sobota, 25 maja 2013
LOL
Rozdział miał się pojawić w sobotę ale przez to, że mój laptop się popsuł dodam go w tygodniu. Przepraszam za opóźnienie.
wtorek, 21 maja 2013
Podjęta decyzja.
Myślałam nad tym długo i doszłam do wniosku, że nie zawieszę bloga. Pokazaliście mi, że choć trochę lubicie to co piszę.
Zbyt mocno związałam się z tym blogiem i nie potrafiłabym się z nim pożegnać.
A więc nowy rozdział pojawi się w weekend.. chyba.
Zbyt mocno związałam się z tym blogiem i nie potrafiłabym się z nim pożegnać.
A więc nowy rozdział pojawi się w weekend.. chyba.
środa, 15 maja 2013
BARDZO WAŻNE !
Jest mi trudno o tym pisać ale postanowiłam zawiesić mojego bloga. Jeśli ktoś go śledzi to zauważył, że z każdym kolejnym wpisem było coraz mniej komentarzy co oznacza, że rozdziały są słabe... Uwierzcie mi ale wasze zdanie bardzo motywuje do pisania ale mając tylko 4 komentarze chyba nie mam dla kogo dodawać cokolwiek.
Nie wiem ile potrwa zawieszenie... Jeśli naprawdę wam zależy na tym bym kiedykolwiek powróciła pokażcie mi, że jesteście pisząc komentarz pod tym postem.
Z całego serca dziękuje osobom, które wiernie odwiedzały mojego bloga, może jeszcze kiedyś się zobaczymy :) I bardzo was przepraszam.
Może do zobaczenia ! :)
Kocham was <3
Nie wiem ile potrwa zawieszenie... Jeśli naprawdę wam zależy na tym bym kiedykolwiek powróciła pokażcie mi, że jesteście pisząc komentarz pod tym postem.
Z całego serca dziękuje osobom, które wiernie odwiedzały mojego bloga, może jeszcze kiedyś się zobaczymy :) I bardzo was przepraszam.
Może do zobaczenia ! :)
Kocham was <3
piątek, 10 maja 2013
Rozdział 58.
Ja naprawdę to zrobiłam. Powiedziałam, że to koniec, koniec nas, tego wszystkiego. Ale nie czuje się z tym źle. Zrozumiałam, że od zawsze byłam tylko ciężarem dla niego, niczym innym. Teraz jest wolny. Nie będę mu już nic mówić, jeśli chce żyć w taki sposób proszę bardzo. Jednak coś zakuło mnie w sercu. Już nigdy nie będę mogła z nim normalnie porozmawiać, powygłupiać się. To już nie powróci i muszę się z tym pogodzić, choć jest ciężko.
Weszliśmy bez żadnego słowa do mojego pokoju. Podeszłam do szafy i zaczęłam nerwowo szukać jakiejś sukienki, którą mogłabym założyć do rodziców Louis'a. Ręce coraz bardziej zaczęły się trząść z nerwów. Nagle trzasnęłam drzwiami od szafy i oparłam się o nie. Dlaczego życie musi być takie skomplikowane ? Czy ja naprawdę jestem aż taka zła ? Louis podszedł do mnie i objął moją twarz dłońmi.
- Kochanie spójrz na mnie.- powiedział pół szeptem ale ja nie chciałam patrzeć mu w oczy. Nie chcę by ktoś użalał się nade mną.- Spójrz na mnie.- powiedział stanowczym głosem a ja go posłuchałam. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, była z nich wyzuta.- Masz przestać się obwiniać ok ? Przecież to nie twoja wina. Harry złamał zbyt dużo obietnic, które były dla ciebie ważne. To nie jest twoja wina, niech w końcu zrozumie co zrobił. A teraz się uśmiechnij i już nie płacz. Nie lubię gdy to robisz.- nastała chwila ciszy, w której mogliśmy cieszyć się sobą. Patrzyłam w jego oczy i widziałam odzwierciedlenie jego duszy. To było takie cudowne. Uśmiechnęłam się do siebie i spojrzałam na jego usta.
- Pocałuj mnie.- wyszeptałam do jego ucha i bez zastanowienia przygryzłam jego płatek. Usłyszałem ciche jęknięcie przez co uśmiechnęłam się szeroko. Ręce Louis'a powędrowały na moje biodra i lekko przywarł swoim ciałem do mojego. Wplotłam ręce w jego włosy i posłałam mu łobuzerski uśmieszek. Nieświadomie przygryzłam wargę a pożądanie mojego chłopaka wzrosło.
- Dlaczego ty to robisz ?- wysapał do mojego ucha co chwila obdarowując moją szyję pocałunkami. Nie mogłam racjonalnie myśleć.
- C.co robię ?
- Prowokujesz cały czas. A ja przez ten cały czas mam na ciebie ochotę.- na te słowa moje policzki się zaczerwieniły. Wpiłam się w jego usta, spragniona bliskości. Ręka chłopaka powędrowała pod moją bluzkę by odpiąć stanik. Chciałam go w tym momencie ale wiedziałam, że to nieodpowiednie. Pokręciłam przecząco głową i westchnęłam.
- Nie teraz Lou, proszę.- złożyłam ostatni pocałunek na jego ustach.
- Dobrze, ale pamiętaj ja jeszcze z tobą nie skończyłem.- posłał mi swój diabelski uśmiech. Wywróciłam oczami i ponownie otworzyłam szafę. Lou stanął za mną i pomagał mi wybierać. Jak na mężczyznę ma naprawdę dobry gust. Jak się dowiedziałam, on ubiera czarne spodnie i niebieską koszulę. Idealnie. Wspólnymi siłami wyszukaliśmy niebieską sukienkę do tego czarne szpilki.
- Dziękuje kotek.- puściłam mu oczko.- Idę się teraz umyć i takie bajery tobie też bym radziła bo niedługo wyjeżdżamy.
- A nie możemy razem wziąć prysznica ? W ten sposób zaoszczędzimy wodę.- poruszył zabawnie brwiami co wywołało u mnie śmiech.
- Następnym razem kocie.- mrugnęłam do niego i zamknęłam się w łazience. Nawet tu można było usłyszeć jego głośne westchnienie. Uśmiechnęłam się i usłyszałam jak zamyka drzwi. Weszłam pod prysznic i w końcu mogłam się odprężyć. Woda jakby zmywała wszystkie moje smutki. W tym momencie nie liczył się Harry, tylko ja. Nigdy nie chciałam dopuścić do takiej sytuacji, w której Harry nienawidziłby mnie. Zawsze się dogadywaliśmy, niekiedy wszczynaliśmy bezsensowne kłótnie ale przechodziło nam. Dziewczyny z mojej klasy zastanawiały się dlaczego nie jesteśmy parą... Otóż nigdy nie patrzyłam na niego w ten sposób. Owszem jest przystojny i prawie każda na niego leci ale nie ja. Ja wolałam go mieć jako "brata". A teraz wszystko się spieprzyło i nie ma nic.
Wyszłam spod prysznica i owinęłam się miękkim ręcznikiem. Zaczęłam suszyć włosy, które zaczęły się lokować. W końcu robią to co chcę. Po wysuszeniu ich założyłam bieliznę i sukienkę. Wyglądałam całkiem... nieźle. Zaczęłam szukać moich kosmetyków i w końcu je dostrzegłam. Trzeba w końcu zrobić tu porządek. Postanowiłam podkreślić dość mocno moje oczy. Zrobiłam kreski eyeliner'em a rzęsy potraktowałam tuszem. Teraz wyglądam jak kobieta kot. Na sam koniec założyłam moje czarne szpilki i byłam gotowa. Uśmiechnęłam się sama do siebie i wyszłam z łazienki.
I to co zobaczyłam było dziwne. Wszyscy prócz Harry'ego byli u mnie w pokoju. Poczułam jak cztery pary oczu mierzy mnie od góry do dołu. Czułam się skrępowana i moje policzki się zaczerwieniły. Louis uśmiechnął się do mnie tajemniczo.
- Co wy tutaj robicie hmm ?- zapytałam siadając na łóżku obok Liam'a i Zayn'a. Zauważyłam, że kostki mulata są zdarte.
- Co to jest ?- zapytałam zmartwiona. Wiem, że to przez uderzenie Harry'ego.
- To nic takiego, niedługo zejdzie.- posłał mi jeden ze swoich piękniejszych uśmiechów. Odwzajemniłam go i spojrzałam na pozostałych. Wglądali naprawdę seksownie. Każdy z nich miał koszulę i ciemne spodnie.
- Wyglądacie super.- powiedziałam z uznaniem mrugając porozumiewawczo do Louis'a.
- Musimy jakoś wyglądać w końcu poznajesz rodzinę Louis'a.- powiedział z dużym uśmiechem Liam. On ma rację. Nie codziennie poznaje się rodzinę swojego chłopaka. To jest jeden z ważniejszych dni w moim życiu i nie będzie tam osoby, którą chciałabym mieć przy sobie. Nie dałam po sobie poznać, że jest mi smutno.
- Mam do was prośbę chłopaki...- spuściłam głowę i nagle moje palce stały się bardzo ciekawe. Nie wiedziałam jak dobrać słowa.- Chcę abyście normalnie odzywali się do Harry'ego.- zapadła cisza i można było wyczuć tą niemiłą atmosferę.
- Ale Lexi...- zaczął Niall ale mu przerwałam.
- Nie ma żadnego ale, Niall. To jest sprawa pomiędzy mną a Harry'm. Nie chcę żebyście się przez to kłócili i nie chcę też aby wasz zespół się rozpadł. Więc powtarzam jeszcze raz macie zachowywać się tak jakby nic się nie stało.
- Postaramy się proszę pani.- powiedzieli jednym chórkiem na co się zaśmiałam.
- Okej, musimy się zbierać. Lexi spakuj jeszcze jakieś rzeczy na przebranie. Zostaniemy tam na noc.- pokiwałam głową i poszukałam jakiejś większej torby. Zabrałam ze sobą brzoskwiniowe spodnie i czarną bluzkę koronkową. Już byłam gotowa więc wyszłam z pokoju i kierowałam się na dół.
- Lexi ?- usłyszałam zachrypnięty głos Harry'ego. Po moim ciele przeszły ciarki.- Lexi spójrz na mnie.- nie chciałam tego zrobić ale coś w mojej głowie mówiło odwróć się. I tak też zrobiłam. Jego loki były w największym nieładzie jaki kiedykolwiek u niego widziałam. Jego podbite oko robiło się coraz bardziej fioletowe a jego warga była opuchnięta.
- Co chcesz ?- warknęłam na niego.
- Powodzenia życzę. Rodzice Louis'a są naprawdę super.- głos mu zadrżał. Spuścił głowę i wszedł z powrotem do swojego pokoju. Zdziwiło mnie jego zachowanie ale nie mogę tu stać i patrzeć się na zamknięte drzwi. Zeszłam na dół i wyszłam na taras gdzie byli pozostali. Uśmiechnęłam się szeroko dając znak, że możemy jechać. Pożegnałam się z Paul'em i wsiedliśmy do czarnego auta. Usiadłam z tyłu koło Louis'a i Zayn'a natomiast Niall siedział z przodu razem z Liam'em, który prowadził.
Odszukałam telefon w mojej torebce i wybrałam numer do cioci Mary.
Jeden sygnał.
Drugi
Trzeci
Czwarty.
Nie odbiera. Westchnęłam głośno i oparłam się o ramię mojego chłopaka. Splotłam nasze dłonie razem i uśmiechnęłam się sama do siebie. One idealnie do siebie pasują.
Jechaliśmy dobre czterdzieści minut. Zaczęło mi się robić nudno.
- Lou kiedy będziemy ?- zapytałam cicho.
- Właśnie dojechaliśmy.- powiedział z promiennym uśmiechem na twarzy. Spojrzałam na dom, pod którym się zatrzymaliśmy. Był naprawdę piękny. Dwupiętrowy z dość dużym ogródkiem.
Ocknęłam się dopiero wtedy jak Lou złapał mnie za rękę żebym wyszła z samochodu. Zaczęłam się denerwować i to bardzo. Brzuch zaczął mnie boleć a ręce się trzęsły. Louis posłał mi ciepły uśmiech i objął mnie ramieniem. Od razu poczułam się lepiej ale kiedy zaczynaliśmy się zbliżać do drzwi chciałam uciec.
A jeśli jego rodzina mnie nie polubi ? A co gorsza nie zaakceptuje ? No załamie się chyba.
Chłopak zapukał do drzwi. Nagle usłyszeliśmy kroki. Wzięłam głęboki wdech i wydech. Nagle drzwi się otworzyły...
Przepraszam, że dopiero teraz dodaję ale wczoraj miałam spotkanie rodzinne -,- Naprawdę było wspaniale (wyczuj sarkazm)
A więc nie wiem czy wam się podoba ten rozdział czy nie... Czekam na wasze opinie :)
I bardzo bardzo bardzo dziękuje za ponad 15 tysięcy wejść *.*
Jesteście niesamowici ;3
Okej więc do następnego :*
Weszliśmy bez żadnego słowa do mojego pokoju. Podeszłam do szafy i zaczęłam nerwowo szukać jakiejś sukienki, którą mogłabym założyć do rodziców Louis'a. Ręce coraz bardziej zaczęły się trząść z nerwów. Nagle trzasnęłam drzwiami od szafy i oparłam się o nie. Dlaczego życie musi być takie skomplikowane ? Czy ja naprawdę jestem aż taka zła ? Louis podszedł do mnie i objął moją twarz dłońmi.
- Kochanie spójrz na mnie.- powiedział pół szeptem ale ja nie chciałam patrzeć mu w oczy. Nie chcę by ktoś użalał się nade mną.- Spójrz na mnie.- powiedział stanowczym głosem a ja go posłuchałam. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, była z nich wyzuta.- Masz przestać się obwiniać ok ? Przecież to nie twoja wina. Harry złamał zbyt dużo obietnic, które były dla ciebie ważne. To nie jest twoja wina, niech w końcu zrozumie co zrobił. A teraz się uśmiechnij i już nie płacz. Nie lubię gdy to robisz.- nastała chwila ciszy, w której mogliśmy cieszyć się sobą. Patrzyłam w jego oczy i widziałam odzwierciedlenie jego duszy. To było takie cudowne. Uśmiechnęłam się do siebie i spojrzałam na jego usta.
- Pocałuj mnie.- wyszeptałam do jego ucha i bez zastanowienia przygryzłam jego płatek. Usłyszałem ciche jęknięcie przez co uśmiechnęłam się szeroko. Ręce Louis'a powędrowały na moje biodra i lekko przywarł swoim ciałem do mojego. Wplotłam ręce w jego włosy i posłałam mu łobuzerski uśmieszek. Nieświadomie przygryzłam wargę a pożądanie mojego chłopaka wzrosło.
- Dlaczego ty to robisz ?- wysapał do mojego ucha co chwila obdarowując moją szyję pocałunkami. Nie mogłam racjonalnie myśleć.
- C.co robię ?
- Prowokujesz cały czas. A ja przez ten cały czas mam na ciebie ochotę.- na te słowa moje policzki się zaczerwieniły. Wpiłam się w jego usta, spragniona bliskości. Ręka chłopaka powędrowała pod moją bluzkę by odpiąć stanik. Chciałam go w tym momencie ale wiedziałam, że to nieodpowiednie. Pokręciłam przecząco głową i westchnęłam.
- Nie teraz Lou, proszę.- złożyłam ostatni pocałunek na jego ustach.
- Dobrze, ale pamiętaj ja jeszcze z tobą nie skończyłem.- posłał mi swój diabelski uśmiech. Wywróciłam oczami i ponownie otworzyłam szafę. Lou stanął za mną i pomagał mi wybierać. Jak na mężczyznę ma naprawdę dobry gust. Jak się dowiedziałam, on ubiera czarne spodnie i niebieską koszulę. Idealnie. Wspólnymi siłami wyszukaliśmy niebieską sukienkę do tego czarne szpilki.
- Dziękuje kotek.- puściłam mu oczko.- Idę się teraz umyć i takie bajery tobie też bym radziła bo niedługo wyjeżdżamy.
- A nie możemy razem wziąć prysznica ? W ten sposób zaoszczędzimy wodę.- poruszył zabawnie brwiami co wywołało u mnie śmiech.
- Następnym razem kocie.- mrugnęłam do niego i zamknęłam się w łazience. Nawet tu można było usłyszeć jego głośne westchnienie. Uśmiechnęłam się i usłyszałam jak zamyka drzwi. Weszłam pod prysznic i w końcu mogłam się odprężyć. Woda jakby zmywała wszystkie moje smutki. W tym momencie nie liczył się Harry, tylko ja. Nigdy nie chciałam dopuścić do takiej sytuacji, w której Harry nienawidziłby mnie. Zawsze się dogadywaliśmy, niekiedy wszczynaliśmy bezsensowne kłótnie ale przechodziło nam. Dziewczyny z mojej klasy zastanawiały się dlaczego nie jesteśmy parą... Otóż nigdy nie patrzyłam na niego w ten sposób. Owszem jest przystojny i prawie każda na niego leci ale nie ja. Ja wolałam go mieć jako "brata". A teraz wszystko się spieprzyło i nie ma nic.
Wyszłam spod prysznica i owinęłam się miękkim ręcznikiem. Zaczęłam suszyć włosy, które zaczęły się lokować. W końcu robią to co chcę. Po wysuszeniu ich założyłam bieliznę i sukienkę. Wyglądałam całkiem... nieźle. Zaczęłam szukać moich kosmetyków i w końcu je dostrzegłam. Trzeba w końcu zrobić tu porządek. Postanowiłam podkreślić dość mocno moje oczy. Zrobiłam kreski eyeliner'em a rzęsy potraktowałam tuszem. Teraz wyglądam jak kobieta kot. Na sam koniec założyłam moje czarne szpilki i byłam gotowa. Uśmiechnęłam się sama do siebie i wyszłam z łazienki.
I to co zobaczyłam było dziwne. Wszyscy prócz Harry'ego byli u mnie w pokoju. Poczułam jak cztery pary oczu mierzy mnie od góry do dołu. Czułam się skrępowana i moje policzki się zaczerwieniły. Louis uśmiechnął się do mnie tajemniczo.
- Co wy tutaj robicie hmm ?- zapytałam siadając na łóżku obok Liam'a i Zayn'a. Zauważyłam, że kostki mulata są zdarte.
- Co to jest ?- zapytałam zmartwiona. Wiem, że to przez uderzenie Harry'ego.
- To nic takiego, niedługo zejdzie.- posłał mi jeden ze swoich piękniejszych uśmiechów. Odwzajemniłam go i spojrzałam na pozostałych. Wglądali naprawdę seksownie. Każdy z nich miał koszulę i ciemne spodnie.
- Wyglądacie super.- powiedziałam z uznaniem mrugając porozumiewawczo do Louis'a.
- Musimy jakoś wyglądać w końcu poznajesz rodzinę Louis'a.- powiedział z dużym uśmiechem Liam. On ma rację. Nie codziennie poznaje się rodzinę swojego chłopaka. To jest jeden z ważniejszych dni w moim życiu i nie będzie tam osoby, którą chciałabym mieć przy sobie. Nie dałam po sobie poznać, że jest mi smutno.
- Mam do was prośbę chłopaki...- spuściłam głowę i nagle moje palce stały się bardzo ciekawe. Nie wiedziałam jak dobrać słowa.- Chcę abyście normalnie odzywali się do Harry'ego.- zapadła cisza i można było wyczuć tą niemiłą atmosferę.
- Ale Lexi...- zaczął Niall ale mu przerwałam.
- Nie ma żadnego ale, Niall. To jest sprawa pomiędzy mną a Harry'm. Nie chcę żebyście się przez to kłócili i nie chcę też aby wasz zespół się rozpadł. Więc powtarzam jeszcze raz macie zachowywać się tak jakby nic się nie stało.
- Postaramy się proszę pani.- powiedzieli jednym chórkiem na co się zaśmiałam.
- Okej, musimy się zbierać. Lexi spakuj jeszcze jakieś rzeczy na przebranie. Zostaniemy tam na noc.- pokiwałam głową i poszukałam jakiejś większej torby. Zabrałam ze sobą brzoskwiniowe spodnie i czarną bluzkę koronkową. Już byłam gotowa więc wyszłam z pokoju i kierowałam się na dół.
- Lexi ?- usłyszałam zachrypnięty głos Harry'ego. Po moim ciele przeszły ciarki.- Lexi spójrz na mnie.- nie chciałam tego zrobić ale coś w mojej głowie mówiło odwróć się. I tak też zrobiłam. Jego loki były w największym nieładzie jaki kiedykolwiek u niego widziałam. Jego podbite oko robiło się coraz bardziej fioletowe a jego warga była opuchnięta.
- Co chcesz ?- warknęłam na niego.
- Powodzenia życzę. Rodzice Louis'a są naprawdę super.- głos mu zadrżał. Spuścił głowę i wszedł z powrotem do swojego pokoju. Zdziwiło mnie jego zachowanie ale nie mogę tu stać i patrzeć się na zamknięte drzwi. Zeszłam na dół i wyszłam na taras gdzie byli pozostali. Uśmiechnęłam się szeroko dając znak, że możemy jechać. Pożegnałam się z Paul'em i wsiedliśmy do czarnego auta. Usiadłam z tyłu koło Louis'a i Zayn'a natomiast Niall siedział z przodu razem z Liam'em, który prowadził.
Odszukałam telefon w mojej torebce i wybrałam numer do cioci Mary.
Jeden sygnał.
Drugi
Trzeci
Czwarty.
Nie odbiera. Westchnęłam głośno i oparłam się o ramię mojego chłopaka. Splotłam nasze dłonie razem i uśmiechnęłam się sama do siebie. One idealnie do siebie pasują.
Jechaliśmy dobre czterdzieści minut. Zaczęło mi się robić nudno.
- Lou kiedy będziemy ?- zapytałam cicho.
- Właśnie dojechaliśmy.- powiedział z promiennym uśmiechem na twarzy. Spojrzałam na dom, pod którym się zatrzymaliśmy. Był naprawdę piękny. Dwupiętrowy z dość dużym ogródkiem.
Ocknęłam się dopiero wtedy jak Lou złapał mnie za rękę żebym wyszła z samochodu. Zaczęłam się denerwować i to bardzo. Brzuch zaczął mnie boleć a ręce się trzęsły. Louis posłał mi ciepły uśmiech i objął mnie ramieniem. Od razu poczułam się lepiej ale kiedy zaczynaliśmy się zbliżać do drzwi chciałam uciec.
A jeśli jego rodzina mnie nie polubi ? A co gorsza nie zaakceptuje ? No załamie się chyba.
Chłopak zapukał do drzwi. Nagle usłyszeliśmy kroki. Wzięłam głęboki wdech i wydech. Nagle drzwi się otworzyły...
Przepraszam, że dopiero teraz dodaję ale wczoraj miałam spotkanie rodzinne -,- Naprawdę było wspaniale (wyczuj sarkazm)
A więc nie wiem czy wam się podoba ten rozdział czy nie... Czekam na wasze opinie :)
I bardzo bardzo bardzo dziękuje za ponad 15 tysięcy wejść *.*
Jesteście niesamowici ;3
Okej więc do następnego :*
niedziela, 5 maja 2013
Rozdział 57.
Obudziłam się wtulona w ramiona Louis'a. Spoglądając na zegarek cicho westchnęłam, było kilka minut po szóstej. Delikatnie wysunęłam się z objęć śpiącego chłopaka i uśmiechnęłam się na jego widok. Był taki słodki kiedy spał.
Wracając do rzeczywistości poszukałam swojego telefonu i po cichu wyszłam z pokoju kierując się na dół. Wszyscy widocznie spali bo nikogo nie było w salonie ani w kuchni. Wyszłam przez taras i usiadłam na podeście. Wybrałam numer do Paul'a i w duchu zaczęłam się cieszyć.
- Cześć Lexi.- usłyszałam jego pogodny głos. Cieszyłam się, że nasze relacje w końcu są normalne.- Czyżbyś była gotowa do współpracy ze mną ?
- Cześć Paul, właśnie w tej sprawie dzwonię. Kiedyś zaproponowałeś mi pracę asystentki, więc już dziś chciałabym zacząć.
- Okej świetnie. Będę u was za jakieś dziesięć minut. Musimy pogadać zanim ta cała banda się obudzi.
- Dobra. Będę czekać pa.- rozłączyłam się i weszłam do salonu. Postanowiłam coś zjeść. Wyciągnęłam z lodówki jogurt naturalny i poszukałam czystej łyżeczki. Trzeba zrobić jakiś porządek w tym domu. Usiadłam na blacie i co chwilę wyglądałam przez okno w oczekiwaniu na Paul'a.
Kiedy zjadłam już swój jogurt jego auto wjechało na posesję. Podeszłam do drzwi otwierając je i witając się z mężczyzną. Zaprosiłam go do salonu i usiedliśmy razem na kanapie.
- Więc tak najpierw chciałbym wytłumaczyć ci zasady twojej pracy. Będziesz organizowała ze mną wszelakie koncerty, wywiady, spotkania z fanami. Kiedy ja nie będę mógł być z nimi, ty będziesz z chłopakami. Będziesz mogła być przy każdej ich stylizacji i tego typu rzeczach.- pokiwałam głową i uśmiechnęłam się do niego. Jak dla mnie praca idealna. Podałam mu rękę na znak, że zgadzam się z warunkami.
- Od kiedy będę mogła zacząć, prezesie ?- zaśmiałam się po cichu a Paul mi zawtórował.
- Myślę, że poinformuje cię o tym. Słyszałem, że chłopcy chcą cię gdzieś zabrać. Masz jeszcze wolne.- nastała chwila ciszy, w której czułam się niezręcznie. On o wszystkim wie.- Opowiedz mi o wszystkim.- dotknął mojej dłoni dodając. Westchnęłam głośno i zamknęłam na chwilę oczy przypominając sobie o tym wszystkim.
- Pojechaliśmy na imprezę żeby się wyluzować i na początku było fajnie. Później poszłam z Louis'em na drinka i wtedy widziałam jak migdali się z jakąś panienką, a dobrze wiesz jaki on był... No więc odciągnęłam go od niej i wyszliśmy na zewnątrz. Tam... to właśnie tam Harry powiedział, że nie jestem jego siostrą i nigdy nią nie byłam... To mnie strasznie zabolało. Myślałam, że byłam dla niego kimś ważnym. Miałam nadzieję, że będziemy zawsze i na zawsze razem, to była jedna z naszych obietnic. Jeszcze nigdy nie czułam się tak źle. Kiedy wróciliśmy do domu Harry popsuł wszystkie rami ze zdjęciami w jego pokoju i podarł je. Nie chcę mieć z nim już nic wspólnego, zbyt mocno mnie zranił żebym mogła mu wybaczyć od tak..
- Rozumiem cię, dlatego to ja dziś z nim zostaję i pogadam z nim o jego zachowaniu. Nie powinien ciebie tak potraktować i na dodatek bawić się uczuciami jakiejś przypadkowej dziewczyny.
- I jeszcze jedno. No bo do niego..huh.. w nocy przyszły do niego jakieś dziewczyny. Nie chcę mieć z tym gównem nic wspólnego więc będę ci wdzięczna jeśli wszystkim się zajmiesz.- mężczyzna poklepał mnie delikatnie po plecach i uśmiechnął się pocieszając mnie.
Minęło kilka godzin a my nadal rozmawialiśmy. Tematy do rozmów nie kończyły się nam a ja przynajmniej mogłam przez trochę nie myśleć o tym wszystkim. Nawet zaczęłam się śmiać. Pierwszy wstał Zayn. Kiedy zauważył swojego menagera spoważniał ale kiedy pokazałam mu, że jest wszystko ok, rozluźnił się dając mi buziaka w policzka na dzień dobry. Następnie zszedł Niall od razu kierując się do kuchni, nawet nie zwrócił na nas uwagi.
- Hej Lexi, cześć Paul.- z pełną buzią usiadł obok mnie i zaczął pochłaniać wszystko co miał na talerzu. Wywołał uśmiech na mojej twarzy. Reszta też się śmiała i nawet nie zwróciliśmy uwagi kiedy w salonie pojawił się Liam. Udał obrażonego ale długo to nie trwało, wystarczy że zrobiliśmy małego Horan Hug i wszystko było w porządku. Kiedy Louis zawitał na dole od razu wpił się w moje usta nie mogąc się oderwać. Zaczerwieniłam się bo wszyscy się na nas patrzyli. Siłą oderwałam się od chłopaka i usiedliśmy na sofie razem z innymi. Jak zawsze musiałam usiąść mu na kolanach bo by mnie zamęczył.
- Jak się obudziłem nie było cię przy mnie.- szepnął mi do ucha przygryzając je delikatnie. Moje ciało przeszył przyjemny dreszczyk, dobrze wiedział co robi.
- Obudziłam się wcześniej i zeszłam na dół. Później przyjechał Paul i omówiliśmy warunki mojej współpracy z nim.- pocałowałam go w usta.- Następnym razem kiedy się obudzisz będę przy tobie skarbie.- puściłam mu oczko. Lou spojrzał na pozostałych dając im wszystkim jakiś znak po czym wyszli na taras z wielkimi uśmiechami na twarzy. Spojrzałam na niego dziwnie a on się zaśmiał. Naprawdę zabawne.
- Mówiliśmy ci wczoraj z chłopakami, że mamy zamiar cię gdzieś zabrać i tak będzie. Jak już wiesz jesteś moją dziewczyną, którą kocham nad życie i zrobiłbym wszystko żeby być z tobą zawsze, dlatego chciałbym abyś poznała moich rodziców.- nie mogłam uwierzyć w to co słyszę. Przez chwilę zapomniała jak się oddycha.- Niektórzy mówią, że miłość od pierwszego wejrzenia nie istnieje. Ja mogę udowodnić wszystkim, że jest inaczej podając nasz przykład. Kiedy tylko się u nas pojawiłaś chciałem być jak najbliżej ciebie, móc wywołać uśmiech na twojej twarzy i spędzać z tobą czas. Jeszcze nigdy nie czułem takiego czegoś do innej dziewczyny. Jesteś wyjątkowa na wszelkie możliwe sposoby. Chcę być częścią twojego życia i nie wiem co bym zrobił, gdybym kolejny raz cię stracił. Naprawdę bardzo mocno cię kocham i chcę żebyś o tym wiedziała.- spojrzał na mnie swoimi cudnymi oczami i kciukiem zaczął ocierać moje mokre policzki. To co powiedział wywołało u mnie łzy, ale te szczęścia. Uśmiechnęłam się szeroko i czym prędzej przywarłam do jego ust. Oparł czoło o moje i z trudem łapał powietrze.
- To co powiedziałeś było piękne. Z wielką chęcią poznam twoich rodziców, kotek.- dotknęłam dłonią jego policzka i przejechałam po nim kciukiem.- Ja też cię bardzo mocno kocham, nawet nie wyobrażasz sobie jak.- Lou podniósł mnie i okręcił wokół własnej osi. Kiedy mnie puścił mocno się w niego wtuliłam czując bicie jego serca. Serca, które należało do mnie.
Wszyscy weszli z powrotem do środka i cieszyli się razem z nami. Jeszcze chwilę rozmawialiśmy kiedy usłyszeliśmy głośne zamykanie drzwi. Momentalnie stanęłam i znieruchomiałam. To on. Wszystkie kolory odpłynęły z mojej twarzy. Patrzyłam jak schodzi po schodach trzymając się za prawe oko. Zayn musiał nieźle mu przywalić. Wszyscy spojrzeli na niego i nie byli pewni czy pamięta co wczoraj się wydarzyło. Jakby nigdy nic zaczął iść w moją stronę. Wystraszyłam się i to bardzo. Zrobiłam krok w tył i schowałam się za Paul'a spuszczając głowę i ukrywając łzy.
- Co się dzieje ?- zapytał zdezorientowany Harry.- Ah no i dlaczego w moim pokoju leżą jakieś trzy dziewczyny ?- Lou patrzył na niego wrogo bez żadnych emocji na twarzy. Można było wyczuć to napięcie między nimi.
- Harry wróć do siebie do pokoju.- powiedział stanowczym głosem. On jedynie spojrzał się na niego krzywo i nie wykonał jego prośby. Harry chciał się jakoś do mnie dostać ale chłopacy go powstrzymali odpychając go. Chłopak otrząsnął się i zaczął krzyczeć.
- Co ja znowu takiego zrobiłem ?! Przecież wszyscy dobrze się bawiliśmy wczoraj na imprezie co nie ?! Tańczyliśmy i śmialiśmy się razem, później piliśmy...- Harry nagle przystopował i spojrzał w jeden punkt. Wyjrzałam delikatnie i zauważyłam, że jego oczy się przeszkliły.- Zauważyłem jakąś laskę i... i później byliśmy na dworzu. O mój Boże. Od Zayn'a mam to pod okiem i te dziewczyny w moim pokoju.- głos mu się załamał i zaczął ocierać łzy z policzków.
-Harry proszę cię idź do pokoju i zrób z tym gównem porządek !- krzyknął mężczyzna ale chłopaka to nic nie ruszyło. Podszedł bliżej chłopaków.
- Pozwólcie mi z nią porozmawiać.- wyszeptał.
- My nie mamy o czym rozmawiać.- wyszłam z ukrycia i stanęłam w bezpiecznej odległości.- Powiedziałeś co miałeś do powiedzenia i to wystarczy.- uniosłam głowę i spojrzałam na niego utrzymując kontakt wzrokowy.
- Ale Lexi...
- Nie mów tak do mnie ! Harry to koniec, rozumiesz ? Koniec... Nie będzie już tak jak dawniej, Harry i Lexi na zawsze razem. Twoje obietnice są nic nie warte, to tylko puste słowa rzucone na wiatr. Mogę się założyć, że kiedy mówiłeś, że mnie kochasz kłamałeś. Jesteś dobrym kłamcą, wiesz Harry ? Ale to się już więcej nie powtórzy bo.. poczekaj jak ty to wczoraj powiedziałeś ? Ahh no tak, przecież ja nie jestem twoją siostrą i nigdy nią nie byłam. Od teraz jestem dla ciebie nic nie znaczącą osobą i niech tak zostanie. Dla mnie będzie lepiej.
- Daj mi to wszystko wytłumaczyć, proszę.- błagał mnie i podchodził coraz bliżej.
- Nie, tu nie ma co tłumaczyć. Powiedziałeś mi całą prawdę, bolesną ale powiedziałeś. Niektórzy mówią, że ludzie pijani wypowiadają słowa, których boją się powiedzieć na trzeźwo i wesz co ? Wierzę w to. Wierzę w to całe gówno. Człowiek pijany, mimo że niezbyt dobrze kontaktuje potrafi się powstrzymać a ty ? Dobrze wiesz jak ciężko przeżyłam śmierć moich rodziców.- płakałam coraz mocniej i miałam ochotę przywalić mu w tą fałszywą mordę.- Nie mogłam się z tym pogodzić. Byłeś dla mnie wszystkim, Harry. Od samego początku traktowaliśmy siebie jak rodzeństwo. Mogłam ci powiedzieć o każdej rzeczy a ty zrobiłbyś wszystko żeby mnie ochronić. Mieliśmy własne sekrety i obietnice. Możesz o nich zapomnieć... Tą jedną najważniejszą złamałeś ! Wiesz jaki był początek twojej kariery. Co noc inna dziewczyna, seks bez zobowiązań i uczuć. Miałeś z tym skończyć. I to wszystko na co pracowaliśmy tyle lat, zniszczyłeś w jeden wieczór... To wszystko co mi mówiłeś było jednym, wielkim, jebanym kłamstwem. Nieraz zastanawiam się dlaczego dałam się wplątać w to całe gówno... Ale nie żałuję ani minuty spędzonej tutaj. Poznałam resztę twoich przyjaciół, mam cudownego chłopaka i zyskałam rodzinę, o której zawsze marzyłam. A więc mam do ciebie prośbę... Zapomnij o mnie tak, jak zapomniałeś o tych wszystkich pokurwionych obietnicach.- patrzył na mnie z niedowierzaniem a ja w końcu odetchnęłam z ulgą.
- Lou pomożesz mi się uszykować do twoich rodziców ?- zapytałam na co pokiwał głową i ruszyliśmy do góry.
- Lexi nie odchodź. Chcę to wszystko naprawić, daj mi szansę. Przecież ja cię kocham.
- Nie wierzę już w żadne twoje słowo Harry...
Udało mi się napisać coś dłuższego ;3
Podoba wam się ? Czekam na wasze komentarze :)
I mam prośbę, po prawej stronie jest ankieta: CZY MAM JUŻ ZAKOŃCZYĆ HISTORIĘ LEXI I 1D ?
Liczę na wasze głosy kochani :)
Nie wiem kiedy będzie następny, zależy ile będzie komentarzy. Mam nadzieję, że postaracie się i będzie więcej niż pod poprzednim wpisem :D
a więc do następnego rozdziału :*
Kocham was <3
Wracając do rzeczywistości poszukałam swojego telefonu i po cichu wyszłam z pokoju kierując się na dół. Wszyscy widocznie spali bo nikogo nie było w salonie ani w kuchni. Wyszłam przez taras i usiadłam na podeście. Wybrałam numer do Paul'a i w duchu zaczęłam się cieszyć.
- Cześć Lexi.- usłyszałam jego pogodny głos. Cieszyłam się, że nasze relacje w końcu są normalne.- Czyżbyś była gotowa do współpracy ze mną ?
- Cześć Paul, właśnie w tej sprawie dzwonię. Kiedyś zaproponowałeś mi pracę asystentki, więc już dziś chciałabym zacząć.
- Okej świetnie. Będę u was za jakieś dziesięć minut. Musimy pogadać zanim ta cała banda się obudzi.
- Dobra. Będę czekać pa.- rozłączyłam się i weszłam do salonu. Postanowiłam coś zjeść. Wyciągnęłam z lodówki jogurt naturalny i poszukałam czystej łyżeczki. Trzeba zrobić jakiś porządek w tym domu. Usiadłam na blacie i co chwilę wyglądałam przez okno w oczekiwaniu na Paul'a.
Kiedy zjadłam już swój jogurt jego auto wjechało na posesję. Podeszłam do drzwi otwierając je i witając się z mężczyzną. Zaprosiłam go do salonu i usiedliśmy razem na kanapie.
- Więc tak najpierw chciałbym wytłumaczyć ci zasady twojej pracy. Będziesz organizowała ze mną wszelakie koncerty, wywiady, spotkania z fanami. Kiedy ja nie będę mógł być z nimi, ty będziesz z chłopakami. Będziesz mogła być przy każdej ich stylizacji i tego typu rzeczach.- pokiwałam głową i uśmiechnęłam się do niego. Jak dla mnie praca idealna. Podałam mu rękę na znak, że zgadzam się z warunkami.
- Od kiedy będę mogła zacząć, prezesie ?- zaśmiałam się po cichu a Paul mi zawtórował.
- Myślę, że poinformuje cię o tym. Słyszałem, że chłopcy chcą cię gdzieś zabrać. Masz jeszcze wolne.- nastała chwila ciszy, w której czułam się niezręcznie. On o wszystkim wie.- Opowiedz mi o wszystkim.- dotknął mojej dłoni dodając. Westchnęłam głośno i zamknęłam na chwilę oczy przypominając sobie o tym wszystkim.
- Pojechaliśmy na imprezę żeby się wyluzować i na początku było fajnie. Później poszłam z Louis'em na drinka i wtedy widziałam jak migdali się z jakąś panienką, a dobrze wiesz jaki on był... No więc odciągnęłam go od niej i wyszliśmy na zewnątrz. Tam... to właśnie tam Harry powiedział, że nie jestem jego siostrą i nigdy nią nie byłam... To mnie strasznie zabolało. Myślałam, że byłam dla niego kimś ważnym. Miałam nadzieję, że będziemy zawsze i na zawsze razem, to była jedna z naszych obietnic. Jeszcze nigdy nie czułam się tak źle. Kiedy wróciliśmy do domu Harry popsuł wszystkie rami ze zdjęciami w jego pokoju i podarł je. Nie chcę mieć z nim już nic wspólnego, zbyt mocno mnie zranił żebym mogła mu wybaczyć od tak..
- Rozumiem cię, dlatego to ja dziś z nim zostaję i pogadam z nim o jego zachowaniu. Nie powinien ciebie tak potraktować i na dodatek bawić się uczuciami jakiejś przypadkowej dziewczyny.
- I jeszcze jedno. No bo do niego..huh.. w nocy przyszły do niego jakieś dziewczyny. Nie chcę mieć z tym gównem nic wspólnego więc będę ci wdzięczna jeśli wszystkim się zajmiesz.- mężczyzna poklepał mnie delikatnie po plecach i uśmiechnął się pocieszając mnie.
Minęło kilka godzin a my nadal rozmawialiśmy. Tematy do rozmów nie kończyły się nam a ja przynajmniej mogłam przez trochę nie myśleć o tym wszystkim. Nawet zaczęłam się śmiać. Pierwszy wstał Zayn. Kiedy zauważył swojego menagera spoważniał ale kiedy pokazałam mu, że jest wszystko ok, rozluźnił się dając mi buziaka w policzka na dzień dobry. Następnie zszedł Niall od razu kierując się do kuchni, nawet nie zwrócił na nas uwagi.
- Hej Lexi, cześć Paul.- z pełną buzią usiadł obok mnie i zaczął pochłaniać wszystko co miał na talerzu. Wywołał uśmiech na mojej twarzy. Reszta też się śmiała i nawet nie zwróciliśmy uwagi kiedy w salonie pojawił się Liam. Udał obrażonego ale długo to nie trwało, wystarczy że zrobiliśmy małego Horan Hug i wszystko było w porządku. Kiedy Louis zawitał na dole od razu wpił się w moje usta nie mogąc się oderwać. Zaczerwieniłam się bo wszyscy się na nas patrzyli. Siłą oderwałam się od chłopaka i usiedliśmy na sofie razem z innymi. Jak zawsze musiałam usiąść mu na kolanach bo by mnie zamęczył.
- Jak się obudziłem nie było cię przy mnie.- szepnął mi do ucha przygryzając je delikatnie. Moje ciało przeszył przyjemny dreszczyk, dobrze wiedział co robi.
- Obudziłam się wcześniej i zeszłam na dół. Później przyjechał Paul i omówiliśmy warunki mojej współpracy z nim.- pocałowałam go w usta.- Następnym razem kiedy się obudzisz będę przy tobie skarbie.- puściłam mu oczko. Lou spojrzał na pozostałych dając im wszystkim jakiś znak po czym wyszli na taras z wielkimi uśmiechami na twarzy. Spojrzałam na niego dziwnie a on się zaśmiał. Naprawdę zabawne.
- Mówiliśmy ci wczoraj z chłopakami, że mamy zamiar cię gdzieś zabrać i tak będzie. Jak już wiesz jesteś moją dziewczyną, którą kocham nad życie i zrobiłbym wszystko żeby być z tobą zawsze, dlatego chciałbym abyś poznała moich rodziców.- nie mogłam uwierzyć w to co słyszę. Przez chwilę zapomniała jak się oddycha.- Niektórzy mówią, że miłość od pierwszego wejrzenia nie istnieje. Ja mogę udowodnić wszystkim, że jest inaczej podając nasz przykład. Kiedy tylko się u nas pojawiłaś chciałem być jak najbliżej ciebie, móc wywołać uśmiech na twojej twarzy i spędzać z tobą czas. Jeszcze nigdy nie czułem takiego czegoś do innej dziewczyny. Jesteś wyjątkowa na wszelkie możliwe sposoby. Chcę być częścią twojego życia i nie wiem co bym zrobił, gdybym kolejny raz cię stracił. Naprawdę bardzo mocno cię kocham i chcę żebyś o tym wiedziała.- spojrzał na mnie swoimi cudnymi oczami i kciukiem zaczął ocierać moje mokre policzki. To co powiedział wywołało u mnie łzy, ale te szczęścia. Uśmiechnęłam się szeroko i czym prędzej przywarłam do jego ust. Oparł czoło o moje i z trudem łapał powietrze.
- To co powiedziałeś było piękne. Z wielką chęcią poznam twoich rodziców, kotek.- dotknęłam dłonią jego policzka i przejechałam po nim kciukiem.- Ja też cię bardzo mocno kocham, nawet nie wyobrażasz sobie jak.- Lou podniósł mnie i okręcił wokół własnej osi. Kiedy mnie puścił mocno się w niego wtuliłam czując bicie jego serca. Serca, które należało do mnie.
Wszyscy weszli z powrotem do środka i cieszyli się razem z nami. Jeszcze chwilę rozmawialiśmy kiedy usłyszeliśmy głośne zamykanie drzwi. Momentalnie stanęłam i znieruchomiałam. To on. Wszystkie kolory odpłynęły z mojej twarzy. Patrzyłam jak schodzi po schodach trzymając się za prawe oko. Zayn musiał nieźle mu przywalić. Wszyscy spojrzeli na niego i nie byli pewni czy pamięta co wczoraj się wydarzyło. Jakby nigdy nic zaczął iść w moją stronę. Wystraszyłam się i to bardzo. Zrobiłam krok w tył i schowałam się za Paul'a spuszczając głowę i ukrywając łzy.
- Co się dzieje ?- zapytał zdezorientowany Harry.- Ah no i dlaczego w moim pokoju leżą jakieś trzy dziewczyny ?- Lou patrzył na niego wrogo bez żadnych emocji na twarzy. Można było wyczuć to napięcie między nimi.
- Harry wróć do siebie do pokoju.- powiedział stanowczym głosem. On jedynie spojrzał się na niego krzywo i nie wykonał jego prośby. Harry chciał się jakoś do mnie dostać ale chłopacy go powstrzymali odpychając go. Chłopak otrząsnął się i zaczął krzyczeć.
- Co ja znowu takiego zrobiłem ?! Przecież wszyscy dobrze się bawiliśmy wczoraj na imprezie co nie ?! Tańczyliśmy i śmialiśmy się razem, później piliśmy...- Harry nagle przystopował i spojrzał w jeden punkt. Wyjrzałam delikatnie i zauważyłam, że jego oczy się przeszkliły.- Zauważyłem jakąś laskę i... i później byliśmy na dworzu. O mój Boże. Od Zayn'a mam to pod okiem i te dziewczyny w moim pokoju.- głos mu się załamał i zaczął ocierać łzy z policzków.
-Harry proszę cię idź do pokoju i zrób z tym gównem porządek !- krzyknął mężczyzna ale chłopaka to nic nie ruszyło. Podszedł bliżej chłopaków.
- Pozwólcie mi z nią porozmawiać.- wyszeptał.
- My nie mamy o czym rozmawiać.- wyszłam z ukrycia i stanęłam w bezpiecznej odległości.- Powiedziałeś co miałeś do powiedzenia i to wystarczy.- uniosłam głowę i spojrzałam na niego utrzymując kontakt wzrokowy.
- Ale Lexi...
- Nie mów tak do mnie ! Harry to koniec, rozumiesz ? Koniec... Nie będzie już tak jak dawniej, Harry i Lexi na zawsze razem. Twoje obietnice są nic nie warte, to tylko puste słowa rzucone na wiatr. Mogę się założyć, że kiedy mówiłeś, że mnie kochasz kłamałeś. Jesteś dobrym kłamcą, wiesz Harry ? Ale to się już więcej nie powtórzy bo.. poczekaj jak ty to wczoraj powiedziałeś ? Ahh no tak, przecież ja nie jestem twoją siostrą i nigdy nią nie byłam. Od teraz jestem dla ciebie nic nie znaczącą osobą i niech tak zostanie. Dla mnie będzie lepiej.
- Daj mi to wszystko wytłumaczyć, proszę.- błagał mnie i podchodził coraz bliżej.
- Nie, tu nie ma co tłumaczyć. Powiedziałeś mi całą prawdę, bolesną ale powiedziałeś. Niektórzy mówią, że ludzie pijani wypowiadają słowa, których boją się powiedzieć na trzeźwo i wesz co ? Wierzę w to. Wierzę w to całe gówno. Człowiek pijany, mimo że niezbyt dobrze kontaktuje potrafi się powstrzymać a ty ? Dobrze wiesz jak ciężko przeżyłam śmierć moich rodziców.- płakałam coraz mocniej i miałam ochotę przywalić mu w tą fałszywą mordę.- Nie mogłam się z tym pogodzić. Byłeś dla mnie wszystkim, Harry. Od samego początku traktowaliśmy siebie jak rodzeństwo. Mogłam ci powiedzieć o każdej rzeczy a ty zrobiłbyś wszystko żeby mnie ochronić. Mieliśmy własne sekrety i obietnice. Możesz o nich zapomnieć... Tą jedną najważniejszą złamałeś ! Wiesz jaki był początek twojej kariery. Co noc inna dziewczyna, seks bez zobowiązań i uczuć. Miałeś z tym skończyć. I to wszystko na co pracowaliśmy tyle lat, zniszczyłeś w jeden wieczór... To wszystko co mi mówiłeś było jednym, wielkim, jebanym kłamstwem. Nieraz zastanawiam się dlaczego dałam się wplątać w to całe gówno... Ale nie żałuję ani minuty spędzonej tutaj. Poznałam resztę twoich przyjaciół, mam cudownego chłopaka i zyskałam rodzinę, o której zawsze marzyłam. A więc mam do ciebie prośbę... Zapomnij o mnie tak, jak zapomniałeś o tych wszystkich pokurwionych obietnicach.- patrzył na mnie z niedowierzaniem a ja w końcu odetchnęłam z ulgą.
- Lou pomożesz mi się uszykować do twoich rodziców ?- zapytałam na co pokiwał głową i ruszyliśmy do góry.
- Lexi nie odchodź. Chcę to wszystko naprawić, daj mi szansę. Przecież ja cię kocham.
- Nie wierzę już w żadne twoje słowo Harry...
Udało mi się napisać coś dłuższego ;3
Podoba wam się ? Czekam na wasze komentarze :)
I mam prośbę, po prawej stronie jest ankieta: CZY MAM JUŻ ZAKOŃCZYĆ HISTORIĘ LEXI I 1D ?
Liczę na wasze głosy kochani :)
Nie wiem kiedy będzie następny, zależy ile będzie komentarzy. Mam nadzieję, że postaracie się i będzie więcej niż pod poprzednim wpisem :D
a więc do następnego rozdziału :*
Kocham was <3
Subskrybuj:
Posty (Atom)