Usłyszałam ciche rozmowy tuż nade mną. Nie chciało mi się otwierać oczu i wsłuchiwałam się o czym rozmawiają.
- Lou co ty tu robisz ? Przecież ona i ty...
- Przypomniała sobie w nocy o cmentarzu, byłem akurat w kuchni bo chciało mi się pić i natychmiast pobiegłem do niej kiedy zaczęła krzyczeć. Pozwoliła mi się przytulić i chce żebym był jej przyjacielem. To lepsze niż nic.- chwila ciszy.
- Mocno to przeżyła ?- teraz poznałam, to był Harry. Leżąc nadal na kolanach Louis'a otworzyłam oczy i spojrzałam na niego. Pokiwałam głową i już napływały mi łzy do oczu ale powstrzymałam je. Harry uklęknął przede mną i pogłaskał po twarzy.
- Uwierz mi, gdybym słyszał, że krzyczysz byłbym tutaj pierwszy.
- Harry nie mam ci tego za złe. Po prostu to co zobaczyłam mnie przeraziło i nie wiedziałam czy to prawda czy nie. Louis mi wyjaśnił.
- Czyli między wami jest dobrze ?- pokiwałam głową i odruchowo spojrzałam na schody. Stała tam Olivia i patrzyła na nas. Zawołałam ją by do nas przyszła. Usiadłam normalnie i poprawiłam włosy.
- Nie chciałam wam przeszkadzać...
- Nie przeszkadzasz, teraz możesz nam powiedzieć co się stało.- oznajmił Harry posyłając jej delikatny uśmiech. Oli westchnęła i zaczęła.
- Andy nie dawał mi spokoju. Cały czas dzwoni do mnie i grozi, że coś zrobi. Mama jest załamana, tata wściekły, a ja... a ja się niesamowicie boję. Lexi nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego jak się o ciebie martwiłam. To co nam robił ten bydlak jest nie do opisania. Żyję w strachu.. Nie mam odwagi by wyjść z dawnymi znajomymi na miasto, bo boje się, że on mnie szpieguje. Nigdy nie pomyślałabym, że on, moja rodzina, zrobi mnie taką krzywdę.
- Liv spokojnie, wszystko będzie dobrze. Możesz być jak na razie z nami, dopóki czegoś nie wymyślimy.- pogłaskałam ją po ramieniu by ją pocieszyć. Nie pomogłam. Łzy spływały po jej bladych policzkach a ja nie wiedziałam co robić.
- Lexi to jest koniec. Długo rozmawiałam z rodzicami o tym wszystkim i postanowiliśmy się przeprowadzić, gdzieś, gdzie nas nie znają, gdzieś, gdzie on nigdy nas nie znajdzie. Przeprowadzimy się. Zadzwoniłam do mamy żeby po mnie przyjechała, będzie za dziesięć minut.- chwila ciszy. Muszę to ogarnąć. Liv wyjeżdża ? Ona nie może, nie teraz kiedy ja chciałam, chciałam mieć przyjaciółkę.- Musimy się pożegnać.
- Liv nie możesz, przecież ja cię potrzebuje.
- Lexi ale ja muszę, nie mam wyboru.- szlochała i nie nadążała wycierać rękawami bluzy spływających łez. Spojrzała ostatni raz na mnie.
- Chcę ci pomóc, przecież dasz radę.
- Alex kurwa mać czy ty nie rozumiesz, że mam spieprzone życie przez tego gnojka ?! Boje się wszystkiego, nawet swojego cienia.- krzyknęła na mnie aż podskoczyłam. Zamknęła oczy i wzięła głęboki wdech. - Chcę o tym wszystkim zapomnieć.- wstała a ja zrobiłam to samo. Przytuliłam ją z całej siły do siebie i nie chciałam puścić. Jednak musiałam. Widziałam jak kieruje się do drzwi, jak jest jej ciężko ale nie patrzy na nas. Tak jest lepiej, dla nas obojga. Wyszła a ja straciłam jakąkolwiek szansę by zyskać prawdziwą przyjaciółkę.
- Dlatego nie lubię się angażować.- spojrzałam na chłopaków i stałam w miejscu.- Chcę się od tego wszystkiego oderwać, zróbmy imprezę.- spojrzeli na mnie dziwacznie ale się uśmiechnęli. Wstali i zaczęli krzyczeć.
- Wszyscy na dół. Macie trzy minuty !- Lou i Harry poszli do kuchni a ja usiadłam na kanapie. Ona odeszła... Tylko to miałam w głowie.
Nie minęły nawet dwie minuty a pozostała zaspana trójka była już w salonie. Zaczęłam się śmiać z nich i ich nieogarniętych fryzur.
- Co się stało ?- zapytał mulat.
- Jakby nie patrzeć jest prawie pierwsza po południu, jesteśmy głodni, co oznacza, że robisz obiad. Po drugie Liv odeszła, nie pytaj mnie o szczegóły. No i po trzecie dziś robimy małą imprezkę by się odprężyć.
- To rozumiem.- zaczął się cieszyć. Pokazałam chłopakom, że idę do góry. Nie zatrzymali mnie. Weszłam do pokoju i zaczęłam sprzątać. Jeśli ona odeszła nie chcę mieć z nią już nic wspólnego. Przebrałam pościel, którą szukałam prawie pół godziny, odkurzyłam podłogę i starłam kurze.
Moje emocje lekko ustały. Weszłam do garderoby i zaczęłam rozglądać się za jakimiś ubraniami na dziś. Wybrałam czarne rurki i turkusową bluzkę z napisem FREE HUGS . Udałam się do łazienki i doprowadziłam się do porządku. Ubrałam się i zrobiłam dość mocny makijaż podkreślając czarną kredką i tuszem oczy. Zrobiłam wysoką kitkę i byłam gotowa.
Czułam się zupełnie inaczej, jakbym na nowo się narodziła. Zeszłam na dół, chłopacy też byli już gotowi. Uśmiechnęłam się delikatnie spoglądając na każdego z osobna. Są naprawdę przystojni. Harry podszedł do mnie i powiedział:
- Dobrze widzieć cię znów uśmiechniętą.- ścisnął moją rękę i podał kieliszek z trunkiem
- Za rodzinę.- Niall krzyknął a my wznieśliśmy kieliszki.
- Za rodzinę.- szepnęłam sama do siebie. Ktoś włączył muzykę i zabawa się zaczęła. Nie myślałam o niczym, chciałam tylko dobrze spędzić czas. Nie wiem skąd wzięli alkohol ale szybko schodził. Dużo się śmiałam, z tych debili inaczej nie można. Te ich tańce i wygłupy. Harry z Zayn'em postanowili zrobić striptiz, musieliśmy zrobić im miejsce na stole i zaczęło się. Zamiast pieniędzy wkładaliśmy im w majtki chusteczki. Z racji tego, że byliśmy pijani to było lepsze od kasy. Zaczęliśmy robić zdjęcia, każdy z każdym i osobno. Pamiątka musi być, tak jak tamta, która wisi u mnie na ścianie. Piliśmy coraz więcej. Ledwo co utrzymywaliśmy się na nogach. Nagle z kolumn zaczęła lecieć wolna piosenka. Harry zaczął tańczyć z Liam'em, Zayn z Nialler'em a mnie został Louis. Podeszłam do niego i delikatnie objęłam jego szyję. Nagle błysk, olśnienie. To jest to.
- Kiedyś już tak tańczyliśmy.- wyszeptałam w jego ucho. Spojrzał na mnie zdziwiony.- Na imprezie, którą zrobiliście dla mnie.
- Pamiętasz..- przytulił mnie i żadne z nas się już nie odezwało. Tylko niekiedy śmialiśmy się z chłopaków. Nie wiem czy to jest normalne, żeby Harold łapał pośladki Liam'a. No ale cóż człowiek pod wpływem alkoholu robi dużo dziwnych rzeczy. Po tańcu wyszliśmy chwilę na dwór by się przewietrzyć. Poszliśmy w stronę pięciu hamaków i tam już zostaliśmy zasypiając na nich. Harry podzielił się miejscem ze mną.
Przebudziłam się nad rankiem, w moim pokoju. Nie wiem jak ja to zrobiłam. W stoliku nocnym znalazłam ostatniego papierosa. Wzięłam go i po cichu wyszłam z pokoju kierując się na zewnątrz. Usiadłam na schodach i zaciągnęłam się nim. Zrobiło mi się lepiej. Szkoda, że mało pamiętam z wczoraj.
Ostatni buch i coś we mnie pękło. Obraz się zamazał, nie widziałam nic. I nagle zobaczyłam coś o czym marzyłam przez cały ten czas. Ta chwila jest przełomem w moim życiu. Widziałam wszystko od początku aż do teraz. Całe życie przeleciało mi przed oczami. Od nadmiaru wspomnień głowa zaczęła mnie boleć ale to nic z tym co się przed chwilą wydarzyło. Jednak Bóg o mnie nie zapomniał....
No i jest 52 rozdział :)
I co powiecie na taki rozwój zdarzeń ?
Nie wiem czy wam się podoba czy nie, czekam na wasze opinie.
Ostatnio dostałam kilka nominacji, bardzo dziękuje za nie ale jak na razie nie będę się w to "bawić". Mam mało czasu, ledwie co dodam rozdział. Nie miejcie mi tego za złe :)
Zapraszam do zadawania pytań bohaterom i na mojego nowego bloga http://giiivemelove.blogspot.com/
Dziękuje wam za wszystko i do następnego <3
sobota, 30 marca 2013
piątek, 29 marca 2013
UWAGA !
Hej wszystkim :)
Chciałam wam coś powiedzieć, a mianowicie założyłam nowego bloga.
Tym razem nie z opowiadaniem. Jak chyba każdy mam problemy i to nie małe. Z braku bliskiej przyjaciółki nie mam się komu wygadać, więc postanowiłam w jakiś sposób zwierzać się wam.
Otóż na nowym blogu będą pojawiały się opisy, sentencje, niekiedy moje przemyślenia. Nie zawsze będzie wesoło.
Myślę, że wam się spodoba, jeśli nie, usunę go. Tylko musicie mi o tym powiedzieć.
Chciałam wam coś powiedzieć, a mianowicie założyłam nowego bloga.
Tym razem nie z opowiadaniem. Jak chyba każdy mam problemy i to nie małe. Z braku bliskiej przyjaciółki nie mam się komu wygadać, więc postanowiłam w jakiś sposób zwierzać się wam.
Otóż na nowym blogu będą pojawiały się opisy, sentencje, niekiedy moje przemyślenia. Nie zawsze będzie wesoło.
Myślę, że wam się spodoba, jeśli nie, usunę go. Tylko musicie mi o tym powiedzieć.
Mam małą nadzieję, że wejdziecie i wyrazicie swoją opinię.
Jeśli chce ktoś napisać do mnie oto moje gg: 45202208.
+ Już zaczynam się brać za pisanie kolejnego rozdziału :) I specjalnie dla was, dla moich kochanych czytelników przyspieszę przywracanie pamięci Lexi :D
Kocham was, nie zapomnijcie o tym <3
poniedziałek, 25 marca 2013
Rozdział 51.
Nie mogę uwierzyć, że znów ją widzę. Tę samą załamaną dziewczynę, która była razem ze mną u Andy'iego. Jej policzki są bardziej wychudzone i oczy podkrążone.
- Oli co się stało ?- oderwałam się od niej i otarłam mokre policzki.
- On cały czas mnie prześladuje Lexi. Boje się o siebie i o mamę. Jestem zmęczona tym wszystkim.- westchnęła i odgarnęła swoje włosy. Złapałam ją za rękę i lekko ścisnęłam.
- Jutro mi wszystko opowiesz, teraz się prześpisz. O nic się nie martw, jesteś bezpieczna.- nie protestowała. Poszłyśmy do góry i wskazałam jej "mój" pokój. Wzięła prysznic i położyła się do mojego łóżka, natychmiast zasnęła. Wyszłam bardzo po cichu i wróciłam do chłopaków, którzy siedzieli w salonie z uśmiechami na twarzach. Harry mrugnął do mnie i domyśliłam się, że powiedział chłopakom, że znów sobie przypomniałam część przeszłości. Louis nawet na mnie nie spojrzał. Usiadłam na sofie.
- Lexi nawet nie wiesz jak się cieszymy, że wspomnienia powracają.- poklepał mnie po ramieniu Liam. Delikatnie się uśmiechnęłam i zaczęłam patrzeć przed siebie.
- Zostanę tu. Na zawsze.- wyszeptałam i spojrzałam na każdego po kolei cieszyli się jak małe dzieci, tylko nie on. Przez cały czas patrzył na swoje dłonie.
- Na serio ? I nie będzie już akcji z wyprowadzką ?- zapytał Harry a ja tylko się głośno zaśmiałam.
- Nie Harry nie będzie. Przemyślałam to wszystko i chcę tu być. Wydaje mi się, że to jest moje miejsce na ziemi.- tym razem obdarzył mnie lekkim uśmiechem i wpatrywał się w moje oczy. Potrzebowałam tego, chcę wiedzieć, że pomimo tych wszystkich sprzeczności mogę na niego liczyć.
- Chłopaki jest już druga w nocy idźcie się położyć.- oznajmiłam i uśmiechnęłam się do nich.
- A ty ?- zapytał Niall ziewając.
- Ja się prześpię tutaj, muszę być sama. Dobranoc.- nie pozwoliłam im się odezwać i wygoniłam ich do pokoi. Kiedy ich już nie było postanowiłam włączyć sobie film, który ostatnio chłopacy puścili mi w celu przypomnienia sobie.
Wszystkie te scenki wywołały u mnie uśmiech na twarzy. Chcę wrócić do szczęśliwych chwil z nimi, zrobię wszystko co w mojej mocy by znów byli szczęśliwi.
Wyłączyłam telewizor i poszukałam jakiegoś koca by się przykryć. Ułożyłam się wygodnie na kanapie i rozmyślałam o moich rodzicach. Ciekawe czy moje życie wyglądałoby tak samo gdyby byli tutaj ze mną ? Tak bardzo za nimi tęsknie. Dałabym wszystko by przywrócić im jeszcze jeden dzień życia abym mogła się z nimi pożegnać. Nie wiem jak mam żyć, co robić. Brakuje mi jej dotyku, sposobu w jaki do mnie mówiła. Tata zawsze był nadopiekuńczy, wszędzie chciał chodzić ze mną. Ale to nigdy nie powróci. Nigdy już nie usłyszę ich głosu, nie poczuję ich dłoni na moim policzku. Nie pochwalą mnie za wspaniałe osiągnięcia ani nie dadzą kary za złe zachowanie.
Otuliłam się szczelniej kocem i zamknęłam oczy. Kocham was, pamiętajcie o tym powiedziałam w swojej podświadomości i zasnęłam.
Zaczęłam krzyczeć jak głupia, nie mogłam powstrzymać łez ale nadal miałam zamknięte oczy. Nie chcę by to była prawda. Przecież to się nie trzyma kupy. Mama taka nie była. Niech to będzie sen, straszny sen.
- Oli co się stało ?- oderwałam się od niej i otarłam mokre policzki.
- On cały czas mnie prześladuje Lexi. Boje się o siebie i o mamę. Jestem zmęczona tym wszystkim.- westchnęła i odgarnęła swoje włosy. Złapałam ją za rękę i lekko ścisnęłam.
- Jutro mi wszystko opowiesz, teraz się prześpisz. O nic się nie martw, jesteś bezpieczna.- nie protestowała. Poszłyśmy do góry i wskazałam jej "mój" pokój. Wzięła prysznic i położyła się do mojego łóżka, natychmiast zasnęła. Wyszłam bardzo po cichu i wróciłam do chłopaków, którzy siedzieli w salonie z uśmiechami na twarzach. Harry mrugnął do mnie i domyśliłam się, że powiedział chłopakom, że znów sobie przypomniałam część przeszłości. Louis nawet na mnie nie spojrzał. Usiadłam na sofie.
- Lexi nawet nie wiesz jak się cieszymy, że wspomnienia powracają.- poklepał mnie po ramieniu Liam. Delikatnie się uśmiechnęłam i zaczęłam patrzeć przed siebie.
- Zostanę tu. Na zawsze.- wyszeptałam i spojrzałam na każdego po kolei cieszyli się jak małe dzieci, tylko nie on. Przez cały czas patrzył na swoje dłonie.
- Na serio ? I nie będzie już akcji z wyprowadzką ?- zapytał Harry a ja tylko się głośno zaśmiałam.
- Nie Harry nie będzie. Przemyślałam to wszystko i chcę tu być. Wydaje mi się, że to jest moje miejsce na ziemi.- tym razem obdarzył mnie lekkim uśmiechem i wpatrywał się w moje oczy. Potrzebowałam tego, chcę wiedzieć, że pomimo tych wszystkich sprzeczności mogę na niego liczyć.
- Chłopaki jest już druga w nocy idźcie się położyć.- oznajmiłam i uśmiechnęłam się do nich.
- A ty ?- zapytał Niall ziewając.
- Ja się prześpię tutaj, muszę być sama. Dobranoc.- nie pozwoliłam im się odezwać i wygoniłam ich do pokoi. Kiedy ich już nie było postanowiłam włączyć sobie film, który ostatnio chłopacy puścili mi w celu przypomnienia sobie.
Wszystkie te scenki wywołały u mnie uśmiech na twarzy. Chcę wrócić do szczęśliwych chwil z nimi, zrobię wszystko co w mojej mocy by znów byli szczęśliwi.
Wyłączyłam telewizor i poszukałam jakiegoś koca by się przykryć. Ułożyłam się wygodnie na kanapie i rozmyślałam o moich rodzicach. Ciekawe czy moje życie wyglądałoby tak samo gdyby byli tutaj ze mną ? Tak bardzo za nimi tęsknie. Dałabym wszystko by przywrócić im jeszcze jeden dzień życia abym mogła się z nimi pożegnać. Nie wiem jak mam żyć, co robić. Brakuje mi jej dotyku, sposobu w jaki do mnie mówiła. Tata zawsze był nadopiekuńczy, wszędzie chciał chodzić ze mną. Ale to nigdy nie powróci. Nigdy już nie usłyszę ich głosu, nie poczuję ich dłoni na moim policzku. Nie pochwalą mnie za wspaniałe osiągnięcia ani nie dadzą kary za złe zachowanie.
Otuliłam się szczelniej kocem i zamknęłam oczy. Kocham was, pamiętajcie o tym powiedziałam w swojej podświadomości i zasnęłam.
- Witaj Alex, ale ty wyrosłaś.
- Przepraszam a my się znamy ?
- Ja ciebie tak ale ty mnie niekoniecznie chyba, że kiedyś
mama ci o mnie wspominała ale wątpię..
- Ja także.
- Więc może ci powiem. Pewnie doskonale pamiętasz jak twoja
mama pracowała w bardzo dużej firmie. Od samego początku chciała być kimś
więcej. Pamiętam jak dziś na jej biurku stało twoje i twojego taty zdjęcie.-
wpatrywała m się w niego, on sobie z tego nic nie robił tylko kontynuował.-
Byli już długo po ślubie. Zawsze lubiła o was rozmawiać. Twoja mama i ja bardzo
się do siebie zbliżyliśmy. Mogę ci powiedzieć, że zostaliśmy kochankami.- moje
oczy były pełne łez.- Zapewne doskonale pamiętasz dzień wypadku. Twoja mama
wkręcała ci, że jedzie do pracy, wcale jednak tak nie było. Jechała do mnie,
było nam tak dobrze. Obiecywała mi, że w końcu powie to tobie i swojemu mężowi.
I właśnie w ten dzień miała wam to powiedzieć. Byliśmy w bardzo czułym momencie
kiedy zadzwonił jej telefon byłaś to ty. Chciałaś żeby mamusia przyjechała jak
najszybciej bo za nią tęsknisz. I wtedy wszystko prysnęło. Powiedziała mi
wprost, że nie zostawi rodziny bo ona jest dla niej najważniejsza. Musiałem się
zemścić. Bo skoro ja nie mogłem jej mieć to nikt nie mógł.- nie wytrzymywałam
psychicznie ale słuchałam dalej.- I to przeze mnie twoja mama nie żyje, ja
spowodowałem ten wypadek.- uśmiechnął się szyderczo do mnie. Nie wytrzymałam i
uderzyłam go w twarz. Nadal trzymając Hazzę czułam jak jego mięśnie się
napinają. Zaczęłam krzyczeć.
- To jest niemożliwe ! Mama nigdy nie zrobiłaby czegoś
takiego ! Pan ma zjebany gar i to równo, nigdy nie widziałam takiego
skurwysyna. Harry powiedz, że to nie prawda…- zaczęłam płakać jak małe dziecko.
On tylko na mnie spojrzał i nie wiedział co zrobić.
- Oj malutka przed tobą stoi żywy dowód. Mogę ci pokazać
nawet nasze wspólne zdjęcie.- i zrobił to. Jednak musiała to być prawda. Ona i
ten mężczyzna. Okłamywała nas. Oparłam się o samochód i zaczęłam płakać. Nie
mogłam pohamować łez. Przy tym ból fizyczny był pestką. Osunęłam się na ziemię.
Chłopcy podbiegli do mnie. Nie chciałam tego. Czułam jak moje serce się kruszy.
Zaczęłam krzyczeć jak głupia, nie mogłam powstrzymać łez ale nadal miałam zamknięte oczy. Nie chcę by to była prawda. Przecież to się nie trzyma kupy. Mama taka nie była. Niech to będzie sen, straszny sen.
Cała się trzęsłam gdy nagle ktoś dotknął mojego ramienia.
- Nieeeeeeeeeeeeeeeeee !- szlochałam i nie wiedziałam co się dzieje.
- Lexi, proszę uspokój się.- ten głos. Przez załzawione oczy widziałam jego zmartwioną twarz. Odsunęłam się od niego i płakałam w poduszkę. Odtrąciłam jego rękę i okryłam się kocem.- Pozwól mi się dotknąć, nie zrobię ci krzywdy.- wyszeptał w moją stronę z podłamanym głosem. Chwila zastanowienia, kilka uronionych łez. Kilka uderzeń serca i jeden głośny wdech.
Rzuciłam mu się na szyję pragnąc jego bliskości, by był przy mnie kiedy ja cierpię. Moje łzy moczyły jego koszulkę, która pachniała cudownie.
- Ciii już wszystko jest dobrze.- pogłaskał mnie po głowie a ja mocniej się w niego wtuliłam.
- Nic nie jest dobrze..- oznajmiłam. Odsunął się ode mnie i spojrzał prosto w oczy. Były przepełnione łzami. Pokiwałam delikatnie głową i otarłam jego policzki, on zrobił to samo z moimi. Lou usiadł na sofie a ja ułożyłam swoją głowę na jego kolanach.
- Powiedz mi co widziałaś.
- Byłam na cmentarzu u mamy, z wami, cała obolała. Nie wiem co mi było. I ten facet, Lou powiedz, że to wszystko nie jest prawdą.- zakryłam oczy dłonią i nowa fala łez napłynęła do moich oczu. Podniósł mnie i położył na swojej piersi, jakby to już kiedyś robił. W jego gestach, było tyle miłości, której ja jak na razie nie potrafię odwzajemnić. Słyszałam bicie jego serca, kojące dla mojej egzystencji.
- Niestety to jest prawda, ten sen to nasza przeszłość. Ale jesteś silną kobietą i dasz sobie z tym wszystkim radę. Masz nas.- przejechał wierzchem ręki po moich plecach.
- Dlaczego to robisz ? Dlaczego jesteś przy mnie ? Tyle razy cię już zraniłam a ty nadal jesteś tu ze mną.
- Jesteś każdą moją myślą, każdą nadzieją, każdym moim marzeniem, i nieważne, co przyniesie nam przyszłość: każdy wspólnie spędzony czas to najwspanialszy dzień mego życia. Nawet ten najgorszy, gdzie słyszałem, że mnie nie kochasz. Ważne, że mogę być z tobą. Zawsze będę należał wyłącznie do ciebie, pamiętaj o tym.- te słowa mnie poruszyły. Jemu nadal zależy, po tym wszystkim.
- Pasowaliśmy do siebie ?
- Oczywiście, że tak. Nasze dusze są jednością, dopełniamy siebie nawzajem. Zdarzyło nam się raz poważnie pokłócić ale tak było idealnie.
- Bądź moim najlepszym przyjacielem... Zobaczymy jak to wszystko się dalej potoczy.- uśmiechnęłam się do niego.
- Przez cały czas nim jestem i przepraszam za dziś nie wiem co się ze mną stało.. ja..- przyłożyłam palec do jego ust.
- Nie masz za co, chwila słabości. Wiem, że tęsknisz, rozumiem.- położyłam się z powrotem na jego kolana i oznajmiłam.- Dobranoc Lou.- ostatnie co pamiętam to jego dotyk na moim policzku...
Zjebałam ten rozdział :(
Miał wyjść zupełnie inny, miałam taki fajny pomysł a tu taka chujnia wyszła. grrrrrrrr -,-
czekam na wasze opinie, negatywne też mile widziane.
Jak już zdążyliście ogarną ankieta się zakończyła: 24 osoby są za tym by Lexi odzyskała pamięć :) 1 jest przeciw.
Więc możecie się domyślić co będzie w kolejnych rozdziałach i mam nadzieję, że blog wam się już nie znudził :)
przepraszam, że taki krótki.
No i ten KOCHAM WAS <3
Rzuciłam mu się na szyję pragnąc jego bliskości, by był przy mnie kiedy ja cierpię. Moje łzy moczyły jego koszulkę, która pachniała cudownie.
- Ciii już wszystko jest dobrze.- pogłaskał mnie po głowie a ja mocniej się w niego wtuliłam.
- Nic nie jest dobrze..- oznajmiłam. Odsunął się ode mnie i spojrzał prosto w oczy. Były przepełnione łzami. Pokiwałam delikatnie głową i otarłam jego policzki, on zrobił to samo z moimi. Lou usiadł na sofie a ja ułożyłam swoją głowę na jego kolanach.
- Powiedz mi co widziałaś.
- Byłam na cmentarzu u mamy, z wami, cała obolała. Nie wiem co mi było. I ten facet, Lou powiedz, że to wszystko nie jest prawdą.- zakryłam oczy dłonią i nowa fala łez napłynęła do moich oczu. Podniósł mnie i położył na swojej piersi, jakby to już kiedyś robił. W jego gestach, było tyle miłości, której ja jak na razie nie potrafię odwzajemnić. Słyszałam bicie jego serca, kojące dla mojej egzystencji.
- Niestety to jest prawda, ten sen to nasza przeszłość. Ale jesteś silną kobietą i dasz sobie z tym wszystkim radę. Masz nas.- przejechał wierzchem ręki po moich plecach.
- Dlaczego to robisz ? Dlaczego jesteś przy mnie ? Tyle razy cię już zraniłam a ty nadal jesteś tu ze mną.
- Jesteś każdą moją myślą, każdą nadzieją, każdym moim marzeniem, i nieważne, co przyniesie nam przyszłość: każdy wspólnie spędzony czas to najwspanialszy dzień mego życia. Nawet ten najgorszy, gdzie słyszałem, że mnie nie kochasz. Ważne, że mogę być z tobą. Zawsze będę należał wyłącznie do ciebie, pamiętaj o tym.- te słowa mnie poruszyły. Jemu nadal zależy, po tym wszystkim.
- Pasowaliśmy do siebie ?
- Oczywiście, że tak. Nasze dusze są jednością, dopełniamy siebie nawzajem. Zdarzyło nam się raz poważnie pokłócić ale tak było idealnie.
- Bądź moim najlepszym przyjacielem... Zobaczymy jak to wszystko się dalej potoczy.- uśmiechnęłam się do niego.
- Przez cały czas nim jestem i przepraszam za dziś nie wiem co się ze mną stało.. ja..- przyłożyłam palec do jego ust.
- Nie masz za co, chwila słabości. Wiem, że tęsknisz, rozumiem.- położyłam się z powrotem na jego kolana i oznajmiłam.- Dobranoc Lou.- ostatnie co pamiętam to jego dotyk na moim policzku...
Zjebałam ten rozdział :(
Miał wyjść zupełnie inny, miałam taki fajny pomysł a tu taka chujnia wyszła. grrrrrrrr -,-
czekam na wasze opinie, negatywne też mile widziane.
Jak już zdążyliście ogarną ankieta się zakończyła: 24 osoby są za tym by Lexi odzyskała pamięć :) 1 jest przeciw.
Więc możecie się domyślić co będzie w kolejnych rozdziałach i mam nadzieję, że blog wam się już nie znudził :)
przepraszam, że taki krótki.
No i ten KOCHAM WAS <3
środa, 20 marca 2013
Rozdział 50.
Jego dłoń spoczęła na moim policzku. Tak bardzo przerażał mnie jego dotyk, tak delikatny. Jedna łza spłynęła, nie zauważył jej. Czułam jego oddech, słodki i ciepły. Kiedy miał musnąć moje usta zadzwonił telefon i natychmiast odsunęliśmy się od siebie. Tym razem nie powstrzymywałam łez, to co się dzieje teraz to za dużo. Louis patrzył na mnie i nie wiedział o co chodzi, rozmawiał z Harry'm, słyszałam jak wymawia jego imię. Odgarnęłam włosy do tyłu i otarłam mokre policzki.
- Lexi co się stało ?- zaczął zbliżać się do mnie.
- Nie podchodź. Nie chcę tego wszystkiego, zrozum !- krzyknęłam i akurat do domu musieli wrócić chłopacy. Na szczęście Louis ich nie zauważył, ja też udawałam jakby ich nie było.- To wszystko dzieje się za szybko, daj mi czas. Myślisz, że jest mi łatwo ? Przez cały czas oczekujesz ode mnie niemożliwego... Nie wiesz jak to jest nagle zapomnieć wszystkiego, tego co było częścią ciebie.- słyszałam jak głośno oddycha i zaciska ręce.- Nie chcę cię ranić ale zrozum, ja nic nie czuję. Kompletnie nic. Nie ma cię w moim sercu.- wyszeptałam ostatnie słowa, które zraniły go. Musi znać prawdę, nie chcę go okłamywać przez cały czas.
- Nawet kiedy byłem tak blisko ciebie nie poczułaś nic ?- nie odpowiedziałam mu już. Cały czas na mnie patrzył, chociaż ja dawno spuściłam z niego wzrok. Nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy i powiedzieć, że się bałam. Uklękłam i płakałam. Nie pozwoliłam nikomu do siebie podejść, nawet Harry'emu.
Płakałam na głos, bo nie mogę inaczej wyrazić tego co dzieje się we mnie. Czasami już brakuje mi słów by opisać to co czuję, czasem jest taki moment, że nawet nie wiem już co ja w ogóle czuję, ale wiem na pewno, że w takich trudnych momentach wolałabym mieć serce z kamienia i nie odczuwać zupełnie nic. I przez to, że straciłam pamięć czuję dwukrotnie mocniej. Oparłam się o ścianę i schowałam twarz. Słyszałam ich cichą rozmowę.
- Co to odpierdoliłeś ?- zapytał zdenerwowany Zayn, chyba.
- Bo ja próbowałem ją pocałować...- odpowiedział załamanym głosem chłopak.
- Tobie to już do końca na głowę padło. Zaledwie co ją odzyskaliśmy i namówiliśmy do tego by została z nami a ty co kurwa ? Zrozum ona cię nie pamięta, nawet jeśli pstrykniesz palcami to wszystko nie wróci, potrzeba na to czasu. Jak będziesz naciskał nic to nie pomoże.- nagle cisza. Słychać tylko kroki, nic więcej. Czuję ciepło wokół mnie, są tutaj, ze mną.
- Lexi..- zaczął Harry. Nie dałam mu dokończyć, wpadłam w jego ramiona, znów płacz i ten nieustający ból w sercu.
- Pomóż mi.- powiedziałam i wziął mnie na ręce bez żadnego problemu. Szliśmy na górę w ciszy, bez chłopaków. Jedną ręką bawiłam się jego kręconymi włosami. Jestem wdzięczna Harry'emu, że zawsze jest przy mnie. Dzięki niemu nie czuję się aż tak obco.
Weszliśmy do jego pokoju, wywnioskowałam po tabliczce na drzwiach z jego imieniem. Posadził mnie na łóżku i wrócił by zamknąć drzwi na klucz. Usiadł koło mnie i złapał mnie za rękę.
- Harry chcę wrócić.- oznajmiłam i spojrzałam mu w oczy.
- O czym ty do mnie mówisz ?
- Nie chcę tu mieszkać. Chcę wrócić do Holmes Chapel. Tam jest mój dom..- nie wiedział co odpowiedzieć i jak zareagować. Patrzył to na mnie to na swoje duże dłonie.
- Znowu cię stracę...
- Takie jest życie, ktoś musi odejść by ktoś inny mógł się pojawić. Czas na mnie Harry. Ja już nie wierzę w to, że odzyskam pamięć. Przypomniałam sobie tylko urywek.. Nie sądzisz, że do tej pory powinnam mieć więcej prześwitów z przeszłości ?
- Ty tak samo jak Louis. Chciałabyś wszystko od razu, na pierwszy rzut oka widać, że pasujecie do siebie. Rozumiem, że nie chcesz tu być ale jeśli wyjedziesz co będzie z nami ? Pomyślałaś o tym jak ja się będę czuł ? A co z chłopakami ? Nawet jeśli sobie nie przypomnisz to możesz nauczyć się kochać ich od nowa, poznawać ich i co tylko ale zostań. Poczekaj jeszcze kilka dni, jeśli nadal będziesz chciała wrócić, dobrze pozwolę ci na to ale musisz liczyć się z tym, że możemy nie zobaczyć się przez długi czas więc zastanów się.
- Zastanowię się, ale wątpię żebym zmieniła zdanie. Nie czuje się tu dobrze.- westchnęłam i położyłam swoją głowę na kolanach Hazzy. Zaczął głaskać moje włosy a ja poczułam się taka szczęśliwa. Siedzieliśmy w ciszy i nie przeszkadzało nam to. Było jak kiedyś, wystarczy, że jesteśmy blisko siebie i dzień jest lepszy.
- Może się gdzieś przejedziemy ?- zapytał nagle Harry ni stąd ni zowąd.
- Teraz ? Przecież jest już noc głupku.
- No to co, taki mały wypad z braciszkiem, objedziemy okolice i wracamy, tylko proszę cię nie przebieraj się bo stracę ochotę.
- No dobra to jazda.- uśmiechnęłam się i wybiegliśmy z pokoju. Będąc już na dole wszyscy na nas popatrzyli jak na nienormalnych ale nic nie powiedzieli. Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do samochodu cały czas się śmiejąc. Harry puścił głośno muzykę i zaczęliśmy śpiewać. Byłam bardzo szczęśliwa.
- Dlaczego nie możesz się cały czas uśmiechać ?
- Bo nie potrafię być przez cały czas taka. Jak jestem z wami wszystkimi czuje się jak maszyna, która się popsuła i wymaga natychmiastowej naprawy. Jakbyście na siłę chcieli by powróciła "dawna Lexi".
- Ej skarbie, przecież wiesz, że tak wcale nie jest.- zatrzymał się na poboczu i odwrócił się w moją stronę.
- Ale ja się właśnie tak czuję. Ten cały lekarz jest niepotrzebny. Nie chcę z nim rozmawiać o "tych" rzeczach. Nie uważasz, że z czasem wszystko się ułoży ? Jeśli chcesz żebym została zrezygnuj z niego.- chwila ciszy i głębokie zastanowienie Harry'ego. Jego głośne westchnięcie, potarcie podbródka.
- Dobrze ale obiecaj, że będziemy zawsze razem.- wystawił mały palec i czekał na moją kolej. Uśmiechnęłam się delikatnie, zrobiłam to co mój brat.
- Obiecuję.- nagle ktoś podbiegł do naszego auta i zaczął robić zdjęcia.
- Załóż okulary, teraz !- powiedział Harry a mnie jakby olśniło. Znów to samo uczucie, znów to widzie...
- Nic się nie martw. Dla zachowania twojej anonimowości załóż czapkę Niall'a i moje okulary. Trudno będzie cię rozpoznać.
- Okej, dzięki. A Niall to ten co lubi jeść, prawda ?- Harry najpierw zaczął się śmiać a następnie pokiwał głową, co oznaczało, że mam rację. Założyłam czapkę i okulary po czym wyszliśmy. Harry objął mnie ramieniem a ja spuściłam głowę w dół.
- Lexi do jasnej cholery powiedz coś !- krzyknął na mnie.
- Znów to widziałam.- wyszeptałam i zdjęłam okulary.- Moment przyjazdu, dawałeś mi okulary i czapkę. Objąłeś mnie ramieniem i szliśmy w stronę domu. Harry ja to pamiętam.- otarłam łzy szczęścia i przytuliłam go gdy tylko zaparkowaliśmy na podjeździe naszego domu.
- To wspaniale, trzeba natychmiast powiedzieć chłopakom. Wyszliśmy z samochodu i po chwili byliśmy już w domu. Panowała grobowa cisza. Nie dziwie się jest już północ. Nagle ktoś zaświecił światło i stanął centralnie przede mną. To był Louis. Nadal można było wyczytać ból z jego oczu.
- Ktoś do ciebie.- oznajmił i zszedł mi z drogi. Byłam zdezorientowana, kto to mógł być ?
Weszłam do sypialni i od razy poznałam tą osobę. Siedziała na sofie, skulona i przestraszona. Rozglądała się wszędzie aż napotkała mnie. Natychmiast wstała i wtuliła się we mnie.
- Lexi pomóż...
Jest już 50 rozdział !
Jestem pod wrażeniem, tak szybko to zleciało :)
Podoba wam się ?
Nie mam czasu pisać ale dla was zrobię wszystko :D
Czekam na wasze opinie :)
Zachęcam do pytania bohaterów (po prawej stronie)
Wiecie kto przyszedł do Lexi ? ^^
Wszystko wyjaśni się w kolejnym rozdziale :D
Do następnego <3
+ przepraszam za wszystkie błędy.
- Lexi co się stało ?- zaczął zbliżać się do mnie.
- Nie podchodź. Nie chcę tego wszystkiego, zrozum !- krzyknęłam i akurat do domu musieli wrócić chłopacy. Na szczęście Louis ich nie zauważył, ja też udawałam jakby ich nie było.- To wszystko dzieje się za szybko, daj mi czas. Myślisz, że jest mi łatwo ? Przez cały czas oczekujesz ode mnie niemożliwego... Nie wiesz jak to jest nagle zapomnieć wszystkiego, tego co było częścią ciebie.- słyszałam jak głośno oddycha i zaciska ręce.- Nie chcę cię ranić ale zrozum, ja nic nie czuję. Kompletnie nic. Nie ma cię w moim sercu.- wyszeptałam ostatnie słowa, które zraniły go. Musi znać prawdę, nie chcę go okłamywać przez cały czas.
- Nawet kiedy byłem tak blisko ciebie nie poczułaś nic ?- nie odpowiedziałam mu już. Cały czas na mnie patrzył, chociaż ja dawno spuściłam z niego wzrok. Nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy i powiedzieć, że się bałam. Uklękłam i płakałam. Nie pozwoliłam nikomu do siebie podejść, nawet Harry'emu.
Płakałam na głos, bo nie mogę inaczej wyrazić tego co dzieje się we mnie. Czasami już brakuje mi słów by opisać to co czuję, czasem jest taki moment, że nawet nie wiem już co ja w ogóle czuję, ale wiem na pewno, że w takich trudnych momentach wolałabym mieć serce z kamienia i nie odczuwać zupełnie nic. I przez to, że straciłam pamięć czuję dwukrotnie mocniej. Oparłam się o ścianę i schowałam twarz. Słyszałam ich cichą rozmowę.
- Co to odpierdoliłeś ?- zapytał zdenerwowany Zayn, chyba.
- Bo ja próbowałem ją pocałować...- odpowiedział załamanym głosem chłopak.
- Tobie to już do końca na głowę padło. Zaledwie co ją odzyskaliśmy i namówiliśmy do tego by została z nami a ty co kurwa ? Zrozum ona cię nie pamięta, nawet jeśli pstrykniesz palcami to wszystko nie wróci, potrzeba na to czasu. Jak będziesz naciskał nic to nie pomoże.- nagle cisza. Słychać tylko kroki, nic więcej. Czuję ciepło wokół mnie, są tutaj, ze mną.
- Lexi..- zaczął Harry. Nie dałam mu dokończyć, wpadłam w jego ramiona, znów płacz i ten nieustający ból w sercu.
- Pomóż mi.- powiedziałam i wziął mnie na ręce bez żadnego problemu. Szliśmy na górę w ciszy, bez chłopaków. Jedną ręką bawiłam się jego kręconymi włosami. Jestem wdzięczna Harry'emu, że zawsze jest przy mnie. Dzięki niemu nie czuję się aż tak obco.
Weszliśmy do jego pokoju, wywnioskowałam po tabliczce na drzwiach z jego imieniem. Posadził mnie na łóżku i wrócił by zamknąć drzwi na klucz. Usiadł koło mnie i złapał mnie za rękę.
- Harry chcę wrócić.- oznajmiłam i spojrzałam mu w oczy.
- O czym ty do mnie mówisz ?
- Nie chcę tu mieszkać. Chcę wrócić do Holmes Chapel. Tam jest mój dom..- nie wiedział co odpowiedzieć i jak zareagować. Patrzył to na mnie to na swoje duże dłonie.
- Znowu cię stracę...
- Takie jest życie, ktoś musi odejść by ktoś inny mógł się pojawić. Czas na mnie Harry. Ja już nie wierzę w to, że odzyskam pamięć. Przypomniałam sobie tylko urywek.. Nie sądzisz, że do tej pory powinnam mieć więcej prześwitów z przeszłości ?
- Ty tak samo jak Louis. Chciałabyś wszystko od razu, na pierwszy rzut oka widać, że pasujecie do siebie. Rozumiem, że nie chcesz tu być ale jeśli wyjedziesz co będzie z nami ? Pomyślałaś o tym jak ja się będę czuł ? A co z chłopakami ? Nawet jeśli sobie nie przypomnisz to możesz nauczyć się kochać ich od nowa, poznawać ich i co tylko ale zostań. Poczekaj jeszcze kilka dni, jeśli nadal będziesz chciała wrócić, dobrze pozwolę ci na to ale musisz liczyć się z tym, że możemy nie zobaczyć się przez długi czas więc zastanów się.
- Zastanowię się, ale wątpię żebym zmieniła zdanie. Nie czuje się tu dobrze.- westchnęłam i położyłam swoją głowę na kolanach Hazzy. Zaczął głaskać moje włosy a ja poczułam się taka szczęśliwa. Siedzieliśmy w ciszy i nie przeszkadzało nam to. Było jak kiedyś, wystarczy, że jesteśmy blisko siebie i dzień jest lepszy.
- Może się gdzieś przejedziemy ?- zapytał nagle Harry ni stąd ni zowąd.
- Teraz ? Przecież jest już noc głupku.
- No to co, taki mały wypad z braciszkiem, objedziemy okolice i wracamy, tylko proszę cię nie przebieraj się bo stracę ochotę.
- No dobra to jazda.- uśmiechnęłam się i wybiegliśmy z pokoju. Będąc już na dole wszyscy na nas popatrzyli jak na nienormalnych ale nic nie powiedzieli. Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do samochodu cały czas się śmiejąc. Harry puścił głośno muzykę i zaczęliśmy śpiewać. Byłam bardzo szczęśliwa.
- Dlaczego nie możesz się cały czas uśmiechać ?
- Bo nie potrafię być przez cały czas taka. Jak jestem z wami wszystkimi czuje się jak maszyna, która się popsuła i wymaga natychmiastowej naprawy. Jakbyście na siłę chcieli by powróciła "dawna Lexi".
- Ej skarbie, przecież wiesz, że tak wcale nie jest.- zatrzymał się na poboczu i odwrócił się w moją stronę.
- Ale ja się właśnie tak czuję. Ten cały lekarz jest niepotrzebny. Nie chcę z nim rozmawiać o "tych" rzeczach. Nie uważasz, że z czasem wszystko się ułoży ? Jeśli chcesz żebym została zrezygnuj z niego.- chwila ciszy i głębokie zastanowienie Harry'ego. Jego głośne westchnięcie, potarcie podbródka.
- Dobrze ale obiecaj, że będziemy zawsze razem.- wystawił mały palec i czekał na moją kolej. Uśmiechnęłam się delikatnie, zrobiłam to co mój brat.
- Obiecuję.- nagle ktoś podbiegł do naszego auta i zaczął robić zdjęcia.
- Załóż okulary, teraz !- powiedział Harry a mnie jakby olśniło. Znów to samo uczucie, znów to widzie...
- Nic się nie martw. Dla zachowania twojej anonimowości załóż czapkę Niall'a i moje okulary. Trudno będzie cię rozpoznać.
- Okej, dzięki. A Niall to ten co lubi jeść, prawda ?- Harry najpierw zaczął się śmiać a następnie pokiwał głową, co oznaczało, że mam rację. Założyłam czapkę i okulary po czym wyszliśmy. Harry objął mnie ramieniem a ja spuściłam głowę w dół.
- Lexi do jasnej cholery powiedz coś !- krzyknął na mnie.
- Znów to widziałam.- wyszeptałam i zdjęłam okulary.- Moment przyjazdu, dawałeś mi okulary i czapkę. Objąłeś mnie ramieniem i szliśmy w stronę domu. Harry ja to pamiętam.- otarłam łzy szczęścia i przytuliłam go gdy tylko zaparkowaliśmy na podjeździe naszego domu.
- To wspaniale, trzeba natychmiast powiedzieć chłopakom. Wyszliśmy z samochodu i po chwili byliśmy już w domu. Panowała grobowa cisza. Nie dziwie się jest już północ. Nagle ktoś zaświecił światło i stanął centralnie przede mną. To był Louis. Nadal można było wyczytać ból z jego oczu.
- Ktoś do ciebie.- oznajmił i zszedł mi z drogi. Byłam zdezorientowana, kto to mógł być ?
Weszłam do sypialni i od razy poznałam tą osobę. Siedziała na sofie, skulona i przestraszona. Rozglądała się wszędzie aż napotkała mnie. Natychmiast wstała i wtuliła się we mnie.
- Lexi pomóż...
Jest już 50 rozdział !
Jestem pod wrażeniem, tak szybko to zleciało :)
Podoba wam się ?
Nie mam czasu pisać ale dla was zrobię wszystko :D
Czekam na wasze opinie :)
Zachęcam do pytania bohaterów (po prawej stronie)
Wiecie kto przyszedł do Lexi ? ^^
Wszystko wyjaśni się w kolejnym rozdziale :D
Do następnego <3
+ przepraszam za wszystkie błędy.
piątek, 15 marca 2013
Rozdział 49.
Rozdział pisany przy tym: music
Z perspektywy Niall'a.
Weszliśmy do domu z ponurymi minami. Lexi nie pamięta przyjazdu do naszego domu.
Tak trudno jest mi sobie wyobrazić jak mógłbym nie pamiętać niektórych rzeczy. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że musimy rozgrzebywać wszystkie sprawy... Musimy opowiedzieć jej o napaści, o akcji na cmentarzu, chwilowe rozstanie z Louis'em i o moich uczuciach. Nie chcę do tego wracać, nie chcę ponownie być odtrącony. Już raz usłyszałem, że nie potrafi odwzajemnić moich uczuć. Zrozumiałem choć bardzo to przeżyłem. Obiecałem Lexi, że będę najlepszym przyjacielem. Przez cały czas nim byłem... tak mi się wydaje. Nie jest łatwo przebywać z osobą, którą się kocha i jeszcze na dodatek jej chłopakiem jest twój najlepszy przyjaciel. Przez pewien czas udawałem ? Tak, to jest właściwe określenie tego jak się zachowywałem. Udawałem przy wszystkich, że jest dobrze. A tak wcale nie było. Nikt nie wie co się dzieje we mnie. Często żałowałem, że wcześniej nie powiedziałem jej o tym co czuję. Może teraz byłaby ze mną ? Tak wiele pytań... Miłość przychodzi nie spodziewanie, tak właśnie było w moim przypadku. Nie mam za złe Louis'owi za to, że Lexi go wybrała. Jestem w jakiś sposób szczęśliwy, że im się udało.
Każdy powtarza mi, że znajdę tą jedyną. A jeśli nie ma dla mnie takiej ? Nie chcę być do końca życia sam. Chcę mówić te cholernie ważne słowa kocham cię, chcę powtarzać jej, że jest piękna i idealna dla mnie, chcę bawić się jej włosami i dzielić resztkami mojego jedzenia. Tak proste czynności, ale zarazem ważne. Czy znajdę dziewczyną podobną do niej ? Bardzo bym chciał, ale czy tak się stanie ?
- Chłopaki idę do siebie.- oznajmiłem i już ruszyłem kiedy Zayn mnie zatrzymał.
- Tak szybko nie uciekniesz.- powiedział do mnie i zaprowadził do kuchni gdzie byli wszyscy oprócz Louis'a. Usiadłem na blacie i wszyscy się na mnie spojrzeli
- O co chodzi ?- zapytał Harry. Spojrzałem na niego a on już obczaił.
- Nie chcę być przy tym. Kiedy będziecie mówić jej o tym co czuję... czułem. To jest dla mnie za wiele. Mogę być przy każdej rozmowie ale nie przy tym.- otarłem spływające łzy i spuściłem głowę.
- Stary dasz radę, każdemu jest trudno.- poklepał mnie po ramieniu Liam.
- Ale to nie ty zostaniesz drugi raz odtrącony przez osobę, którą kochasz całym sobą.- warknąłem i już nikt się nie odezwał.
Z perspektywy Lexi
Zrobiłam duże oczy i wpatrywałam się w Louis'a. Te same oczy, ten uśmiech, włosy. To on. To on był w tym wspomnieniu, w samych bokserkach. Szybko się odsunęłam i powiedziałam do siebie.
- To jest niemożliwe.- odgarnęłam spadające włosy z mojej twarzy.
- Lexi... co jest niemożliwe ?- zerknęłam na niego i cały był zdenerwowany. Chciał złapać mnie za rękę ale byłam szybsza i ją zabrałam. Jeszcze raz go obejrzałam dokładnie. To na sto procent był on. Ale gdzie to było i dlaczego byliśmy razem w jednym łóżku ?
- Louis...- wyszeptałam do niego.
- Lexi do jasnej cholery powiesz mi o co chodzi ?
- Ja... widziałam nas. Widziałam kawałek przeszłości, Louis przypomniałam sobie coś.- krzyknęłam do niego i obydwoje wstaliśmy. Zawahał się lekko ale podbiegł do mnie i przytulił. Nie spodziewałam się tego.
- Co sobie przypomniałaś ?- zapytał przejęty.
- Byliśmy razem, w jakimś pokoju i leżeliśmy na łóżku. Byłam szczęśliwa i ty też, to było takie realistyczne. Ciągle się uśmiechaliśmy.- zatrzymałam się i na mojej buzi zawitał uśmiech.
- Prawdopodobnie przypominasz sobie pobyt w Irlandii.- złapał mnie za rękę i zaczęliśmy biec do domu. Po otworzeniu drzwi zaczął krzyczeć by wszyscy przyszli do salonu. Po chwili chłopaki siedzieli na kanapie a ja nie wiedziałam co robić. Patrzyli to na mnie to na Louis'a, nie wiedząc o co nam chodzi.
- No to może powiecie nam o co chodzi ?- zapytał Zayn z bananem na buzi.
- Nie uwierzycie, to jest, to jest niesamowite.- zaczął Louis.- Kiedy byliśmy na pomoście Lexi przypomniała sobie kawałek przeszłości, ten ze mną. Rozumiecie to ?! Ona sobie przypomina !- zaczął latać po całym domu a za nim pozostali. Rozbawiło mnie to. Tak bardzo chciałam zobaczyć ich w pełni szczęśliwych, w końcu moje marzenie się spełniło. Stałam tak na środku pokoju w za dużych ubraniach i rozczochranych włosach uśmiechając się sama do siebie.
- Pięknie ci z uśmiechem.- oznajmił Harry podchodząc do mnie. Spuściłam głowę w dół i patrzyłam na swoje stopy.- Nie ukrywaj tego.- złapał mnie za brodę i zmusił mnie bym spojrzała mu w oczy.
- Jeśli ja tego nie wytrzymam ?- zapytałam szeptem.
- Wytrzymasz. Pokaż nam wszystkim, że jesteś silna, że chcesz walczyć o coś na czym ci zależy. Jeśli w ogóle ci zależy.- przytulił mnie do siebie.
- Oczywiście, że mi zależy.- poczochrałam włosy Harry'ego a on udał obrażonego, tylko na chwilę bo on nie umie się na mnie długo gniewać. Wzięłam go za rękę i zaprowadziłam do kuchni. Podałam mu wodę utlenioną by przemył mi plecy i dużo rozmawialiśmy. O nas, o tym co nas łączy i co by było gdyby... Wiem, że reszta przysłuchiwała się nam z pokoju ale niezbyt mnie to obchodziło, przecież skoro nazywamy się rodziną nie powinno być żadnych tajemnic.
- Musimy jechać do naszego menagera, jedziesz z nami ?- zapytał mnie, mulat, czyli Zayn.
- Nie zostanę w domu.- odpowiedziałam nieśmiało i spojrzałam na nich.
- To ja też zostanę, dotrzymam ci towarzystwa.- uśmiechnął się do mnie Louis i tak też zrobił. 4/5 zespołu pojechało a my zostaliśmy sami.
Zaczęłam myśleć o mamie i zdałam sobie sprawę, że przegapiłam rocznicę jej śmierci.
- O cholera !- krzyknęłam i uderzyłam ręką w stół.
- Co się stało?
- Mama miała rocznicę a ja nie byłam na jej grobie.- Lou zrobił dziwną minę choć próbował tego nie pokazać.
- Nie przegapiłaś, byłaś tam razem z nami.- odpowiedział cicho. Byłam u mamy i nie pamiętam tego, na fajnie. Usiadłam na sofę i włączyłam telewizor. Po chwili przyłączył się do mnie Louis i wziął ze sobą marchewkę. Popatrzyłam na niego z nadzieją, że da mi gryza. On tylko patrzył się na mnie i na moich oczach pożerał to cudowne warzywo. Widziałam u niego ten łobuzerski uśmiech.
- Chcesz gryza ?- zapytał z pełną buzią.
- No pewnie.- przybliżyłam się do niego.
- To sobie idź po marchewkę do kuchni.- zaśmiał mi się prosto w twarz na co ja poczochrałam mu włosy. Spojrzał na mnie złowrogo i odłożył marchewkę na stolik po czym zaczął mnie łaskotać. Nie mogłam wytrzymać już ze śmiechu. Czy właśnie tak się kiedyś zachowywałam ? Czy byłam przy nim tak szczęśliwa jak teraz, mimo, że go nie pamiętam? Chciałabym znać wszystkie odpowiedzi. Kiedy dam mi spokój mogłam odetchnąć. Uśmiechnęłam się delikatnie i odgarnęłam włosy, które wpadały mu na twarz. Przytulił się do mojej ręki.
- Tak dziwnie się czuje przy tobie, jakbym to wszystko już robiła.- dodałam cicho.
- Bo robiłaś to. Lubiłaś bawić się moimi włosami.- dotknął mojego policzka i przejechał po nim kciukiem.
Odległość między nami malała. Z chwili na chwilę nasze twarze były bliżej siebie.
Czy potrafię go pokochać ? Potrafię czuć to samo co on do mnie ?
Wciągnęłam gwałtownie powietrze i nie ruszałam się. Czoło Louis'a dotykało mojego. Po moim ciele przeszły ciarki, słyszałam bicie mojego serca.
Czy to będzie przełomem w mojej amnezji ? A może popsuje to co jest teraz pomiędzy mną a Louis'em ?
Był coraz bliżej mnie a ja nie wiedziałam co mam zrobić... pocałować czy nie ?
Wyszedł jaki wyszedł, nie bądźcie złe, że jest bezsensu :(
Ta piosenka jakoś nakłoniła mnie do napisania tego rozdziału, myślałam, że wyjdzie inny.
A wam, podoba się czy nie ? :)
Liczę na wasze komentarze, nawet te negatywne :)
Nie wiem kiedy pojawi się kolejny, zależy to od was :D.
Zachęcam też do zadawania pytań bohaterom (po prawej stronie)
Kocham was za wszystko <3
:*
Z perspektywy Niall'a.
Weszliśmy do domu z ponurymi minami. Lexi nie pamięta przyjazdu do naszego domu.
Tak trudno jest mi sobie wyobrazić jak mógłbym nie pamiętać niektórych rzeczy. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że musimy rozgrzebywać wszystkie sprawy... Musimy opowiedzieć jej o napaści, o akcji na cmentarzu, chwilowe rozstanie z Louis'em i o moich uczuciach. Nie chcę do tego wracać, nie chcę ponownie być odtrącony. Już raz usłyszałem, że nie potrafi odwzajemnić moich uczuć. Zrozumiałem choć bardzo to przeżyłem. Obiecałem Lexi, że będę najlepszym przyjacielem. Przez cały czas nim byłem... tak mi się wydaje. Nie jest łatwo przebywać z osobą, którą się kocha i jeszcze na dodatek jej chłopakiem jest twój najlepszy przyjaciel. Przez pewien czas udawałem ? Tak, to jest właściwe określenie tego jak się zachowywałem. Udawałem przy wszystkich, że jest dobrze. A tak wcale nie było. Nikt nie wie co się dzieje we mnie. Często żałowałem, że wcześniej nie powiedziałem jej o tym co czuję. Może teraz byłaby ze mną ? Tak wiele pytań... Miłość przychodzi nie spodziewanie, tak właśnie było w moim przypadku. Nie mam za złe Louis'owi za to, że Lexi go wybrała. Jestem w jakiś sposób szczęśliwy, że im się udało.
Każdy powtarza mi, że znajdę tą jedyną. A jeśli nie ma dla mnie takiej ? Nie chcę być do końca życia sam. Chcę mówić te cholernie ważne słowa kocham cię, chcę powtarzać jej, że jest piękna i idealna dla mnie, chcę bawić się jej włosami i dzielić resztkami mojego jedzenia. Tak proste czynności, ale zarazem ważne. Czy znajdę dziewczyną podobną do niej ? Bardzo bym chciał, ale czy tak się stanie ?
- Chłopaki idę do siebie.- oznajmiłem i już ruszyłem kiedy Zayn mnie zatrzymał.
- Tak szybko nie uciekniesz.- powiedział do mnie i zaprowadził do kuchni gdzie byli wszyscy oprócz Louis'a. Usiadłem na blacie i wszyscy się na mnie spojrzeli
- O co chodzi ?- zapytał Harry. Spojrzałem na niego a on już obczaił.
- Nie chcę być przy tym. Kiedy będziecie mówić jej o tym co czuję... czułem. To jest dla mnie za wiele. Mogę być przy każdej rozmowie ale nie przy tym.- otarłem spływające łzy i spuściłem głowę.
- Stary dasz radę, każdemu jest trudno.- poklepał mnie po ramieniu Liam.
- Ale to nie ty zostaniesz drugi raz odtrącony przez osobę, którą kochasz całym sobą.- warknąłem i już nikt się nie odezwał.
Z perspektywy Lexi
Zrobiłam duże oczy i wpatrywałam się w Louis'a. Te same oczy, ten uśmiech, włosy. To on. To on był w tym wspomnieniu, w samych bokserkach. Szybko się odsunęłam i powiedziałam do siebie.
- To jest niemożliwe.- odgarnęłam spadające włosy z mojej twarzy.
- Lexi... co jest niemożliwe ?- zerknęłam na niego i cały był zdenerwowany. Chciał złapać mnie za rękę ale byłam szybsza i ją zabrałam. Jeszcze raz go obejrzałam dokładnie. To na sto procent był on. Ale gdzie to było i dlaczego byliśmy razem w jednym łóżku ?
- Louis...- wyszeptałam do niego.
- Lexi do jasnej cholery powiesz mi o co chodzi ?
- Ja... widziałam nas. Widziałam kawałek przeszłości, Louis przypomniałam sobie coś.- krzyknęłam do niego i obydwoje wstaliśmy. Zawahał się lekko ale podbiegł do mnie i przytulił. Nie spodziewałam się tego.
- Co sobie przypomniałaś ?- zapytał przejęty.
- Byliśmy razem, w jakimś pokoju i leżeliśmy na łóżku. Byłam szczęśliwa i ty też, to było takie realistyczne. Ciągle się uśmiechaliśmy.- zatrzymałam się i na mojej buzi zawitał uśmiech.
- Prawdopodobnie przypominasz sobie pobyt w Irlandii.- złapał mnie za rękę i zaczęliśmy biec do domu. Po otworzeniu drzwi zaczął krzyczeć by wszyscy przyszli do salonu. Po chwili chłopaki siedzieli na kanapie a ja nie wiedziałam co robić. Patrzyli to na mnie to na Louis'a, nie wiedząc o co nam chodzi.
- No to może powiecie nam o co chodzi ?- zapytał Zayn z bananem na buzi.
- Nie uwierzycie, to jest, to jest niesamowite.- zaczął Louis.- Kiedy byliśmy na pomoście Lexi przypomniała sobie kawałek przeszłości, ten ze mną. Rozumiecie to ?! Ona sobie przypomina !- zaczął latać po całym domu a za nim pozostali. Rozbawiło mnie to. Tak bardzo chciałam zobaczyć ich w pełni szczęśliwych, w końcu moje marzenie się spełniło. Stałam tak na środku pokoju w za dużych ubraniach i rozczochranych włosach uśmiechając się sama do siebie.
- Pięknie ci z uśmiechem.- oznajmił Harry podchodząc do mnie. Spuściłam głowę w dół i patrzyłam na swoje stopy.- Nie ukrywaj tego.- złapał mnie za brodę i zmusił mnie bym spojrzała mu w oczy.
- Jeśli ja tego nie wytrzymam ?- zapytałam szeptem.
- Wytrzymasz. Pokaż nam wszystkim, że jesteś silna, że chcesz walczyć o coś na czym ci zależy. Jeśli w ogóle ci zależy.- przytulił mnie do siebie.
- Oczywiście, że mi zależy.- poczochrałam włosy Harry'ego a on udał obrażonego, tylko na chwilę bo on nie umie się na mnie długo gniewać. Wzięłam go za rękę i zaprowadziłam do kuchni. Podałam mu wodę utlenioną by przemył mi plecy i dużo rozmawialiśmy. O nas, o tym co nas łączy i co by było gdyby... Wiem, że reszta przysłuchiwała się nam z pokoju ale niezbyt mnie to obchodziło, przecież skoro nazywamy się rodziną nie powinno być żadnych tajemnic.
- Musimy jechać do naszego menagera, jedziesz z nami ?- zapytał mnie, mulat, czyli Zayn.
- Nie zostanę w domu.- odpowiedziałam nieśmiało i spojrzałam na nich.
- To ja też zostanę, dotrzymam ci towarzystwa.- uśmiechnął się do mnie Louis i tak też zrobił. 4/5 zespołu pojechało a my zostaliśmy sami.
Zaczęłam myśleć o mamie i zdałam sobie sprawę, że przegapiłam rocznicę jej śmierci.
- O cholera !- krzyknęłam i uderzyłam ręką w stół.
- Co się stało?
- Mama miała rocznicę a ja nie byłam na jej grobie.- Lou zrobił dziwną minę choć próbował tego nie pokazać.
- Nie przegapiłaś, byłaś tam razem z nami.- odpowiedział cicho. Byłam u mamy i nie pamiętam tego, na fajnie. Usiadłam na sofę i włączyłam telewizor. Po chwili przyłączył się do mnie Louis i wziął ze sobą marchewkę. Popatrzyłam na niego z nadzieją, że da mi gryza. On tylko patrzył się na mnie i na moich oczach pożerał to cudowne warzywo. Widziałam u niego ten łobuzerski uśmiech.
- Chcesz gryza ?- zapytał z pełną buzią.
- No pewnie.- przybliżyłam się do niego.
- To sobie idź po marchewkę do kuchni.- zaśmiał mi się prosto w twarz na co ja poczochrałam mu włosy. Spojrzał na mnie złowrogo i odłożył marchewkę na stolik po czym zaczął mnie łaskotać. Nie mogłam wytrzymać już ze śmiechu. Czy właśnie tak się kiedyś zachowywałam ? Czy byłam przy nim tak szczęśliwa jak teraz, mimo, że go nie pamiętam? Chciałabym znać wszystkie odpowiedzi. Kiedy dam mi spokój mogłam odetchnąć. Uśmiechnęłam się delikatnie i odgarnęłam włosy, które wpadały mu na twarz. Przytulił się do mojej ręki.
- Tak dziwnie się czuje przy tobie, jakbym to wszystko już robiła.- dodałam cicho.
- Bo robiłaś to. Lubiłaś bawić się moimi włosami.- dotknął mojego policzka i przejechał po nim kciukiem.
Odległość między nami malała. Z chwili na chwilę nasze twarze były bliżej siebie.
Czy potrafię go pokochać ? Potrafię czuć to samo co on do mnie ?
Wciągnęłam gwałtownie powietrze i nie ruszałam się. Czoło Louis'a dotykało mojego. Po moim ciele przeszły ciarki, słyszałam bicie mojego serca.
Czy to będzie przełomem w mojej amnezji ? A może popsuje to co jest teraz pomiędzy mną a Louis'em ?
Był coraz bliżej mnie a ja nie wiedziałam co mam zrobić... pocałować czy nie ?
Wyszedł jaki wyszedł, nie bądźcie złe, że jest bezsensu :(
Ta piosenka jakoś nakłoniła mnie do napisania tego rozdziału, myślałam, że wyjdzie inny.
A wam, podoba się czy nie ? :)
Liczę na wasze komentarze, nawet te negatywne :)
Nie wiem kiedy pojawi się kolejny, zależy to od was :D.
Zachęcam też do zadawania pytań bohaterom (po prawej stronie)
Kocham was za wszystko <3
:*
wtorek, 12 marca 2013
Rozdział 48
Wyrwałam się z uścisku Harry'ego. Rozejrzałam się po pokoju. Nie chcę ich znać, nie chce pamiętać tego cierpienia, to boli, tak cholernie boli. Przez cały czas słyszę ich imiona wykrzykiwane przez Andy'iego LOUIS ZAYN LIAM NIALL. Usiadłam w kącie i zakryłam głowę. Słyszałam jak rozmawiają o mnie i jak drzwi frontowe się otwierają. Wrócił... Wstałam i spojrzałam mu prosto w oczy. Płakał, przeze mnie. Szybko weszłam do kuchni i zobaczyłam na blacie paczkę papierosów więc wzięłam je i wyszłam na dwór. Ogromna przestrzeń, na której nigdy nie byłam. Usiadłam na schodach i odpaliłam jednego. Mocno się zaciągnęłam i dałam upust emocjom. Co chwila inna łza wytyczała swoją drogę na moim policzku. Samotność jest moim jedynym przyjacielem, który nigdy mnie nie zostawi. Czuję jak dym przeszywa moje płuca, do bólu. Taki jaki chce czuć. Chcę czuć to wszystko jeszcze bardziej, jeszcze mocniej.
Moje rozważania zostały przerwane przez nich. Stanęli przede mną i patrzyli z litością. Nie chciałam tego, nie żeby w taki sposób patrzyli na mnie.
- Musimy porozmawiać Lexi.- oznajmił Harry i pomógł mi wstać. Nie protestowałam więc zaczęłam iść za nimi. Kiedy na chwile się odwróciłam zauważyłam, że doktor Mark wyjeżdża swoim autem. Zostałam z nimi sama. Coraz bardziej podoba mi się ta koszulka. Jej zapach, jej ciepło.. jakbym kiedyś już ją widziała..
Poszliśmy na koniec pomostu i usiedliśmy, ja nieco dalej. Skrzyżowałam nogi i spojrzałam na Harry'ego.
- Dzisiaj ci opowiemy jak tu przyjechałaś po swoich urodzinach dobrze ?- przez chwilę nie wiedziałam co odpowiedzieć ale pokiwałam głową i zmusiłam się do uśmiechu. Nie patrzyłam na nikogo prócz brata.- Więc w twoje urodziny przyjechałem do Holmes Chapel. Byłaś taka szczęśliwa, że cię odwiedziłem po tak długiej rozłące. Wcześniej postanowiliśmy z chłopakami, że przyjedziesz do nas na całe wakacje no i się zgodziłaś. Jak zajechaliśmy pod dom przeraziły cię fanki ale dałaś radę. Założyłaś czapkę Niall'a i moje okulary. Zanim weszłaś do domu zdążyłaś niektórym dziewczynom wygarnąć bo obraziły cię. Kiedy tylko znaleźliśmy się wewnątrz chłopacy zbiegli jak zwierzęta z góry i przedstawiłem ich tobie.- skończył Harry a ja zaczęłam intensywnie myśleć o tym. Przyjechałam tu do nich, na całe wakacje. Pokręciłam lekko głową i milczałam. To było tak krępujące kiedy piątka chłopaków patrzy się na ciebie i oczekuje, że powiesz tak przypomniałam sobie jednak tak nie będzie. Może już nigdy nie odzyskam pamięci ? Znienawidzą mnie ? Czy może już to zrobili ?
- Nie mam pojęcia o czym ty do mnie mówisz Harry.- wyszeptałam w jego stronę, ale niestety wszyscy usłyszeli. Zamyślił się i znów zaczął.
- A może pamiętasz prezent od nas ? Sukienkę z butami ?
- Harry to nic nie daje.- powiedziałam zawiedziona i tym razem spojrzałam na nich. Wymieniali między sobą spojrzenia. Znów to zakłopotanie.
- Przepraszam was...- zwróciłam się do chłopaków. Zrobili dziwne miny a ja cicho się zaśmiałam. Takich chciałabym ich widzieć, wygłupiających się i szczęśliwych.
- Ale za co, bo niezbyt rozumiemy ?- zapytał blondyn o imieniu Niall...chyba.
- Bo to wszystko przeze mnie. Nie macie humoru, jesteście smutni. Ciągle was ranię choć tego nie chcę. Jeśli nic sobie nie przypomnę co zrobicie ? Będziecie w stanie zaakceptować mnie taką jaką właśnie teraz jestem ? Być może nigdy nie wróci dawna Lexi. Nawet nie wiecie jak mi ciężko na was patrzeć nie widząc w was bliskiej mi osoby. Więc jeszcze raz, potraficie zapomnieć o tym co było ?- zapytałam ze łzami w oczach.
- Wspomnienia są wszystkim co nam po tobie zostało.- odezwał się niebieskooki brunet.- Tylko tak mogę powrócić do twojego uśmiechu, do tego w jaki sposób na mnie patrzyłaś. Ale jeśli nie powróci twoja pamięć nie będziemy mówić o tym co było, zaczniemy z czystym kontem.- jego słowa mnie poruszyły. Naprawdę był dla mnie kimś wyjątkowym, chłopakiem, którego kochałam i mogłam zaufać. Otarłam łzy i chłopacy wstali kierując się w stronę domu.
- Ja jeszcze zostanę, niedługo przyjdę.- pokiwali głową i poszli. Zostałam sama ze swoimi myślami. Słońce właśnie zachodziło i to był najpiękniejszy widok na ziemi. Lekko się uśmiechnęłam wspominając czasy dzieciństwa z Haroldem. Usłyszałam kroki i mogłam się domyślić kto to jest. Usiadł obok mnie w bezpiecznej odległości, nie odezwał się. Czułam potrzebę dotknięcia go, choć na chwilę poczuć ciepło jego ciała.
- Jak się czujesz ?- odezwał się.
- Sama nie wiem. Czegoś mi brakuje ale sama nie wiem czego. - patrzyłam przed siebie na wielką taflę wody. Louis westchnął głośno i spojrzał na mnie.
- Tęsknie za tobą.- powiedział smutno.- Tak dawno nie widziałem u ciebie prawdziwego uśmiechu. Brakuje mi rozmów z tobą i okazywania uczuć. Twojego przekomarzania i twoja bliskość... Ale ciesze się, że z nami jesteś. Pamiętasz co ci mówiłem ? Nadal cię kocham.- uśmiechnął się do mnie.
- Chcę to sobie przypomnieć.- wyszeptałam.- Wszystko, nawet te najgorsze chwile. Chce pamiętać wszystko co związane jest z tobą ale czy kiedyś to nastąpi ?
- Warto mieć nadzieję. Będziemy ci pomagać i proszę nie bój się mnie. Nie chcę zrobić ci krzywdy.- powiedział do mnie.
- Ale Andy...- zaczęłam lecz nie dane było mi dokończyć.
- Wierzysz swojemu porywaczowi czy przyjaciołom ?- bezczelnie spojrzał mi w oczy ale spodobało mi się to. Pomyślałam chwilę nad jego słowami i miał rację. Andy mną manipulował. To przez niego nie pamiętam tego wszystkiego. Zawsze chciałam żyć normalnie ale widocznie to nie dla mnie.
- Nie bądź na mnie zły... Ja po prostu nie wiem jak mam żyć, jak się zachowywać przy was. Uczę się wszystkiego od nowa. Musisz dać mi czas, dzięki czemu stanę się normalna. Nawet jeśli sobie nie przypomnę chcę od nowa być twoją przyjaciółką. Chcę poznawać cię od nowa tak jak innych.- pokiwał głową i lekko się do mnie przysunął. Patrzył na zachód słońca i uśmiechał się.
- Zrobię wszystko żebyś odzyskała nasze wspomnienia.- powiedział cicho.
- Opowiadaliście mi przecież mój przyjazd tu. Nic nie kojarzę, więc jak ja mam sobie to przypomnieć ?
- Wiem, że potrafisz. Zajrzyj tylko w głąb serca, zobaczysz te miejsca i tych ludzi.- zamilkłam i przetwarzałam jego słowa. Przecież tam zaglądałam, a może niedostatecznie głęboko ? Poprawiłam włosy i nagle naszło mnie dziwne uczucie i myśl. Słowa, które jakbym kiedyś wypowiadała.
- Louis przytul mnie.- spuściłam głowę i zarumieniłam się. Skąd ja miałam tyle odwagi by powiedzieć takie coś do obcej mi osoby. Nagle poczułam jak przybliża się do mnie i niepewnie obejmuje ramieniem. Poczułam ten zapach, ten niby znany i przyjemny. Przez chwilę byłam skrępowana ale przysunęłam się do niego jeszcze bliżej.
- Masz na sobie moją koszulkę.- zdziwiło mnie to, co powiedział. Lekko się uśmiechnęłam i nagle coś stanęło mi przed oczami. To był dziwne bo byłam to ja i Louis. Słyszałam jakiś głos w mojej głowie.
Moje rozważania zostały przerwane przez nich. Stanęli przede mną i patrzyli z litością. Nie chciałam tego, nie żeby w taki sposób patrzyli na mnie.
- Musimy porozmawiać Lexi.- oznajmił Harry i pomógł mi wstać. Nie protestowałam więc zaczęłam iść za nimi. Kiedy na chwile się odwróciłam zauważyłam, że doktor Mark wyjeżdża swoim autem. Zostałam z nimi sama. Coraz bardziej podoba mi się ta koszulka. Jej zapach, jej ciepło.. jakbym kiedyś już ją widziała..
Poszliśmy na koniec pomostu i usiedliśmy, ja nieco dalej. Skrzyżowałam nogi i spojrzałam na Harry'ego.
- Dzisiaj ci opowiemy jak tu przyjechałaś po swoich urodzinach dobrze ?- przez chwilę nie wiedziałam co odpowiedzieć ale pokiwałam głową i zmusiłam się do uśmiechu. Nie patrzyłam na nikogo prócz brata.- Więc w twoje urodziny przyjechałem do Holmes Chapel. Byłaś taka szczęśliwa, że cię odwiedziłem po tak długiej rozłące. Wcześniej postanowiliśmy z chłopakami, że przyjedziesz do nas na całe wakacje no i się zgodziłaś. Jak zajechaliśmy pod dom przeraziły cię fanki ale dałaś radę. Założyłaś czapkę Niall'a i moje okulary. Zanim weszłaś do domu zdążyłaś niektórym dziewczynom wygarnąć bo obraziły cię. Kiedy tylko znaleźliśmy się wewnątrz chłopacy zbiegli jak zwierzęta z góry i przedstawiłem ich tobie.- skończył Harry a ja zaczęłam intensywnie myśleć o tym. Przyjechałam tu do nich, na całe wakacje. Pokręciłam lekko głową i milczałam. To było tak krępujące kiedy piątka chłopaków patrzy się na ciebie i oczekuje, że powiesz tak przypomniałam sobie jednak tak nie będzie. Może już nigdy nie odzyskam pamięci ? Znienawidzą mnie ? Czy może już to zrobili ?
- Nie mam pojęcia o czym ty do mnie mówisz Harry.- wyszeptałam w jego stronę, ale niestety wszyscy usłyszeli. Zamyślił się i znów zaczął.
- A może pamiętasz prezent od nas ? Sukienkę z butami ?
- Harry to nic nie daje.- powiedziałam zawiedziona i tym razem spojrzałam na nich. Wymieniali między sobą spojrzenia. Znów to zakłopotanie.
- Przepraszam was...- zwróciłam się do chłopaków. Zrobili dziwne miny a ja cicho się zaśmiałam. Takich chciałabym ich widzieć, wygłupiających się i szczęśliwych.
- Ale za co, bo niezbyt rozumiemy ?- zapytał blondyn o imieniu Niall...chyba.
- Bo to wszystko przeze mnie. Nie macie humoru, jesteście smutni. Ciągle was ranię choć tego nie chcę. Jeśli nic sobie nie przypomnę co zrobicie ? Będziecie w stanie zaakceptować mnie taką jaką właśnie teraz jestem ? Być może nigdy nie wróci dawna Lexi. Nawet nie wiecie jak mi ciężko na was patrzeć nie widząc w was bliskiej mi osoby. Więc jeszcze raz, potraficie zapomnieć o tym co było ?- zapytałam ze łzami w oczach.
- Wspomnienia są wszystkim co nam po tobie zostało.- odezwał się niebieskooki brunet.- Tylko tak mogę powrócić do twojego uśmiechu, do tego w jaki sposób na mnie patrzyłaś. Ale jeśli nie powróci twoja pamięć nie będziemy mówić o tym co było, zaczniemy z czystym kontem.- jego słowa mnie poruszyły. Naprawdę był dla mnie kimś wyjątkowym, chłopakiem, którego kochałam i mogłam zaufać. Otarłam łzy i chłopacy wstali kierując się w stronę domu.
- Ja jeszcze zostanę, niedługo przyjdę.- pokiwali głową i poszli. Zostałam sama ze swoimi myślami. Słońce właśnie zachodziło i to był najpiękniejszy widok na ziemi. Lekko się uśmiechnęłam wspominając czasy dzieciństwa z Haroldem. Usłyszałam kroki i mogłam się domyślić kto to jest. Usiadł obok mnie w bezpiecznej odległości, nie odezwał się. Czułam potrzebę dotknięcia go, choć na chwilę poczuć ciepło jego ciała.
- Jak się czujesz ?- odezwał się.
- Sama nie wiem. Czegoś mi brakuje ale sama nie wiem czego. - patrzyłam przed siebie na wielką taflę wody. Louis westchnął głośno i spojrzał na mnie.
- Tęsknie za tobą.- powiedział smutno.- Tak dawno nie widziałem u ciebie prawdziwego uśmiechu. Brakuje mi rozmów z tobą i okazywania uczuć. Twojego przekomarzania i twoja bliskość... Ale ciesze się, że z nami jesteś. Pamiętasz co ci mówiłem ? Nadal cię kocham.- uśmiechnął się do mnie.
- Chcę to sobie przypomnieć.- wyszeptałam.- Wszystko, nawet te najgorsze chwile. Chce pamiętać wszystko co związane jest z tobą ale czy kiedyś to nastąpi ?
- Warto mieć nadzieję. Będziemy ci pomagać i proszę nie bój się mnie. Nie chcę zrobić ci krzywdy.- powiedział do mnie.
- Ale Andy...- zaczęłam lecz nie dane było mi dokończyć.
- Wierzysz swojemu porywaczowi czy przyjaciołom ?- bezczelnie spojrzał mi w oczy ale spodobało mi się to. Pomyślałam chwilę nad jego słowami i miał rację. Andy mną manipulował. To przez niego nie pamiętam tego wszystkiego. Zawsze chciałam żyć normalnie ale widocznie to nie dla mnie.
- Nie bądź na mnie zły... Ja po prostu nie wiem jak mam żyć, jak się zachowywać przy was. Uczę się wszystkiego od nowa. Musisz dać mi czas, dzięki czemu stanę się normalna. Nawet jeśli sobie nie przypomnę chcę od nowa być twoją przyjaciółką. Chcę poznawać cię od nowa tak jak innych.- pokiwał głową i lekko się do mnie przysunął. Patrzył na zachód słońca i uśmiechał się.
- Zrobię wszystko żebyś odzyskała nasze wspomnienia.- powiedział cicho.
- Opowiadaliście mi przecież mój przyjazd tu. Nic nie kojarzę, więc jak ja mam sobie to przypomnieć ?
- Wiem, że potrafisz. Zajrzyj tylko w głąb serca, zobaczysz te miejsca i tych ludzi.- zamilkłam i przetwarzałam jego słowa. Przecież tam zaglądałam, a może niedostatecznie głęboko ? Poprawiłam włosy i nagle naszło mnie dziwne uczucie i myśl. Słowa, które jakbym kiedyś wypowiadała.
- Louis przytul mnie.- spuściłam głowę i zarumieniłam się. Skąd ja miałam tyle odwagi by powiedzieć takie coś do obcej mi osoby. Nagle poczułam jak przybliża się do mnie i niepewnie obejmuje ramieniem. Poczułam ten zapach, ten niby znany i przyjemny. Przez chwilę byłam skrępowana ale przysunęłam się do niego jeszcze bliżej.
- Masz na sobie moją koszulkę.- zdziwiło mnie to, co powiedział. Lekko się uśmiechnęłam i nagle coś stanęło mi przed oczami. To był dziwne bo byłam to ja i Louis. Słyszałam jakiś głos w mojej głowie.
Leżymy w ciszy, która jest muzyką dla mych uszu. Tylko nasz oddech, tylko nasze serca. Niekiedy spoglądam na niego i na twarzy pojawia mi się uśmiech. Od pewnego czasu myślałam, że miłości nie ma. A ja właśnie kocham na zabój i dla Louis'a zrobiłabym wszystko.
Odsunęłam się od niego i szybko wciągnęłam powietrze. To był kawałek mojej przeszłości...
Na sam początek chcę wam podziękować za ponad 10000 wejść <3
Jesteście niesamowite ;3
Dziękuje też za komentarze :)
Co do rozdziału.
Ogarnęłam ankietę i widzę, że chcecie by Lexi odzyskała pamięć :D
Więc tak, małymi kroczkami to nastąpi.
Jak już widzicie pojawił się fragment z jej przeszłości (rozdział 28)
Już jest jakiś przełom :D
Więc do następnego :*
+ Jedna czytelniczka spytała mi się czy nie założyłabym ask'a.
Otóż zrobiłam to i tam możecie pytać bohaterów o wszystko :)
Tylko musicie napisać do kogo :) Po prawej stronie jest zakładka PYTANIA DO BOHATERÓW.
+ Jedna czytelniczka spytała mi się czy nie założyłabym ask'a.
Otóż zrobiłam to i tam możecie pytać bohaterów o wszystko :)
Tylko musicie napisać do kogo :) Po prawej stronie jest zakładka PYTANIA DO BOHATERÓW.
czwartek, 7 marca 2013
Rozdział 47.
Patrzyłam się na niego przez jakiś czas i nadal nie mogła uwierzyć w jego słowa. Widać było, że walczy ze sobą by do mnie nie podejść. Jego oczy.. są tak hipnotyzujące, że nie mogę przestać w nie patrzeć. Tak jakbym mogła przez nie zobaczyć jego duszę. Coś niesamowitego.
- Jak możesz kochać kogoś kto cię wcale nie pamięta ?- spytałam z drżącym głosem.
- Póki nosisz kogoś w sercu nigdy go nie stracisz. Ty mnie nie pamiętasz ale ja ciebie tak. Do tej pory tylko wspomnienia trzymały mnie przy życiu. Jest mi źle, że nie pamiętasz nas. Uwierz mi na słowo kocham cię całym sercem i nie potrafiłbym przestać.
- A jeśli ja cię już nie kocham ? Jeśli nic sobie nie przypomnę i nie poczuję tego czegoś po raz kolejny ?
- Nawet tak nie mów.- od razu twarz mu spoważniała.- Nic nie czujesz ? Nawet jak na mnie patrzysz bądź słyszysz mój głos ? Kiedy jestem tak blisko ciebie ?- nie wiem kiedy, nie wiem jak ale teraz dzieliły nas tylko milimetry. Serce podskoczyło mi do gardła i bałam się. Tak cholernie się bałam, że po raz kolejny zostanę skrzywdzona. Dotknął ręką mój podrapany policzek. Nie wytrzymałam. Uciekłam jak najszybciej od jego dotyku, tak jakby mnie bolał.
- Nie rób tak nigdy więcej. Nigdy tak niespodziewanie. Boje się ciebie.- wyszeptałam z drugiego końca pokoju. Zabolało go to, zacisnął szczęki mocniej.
- Ale Lexi ja ci nic nie zrobię.- powiedział z łamiącym się głosem i w tym czasie wszedł Harry. Spojrzał to na mnie to na chłopaka i westchnął głośno.
- Przyjechał lekarz, musisz zejść.- zrobiłam zdziwioną minę ale posłuchałam się brata. Schodząc na dół zauważyłam, że w salonie ktoś ułożył krzesła w okrąg.
- Ja jeszcze jestem zrównoważona psychicznie, po co ten cyrk ?- szepnęłam na ucho.
- To jest część terapii. Codziennie będzie do nas przyjeżdżał i będziemy pracowali nad tobą. Nad tym byś odzyskała pamięć. Tego właśnie chcesz, prawda ?- uniosła ramiona na znak, że nie jestem do końca pewno czy tego chcę. Kiedy zeszłam z Harry'm i tym brunetem sunącym powolnym krokiem za nami byliśmy już wszyscy w komplecie. Każdy zmierzył mnie wzrokiem i uśmiechnął się lecz ja tego nie odwzajemniłam. Nagle przede mną stanął mężczyzna w średnim wieku, dobrze zbudowany z ciemnymi i krótkimi włosami.
- Ohh jak dobrze cię widzieć.- uśmiechnął się do mnie i chciał podejść ale ja natychmiast się odsunęłam robiąc duże oczy.
- Paul, przecież wiesz że...- zaczął blondyn.
- No tak, przepraszam cię bardzo.- spuścił głowę i odszedł. Spojrzałam pytająco na Harry'ego ten tylko powiedział mi, że to jest ich menager. Kazali mi usiąść na jednym z krzeseł. Zrobiłam to choć wiedziałam, że terapia nie potrwa długo z prostej przyczyny: nie lubię jak ktoś każe mi coś robić. Przecież sama mogłabym jakoś "odzyskać" to wszystko.
Po jakiś dziesięciu minutach ciszy drzwi wejściowe się otworzyły i do salonu wszedł mężczyzna. Miał około czterdziestu lat, kilkudniowy zarost i uśmiech od ucha do ucha. Stanął na środku koła i zaczął swoją przemowę.
- Witaj Alexandro. Jestem doktor Mark i od dziś będę twoim lekarzem. Będziemy codziennie pracować ze sobą.- podał mi rękę i usiadł naprzeciw mnie. Ściągnął kurtkę i przewiesił ją na oparciu krzesła a swoje notatki wyciągnął z torby.
- Mam do ciebie kilka pytań. Więc zaczniemy od tego co pamiętasz. Jak się nazywasz ?
- Klaudia Alexandra Rey.- odpowiedziałam cicho patrząc w podłogę.
- Ile masz lat ?
- 18.
- Gdzie się urodziłaś ?
- W Holmes Chapel.- spojrzałam na swojego lekarza i zapisywał coś w zeszycie. Wydawał się taki spokojny i cierpliwy.
- Twoi rodzice ?
- Nie mam zamiaru rozmawiać o nich z panem.- odszczekałam jak zwykle zła, że ktoś mnie o nich zapytał. Uniósł głowę i popatrzył na mnie analizując mnie całą.
- Dlaczego nie ?
- Okej jeśli chce mnie pan doprowadzić do płaczu nie ma sprawy, ale ja nie mam zamiaru być miła. Mama najlepsza na świecie, pracowała w dużej firmie, zginęła w wypadku samochodowym. Tata ideał człowieka, powiesił się bo nie dał rady psychicznie. Coś jeszcze doktorze ?- zapytałam z łamiącym się głosem. Harry złapał mnie za rękę i ścisnął delikatnie inni tylko patrzyli.
- Dziękuje, jestem usatysfakcjonowany odpowiedzią.- prychnęłam i otarłam łzy, które wyznaczały mokrą ścieżkę na moim policzku.
- Jakie było pani dzieciństwo ?
- Wspaniałe, lepszego nie mogłam sobie wymarzyć. Żadnych zmartwień. Cudowne wspomnienia.- uśmiechnął się do mnie. Nie powiem bo na mojej twarzy też pojawił się delikatny uśmiech.
- A Harry kim dla pani jest ?
- No bratem, choć nie prawdziwym. Jego mama się mną zajęła. Kocham ją jak własną matkę.- spojrzałam na loczka i uśmiechnęłam się szczerze. Tak dawno tego nie robiłam. Lekarz przez chwilę się nie odzywał robiąc notatki. Rozejrzałam się wokół siebie, wszystko dla mnie było takie obce przez co czułam się źle.
- Okej, pamiętasz wszystko do momentu ?- zwrócił się do mnie wybudzając z rozmyślań..
- Do moich urodzin, początek lata. Później mam pustkę.- wyszeptałam do niego ale byłam pewna, że mnie słyszy. Pokiwał głową i odłożył zeszyt na podłogę. Wziął krzesło i przybliżył się do mnie. Nie czułam się zbyt komfortowo przy obcym facecie.
- Byłem tutaj kiedy Andy cię przywiózł. Wiem, że cierpisz...
- Nie, pan tego nie wie. Nie wie pan jak to jest zapomnieć części swojego życia. Jak to jest patrzeć na osoby, które były kiedyś mi bardzo bliskie a teraz są mi zupełnie obce. Więc nie ma pan prawa mówić, że pan wie...- wybuchłam krzycząc mu to prosto w twarz.
- Okej, mów dalej.
- Czuje się z tym wszystkim źle. Nie umiem, po prostu nie potrafię odblokować mojej pamięci, nie wiem jak. Nie chcę tu być, nie chcę ranić tych chłopaków. Nikt mnie nie rozumie.- zaczęłam głośno szlochać i schowałam twarz w dłoniach. Poczułam jak ktoś gładzi moje plecy, to nie był Harry.Dali mi chwilę na odsapnięcie. Wszyscy odeszli gdzieś, ja zostałam na krześle zanurzając się w zapachu koszulki, którą miałam na sobie. Pachnie mi tak znajomo... jakbym gdzieś już widziała tą koszulkę i czuła ten zapach. Otaczający mnie, docierający do moich nozdrzy. Mimowolnie się uśmiechnęłam ale nie wiedziałam dlaczego. Po chwili wszyscy powrócili i znów usiedli w kręgu.
- Gotowa ?- pokiwałam głową i usiadłam wygodnie.- Więc kim oni są ?
- Nie mam pojęcia...- powiedziałam cicho.
- Kazałem im się do ciebie nie odzywać, choć wiem, że złamali umowę. Nie kazałem im zdradzać swoich imion ale w tym przypadku dotrzymali umowy. To jest część naszej terapii.- pokiwałam głową i ogarnęłam każdego wzrokiem. Mark pokazał na mulata i kazał mu usiąść na krześle przede mną. Denerwował się a ja patrzyłam na niego.
- Lexi to jest Zayn, jest członkiem zespołu i twoim najlepszym przyjacielem. Lubi dbać o swój wygląd i ma dobre serce.- powiedział do mnie doktor Mark. I on i mulat patrzyli na mnie a ja... a ja nic. Patrzyłam się tępo i nie wiedziałam co zrobić.
- Zayn...- powiedziałam do siebie myśląc, że to coś da. Spuściłam głowę i na krzesło usiadł kolejny, blondyn.
- To jest Niall. Twój najlepszy przyjaciel i członek zespołu. Masz z nim zdjęcia umieszczone w antyramie. Kocha jeść. Dla przyjaciół zrobiłby wszystko, łatwo go zranić.- spojrzałam w jego oczy i widziałam ból. Dał mi chwilę bym pomyślała. Myślałam i myślałam aż przyszła kolej na bruneta z krótkimi włosami.
- Oto Liam, najserdeczniejsza osoba na ziemi także członek One Direction. Nazywacie go daddy . Opiekuje się wami bo gdyby nie on, zrobilibyście dużo głupich rzeczy. Jest także waszym psychologiem, potrafi wyjść z każdej sytuacji.- chłopak uśmiechnął się do mnie i puścił oko. Liam... Liam, dlaczego te imiona nic mi nie mówią ? Kolej przyszła na bruneta o tych cudownych oczach. Usiadł naprzeciwko mnie i patrzył na mnie. Robiłam to samo i nikt nam nie przerwał. Posłał mi lekki uśmiech a ja byłam zdezorientowana.
- Lexi to jest Louis. Louis był... jest twoim chłopakiem. Osobą, której najwięcej zaufałaś i kochałaś go. Twój pierwszy chłopak od zerwania z Max'em. Doszło między wami do jednej poważnej kłótni ale po czasie wszystko się ułożyło, kochasz go...- spojrzałam na niego ponownie. Nie potrafiłam nic odczytać z jego twarzy. Jedyne co to był smutny. Chciałam go dotknąć, w pokoju kiedy był tak blisko mnie poczułam się lepiej... Jakby wszystkie smutki odeszły... ale się wystraszyłam. Chłopak wstał i usiadł na swoje miejsce. Chwila ciszy, która była tak bardzo krępująca...
- I co to było ? Myślał pan, że ich sobie przypomnę gdy poznam imiona wszystkich ?
- Nie, chciałem żebyś ich znała i nie uważała ich za kogoś obcego. Teraz usiądź wygodnie i zamknij oczy. Będę powtarzał ich imiona i z czasem powiesz mi czy coś zadziałało, dobrze ?- pokiwałam głową i zamknęłam oczy. Nagle usłyszałam jego głos. Nie myślałam o niczym innym tylko o chłopakach. W głowie odbijały mi się echem ich imiona. Skupiłam się jeszcze bardziej... Nic innego mnie nie obchodziło tylko LIAM NIALL ZAYN LOUIS. Dlaczego tak trudno mi jest ich sobie przypomnieć ?
Doktor Mark nie odpuszczał i nadal powtarzał, i powtarzał.
Nagle jakby coś mi zaświeciło. Jakby mój mózg zaczął poprawnie funkcjonować. Ale to co sobie przypomniałam było najgorsze. Wspomnienia z porwania. Andy. Ich imiona, zawsze były przy mnie...
- PRZESTAŃ !- krzyknęłam, złapałam się za głowę i zaczęłam płakać. Wszyscy podeszli do mnie ale ja nie chciałam na nich patrzeć, nie chciałam ich słyszeć.
- Co się stało.. ?- zapytał Mark.
- Nie chcę tego słyszeć... już nie, za dużo mnie to kosztuje.- powiedziałam szlochając.- To właśnie krzyczał Andy torturując mnie. Zawsze ich imiona słyszałam przy każdym uderzeniu. Mam dosyć, nie chcę już niczego..
Jeśli się nie mylę Louis wybiegł na podwórze.. Reszta płakała...
Udał mi się trochę dłuższy :)
Podoba wam się ?
Czekam na waszą opinię.
Jestem szczęśliwa, że głosujecie w ankiecie :D 17 głosów na TAK, 1 na NIE :)
Nie wiem kiedy będzie następny, mam tyle sprawdzianów, że to jakaś masakra :(
Ale postaram się coś napisać jeśli tylko będziecie komentować :3
Do następnego <3
- Jak możesz kochać kogoś kto cię wcale nie pamięta ?- spytałam z drżącym głosem.
- Póki nosisz kogoś w sercu nigdy go nie stracisz. Ty mnie nie pamiętasz ale ja ciebie tak. Do tej pory tylko wspomnienia trzymały mnie przy życiu. Jest mi źle, że nie pamiętasz nas. Uwierz mi na słowo kocham cię całym sercem i nie potrafiłbym przestać.
- A jeśli ja cię już nie kocham ? Jeśli nic sobie nie przypomnę i nie poczuję tego czegoś po raz kolejny ?
- Nawet tak nie mów.- od razu twarz mu spoważniała.- Nic nie czujesz ? Nawet jak na mnie patrzysz bądź słyszysz mój głos ? Kiedy jestem tak blisko ciebie ?- nie wiem kiedy, nie wiem jak ale teraz dzieliły nas tylko milimetry. Serce podskoczyło mi do gardła i bałam się. Tak cholernie się bałam, że po raz kolejny zostanę skrzywdzona. Dotknął ręką mój podrapany policzek. Nie wytrzymałam. Uciekłam jak najszybciej od jego dotyku, tak jakby mnie bolał.
- Nie rób tak nigdy więcej. Nigdy tak niespodziewanie. Boje się ciebie.- wyszeptałam z drugiego końca pokoju. Zabolało go to, zacisnął szczęki mocniej.
- Ale Lexi ja ci nic nie zrobię.- powiedział z łamiącym się głosem i w tym czasie wszedł Harry. Spojrzał to na mnie to na chłopaka i westchnął głośno.
- Przyjechał lekarz, musisz zejść.- zrobiłam zdziwioną minę ale posłuchałam się brata. Schodząc na dół zauważyłam, że w salonie ktoś ułożył krzesła w okrąg.
- Ja jeszcze jestem zrównoważona psychicznie, po co ten cyrk ?- szepnęłam na ucho.
- To jest część terapii. Codziennie będzie do nas przyjeżdżał i będziemy pracowali nad tobą. Nad tym byś odzyskała pamięć. Tego właśnie chcesz, prawda ?- uniosła ramiona na znak, że nie jestem do końca pewno czy tego chcę. Kiedy zeszłam z Harry'm i tym brunetem sunącym powolnym krokiem za nami byliśmy już wszyscy w komplecie. Każdy zmierzył mnie wzrokiem i uśmiechnął się lecz ja tego nie odwzajemniłam. Nagle przede mną stanął mężczyzna w średnim wieku, dobrze zbudowany z ciemnymi i krótkimi włosami.
- Ohh jak dobrze cię widzieć.- uśmiechnął się do mnie i chciał podejść ale ja natychmiast się odsunęłam robiąc duże oczy.
- Paul, przecież wiesz że...- zaczął blondyn.
- No tak, przepraszam cię bardzo.- spuścił głowę i odszedł. Spojrzałam pytająco na Harry'ego ten tylko powiedział mi, że to jest ich menager. Kazali mi usiąść na jednym z krzeseł. Zrobiłam to choć wiedziałam, że terapia nie potrwa długo z prostej przyczyny: nie lubię jak ktoś każe mi coś robić. Przecież sama mogłabym jakoś "odzyskać" to wszystko.
Po jakiś dziesięciu minutach ciszy drzwi wejściowe się otworzyły i do salonu wszedł mężczyzna. Miał około czterdziestu lat, kilkudniowy zarost i uśmiech od ucha do ucha. Stanął na środku koła i zaczął swoją przemowę.
- Witaj Alexandro. Jestem doktor Mark i od dziś będę twoim lekarzem. Będziemy codziennie pracować ze sobą.- podał mi rękę i usiadł naprzeciw mnie. Ściągnął kurtkę i przewiesił ją na oparciu krzesła a swoje notatki wyciągnął z torby.
- Mam do ciebie kilka pytań. Więc zaczniemy od tego co pamiętasz. Jak się nazywasz ?
- Klaudia Alexandra Rey.- odpowiedziałam cicho patrząc w podłogę.
- Ile masz lat ?
- 18.
- Gdzie się urodziłaś ?
- W Holmes Chapel.- spojrzałam na swojego lekarza i zapisywał coś w zeszycie. Wydawał się taki spokojny i cierpliwy.
- Twoi rodzice ?
- Nie mam zamiaru rozmawiać o nich z panem.- odszczekałam jak zwykle zła, że ktoś mnie o nich zapytał. Uniósł głowę i popatrzył na mnie analizując mnie całą.
- Dlaczego nie ?
- Okej jeśli chce mnie pan doprowadzić do płaczu nie ma sprawy, ale ja nie mam zamiaru być miła. Mama najlepsza na świecie, pracowała w dużej firmie, zginęła w wypadku samochodowym. Tata ideał człowieka, powiesił się bo nie dał rady psychicznie. Coś jeszcze doktorze ?- zapytałam z łamiącym się głosem. Harry złapał mnie za rękę i ścisnął delikatnie inni tylko patrzyli.
- Dziękuje, jestem usatysfakcjonowany odpowiedzią.- prychnęłam i otarłam łzy, które wyznaczały mokrą ścieżkę na moim policzku.
- Jakie było pani dzieciństwo ?
- Wspaniałe, lepszego nie mogłam sobie wymarzyć. Żadnych zmartwień. Cudowne wspomnienia.- uśmiechnął się do mnie. Nie powiem bo na mojej twarzy też pojawił się delikatny uśmiech.
- A Harry kim dla pani jest ?
- No bratem, choć nie prawdziwym. Jego mama się mną zajęła. Kocham ją jak własną matkę.- spojrzałam na loczka i uśmiechnęłam się szczerze. Tak dawno tego nie robiłam. Lekarz przez chwilę się nie odzywał robiąc notatki. Rozejrzałam się wokół siebie, wszystko dla mnie było takie obce przez co czułam się źle.
- Okej, pamiętasz wszystko do momentu ?- zwrócił się do mnie wybudzając z rozmyślań..
- Do moich urodzin, początek lata. Później mam pustkę.- wyszeptałam do niego ale byłam pewna, że mnie słyszy. Pokiwał głową i odłożył zeszyt na podłogę. Wziął krzesło i przybliżył się do mnie. Nie czułam się zbyt komfortowo przy obcym facecie.
- Byłem tutaj kiedy Andy cię przywiózł. Wiem, że cierpisz...
- Nie, pan tego nie wie. Nie wie pan jak to jest zapomnieć części swojego życia. Jak to jest patrzeć na osoby, które były kiedyś mi bardzo bliskie a teraz są mi zupełnie obce. Więc nie ma pan prawa mówić, że pan wie...- wybuchłam krzycząc mu to prosto w twarz.
- Okej, mów dalej.
- Czuje się z tym wszystkim źle. Nie umiem, po prostu nie potrafię odblokować mojej pamięci, nie wiem jak. Nie chcę tu być, nie chcę ranić tych chłopaków. Nikt mnie nie rozumie.- zaczęłam głośno szlochać i schowałam twarz w dłoniach. Poczułam jak ktoś gładzi moje plecy, to nie był Harry.Dali mi chwilę na odsapnięcie. Wszyscy odeszli gdzieś, ja zostałam na krześle zanurzając się w zapachu koszulki, którą miałam na sobie. Pachnie mi tak znajomo... jakbym gdzieś już widziała tą koszulkę i czuła ten zapach. Otaczający mnie, docierający do moich nozdrzy. Mimowolnie się uśmiechnęłam ale nie wiedziałam dlaczego. Po chwili wszyscy powrócili i znów usiedli w kręgu.
- Gotowa ?- pokiwałam głową i usiadłam wygodnie.- Więc kim oni są ?
- Nie mam pojęcia...- powiedziałam cicho.
- Kazałem im się do ciebie nie odzywać, choć wiem, że złamali umowę. Nie kazałem im zdradzać swoich imion ale w tym przypadku dotrzymali umowy. To jest część naszej terapii.- pokiwałam głową i ogarnęłam każdego wzrokiem. Mark pokazał na mulata i kazał mu usiąść na krześle przede mną. Denerwował się a ja patrzyłam na niego.
- Lexi to jest Zayn, jest członkiem zespołu i twoim najlepszym przyjacielem. Lubi dbać o swój wygląd i ma dobre serce.- powiedział do mnie doktor Mark. I on i mulat patrzyli na mnie a ja... a ja nic. Patrzyłam się tępo i nie wiedziałam co zrobić.
- Zayn...- powiedziałam do siebie myśląc, że to coś da. Spuściłam głowę i na krzesło usiadł kolejny, blondyn.
- To jest Niall. Twój najlepszy przyjaciel i członek zespołu. Masz z nim zdjęcia umieszczone w antyramie. Kocha jeść. Dla przyjaciół zrobiłby wszystko, łatwo go zranić.- spojrzałam w jego oczy i widziałam ból. Dał mi chwilę bym pomyślała. Myślałam i myślałam aż przyszła kolej na bruneta z krótkimi włosami.
- Oto Liam, najserdeczniejsza osoba na ziemi także członek One Direction. Nazywacie go daddy . Opiekuje się wami bo gdyby nie on, zrobilibyście dużo głupich rzeczy. Jest także waszym psychologiem, potrafi wyjść z każdej sytuacji.- chłopak uśmiechnął się do mnie i puścił oko. Liam... Liam, dlaczego te imiona nic mi nie mówią ? Kolej przyszła na bruneta o tych cudownych oczach. Usiadł naprzeciwko mnie i patrzył na mnie. Robiłam to samo i nikt nam nie przerwał. Posłał mi lekki uśmiech a ja byłam zdezorientowana.
- Lexi to jest Louis. Louis był... jest twoim chłopakiem. Osobą, której najwięcej zaufałaś i kochałaś go. Twój pierwszy chłopak od zerwania z Max'em. Doszło między wami do jednej poważnej kłótni ale po czasie wszystko się ułożyło, kochasz go...- spojrzałam na niego ponownie. Nie potrafiłam nic odczytać z jego twarzy. Jedyne co to był smutny. Chciałam go dotknąć, w pokoju kiedy był tak blisko mnie poczułam się lepiej... Jakby wszystkie smutki odeszły... ale się wystraszyłam. Chłopak wstał i usiadł na swoje miejsce. Chwila ciszy, która była tak bardzo krępująca...
- I co to było ? Myślał pan, że ich sobie przypomnę gdy poznam imiona wszystkich ?
- Nie, chciałem żebyś ich znała i nie uważała ich za kogoś obcego. Teraz usiądź wygodnie i zamknij oczy. Będę powtarzał ich imiona i z czasem powiesz mi czy coś zadziałało, dobrze ?- pokiwałam głową i zamknęłam oczy. Nagle usłyszałam jego głos. Nie myślałam o niczym innym tylko o chłopakach. W głowie odbijały mi się echem ich imiona. Skupiłam się jeszcze bardziej... Nic innego mnie nie obchodziło tylko LIAM NIALL ZAYN LOUIS. Dlaczego tak trudno mi jest ich sobie przypomnieć ?
Doktor Mark nie odpuszczał i nadal powtarzał, i powtarzał.
Nagle jakby coś mi zaświeciło. Jakby mój mózg zaczął poprawnie funkcjonować. Ale to co sobie przypomniałam było najgorsze. Wspomnienia z porwania. Andy. Ich imiona, zawsze były przy mnie...
- PRZESTAŃ !- krzyknęłam, złapałam się za głowę i zaczęłam płakać. Wszyscy podeszli do mnie ale ja nie chciałam na nich patrzeć, nie chciałam ich słyszeć.
- Co się stało.. ?- zapytał Mark.
- Nie chcę tego słyszeć... już nie, za dużo mnie to kosztuje.- powiedziałam szlochając.- To właśnie krzyczał Andy torturując mnie. Zawsze ich imiona słyszałam przy każdym uderzeniu. Mam dosyć, nie chcę już niczego..
Jeśli się nie mylę Louis wybiegł na podwórze.. Reszta płakała...
Udał mi się trochę dłuższy :)
Podoba wam się ?
Czekam na waszą opinię.
Jestem szczęśliwa, że głosujecie w ankiecie :D 17 głosów na TAK, 1 na NIE :)
Nie wiem kiedy będzie następny, mam tyle sprawdzianów, że to jakaś masakra :(
Ale postaram się coś napisać jeśli tylko będziecie komentować :3
Do następnego <3
poniedziałek, 4 marca 2013
Rozdział 46.
Wyszedł ze łzami w oczach. Ja stojąc koło Harry'ego zastanawiałam się jaką rolę spełniał w moim życiu. Wpatrywałam się w drzwi i nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Właśnie kogoś zraniłam, choć wcale tego nie chciałam. Potrzebuję samotności, Harry musi mi wytłumaczyć co tu się dzieje.
Uklękłam.
Płakałam.
Dlaczego ich nie pamiętam a powinnam ? Loczek usiadł koło mnie i przytulił mnie, z taką miłością.
- Lexi nawet nie wiesz jak ja za tobą tęskniłem.- pogłaskał mnie po włosach. Wyrwałam się z jego objęć i usiadłam obok podciągając obolałe nogi pod brodę.
- Dlaczego ja ich nie pamiętam ?- wyszeptałam do brata najciszej jak potrafiłam.- A ciebie tak ?
- Nie wiem ale zrobimy wszystko żebyś sobie przypomniała.- uśmiechnął się do mnie pocieszająco ale wiedział, że to nie pomogło.
- Ja nawet nie wiem jak oni mają na imię.- ukryłam głowę i zamknęłam oczy. Weszłam w najbardziej odległe wspomnienia... niestety nie było ich tam. Starałam się przypomnieć jakieś szczegóły z pobytu w tym miejscu. Nic, kompletnie nic.- Czy ja tu mieszkam ?
- Tak, chodź zaprowadzę cię do twojego pokoju.- wstał i pomógł zrobić mi to samo. Objął mnie ramieniem na co moje obolałe miejsca dały o sobie znać.- Przepraszam...- powiedział cicho i rozluźnił uścisk. Kiedy przekroczyliśmy próg wszyscy wstali z podłogi i zaczęli się mi przyglądać. Czułam się niezręcznie, Harry lekko pokiwał głową i wszyscy powrócili do smutnych min. Szłam zupełnie obcym mi korytarzem do zupełnie nieznanego pomieszczenia, zwanego moim pokojem. Kiedy mnie przepuścił w drzwiach znalazłam się w naprawdę ładnym pomieszczeniu. Weszłam głębiej i pierwsze co ujrzałam to ramki ze zdjęciami moich rodziców. To na pewno musiał być mój pokój. Dotknęłam moich butów od baletów wiszących na gwoździu i nagle dostrzegłam antyramę. Byłam tam ja i dwóch chłopaków. To oni, tych których nie pamiętam. Dotknęłam opuszkami palców kolarzu i odwróciłam się do nich. Moje oczy przepełnione były łzami. Jeden ze zdjęcia podszedł do mnie i złapał za rękę, natychmiast się wyrwałam.
- Nie dotykaj mnie, nie znam cię...- znów go zraniłam. Nic nie poradzę na to, że mówię prawdę. Podeszłam do ściany, która była popisana:
Uklękłam.
Płakałam.
Dlaczego ich nie pamiętam a powinnam ? Loczek usiadł koło mnie i przytulił mnie, z taką miłością.
- Lexi nawet nie wiesz jak ja za tobą tęskniłem.- pogłaskał mnie po włosach. Wyrwałam się z jego objęć i usiadłam obok podciągając obolałe nogi pod brodę.
- Dlaczego ja ich nie pamiętam ?- wyszeptałam do brata najciszej jak potrafiłam.- A ciebie tak ?
- Nie wiem ale zrobimy wszystko żebyś sobie przypomniała.- uśmiechnął się do mnie pocieszająco ale wiedział, że to nie pomogło.
- Ja nawet nie wiem jak oni mają na imię.- ukryłam głowę i zamknęłam oczy. Weszłam w najbardziej odległe wspomnienia... niestety nie było ich tam. Starałam się przypomnieć jakieś szczegóły z pobytu w tym miejscu. Nic, kompletnie nic.- Czy ja tu mieszkam ?
- Tak, chodź zaprowadzę cię do twojego pokoju.- wstał i pomógł zrobić mi to samo. Objął mnie ramieniem na co moje obolałe miejsca dały o sobie znać.- Przepraszam...- powiedział cicho i rozluźnił uścisk. Kiedy przekroczyliśmy próg wszyscy wstali z podłogi i zaczęli się mi przyglądać. Czułam się niezręcznie, Harry lekko pokiwał głową i wszyscy powrócili do smutnych min. Szłam zupełnie obcym mi korytarzem do zupełnie nieznanego pomieszczenia, zwanego moim pokojem. Kiedy mnie przepuścił w drzwiach znalazłam się w naprawdę ładnym pomieszczeniu. Weszłam głębiej i pierwsze co ujrzałam to ramki ze zdjęciami moich rodziców. To na pewno musiał być mój pokój. Dotknęłam moich butów od baletów wiszących na gwoździu i nagle dostrzegłam antyramę. Byłam tam ja i dwóch chłopaków. To oni, tych których nie pamiętam. Dotknęłam opuszkami palców kolarzu i odwróciłam się do nich. Moje oczy przepełnione były łzami. Jeden ze zdjęcia podszedł do mnie i złapał za rękę, natychmiast się wyrwałam.
- Nie dotykaj mnie, nie znam cię...- znów go zraniłam. Nic nie poradzę na to, że mówię prawdę. Podeszłam do ściany, która była popisana:
Vas happenin ! :D
Jedzenie zawsze spoko.
Królowa marchewek.
LEXI KOCHA ONE DIRECTION.
I znów myślałam, że dzięki dotykowi przypomnę sobie wszystko związane z tym miejscem, z tymi ludźmi. Weszłam do garderoby, chociaż to pamiętałam: moje ubrania. Przez cały czas czułam pustkę, mój mózg ciągle wysyłał mi jakieś sygnały, ja nie potrafiłam tego zrozumieć.
- Kim jest One Direction ?- nie odrywając wzroku od ściany oczekiwałam na odpowiedź.
- To my. Najlepsi przyjaciele, rodzina, zespół.- przymknęłam oczy i chociaż próbowała sobie przypomnieć o nich jako o zespole. Nic.
Wyszłam z pomieszczenia i stanęłam na środku spuszczając głowę i bawiąc się rękoma.
- Chcę być sama...- powiedziałam do nich i nie chciałam spojrzeć na któregokolwiek.
- Ale Lexi...- to na pewno nie był Harry, nie obchodziło mnie już czy ich ranię czy nie. To ja nie mogę sobie ich przypomnieć, nie oni mnie. Jeszcze bardziej boli niż odtrącenie.
- Zostawcie mnie samą.- nie musiałam długo czekać i wyszli. Ponownie rozejrzałam się po pokoju, wydaje mi się taki obcy. Słyszałam jak pozostali się kłócą.
Tak bardzo chcę wszystko pamiętać. O niczym innym nie marzę.
Poszłam do łazienki wziąć prysznic. Na koszu leżała jakaś męska bluzka i spodenki. Postanowiłam to założyć po odświeżeniu się. Po rozebraniu się spojrzałam w lustro. Obojczyki i żebra wystawały jeszcze bardziej niż zazwyczaj, czyli w czasie kiedy to pamiętam. Mam pełno siniaków. Plecy mnie strasznie szczypały. Odwróciłam się i ponownie spojrzałam w lustro. To co zobaczyłam przeraziło mnie. Połowa pleców była "obdarta" ze skóry. Dolna część była cała czerwona i cała we krwi. Wzięłam zimny i długi prysznic. Delikatnie wsmarowałam w siebie balsam i ubrałam rzeczy leżące na koszu. Delikatnie opuściłam koszulkę i postanowiłam pokazać Harry'emu moje plecy. Wyszłam z pokoju i zamknęłam po cichu drzwi. Ogarnęłam, że jestem na końcu korytarza i ich głosy dochodzą prawdopodobnie z dołu. Znalazłszy się na schodach ponownie rozglądam się wszędzie w celu możliwego przypomnienia sobie najmniejszego szczegółu. Bez zmian. Kiedy mnie zobaczyli uciszyli się.
- Harry musisz coś zobaczyć...- podszedł do mnie a ja podniosłam lekko koszulkę. Usłyszałam jak głośno wciąga powietrze. Przejechał delikatnie palcami a ja aż podskoczyłam. Wszyscy znaleźli się koło mnie i szeptali między sobą. Hazza opuścił moją bluzkę i zaprowadził mnie do kuchni. Wziął wodę utlenioną i zaczął przecierać plecy. Myślałam, że nie wytrzymam z bólu. Jeden z nich chciał do mnie podbiec, brunet z pięknymi niebieskimi oczami ale mulat go zatrzymał. Ten zacisnął zęby i przyglądał mi się. Po skończeniu Harry złapał mnie za ramię i wyszeptał słowa otuchy.
- Chcemy ci coś pokazać.- oznajmił jeden z czwórki. Spojrzałam pytająco na brata lecz on się tylko lekko uśmiechnął. Zaprowadzili mnie do salonu i kazali usiąść. Zrobiłam więc to nie spoglądając na żadnego. Włączyli jakiś film i po chwili zrozumiałam, że to jesteśmy my. Zdałam sobie sprawę, że naprawdę byliśmy ze sobą zżyci. Z naszych twarzy nie schodził uśmiech. Chłopacy czekali na jakąkolwiek reakcję z mojej strony ale niestety nie przypomniałam sobie. Kiedy film dobiegał końca myślałam, że oczy wyjdą mi z orbity. Byłam to ja i TEN brunet z niebieskimi oczyma. Pocałował mnie, przytulił i powiedział do kamery, że mnie kocha. Spojrzałam teraz na niego i widziałam, że płakał. Czułam się teraz okropnie. Jeden z nich był moim chłopakiem a ja go nie pamiętam. Nie wytrzymałam napięcia i uciekłam do siebie do pokoju. Nie mogę na nich patrzeć kiedy tak cierpią przeze mnie. Kiedy znów spojrzałam na obcą mi przestrzeń przestraszyłam się. Zaczęłam szukać czegoś co pomogłoby mi odzyskać pamięć, coś co nie będzie dla mnie obce. Wyrzuciłam wszystko z szaf i szuflad. Same zdjęcia, które jeszcze bardziej wywołały u mnie dziwne uczucie samotności. Czułam jak wszystko się we mnie gotuje, nie wiedziałam co ze sobą zrobić.
Czy zawsze już tak będzie ?
Czy jestem tą samą osobą co przedtem ?
Czy jestem bezpieczna ?
I czy kiedykolwiek będę w stanie sobie coś przypomnieć ?
Te pytania cały czas krążyły w mojej głowie odbijając się echem. Kiedy furia minęła i stanęłam naprzeciw kolażu zaczęłam się mu uważnie przyglądać. Wyglądałam na naprawdę szczęśliwą, może nawet bez powrotu pamięci potrafię być taka ? Może zaczęłabym żyć od nowa, ale jest problem. Harry z chłopakami nadal będą pamiętać. I to jest najgorsze, wiedzą wszystko to co robiłam i mówiłam i nawet jak się zachowywałam przy nich a teraz ? Nie potrafię spojrzeć im w oczy. To jest takie niesprawiedliwe.
Stoję tu już całą godzinę i patrze na te zdjęcia, dzięki którym serce mi pęka. Słyszę otwierane drzwi lecz nie raczyłam się odwrócić i sprawdzić kto to jest. Jest cicho, słyszę tylko jego oddech. Powoli odwracam się i napotykam jego cudowny wzrok.
- Chcę być sama.
- Chciałbym tylko z tobą porozmawiać.- oznajmił brunet.
- Porozmawiać ?! O czym ty chciałeś ze mną porozmawiać ? O tym, że wróciłam ? A może o tym, że nie pamiętam żadnego z was oprócz Harry'ego ? Możliwe, że byłeś jedną z najważniejszych osób w moim życiu, zdążyłam to wywnioskować po filmie, który mną wstrząsnął. Zrozum w końcu, nie pamiętam niczego. Moja pamięć została zblokowana, możliwe, że przez to porwanie Moje urodziny u cioci Marry.. ostatnie wydarzenie, które mogę opowiedzieć ci ze szczegółami. Reszta jest dla mnie zagadką.- ręce zaczynały mi się trząść i nie mogłam się uspokoić. Odgarnęłam grzywkę do góry i przygryzłam wargę by przestała się ruszać. Westchnęłam głośno.- Dajcie mi czas. Muszę oswoić się z faktem, że będę musiała mieszkać z czterema zupełnie obcymi mi chłopakami.
- Nie jesteśmy obcymi. Jesteśmy rodziną i nie zważając na nic ty nadal do niej należysz. Straciłaś pamięć ale nie straciłaś nas, przyjaciół.
- Jak mogę was traktować jak rodzinę ? Zapomniałam kim dla mnie jesteście. Nie mam pojęcia czy mogę wam ufać czy nie... Nawet nie znam waszych imion. Tak naprawdę nie chce tu być, czuję się samotna, pusta. Robię to dla Harry'ego bo wiem, że mu zależy. Najbardziej czego pragnę to znów być w Holmes Chapel... Tutaj jest mi wszystko obce.
- A moim marzeniem jest to żebyś odzyskała wspomnienia. Nasze wspólne... Bo ja wciąż cię kocham i nigdy nie przestanę....
Znów mi wyszedł krótki -,-
Ale mam nadzieję, że się nie pogniewacie :).
Nie jestem z niego zbytnio zadowolona, wyszedł taki sobie.
A czy wam się podoba ? :D
Czekam na wasze opinie.
+ Po prawej stronie jest ankieta, więc możecie głosować :)
Do następnego :*
<3
- Chcę być sama.
- Chciałbym tylko z tobą porozmawiać.- oznajmił brunet.
- Porozmawiać ?! O czym ty chciałeś ze mną porozmawiać ? O tym, że wróciłam ? A może o tym, że nie pamiętam żadnego z was oprócz Harry'ego ? Możliwe, że byłeś jedną z najważniejszych osób w moim życiu, zdążyłam to wywnioskować po filmie, który mną wstrząsnął. Zrozum w końcu, nie pamiętam niczego. Moja pamięć została zblokowana, możliwe, że przez to porwanie Moje urodziny u cioci Marry.. ostatnie wydarzenie, które mogę opowiedzieć ci ze szczegółami. Reszta jest dla mnie zagadką.- ręce zaczynały mi się trząść i nie mogłam się uspokoić. Odgarnęłam grzywkę do góry i przygryzłam wargę by przestała się ruszać. Westchnęłam głośno.- Dajcie mi czas. Muszę oswoić się z faktem, że będę musiała mieszkać z czterema zupełnie obcymi mi chłopakami.
- Nie jesteśmy obcymi. Jesteśmy rodziną i nie zważając na nic ty nadal do niej należysz. Straciłaś pamięć ale nie straciłaś nas, przyjaciół.
- Jak mogę was traktować jak rodzinę ? Zapomniałam kim dla mnie jesteście. Nie mam pojęcia czy mogę wam ufać czy nie... Nawet nie znam waszych imion. Tak naprawdę nie chce tu być, czuję się samotna, pusta. Robię to dla Harry'ego bo wiem, że mu zależy. Najbardziej czego pragnę to znów być w Holmes Chapel... Tutaj jest mi wszystko obce.
- A moim marzeniem jest to żebyś odzyskała wspomnienia. Nasze wspólne... Bo ja wciąż cię kocham i nigdy nie przestanę....
Znów mi wyszedł krótki -,-
Ale mam nadzieję, że się nie pogniewacie :).
Nie jestem z niego zbytnio zadowolona, wyszedł taki sobie.
A czy wam się podoba ? :D
Czekam na wasze opinie.
+ Po prawej stronie jest ankieta, więc możecie głosować :)
Do następnego :*
<3
Subskrybuj:
Posty (Atom)