czwartek, 7 marca 2013

Rozdział 47.

Patrzyłam się na niego przez jakiś czas i nadal nie mogła uwierzyć w jego słowa. Widać było, że walczy ze sobą by do mnie nie podejść. Jego oczy.. są tak hipnotyzujące, że nie mogę przestać w nie patrzeć. Tak jakbym mogła przez nie zobaczyć jego duszę. Coś niesamowitego.
- Jak możesz kochać kogoś kto cię wcale nie pamięta ?- spytałam z drżącym głosem.
- Póki nosisz kogoś w sercu nigdy go nie stracisz. Ty mnie nie pamiętasz ale ja ciebie tak. Do tej pory tylko wspomnienia trzymały mnie przy życiu. Jest mi źle, że nie pamiętasz nas. Uwierz mi na słowo kocham cię całym sercem i nie potrafiłbym przestać.
- A jeśli ja cię już nie kocham ? Jeśli nic sobie nie przypomnę i nie poczuję tego czegoś po raz kolejny ?
- Nawet tak nie mów.- od razu twarz mu spoważniała.- Nic nie czujesz ? Nawet jak na mnie patrzysz bądź słyszysz mój głos ? Kiedy jestem tak blisko ciebie ?- nie wiem kiedy, nie wiem jak ale teraz dzieliły nas tylko milimetry. Serce podskoczyło mi do gardła i bałam się. Tak cholernie się bałam, że po raz kolejny zostanę skrzywdzona. Dotknął ręką mój podrapany policzek. Nie wytrzymałam. Uciekłam jak najszybciej od jego dotyku, tak jakby mnie bolał.
- Nie rób tak nigdy więcej. Nigdy tak niespodziewanie. Boje się ciebie.- wyszeptałam z drugiego końca pokoju. Zabolało go to, zacisnął szczęki mocniej.
- Ale Lexi ja ci nic nie zrobię.- powiedział z łamiącym się głosem i w tym czasie wszedł Harry. Spojrzał to na mnie to na chłopaka i westchnął głośno.
- Przyjechał lekarz, musisz zejść.- zrobiłam zdziwioną minę ale posłuchałam się brata. Schodząc na dół zauważyłam, że w salonie ktoś ułożył krzesła w okrąg.
- Ja jeszcze jestem zrównoważona psychicznie, po co ten cyrk ?- szepnęłam na ucho.
- To jest część terapii. Codziennie będzie do nas przyjeżdżał i będziemy pracowali nad tobą. Nad tym byś odzyskała pamięć. Tego właśnie chcesz, prawda ?- uniosła ramiona na znak, że nie jestem do końca pewno czy tego chcę. Kiedy zeszłam z Harry'm i tym brunetem sunącym powolnym krokiem za nami byliśmy już wszyscy w komplecie. Każdy zmierzył mnie wzrokiem i uśmiechnął się lecz ja tego nie odwzajemniłam. Nagle przede mną stanął mężczyzna w średnim wieku, dobrze zbudowany z ciemnymi i krótkimi włosami.
- Ohh jak dobrze cię widzieć.- uśmiechnął się do mnie i chciał podejść ale ja natychmiast się odsunęłam robiąc duże oczy.
- Paul, przecież wiesz że...- zaczął blondyn.
- No tak, przepraszam cię bardzo.- spuścił głowę i odszedł.  Spojrzałam pytająco na Harry'ego ten tylko powiedział mi, że to jest ich menager. Kazali mi usiąść na jednym z krzeseł. Zrobiłam to choć wiedziałam, że terapia nie potrwa długo z prostej przyczyny: nie lubię jak ktoś każe mi coś robić. Przecież sama mogłabym jakoś "odzyskać" to wszystko.
Po jakiś dziesięciu minutach ciszy drzwi wejściowe się otworzyły i do salonu wszedł mężczyzna. Miał około czterdziestu lat, kilkudniowy zarost i uśmiech od ucha do ucha. Stanął na środku koła i zaczął swoją przemowę.
- Witaj Alexandro. Jestem doktor Mark i od dziś będę twoim lekarzem. Będziemy codziennie pracować ze sobą.- podał mi rękę i usiadł naprzeciw mnie. Ściągnął kurtkę i przewiesił ją na oparciu krzesła a swoje notatki wyciągnął  z torby.
- Mam do ciebie kilka pytań. Więc zaczniemy od tego co pamiętasz. Jak się nazywasz ?
- Klaudia Alexandra Rey.- odpowiedziałam cicho patrząc w podłogę.
- Ile masz lat ?
- 18.
- Gdzie się urodziłaś ?
- W Holmes Chapel.- spojrzałam na swojego lekarza i zapisywał coś w zeszycie. Wydawał się taki spokojny i cierpliwy.
- Twoi rodzice ?
- Nie mam zamiaru rozmawiać o nich z panem.- odszczekałam jak zwykle zła, że ktoś mnie o  nich zapytał. Uniósł głowę i popatrzył na mnie analizując mnie całą.
- Dlaczego nie ?
- Okej jeśli chce mnie pan doprowadzić do płaczu nie ma sprawy, ale ja nie mam zamiaru być miła. Mama najlepsza na świecie, pracowała w dużej firmie, zginęła w wypadku samochodowym. Tata ideał człowieka, powiesił się bo nie dał rady psychicznie. Coś jeszcze doktorze ?- zapytałam z łamiącym się głosem. Harry złapał mnie za rękę i ścisnął delikatnie inni tylko patrzyli.
- Dziękuje, jestem usatysfakcjonowany odpowiedzią.- prychnęłam i otarłam łzy, które wyznaczały mokrą ścieżkę na moim policzku.
- Jakie było pani dzieciństwo ?
- Wspaniałe, lepszego nie mogłam sobie wymarzyć. Żadnych zmartwień. Cudowne wspomnienia.- uśmiechnął się do mnie. Nie powiem bo na mojej twarzy też pojawił się delikatny uśmiech.
- A Harry kim dla pani jest ?
- No bratem, choć nie prawdziwym. Jego mama się mną zajęła. Kocham ją jak własną matkę.- spojrzałam na loczka i uśmiechnęłam się szczerze. Tak dawno tego nie robiłam. Lekarz przez chwilę się nie odzywał robiąc notatki. Rozejrzałam się wokół siebie, wszystko dla mnie było takie obce przez co czułam się źle.
- Okej, pamiętasz wszystko do momentu ?- zwrócił się do mnie wybudzając z rozmyślań..
- Do moich urodzin, początek lata. Później mam pustkę.- wyszeptałam do niego ale byłam pewna, że mnie słyszy. Pokiwał głową i odłożył zeszyt na podłogę. Wziął krzesło i przybliżył się do mnie. Nie czułam się zbyt komfortowo przy obcym facecie.
- Byłem tutaj kiedy Andy cię przywiózł. Wiem, że cierpisz...
- Nie, pan tego nie wie. Nie wie pan jak to jest zapomnieć części swojego życia. Jak to jest patrzeć na osoby, które były kiedyś mi bardzo bliskie a teraz są mi zupełnie obce. Więc nie ma pan prawa mówić, że pan wie...- wybuchłam krzycząc mu to prosto w twarz.
- Okej, mów dalej.
- Czuje się z tym wszystkim źle. Nie umiem, po prostu nie potrafię odblokować mojej pamięci, nie wiem jak. Nie chcę tu być, nie chcę ranić tych chłopaków. Nikt mnie nie rozumie.- zaczęłam głośno szlochać i schowałam twarz w dłoniach. Poczułam jak ktoś gładzi moje plecy, to nie był Harry.Dali mi chwilę na odsapnięcie. Wszyscy odeszli gdzieś, ja zostałam na krześle zanurzając się w zapachu koszulki, którą miałam na sobie. Pachnie mi tak znajomo... jakbym gdzieś już widziała tą koszulkę i czuła ten zapach. Otaczający mnie, docierający do moich nozdrzy. Mimowolnie się uśmiechnęłam ale nie wiedziałam dlaczego. Po chwili wszyscy powrócili i znów usiedli w kręgu.
- Gotowa ?- pokiwałam głową i usiadłam wygodnie.- Więc kim oni są ?
- Nie mam pojęcia...- powiedziałam cicho.
- Kazałem im się do ciebie nie odzywać, choć wiem, że złamali umowę. Nie kazałem im zdradzać swoich imion ale w tym przypadku dotrzymali umowy. To jest część naszej terapii.- pokiwałam głową i ogarnęłam każdego wzrokiem. Mark pokazał na mulata i kazał mu usiąść na krześle przede mną. Denerwował się a ja patrzyłam na niego.
- Lexi to jest Zayn, jest członkiem zespołu i twoim najlepszym przyjacielem. Lubi dbać o swój wygląd i ma dobre serce.- powiedział do mnie doktor Mark. I on i mulat patrzyli na mnie a ja... a ja nic. Patrzyłam się tępo i nie wiedziałam co zrobić.
- Zayn...- powiedziałam do siebie myśląc, że to coś da. Spuściłam głowę i na krzesło usiadł kolejny, blondyn.
- To jest Niall. Twój najlepszy przyjaciel i członek zespołu. Masz z nim zdjęcia umieszczone w antyramie. Kocha jeść. Dla przyjaciół zrobiłby wszystko, łatwo go zranić.- spojrzałam w jego oczy i widziałam ból. Dał mi chwilę bym pomyślała. Myślałam i myślałam aż przyszła kolej na bruneta z krótkimi włosami.
- Oto Liam, najserdeczniejsza osoba na ziemi także członek One Direction. Nazywacie go daddy . Opiekuje się wami bo gdyby nie on, zrobilibyście dużo głupich rzeczy. Jest także waszym psychologiem, potrafi wyjść z każdej sytuacji.- chłopak uśmiechnął się do mnie i puścił oko. Liam... Liam, dlaczego te imiona nic mi nie mówią ? Kolej przyszła na bruneta o tych cudownych oczach. Usiadł naprzeciwko mnie i patrzył na mnie. Robiłam to samo i nikt nam nie przerwał. Posłał mi lekki uśmiech a ja byłam zdezorientowana.
- Lexi to jest Louis. Louis był... jest twoim chłopakiem. Osobą, której najwięcej zaufałaś i kochałaś go. Twój pierwszy chłopak od zerwania z Max'em. Doszło między wami do jednej poważnej kłótni ale po czasie wszystko się ułożyło, kochasz go...- spojrzałam na niego ponownie. Nie potrafiłam nic odczytać z jego twarzy. Jedyne co to był smutny. Chciałam go dotknąć, w pokoju kiedy był tak blisko mnie poczułam się lepiej... Jakby wszystkie smutki odeszły... ale się wystraszyłam. Chłopak wstał i usiadł na swoje miejsce. Chwila ciszy, która była tak bardzo krępująca...
- I co to było ? Myślał pan, że ich sobie przypomnę gdy poznam imiona wszystkich ?
- Nie, chciałem żebyś ich znała i nie uważała ich za kogoś obcego. Teraz usiądź wygodnie i zamknij oczy. Będę powtarzał ich imiona i z czasem powiesz mi czy coś zadziałało, dobrze ?- pokiwałam głową i zamknęłam oczy. Nagle usłyszałam jego głos. Nie myślałam o niczym innym tylko o chłopakach. W głowie odbijały mi się echem ich imiona. Skupiłam się jeszcze bardziej... Nic innego mnie nie obchodziło tylko LIAM NIALL ZAYN LOUIS. Dlaczego tak trudno mi jest ich sobie przypomnieć ?
Doktor Mark nie odpuszczał i nadal powtarzał, i powtarzał.
Nagle jakby coś mi zaświeciło. Jakby mój mózg zaczął poprawnie funkcjonować. Ale to co sobie przypomniałam było najgorsze. Wspomnienia z porwania. Andy. Ich imiona, zawsze były przy mnie...
- PRZESTAŃ !- krzyknęłam, złapałam się za głowę i zaczęłam płakać. Wszyscy podeszli do mnie ale ja nie chciałam na nich patrzeć, nie chciałam ich słyszeć.
- Co się stało.. ?- zapytał Mark.
- Nie chcę tego słyszeć... już nie, za dużo mnie to kosztuje.- powiedziałam szlochając.- To właśnie krzyczał Andy torturując mnie. Zawsze ich imiona słyszałam przy każdym uderzeniu. Mam dosyć, nie chcę już niczego..
Jeśli się nie mylę Louis wybiegł na podwórze.. Reszta płakała...





Udał mi się trochę dłuższy :)
Podoba wam się ?
Czekam na waszą opinię.
Jestem szczęśliwa, że głosujecie w ankiecie :D 17 głosów na TAK, 1 na NIE :)
Nie wiem kiedy będzie następny, mam tyle sprawdzianów, że to jakaś masakra :(
Ale postaram się coś napisać jeśli tylko będziecie komentować :3
Do następnego <3

10 komentarzy:

  1. Jejku!!!
    Rodział niesamowity <3
    Jesteś boska.
    Sama bym tego lepiej nie wymyśliła :)
    Mam nadzieję że Lexi przypomni sobie te dobre chwile.
    Czekam na następny.
    :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudnie, ale nie mogę znieść cierpienia Louisa :(
    Chciałabym żeby ona wreszcie odzyskała pamięć xx


    Pozdrawiam :


    http://i-can-be-your-shelter.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. [spam]
    Serdecznie zapraszam na nowy rozdział, który pojawił się u mnie na blogu http://onedirectioniknoweverythingaboutyou.blogspot.com/
    Wiele się tutaj zaczyna i wiele kończy... A może nie?
    Love xoxo
    Niall's wife :)
    P.S. Przepraszam za spam :3

    OdpowiedzUsuń
  4. dziewczyno to jest cudne.
    Lexi i Lou... Szkoda mi ich.
    Mam nadzieję że ona szybko odzyska pamięć, a jeżeli nie to niech jej się ułoży z Lou. Niech się w nim zakocha od nowa.
    Czekam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział, ale strasznie smutny ;(
    Mam nadzieje, że Lexi odzyska pamięć.
    Weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział świetny jak zawsze, codziennie zaglądam na Twojego bloga z nadzieją że jest nowy rozdział.
    Masz dziewczyno talent, wow.
    Ja zamierzam dodać rozdział na mój blog po okropnie długiej nieobecności. Zatęskniłam za swoim blogiem i serdecznie Cię na niego zapraszam : )

    I ♥ Niall.

    OdpowiedzUsuń
  7. Niedawno założyłam bloga.
    Przeważnie pisałam jako anonim.
    Dziewczyno cudownie piszesz. Nie umiem żyć bez twojego bloga.
    Zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. od wczoraj czytam tego blooga , dzisiaj skonczyłam czytać rozdziały ;d płakałam przy niektórych jest mega :PP pisz dalej ... :D

    dodawaj w miare czesto rozdziały ; **

    OdpowiedzUsuń
  9. OMG...
    Sorki, że tak długo nie komentowałam.
    Jak zawsze czekam na kolejne rozdziały.;)

    +Zapraszam do mnie:
    www.1d-help-me.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. świetny rozdział czekam na nasteny

    OdpowiedzUsuń