłam głośno i potarłam ręką czoło.
- Tak ciociu, nic się nie stało. Ale i tak się o ciebie martwię. Kiedy przyjedziesz do nas masz mi wszystko wytłumaczyć.
- Dobrze. A teraz powiedz co u ciebie ? Jak zdrowie ? Jak chłopacy ?
- Myślę, że jest ok. Pamięć mi wróciła ale było strasznie ciężko. Chłopacy byli bardzo cierpliwi i wysłuchiwali mnie, kiedy mówiłam najgorsze rzeczy. Ale przeprosiłam a oni zrozumieli.Teraz jestem z Louis'em u jego rodziny. On mnie naprawdę kocha, ciociu.
- Naprawdę cieszę się z waszej miłości, oby trwała wieczność.- uśmiechnęłam się do siebie. To miłe, że ciocia akceptuje, że jestem z Louis'em.- Lexi a jak Harry ? Nie odbiera ode mnie telefonów.
- Nie wiem, nie ma go z nami. Pokłóciłam się z nim bardzo i nie chcę teraz o tym rozmawiać.
- Dobrze, będę próbowała się do niego dodzwonić. No nic, zadzwoń do mnie jak wrócisz do domu. Kocham cie mocno. Pa.
- Ja też cię kocham, pa.
#koniec rozmowy#
Schowałam telefon do torebki, by już mi więcej nie przerwał i wróciłam do stołu gdzie wszyscy rozmawiali. Usiadłam koło Louis'a i wyszeptałam mu, że dzwoniła ciocia. Zrobił duże oczy ale pokazałam mu palcem żeby na razie nikomu nie mówił.
Tematy do rozmów na m się nie kończyły i chłopcy robili się coraz bardziej nieogarnięci. Zaczęłam si praktycznie ze wszystkiego śmiać. Nagle podeszła do mnie najstarsza z sióstr.
- Lottie prawda ?- zapytałam niepewnie bo nadal nie ogarniałam, która to która.
- Tak, chciałam z tobą porozmawiać, mogę ?- popatrzyła na mnie tymi pięknymi oczkami i na dodatek si uśmiechnęła. Jest naprawdę ładna.
- Mam się bać ?- zapytałam śmiejąc się a Lottie mi zawtórowała.
- Nie.- poklepała mnie po ramieniu i prowadziła mnie w stronę drzwi wyjściowych. Zaczęłam podziwiać ich piękny ogród. Słońce zaczęło zachodzić i niebo przybrało piękne kolory, uwielbiam to. Usiadłyśmy na bujanej ławce i przez chwilę zapadła cisza.
- Przeczuwam, że to jest kolejne przesłuchanie.
- Ja po prostu.. O matko to jest głupie.
- Ej kochanie, jeśli to jest dla ciebie ważne to nie może być głupie. Porozmawiaj o tym ze mną.
- No dobra. Bo ja nie chcę żeby było tak jak przedtem. Tak jak z Eleanor. Może i na początku był z nią szczęśliwy ale widziałam, jak się zmienił. Niekiedy to nawet do nas nie dzwonił. Ale jak poznał ciebie i jego uczucia stały się oczywiste zaczął dzwonić. Przepraszał za swoje wcześniejsze zachowanie i w ogóle. Ja po prostu chcę żeby był szczęśliwy, w końcu każda siostra chciałaby tego dla swojego brata, co nie ? Wiem, że jest w tobie po uszy zakochany i planuje co nieco ale nie chcę żebyś go w jakiś sposób zraniła. Tak samo nie chcę by on zranił ciebie, rozumiesz ?
- Oczywiście, że rozumiem. Wiesz, jeśli dwoje ludzi się kocha to będą robić wszystko by było już tak zawsze. Kocham Louis'a nad życie i nie zamierzam przestać. Jest dla mnie wszystkim i zrobię wszystko by go uszczęśliwić. Ale i w każdym związku zdarzają się kłótnie, tego nie można uniknąć. Ale godzimy się za każdym razem. I myślę, że Lou jest tym jedynym, na którego czekałam 18 lat.
- Naprawdę cię lubię, wiesz ?- uśmiechnęła się do mnie a ja to odwzajemniłam.- Po tym jak Eleanor skrzywdziła Louis'a obiecałam, że już żadnej jego dziewczyny nie polubię a tu proszę. Lexi naprawdę do siebie pasujecie.
- Ja też cię lubię i twoje siostry też choć nadal mam trudność z zapamiętaniem która to która. Czuję się zaszczycona Lottie. Chodźmy do środka, robi się chłodno.- wstałyśmy z ławki i ruszyłyśmy do domu. Kiedy tam weszłyśmy dało się usłyszeć kłótnie. Po wejściu do salonu Niall kłócił się z Zayn'em. Nie mogli dojść do porozumienia, który śpi na materacu a który na łóżku. O dziwo ze stołu sprzątnięto wszystkie naczynia, a chciałam pomóc. No nic, ale ta scena z chłopakami rozśmieszyła mnie na maksa. Mina Niall'a by walnięciu focha, bezcenna.
- Mamo my z Lexi pójdziemy już spać. Dobranoc wszystkim.- nie zdążyłam odpowiedzieć tylko pomachałam bo Louis szarpnął mną i szybko szedł w stronę swojego pokoju. Widziałam ten bezczelny uśmiech na jego twarzy i już zaczynałam się bać. Kiedy weszliśmy do jego pokoju spojrzał na mnie spod byka.
- Nawet nie wiesz jak bardzo cię teraz pragnę.- to zdanie, które właśnie wypłynęło z jego ust wpędziło mnie w wielkie zakłopotanie.
- Lou ale...
- Nie wiem co się ze mną teraz dzieje, ale chciałbym się z tobą kochać, tutaj.- zaczął podchodzić coraz bliżej mnie a moje nogi robiły się jak z waty.
- Przecież jesteśmy u twojej mamy w domu. A co jeśli dziewczynki usłyszą ? Spalę się ze wstydu.
- Nie usłyszą, spróbujemy być cicho..- już miałam coś powiedzieć kiedy jego usta znalazły się moich. Mogłam wyczuć jak bardzo spragniony był mojego dotyku. Dotknęłam plecami drzwi a Louis przybliżył się do mnie maksymalnie. Moje ręce zaczęły jeździć po jego umięśnionym brzuchu, a przed chwilą byłam przeciwna seksu w jego rodzinnym domu gdzie są wszyscy. Tak właśnie działa na mnie Louis Tomlinson. Jego ręka powędrowała na moje udo kierując się w górę co przyprawiało mnie o dreszcze. Podobało mi się to. Zaczęłam odpinać guziki od jego koszuli co wywołało u niego uśmiech, który poczułam w czasie pocałunku. Jego usta nagle znalazły się na mojej szyi zostawiając mokre całusy. W pewnej chwili wciągnął moją skórę w bardzo wrażliwym miejscu na co odpowiedziałam dość głośnym jękiem. W duchu ochrzaniłam się za to, bo przecież każdy mógł to słyszeć. Odsunęliśmy się od drzwi nadal namiętnie się całując. Poczułam jak jego ręce wędrują na moje pośladki i lekko je ściska na co jęknęłam mu prosto w usta. Z chwili na chwilę czułam jak na niego działam. Wybrzuszenie w kroczu było już widoczne. Uśmiechnęłam się chytrze i zaczęłam muskać okolice jego kolegi.
- Znów się ze mną droczysz.- wyszeptał mi seksownym głosem do ucha. Ja tylko przygryzłam wargę a Lou odpiął mi sukienkę, która automatycznie poleciała w dół.- Jesteś taka piękna.- nie zdążyłam nic odpowiedzieć bo usłyszałam otwierające się drzwi.
- Lou, kochanie tu macie świeżą pościel.- jego mama weszła do pokoju i momentalnie się zaczerwieniła....
Wena poszła się jebać. Przepraszam za zwłokę ale nie mogłam nic innego napisać.
Tak wiem krótki ale kurde miałam z nim taki problem że masakra... Wybaczycie mi ?
Kocham was <3
#rozmowa#
- Hej ciociu.- powiedziałam ściszonym głosem bojąc się tego, co zaraz usłyszę.
- Hej kochanie. Wiem, że cię zawiodłam ale bardzo cię przepraszam. Nawet nie wiesz jak bardzo żałuję podjętych przeze mnie decyzji. Po prostu życie mi się lekko spieprzyło ale daję radę. Proszę cię tylko żebyś się o mnie nie martwiła, jak przyjadę wszystko ci opowiem. Wybaczysz mi ?- westchnęłam głośno i potarłam ręką czoło.
- Tak ciociu, nic się nie stało. Ale i tak się o ciebie martwię. Kiedy przyjedziesz do nas masz mi wszystko wytłumaczyć.
- Dobrze. A teraz powiedz co u ciebie ? Jak zdrowie ? Jak chłopacy ?
- Myślę, że jest ok. Pamięć mi wróciła ale było strasznie ciężko. Chłopacy byli bardzo cierpliwi i wysłuchiwali mnie, kiedy mówiłam najgorsze rzeczy. Ale przeprosiłam a oni zrozumieli.Teraz jestem z Louis'em u jego rodziny. On mnie naprawdę kocha, ciociu.
- Naprawdę cieszę się z waszej miłości, oby trwała wieczność.- uśmiechnęłam się do siebie. To miłe, że ciocia akceptuje, że jestem z Louis'em.- Lexi a jak Harry ? Nie odbiera ode mnie telefonów.
- Nie wiem, nie ma go z nami. Pokłóciłam się z nim bardzo i nie chcę teraz o tym rozmawiać.
- Dobrze, będę próbowała się do niego dodzwonić. No nic, zadzwoń do mnie jak wrócisz do domu. Kocham cie mocno. Pa.
- Ja też cię kocham, pa.
#koniec rozmowy#
Schowałam telefon do torebki, by już mi więcej nie przerwał i wróciłam do stołu gdzie wszyscy rozmawiali. Usiadłam koło Louis'a i wyszeptałam mu, że dzwoniła ciocia. Zrobił duże oczy ale pokazałam mu palcem żeby na razie nikomu nie mówił.
Tematy do rozmów na m się nie kończyły i chłopcy robili się coraz bardziej nieogarnięci. Zaczęłam si praktycznie ze wszystkiego śmiać. Nagle podeszła do mnie najstarsza z sióstr.
- Lottie prawda ?- zapytałam niepewnie bo nadal nie ogarniałam, która to która.
- Tak, chciałam z tobą porozmawiać, mogę ?- popatrzyła na mnie tymi pięknymi oczkami i na dodatek si uśmiechnęła. Jest naprawdę ładna.
- Mam się bać ?- zapytałam śmiejąc się a Lottie mi zawtórowała.
- Nie.- poklepała mnie po ramieniu i prowadziła mnie w stronę drzwi wyjściowych. Zaczęłam podziwiać ich piękny ogród. Słońce zaczęło zachodzić i niebo przybrało piękne kolory, uwielbiam to. Usiadłyśmy na bujanej ławce i przez chwilę zapadła cisza.
- Przeczuwam, że to jest kolejne przesłuchanie.
- Ja po prostu.. O matko to jest głupie.
- Ej kochanie, jeśli to jest dla ciebie ważne to nie może być głupie. Porozmawiaj o tym ze mną.
- No dobra. Bo ja nie chcę żeby było tak jak przedtem. Tak jak z Eleanor. Może i na początku był z nią szczęśliwy ale widziałam, jak się zmienił. Niekiedy to nawet do nas nie dzwonił. Ale jak poznał ciebie i jego uczucia stały się oczywiste zaczął dzwonić. Przepraszał za swoje wcześniejsze zachowanie i w ogóle. Ja po prostu chcę żeby był szczęśliwy, w końcu każda siostra chciałaby tego dla swojego brata, co nie ? Wiem, że jest w tobie po uszy zakochany i planuje co nieco ale nie chcę żebyś go w jakiś sposób zraniła. Tak samo nie chcę by on zranił ciebie, rozumiesz ?
- Oczywiście, że rozumiem. Wiesz, jeśli dwoje ludzi się kocha to będą robić wszystko by było już tak zawsze. Kocham Louis'a nad życie i nie zamierzam przestać. Jest dla mnie wszystkim i zrobię wszystko by go uszczęśliwić. Ale i w każdym związku zdarzają się kłótnie, tego nie można uniknąć. Ale godzimy się za każdym razem. I myślę, że Lou jest tym jedynym, na którego czekałam 18 lat.
- Naprawdę cię lubię, wiesz ?- uśmiechnęła się do mnie a ja to odwzajemniłam.- Po tym jak Eleanor skrzywdziła Louis'a obiecałam, że już żadnej jego dziewczyny nie polubię a tu proszę. Lexi naprawdę do siebie pasujecie.
- Ja też cię lubię i twoje siostry też choć nadal mam trudność z zapamiętaniem która to która. Czuję się zaszczycona Lottie. Chodźmy do środka, robi się chłodno.- wstałyśmy z ławki i ruszyłyśmy do domu. Kiedy tam weszłyśmy dało się usłyszeć kłótnie. Po wejściu do salonu Niall kłócił się z Zayn'em. Nie mogli dojść do porozumienia, który śpi na materacu a który na łóżku. O dziwo ze stołu sprzątnięto wszystkie naczynia, a chciałam pomóc. No nic, ale ta scena z chłopakami rozśmieszyła mnie na maksa. Mina Niall'a by walnięciu focha, bezcenna.
- Mamo my z Lexi pójdziemy już spać. Dobranoc wszystkim.- nie zdążyłam odpowiedzieć tylko pomachałam bo Louis szarpnął mną i szybko szedł w stronę swojego pokoju. Widziałam ten bezczelny uśmiech na jego twarzy i już zaczynałam się bać. Kiedy weszliśmy do jego pokoju spojrzał na mnie spod byka.
- Nawet nie wiesz jak bardzo cię teraz pragnę.- to zdanie, które właśnie wypłynęło z jego ust wpędziło mnie w wielkie zakłopotanie.
- Lou ale...
- Nie wiem co się ze mną teraz dzieje, ale chciałbym się z tobą kochać, tutaj.- zaczął podchodzić coraz bliżej mnie a moje nogi robiły się jak z waty.
- Przecież jesteśmy u twojej mamy w domu. A co jeśli dziewczynki usłyszą ? Spalę się ze wstydu.
- Nie usłyszą, spróbujemy być cicho..- już miałam coś powiedzieć kiedy jego usta znalazły się moich. Mogłam wyczuć jak bardzo spragniony był mojego dotyku. Dotknęłam plecami drzwi a Louis przybliżył się do mnie maksymalnie. Moje ręce zaczęły jeździć po jego umięśnionym brzuchu, a przed chwilą byłam przeciwna seksu w jego rodzinnym domu gdzie są wszyscy. Tak właśnie działa na mnie Louis Tomlinson. Jego ręka powędrowała na moje udo kierując się w górę co przyprawiało mnie o dreszcze. Podobało mi się to. Zaczęłam odpinać guziki od jego koszuli co wywołało u niego uśmiech, który poczułam w czasie pocałunku. Jego usta nagle znalazły się na mojej szyi zostawiając mokre całusy. W pewnej chwili wciągnął moją skórę w bardzo wrażliwym miejscu na co odpowiedziałam dość głośnym jękiem. W duchu ochrzaniłam się za to, bo przecież każdy mógł to słyszeć. Odsunęliśmy się od drzwi nadal namiętnie się całując. Poczułam jak jego ręce wędrują na moje pośladki i lekko je ściska na co jęknęłam mu prosto w usta. Z chwili na chwilę czułam jak na niego działam. Wybrzuszenie w kroczu było już widoczne. Uśmiechnęłam się chytrze i zaczęłam muskać okolice jego kolegi.
- Znów się ze mną droczysz.- wyszeptał mi seksownym głosem do ucha. Ja tylko przygryzłam wargę a Lou odpiął mi sukienkę, która automatycznie poleciała w dół.- Jesteś taka piękna.- nie zdążyłam nic odpowiedzieć bo usłyszałam otwierające się drzwi.
- Lou, kochanie tu macie świeżą pościel.- jego mama weszła do pokoju i momentalnie się zaczerwieniła....
Wena poszła się jebać. Przepraszam za zwłokę ale nie mogłam nic innego napisać.
Tak wiem krótki ale kurde miałam z nim taki problem że masakra... Wybaczycie mi ?
Kocham was <3
niedziela, 2 czerwca 2013
Rozdział 59.
Kobieta spojrzała na nas i uśmiechnęła się szeroko. Serce waliło mi jak szalone a ręce zaczęły mi się pocić. Poczułam jak Lou obejmuje mnie ramieniem i lekko przytula do siebie.
- Kochani wejdźcie do środka, przecież nie będziemy się witali w progu.- oznajmiła kobieta. Weszliśmy do środka i stanęliśmy w wielkim korytarzu, gdzie wszyscy się pomieściliśmy. Chłopak złapał mnie za rękę i lekko wystąpił "z szeregu".
- Mamo to jest właśnie Lexi, moja dziewczyna. Lexi to jest moja mama Johannah.
- Miło mi ciebie poznać kochanie, Louis dużo mi o tobie mówił.- uśmiechnęła się do mnie i przytuliła.
- Mnie panią też miło poznać.- uśmiechnęłam się najserdeczniej jak umiałam.
- Och proszę, mów mi Jay.- pokiwałam głową i dałam wszystkim czas by się przywitali. Ogarnęło mnie dziwne uczucie. Miło jest widzieć jak matka cieszy się na przyjazd swojego dziecka, którego nie widziała tyle czasu. Nie żebym narzekała na ciocię Mary ale chciałabym aby moja mama tak mnie witała, choć wiem, że to niemożliwe. Tak bardzo mi jej brakuje mimo, że minęło już sporo czasu od jej śmierci. Tak samo jest z tatą. Gdybym dostała jedno życzenie, tylko jedno, chciałabym aby wrócili do mnie. Z rozmyślań wyrwał mnie głos Jay.
- A gdzie macie Harry'ego ?- nastała cisza. Każdy z nas popatrzył po sobie, a ja z nerwów przygryzłam wargę.
- Mamo, on nie mógł dziś z nami przyjechać.- pokiwała głową i chyba zrozumiała przekaz tych słów.- Zawołam dziewczynki na pewno się ucieszą. Nie mówiłam im, że przyjeżdżacie.
- To ja z Lexi pójdziemy do nich.- oznajmił Lou, złapał mnie za rękę i ruszyliśmy schodami do góry. Przez cały czas nic nie mówiłam tylko rozglądałam się po pięknym domu. Kiedy schody się skończyły chłopak zatrzymał się a ja uderzyłam w jego plecy.
- Nie było tak źle, co nie ?- zapytał z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Myślałam, że zemdleje przed tymi drzwiami. Ale było w porządku, twoja mama jest naprawdę super.- posłałam mu uśmiech i nagle nasze usta złączyły się. Jego zapach był cudowny, on cały był cudowny. Ale musiałam przerwać ten pocałunek.
- Lou jesteśmy w domu twojej mamy, co jeśli nas zobaczy ?
- Mówi się trudno, nie wytrzymam tak długo bez twojej bliskości.- zaczął trącać moją szyję nosem i wciągnęłam głośno powietrze.
- Proszę cię nie teraz. Czuje się niezręcznie.- lekko odsunęłam się od niego. Udał obrażonego ale nie na długo. Pociągnął mnie w stronę pokoju, z którego dochodził śmiech. Delikatnie zapukał do drzwi i nie czekając na odpowiedź wszedł do środka.
- Cześć dziewczyny !- krzyknął Louis i cztery urocze nastolatki rzuciły się na niego. Patrzyłam na to wszystko i uśmiechałam się sama do siebie. Było widać, że bardzo mocno za nim tęskniły. I z tego co zauważyłam są strasznie podobne do siebie.
- Louis kto to jest ta pani ?- zapytała jedna dziewczynka, do której dołączyła druga taka sama. Zamrugałam kilka razy a Louis zaczął się ze mnie śmiać. Następnie ukazała mi się kolejna blondynka a obok niej stanęła brunetka. Teraz nie ogarniam w ogóle.
- To, to jest moja dziewczyna Lexi.- uśmiechnął się do mnie i puścił oczko co dodało mi odwagi.
Najpierw podeszła do mnie blondynka mniej więcej mojego wzrostu..
- Cześć jestem Charlotte ale mów mi Lottie. To jest Felecite, ale woli jak się do niej mówi Fizzy.- wskazała ręką na brunetkę, która pomachała do mnie a ja zrobiłam to samo.- To są bliźniaczki Daisy i Phoebe.- oby dwie do mnie podbiegły i przytuliły się do mnie. To było takie słodkie. Pogłaskałam je po głowie gdy nagle ktoś objął mnie z tyłu i położył głowę na moim ramieniu. Chyba nie muszę mówić kto.
- Okej koniec tego dobrego bo ją zamęczycie. Idziemy na dół bo mama przygotowała kolację.
- To ona o wszystkim wiedziała ?- zapytała prawdopodobnie Lottie. Dlaczego one muszą być tak bardzo podobne do siebie ?! Lou pokiwał głową a one oburzone pobiegły na dół. Zaczęłam się śmiać i chłopak razem ze mną. Już chciał mnie pocałować ale w porę się odsunęłam i wytknęłam na niego język. Ten pokręcił głową i po chwili byliśmy już w salonie ze wszystkimi. Fizzy gadała z Niall'em, Lottie z Zayn'em a Phoebe i Daisy bawiły się z Liam'em. Fajnie jest widzieć ich znów szczęśliwych. Widząc, że Louis przyłączył się do rozmowy z chłopakami postanowiłam odszukać Jay. Zastałam ją w kuchni szykującą jedzenie dla nas wszystkich.
- Może w czymś pomóc ?- zapytałam niepewnie.
- Nie trzeba kochanie, już wszystko gotowe.- pokiwałam głową i chciałam odejść gdy kobieta mnie zatrzymała.- Lexi chciałabym z tobą porozmawiać.
- Dobrze.- usiadłam na jednym z krzeseł, naprzeciw mamy Louis'a.
- Czy Louis jest dla ciebie dobry ?- zapytała z nutką niepokoju w głosie.
- Jest najlepszym chłopakiem na świecie. Jest kochany i troszczy się o mnie. Wiadomo nieraz są gorsze dni ale dogadujemy się i kochamy, to jest najważniejsze.
- A czy planujecie razem przyszłość ? To znaczy czy myślicie nad waszym związkiem poważnie ?- uśmiechnęłam się do niej i spuściłam wzrok.
- Mam nadzieję, będziemy razem bardzo długo. Myślę, że Louis to ten jedyny i chciałabym być z nim już zawsze. A czy on tego chce ? Nie wiem ale przez cały czas, nawet w najdrobniejszych gestach pokazuje mi jak mnie kocha i to się dla mnie liczy.
- Jestem pewna, że będziecie ze sobą zawsze. Lou jeszcze nigdy nie przedstawił nam żadnej swojej dziewczyny. Jesteś dla niego wyjątkowa. Trzymam za was kciuki.- pocałowała mnie w policzek a ja wstałam i przytuliłam. Nie spodziewała się tego lecz po chwili odwzajemniła go. Po tym incydencie zaczęłyśmy nosić jedzenie na stół. Miło się gadało z mamą Louis'a i chyba mnie polubiła. Kiedy usiedliśmy pierwszy do jedzenia rzucił się Niall.
- No co jestem głodny.- odezwał się blondyn z pełną buzią. Wszyscy zaczęli się śmiać i rozmawiać ze sobą. Siedziałam koło Louis'a, który ewidentnie nie chciał dać mi spokoju. Zaczął lekko muskać moje udo co mnie bardzo rozpraszało. Żeby tego nie robił splotłam nasze dłonie razem.
- Już się nie mogę doczekać kiedy spotkam twoich rodziców Lexi. Mają naprawdę wspaniałą córkę.- nagle zapadła cisza. Louis potarł ręką kark a ja głośno przełknęłam ślinę. Nawet Horan przestał rzuć jedzenie. Spuściłam głowę i nie wiedziałam co zrobić. Jay zauważyła naszą zmianę i odezwała się- Czy powiedziałam coś nie tak ?
- No bo...- zacięłam się bo nie wiedziałam jak dobrać słowa.- Moi rodzice nie żyją. Od ich śmierci zajmowała się mną mama Harry'ego.- widziałam jej zakłopotanie. Nawet siostry Louis'a się nie odzywały.
- Kochanie tak bardzo cię przepraszam... Nie wiedziałam o tym.
- Nic się nie stało Jay.- posłałam jej uśmiech na co się lekko rozluźniła. Znów zaczęliśmy rozmawiać i śmiać się. Ten dzień jest jednym z najlepszych. Cieszę się, że mogłam poznać rodzinę Louis'a.
Nagle mój telefon zaczął dzwonić. Przeprosiłam wszystkich i poszłam na korytarz żeby odebrać.
Kiedy zobaczyłam kto do mnie dzwoni, znieruchomiałam.
Po tak długim czasie postanowiła zadzwonić... Ciekawe czego chce ciocia Mary ?!
Tak bardzo was przepraszam, że nie dodałam rozdziału wcześniej.
I jeszcze przepraszam za tak beznadziejny rozdział. Zupełnie nie wiedziałam co tu napisać... Mam nadzieję, że mi wybaczycie :)
I nawet nie zdajecie sobie sprawy jak za wami tęskniła misiaczki :3
Do następnego <3
+ przepraszam za błędy.
- Kochani wejdźcie do środka, przecież nie będziemy się witali w progu.- oznajmiła kobieta. Weszliśmy do środka i stanęliśmy w wielkim korytarzu, gdzie wszyscy się pomieściliśmy. Chłopak złapał mnie za rękę i lekko wystąpił "z szeregu".
- Mamo to jest właśnie Lexi, moja dziewczyna. Lexi to jest moja mama Johannah.
- Miło mi ciebie poznać kochanie, Louis dużo mi o tobie mówił.- uśmiechnęła się do mnie i przytuliła.
- Mnie panią też miło poznać.- uśmiechnęłam się najserdeczniej jak umiałam.
- Och proszę, mów mi Jay.- pokiwałam głową i dałam wszystkim czas by się przywitali. Ogarnęło mnie dziwne uczucie. Miło jest widzieć jak matka cieszy się na przyjazd swojego dziecka, którego nie widziała tyle czasu. Nie żebym narzekała na ciocię Mary ale chciałabym aby moja mama tak mnie witała, choć wiem, że to niemożliwe. Tak bardzo mi jej brakuje mimo, że minęło już sporo czasu od jej śmierci. Tak samo jest z tatą. Gdybym dostała jedno życzenie, tylko jedno, chciałabym aby wrócili do mnie. Z rozmyślań wyrwał mnie głos Jay.
- A gdzie macie Harry'ego ?- nastała cisza. Każdy z nas popatrzył po sobie, a ja z nerwów przygryzłam wargę.
- Mamo, on nie mógł dziś z nami przyjechać.- pokiwała głową i chyba zrozumiała przekaz tych słów.- Zawołam dziewczynki na pewno się ucieszą. Nie mówiłam im, że przyjeżdżacie.
- To ja z Lexi pójdziemy do nich.- oznajmił Lou, złapał mnie za rękę i ruszyliśmy schodami do góry. Przez cały czas nic nie mówiłam tylko rozglądałam się po pięknym domu. Kiedy schody się skończyły chłopak zatrzymał się a ja uderzyłam w jego plecy.
- Nie było tak źle, co nie ?- zapytał z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Myślałam, że zemdleje przed tymi drzwiami. Ale było w porządku, twoja mama jest naprawdę super.- posłałam mu uśmiech i nagle nasze usta złączyły się. Jego zapach był cudowny, on cały był cudowny. Ale musiałam przerwać ten pocałunek.
- Lou jesteśmy w domu twojej mamy, co jeśli nas zobaczy ?
- Mówi się trudno, nie wytrzymam tak długo bez twojej bliskości.- zaczął trącać moją szyję nosem i wciągnęłam głośno powietrze.
- Proszę cię nie teraz. Czuje się niezręcznie.- lekko odsunęłam się od niego. Udał obrażonego ale nie na długo. Pociągnął mnie w stronę pokoju, z którego dochodził śmiech. Delikatnie zapukał do drzwi i nie czekając na odpowiedź wszedł do środka.
- Cześć dziewczyny !- krzyknął Louis i cztery urocze nastolatki rzuciły się na niego. Patrzyłam na to wszystko i uśmiechałam się sama do siebie. Było widać, że bardzo mocno za nim tęskniły. I z tego co zauważyłam są strasznie podobne do siebie.
- Louis kto to jest ta pani ?- zapytała jedna dziewczynka, do której dołączyła druga taka sama. Zamrugałam kilka razy a Louis zaczął się ze mnie śmiać. Następnie ukazała mi się kolejna blondynka a obok niej stanęła brunetka. Teraz nie ogarniam w ogóle.
- To, to jest moja dziewczyna Lexi.- uśmiechnął się do mnie i puścił oczko co dodało mi odwagi.
Najpierw podeszła do mnie blondynka mniej więcej mojego wzrostu..
- Cześć jestem Charlotte ale mów mi Lottie. To jest Felecite, ale woli jak się do niej mówi Fizzy.- wskazała ręką na brunetkę, która pomachała do mnie a ja zrobiłam to samo.- To są bliźniaczki Daisy i Phoebe.- oby dwie do mnie podbiegły i przytuliły się do mnie. To było takie słodkie. Pogłaskałam je po głowie gdy nagle ktoś objął mnie z tyłu i położył głowę na moim ramieniu. Chyba nie muszę mówić kto.
- Okej koniec tego dobrego bo ją zamęczycie. Idziemy na dół bo mama przygotowała kolację.
- To ona o wszystkim wiedziała ?- zapytała prawdopodobnie Lottie. Dlaczego one muszą być tak bardzo podobne do siebie ?! Lou pokiwał głową a one oburzone pobiegły na dół. Zaczęłam się śmiać i chłopak razem ze mną. Już chciał mnie pocałować ale w porę się odsunęłam i wytknęłam na niego język. Ten pokręcił głową i po chwili byliśmy już w salonie ze wszystkimi. Fizzy gadała z Niall'em, Lottie z Zayn'em a Phoebe i Daisy bawiły się z Liam'em. Fajnie jest widzieć ich znów szczęśliwych. Widząc, że Louis przyłączył się do rozmowy z chłopakami postanowiłam odszukać Jay. Zastałam ją w kuchni szykującą jedzenie dla nas wszystkich.
- Może w czymś pomóc ?- zapytałam niepewnie.
- Nie trzeba kochanie, już wszystko gotowe.- pokiwałam głową i chciałam odejść gdy kobieta mnie zatrzymała.- Lexi chciałabym z tobą porozmawiać.
- Dobrze.- usiadłam na jednym z krzeseł, naprzeciw mamy Louis'a.
- Czy Louis jest dla ciebie dobry ?- zapytała z nutką niepokoju w głosie.
- Jest najlepszym chłopakiem na świecie. Jest kochany i troszczy się o mnie. Wiadomo nieraz są gorsze dni ale dogadujemy się i kochamy, to jest najważniejsze.
- A czy planujecie razem przyszłość ? To znaczy czy myślicie nad waszym związkiem poważnie ?- uśmiechnęłam się do niej i spuściłam wzrok.
- Mam nadzieję, będziemy razem bardzo długo. Myślę, że Louis to ten jedyny i chciałabym być z nim już zawsze. A czy on tego chce ? Nie wiem ale przez cały czas, nawet w najdrobniejszych gestach pokazuje mi jak mnie kocha i to się dla mnie liczy.
- Jestem pewna, że będziecie ze sobą zawsze. Lou jeszcze nigdy nie przedstawił nam żadnej swojej dziewczyny. Jesteś dla niego wyjątkowa. Trzymam za was kciuki.- pocałowała mnie w policzek a ja wstałam i przytuliłam. Nie spodziewała się tego lecz po chwili odwzajemniła go. Po tym incydencie zaczęłyśmy nosić jedzenie na stół. Miło się gadało z mamą Louis'a i chyba mnie polubiła. Kiedy usiedliśmy pierwszy do jedzenia rzucił się Niall.
- No co jestem głodny.- odezwał się blondyn z pełną buzią. Wszyscy zaczęli się śmiać i rozmawiać ze sobą. Siedziałam koło Louis'a, który ewidentnie nie chciał dać mi spokoju. Zaczął lekko muskać moje udo co mnie bardzo rozpraszało. Żeby tego nie robił splotłam nasze dłonie razem.
- Już się nie mogę doczekać kiedy spotkam twoich rodziców Lexi. Mają naprawdę wspaniałą córkę.- nagle zapadła cisza. Louis potarł ręką kark a ja głośno przełknęłam ślinę. Nawet Horan przestał rzuć jedzenie. Spuściłam głowę i nie wiedziałam co zrobić. Jay zauważyła naszą zmianę i odezwała się- Czy powiedziałam coś nie tak ?
- No bo...- zacięłam się bo nie wiedziałam jak dobrać słowa.- Moi rodzice nie żyją. Od ich śmierci zajmowała się mną mama Harry'ego.- widziałam jej zakłopotanie. Nawet siostry Louis'a się nie odzywały.
- Kochanie tak bardzo cię przepraszam... Nie wiedziałam o tym.
- Nic się nie stało Jay.- posłałam jej uśmiech na co się lekko rozluźniła. Znów zaczęliśmy rozmawiać i śmiać się. Ten dzień jest jednym z najlepszych. Cieszę się, że mogłam poznać rodzinę Louis'a.
Nagle mój telefon zaczął dzwonić. Przeprosiłam wszystkich i poszłam na korytarz żeby odebrać.
Kiedy zobaczyłam kto do mnie dzwoni, znieruchomiałam.
Po tak długim czasie postanowiła zadzwonić... Ciekawe czego chce ciocia Mary ?!
Tak bardzo was przepraszam, że nie dodałam rozdziału wcześniej.
I jeszcze przepraszam za tak beznadziejny rozdział. Zupełnie nie wiedziałam co tu napisać... Mam nadzieję, że mi wybaczycie :)
I nawet nie zdajecie sobie sprawy jak za wami tęskniła misiaczki :3
Do następnego <3
+ przepraszam za błędy.
sobota, 25 maja 2013
LOL
Rozdział miał się pojawić w sobotę ale przez to, że mój laptop się popsuł dodam go w tygodniu. Przepraszam za opóźnienie.
wtorek, 21 maja 2013
Podjęta decyzja.
Myślałam nad tym długo i doszłam do wniosku, że nie zawieszę bloga. Pokazaliście mi, że choć trochę lubicie to co piszę.
Zbyt mocno związałam się z tym blogiem i nie potrafiłabym się z nim pożegnać.
A więc nowy rozdział pojawi się w weekend.. chyba.
Zbyt mocno związałam się z tym blogiem i nie potrafiłabym się z nim pożegnać.
A więc nowy rozdział pojawi się w weekend.. chyba.
Subskrybuj:
Posty (Atom)