piątek, 25 stycznia 2013

Rozdział 37.


Pierwszy raz jestem tutaj. To miejsce jest niesamowite. Jestem gdzieś w środku lasu gdzie stoi piękny drewniany domek. Nigdy tutaj nie byłam i troszkę żałuje bo miejsce jest godne podziwu. Zauważyłam, że wewnątrz palą się światła. Nikt nie wyszedł więc postanowiłam wejść. Zamknęłam jak najciszej drzwi i ruszyłam w głąb domku. Korytarz doprowadził mnie do salonu, który był cały w różach takich jakie dostałam od Louis’a. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Usłyszałam jego głos, był zdenerwowany i chyba rozmawiał przez telefon. Szłam w stronę dochodzących trzasków.
- A jeśli ona do mnie nie przyjdzie ? Jeśli postanowi mi nie przebaczyć ? Załamie się całkowicie (…) Myślisz, że ta kolacja wypali ? (…) Dobra dzięki mamuś jesteś najlepsza. (…) Tak, jeśli się pogodzimy to odwiedzimy cię kiedyś. Kocham cię.- zakończył rozmowę, którą odbył ze swoją rodzicielką. Naprawdę się dzisiaj postarał. Nadszedł czas by mu wybaczyć. Brakuje mi tego debila. Oparł się rękami o blat i głośno westchnął. Jedną ręką przeczesał swoje włosy i schował telefon do tylniej kieszeni swoich spodni. Stał do mnie tyłem więc nie był w stanie ogarnąć, że jestem za nim. Strasznie się denerwowałam naszą rozmową ale musi się odbyć.
- Cześć Louis.- na moje słowa stanął prosto. Przez chwilę się nie ruszał ale widziałam jak się uśmiecha. Powoli się odwrócił i zaczął się we mnie wpatrywać.
- Jednak przyszłaś.- uśmiechnął się do mnie tak jak dawniej. Nadal staliśmy naprzeciw siebie. Nie chciałam dłużej tego przeciągać i podeszłam do niego, dzieliło nas mniej więcej pięć kroków, tyle wystarczy, muszę się skoncentrować.- Musimy pogadać, teraz.- był bardzo poważny. Ale ma rację musimy wyjaśnić sobie kilka spraw. Wskazał ręką salon, więc poszliśmy tam i usiedliśmy na kanapie. Dopiero teraz zauważyłam, że na podłodze porozrzucane są płatki róż.
- Wiele osób próbowało mi przemówić do rozsądku, że każdy zasługuje na drugą szansę. Ale chyba oni nie wiedzą jak ja się czułam. Wiem, że się powtarzam ale nawet nie wiesz jak mnie zabolał fakt, że wolisz szczerze porozmawiać z byłą dziewczyną niż ze mną, obecną. A to jak odszedłeś… Niewyobrażalnie mocno mnie zraniło. Nadal nie mogę zrozumieć. Niby robiłeś to dla mnie ale tak naprawdę ta sytuacja nas niszczyła. Twój wyjazd nie był dobrym rozwiązaniem. Każda nasza kłótnia coraz mocniej osadzała mnie w jednym fakcie, że nie pasujemy do siebie. Jeśli wszyscy są przeciw nam to może nie ma sensu żebyśmy to dalej ciągnęli ? Może. Długo myślałam i podjęłam decyzję. Nie mogę tak dalej…- Louis spojrzał na mnie oczami przepełnionymi łzami. Patrzył się pusto na moją twarz chcąc wyczytać moje emocje. Ale próbowałam być twarda by nic nie pokazać. Przeczesałam włosy moimi palcami i usłyszałam zachrypnięty głos chłopaka.
- Czyli, że muszę…
- Nie mogę tak dalej żyć bez ciebie. -wiem jestem wredna. Louis myślał, że mu nie wybaczę a ja wypowiedziałam się w sposób, który można dwojako zinterpretować. Potrząsnął głową i z chwili na chwilę jego uśmiech się poszerzał, mój także. Szybko wstał ze swojego miejsca i uklęknął przede mną. Otarłam wierzchem dłoni spływające łzy, które zostawiały mokry ślad na jego policzku. – Nie wyobrażam sobie następnych dni bez twojej bliskości. Jesteś moim cichym uzależnieniem.
- Lexi nawet nie wiesz jaki jestem szczęśliwy.- złapał mnie za rękę i pocałował ją.
- Myślisz, że damy radę to wszystko przetrwać ?
- Jestem tego pewny, mamy siebie no i oczywiście chłopaków, którzy staną w naszej obronie.- mrugnął do mnie.
- Nie rób już tak nigdy więcej.- spojrzałam prosto w jego oczy.- Nie będzie już następnej szansy.- wstaliśmy po czym przytuliłam się do niego z całej siły. O tak, brakowało mi tego. Uśmiechnęłam się do niego.- Zaczynamy od nowa.
- Jesteś najlepsza.- wziął mnie na ręce i zaczął kręcić mnie wokół własnej osi. W końcu na jego twarzy zawidniał szczery uśmiech. Spojrzałam na jego usta i uświadomiłam sobie, że chciałabym znów poczuć ich smak. Przyłapał mnie na wpatrywaniu się. Opuścił mnie z powrotem na ziemię i założył mi włosy za ucho.  Kciukiem dotknął moich warg a po moim ciele przeszły ciarki. Stanęłam na palcach i musnęłam ustami jego usta. Objął moją twarz swoimi rękoma i zatraciliśmy się w swoich pocałunkach. Czułam jak na nowo odradza się we mnie miłość, którą po raz kolejny odrzuciłam na drugi plan. Oderwałam się od ust Louis’a i wtuliłam się ponownie w jego klatkę. Poczułam jak bije jego serce. Serce, które bije dla mnie.
- Nawet nie wiesz jak ja za tobą tęskniłam.
- Ja też. Przygotowałem dla nas kolację. Czy chciałabyś zjeść ją ze mną ?- pokiwałam głową i poszliśmy do kuchni gdzie był zastawiony stół na dwie osoby. Louis podał dania, które wcześniej przygotował. Przyznam, że jedzenie było naprawdę pyszne. Rozmawialiśmy o nas i o naszych uczuciach. Wyjaśniliśmy sobie czego oczekujemy od siebie. Dużo się też śmialiśmy, bo pan Tomlinson nie potrafi być poważny. Właśnie to w nim kochałam mimo, że był starszy ode mnie i chłopaków niekiedy zachowywał się gorzej od małego Max’ia. Popijaliśmy wszystko przepysznym winem, przez które kręciło mi się w głowie.
Po trzech godzinach spędzonych ze sobą postanowiliśmy wrócić do domu. Szliśmy przez ciemny las, ale nie bałam się bo miałam przy sobie mojego chłopaka. Noc była chłodna więc założyłam jego marynarkę. Przez cały czas trzymaliśmy się za ręce co chwilę spoglądając na siebie i kradnąc całusy. W pewnej chwili spojrzałam w niebo i zauważyłam spadającą gwiazdę. Chcę być po prostu szczęśliwa mam nadzieję, że to życzenie się spełni. Chwilę potem doszliśmy do naszego domu. Wszystkie światła było oświecone co oznacza, że są w domu. Ale jedno mnie dziwi… nie ma samochodu cioci Mary i Lucasa.
- Jak myślisz pojechali już ?
- Na pewno nie. Przecież pani nie wyjechałaby bez pożegnania z jej ulubionym członkiem zespołu.- poruszał zabawnie brwiami a ja zaczęłam się śmiać.
- Jesteś pewny, że jesteś ulubieńcem ?
- No oczywiście.- głupek zaczął się śmiać aż zrobił się cały czerwony na buzi. Weszliśmy do środka. Było dość dziwnie bo strasznie cicho, aż się wystraszyłam. Rozebraliśmy się w korytarzu i poszliśmy w głąb domu. Jak tylko znaleźliśmy się w salonie wszyscy do nas podbiegli oprócz Hazzy, on siedział na kanapie z głową schowaną w dłoniach.
- I jak pogodziliście się ?- zapytał szybko Niall. Był szczęśliwy i mam nadzieję, że przeszło mu to zauroczenie do mnie. Nie chcę go krzywdzić ale nawet jakbym chciała to zawsze będę traktowała go jako brata, najlepszego przyjaciela.
- No więc pogodziliśmy się i teraz jest ok.- powiedziałam z wielkim uśmiechem na twarzy. Cała czwórka nam pogratulowała i gdy tylko to skończyliśmy chłopacy wzięli mnie na ręce i zaczęli podrzucać w górę. Jeszcze raz przytuliłam każdego z osobna.
- No bo widzicie by stworzyć jedną prawdziwą miłość, potrzeba dwóch prawdziwych uczuć. Lou i Lexi są takim przykładem.- wszyscy spojrzeliśmy na Liam’a i zaniemówiliśmy.
- Ohh Li to co powiedziałeś było piękne.- pocałowałam go w policzek i zaczęliśmy się śmiać. Cała trójka postanowiła pojechać do sklepu monopolowego po zakup alkoholu. Chłopacy chcą uczcić nasz rozejm. I dobrze bo mam ochotę na małe PARTY HARD. Szturchnęłam Louis’a i pokazałam mu Hazzę. Podeszliśmy do niego i nie musiałam długo czekać aż się do mnie przytulił. Nie odezwałam się do niego słowem, pozwoliłam mu się wypłakać.
- To nie jest tak, że się nie cieszę z waszego szczęścia, wręcz przeciwnie. W końcu się pogodziliście ale…- na chwilę się zawiesił i chyba próbował znaleźć odpowiednie słowa.- Byłem umówiony dziś po wywiadzie z Emily. Ona powiedziała, że to co było pomiędzy nami to tylko wakacyjna przygoda. I ona chciała mi wkręcić, że to ja jej nie traktowałem serio.- przytuliłam go do siebie jeszcze mocniej a mój chłopak zaczął głaskać go po plecach.
- Mówiłam ci, że nie była ciebie warta. Nie martw się niedługo znajdziesz tą jedyną. Jesteś przystojnym mężczyzną, nie będziesz miał problemu ze znalezieniem dziewczyny. Gdybym nie była twoją siostrą i nie znała Louis’a zakręciłabym się koło ciebie.- zaczął się śmiać a ja byłam z siebie dumna bo ja byłam przyczyną jego uśmiechu.
- Chyba jestem zazdrosny.- dodał po chwili Louis. Spojrzeliśmy na niego i jak zwykle zaczęliśmy się śmiać. Opowiedzieliśmy mu jak minął nam wieczór w domku. Był dumny ze swojego przyjaciela ale też trochę zły, że zaszła pomiędzy nami taka sytuacja i to wyłącznie z  jego winy. Ale to nic nie wolno powracać już do przeszłości, żyjmy teraźniejszością. Za oknem dostrzegliśmy paparazzi więc pewnie będziemy na jakimś portalu plotkarskim. Niedługo po tym zjawili się chłopcy z prowiantem na dzisiejszą noc. Niall jak to Niall jadł żelki.
- Nialler dasz mi żelka ? Prooooszę.- zrobiłam najsłodszą minkę na jaką było mnie stać.
- Niech pomyślę. Nie.
- No wiesz co. Będziesz coś chciał ode mnie.- wskazałam na niego palcem i zmrużyłam oczy.
- No dobra masz ale tylko jednego.- podszedł do mnie i wystawił paczkę. Pokiwałam głową i uśmiechnęłam się. Wsadziłam rękę do paczki i zamiast jednego wzięłam cztery żelki. Myślałam, że nie zauważy ale się myliłam i to grubo.
- O nie teraz przegięłaś.- zaczął mnie gonić po całym domu a ja jak ta głupia trzymałam te żelki w ręku. W pewnej chwili zatrzymałam się i włożyłam wszystkie do buzi.- O nie moje dzieci ! Lexi zraniłaś moje uczucia.- spuścił głowę w dół i udawał, ze płacze. Połknęłam wszystko z buzi i pocałowałam go w czoło.
- Nie martw się kupimy jutro nowe. – poszliśmy do wszystkich i zaczęło się nasze PARTY HARD. Inaczej nie da się tego nazwać bo picie z nimi kończy się takim kacem, że to nie jest do opisania. Wypiliśmy kilka kolejek i zaczęliśmy tańczyć. Hazza wszedł na blat w kuchni i zaczął striptiz. Na szczęście Liam miał aparat. Już tak mamy, że każdy nasz odpał musimy uwiecznić. Kiedy Harry był już w samych majtkach kazaliśmy mu zejść. Nie miałam zamiaru patrzeć jak lata po domu z gołą dupą. Wiem, że gadałam z ciocią ale niezbyt pamiętam o czym. Piliśmy jeszcze więcej, graliśmy w butelkę, tańczyliśmy. Czyli to co zawsze, ale nie zawsze jest tak samo. Dziś było wyjątkowo.
Około czwartej nad ranem poszliśmy wszyscy do pokoju loczka i spaliśmy z nim bo nie chcieliśmy by czuł się samotnie po tym jak Emily go potraktowała.




Wiem jestem okropna. Rozdział miał być szybciej ale jakoś nie miałam głowy by go pisać.
A więc jak wam się podoba ?
Cieszycie się z takiego rozwoju akcji ?
I dziękuje za tyle wejść <3 Jest ponad 6000 :D

Mam sprawę.
Pomagam dziewczynie wypromować jej bloga.
Naprawdę świetnie pisze.
Pomóżmy jej zdobyć obserwatorów, więcej komentarzy i wejść na bloga :D
Jeśli to uczynicie nie zakończy go jeszcze.
Liczę na was :)

+ Czy któraś z was czytała sagę "Szeptem" ?
Jeśli tak prosiłabym o waszą opinię na temat tej książki :)

Kooocham was <3

wtorek, 15 stycznia 2013

Rozdział 36.


Obudziłam się przez promienie słońca, które wpadały przez okno centralnie na moją twarz. Wstanie z łóżka sprawiło mi wielki problem ze względu na narastający ból głowy od wczorajszego picia. Pamiętam tylko niektóre momenty ze spotkania z Louis’em. Ja chyba też cię kocham utkwiło w mojej głowie jak 2+2. Przetarłam napuchnięte oczy i spojrzałam na zegarek. Kilka minut po ósmej. Już niedługo chłopacy mają wywiad w radiu. Poszłam do łazienki odbyć poranną toaletę. Patrzyłam pusto na swoje odbicie i próbowałam przypomnieć sobie jakieś szczegóły z wczoraj. Po umyciu się zapudrowałam na nowo tatuaż i założyłam sukienkę, którą kupiłam będąc na zakupach z Niall’em. Wzięłam telefon i zaczęłam przeglądać stare wiadomości i zdjęcia. Słyszałam jak rozmawiają o czymś na dole i postanowiłam nie zwracać na nich uwagi. Nie powiedziałam nawet cześć tylko poszłam do kuchni.
- Cześć skarbie.- usłyszałam znajomy głos. Myślałam, że na początku mi się przesłyszało i aż stanęłam w progu kuchni. Usłyszałam cichy śmiech dwóch osób. Przecież to niemożliwe, mieli być wieczorem. Odwróciłam się gwałtownie i zobaczyłam dwie znajome mi twarze. Ciocia Mary i Lucas. Na początku nie wiedziałam co mam zrobić. Po chwili ogarnęłam się i przytuliłam się do nich. W serduszku od razu zrobiło mi się ciepło.
- Ale ja się za wami stęskniłam.
- My za tobą też.- odpowiedzieli chórem i cała nasza trójka zaczęła się śmiać.
 - A teraz moje dziewczęta pozwólcie, że pójdę na dwór naprawić samochód Harry’ego.- jak zwykle znalazł  usprawiedliwienie żeby tylko wyjść. No cóż nic na to nie poradzę. Ciocia wzięła mnie za rękę i poszliśmy do salonu gdzie siedzieli wszyscy. Zmierzyli mnie od stóp do głów a ja się zarumieniłam. Chyba pierwszy raz widzą jak założyłam sukienkę bez okazji. Usiadłam naprzeciwko Louis’a co nie było zbyt dobrym pomysłem ale nie było już innego miejsca. Siedzieliśmy chwilę w cichy i przez ten cały czas czułam wzrok tego debila na sobie.
- No więc moje kochane dzieci, co to za spięcia są tutaj ?- zaczęła ciocia Mary i nagle uświadomiliśmy sobie, że przeprowadzi  z nami poważną pogawędkę.
- Mamo już ci mówiłem nie ma między nami nieporozumień i innych takich.- Harry chciał uniknąć kłótni ale ciocia jest sprytna.
- Hazzuś jeśli ty mi nie powiesz to kto inny. A więc Niall co się stało ?- zaczęła wpatrywać się w niego nieubłagalnie, tego wzroku nie da się przezwyciężyć.
- Lou i Lexi się pokłócili przez co ona nic nie je. I o ile dobrze wiem Lexi wczoraj piła alkohol, sama. Niech się już pani tak na mnie nie patrzy, powiedziałem wszystko co wiem.- otworzyłam buzię i zatkało mnie. Chyba już wszyscy wiedzą, że się narąbałam.
- Dziękuje ci. A więc Alexandro co masz mi do powiedzenia ?
- Yyyym, no okej pokłóciłam się z Louis’em. Pewnie już wiesz bo Harry na mnie nakapował.- spojrzałam na niego gniewnie.- Nie jem bo nie jestem głodna. To chyba logiczne.
- Ale jak można nie jeść niczego od dwóch dni ?- zapytał mnie Liam, szczerze nie wiedziałam jak odpowiedzieć.
- Zrozum Lexi my się o ciebie martwimy.- dotknął mojego ramienia Zayn a ja tylko się uśmiechnęłam.
- Dlaczego wczoraj piłaś ?- ciocia widocznie była na mnie zła.
- Żeby zapomnieć. Nawet nie wiesz jak ja się czuje, nikt nie wie.
- Chłopcy zostawcie nas, chcę porozmawiać z tą dwójką.- posłusznie wyszli a my zostaliśmy sami.- No Lexi powiedz nam jak się czujesz ?
- A jak mam się niby czuć ? Jest tak beznadziejnie, że to jest nie do opisania. Jednak Oli miała rację nie warto wierzyć w księcia z bajki i miłosne przeżycia. Przez chwilę jest wspaniale ale później się wszystko pieprzy.
- Czyli wolisz słuchać swojej fałszywej przyjaciółki ? Odezwała się w ogóle do ciebie ? Tak myślałam. To, że Louis raz zawinił nie oznacza, że będzie to robił zawsze. Myślisz, że ja i Lucas się nie kłócimy ? Między nami dochodzi do różnych spięć ale wybaczamy sobie, bo na tym polega miłość. To nie tylko uczucie ale też kłótnie. Żaden związek nie jest idealny.- ciocia Mary ma rację.  Żaden związek nie jest idealny. Nie odezwałam się ani słowem.
- Lexi ja naprawdę cię kocham…- podszedł i uklęknął przede mną. Ciocia poszła do kuchni zostawiając nas samych. Chciałam dotknąć jego policzka i móc pocałować. Gdybym go nie kochała to nie myślałabym o nim dniami i nocami.
- Co byś zrobił gdybym kontaktowała się z moim byłym ? Gdybym do niego zwracała się z moimi problemami a nie do ciebie ? Myślałam, że możemy sobie ufać…
- Kotek możemy sobie bezgranicznie ufać. Myślałem, że jak odejdę to Max da ci spokój i chłopakom także. Robiłem to dla twojego dobra, ty też byś tak postąpiła.
- Nie wiem jakbym postąpiła ale mogłeś o tym ze mną porozmawiać. Podjąłeś sam decyzję a ja o niczym nie wiedziałam.- opuścił głowę i przeczesał palcami swoje włosy.
- Teraz wiem, że źle postąpiłem. Przepraszam. Przepraszam za to, że zachowałem się jak idiota. Wiedz, że…
- Lou musimy już jechać.- wtargnął do pokoju roześmiany Niall.
- Zaraz przyjdę.- obdarzył go spojrzeniem co blondyn odebrał, że musi już wyjść.- Mam dla ciebie prezent ale dostaniesz go dopiero gdy wrócę z wywiadu. Chciałbym się dziś wieczorem dowiedzieć, czy mi wybaczysz. Jeśli odpowiedź będzie negatywna musze zacząć szukać nowego mieszkania. I druga niespodzianka czeka już na ciebie w pokoju. Nadal będę o ciebie walczyć bo cię kocham. Pamiętaj o tym. I mam nadzieję, że będziesz słuchała naszego wywiadu.- mrugnął do mnie i poszedł. Ja nadal siedziałam w pokoju przetwarzając to co mi powiedział. Nie chcę żeby mnie opuszczał.
- I co porozmawialiście sobie ?- ciocia zawsze ma wspaniałe wyczucie czasu.
- Tak. Ciociu powiedz mi jak to jest możliwe, że nie potrafię o nim zapomnieć ? Próbowałam wiele razy ale nie udało mi się.
- Skarbie to się nazywa miłość. Nie uciekniesz od tego. Po  prostu przyznaj się przed samą sobą, że kochasz tego wariata.
- Chyba masz racją. – uśmiechnęłam się do niej i po raz pierwszy zrozumiałam, że muszę mu wybaczyć  bo nie umiem żyć bez Louis’a.
- No więc może z łaski swojej odkryjesz tatuaż ?- poszłam do kuchni i przemyłam nadgarstek wodą. Już po chwili było widać całość. Ciocia się uśmiechnęła i usiadłyśmy przy stoliku. Zaparzyłam nam kawę i zaczęłyśmy rozmawiać o normalnych sprawach. Było naprawdę miło. Ze względu na to, że w moim pokoju jest radio udałyśmy się do niego by wysłuchać wywiadu. Kiedy weszłyśmy zatkało mnie. Na środku stał ogromny kosz z różnymi kolorami róż. Z nich wystawała biała karteczka. Podeszłam do kwiatów i wyciągnęłam ją  by przeczytać co jest na niej napisane I spotkały się ich usta... Spotkały się jakimś bezgrzesznym pocałunkiem, jak bezgrzeszna jest sama miłość.
Pokazałam to cioci a ta tylko się uśmiechnęła i zaczęła wąchać moje róże. On naprawdę mnie kocha….

Z perspektywy Louis’a.
Siedzę w tym zasranym studio i czekam na wywiad. W tym czasie mógłbym przygotować kolację przeprosinową dla Lexi. Mam nadzieję, że wybaczy mi bo jak nie to się totalnie załamie.
- Ej stary co jest ?- spytał Niall potrząsając za moje ramiona.
- Myślę o Lexi. Nie chcę tu być. Musze ją przekonać by mi wybaczyła.
- Będziesz to robił, tylko nie spieprz nam wywiadu. Musimy zacząć pracować bo stracimy fanów.- pokiwałem i ruszyliśmy na nasze miejsca. Po mojej lewej stronie siedział Liam a po prawej Zayn. Założyliśmy słuchawki i zaczęliśmy wywiad. Pytali nas czy planujemy jakąś trasę, czy pracujemy nad nową płytą. Te same pytania co zawsze.
- Czy to prawda, że dochodzi u was do różnych kłótni ?
- Może i był moment gdzie dochodziło między nami do spięć ale teraz jest wszystko dobrze.- oznajmił Zayn przytakując głową. Ja jakby nie byłem obecny z nimi.
- Lou, chodzą plotki, że zerwałeś z siostrą Hazzy. Czy to jest prawda ?- Liam szturchnął mnie i zczaiłem, że powinienem odpowiedzieć.
- My nie zerwaliśmy. Po prostu nasz związek przechodzi kryzys. Zraniłem ją i ma prawo się na mnie gniewać.- wzruszyłem ramionami i zdałem sobie sprawę, że ona na pewno będzie słuchać tego wywiadu.
- Kochasz ją ?- to pytanie zadał mi speaker.
- Tak i to bardzo. Mogę nawet stwierdzić, że jest moją obsesją. Nie potrafię bez niej żyć. Nie interesuje mnie to, że fani zmyślają przeróżne plotki na nasz temat. Lexi jest kobietą moich marzeń i nie chcę jej stracić, dlatego będę robił wszystko aby mi wybaczyła.
- Louis życzę ci powodzenia. Jeśli nas słuchasz Lexi to wiedz, że ten chłopak to skarb. Bardzo dziękuje całemu One Direction za udzielenie wywiadu.- nareszcie się skończyło. Przybiliśmy z chłopakami piątki i ruszyliśmy do naszego samochodu. Wpadłem na dość genialny pomysł.
- Ej chłopaki pamiętacie ten mały domek w lesie, niedaleko nas ?
- No pewnie, że pamiętamy a co ?- zapytał zaciekawiony Harry.
- Wpadłem na pewien pomysł. Powiedzcie żeby Lexi tam przyszła.

Z perspektywy Lexi.
- Ciociu słyszałaś ? On mówił o mnie w radiu.
- Słyszałam. I ty myślisz, że mu nie zależy ? Ja na twoim miejscu rzuciłabym się mu na szyję.- nie wiem co ze sobą zrobić. Nagle usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu. Natychmiast znalazłam się na dole. Przywitałam chłopców i pogratulowałam im wywiadu.
- A gdzie jest Louis ? Muszę z nim pogadać.
- Ymm no właśnie masz do niego iść ale najpierw musimy ci dać mapkę do tego miejsca.- zrobiłam dziwną minę ale nie na tym teraz muszę się skupić. Muszę wybaczyć Louis’owi i to natychmiast. Wzięłam mapkę i wybiegłam z domu. Szłam zgodnie ze wskazówkami. Kilka razy poszłam złą ścieżką ale w końcu odnalazłam właściwy kierunek Po jakiejś pół godzinie znalazłam się w pięknym domku w lesie….




_______________________________________________
Co myślicie o tym rozdziale ?
Jak myślicie, co wydarzy się w domku, gdzie poszła Lexi ?
Czekam na wasze opinie :D
I dziękuje za tyle komentarzy :)
Kocham was dziewczyny <3
Do następnego :D

czwartek, 10 stycznia 2013

Rozdział 35.


No to już jest jakieś przegięcie. Czy każdą byłą Louis’a będę musiała poznać ? Jestem wściekła na siebie, że pokochałam tego debila. Na szczęście stoję za Hazzą.
- Beth co ty tu robisz ?- zapytał zdziwiony Lou.
- Tym razem nie do ciebie idioto. Już spieprzyłeś sobie życie. Chcę pogadać z twoją dziewczyną.- wskazała na mnie ręką a ja się zdziwiłam. Dlaczego właśnie ze mną ? Spojrzałam na chłopaków, na ich twarzach także malowało się zdziwienie.- Nie martw się, ja to nie Eleonor. Po prostu chcę pogadać. To jak zgadzasz się ?
- No dobrze, więc chodźmy do ogrodu.- ruszyłam niepewnie i tuż obok mnie znalazła się Elizabeth.
- Idę z wami.- oznajmił marchewkowy. Jego była odwróciła się gwałtownie i odepchnęła go lekko.
- Ty lepiej wymyślaj przeprosiny dla niej.- zmierzyła go wzrokiem i poszłyśmy dalej zostawiając chłopaków przed domem. Ostatni raz się obróciłam i uśmiechnęłam się tym razem nie był to wymuszony uśmiech. Weszłyśmy do altany i Beth zapaliła wszystkie świeczki. Usiadłyśmy przy stole, naprzeciw siebie i nastała krępująca cisza.
- No więc o czym chcesz ze mną porozmawiać ?- spojrzałam jej prosto w oczy. Były prawie czarne i bardzo piękne. Ciekawe dlaczego ze sobą zerwali.
- O was, czyli o tobie i Louis’ie.
- Tak mi się zdaje, że już ‘nas’ nie ma.- zaczęłam bawić się swoimi palcami. Usłyszałam głośne westchnienie.
- Wiem, że mnie nie lubisz. Nawet nie oczekuję, że się zaprzyjaźnimy. Ale chcę ci pomóc. Wiem, że jesteś zła na Louis’a o to, że kontaktował się ze mną. Nawet nie wiem co ja bym zrobiła na twoim miejscu ale zrozum, że on nigdy nie był w takiej sytuacji. Powiem ci coś… Nigdy nie widziałam go tak zakochanego w dziewczynie, nawet we mnie nie był aż tak mocno.  Jak przyjechał do swojej mamy płakał. Akurat byłam tam i widziałam. Wszedł do domu po czym uklęknął, zaczął płakać i krzyczeć, że zrujnował sobie właśnie życie. Nie był to przyjemny widok. Wszystko nam powiedział. O Max’ie i Eleonor i o tym jak was nękali. Od samego początku żałował swojej decyzji, że cię opuścił. Chciał dla ciebie jak najlepiej…- dotknęła mojej dłoni i pogłaskała ją.
- Ale wiesz jak ja się czułam ? Jak idiotka. Nie dosyć, że zakochałam się w nieodpowiednim mężczyźnie bo nikt nie chcę żebyśmy byli razem ani fani, ani Paul to jeszcze zostawił mnie dla mojego dobra. On nie wie co jest dla mnie dobre. Ja go potrzebuję, cały czas. Nawet teraz myślę o naszych pocałunkach i czułościach. Ale się boję. Boję się, że znowu zaangażuję się za mocno i zostanę zraniona a tego to bym już nie przeżyła. Nawet nie wiesz jak to jest, jak twój chłopak zaczyna się od ciebie odsuwać bo myśli, że to jest najbardziej odpowiednie.
- Alex jest mi naprawdę przykro. Jeśli kochasz go, to może podaruj mu jeszcze jedną szansę ? Każdy na nią zasługuje. Nie zapomnij, że ty też kiedyś będziesz jej potrzebować.- wstała, uśmiechnęła się do mnie po raz ostatni i poszła. Grrr dlaczego wszyscy mówią o tej drugiej szansie ? Z jednej strony może i mają rację ale to będzie strasznie trudne. Zgasiłam wszystkie świeczki i ruszyłam w stronę domu. Nagle zobaczyłam jakąś postać za drzewami, i to nie jedną tylko cztery.
- Wyłazić głąby !- krzyknęłam na nich. Zaczęli się śmiać ale mnie nie było wesoło. Spojrzałam na nich groźnym wzrokiem i od razu się zamknęli.- Ładnie to tak podsłuchiwać ?
- No nie, ale…- zaczął Niall.
- Nie ma żadnego „ale”. Nigdy bym się tego po was nie spodziewała. To miała być prywatna rozmowa, czyli tylko ja i Elizabeth bez was. I nie myślcie sobie, że nie jestem zła. Jestem i to bardzo. Jako, że nie umiem się na was długo gniewać przez te wasze słodkie miny, tak Liam właśnie taką.- ukazał właśnie jedną ze swoich min przepraszających.- Wybaczam ale żeby mi to było ostatni raz.
- Dobrze i przepraszamy.- powiedzieli chórem po czym spuścili głowy na dół ukrywając śmiech.
- A gdzie jest Louis, muszę z nim pogadać…
- Poszedł się przejść.- oznajmił cicho Harold.
- Kiedy ?- zapytałam patrząc na niego.
- Od kiedy powiedziałaś, że czułaś się jak idiotka. Powiedział, że chce być sam.- odpowiedział szybko Zayn po czym spojrzał na chłopaków. Widocznie coś przede mną ukrywają. Przewróciłam oczami.
- Lexi my idziemy już spać bo wiesz wywiad i te sprawy.- wymijająco powiedział Liam.
- Ok ja jeszcze posprzątam na dole. Dobranoc chłopcy.- pokiwali mi na dobranoc i poszli do domu. Ja postanowiłam zostać jeszcze chwilę na świeżym powietrzu. Poszłam na pomost i usiadłam na jego końcu. Wzrok zawiesiłam na lekko falującej tafli wody. Po chwili spojrzałam na mój nadgarstek. Wsadziłam rękę do wody by puder odkrył mój tatuaż. Wytarłam dłoń o spodnie i ponownie spojrzałam na miejsce, gdzie umiejscowione jest serce z jego imieniem. Imieniem tego jedynego. Tak naprawdę nie wyobrażam sobie życia bez Louis’a. Ale boli mnie to, że mnie opuścił. Cały czas rozmyślam nad jednym i tym samym: czy jednak mu wybaczyć. Rozmowa z Elizabeth jednak coś dała. Chyba miała rację, że każdy potrzebuje drugiej szansy, nawet ja ją będę potrzebować. Zrobiło mi się troszkę zimno, bo przez cały czas miałam przemoczoną koszulkę. Weszłam do domu i zabrałam się za sprzątanie całej dolnej jego części. Zaczęłam od mojej sali do ćwiczeń. Wyczyściłam wszystkie lustra i zamiotłam podłogę. Przeszłam do parteru i zabrałam się za kuchnie. Znalazłam w jednej z szafek butelkę z wódką. Wpadłam na głupi pomysł, który miałam zamiar zrealizować. Nie chciało mi się dalej sprzątać więc usiadłam pod ścianą i zaczęłam sama pić. Na szczęście prawie wszyscy spali i nie widzieli jakie załamanie przechodzę. Było mi smutno, że nie ma przy mnie moich dawnych znajomych. Może jutro do któregoś zadzwonię. Może. Teraz będę użalała się nad sobą i schleję się jak świnia by się lekko zabawić. Włączyłam po cichu muzykę i zaczęłam tańczyć. Trzymając odkręconą butelkę trochę mi się rozlało na podłogę, na szczęście nie dużo. Wytarłam to koszulką, która była wilgna od kąpieli w jeziorze. Potknęłam się o własne nogi i upadłam na podłogę. Śmiałam się sama do siebie i piłam dalej. Zaczęło kręcić mi się w głowie ale nie przestawałam. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał dużo po jedenastej w nocy. Butelka była prawie opróżniona a ja pijana. Nigdy sama nie piłam alkoholu, zawsze z kimś. To była wyjątkowa sytuacja. Pocałowałam mój nadgarstek i usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu. Szybko wstałam co spowodowało u mnie zawroty głowy i zachwiałam się zrzucając przy tym szklaną miskę z owocami.
- Nosz kurde.- wybełkotałam z siebie śmiejąc się jak wariatka.
- Lexi ?- usłyszałam dobrze znany mi męski głos. Zakryłam ręką oczy i odezwałam się.
- Tu nikogo nie ma.- rozchyliłam delikatnie palce i ujrzałam jego zły wyraz twarzy. Nie mogłam ustać w miejscu bo nosiło mnie po alkoholu.- No dobra jestem, ale nie mów nikomu bo się wyda.
- Jesteś pijana ?- podszedł do mnie na tyle blisko, że serce mi przyspieszyło.
- A gdzie tam tylko ci się wydaje.- zaśmiałam się pod nosem i napotkałam ostry wzrok Louis’a. Ogarnął pokój, mnie i westchnął głośno.
- Dlaczego się upiłaś ?
- Bo chciałam odetchnąć od rzeczywistości. Udało mi się, ledwo co stoję na nogach i nie myślę cały czas o nas.- usiadłam na kanapę i rozłożyłam się wygodnie. Widziałam jak „mój chłopak” przetwarza te informację przez jakiś czas.- I nawet odkryłam tatuaż.- pokazałam go i opuściłam rekę.
- Chodź zaprowadzę cię do pokoju. Porozmawiamy jak wytrzeźwiejesz.- potarł ręką kark i przymknął oczy.
- Okej ale jutro już nie będę taka miła jak teraz.- wstałam i momentalnie poleciałam na stolik. Louis wziął mnie na ręce co bardzo mnie zdziwiło.
- Nie prosiłam o pomoc.- oznajmiłam oburzona.
- A ja nie chcę żeby coś ci się stało. Nie możesz ustać na nogach więc ci pomogę. I to miał być ostatni raz kiedy sama piłaś i to jeszcze z takiej przyczyny. Dlaczego nie zadzwoniłaś do mnie i nie poprosiłaś żebym z tobą pogadał ? Od samego początku kiedy wróciłem staram się nawiązać z tobą jakiś kontakt i przeprosić ale mnie blokujesz.
- Może dlatego, że ja nadal cię kocham.. Nie wiem dlaczego ale ciężko jest mi wybaczyć. Mocno mnie zraniłeś.- byliśmy już w moim pokoju i uklęknął przed moim łóżkiem. Usiadłam ze skrzyżowanymi nogami i spojrzałam mu głęboko w oczy. Wzięłam jego rękę i przyłożyłam do piersi tuż koło serca.-To mnie najbardziej boli choć bardzo tęsknie. Chcę z tobą porozmawiać jutro, jak wytrzeźwieję. Dobranoc.- weszłam pod kołdrę i przykryłam się nią. Uśmiechnął się do mnie mizernie.
- Kocham cię.- powiedział pół szeptem i pogłaskał moje włosy.
- Ja chyba też cię kocham, do jutra.- spojrzałam na niego ostatni raz jak zamykał drzwi i zamknęłam oczy. Wiem, że jutro będę żałowała tego co powiedziałam…



________________________
Załamałam się....
Pod poprzednim rozdziałem tylko 4 komentarze, co ewidentnie oznacza, że moje notki są coraz gorsze...
Nie wiem co będzie dalej z tym blogiem. 
Muszę się poważnie nad tym zastanowić. 
Chyba, że pokażecie mi, że naprawdę ze mną jesteście i mogę na was liczyć :)
Następny rozdział dodam gdy będzie wystarczająca ilość komentarzy, która mnie zadowoli.
Dla tych co czytają: chcecie by Lexi wybaczyła Louis'owi ?
I dziękuje za ponad 5000 wejść, chociaż to jest pocieszające :D
<3

piątek, 4 stycznia 2013

Rozdział 34 + Liebster Awards

Patrzyłam na niego jak w obrazek. Widziałam jak pojedyncze łzy spływają po jego policzku. Musiałam się odezwać, niech wie, że źle zrobił a ja nie jestem łatwą osobą i nie wybaczam od tak. Płakałam. Przez cały czas płakałam bo przede mną stoi osoba, którą kochałam i miałam nadzieję, że nigdy mnie nie zawiedzie. Myliłam się, i miałam rację nie należy ufać nikomu w stu procentach. Przyłożyłam na moment rękę do ust by opanować ich drżenie i przerwałam tą ciszę.
- Jeszcze nikomu tego nie mówiłam ale w nocy najbardziej cierpiałam. Spałam ale nawiedzały mnie koszmary.  Czasami tak bolało, że aż zapierało dech. W sumie nie chciałam oddychać, a jak oddech jest już obojętny, to chyba jest źle. Ale jest mi przykro, że zawiodłam się właśnie na tobie, Louis. Byłam strasznie głupia wierząc w te wszystkie bajeczki, że zawsze będziemy razem i nigdy mnie nie opuścisz. Skłamałeś. Przy pierwszej lepszej okazji pokazałeś mi jakie mam w tobie wsparcie. Żadne.- nie mogłam na niego patrzeć. Nasze oczy były napuchnięte od łez.
- Wiem, że zawiniłem. Powinienem być przez cały czas przy tobie, ale tak nie było. Chłopacy też są na mnie źli. Nawet nie wiesz jak pragnę cofnąć czas i zmienić moje życie. Gdyby było to możliwe nie popełniłbym tego samego błędu i zostałbym przy tobie. Serce mnie boli jak widzę jaka jesteś smutna a to wszystko przeze mnie. Przez tą krótką rozłąkę zrozumiałem jaka jesteś dla mnie ważna. Nie żadna Elizabeth czy Eleonor. Tylko ty. Nie uważasz, że powinienem dostać drugą szansę ?- spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem ale nie potrafiłam go utrzymać.
- Ale nie wiem czy potrafię ci jeszcze zaufać…- otarłam łzy i poczułam jak jego ręka podnosi moją twarz i złożył szybki i delikatny pocałunek na moich wargach. Gwałtownie się od niego odsunęłam i dotknęłam swoich ust.
- Nie bądź zła o to. Chciałem po prostu poczuć smak twoich ust. Jestem świadom tego, że możesz mi nie wybaczyć. Mógł to być nasz ostatni raz.- głos totalnie mu się załamał i widziałam jak jego wargi drżą. Ta myśl mnie przeraziła. Czy naprawdę tego chce ? Musze się dobrze zastanowić nad tym.- Poczekam jeszcze trochę, jeśli jednak nie będzie w stanie dać mi drugiej szansy odejdę z twojego życia. Przeprowadzę się ale z chłopakami nadal będziemy utrzymywać kontakt. Już z nimi o tym rozmawiałem. Ale wiedz, że ja naprawdę cię kocham i mimo wszystko nic nie zmieni mojego uczucia.- chwilę przetwarzałam te wszystkie informacje. On mnie kocha, ale czy to prawda ? Spojrzałam ostatni raz na niego przy czym spłynęło mi kilka łez i ruszyłam do domu. Weszłam przez taras i napotkałam chłopaków w salonie. Musiałam wyglądać strasznie bo nie odezwali się słowem tylko patrzyli na mnie. Otarłam mokre policzki, usiadłam na stoliczku przed nimi i oznajmiłam:
- My rozmawialiśmy i…
- Rozmawialiście ?- spojrzał na mnie gniewnie Zayn.- Co on ci znowu zrobił ?
- Nic mi nie zrobił. Po prostu wyjaśniliśmy sobie kilka spraw a jak wiecie prawda najbardziej boli więc…
- Nie wiem jak wy chłopaki ale ja na to nie pozwolę.- Niall wstał wściekły i zaczął krążyć po pokoju.
- Stary o co ci chodzi ?- Harry spojrzał na blondyna z pytającym wzrokiem .
- O to, że nie pozwolę by Lexi chodziła cały czas smutna i płakała. Gdyby nie to, że Lou zawrócił jej w głowie nie byłoby całego zamieszania.
- Niall ale Lexi kocha Louis’a, nawet jak będzie zaprzeczać ja i tak wiem swoje, widzę to.- Hazza spojrzał na mnie. On zna mnie na wylot i wie o mnie więcej niż ciocia Marry. Zauważyłam jak pasiasty wchodzi drzwiami tarasowymi do domu. Nikt go nie zauważył tylko ja.
- Ale ja też ją kocham i zależy mi na jej szczęściu !- blondyn krzyknął z całych sił. Mnie aż zatkało. Louis natychmiast podbiegł do niego łapiąc go za ramiona,
- Nialler co to ma znaczyć ?
- To co słyszałeś. Jak jeszcze raz będę widział, że płacze przez ciebie to nie wiem co ci zrobię. Nie tylko  tobie zależy na jej szczęściu.- wyszarpnął się z jego objęć i wybiegł z domu. Wszyscy siedzieli w milczeniu spoglądając co chwilę na siebie. Wstałam i ogarnęłam wszystkich wzrokiem. Pokręciłam z niedowierzaniem głową i machnęłam ręką.
- Lexi…- któryś z przyjaciół się odezwał ale nie zwróciłam uwagi kto.
- To za dużo jak na jeden raz, wybaczcie.- pobiegłam do siebie na górę. Poszłam pod prysznic by się zrelaksować. Myślałam, że na chwilę oderwę się od rzeczywistości ale byłam w błędzie. Będąc sama w pokoju jeszcze intensywniej myślałam nad wszystkim. Po umyciu się założyłam jedną z koszulek Harry’ego, które miałam w pokoju i jakieś majtki. Usiadłam na łóżko i zaczęłam rozmyślać nas swoim życiem.
Po jakiś piętnastu minutach uświadomiłam sobie, że tępo wpatruje się w kolaż ze zdjęć, który podarował mi Niall. Wzruszyłam ramionami choć wiedziałam, że nie było nikogo w pokoju i kontynuowałam dalej to co robiłam, czyli bezsensowne gapienie się w zdjęcia. Ktoś wszedł do mnie do pokoju a ja nawet nie raczyłam spojrzeć kto.
- Przepraszam… Nie chciałem by to tak wyszło.- zamulonym spojrzeniem zwróciłaś się do Niall’a.
- Nie masz za co przepraszać. Tylko Niall zrozum, że ja chyba nie potrafię odwzajemnić twoich uczuć. Traktuję cię jak brata i najlepszego przyjaciela. Nie chcę by to zostało zniszczone. Ja chyba nadal kocham Louis’a…
- Dlatego przyszedłem cię przeprosić. Chcę żebyś wiedziała, że nie chcę psuć tego co jest pomiędzy tobą a tym frajerem. Wkurzył mnie dziś i może w przypływie emocji wyznałem moją tajemnicę. Kiedy wyszedłem z domu zdałem sobie sprawę, że zniszczyłem naszą przyjaźń.
- Nic z tych rzeczy głuptasie. Nadal nimi jesteśmy a ja nie gniewam się o to co powiedziałeś. Ale jest mi przykro, że nie potrafię cię kochać w taki sposób na jaki zasługujesz.- dotknęłam jego ramienia a on się uśmiechnął.
- To nic. Na pewno jeszcze znajdę sobie dziewczyną odrobinę podobną do ciebie.- mrugnął okiem co od razu poprawiło mi humor.- To między nami jest tak jak dawniej  ?
- Oczywiście.- przytuliłam go do siebie i nagle zapragnęłam znaleźć się sam na sam z Louis’em. Nie ogarniam już moich uczuć, może dlatego, że darzę tego marchewkowego wyjątkową miłością ? Może.
- Lexi, Harry powiedział, że chce z tobą rozmawiać.- wstał i otworzył mi drzwi bym mogła przejść.
- A mówił o czym ?
- Nie, ale jest to bardzo ważna sprawa.- nie zadawałam zbędnych pytań. Zapukałam delikatnie w drzwi i usłyszałam głośne PROSZĘ. Weszłam do środka i zobaczyłam istny burdel. Wszędzie pełno ubrań i bielizny. Wywróciłam oczy i po chwili zobaczyłam Harry’ego siedzącego na łóżku.
- Chciałeś mnie widzieć więc jestem.
- Owszem. Wiem, że jesteś w nie najlepszym stanie, chodzi mi głównie o sprawy z Louis’em.
- Harry to co było niedawno to nic. Już wam mówiłam, że wyjaśnialiśmy sobie kilka rzeczy.- nagle przed oczami stanął mi zapłakany Louis, który wyjaśnia mi, że żałuje swojego czynu.
- Halo Lexi słyszysz mnie ?
- Przepraszam, zawiesiłam się. Co mówiłeś ?
- Że mama przyjedzie jutro pod wieczór na dwa dni, powiedziałem jej o co chodzi.
- Hazza czy ty normalny jesteś ? Przecież ciocia pewnie od zmysłów odchodzi i pewnie powiedziałeś jej, że mało jem i nie rozmawiam z wami bo mam kryzys ?- pokiwał delikatnie głową co oznaczało masakrę.- No tobie to już do końca na łeb padło. Wiesz co to ze mną będzie ?
- Zdaje sobie z tego sprawę ale mam nadzieję, że ci pomoże i doradzi ci w sprawach miłosnych. A jeśli można wiedzieć to o czym z nim gadałaś ?
- A ogólnie powiedziałam Louis’owi, że bardzo mnie zranił tym, że odszedł. I myślałam, że mam w nim wsparcie jednak się myliłam no i trochę się wzruszyłam. Nie chcę o tym rozmawiać.- popatrzyłam na niego a Harry jak to Harry musiał zacząć robić dziwne miny.- Głupi jesteś i tyle.- pchnęłam go delikatnie ale zauważyłam w jego oczach rozbawienie jak i chęć zemsty.
- Ja głupi ?- uśmiechnął się do mnie chytrze i przerzucił przez ramię.- To ty jesteś nienormalna, nosisz moje koszulki.
- Sam mi pozwoliłeś więc się nie czepiaj.- klepnęłam go w plecy lecz ten nawet nie drgnął. Będąc na schodach omal się nie wywaliliśmy.- Możesz mnie puścić, majtki mi widać.
- Trudno. I tak wszyscy cię widzieli już w bieliźnie.
- Gdzie mnie prowadzisz ?
- Chcę cię wrzucić do jeziora.
- O nie proszę, przed chwilą brałam prysznic.- spojrzałam na Zayn’a, który siedział na kanapie.
- Malik pomożesz ?- Harry właśnie zaczął mnie łaskotać co wywołało u mnie śmiech.
- Chciałbym ale nie mogę. W końcu widzę u ciebie uśmiech na twarzy.- zrobił ten swój fajny ruch brwiami.
- Obiecuję, że jak mi pomożesz to będę się uśmiechać all day all night.
- Hmmm i tak ci nie wierzę ale dotrzymam ci towarzystwa.- spiorunowałam go wzrokiem i już chwilę później staliśmy na pomoście. O dziwo reszta zespołu była na dworzu przy jeziorze. Czyli albo Harry to zaplanował albo usłyszeli naszą rozmowę.
- Hazzuś proszę cie rób mi tego.
- Niestety ale niegrzeczne dziewczynki musza być ukarane.- zdążyłam się zaśmiać i momentalnie zrobiło mi się mokro. Razem z bratem wpadliśmy do wody. Brakowało mi tego stanu, przez jakiś czas czułam się szczęśliwa, spełniona. Pozostała czwórka dołączyła do nas w mgnieniu oka. Louis utrzymywał dystans między nami, daje mi czas, szanuję to.
Zabawa trwała niecałą godzinę. Niebo zrobiło się już całkiem ciemno. Po wyjściu zobaczyliśmy, że ktoś wjeżdża na posesje. Zdziwiło mnie to, że o tak późnej godzinie komuś zebrało się na odwiedziny. Z samochodu wyszła zgrabna, wysoka dziewczyna. Nigdy wcześniej jej nie widziałam. Schowałam się za Haroldem, ponieważ moja bluzka była przemoczona i opinała się na mnie. Zwróciłam uwagę na resztę i oni chyba też jej nie znali. Tylko Louis był w nią jakoś dziwnie wpatrzony a jego twarz spochmurniała. Dziewczyna stanęła przed nami.
- Cześć wszystkim, jestem Elizabeth...


_______________________________
Brak weny mnie dobija -,-
Nie mam pomysłu na dalsze rozdziały i rozmyślam nad zawieszeniem bloga.
Nie wiem czy to dobry pomysł... jeszcze pomyśle.
Jeśli chcecie popisać oto moje gg: 45202208
Dziękuje za 4786 wejść <3
Dziewczyny kocham was <3
Nie wiem kiedy będzie następny, no ile będzie :)




I dostałam kolejną nominację do Liebster Awards od Leny
Oto pytania:

  1. Jaka jest twoja pasja ? Kiedyś tańczyłam lecz teraz nie moge tego robić. Moją obecną pasją jest pisanie bloga, tak myślę :D
  2. Jaka jest twoja ulubiona piosenka ? Nie mam ulubionej.
  3. Jaką książkę byś poleciła ? "Zapomniane" Cat Patrick
  4. Ulubiony chłopak z One Direction ? Zdecydowanie Louis <3
  5. Ulubiony cytat ? Mam dwa Nic nie odciska się w pamięci mocniej niż to, co chciałoby się zapomnieć oraz Żyj swoimi snami i nigdy się nie budź
  6. Co chciałabyś w sobie zmienić ? Może nie jestem idealna ale nie chciałabym nic zmieniać.
  7. Ulubiony sport ? Hmm xd Nie mam ulubionego.
  8. Masz rodzeństwo ? Owszem, młodszego brata. Ale jego zaliczyłabym bardziej do zwierząt niż do rodzeństwa xd
  9. Jak zaczęła się twoja przygoda z pisaniem ? Najpierw zaczęłam czytać niektóre blogi i pewnego razu chciałam sama tworzyć wymyślone historie.
  10. Co teraz robisz ? Słucham muzyki :D
  11. Podobają ci się moje imaginy ? No pewnie :D