piątek, 9 listopada 2012

Rozdział 20


Straciłam rachubę czasu. Stoję w jednym miejscu już nie wiem jak długo i czekam, aż Louis przyjdzie. Po jakimś czasie zorientowałam się, że jego twarz jest cała w nutelli. Na samo wspomnienie jego buzi uśmiech wkrada mi się na twarz. Usiadłam przy stole w kuchni i nałożyłam na dwa talerze nasze artystyczne naleśniki. Omal ich nie strąciłam na ziemie bo ktoś objął mnie od tyłu i przytulił. Jakie to jest słodkie. Odwróciłam się do Louis’a przodem i zapytałam:
- Czemu tak długo ?- zrobiłam smutną minkę psiaczka.
- Przyszedł znajomy Chris’a i chwile z nim pogadałem. Strasznie dziwnie się na mnie patrzył.- posłał mi swój uwodzicielski uśmiech.
- Nie dziwie się, całą twarz masz w nutelli.
- Fakt. Zapomniałem.- usiadł do stołu i podałam mu talerz z jedzeniem. Normalni ludzie najpierw poszliby się umyć ale nie my. Przez chwilę panowała cisza a moje myśli powędrowały do Max’ia. Jestem ciekawa co takie dziecko myśli. Zerknęłam na mojego Louis’a i zorientowałam się, że cały czas mi się przygląda.
- No co ?- zapytałam zdezorientowana.
- Nawet jak jesteś cała w czekoladzie i zamyślona to pięknie wyglądasz.- jego uśmiech i te słodkie dołeczki. I w końcu jest ktoś oprócz rodziny kto mnie kocha.
- Aż nie wiem co powiedzieć. Ja uwielbiam twoje dołeczki o tutaj.- podeszłam do niego, usiadłam na kolanach i dotknęłam miejsca gdzie tworzyły się te cuda. Przytuliłam się do niego co widocznie bardzo mu się spodobało.
- Nawet nie wiesz ile musiałem się trudzić by cię nie pocałować.- przyznał się.- Zawsze kiedy byłem blisko ciebie miałem ochotę posmakować twoich ust, choćby delikatnie je dotknąć.
- Wiesz, że ja też odczuwałam coś takiego ?- dźgnęłam go lekko w brzuch.- Długo nie dopuszczałam takiej myśli, że jestem zakochana. Ciągłą wymówką była sprawa z moim byłym. Kiedyś wmawiałam sobie, że nie istnieje takie coś jak miłość a tu proszę. Taki Louis Tomlinson zmienił to od tak.
- Jak dla mnie jesteś niezwykła. I muszę cię przed czymś ostrzec. Dziś mamy nieprzespaną noc.- zachichotał pod nosem a ja nie widziałam w tym nic śmiesznego, chyba.
- A dlaczego ?
- Po pierwsze nasz mały brzdąc obudzi się za jakieś dwie godzinki i będzie wyspany, uwierz mi już nie raz była taka akcja. Po drugie ja ci nie pozwolę zasnąć. Masz się czego bać.- wywróciłam teatralnie oczami i na samą myśl o spędzeniu nocy z Louis’em, jako moim chłopakiem, przyprawiała mnie o dreszcze.
- Nie boje się ciebie.- wytknęłam mu język i chciałam ruszyć pozmywać naczynia po posiłku, niestety zostało mi to uniemożliwione. Serce mi przyspieszyło a nasze usta są od siebie oddalone o niewielkie milimetry. Wpatruje się w nie jak głupia. Louis tymczasem się uśmiecha i szepcze mi do ucha:
- A powinnaś. Nawet nie wiesz na co mnie stać.- pocałował delikatnie moje ucho a przez moje ciało przeszło stado ciarek. Odepchnęłam go od siebie i zostawiając go samego w kuchni poszłam do łazienki zmyć z twarzy czekoladę. Słyszałam jak ten głupek idzie za mną ale ignorowałam go. Gdy znalazłam się już na górze przyspieszyłam kroku by być pierwsza w łazience i się w niej zamknąć ale nie zdążyłam.
- Będziesz mnie teraz śledzić mój drogi ?- podparłam się o boki i patrzyłam na niego. Zmywał już z siebie maź i nie odpowiedział. Dopiero po chwili skończywszy tę czynność uraczył mnie słowami:
- Owszem, póki nie dostanę całusa. Ale najpierw zmyję z ciebie nutellę bo nie chcę drugi raz być tym uwalony.- złapał mnie za rękę i podprowadził do umywalki. Pozwoliłam mu na to i stałam nieruchomo a on swoją ręką umył delikatnie moją twarz. Śmiałam się ale on nic sobie z tego nie robił, nawet jak lizałam jego rękę.
- No gotowe. Wyglądasz cudownie moja księżniczko.- złapał mnie za obie ręce i przysunął do siebie.- Czy mógłbym dostać tego całusa ?
- Już myślałam, że nigdy nie zapytasz.- posłałam mu uwodzicielski uśmiech i wpiłam się w jego usta. To chyba nigdy mi się nie znudzi. Znowu zatraciliśmy się w swoich pocałunkach. Stawały się coraz głębsze i zachłanniejsze. Do gry weszły nasze języki co urozmaiciło nasze dotychczasowe pocałunki. Brakowało mi tchu, Louis’owi pewnie też, ale nie przerywaliśmy tej cudownej chwili. Dotknęłam jego klatki a ręka Louis’a wtopiła się w moje włosy. Przez jakiś czas musiałam stać na palcach bo jestem trochę niższa od niego i nogi mnie zaczynały boleć. Zauważył to i nie odrywając się od zachłannych pocałunków uniósł mnie i trzymał. Oplotłam nogami jego biodra. Jedna ręka Louis’a powędrowała na moje plecy wywołując przyjemne ciarki. Ja natomiast objęłam jego twarz i całowałam. Natomiast druga ręka mojego przystojniaka spoczęła na mojej… pupie. Delikatnie palcami wykonywał okrążenia co mnie doprowadzało do szału. Tego pozytywnego. Niestety ktoś musiał nam przeszkodzić. Oczywiście telefon i towarzyszył mu tak głośny dzwonek, że niemal Louis by mnie upuścił. Odsunęliśmy się od siebie troszkę speszeni i widząc zdenerwowanie na jego twarzy zaśmiałam się do siebie.
- Harry czego chcesz ?- zapytał zbulwersowany Louis. Nie usłyszałam odpowiedzi ale zauważyłam, że na twarzy pasiastego pojawia się delikatny uśmiech.- Dobra, dzięki stary. No cześć.
- Co chciał ?
- Nic ważnego. Chodź lepiej zobaczmy co tam u Max’ia. Na pewno zaraz będzie dzwonić Caroline więc trzeba go obudzić i rozbawić. A jak mi wiadomo jesteśmy w tym najlepsi.- a więc ruszyliśmy do pokoju brzdąca. Czułam się lekko zakłopotana i trochę zawstydzona. Nie wiedziałam, że aż tak poniosą mnie emocje. Widocznie jeszcze trochę miłości we mnie zostało i mam zamiar przekazać ją Louis’owi. Mojemu szczęściu. Droga wydawała się długa a ja ciągle patrzyłam na tego przystojniaka przede mną. W końcu, pokój Max’a. Może i to imię kojarzyło mi się z niemiłym, potrafiłam momentami zapomnieć. Ten chłopczyk będzie w przyszłości wspaniały, wierzę w to. Ma wspaniałą rodzinę i może jeszcze tego nie wie, ale to jest największy dar jaki mógł dostać od życia. Widzę, jak leży w swoim łóżeczku. Ma otwarte oczy i rozmawia ze sobą. Kiedyś w daleko nieokreślonej przyszłości chciałabym mieć dziecko, no może więcej. Dopiero teraz zauważyłam w jego pokoju łóżko. Jest ładnie zaścielone ale BooBear musiał wskoczyć na nie i rozłożyć się na nim. Pokręciłam głową i podeszłam do Max’ia.
- Cześć skarbie. Ciocia Lexi po ciebie przyszła, no tak. Pójdziemy do wujka i się pobawimy.
- A w jaki sposób ?- spojrzałam na niego z niedowierzaniem. Leżał podparty jedną ręką i patrzył na nas.
- Louis w zwyczajny sposób.
- E tam, ale to też może być.- uśmiechnął się a ja już z małym leżeliśmy na łóżku obok Louis’a. Mały łaził na czworaka po nas i po łóżku. Po chwili podszedł do mnie cały uradowany i przytulił się do mnie. Ta mała istotka jeszcze nie wiedziała co narobiła w moim sercu. Rozkleiłam się i odwzajemniłam jego delikatny uścisk.
- Ten to ma branie już od samego początku.- zaśmiałam się na te słowa i mały Max’iu nie wiedząc o co chodzi zrobił to samo. Po chwili usiadł i patrzył to na mnie to na Louis’a.
- Ciekawe co on teraz myśli ?
- Myślę, że nas ocenia..- mały się uśmiechnął.- Widzisz zaakceptował nas.
- Ty to masz jednak pomysły.- poczochrałam mu włosy i zaczęłam bawić się z Max’em.  Spędziliśmy długie trzy godziny na bawieniu się. Louis wymyślał dla niego takie zabawy, że byłam pod wrażeniem. Mały w niektórych momentach nie mógł ze śmiechu. Jego twarzyczka robiła się czerwona a z oczek zaczęły lecieć łzy. Żeby się uspokoił wzięłam go na ręce i poszłam go przebrać. Na szczęście nie było tam nic wielkiego. Wróciliśmy do wujka Louis’a i położyłam się koło niego a mały na nim. Pogłaskał go po pleckach a on podniósł głowę i wpatrywał się w niego jak w obrazek.
- Chciałbym mieć kiedyś dziecko. Takie słodkie niewinne, które w pewnym etapie swojego rozwijania powie na mnie „tato” a na ciebie „mamo”.- zrobiłam wielkie oczy. Zauważył to i cicho się zaśmiał.
- Chciałbyś mieć ze mną dziecko ?
- No pewnie, że tak. Jesteś kobietą moich marzeń. Ale poczekamy z tym i z innymi rzeczami.- na jego twarz wkradł się uśmiech. Wiedziałam o co mu chodzi.
- A nie przeszkadza ci różnica wieku ?
- Wiek to tylko liczba. To się nie liczy, uczucie jest najważniejsze.- dałam mu buziaka w policzek i wstałam z łóżka.- Ej no było tak przyjemnie.
- Dosyć dobrego leniuchu. Trzeba nakarmić twojego chrześniaka. Już raz dwa.- Lou wziął małego na ręce i zrobił mu samolota a Max’iowi to się bardzo spodobało.  Gdy znaleźliśmy się na dole ja zrobiłam młodemu zupkę a Louis posadził go w specjalnym siodełku. Bardzo mu smakowało było to widać bo całą buzie miał w swoim tak jakby obiedzie. Dochodziła godzina dziewiętnasta a Max nie robił się ani trochę śpiący. Wsadziliśmy go do kojca i włączyliśmy telewizor. Leciał akurat „Król Maciuś I” co bardzo zainteresowało młodego. Mieliśmy chwilę dla siebie. Poszłam z powrotem do kuchni, nalałam sobie wody i usiadłam na blat. Louis siedział już na krześle i przyglądał mi się.
- Mam ochotę na imprezę.- to była prawda. Mimo, że ostatni raz balowaliśmy na biwaku ja chcę jeszcze. Z nimi imprezy są najlepsze.
- Jak wrócimy do domu to poimprezujemy. Zadzwonię teraz do Liam’a niech zorganizuje największy -melanż w naszym domu. Nawalimy się w trzy dupy i nagramy to. – usłyszałam dźwięk telefonu Louis’a.- Dzwoni Caroline. Odbiorę.
- Dobra ja idę do Max’a.- i tak jak powiedzieliśmy to zrobiliśmy. Jest godzina dwudziesta a Max’iu usnął w kojcu. Wzięłam go delikatnie na rączki i zaniosłam do łóżeczka. Nawet nie drgnął. Tak słodko spał, nachyliłam się i ucałowałam w policzek. Zamknęłam po cichu drzwi i zeszłam na dół. Na sofie leżał uradowany Louis.
- Mały zasnął czyli nie mamy przesranej nocki.
- Żebyś się nie myliła.- nie podnosząc się oznajmił mi to bardzo spokojnie. Ukucnęłam przy nim i pogłaskałam po włosach. Ujął moją dłoń , pocałował delikatnie i zrobił obok siebie miejsce dla mnie.
- Co jest twoim marzeniem ?- zapytał w ogóle z innej beczki.
- Jedno już się spełniło i leży przy mnie.- dotknęłam jego policzka i mówiłam dalej.- Drugie i trzecie to jest zatańczyć w deszczu i pocałować się.
- Hmm… to zupełnie jak Hazza. On też marzy o pocałunku w deszczu.
- Wiem bo to jest nasze wspólne marzenie. Kiedyś jak rozmawialiśmy postanowiliśmy wcielić to w życie. I jeśli któremuś z nas to się spełni to musimy się poinformować i uczcić.
- No proszę.
- Ale jak na razie to się nie stało.
- Ale może się stać.- pocałował mnie w policzek i teraz ja mam pytanie dla niego.
- Masz jakieś wrażliwe miejsce ?
- Owszem mam.- poruszał brwiami ale nie powiedział nic więcej.
- No więc jakie ?
- Brzuch. Zawsze jak ktoś mnie po nim muska palcami przechodzą mnie ciarki, nawet fajne uczucie. A ty masz jakieś wrażliwe miejsce.
- Mam podobnie tylko, że na szyi. Harry zawsze to wykorzystywał jak chciał mnie obudzić. Nie powiem bo odgrywałam się w bardziej brutalny sposób.- chwila ciszy. Wspomnienia z dzieciństwa wróciły. Ja i Harry w kuchni. Jeden z moich rewanżów. Trzymam kostki lodu w dłoni za plecami. On tego nie wie. Jest w bokserkach. Momentalnie je odchyliłam, wrzuciłam lód i uciekłam. Wracam do rzeczywistości. Śmieje się nieopanowanie a mój skarb się na mnie patrzy.
- Lexi dobrze się czujesz ?- zapytał choć sam się śmiał.
- Tak wszystko ok, tylko przypomniała mi się jedna sytuacja z dzieciństwa. Może kiedyś ci ją opowiem. Chodźmy już spać jestem niewyspana.
- Dobrze.- nie zważając na nic wziął mnie na ręce i poszliśmy na górę. Louis pozwolił mi bym pierwsza poszła się umyć a on uszykuje łóżko. Nawet nie wiem jak jest w tym pokoju. Na pewno będzie pięknie, bo cały dom jest taki. Zdjęłam z siebie za duże ubrania i weszłam pod prysznic. Przeanalizowałam cały dzisiejszy dzień: Caroline i Chris, opieka nad młodym, Louis-przyjaciel, zabawa, pocałunek, Louis- chłopak. Ten dzień nadaje się do moich najlepszych. Wytarłam się i stanęłam naga przed lustrem. Z brzucha siniak zniknął i nie ma po nim śladu. Na szczęście. Dopiero teraz się zorientowałam, że nie mam piżamy, a w za dużych rzeczach nie będę spać. Opcja jaka mi została to bielizna. No nic żyje się raz. Wyszłam po cichu i skierowałam się do miejsca gdzie mieliśmy spać. Weszłam do pokoju i szczęka mi opadła. Dwuosobowe łózko, piękna pościel, ściany w odcieniu popielu, duża szafa. Nic dodać nic ująć i jeszcze balkon, cudownie. Louis zmierzył mnie od góry do dołu, poszedł do łazienki i zdążyłam usłyszeć „pięknie wyglądasz”. Tak, super. Złożyłam ubrania Chris’a i wyszłam na balkon. Było dosyć ciepło, niebo było bezchmurne, nie to co po południu. Oglądałam gwiazdy, nawet jedna spadła. Wypowiedziałam życzenie, może kiedyś się spełni. Louis zaszedł mnie od tyłu i przytulił.
- Chodź do środka bo mi się jeszcze przeziębisz.
- Dobrze.- złapał mnie za rękę i byliśmy już w pokoju. Wpatrywałam się w łóżko jakbym pierwszy raz je widziała. Ale to chyba normalne bo tak naprawdę będę spała pierwszy raz z mężczyzną, który jest moim chłopakiem.
- No dalej, nie bój się nic ci nie zrobię.- i te słowa jakby mnie uspokoiły. Weszłam pod kołdrę i odwróciłam się do niego plecami. Nie mogłam się jakoś przełamać. Ale z każda chwilą było coraz lepiej. Louis zaczął muskać palcami moje odkryte ramię.- Jak chcesz mogę spać na kanapie.- usłyszałam w jego głosie smutek.
- Nie, kochanie, tylko daj mi się z tym oswoić.- pokiwał głową i położył się na wznak. Ja jeszcze przez chwilę walczyłam sama z sobą ale udało mi się. Przysunęłam się do niego bliżej, pocałowałam w usta i powiedziałam:
- Dobranoc Louis, kocham cię.
- Ja ciebie też kocham. Kolorowych snów.- objął mnie ramieniem, chyba zapomniał o tym, że miał niecny plan nawet dobrze i odpłynęłam do krainy Morfeusza…



____________________________
Przepraszam, że dopiero teraz ale nie miałam ani czasu, ani weny do napisania tego rozdziału...
Następny będzie ciekawszy, bo ten jakiś taki dziwny wyszedł.
Będzie imprezka :D
Dobra nie zanudzam.
Jak chcecie piszcie do mnie na gg: 45202208
Do następnego i dziękuje wam za wszystko (wejścia i komentarze)
:*

6 komentarzy:

  1. awwwwwwww <3 jacy oni są słodcy <3

    OdpowiedzUsuń
  2. OOOOOOOOOoooooooooooooo :D :D :D
    Już ma przed oczami Lou całego z Nutellii :D
    A scena na końcu... boooooska :D :D :D
    Ogólnie to idź spać za dobrze piszesz :P :P
    Wiesz przez Ciebie naszedł mnie smak na Nutelle :P :P :P
    Pisz szybciutko :)
    Będę czekać :***
    Domii Styles

    OdpowiedzUsuń
  3. na moim blogu pojawił się już II rozdział, bardzo przepraszam za spam ale byłoby mi miło, gdybyś zapoznała się z moimi bazgrołami, pozostawiając po sobie malutki ślad, który sprawi, że kąciki moich ust ruszą ku górze <3

    http://we-found-lovex.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham, kocham i jeszcze raz kocham <3
    Po prostu za każdym razem jak czytam coś twojego to się nad tym rozpływam.
    I tak, Louis cały w Nutelli to jest coś co ja chcę zobaczyć.
    Szybko pisz następny, proszę :)
    <3
    Mrs.Styles

    OdpowiedzUsuń
  5. Sama jesteś dziwna XD
    Rozdział jest zajebisty ~~!
    Kocham Twojego BLOGA ~!
    Czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak!
    Nareszcie sa razem!
    Swietny rozdzial.
    Czekam na nn
    - Love1D ( sorry ze z anonimowego ale nie chce mi soe zalogowac)

    OdpowiedzUsuń